Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Projekt zbiornika





Temat: Hala prezydenta, filharmonia marszałka - czyli ...
A oczywiscie powinien -
zamiast zlecac to swoim kolegom architektom, zlecic to Twoim kolegom stolarzom?
Albo - tak jak Obudowicz - koledze z Partii Stu, Czeskowi Bieleckiemu z
Warszawy, który w rewanzu poparl jego projekt Muzeum Powstania w Warszawie?
Wtedy byloby w sam raz. No nie?

To nie wina p. Marszalka, ze "robil" kiedys w BRK - i zna polowe czynnych
architektow w miescie. Puknij sie moze, co?
Projekt Opery w Krakowie to lata siedemdziesiate i to glebokie, dzialka przy
Rondzie Grunwaldzkim , projekt Meissnerow i wiele, wiele innych rzeczy, o
ktorych nie masz pojecia. Takich na ten przyklad, ze opera nawet miala tam
swoje dzialki przekazane jej przez miasto jako przyszlemu wlascicielowi gruntu.
Jedna z tych dzialek opera sprzedala nawet nie tak dawno temu, przy ul.
Wygranej. Podac numer KW?
Opera na Lubicz to pomysl Boguslawa Nowaka, obecnego Dyr TV Kr, nie pierwszy
zreszta dobry pomysl tego goscia. A nie Sepiola, jak bys myslal.
Loegler wygral konkurs na poprawny projekt. Slyszalam nawet, ze byl w tej
sprawie calkiem niezly sad konkursowy. Helenka nie byla wcale wielka
przyjaciolka opery w tym miejscu, ale faktem jest, ze Lubicz zmieni charakter
po otwarciu Ronda M. i Lubomirskiego, i Pawiej w nowej roli.I ze musimu troche
pomyslec o budynkui teatru bardziej jako skladnika tkanki zwartej zabudowy -
nie kazdy teatr musi wygladac jak "Slowak" (torcik na trawniku)
Nie dostrzegasz takze, ze do Krakowa przybyli i do jego wlielkosci sie
przyczynili prawie wszyscy wielcy Krakowianie XX wieku.
I ze dzis ani rektor UJ, ani marszlek, ani prezydent, ani wojewoda nie pochodza
z Krakowa. Wiec odwal sie moze od pochodzenia marszlka, bo sie kompromitujesz.A
kiedy piszesz, że Marszalek nie dba o inwestycje poza Krakowem, to mowiac
krótko gadasz od rzeczy. Ogolnie malo wiesz. Tak bym powiedziala.Na probe
przyjrzyj sie sprawie zbiornika w Swinnej - Porebie.

Buzi.



Temat: Smaczniejsza woda pocieknie z warszawskich kranów?
Smaczniejsza woda pocieknie z warszawskich kranów?
W domach 1/3 warszawiaków za kilka lat z kranów może lecieć smaczniejsza woda
z ujęcia z głębinowego

Dziś dzielnice prawobrzeżnej Warszawy zaopatruje w wodę Wodociąg Północny,
który czerpie ją z Zalewu Zegrzyńskiego. Jest ona wprawdzie lepsza od
wiślanej, ale daleko jej do źródlanej czystości. Poza tym trzeba ją uzdatniać
chlorem. Tymczasem w Warszawie, na prawym brzegu Wisły, na głębokości 60
metrów pod ziemią, znajduje się jeden z głównych zbiorników wód podziemnych w
Polsce. To wody trzeciorzędowe, bardzo czyste (możliwa jest tylko niewielka
domieszka żelaza i manganu).

"Rz" dowiedziała się nieoficjalnie, że MPWiK przymierza się do ich
wykorzystania. W tym celu za 3 - 4 lata ma wybudować głębinowe ujęcie, które
zastąpiłoby Wodociąg Północny.

- Sprawdzamy, czy byłoby to możliwe - potwierdził Sławomir Szczepankiewicz,
rzecznik MPWiK. - Ale jest za wcześnie, by mówić o szczegółach przedsięwzięcia.

Z informacji "Rz" wynika jednak, że MPWiK zleciło już Państwowemu Instytutowi
Geologicznemu zbadanie, ile wody dałoby się pompować z takiego ujęcia.

Wstępne szacunki naukowców wskazują, że bez obaw można z niego wydobywać ponad
100 tys. m sześc. dziennie (zużycie wody w Warszawie wynosi 400 tys. m sześc.
na dobę). Niewykluczone jednak, że ta ilość znacznie się zwiększy, bo pierwsze
oględziny zbiornika dały bardzo obiecujące wyniki. Gdyby się potwierdziły, z
podziemnego ujęcia mogłaby korzystać dużo większa liczba warszawiaków.

Zasoby zbiornika wód podziemnych pod Warszawą są odnawialne, ale jeśli będzie
on za bardzo eksploatowany, może wysychać.

- Na razie nie wiemy dokładnie, ile wody będzie można wydobyć bez szkody dla
środowiska - mówi dr Zbigniew Nowicki, szef zespołu PIG, który pracuje dla
MPWiK. - Określimy to za 3 - 4 miesiące, gdy będziemy po wierceniach i
przygotujemy projekt dokumentacji hydrogeologicznej.

Budowa ujęcia głębinowego wraz z wodociągiem ma kosztować 120 - 140 mln zł.
Inwestycja zwróci się, bo wody z tego ujęcia prawie nie trzeba będzie
uzdatniać, co da miliony złotych oszczędności rocznie. Trzystu pracowników
zatrudnionych dziś przy obsłudze należącej do Wodociągu Północnego Stacji
Uzdatniania Wody w Wieliszewie trafiłoby do innych zakładów MPWiK.

Jednak zanim to się stanie, miejska firma wodociągowa chce zainwestować w
uzdatnianie wody z Wisły i z Zalewu Zegrzyńskiego.
/rzeczpospolita/






Temat: Katastrofy Columbii można było uniknąć
Gość portalu: MaciekS napisał(a):

No wlasnie, ale do transportu
> bedzie potrzebny prawdopodobnie prom w koncu, a nie miniaturowy
> ladownik.
>

Do transportu czego przepraszam, ludzi? ladunku? a Gdzie prom bedzie ladowal na
ksiezycu? jak bedzie szybowal w ksiezycowej "atmosferze"?
Generalnie to wlasnie miniaturowy ladownik wystarczy do wysylania ludzi na
ksiezyc i jest do tego optymalny. Zostalo to sprawdzone, zastosowane i
sprawialo sie calkiem dobrze az do czasu zakonczenia programu Apollo.

Ladunek mozna wysylac bezzalogowo, bo po co ryzykowac zycie ludzkie w celu
umieszczenia na orbicie martwego przedmiotu. Wiec tutaj prom rzeczywiscie
ostatnio przodowal, ok. 70 ton ladunku na raz mozna nim bylo wyslac... ale
ludzie niestety tez musieli leciec razem z tym ladunkiem. To wszystko
powodowalo ogromne nagromadzenie roznego rodzaju systemow bezpieczenstwa i
podtrzymywania astronautow podczas lotu. Podbijalo koszty startow prawie stu
tonowego orbitera, masa nie liczac oczywiscie bocznych silnikow (SRBs) i
glownego zbiornika z paliwem (ET).
Kiedy katastrofa Columbii byla jeszcze swiezo w pamieci NASA zwrocila sie z
powrotem ku rozwiazaniu w postaci lekkiego pojazdu orbitalnego do wynoszenia
maksymalnie czworki ludzi plus niewielkiej ilosci ladunku. Orbital Space Plane
sie ten projekt nazywa. Obecnie Kongress bedzie rozwazal, czy wydac $20
bilionow na jego przyspieszona realizacje czy nie.
Nota bene jeden z projektow OSP zaklada wlasnie kapsule, a nie tzw. lifting
body, czyli 'samolot', ktorym rownierz shuttle po trosze byl. OSP ma byc ponad
to 5 razy lzejszy i mniejszy od orbitera... czyli duze, duze oszczednosci

Do wynoszenia ladunkow natomiast STS moze sie jeszcze przydac. Jeden z
projektow na STS rozwazany jeszcze w latach siedemdziesiatych - shuttle C -
zakladal wlasnie bezzalogowy system w ktorym 'pojemnik' z ladunkiem bylby
przyczepiany do ET na miejscu obecnego orbitera. W ten sposob cargo o masie
prawie 100 ton mogloby byc wynoszone na orbite. Jakby tak pomyslec to mozna
czyms takim wystrzelic moduly stacji kosmicznej lub nawet elementy misji
marsjanskiej. Przy odpowiedniej dynamice wznoszenia to jest jak znalazl, np.
moduly ISS wytrzymuja podobno przeciazenia tylko do 3g wiec za szybkie
wznoszenie moze im nie sluzyc



Temat: Żywiecczyzna z powrotem do Małopolski
Gość portalu: WujMat napisał(a): > > Niestety co do drogi masz rację. Ale weź
pod uwagę, iż jest to po części c
> elowe
> >
> > działanie władz woj. Śląskiego - przecież nie zbudują lepszej drogi, żeby
> > Żywiec z Krakowem mogły się szybciej zintegrować. Dopiero po przyłączeniu
> Żywca
> >
> > do Małopolski władze naszego województwa wezmą się za drogę do Żywca i jes
> tem
> > pewien, że będzie to priorytetowe zadanie realizowane ze środków przeznacz
> onych
> >
> > na tzw. kontraky regionalny. Na pewno dobrze umotywowany projekt ma szansę
> na
> > dofinansowanie ze środków UE.
> niestety nie jestem tego pewien, bo nawet do Suchej, ktora jest teraz w granica
> ch
> Malopolski jest kiepska droga i jakos Krakow nie spieszy sie z budowa czy tez
> przebudowa, a priorytetem moglaby byc ewentulanie droga na Bielsko ktora jest
> droga tranzytowa
> > Co do zbiornika - przecież przynależność wojewódzka nie przeszkadza w
> > spełnianiu przez niego wyznaczonych zadań. A propos w którym roku wybudowa
> no
> > zbiornik?
> zbiornik oddano w 1967 roku, zalewajac Stary Zywiec - zostala tylko Rudza.
>

A ja uważam, że gdyby Bielsko i Żywiec przyłączyły się do Małopolski, to mogłyby
wspólnie, razem z Suchą, Wadowicami itd. lobbować wspólnie na rzecz poprawy
infrastruktury zarówno u władz samorządowych, jak i wojewódzkich. (Przeczytałem
na forum bielskim, że WŁADZE śLĄSKA ZMUSIŁY GMINY mAŁOPOLSKIE BĘDĄCE POD ICH
WŁADZĄ WYSTĄPIĆ ZE ZWIĄZKU GMIN MAŁOPOLSKICH!!! To naprawdę skandal!). A teraz,
gdy Podbeskidzie jest podzielone między dwa województwa, to niestety żadne nie
kwapi się do poprawy komunikacji w tym rejonie.
Myślę jednak, że po włączeniu do Małopolski, kwestia komunikacji zostanie
rozstrzygnięta na korzyść Podbeskidzia, choćby dlatego, że ziemie te będą we
wspólnym województwie.
No chyba chcesz, żeby Bielsko i Żywiec przyłączono do Małopolski?
Pozdrawiam




Temat: ===1 MILIARD DLA MAŁOPOLSKI NA ŚRODOWISKO=========
===1 MILIARD DLA MAŁOPOLSKI NA ŚRODOWISKO=========
dzis.dziennik.krakow.pl/?2004/05.07/Malopolska/51/51.html
Miliard dla Małopolski

(INF. WŁ.) Jeszcze w tym roku na inwestycje chroniące środowisko małopolskie
samorządy mogą uzyskać około 1 mld zł z unijnego Funduszu Spójności. To jedna
trzecia pieniędzy rozdzielonych już z tego funduszu.

Jak poinformował nas Kazimierz Barczyk, członek Komitetu Sterującego Funduszu
Spójności, na ostatnim posiedzeniu komitet zakwalifikował do tegorocznego
finansowania kolejne dwa projekty z Małopolski. Pierwszy to budowa
kanalizacji, przepompowni i oczyszczalni ścieków w zlewni Białej Przemszy na
terenie Olkusza, Bukowna, Bolesławia i Klucz. Inwestycja ma kosztować blisko
100 mln zł. Drugi projekt - rozbudowa i modernizacja systemu kanalizacyjnego
w Krakowie - pochłonie 118,8 mln zł.

- To ostatnie decyzje w sprawie przyznania pieniędzy na ten rok, ale
samorządy powinny przygotowywać kolejne wnioski, by mieć szanse na
finansowanie w latach 2005 i 2006 - podkreśla Kazimierz Barczyk.

Wcześniej do tegorocznego finansowania zakwalifikowano także modernizację
systemu ciepłowniczego w Krakowie (330 mln zł), modernizację oczyszczalni
ścieków i budowę kanalizacji w Wadowicach (67 mln zł), budowę systemu
wodociągów i kanalizacji z oczyszczaniem ścieków dla Libiąża, Chrzanowa i
Trzebini (143,7 mln zł), kompleksowy program ochrony wód rzeki Raby i
zbiornika Dobczyckiego (117 mln zł), budowę i rozbudowę systemu wodociągów i
kanalizacji w Niepołomicach (96,1 mln zł) oraz Bochni (69,3 mln zł).

(GEG)




Temat: Władze Poznania muszą zwrócić ziemię parafii
Gość portalu: ktos napisał(a):

> ziemia tzw koscielna to ziemia mieszkancow poznania. bzdura sa opowiesci
> jakoby nalezala do kosciola od dawien dawna. zostala zakupiona w XIX wieku
> przez kosciol, za kase ze zbiorek spolecznych.

Srutututu.
Po kasacie przez zaborców Zakonu Maltańskiego w 1832 roku teren przeszedł
do parafii pw. św. Jana Jerozolimskiego za Murami jako tzw. benificjum
proboszczowskie. Część terenu wydzierżawiła w 1931 r. bezrobotnym mieszkańcom
miasta (Ogródki ,,Wolność”), za które związek działkowców płacił czynsz
proboszczowi do 1947 r. W dolinie Cybiny znajdowały się wcześniej łąki i stawy
rybne – w planie Poznania z 1929 r. zaznaczone jako ,,Jankowy Młyn”. Roczny
czynsz z ich dzierżawy wynosił 6 tys. zł plus spłaty w naturze, czyli rybach.
Gdy wybuchła wojna, Niemcy rozpoczęli tam budowę sztucznego zbiornika. Prace
kontynuowały polskie władze. Wody spiętrzono w 1952 r. 28 lat później
rozpoczęła się modernizacja Malty. W 1983 r. ówczesny proboszcz uzależnił zgodę
na pogłębienie zbiornika od spisania umowy dzierżawy, ale POSiR nie uwzględnił
tego warunku. W 1990 r. prezydent miasta Andrzej Wituski uznał roszczenia
parafii, ale tylko co do gruntu nad nową linią brzegową.

W XIX wieku te tereny były poza granicami miasta i nie obowiązywały
tak rygorystyczne zarządzenia pruskie. Dopiero w latach 20. powstał projekt
urządzenia tam Parku Narodowego z boiskami sportowymi, terenami spacerowymi
oraz dominującym nad okolicą Kopcem Wolności. Z planów zrealizowano jedynie
Kopiec - usypany na wzór Kopca Kościuszki w Krakowie, dla poznańczyków
świętego symbolu polskiej tożsamości narodowej.

> kosciol
> wyciagajac lapy po miejsce wypoczynku wielu poznaniakow, po raz kolejny
> wykazuje swa lapczywosc, chcec falszowania historii i osiagania korzysci
> materialnych kosztem zwyklych ludzi...

Taaa o tej łapczywości wyraźnie świadczy przykościela przychodnia
onkologiczna gdzie kilkudziesięciu lekarzy BEZPŁATNIE przyjmuje
7.000 chorych rocznie. Więcej takiej łapczywości !!!!!




Temat: do malopa ale tez nie tylko.
4 razy więcej otrzyma Małopolska (1 mld)
Rad z choinki się chyba urwałeś myśląłem że napiszesz o jakiś 2 miliardach
a tu Małałoposka ma 4 razy więcej

szukaj dalej

Miliard dla Małopolski

(INF. WŁ.) Jeszcze w tym roku na inwestycje chroniące środowisko małopolskie
samorządy mogą uzyskać około 1 mld zł z unijnego Funduszu Spójności. To jedna
trzecia pieniędzy rozdzielonych już z tego funduszu.

Jak poinformował nas Kazimierz Barczyk, członek Komitetu Sterującego Funduszu
Spójności, na ostatnim posiedzeniu komitet zakwalifikował do tegorocznego
finansowania kolejne dwa projekty z Małopolski. Pierwszy to budowa kanalizacji,
przepompowni i oczyszczalni ścieków w zlewni Białej Przemszy na terenie
Olkusza, Bukowna, Bolesławia i Klucz. Inwestycja ma kosztować blisko 100 mln
zł. Drugi projekt - rozbudowa i modernizacja systemu kanalizacyjnego w
Krakowie - pochłonie 118,8 mln zł.

- To ostatnie decyzje w sprawie przyznania pieniędzy na ten rok, ale samorządy
powinny przygotowywać kolejne wnioski, by mieć szanse na finansowanie w latach
2005 i 2006 - podkreśla Kazimierz Barczyk.

Wcześniej do tegorocznego finansowania zakwalifikowano także modernizację
systemu ciepłowniczego w Krakowie (330 mln zł), modernizację oczyszczalni
ścieków i budowę kanalizacji w Wadowicach (67 mln zł), budowę systemu
wodociągów i kanalizacji z oczyszczaniem ścieków dla Libiąża, Chrzanowa i
Trzebini (143,7 mln zł), kompleksowy program ochrony wód rzeki Raby i zbiornika
Dobczyckiego (117 mln zł), budowę i rozbudowę systemu wodociągów i kanalizacji
w Niepołomicach (96,1 mln zł) oraz Bochni (69,3 mln zł).

(GEG)
dzis.dziennik.krakow.pl/?2004/05.07/Malopolska/51/51.html



Temat: Wielkie inwestycje we Wrocławski Węzeł Wodny
Wielkie inwestycje we Wrocławski Węzeł Wodny
Jeszcze w tym roku może ruszyć modernizacja wrocławskiego węzła wodnego

Maciej Miskiewicz 04-07-2005 , ostatnia aktualizacja 04-07-2005 21:13

Już w lipcu będzie wiadomo, czy Unia da dotację na modernizację wrocławskiego
węzła wodnego. Inwestycja ma kosztować 750 mln zł i potrwa trzy lata

Modernizacja wrocławskiego węzła to jedno z kilku kluczowych przedsięwzięć
realizowanych w ramach Programu dla Odry 2006.

Są szanse na to, że pierwsze prace rozpoczną się jeszcze w tym roku. - W
czerwcu zgłosiliśmy projekt do funduszu spójności. Jeżeli decyzja UE będzie
pozytywna, rozpoczniemy wybór wykonawcy - zapowiada Stanisław Łopatowski,
wojewoda dolnośląski.

Do tej pory w ramach usuwania skutków powodzi tysiąclecia we Wrocławiu
wyremontowane zostały: jazy - bartoszowicki i szczytnicki, śluza mieszczańska
oraz wały na Bystrzycy w Praczach Odrzańskich i na Mokrym Dworze. - Dodatkowo
bezpieczeństwo miasta zwiększyłyby trzy nowe zbiorniki retencyjne na Dolnym
Śląsku w: Kozielnie, Topoli i Starej Morawie - dodaje Stanisław Łopatowski.

By fala taka jak ta z lipca 1997 roku nie stanowiła już zagrożenia dla
Wrocławia, niezbędne są kolejne inwestycje. Najważniejsze to: pogłębienie
koryta Odry, remonty wrocławskich śluz i kanałów i budowa kanału Odra-Widawa.

Łączny koszt tych przedsięwzięć to ok. 750 mln zł. To ogromna kwota. Bez
unijnej dotacji i kredytów z Banku Światowego i Europejskiego Banku
Inwestycyjnego budowa nie ruszy. - Banki już zadeklarowały, że dostaniemy 200
mln euro kredytu na wrocławski węzeł i budowę zbiornika Racibórz - cieszy się
wojewoda dolnośląski. Teraz pozostaje tylko czekać na decyzję Brukseli.




Temat: Minister Wiechecki: przekopmy Mierzeję Wiślaną
Te obawy ekologów to raczej czysta bzdura..
..zalewowi zagrażają znacznie bardziej zwyczajne ścieki organiczne, które tam
zalegają w dużych ilościach przy dnie w zbyt dużej koncentracji w jednym miejscu
aby nastąpiła naturalna biodegradacja. Warto pamiętać że do tego zbiornika
spływają ścieki nie tylko z Polski ale i z rosyjskiego Kaliningradu gdzie unijne
normy ekologiczne, delikatnie mówiąc, nie mają wielkiego znaczenia. Mówiąc po
prostu z Zalewu Wiślanego z czasem zrobi sie zwykłe szambo, a fachowo nazywa sie
to brakiem wymiany wód.
Rozwiązaniem tej sytuacji jest sprawienie by w tym akwenie plynął prąd wodny,
który mieszałby toń wodną umożliwiając jej samooczyszczanie. Przez wieki robił
to Nogat (jeden z odłamów Wisły) ale po odcieciu jego biegu serią kaskad ze
śluzami (pocz. XX w.) prąd jest minimalny, a Zalew z roku na rok się zamula, co
jeszcze bardziej upodabnia go do wielkego jeziora. Wykonanie przekopu umożliwiło
by wymiane wody w zalewie ze znacznie lepiej natlenioną wodą Bałtyku, co
stanowiłoby już jakieś rozwiązanie.
Ostatecznie gdyby okazałąo sie jednak ze problem zasolenia jest tak dramatyczny
i absolutnie nie do pominięcia, wystarczy wybudować w kanale przekopu choć jedną
sluzę (jaz)ktora ograniczyłaby przepływ morskiej wody do minimum. Rozwiązanie
takie znacznie podrożyłoby cała inwestycję, ale na świecie jest ono dość często
stosowane - pozwala zabezpieczyć sie przed tzw "cofkami" czyli zjawiskiem kiedy
zaganiane silnym wiatrem masy wody morskiej spiętrzajs ei na brzegu i ujściach
rzek powodując powodzie.

A już ponad wszysko na koniec: można pseudo "kompetentego superspecjalistę" min
Wiecheckiego lubić lub nie, ale projekt przekopu jest znacznie starszy od jego
rządów (dyskutuje sie o tym jakieś kilkanaście lat) i dzieki Bogu szczególy
projektu z jego wiedzą nie mają raczej nic wspólnego. To po prostu dobry pomysł
na który nigdy nie było pieniędzy. Teraz po wejściu do UE odżywają nadzieje na
załatwienie tej sprawy. Tym bardziej że takie zamknięcia granicy przez Rosjan
(bezprawne) moga sie wiele razy powtarzać.



Temat: Łódź zrobi sobie rzekę
? napisał:
> Jeśli tego nie zrealizują, nie dostaną kasy.

Czyżby? Liczy się dobre sprawozdanie. ;)

Pomysł ma sens. Ale te pieniążki to wystarczą tylko na 'badania' profesorskiego
zespołu.:-)
A gdzie pieniądze na całą mitręgę projektową (niezliczone opinie, oceny)? Tym
bardziej, że na pewno włączą się w to ekofantaści. Na realizację? To są duże i
kosztowne roboty ziemne.

>...Te w dolnym - mają być już na tyle czyste, by ludzie mogli bezpiecznie się
>w nich kąpać. To atrakcyjna perspektywa dla miasta, w którym brakuje kąpielisk.

Fantaści! Takie zbiorniki natychmiast zasiedlą w olbrzymich ilościach dzikie
kaczki i kurki wodne (bo będą intensywnie podkarmiane przez cały rok przez
mieszkańców z dziećmi). A tam gdzie podkarmianie kaczek, tam na pewno hordy
szczurów (to nie jest aluzja polityczna).
Woda w takich stawach śmierdzi jak gnojowica. Każda próba kąpieli w takiej
wodzie musi się źle skończyć.
Takie małe potoki w przestrzeni silnie zurbanizowanej nie są w stanie przyjąć
takiej ilości odchodów ptasich i ścieków miejskich. Konieczne jest ich
wcześniejsze podczyszczenie.
Innym problemem takich śródmiejskich potoków i stawów jest ich bezustanne
zaśmiecanie przez mieszkańców (reklamówki, butelki; gruba warstwa takich śmieci
potrafi całkowicie pokryć całą powierzchnię zbiornika).
Wyłapywanie takich śmieci na potoku jest łatwiejsze (ażurowe separatory
przegradzające potok) niż na wodach stojących.
Od 20 lat obserwuję identyczny projekt zrealizowany na podobnym potoku -potok
Służewiecki w Warszawie (pisałem o nim kilka dni temu). Przeszłym projektantom
z Łodzi proponuję uważne oglądnięcie warszawskiej 'śmierdziołki' i wysłuchanie
opinii okolicznych mieszkańców. To na prawdę działa inaczej niż to sobie
wyobrażają naukowcy.




Temat: Lotnisko w Białymstoku
Na przełomie lutego i marac urząd marszałkowski chce wystąpić o pozwolenie na
budowę lotniska

To będzie port lotniczy Krywlany

Jak podłączyć projektowane lotnisko Krywlany do sieci wodociągowo-
kanalizacyjnej, którą miasto zamierza dopiero wybudować w ulicy Mickiewicza?
Gdzie zlokalizować nowe hangary dla Straży Granicznej, policji i ...
baloniarzy? To problemy, jakie zostały jeszcze do załatwienia dla projektantów
lotniska przed wystąpieniem o pozwolenie na budowę.
Wczoraj firma projektująca tymczasowe lotnisko na Krywlanach przedstawiła
wstępny projekt . Zapoznał się z nim wiceprezydent Marian Blecharczyk,
architekci magistratu oraz kierownictwo Aeroklubu Białostockiego.
- Pas startowy o dł. 1300 m i szerokości 30 m będzie miał nawierzchnię
betonową. Ma zaczynać się od lasu na zachodzie, biec wzdłuż kopca papieskiego i
przez teren dzisiejszej giełdy samochodowej, a kończyć się kilkaset metrów od
ul. Mickiewicza - mówi Jan Opęchowski z Samodzielnej Pracowni Usługowo-
Projektowej, przygotowującej projekt. - Zostają zarówno ogródki działkowe, jak
i kopiec papieski. No i droga startowa jest możliwie najbardziej oddalona od
miasta.
Aeroklub, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, Straż Graniczna i policja będą
korzystać z dotychczasowych budynków na Krywlanach. Natomiast nowa część
przeznaczona do lotów pasażerskich (takich na około 30 miejsc) oraz dla
lotnictwa biznesowe (maszyny zabierające od 3 do 10 osób) jest już położona po
drugiej stronie lotniska, w pobliżu kopca papieskiego i dzisiejszej giełdy
samochodowej. Tam też - równolegle do utwardzonego pasa - ma się ciągnąć nowy,
zielony pas startów i lądować przeznaczony dla Aeroklubu.
- Po południowej stronie Krywlan obok kopca papieskiego, zaplanowaliśmy
niewielki terminal pasażerski, płytę postojową dla dwóch samolotów, zbiornika
paliwa i strażnicę przeciwpożarową - dodają projektanci.
- Mnie się ta wizja lotniska podoba. Wierzę, że majowy termin uzyskania
pozwolenia na budowę jest niezagrożony - mówi Karol Tylenda, członek zarządu
województwa podlaskiego.

Kurier Poranny




Temat: 1 MILIARD DLA MAŁOPOLSKI NA ŚRODOWISKO
1 MILIARD DLA MAŁOPOLSKI NA ŚRODOWISKO
Miliard dla Małopolski

(INF. WŁ.) Jeszcze w tym roku na inwestycje chroniące środowisko małopolskie
samorządy mogą uzyskać około 1 mld zł z unijnego Funduszu Spójności. To jedna
trzecia pieniędzy rozdzielonych już z tego funduszu.

Jak poinformował nas Kazimierz Barczyk, członek Komitetu Sterującego Funduszu
Spójności, na ostatnim posiedzeniu komitet zakwalifikował do tegorocznego
finansowania kolejne dwa projekty z Małopolski. Pierwszy to budowa
kanalizacji, przepompowni i oczyszczalni ścieków w zlewni Białej Przemszy na
terenie Olkusza, Bukowna, Bolesławia i Klucz. Inwestycja ma kosztować blisko
100 mln zł. Drugi projekt - rozbudowa i modernizacja systemu kanalizacyjnego
w Krakowie - pochłonie 118,8 mln zł.

- To ostatnie decyzje w sprawie przyznania pieniędzy na ten rok, ale
samorządy powinny przygotowywać kolejne wnioski, by mieć szanse na
finansowanie w latach 2005 i 2006 - podkreśla Kazimierz Barczyk.

Wcześniej do tegorocznego finansowania zakwalifikowano także modernizację
systemu ciepłowniczego w Krakowie (330 mln zł), modernizację oczyszczalni
ścieków i budowę kanalizacji w Wadowicach (67 mln zł), budowę systemu
wodociągów i kanalizacji z oczyszczaniem ścieków dla Libiąża, Chrzanowa i
Trzebini (143,7 mln zł), kompleksowy program ochrony wód rzeki Raby i
zbiornika Dobczyckiego (117 mln zł), budowę i rozbudowę systemu wodociągów i
kanalizacji w Niepołomicach (96,1 mln zł) oraz Bochni (69,3 mln zł).

dzis.dziennik.krakow.pl/?2004/05.07/Malopolska/51/51.html



Temat: Inwestycje w TURYSTYKĘ
Nowe inwestycje w okolicach Dusznik Zdrój
Projekt jego zagospodarowania przestawia się atrakcyjnie

Czas na Podgórze

Duszniki Zdrój są idealnym miejscem wypoczynku dla tych, którzy cenią sobie
kontakt z nieskażoną przyrodą. Otoczone lasami i górami, wtulone między Góry
Bystrzyckie, Orlickie i Obniżenie Dusznickie są atrakcyjnym miejscem pobytu dla
turystów preferujących uprawianie różnych form aktywnego wypoczynku. Dynamiczny
rozwój Zieleńca sprawił, że ta część miasta jest jednym z najpopularniejszych
ośrodków sportów zimowych w Sudetach.
Podgórze, do tej pory w cieniu Zieleńca, cieszy się coraz większym
zainteresowaniem turystów, a także osób chcących inwestować w turystykę i
sporty zimowe. Ta część Dusznik urzeka urodą, a wspaniałe tereny narciarskie
przyciągają coraz większe rzesze amatorów białego szaleństwa.
Obecnie została opracowana koncepcja zagospodarowania terenu pomiędzy drogą
wojewódzką nr 389, biegnącą przez Zieleniec, a drogą gminną do
ośrodka „Ponderoza”. Zaprojektowano ośrodek sportów zimowych, który docelowo
będzie mógł współpracować ze stacją sportów w Zieleńcu, poprzez połączenie
kolejami linowymi ze szczytem Granicznej i wzdłuż granicy państwa z Zieleńcem.
Projektowany system wyciągów obejmuje: kolej linową z Podgórza w rejon
istniejącego parkingu przy drodze nr 389 - długość około 900 m, istniejący
wyciąg narciarski długości ponad 700 m oraz dwa wyciągi narciarskie o długości
600 i 220 m.
Maksymalne długości tras narciarskich wyniosą ponad 1 km przy spadkach od 20.
do 40. proc. Baza usługowa, czyli: noclegowa, gastronomiczna i parkingi została
zlokalizowana w dwóch zespołach w rejonie dolnych stacji kolei i wyciągów oraz
w rejonie górnych stacji z wykorzystaniem istniejącego parkingu. Ogółem
przewiduje się realizację: 10. obiektów usługowych w rejonie dolnych i górnych
stacji, budowę i rozbudowę dolnych i górnych stacji wyciągów kolei i wyciągów
narciarskich, budowę systemu parkingów w rejonie dolnych stacji oraz zbiornika
wodnego, zasilanego z istniejących potoków do zaśnieżania stoków.
Harmonijny rozwój Podgórza spowoduje zwiększone zainteresowanie turystów całymi
Dusznikami i będzie dużym impulsem dla całego miasta oraz ziemi kłodzkiej.
Zastępca burmistrza Edward Węglarz.

Info: "Tygodnik Powiatowy"



Temat: Bruksela chce wstrzymac rozwój cywilzacyjny Polski
Bruksela chce wstrzymac rozwój cywilzacyjny Polski
W nawiązaniu do konfliktu o Rospude pozwolilem sobie na "szersze " spojrzenie
w temcie "budowa dróg w Polsce"
Podobno (wg oficjalnj wersji) mamy na lata 2007-2012 przyznane olbrzymie
pieniądze z UE na rozwój dróg , a co za tym idzie na rozwój cywilizacyjny.
Okazuje sie jednak ,że aż 95 % planowanych dróg koliduje z obszarami "natura
2000". Co oznacza nie tylko brak dotacji , ale wręcz drakońskie kary.
Nie tylko drogi kolidują , koliduja też linie kolejowe co oznacza brak dotacji
na ich modernizacje.Przykład:Linia kolejowa E 65 na której modernizację KE
odmowiła współfinansowania właśnie z uwagi na "naturę".
Oprócz obwodnicy Augustowa KE bada obecnie sprawę zbiornika Kąty-Myscowa. Kasy
na 100% tu nie bedzie.
Droga A4 Zgorzelec -Krzyzowa i S22 Elbląg -Krzyzowa wchodzą w "obszary cieniowe"
Autostrada A1 zderza się z "natura 2000" w sześciu miejscach. Autostrada A2 ma
pięć takich kolizji.
Pytanie :kto za taki stan odpowiada.Przeciez przebieg dróg , autostrad , linii
kolejowych był ustalony wiele lat temu, pozyskano tereny , uchwalono miejscowe
plany zagospodarowania.
Odpowiedź: malutka grupka ludzi , która w nosie ma dokladnie wszystko za
wyjatkiem ekologii.
Rząd Polski wyznaczył obszary "natura 2000" tak , aby była mozliwość budowania
infrastruktury. To było 9 % kraju. KE uznała ,ze to za mało i przyjęła projekt
grupki obywateli Polski obejmujacy 19 % kraji i uniemozliwiajacy nam
jakikolwiek rozwój.
Dziwne stanowiski KE. Nie liczy się ze zdaniem Narodu wypowiadanym przez
przdstawicieli wylonionych w demokratycznych procedurach, ale uznaje za
wiążące stanowisko grupki ludzi , ktorzy nie maja zadnego mandatu spolecznego
i nikogo (poza soba) nie reprezentuja.
Na obszarach wskazanych przez tę grupka praktycznie (jak pokazuje Rospuda) nie
wolno bedzie nic budować. Ani domu , ani zakladu pracy ani drogi.W teorii coś
tam malutko mozna , w praktyce -nie.
Na Podlasiu ekolodzy skazali az 30% rejonu na "nature 2000" .
Oznacza to brak perspektyw rozwojowych i cywilizacyjnych dla ludzi tam
zyjacych. Status tych ludzi zacznie przypominac status Indian w rezerwatach.
Czy o to chodzi Brukseli? Czy mozna dyskutować z ludźmi w brukseli , którzy z
jakichś powodów postanowili uczynic z Polski skansen?
A moze nalezy sie zastanowić czy poprzeć w referendum Eurokonstytucję w
kształcie odbierajacym mozliwość decydowania o sobie Narodom , spolecznościom?
I mimo wszystko budować drogi, bo to nasza przyszłośc i przyszłośc naszych
dzieci (inaczej wszyscy zwieja do Londynu)



Temat: Ciekaw jestem co na to przeciwnicy jazdy z ...
Ekoterroryzm jest i ma sie swietnie. Ty, ja czy inni jestesmy raczej ofiarami ekoterroyzmu wykonujac (lub przyzwalajac) dzialania nieracjonalne za to "nosne" ekologicznie.

Prosty przyklad. Elektrownie wiatrowe zabijaja ptaki, zwiekszaja lokalne wiatry i podnosza lokalne temperatury. Ale wiatraki sa ekologiczne! Elektrownie wodne hamuja migracje ryb i powoduja wymieranie rzeki ponad zapora. Do tego niesplywajacy martwy material biologiczny, zalegajac na dnie zbiornika, wytwarza wiecej, szalenie "cieplarnianego", metanu na 1 MW energii "z wody" niz klasyczna elektrownia weglowa emituje (mniej szkodliwego) CO2. A jedyne faktycznie ekologiczne elektrownie, jakimi sa NOWOCZESNE silownie jadrowe sa przez ekoterrorystow blokowane jako nieekologiczne. Hm... moze dlatego, ze jak swiat przestawi sie na energetyke jadrowa, straca solidne zrodlo utrzymania...?

Przenoszac ekoterroryzm na samochody, przyjrzyjmy sie auto hybrydowym. Sa szalenie skomplikowane wiec na ich produkcje trzeba uzyc mase energii i surowcow. Ich baterie trzeba wymieniac co jakies 8 lat co jest nie tylko drogie, ale wymaga rowniez energochlonnej utylizacji. A jak hybryda dokona zywota, to jej utylizacja jest bez porownania trudniejsza i bardziej energochlonna niz klasycznego auta. Zeby wbic szpile do konca - hybrydy tylko na papierze pala dwa razy mniej niz klasyczne samochody. Faktycznie, bo skads energia musi pochodzic (!), pala niewiele mniej niz ich odpowiedniki - zapewne rowniez dlatego, ze sa po prostu ciezkie. Cena auta tez ma przelozenie na ekologie. Wiekszosc ludzi nie zarabia tyle, zeby pojsc do salonu i kupic drogie (hybrydy tanie nie sa i raczej nie beda) auto z kieszonkowego. Wielu ludzi musi np. brac dodatkowe prace (czy nadgodziny), wykonywane po pracy zasadniczej. Po zmroku swieca swiatlo...

Cos z tym trzeba zrobic, ale trzeba to robic z glowa, zamiast dac sie oglupiac tym, ktorzy z naszego oglupienia niezle zyja. Greenpeace dysponuje poteznymi srodkami zdobytymi dzieki profesjonalnemu straszeniu ludzi. Oczywiscie wiele ich dzialan jest jak najbardziej slusznych i wartych poparcia. Bardzo czesto jednak organizacje ekologiczne podejmuja sie dzialan watpliwych. Pierwsze moje watpliwosci budzi zawsze wymuszanie placenia odszkodowan za np. wyciecie lasu pod droge. Hm... A kto te odszkodowanie dostaje? Las? A jaki ma numer konta? Odszkodowanie dostaje organizacja, ktora najskuteczniej gardlowala! Jak nastapi przeplyw gotowki, nieekologiczny projekt jest natychmiast postrzegany w nowym swietle...




Temat: Koniec z basenem w Radziejowie
Koniec z basenem w Radziejowie
Burmistrz nie chce pływalni nawet za darmo
Nadal nie wiadomo, kiedy w Radziejowie Kujawskim powstanie pływalnia. Wszelkie
dotychczasowe plany i pomysły spaliły jak na razie na panewce. W ubiegłym roku
miasto zabiegało o środki w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego
Rozwoju Regionalnego.

Region

Burmistrz nie chce pływalni nawet za darmo
Nadal nie wiadomo, kiedy w Radziejowie Kujawskim powstanie pływalnia. Wszelkie
dotychczasowe plany i pomysły spaliły jak na razie na panewce. W ubiegłym roku
miasto zabiegało o środki w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego
Rozwoju Regionalnego.

R E K L A M A dalej

Wniosek pomyślnie przeszedł etap formalny i merytoryczny. - Waldemar
Achramowicz, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego poinformował mnie, że
pływalnia odkryta nie uzyska dofinansowania - dodaje Sławomir Bykowski,
burmistrz Radziejowa. - A na inne rozwiązanie nas nie stać. Nie mamy kopalni
węgla ani pól naftowych. Dofinansowanie do krytej pływalni mogło wynieść do 80
proc. wartości inwestycji, ale takiej nie wziąłbym nawet za darmo. Kryta
pływalnia to nie tylko budowa dachu nad niecką wody, to również m. in. koszt
jej całodobowego podgrzania. Łączne, roczne wydatki na jej utrzymanie
wynosiłyby kilkaset tysięcy złotych.
Jak poinformował nas burmistrz, basen na pewno nie powstanie w obecnym, ani w
przyszłym roku. Większość środków na sport miasto planuje przeznaczyć na salę
gimnastyczną. Miasto ma tylko jedną dużą salę, więc i w tym zakresie potrzeby
są bardzo duże. Jeszcze w październiku ma powstać projekt inwestycji. W
przyszłym miasto może podjąć starania o środki unijne na ten cel.
- Unia odrzuca wszystkie wnioski dotyczące odkrytych pływalni, bowiem
funkcjonują one tylko kilka miesięcy w roku - mówi Marek Szuszman, były
burmistrz Radziejowa. - Własnymi siłami miasto nigdy jej nie zbuduje.
Rozwiązaniem jest pływalnia kryta. Trzeba założyć spółkę wraz z innymi gminami
na terenie powiatu z udziałem środków uzależnionych od liczby mieszkańców i
pozyskać środki unijne z programu na lata 2007-2013.
O budowie basenu mówi się w Radziejowie od wielu lat, jednak wszelkie plany i
pomysły spaliły jak na razie na panewce. Jego brak to problem, który
bulwersuje wielu obywateli miasta, bowiem w promieniu 20 km od Radziejowa nie
ma żadnej pływalni ani zbiornika wodnego. Również wielu mieszkańców
okolicznych gmin dojeżdża do Włocławka, Janikowa czy Kruszwicy. I tak
pozostanie przez kilka najbliższych lat.

Maciej Mroczyński,
Nowości Włocławskie



Temat: zwiedzanie miasta Siedlce
> Ale w tym miejscu,teren był podmokły a i droga
> chyba żadna nie szła tędy w stronę miasta?

Była droga łącząca ul. Torową ze Starowiejską nazywana Wygonem,
Dzisiejsze pozostałości to Geodetów od Starowiejskie i Legionów od
Torowej do Brzeskiej, do 1990 r. nazywana Gwardii Ludowej. Przy tej
drodze Między Brzeską a Starowiejską od strony miasta były tzw.
glinianki czyli doły, sadzawki pozostawione po czasach wybierania
gliny na potrzeby dworu siedleckiego. Część tego terenu zajął
Stalchemak. Z prawej strony Wygonu gdzieś w tamtej okolicy też był
sadzawka obrośnieta wierzbami. O obronie miasta z tej strony w
książce,której mi podesłałeś nie wspominają. Trzeba pamietać, że
Terespolska w tamtym czasie mogła być drogą polną, dla ludzi
jeżdżących na łąki. Okolica była wilgotna i jeszcze kilka lat temu
był projekt aby tam powstał uzytek ekologiczny Czajki. Zresztą przez
starych mieszkańców ten teren nazywany był Czajkami. Te rozlewiska
ciągnęły się pod Stok. Dodać trzeba tereny za bazą tłucznia i
produkcji asfaltu "dróg Podlaskich" Na części z nich powstało
osiedle Topolowa, Kasztanowa,Akacjawa, Modrzewiowa i tak dalej.
Gdzie jak mówią mieszkańców tamtych terenów było tam sześć albo i
więcej sadzawek. Ostatnia sadzawkę spełniająca rolę zbiornika
pożarowego została przy ul. Lipowej. "Wylewy" składały się z dwóch
stawów przedzielonych groblą przyktórych rosły wierzby do dziś chyba
rosnące. Staw od miasta był mniejszy a z drugiej strony większy.
Podobno ludzie latem tam się kapali aż chyba na początku lat 60
ub.w. ktoś się utopił. (Kurkus?) Miasto zaczęło wywozić śmieci nawet
ze szpitala i te stawy zasypano. Przed szkołą nr 7 gdzie teraz stoją
bloki też był staw Ługowskiego. Teren był podmokły jak napisałeś. Od
strony Ujrzanowa Niemcy bronili drogi brzeskiej. Nasyp kolejowy też
był przeszkodą dla czołgów. Ten teren do Janowskiej ze względu na te
warunki gruntowe był trudny do zdobycia. Rów przeciwczołgowych mógł
być, ale myślę że to bardziej zwykły rów melioracyjny.




Temat: BRAWO, MADROŚC GÓRĄ !!!!!
Witam

Gdyby wszystko było takie proste jak w tych wypowiedziach to byłoby pięknie.
Ale życie to nie kreskówka.
Projekt instalacji wod-kan osiedla przeglądał po zalaniu jeden z Państwa
sąsiadów mający uprawnienia projektowe i nie stwierdził wad projektowych.
Kanalizacja deszczowa ma odrębne odprowadzenie do zbiornika z fontanną poprzez
przepompownię. Pompownia faktycznie nie była włączona co stwierdził nasz
hydraulik, jednak jej utrzymanie należy do zarządcy budynku C, gdyż jest ona
zlokalizowana na działce C i ogrodzona. W tej zresztą sprawie jutro odbędzie
się spotkanie z zarządcą i zarządem wspólnoty C. Z pewnością jakiś wpływ na
zalanie garaży miało nie włączenie tej pompowni, jednak mieszanina ścieków w
garażu składająca się w części ze ścieków sanitarnych, a w części z deszczowych
wskazuje, że cofnięcie się ścieków nastąpiło z sieci miejskiej, która była
przeciążona gwałtownymi opadami. Ścieki znalazły się w garażu -2 B ponieważ
jest to najniższy punkt w okolicy.
Uznałem, że odpływy deszczówki i ścieków sanitarnych z budynku B powinny być
zaopatrzone w klapy burzowe zamykające się w momencie zwrotnego napływu ścieków
do budynku i o takie uzupełnienie instalacji w ramach rękojmi zwróciłem się do
Turreta.
Co do odszkodowań to polisa ZZ 2 takie przypadki obejmuje. Zgłosiliśmy szkodę
do likwidacji do Alianzu.
Bardziej dociekliwym mogę udostępnić dokumentację techniczną do wglądu. Jeśli
ktoś ma inny skuteczny sposób zaradzenia zalaniom na przyszłość proszę o
podrzucenie pomysłu. Chciałbym tylko nadmienić, że bardzo wiele budynków w tym
czasie było zalanych, a MPWiK, który odpowiada za stan kanalizacji używa słowa
klucza, że nie ponosi odpowiedzialności w przypadku zdarzeń o charakterze
klęski żywiołowej. A klęskę mierzy się ilością zalanych budynków.

Pozdrawiam Józef Kaziński Zarządca




Temat: Struzik dla Płocka
Struzik dla Płocka
www.mazovia.pl

DOBRE PROGNOZY DLA PŁOCKA
Ponad 250 mln zł wyda do 2007 roku Samorząd Województwa Mazowieckiego na
inwestycje w regionie płockim. Największy zastrzyk środków trafi do służby
zdrowia i placówek kultury.

23 maja br. w filii Urzędu Marszałkowskiego w Płocku odbyła się konferencja
prasowa marszałka Adama Struzika, dotycząca inwestycji w regionie płockim,
zaplanowanych w Wieloletnim Programie Inwestycyjnym. WPI to projekt
inwestycji w zakresie infrastruktury drogowej i transportowej, ochrony
środowiska, ochrony zdrowia, kultury i oświaty na Mazowszu. Nakłady na
realizację wszystkich działań ujętych w WPI na Mazowszu, na lata 2004-2007
wynoszą ok. 1,7 mld zł.

- Sytuacja finansowa województwa mazowieckiego znacznie się poprawiła. Po
latach oszczędności możemy postawić na inwestycje – powiedział w czasie
konferencji marszałek Adam Struzik

Na inwestycje w zakresie ochrony zdrowia w regionie płockim w WPI
przeznaczono ok. 30 mln zł. Największą pomoc otrzyma Wojewódzki Szpital
Zespolony w Płocku.
- Dużą inwestycją będzie dobudowa i wyposażenie nowego pawilonu, w którym
zostaną umieszczone oddziały kardiologiczny i wewnętrzny. Na ten cel
przeznaczyliśmy ok. 15 mln zł – powiedział marszałek Adam Struzik.

W zakresie kultury na inwestycje przeznaczono ok. 54 mln. Muzeum Mazowieckie
w Płocku otrzyma 16 mln, natomiast Teatr Dramatyczny – 22 mln zł. -
Chcielibyśmy w tym roku zrealizować drugi etap rozbudowy Muzeum
Mazowieckiego. Ważną inwestycją jest remont Teatru Dramatycznego. Chcemy aby
teatr stał się jedną z najnowocześniejszych placówek w Polsce. Zamierzamy też
dostosować teatr do potrzeb osób niepełnosprawnych.

Dużą inwestycją jest budowa kompleksu muzealno-wystawienniczego na terenie
Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. Na realizację tej inwestycji placówka
otrzyma 16,5 mln zł. Połowę środków zapewni Samorząd Województwa
Mazowieckiego, reszta to fundusze unijne.

– Muzeum Wsi Mazowieckiej to jedna z naszych sztandarowych placówek
kulturalnych. Cieszy się niezwykłym powodzeniem nie tylko wśród turystów ale
i filmowców, którzy chętnie wykorzystują to miejsce jako plan filmowy. –
dodał marszałek.

Na inwestycje w zakresie infrastruktury drogowej w regionie płockim w WPI
przeznaczono 173 mln zł. Pieniądze te pozwolą na remonty dwóch tras - drogi
nr 575 Płock-Kazuń oraz drogi nr 567 Płock-Góra. W zakresie ochrony
środowiska przeznaczono 7 mln. zł, co umożliwi remont obwałowań zbiornika
Troszyn.
Opr. Marta Milewska
Biuro Prasowo-Wydawnicze

Dlaczego Kuźmiuk tak nie działał dla Radomia




Temat: Przyroda /biologia dla dzieci - HITY
Przyroda /biologia dla dzieci - HITY
Zainteresowania przeradzają sie powoli w małą obsesję.
Pierwszy rzut był rok temu, pisałam tu :
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=16375&w=83604589&v=2&s=0
Teraz mamy pytania "bardziej" i przekopałam ksiegarnie w poszukiwaniu czegos
dokładnego i dla dzieci - niestety nie znalazłam niczego w wersji pop o
kolorze DNA, jego mutacjach, roslinnych barwnikach i fotosyntezie :p
A wczoraj kupiłam TO
www.przyrodnicze.pl/cat109-id2790-encyklopedia-tematyczna-przyroda.aspx
Encyklopedię tematyczną Przyroda fK
i jestem zachwycona.
400 stron ciekawych rzeczy, podzielonych tematycznie – ogród, pole, łąka, woda
i nad wodą, góry , ocean las, południe Francji (bo to francuski przedruk) i
hicior wczorajszego popołudnia – obozowanie pod gołym niebem. Każdy rozdzial
ma dodatkowo ciekawostki i zadania – niektóre potraktowane z humorem np. o
obojnactwie slimaka czy zyciu erotycznym modliszek, niektóre praktyczne bardzo
- u nas jak na zamówienie np. projekt budowy skalniaka (chyba już się nie
wyfiksuję) czy skonstruowanie więcierza (musiałam przy czytaniu zrobic model
pokazowy z butelki – tak jak w książce – i pokazac dlaczego ryba nie wypłynie)
oraz porady bardziej wyrafinowane – kulinarne. Francuzi nie byliby chyba
Francuzami, gdyby przez książkę nie przewijały się wtrety kulinarne –
wtrącenia przy mięczakach, które są smaczniejsze po prostu mnie wzruszyły,
podobnie uwagi przy glonach (ach ta listownica cukrowa ;) i wreszcie na koniec
garsc przepisów dla fanów obozowania w lesie, gotowania na ognisku, pieczenia
w piecu z doniczki (to tez nas nie ominie!) – są przystawki, zupy, dania
głowne, desery, kanapki… czyli Francja elegancja. Co powiecie na chipsy z
korzenia łopianu albo omlet z kwiatami fiołka :D
Jak napisałam wyżej największe wrażenie na moim dziecku zrobił rozdział
ostatni – czyli obozowanie pod gołym niebem. Mamy tu wszystko: potrzebne
sprzęty, schemat szałasu i domku na drzewie (!!!!!!!!) i igloo, obozowej
latryny, zbiornika na wode pitną i filtra wody, dwie strony o rozpalaniu ognia
bez zapałek , konstrukcja prowizorycznego kompasu, oznaczanie stron swiata,
opis najczęstszych wypadków i zasady udzielania pierwszej pomocy (zwierzakom tez).
Szata graficzna bardzo przyjemna – jest dużo zdjęć (to dla mojego K. jest
bardzo wazne bo bardzo często pyta jak cos NAPRAWDE WYGLĄDA) , a rysunki SA
bardzo podobne w stylistyce do naszych ulubionych Larusów .




Temat: Wlecze się program ochrony przeciwpowodziowej
Wlecze się program ochrony przeciwpowodziowej
Biuro "Programu dla Odry 2006" budowałem od podstaw, kierowałem nim w latach
2002-2004. W tym czasie udało się bardzo wiele zrobić: zakończona została
budowa 5 zbiorników przeciwpowodziowych, wybudowano 100 km wałów, prace
regulacyjne przeprowadzono na 1000 km rzek i potoków. Rezerwa powodziowa
została zwiększona prawie o 200 mln m3, przygotowano szereg dokumentacji pod
finansowanie unijne. W ciągu 2 lat zbudowaliśmy jeden z najlepszych systemów
informacji przestrzennej w Europie (wyróżniony spośród 100 tys. projektów na
światowej konferencji GIS w USA w 2004 r.). Tego systemu do dziś nie
udostępniono, a dalsze prace nad nim zawieszono.
W 2003 roku, gdy trwały prace nad budżetem unijnym dla Polski na lata 2004-
2006, zgłosiliśmy 15 zadań z zakresu ochrony przeciwpowodziowej -
znalazły się one w przyjętym przez Radę Ministrów dokumencie "Strategia
wykorzystania Funduszu Spójności na lata 2004-2006". Niestety, Ministerstwo
Środowiska skutecznie blokowało ich dalsze przygotowanie. Zgodziło się tylko
na jeden projekt - zbiornik Racibórz, który notabene został źle przygotowany
i Komisja Europejska ma do niego szereg zastrzeżeń. Projekt Wrocławskiego
Węzła Wodnego leży do tej pory w Ministerstwie Środowiska.
To nie prawda, jak twierdzi Mariusz Gajda, prezes Krajowego Zarządu
Gospodarki Wodnej, że zmarnowano dwa lata na przygotowanie wniosków o unijne
dotacje - zmarnowano ostatnie pół roku. W tej sprawie były interpelacje w
Parlamencie Europejskim - z odpowiedzi Komisji Euroepejskiej wynika, że to od
Polski zależy, czy wnioski zostaną poprawione i uzupełnione. Pól roku to
wystarczający czas na poprawienie wniosków, ale ktoś zapomniał nad nimi
popracować, a termin ich składania upływa jesienią. To co mówi Minister
Środowiska w sprawie budowy zbiornika Kamieniec, że stworzy tam ostoję
ptactwa, brzmi jak drwina i cynizm. Specjalnie wysiedlano tam ludzi - dwa
razy wyrywano im korzenie - raz ze wschodu na Dolny Śląsk, a później z Pilc.
Nikt ze starszych ludzi wysiedlonych z Pilc już nie żyje.
Kamieniec Ząbkowicki jest przygotowany w takim stopniu, że można spokojnie go
wybudować w ciągu czterech - pięciu lat. Ale panuje niechęć wobec tego
projektu. Ten zbiornik ma przecież ogromne znaczenie dla ochrony Nysy
Kłodzkiej poniżej kaskady zbiorników, jak i dla Odry. Dzięki niemu przepływy
na Odrze można zredukować o ok.10 proc., a to dużo.
Po moim odejściu przez Biuro "Programu dla Odry 2006" przewinęło się pięciu
dyrektorów (średnio jeden na 5 miesięcy). O tym jaki jest stosunek obecnego
Wojewody - Pełnomocnika Rządu do Spraw "Programu..." do spraw
przeciwpowodziowych niech świadczy fakt, że nadzór nad jego realizacją
pozostawił swojemu zastępcy.
DOPUKI GOSPODARKĄ WODNĄ BĘDĄ SIĘ ZAJMOWAĆ POLITYCY A NIE FACHOWCY, DOPUTY
BĘDZIE ONA WYGLĄDAĆ TAK, JAK WYGLĄDA NASZA POLITYKA!!!

Z poważaniem,

Lech Poprawski




Temat: Kiedy ruszy budowa zbiornika retencyjnego?
Kopiuję artykuł z NTO sprzed 2 lat, żeby pokazać że czas płynie a woda w zalewie
jeszcze nie...

NIE BĘDZIE POWTÓRKI Z POWODZI

Kosztowny, ale niezbędny

W tym miejscu na mapie już jest zbiornik - pokazuje Tomasz Błażejewski.

Długo oczekiwana budowa zbiornika retencyjnego w Kluczborku rozpocznie się
wiosną przyszłego roku.

Właśnie aktualizowany jest projekt akwenu. - Spotkaliśmy się przedwczoraj z
autorem koncepcji technicznej zbiornika, żeby omówić i ostatecznie ustalić
wszystkie szczegóły dotyczące m.in. kształtu i zewnętrznych zabezpieczeń -
poinformował nas Jarosław Kielar, burmistrz Kluczborka.

Zbiornik zajmie ostatecznie powierzchnię ok. 60 ha lustra wody przy tzw.
normalnym spiętrzeniu wody, a 70 ha - przy maksymalnym. Całkowita jego
powierzchnia z wszystkimi urządzeniami i zaporą wynosić będzie ok. 90 ha.
Zbiornik będzie o kilka hektarów mniejszy, niż pierwotnie planowano. A to
dlatego, że jego granice zostały oddalone od domów i posesji należących do kilku
mieszkańców Ligoty Górnej, którzy protestowali przeciwko budowie. Ich zdaniem,
jeśli dno zbiornika okaże się nieszczelne, zaczną podmakać ich działki. Pójście
na rękę protestującym spowoduje znaczne podwyższenie kosztów budowy.
- Autorzy koncepcji zbiornika wzięli pod uwagę te zdecydowanie przesadzone,
wręcz nieuzasadnione obawy - mówi Tadeusz Błażejewski, kierownik Wojewódzkiego
Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kluczborku. - Geolodzy wykonają 5
dodatkowych odwiertów, do głębokości 15 m, aby ustalić, do jakiej głębokości
należy wykonać prawidłowe, dokładne uszczelnienie, które zabezpieczy zbiornik w
stu procentach. Jeśli zainteresowani mieliby jeszcze wątpliwości, WZMiUW służy
szczegółowymi informacjami.

Na zaporze zbiornika ma też powstać mała elektrownia, taka jak na zbiorniku
Michalice w gminie Namysłów. Prąd z niej służyłby oświetleniu części drogi wokół
akwenu.
Wkład gminy w budowę zbiornika retencyjnego to grunty i 200 tys. zł na
aktualizację projektu.
Pozostałe koszty inwestycji spoczną już na barkach Wojewódzkiego Zarządu
Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu. Będzie to ok. 20 mln zł.
Zbiornik przede wszystkim ma wyrównywać przepływ rzeki Stobrawy i zabezpieczyć
miasto przed skutkami zalania, by nie powtórzyła się historia z lipca 1997 r.
Poza tym pozwoli na złagodzenie niedoborów wody występujących w zlewni rzeki
Stobrawy - głównie dla potrzeb stawów rybnych. Może być też wykorzystany przez
rolników do nawadniania upraw oraz do ochrony przeciwpożarowej lasów. Budowa
zbiornika zagospodaruje zdewastowane łąki i pastwiska pod zalew. Jest też
traktowana przez władze Opolszczyzny jako najpilniejsza inwestycja hydrotechniczna.

Monika Kluf
mkluf@nto.pl
Ostatnie zmiany: 22. Stycznia 2004 11:25



Temat: Żwirownia
Kiedy będzie zbiornik retencyjny ?
Dwa i pół roku temu gazeta pisała

Długo oczekiwana budowa zbiornika retencyjnego w Kluczborku rozpocznie się
wiosną przyszłego roku.

Właśnie aktualizowany jest projekt akwenu. - Spotkaliśmy się przedwczoraj z
autorem koncepcji technicznej zbiornika, żeby omówić i ostatecznie ustalić
wszystkie szczegóły dotyczące m.in. kształtu i zewnętrznych zabezpieczeń -
poinformował nas Jarosław Kielar, burmistrz Kluczborka.

Zbiornik zajmie ostatecznie powierzchnię ok. 60 ha lustra wody przy tzw.
normalnym spiętrzeniu wody, a 70 ha - przy maksymalnym. Całkowita jego
powierzchnia z wszystkimi urządzeniami i zaporą wynosić będzie ok. 90 ha.
Zbiornik będzie o kilka hektarów mniejszy, niż pierwotnie planowano. A to
dlatego, że jego granice zostały oddalone od domów i posesji należących do kilku
mieszkańców Ligoty Górnej, którzy protestowali przeciwko budowie. Ich zdaniem,
jeśli dno zbiornika okaże się nieszczelne, zaczną podmakać ich działki. Pójście
na rękę protestującym spowoduje znaczne podwyższenie kosztów budowy.
- Autorzy koncepcji zbiornika wzięli pod uwagę te zdecydowanie przesadzone,
wręcz nieuzasadnione obawy - mówi Tadeusz Błażejewski, kierownik Wojewódzkiego
Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kluczborku. - Geolodzy wykonają 5
dodatkowych odwiertów, do głębokości 15 m, aby ustalić, do jakiej głębokości
należy wykonać prawidłowe, dokładne uszczelnienie, które zabezpieczy zbiornik w
stu procentach. Jeśli zainteresowani mieliby jeszcze wątpliwości, WZMiUW służy
szczegółowymi informacjami.

Na zaporze zbiornika ma też powstać mała elektrownia, taka jak na zbiorniku
Michalice w gminie Namysłów. Prąd z niej służyłby oświetleniu części drogi wokół
akwenu.
Wkład gminy w budowę zbiornika retencyjnego to grunty i 200 tys. zł na
aktualizację projektu.
Pozostałe koszty inwestycji spoczną już na barkach Wojewódzkiego Zarządu
Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu. Będzie to ok. 20 mln zł.
Zbiornik przede wszystkim ma wyrównywać przepływ rzeki Stobrawy i zabezpieczyć
miasto przed skutkami zalania, by nie powtórzyła się historia z lipca 1997 r.
Poza tym pozwoli na złagodzenie niedoborów wody występujących w zlewni rzeki
Stobrawy - głównie dla potrzeb stawów rybnych. Może być też wykorzystany przez
rolników do nawadniania upraw oraz do ochrony przeciwpożarowej lasów. Budowa
zbiornika zagospodaruje zdewastowane łąki i pastwiska pod zalew. Jest też
traktowana przez władze Opolszczyzny jako najpilniejsza inwestycja hydrotechniczna.

Monika Kluf
mkluf@nto.pl
Ostatnie zmiany: 22. Stycznia 2004 11:25

Nowa Żwirownia na Ligocie - drugi akwen po wyrobisku.
img99.imageshack.us/img99/846/p8192765jk2.jpg
img291.imageshack.us/img291/192/p8192754fl4.jpg



Temat: GUTWIN już w przyszłe wakacje
Gutwin" znów ośrodkiem sportów wodnych?
Niewielka firma ze Starachowic, zatrudniająca od 6 do 30 osób, będzie
koordynowała prace przy rozbudowie zbiornika małej retencji „Gutwin”.
Umowa w tej sprawie została niedawno podpisana na terenie obiektu, który dziś w
niczym nie przypomina dawnego ośrodka sportów wodnych.

Z przedłożonej informacji wynika, że zakres prac obejmuje: budowę obwałowania
wokół zbiornika na długości około 900 m, ubezpieczenie skarp do wysokości
piętrzenia wody, wzmocnienie korony wałów polegające
na budowie ciągów spacerowych z kostki brukowej i kruszywa kamiennego o
szerokości do 3,5 m, budowę urządzeń do piętrzenia i odprowadzenia wód ze
zbiornika, a także budowę kanału krytego, odprowadzającego nadmiar wody ze
zbiornika
do kanalizacji deszczowej w ul.Gościniec.
Wykonawcą tej inwestycji jest wyłonione w drodze przetargu konsorcjum firm,
którego liderem jest Przedsiębiorstwo PPHU DROG-MEL ze Starachowic,
reprezentowana przez Mieczysława Rakoczego. Pozostałe
firmy, uczestniczące w konsorcjum to: Zakład Instalatorstwa Sanitarnego w
Ostrowcu Św.
Adama Borcucha oraz Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych w Ostrowcu Św.
W części środkowej zbiornika powstanie wysepka z plażą.
Dojścia do wysepki od strony obwałowania wykonane zostaną poprzez mostki
parkowe.
Odbudowane zostaną konstrukcje betonowe oraz pomosty do
cumowania pływającego sprzętu wodnego.
Rozbudowa istniejącego zbiornika umożliwi zwiększenie
jego powierzchni do 5,1 ha (obecnie zajmuje on 3,75 ha)
oraz pojemności zbiornika z 51 600 m sześc. do 78 600 m sześc.
Średnia głębokość zbiornika wyniesie 2 m. Poprzez podjęte działania nastąpi
zwiększenie zasobów wód powierzchniowych oraz znaczna poprawa walorów
środowiskowych i krajobrazowych terenu.
Całkowity koszt inwestycji wynosi 1.991.170 zł. Przedsięwzięcie w 95 proc.
zrealizowane
zostanie ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony
Środowiska i Gospodarki Wodnej w formie pożyczki, z możliwością częściowego jej
umorzenia.
Pozostała część pochodzić będzie ze środków własnych
Gminy.
Biorąc pod uwagę skalę zadań, jakie trzeba wykonać,
rodzi się pytanie, jak mała firma, zatrudniająca od 6 do 30 osób, będzie w
stanie sobie z tym poradzić?
PPHU DROG -MEL - istniejące od 1993 roku - nie jest
nowicjuszem na ostrowieckim rynku, gdyż po pamiętnej powodzi wykonało z
powodzeniem wiele inwestycji
-Na terenie Ostrowca Św. wykonywaliśmy - w kooperacji
z innymi firmami - odwodnienia: rów przy ul Zagłoby i Samsonowicza,
Jędrzejówkę, dokonywaliśmy naprawy wałów po powodziach -mówi M. Rakoczy.
Nie inaczej będzie i tym razem, przy czym dodatkowo prace elektryczne będzie
wykonywała - z naszego zlecenia - również ostrowiecka firma.
W dalszym etapie, przy zbiorniku planowana jest budowa jednokondygnacyjnego
budynku o powierzchni 924 m kw., który posiadał będzie 40 miejsc noclegowych,
restaurację, salę konferencyjną, saunę oraz miejsce do
grillowania. Obok zlokalizowany zostanie parking, a także miejsce rekreacji dla
dzieci, wielofunkcyjne
boisko oraz ścieżki spacerowe.
W połowie września będzie gotowy projekt tego budynku.
Na jego budowę zostanie rozpisany osobny przetarg. Zbiornik ma być gotowy na 30
czerwca 2007 roku, być może przed wakacjami gotowy będzie również budynek..




Temat: Jak dziela kase w sejmiku?
Jak dziela kase w sejmiku?
Gazeta pomorska
Kapturowy styl
Tajnie dzieli się unijne pieniądze w regionie
Czy gmina Mogilno została największym (19,5 mln zł) beneficjentem
ostatniej transzy unijnej pomocy, bo mogła liczyć na lobbing dwóch członkiń
Zarządu Województwa i ważnego radnego SLD? Nie można tego wykluczyć -
procedura ZPORR nadal pozostaje nie w pełni jawna.
Kiedy w sierpniu ruszał na dobre Zintegrowany Program Operacyjny Rozwoju
Regionalnego (ZPORR) - to w ramach tego programu regiony dzielą unijne
fundusze pomocowe - odpowiedzialny za jego procedury dyrektor w Urzędzie
Marszałkowskim Jacek Kuźniewicz usiłował przekonać "GP", że niejawna musi być
praktycznie cała procedura wybierania projektów do dofinansowania. Publiczna
miała być dopiero ostateczna lista beneficjentów, zatwierdzona przez Zarząd
Województwa.
Już w dniu publikacji krytycznego materiału na ten temat zmienił zdanie -
w Internecie pojawiły się listy złożonych projektów i członków panelu
ekspertów, którzy ponoszą odpowiedzialność za pierwsze sito ZPORR-owskich
konkursów. Niestety, dziś, kiedy rozdysponowano już 70 proc. pieniędzy na
lata 2004-06, nadal nie wiadomo, na jakich zasadach ostatecznie się je
dzieli.
- Można robić politykę ze wszystkiego! - denerwuje się marszałek
Waldemar Achra, który zapewnia, że procedura jest zgodna z zasadami. - To nie
są nasze wymysły. Nie możemy pozwolić sobie na lobbing, próby docierania do
ekspertów etc. - tłumaczy.
Czeski film
- Jeśli nie wiadomo, jakie decyzje i na jakiej podstawie podejmują
poszczególni paneliści i członkowie RKS, a na końcu polityczni decydenci w
ZW, to zasada personalnej odpowiedzialności za ważne decyzje finansowe staje
się fikcją. Można podejmować dowolne, bo i tak wszystko skrywa tajemnica -
komentuje toruński radny wojewódzki Piotr Całbecki .
Ukryte pozostają: punktacja dokonana przez panelistów (pierwsze sito);
ustawiona przez Regionalny Komitet Sterujący lista rankingowa projektów
(drugie sito); powody, dla jakich Zarząd Województwa decyduje o przyznaniu
pieniędzy jednym i odmówieniu ich innym (sito trzecie i ostateczne). Nie
wiadomo, jak w sprawie tak ciężkich pieniędzy głosują członkowie ZW. Wiadomo
tylko tyle, że RKS tworzy listę rankingową z aplikacji zaakceptowanych przez
panelistów, a ZW wybiera swoje typy z listy RKS (ale kolejność na liście nie
jest dla niego wiążąca). Jeśli do tego dołożyć fakt, że kiedy ZPORR ruszył,
nie miał żadnej procedury odwoławczej (działa w zasadzie od kilku dni) - a
więc niesprawiedliwie potraktowany potencjalny beneficjent mógł tylko
załamywać ręce - wyłania się dość przerażający obraz. - Pieniądze dostają ci,
co mają, albo muszą dostać. Stają się one instrumentem zagwarantowania sobie
przyszłego powodzenia wyborczego, nagradzania swoich, albo jednym i drugim -
uważa jeden z toruńskich parlamentarzystów.
- "Czeski film", mówią o procedurach dzielenia środków ZPORR
samorządowcy z mojego terenu. Nie można zweryfikować punktacji poszczególnych
projektów, ani porównać własnej z punktacją projektu konkurenta. Tak
nieprzejrzysty sposób dzielenia publicznych pieniędzy jest niedopuszczalny -
twierdzi sejmikowa radna z Włocławka Domicela Kopaczewska . Oboje złożyli w
tej sprawie interpelacje i domagają się wyjaśnień od marszałka.
Taka specyfika
Ekspert sejmowy i regionalny działacz PO Jan Wyroński: - To są pieniądze
publiczne, stąd procedura ich dzielenia musi być maksymalnie transChcemy
przygotować regionalne raporty na temat funkcjonowania ZPORR, a potem raport
krajowy. Bo te uchybienia to nie jest tylko kujawsko-pomorska specyfika -
zapewnia.
Konkurentem Mogilna do ZPORR-owskich środków na ochronę środowiska była
m. in. gmina Janikowo, która chciała skanalizować okolice Zbiornika
Pakoskiego. Czy wybrano projekt mogileński, bo z Mogilnem i jego najbliższą
okolicą są związani: Maria Kurnatowska, Teresa Marmucka-Lalka (członkinie ZW)
i Roman Pawłowski (radny wojewódzki SLD i prezes Wojewódzkiego Funduszu
Ochrony Środowiska)? Nie wykluczy się tego, póki kulisy podziału niemałych
europejskich środków będą owiane mgłą tajemnicy.




Temat: BŁONIA LUBELSKIE - JAK JE OCALIĆ?!
Projekt był ale się gdzieś zawieruszyłł.......

Czas na rewitalizację dolin rzek
Małgorzata Domagała
2007-11-01, ostatnia aktualizacja 2007-11-01 21:33

Lublin może mieć naprawdę piękne rzeki, nad którymi będzie można wypoczywać, a woda przestanie zalewać dzielnice. Projekty rewitalizacji rzek leżą już są w ratuszu. Miasto zapewnia, że w przyszłym roku poszuka pieniędzy na ich realizację
Wielu lublinian pamięta Czechówkę i Czerniejówkę jako rzeki, w których kiedyś można było pływać. Od lat bardziej jednak przypominają wąskie ścieki. Nie dają jednak o sobie zapomnieć, bo przy większych opadach zalewają mieszkania czy drogi. Po powodzi w Lublinie z 4-5 sierpnia 2005 roku, kiedy woda zalała wiele domów, ulic i ogródków działkowych, na zlecenie urzędu miasta została opracowana rewitalizacja Czerniejówki. Jej autorem był Zdzisław Szczepaniak z lubelskiej firmy "Structum". - Miasto doszło wtedy do wniosku, że trzeba zająć się rzekami, aby nie nastąpiła w przyszłości podobna powódź. Jednak aż do dzisiaj koncepcje te nie zostały zrealizowane, co oznacza, że miasto jest w dalszym ciągu nieprzygotowane na bezpieczne przejście wielkich wód, podobnych do tych sprzed dwóch lat. A to dla blisko 400 tys. miasta jest bardzo niebezpieczne - tłumaczy Szczepaniak.

Jego koncepcja składa się z dwóch części: pierwsza dotyczy odcinka Czerniejówki od jej ujścia (przy Gali) do ulicy Głuskiej, druga: od ulicy Głuskiej do granic miasta w rejonie ulicy Strojanowskiego. - Jeśli chodzi o tę pierwszą część, trzeba przede wszystkim pogłębić koryto tak, aby rzeka była przygotowana do przyjęcia dużych ilości wody - tłumaczy Szczepaniak. Dalszy odcinek rzeki można by wykorzystać do celów rekreacyjnych. Tym trzeba się zająć jak najszybciej. Naprawdę jest szansa, aby te tereny stały się płucami miasta, choćby na miarę Dolinki Służewieckiej na warszawskim Ursynowie - dodaje. Wyjaśnia, że po renaturalizacji mogłyby znaleźć się tam zakola, oczka wodne, stawy oraz tereny rekreacyjne i sportowe.

Ratusz ma nie tylko pomysły rewitalizacji przygotowane przez "Spectrum". - Wraz z architektem Andrzejem Lisem opracowałem koncepcję rewitalizacji fragmentu Czechówki: od Dolnej 3-go Maja do ul. Wodopojnej, która już od kilku lat czeka na realizację - tłumaczy Tadeusz Chmielewski, profesor Zakładu Ekologii Krajobrazu i Ochrony Przyrody Akademii Rolniczej w Lublinie. Polega ona na przywróceniu rzece charakteru zbliżonego do naturalnego. Projekt zakłada utworzenie z doliny rzecznej atrakcyjnego miejsca do rekreacji ze ścieżką rowerową. Profesor Chmielewski podkreśla jednak, że trzeba zająć się tym jak najszybciej, bo kiedy dolina zostanie zabudowywana, będzie na to za późno. - Przede wszystkim należy zadbać o pozostałości dawnych łęgów rzecznych, odcinkowe zmeandrowania i wypłycenie zbyt głęboko wciętego koryta, utworzenie oczek wodnych i wzbogacenie doliny różnorodną roślinnością - tłumaczy. Teraz wzdłuż rzeki rośnie głównie trawa. Chmielewski proponuje zasadzić tam krzewy, drzewa oraz kwiaty. Zdzisław Szczepaniak uważa, że nie wolno dłużej zwlekać z korektą regulacji Czechówki, szczególnie jeżeli miasto myśli o bliskim zagospodarowaniu górek czechowskich. - Będzie stąd spływało bardzo dużo "deszczówki", a Czechówka wcale nie jest gotowa do jej przyjęcia. Stąd istnieje naprawdę pilna potrzeba wykonania zbiornika retencyjnego w rejonie ogródków działkowych przy ul. Sikorskiego - ostrzega Szczepaniak.

Niezłym pomysłem byłby powrót do utworzenia wielkiego stawu królewskiego, który przed wiekami znajdował się u stóp zamku. Było to naturalne rozlewisko powstałe z wód Bystrzycy i Czechówki, które dodatkowo podnosiło walory obronne wzgórza. Staw zaczął stopniowo wysychać w XVII w. Jego fragmenty zachowały się do XIX w., ale wtedy były to już właściwie mokradła. - Może warto pomyśleć o odtworzeniu historycznego akwenu w miejscu, gdzie już w średniowieczu istniał Wielki Staw Królewski, który nie tylko stanowiłby retencję dla wód deszczowych spływających z rejonu Czechowa i Śródmieścia, lecz miałby także ogromne walory krajobrazowe - tłumaczy Szczepaniak. Zgadza się z nim prof. Chmielewski: - Z pewnością nie będzie możliwe odtworzenie stawu królewskiego w pierwotnych kształtach i zasięgu, ale warto się głębiej zastanowić nad przywróceniem tego wyjątkowego dla miasta miejsca.

Dodaje jeszcze, że, przy okazji dyskusji na temat Podzamcza, warto się pomyśleć o wydobyciu rzeki, która w tym miejscu od lat trzydziestych XX w. zamknięta jest w kanale. - Doliny rzeczne u stóp wzgórza to najcenniejsze elementy w krajobrazie miasta - tłumaczy.

Marek Młynarczyk, zastępca dyrektora w Wydziale Inwestycji UM mówi, że w przyszłorocznym budżecie poszukają pieniędzy na to, aby koncepcje wykonane przez "Spectrum" zacząć zrealizować. Natomiast projekt prof. Chmielewskiego zawieruszył się gdzieś w ratuszu. Nie pamięta go ani dyrektor Młynarczyk, ani Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska.

Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin



Temat: Brzeg opolski czy dolnośląski - cd. debaty
Secesja krok po kroku
1. utworzenie stowarzyszenia ds. referendum o przynależności do województwa
śląskiego,
2. referendum na terenie gmin, które są zainteresowane zmianą przynależności
wojewódzkiej,
3. wniosek stowarzyszenia o zmianę granic województw poparty decyzjami władz
powiatu,
4. decyzja MSWiA,

Śląsk powiększy się o 13-tysięczny Kietrz?

Poniedziałek, 20 września 2004r.

Władze nadgranicznego Kietrza mają już dość Opolszczyzny. Oficjalnie zgłosili
chęć przyłączenia do powiatu raciborskiego. – Na Śląsku będzie nam lepiej. W
Opolu nas lekceważą, traktują jak piąte koło u wozu – biadoli Józef Matela,
burmistrz Kietrza.

Bliżej do Raciborza

Kietrz, malownicza rolnicza miejscowość, granicząca aż z sześcioma czeskimi
gminami, leży na południu województwa opolskiego. Mieszka tam prawie 12,5
tysiąca ludzi. – Przeprowadziliśmy ankiety wśród mieszkańców, z których wynika,
że 53 procent jest związanych z Raciborzem. W większości tam pracują, leczą
się, uczą, jeżdżą na zakupy, wycieczki – wyjaśnia burmistrz Kietrza.

Mając przyzwolenie mieszkańców, radni wystąpili z oficjalną informacją w tej
sprawie do zarządów województwa opolskiego i śląskiego, prosząc o opinie.

– Już podczas ostatniej reformy administracyjnej chcieliśmy znaleźć się w
Raciborzu, który miał być częścią opolskiego. Jednak został na Śląsku – dodaje
Matela.

Obecnie Kietrz jest częścią powiatu głubczyckiego. Do Głubczyc jest 23
kilometry, do Raciborza przez Pietrowice Wielkie zaledwie 15 km.

Śląskowi jest... miło

– To na razie tylko informacja, gmina musi zrobić referendum. Droga do
przyłączenia jest długa – mówi dyplomatycznie Wojciech Zamorski, rzecznik
Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. – Jest nam oczywiście bardzo miło, że
ktoś chce się do nas przyłączyć, że właśnie na Śląsku widzi szansę.

Starosta raciborski Henryk Siedlaczek jakoś nie wybucha entuzjazmem na myśl, że
Kietrz stanie się częścią jego powiatu.

– Temat praktycznie nie jest mi znany. Poczekamy na oficjalny ruch władz
Kietrza – stwierdził krótko Siedlaczek.
Mirosław Szypowski, wiceprezydent Raciborza, nieco powątpiewa, by było to
najlepsze rozwiązanie. – A co będzie, gdy u nas też im się nie spodoba? –
zastanawia się.

Chodzi o kasę

Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Kietrz ma za złe zarządowi
województwa opolskiego, że nie dzieli solidarnie pieniędzy. – Po raz kolejny z
kontraktu nie przyznano ani grosza, nasze projekty są odrzucane. Tak się nie
da. Może na Śląsku będziemy poważniej traktowani – żali się Matela.

Zarząd województwa opolskiego wystosował specjalnie oświadczenie sugerując, że
Śląsk więcej kasy nie da, bo sam nie ma. – Kietrz będzie położony na krańcach
regionu, a problemy tej gminy są dość odległe od problemów restrukturyzowanego
Górnego Śląska – czytamy w oświadczeniu.
Dlaczego Opole skąpi grosza dla Kietrza? – Nie skąpimy. Projekty Kietrza
składane do nas były po prostu gorsze od innych i nie uzyskały akceptacji –
wyjaśnia szczerze Wioletta Ruszczewska, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego w
Opolu. – Nieprawda, że nie dbamy o Kietrz. Wspieraliśmy w Ministerstwie
Rolnictwa projekt uznania tamtejszego kombinatu rolnego za strategiczny,
przygotowaliśmy wniosek o dofinansowanie budowy zbiornika retencyjnego
Włodzienin, który chroni Kietrz przed powodzią. Najprawdopodobniej wkrótce
inwestycja będzie realizowana – dodaje Wioletta Ruszczewska. Władze Kietrza
chcą, aby odpowiedni wniosek dotyczący secesji trafił do MSWiA do 31 grudnia. –
Stalibyśmy się częścią Śląska od 2006 roku – marzy burmistrz Matela.




Temat: BŁONIA LUBELSKIE - JAK JE OCALIĆ?!
Czy ktoś wreszcie powstrzyma tę Mącik???!!!!!
Kurier z 16.04.2007
TEMAT DNIA: Kurort pod Zamkiem

UJAWNIAMY UNIKATOWĄ INWESTYCJE PRZYGOTOWANĄ W LUBLINIE

Kompleks rekreacyjny z hotelem, kawiarniami i salonami odnowy biologicznej. Poza tym z plażą, rajem dla wędkarzy i miłośników łódek. Są bardzo duże szanse, że takie centrum wypoczynkowe powstanie pod Zamkiem w miejscu dawnych stawów królewskich.

Miasto prowadzi właśnie rozmowy w sprawie budowy tego kompleksu. – Na tym etapie negocjacji inwestor zastrzegł sobie anonimowość – mówi Elżbieta Mącik, zastępca dyrektora Wydziału Strategii i Rozwoju Urzędu Miasta Lublin.
Planuje się, że nowoczesne centrum wypoczynkowe stanie na terenie dawnych stawów królewskich. Nazwa odnosi się do stawów, które historycznie osłaniały lubelski Zamek i miały utrudniać oblężenie oraz dostęp do fortecy.
Nowe przeznaczenie stawów królewskich zaprojektowali krakowscy architekci z firmy Wasko-Projekt.
Zgodnie z ich wizją kurort powstanie na bazie sporego zbiornika wodnego, o powierzchni 20 hektarów, napełnianego z Bystrzycy i Czechówki, umiejscowionego w rejonie zamkniętym z jednej strony al. Unii Lubelskiej, wzdłuż al. Tysiąclecia do wysokości młyna Krauzego. Od strony Bystrzycy nad stawami ma się rozciągać zespół usługowo-handlowy o powierzchni do 40 tysięcy metrów kwadratowych. Składać się będzie z galerii handlowej z kinem oraz centrum „uroda i rekreacja”. Projektanci założyli, że budynki zostaną wkomponowane w skarpę. – Parking planuje się przykryć zielonym dachem, który pełniłby jednocześnie rolę platformy wypoczynkowej oraz widokowej z panoramą na Stare Miasto, Zamek i stawy królewskie – ujawniają krakowscy architekci.
Od strony młyna Krauzego ma stanąć druga część kompleksu: hotel z kasynem, salami konferencyjnymi o powierzchni do 20 tys. mkw. Na brzegu stawu zaś pomiędzy hotelem a centrum handlowym pojawi się plaża z kąpieliskiem i „rajem dla wędkarzy”.
Na tym nie koniec.
Całe stawy królewskie mają być oplecione ścieżkami rowerowymi i duktami spacerowymi, jednak główną drogą komunikacji po kompleksie będą szerokie pomosty poprowadzone po samym stawie. Na nich – we wcześniejszej koncepcji – architekci wydzielili miejsca m.in. na butiki i ogródki piwne oraz niewielkie kawiarnie, tworząc swojego rodzaju pływające miasteczko. Jego centrum miałaby stanowić techno-wyspa z mostkami i pomostami widokowymi.
Drugi, nowszy i aktualnie omawiany wariant zagospodarowania pomostów jest prostszy. Kładzie nacisk na kompozycję z przyrodą. Obszerne mola prowadzą z hotelu, centrum handlowego i Podzamcza na sztuczną wyspę porośniętą niską roślinnością oraz z amfiteatrem i dwupoziomową kawiarnią. Z jej dolnego poziomu, poprzez szklane ściany można by obserwować podwodną okolicę. Obecnie nie wiadomo, która wersja zostanie ostatecznie przyjęta.
Projekt krakowskich architektów robi wrażenie – podkreśla Stanisław Fic, zastępca prezydenta Lublina. Jego zdaniem, w Lublinie potrzebne jest tego typu centrum wypoczynkowe.
Jakie zatem są szanse, że powstanie? – Negocjacje w sprawie inwestycji posuwają się w bardzo dobrym kierunku – zapewnia prezydent Fic.
Tomasz Stawecki

Inwestor zastrzegł sobie anonimowośc!Wobec kogo? Bo chyba pani Mącik i pan Fic wiedzą kto to jest? A posiada ten anonimowy inwestor jakiekolwiek prawo do dysponowania tym terenem? A od kiedy i na podstawie jakiego prawa to są tereny przeznaczone na hipermarkety???



Temat: ciekawostka o rumunach i polskim PZL
> OK. nie znam szczegółów dot. silników. Zastanowił mnie ciężar własny P.11c -
> 1147 kg oraz prototypowego Kobuza - od 1150 do 1200 kg (oczywiście są to
> szacunki). Mała to różnica na cięższy silnik, przebalastowanie (mogę prosić o
> źródło? domyślam sie że chodzi o przesunięcie środka ciężkości) oraz
dodatkowe
> dwa karabiny z amunicją.

Właśnie w tym sęk, że nie są znane żadne pewne dane "Kobuza" - te w dostępnych
publikacjach są szacunkowe lub odtwarzane z pamięci po dziesięcioleciach.
Osobiście wydaje mi się nieprawdopodobne, żeby masa własna obu samolotów była
praktycznie identyczna, tym bardziej że:
1. Silnik Merkury VIII był znacznie większy i cięższy od V/VI, co implikowało
również mocniejsze (czytaj: cięższe) łoże silnika.
2. Dochodziły dodatkowe 2 (a wg Morgały nawet 4) karabiny maszynowe z amunicją,
czyli co najmniej kilkadziesiąt kilo (a może i ponad 100).
3. Adaptowany płat z P-24 był o kilkadziesiąt kilogramów cięższy od
oryginalnego z P-11c.
4. W wersji seryjnej miały dochodzić jeszcze inne rzeczy, jak
np. "obligatoryjna" radiostacja, zakryta kabina czy owiewki na kołach.
Przebalastowanie samolotu było oczywiście konieczne chocby tylko ze względu na
masę silnika. Ponieważ, jak wynika z dostepnych rysunków, kadłub nie został
przedłużony, a wykorzystwanie istniejących konstrukcji z P-11c uniemożliwiało
przesunięcie do tyłu kabiny, w grę musiał wchodzić jakieś przebalastowanie w
celu pozostawienia środka ciężkości w dotychczasowym miejscu, np. cofnięcie
głównego zbiornika paliwa czy jakichś instalacji wewnętrznych - nie mam na ten
temat żadnych danych źródłowych, ale wydaje mi się to po prostu oczywiste.

> Na pewno problemem mogło być wbudowanie silnika o
> większej średnicy niż stary Merkury VS2, niemniej silnik gwiazdowy nie był
> integralną częścią kadłuba, co można by powiedzieć o silniku rzędowym (proszę
> zwrócić uwagę jak zmieniało się okapotowanie silnika Bf 109 w kolejnych
> wersjach). Sądzę że problem załatwiło by nowe łoże łączące silnik z kadłubem
+
> nowy profil osłony, która w przypadku silnika gwiazdowego nie jest trudną
> sprawą(co jak sądzę rozwiązał projekt Kobuza). Dostępne mi rysunki i opisy
> P.11g nie są jednoznaczne czy w ogóle kadłub (nie obudowa silnika) w
przedniej
> części był modyfikowany.

Dokładnie tak jak piszesz, z czego wynikała właśnie m.in. konieczność
przebudowania przedniej części kadłuba, która musiała pomieścić łoże dla
silnika o większej średnicy.

> Płat od PZL P.24 był potrzebny dla uzbrojenia P.11g w cztery karabiny
> skrzydłowe (P.24 z powodu zastosowania silnika o układzie podwójnej gwiazdy
> nie mógł mieć kaemów w bokach kadłuba, stąd skrzydło musiało zostać
> zmodyfikowane). Płat P.24e/f w porównaniu z tym z P.11c nie był chyba
> mocniejszy, biorąc pod uwagę współczynnik obciążenia niszczącego płatowców:
> P.24 miał n=14, P.11c miał n =16

Trochę mocniejszy był, choćby ze względu na nieco większy ciężar P-24 - własny
w wersji f/g 1330-1390 kg, wg różnych źródeł; przypuszczam że w zbliżonej
kategorii wagowej mieścił się również w rzeczywistości P-11g.

> Jak wiadomo Kobuz był zapchajdziurą (przecież wcześniejszy projekt PZL –
> ; X
> został odrzucony ze względu na prędkość obliczeniową niższą od 400km/h , a
był
> dokładnie tym samym co Kobuz). Ponieważ w trakcie realizacji był kontrakt na
> Morane’y i negocjowano następne dostawy, potrzebne było coś bardzo szybko
> -nie
> musiał być to nowy samolot. Wystarczyło opracować modyfikację polową, wspomóc
> kadrę techniczną w jednostkach myśliwskich personelem z fabryk PZL i
wymieniać
> ile się da!
>
> ...."No to można był zakończyć produkcje P.11c i wdrożyć p.11g, jak by si eze
> > względów ideowych lub innych nie dało 24... grrrr :P"
>
> Właśnie P.11g był wdrażany, ale za późno, stąd moja koncepcja modyfikacji
> polowych.

Mało kto pamięta, że już pod koniec 1936 r. PZL oferowało wojsku wzmocniony P-
11 z silnikiem Mercury VII o mocy startowej 745 KM (ostatecznie nie
produkowanym w Polsce), o przypuszczalnym oznaczeniu P-11e, co jednak wówczas
nie spotkało się z zainteresowaniem DL (wszyscy byli przekonani, że zaraz
wejdzie "Wilk"). Opracowywanie "Kobuza" na gwałt w 1939 r. było już wg mnie
pozbawione sensu, chocby właśnie ze względu na rychłe dostawy MS-406 i
Hurricane (a może i P-35).

Pozdrawiam
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Znaleziono 95 wyników • 1, 2, 3