Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekt informatyczny
Temat: KONSULTING - WYNAGRODZENIA?? McKinsey albo BCG
Sluchajcie - mylicie pojecia.
Konsulting informatyczny jest popularny w Polsce. I tak firma decydujac sie na
dany produkt (dla nich rozwiazanie) po pierwsze nie jest zazwyczaj sama swiadoma
czego chce a po drugie oczekuje, ze konsultanci ustawia biznes i wdroza system
pod ten biznes tak aby firma efektywnie dzialala.
Nalezy wyroznic 2 typy konsultantow:
- tzw management consultant
- managemement consultant - wdrozeniowiec systemow
I tak na przykladzie firmy X, management consultant przyjdzie i ustawi procesy
(zgrubnie), zbuduje spojny model biznesowy, pomoze zbudowac model wyceny kosztow
produktu itd, pomoze ustawic maszyny w zakladzie, pomoze planowac produkcje pod
katem optymalizacji wykorzystania maszyn itd,
a konsultant wdrozeniowiec pomoze wdrozyc rozwiazanie, ktore ma wsperac dany
model biznesowy przedsiebiorstwa - wymagana od niego jest doglebna znajomosc
danej dzialki oraz umiejetnosc radzenia sobie z technologiami informatycznymi
Problem przedsiebiorstw w Polsce polega na tym, ze niewiele z nich zmienia
procesy przed wdrozeniem...
Ponadto, branz mozna wyroznic okolo 20, rynek konsultingowy istnieje okolo 8 lat,
wiec najstarsi maja po 10 projektow, a mlodsi mniej. Moze sie zdarzyc tak, ze
gosc ktory pomagal w 10 branzach dostanie nowy projekt w nowej branzy, zalozmy w
dystrybucji czesci zamiennych. I tak bedzie dobry bo na rynku nie ma ludzi
majacych doswiadczenie w ERP, oraz procesach zwiazanych zarowno ze strona
finansowa i logistyczna dystrybucji czesci zamiennych z kaskadowa struktura
magazynow.
A dorzuce na przykladzie Holandii, ze doswiadczony konsultant wdrozeniowiec z
doswiadczeniem z kilku branz i kilku obszarow zarabia okolo 12 - 15 tysiecy
guldenow, a prawdziwy management konsultant (ktory moze miec pojecie o ERP i
innych narzedziach) zarabia min 15, a zazwyczaj 20 tysiecy NLG w gore.
Rynek/zapotrzebowanie na konsultantow ds zarzadzania bedzie roslo w Polsce w
miare jak lebscy goscie beda przejmowali stery MD.
Ja mam za soba ladne pare latek pracy/5 firm/rozne branze i jakos w swoim
otoczeniu nie obserwuje mlodych gniewnych bez wiedzy. Mlodzi sa.
A sam pomimo doswiadczenia z kilku obszarow/systemow pojde w dzialke procesowa
doradztwa gospodarczego.
Gość portalu: paveua napisał(a):
> Oczywiście jak w każdej branży, najbardziej rzuca się w oczy to co razi
> najbardziej. Ale dopóki ktoś płaci tym kolesiom, tym łebkom, którzy "wiedzą
> wszystko", dopóty oni będą przychodzić do firm.
> Poza tym - po co im zdobywanie super wiedzy z danej dziedziny, skoro za parę
> lat będą robić coś zupełnie innego za jeszcze większą kasę...Przecież niekt nie
>
> zmusza informatyków do zajmowania się zarządzaniem, ani nikt nie zmusza
> dyrektora finansowego do prowadzenia marketingu...
> Wielu z Was uśmiałoby się słysząc jakie kosmiczne rzeczy kończyli ci właśnie
> konsultanci (przecież na żadnej uczelni nikt nie uczy konsultingu, audytu czy
> doradztwa) - łączy ich tylko jedno - elastyczność (i w wielu negatywnych
> przypadkach - bezczelność wynikająca niestety z pogardy dla innych). I drugie -
>
> ciężka praca...
> Pozdrawiam
Temat: _____________________Wykarmiłem na własnej piersi?
szach0 napisał:
> Ile firm produkuje procesory na świecie? Ilu ludzi ma coś do
> powiedzenia? Na świecie... w Niemczech?
W Dreznie przykladowo.
> Poza tym - czym sie różni proceor w 1 układzie od złozonego z el.
> dyskretnych jeśli idzie o zasadę działania.
Tak zadane pytanie ilustruje moja teze: "Tu Hasz nie ma nic do
powiedzenia.". Jezeli chodzi o zasade dzialania to abakus (tabliczka
z kamykami) dziala tak samo. Diabel spi w szczegolach. Dlatego
projekt procesora potrafi kosztowac miliardy dolarow.
> Oprogramowanie lodówki
> albo systemu ABS...co ma wspólnego z systemami informatycznymi?
Wspolczesnie jest zazwyczaj wykonywane na procesorze ARM
zintegrowanym z wyswiatlaczem LCD. Jest to system informatyczny typu
embeded (zagniezdzony). To jest wlasnie ten kierunek postepu jaki
Hasz przeoczyl tonac w swych indywidualnych sukcesach. Wspolczesny
przemysl to ekonomia skali a nie skala IQ zlotej raczki.
> Ile to programów bilingowych działających przez kilkanascie lat we
> wszystkich 10 Okręgach kraju stworzyłeś własnoręcznie w malutkim
> zespole np. 2-osobowym?
Nie wszyscy na swiecie zajmuja sie billingami. Czuje sie spelniony
jako inzynier aczkolwiek w inny sposob niz Hasz. Poza wieloma innymi
sukcesami mam na koncie system, z ktorego korzysta 15-20 milionow
Polakow i dziesiatki miliony cudzoziemcow. Na poczatku przeciwnicy
twierdzili, ze bedzie powstawal 10 lat. W rzeczywistosci powstawal
ponad 15 lat ale bedzie wykorzystywany jeszcze z 50 lat a moze
dluzej. Oczywiscie takich systemow nie tworzy sie w "zespole" 2
osobowym. Sukces jak zawsze ma wielu ojcow, co mi nie przeszkadza bo
nikt mi nie odbierze lauru inicjatora i pierwszego animatora.
> Ile systemów bazodanowych zaprojektowałeś
Dostatecznie wiele.
> Ile systemów operacyjnych i w ilu językach oprogramowania sam
> stworzyłeś?
To zalezy co nazywasz systemem operacyjnym. Jezeli to samo co ja to
nie usilowalem nawet tworzyc ani jednego. Jako inzynier wiem czemu
sluzy statdaryzacja. Glownie eliminowaniu ludzikow takich jak Hasz.
> Tak sie stało w Tepsie - zatrudnili studentów...
Firmy o trwalej pozycji na rynku maja swiadomosc tego, ze ludzie sa
smiertelni i zatrudniaja takze studentow. Dbaja o "sztafete pokolen".
> Cóż mylisz groch z kapustą. Mieszając różne epoki i dziedziny.
Nie Haszu, niczego nie myle. Oceniam na podstawie kryteriow
wspolczesnych (tu i teraz). Nie pisze mowy pogrzebowej dla Hasza.
Oceniam przydatnosc Hasza na dzis. Oceniam takze Twa zdolnosc
kierowania i wspolpracy w zespolach. Zdolnosc wrecz fatalna. A
wspolczesna gospodarka to masowosc. Ty swoja zlota roczke mozesz
wystawiac w galeriach sztuki. Na rynek wchodz na swoj wlasny
rachunek. Bez panstwowych dotacji i nie na koszt klientow
monopolisty.
Masz przedziwne, nerwowe reakcje. Masz kompleksy (sfore
kompleksikow) jakie generuje Twoje sumienie. Probujesz chyba to
sumienie zakrzyczec. Ja jednak stane po stronie Twego sumienia. Hasz
sobie zaluzyl. Czas Hasza punktuje.
Temat: Cała władza w ręce ABW !
"Oprócz uchwalonej już ustawy o zarządzaniu kryzysowym – która
spotkała się z krytyką wielu środowisk i została zaskarżona przez
prezydenta do TK - gotowy jest projekt nowelizacji ustawy o ochronie
informacji niejawnych. Nowe przepisy powierzają szefowi ABW funkcję
krajowej władzy bezpieczeństwa - instytucji odpowiadającej za
kontakty m.in. z NATO, ale także za wydawanie upoważnień do dostępu
do informacji niejawnych. Dotychczas odpowiedzialność za kontakty z
sojusznikami była w Polsce podzielona. Również w zakresie
certyfikatów bezpieczeństwa istniał wyraźny podział, a informacje
wojskowe leżały w gestii SKW, cywilne zaś – ABW. Obecnie wojskowy
kontrwywiad byłby faktycznie podporządkowany cywilnej agencji.
Według projektu ustawy, szef ABW ma sprawować nadzór nad stanem
ochrony informacji niejawnych i prowadzić inspekcje w podmiotach
przetwarzających informacje niejawne. Co więcej - to on będzie odtąd
określał definicję informacji ściśle tajnej i tajnej oraz
arbitralnie rozstrzygał, które informacje należy ukryć przed
obywatelami.
Dotychczasowa ustawa miała dwa załączniki, które wymieniały
precyzyjnie poszczególne kategorie informacji. Teraz, będzie to
robił pan Bondaryk, a jego służba może dowolnie definiować daną
informację i ścigać urzędników nakładających klauzulę..
Wracamy tym samym, do praktyki z okresu komunizmu, gdy tajna policja
polityczna PRL decydowała co jest, a co nie jest tajne i sama
określała zakres dostępu obywatela do informacji. Wspólny z tamtym
okresem jest również fakt, iż decydujący głos w uchwalaniu prawa,
związanego z ochroną i przepływem informacji ma „resort siłowy”. W
praktyce oznacza to, że głównym konsultantem rządowych nowelizacji
jest ABW.
Znając indywidualne skłonności Krzysztofa Bondaryka – o których
m.in. pisałem w tekstach „NIETYKALNY” oraz jego liczne powiązania z
oligarchią III RP, - tego rodzaju rozwiązania wydają się dostosowane
do aktualnych potrzeb rządzącego układu, a objęcie kontrolą całego
życia publicznego w Polsce, dokonuje się wraz z przywracaniem
monopolu elit postkomunistycznych w służbach specjalnych.
O odradzaniu wpływów Służby Bezpieczeństwa mówiło się już w ubiegłym
roku, gdy szef BBN Władysław Stasiak informował o powrocie na
stanowiska kierownicze, średniego i najwyższego szczebla ludzi z SB.
Za czasów Bondarykawrócili do służby w ABW m.in.: Andrzej
Barcikowski- aparatczyk PZPR, za rządów SLD szef ABW, a obecnie
doradca w szkole oficerów kontrwywiadu, Zdzisław Skorża, który
nabywał umiejętności w Radomiu w latach 80. jako pracownik
kontrwywiadu SB, a obecnie jest zastępcą Bondaryka, czy były esbek
Janusz Fryłow – pracujący dziś w kierownictwie kontrwywiadu.
Jednak na szczególną uwagę zasługuje obecność byłych funkcjonariuszy
bezpieki w szeregu organizacji i instytucji, mających realny wpływ
na stanowienie prawa w zakresie bezpieczeństwa państwa. Gdy
przyjrzymy się, kto reprezentuje tzw. „czynniki społeczne”,
uczestniczące w rozlicznych konsultacjach, dostrzeżemy obecność
ludzi bezpośrednio związanych z policją polityczną PRL, a także
dobrych znajomych pana Bondaryka. Towarzystwo to, upodobało sobie
zwłaszcza obszar ochrony informacji oraz sektor informatyczny i
telekomunikacyjny"
Temat: [pr] Wóz albo przewóz
[pr] Wóz albo przewóz
Wóz albo przewóz
Poczta
Klienci Poczty Polskiej z utęsknieniem oczekują końca jej monopolu.
Konkurencja ma poprawić jakość oferowanych usług.
Napoleon Bonaparte zwykł mawiać, że nie wstyd dać się pokonać, lecz wstydem
jest dać się zaskoczyć. Maksyma dotyczyła żołnierki, ale w świecie biznesu
sprawdza się równie dobrze. Słowa te mogłyby stanowić motto Poczty Polskiej,
a to za sprawą liberalizacji naszego rynku pocztowego. Jeśli parlament
przyjmie w czerwcu przygotowany w resorcie infrastruktury projekt ustawy
pocztowej, już z chwilą wejścia Polski do UE monopol Poczty zostanie
ograniczony do obrotu przesyłek o wadze do 350 gramów.
Dziś każda paczka czy list do 2 kg oraz oficjalna korespondencja, np.
faktury, muszą przejść przez Pocztę. Ten monopol, jak każdy inny, jest
bardzo lukratywny. Według Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty Polacy
wydali w ub.r. na korespondencję 850-900 mln zł, z czego ponad 38 proc. na
przesyłki o wadze do 2 kg. Tymi pieniędzmi monopolista już za rok będzie
musiał się podzielić. Największy niepokój PP budzą plany Kolportera i Ruchu.
Obie firmy opanowały rynek dystrybucji prasy, a teraz to samo chcą zrobić z
dostarczaniem przesyłek. Mają na to szansę. Nie szczędzą pieniędzy na
rozwój, posiadają punkty w całym kraju i pomysł, jak odebrać Poczcie
klientów. Sprowadza się on do wykorzystania istniejącej już sieci
dystrybucji. Skoro sprzedaje się gazety, nic nie stoi na przeszkodzie, by w
tym samym punkcie można było wysłać paczkę lub nadać przekazem pieniądze.
Przesyłka pojedzie do celu wraz z kolejną dostawą prasy, a przekazy firma
może obsłużyć poprzez system informatyczny.
Dla dystrybutorów prasy ma to jeszcze jeden plus: przy prenumeracie nie będą
musieli korzystać z usług Poczty lub banków. Kolporter, który w 2002 r.
zarobił na czysto 12 mln zł, zaopatruje w prasę ok. 12 tys. kiosków, ma też
300 saloników prasowych. - Jeśli wszystko pójdzie dobrze, za rok w każdym
naszym punkcie można będzie nie tylko kupić gazetę, ale też nadać lub
odebrać przesyłkę i pieniądze - ujawnia Witold Szczurek, szef Kolportera
Logistyka. Pomysł zakłada wprawdzie, że to klient będzie przychodził do
punktu, ale premią za ten wysiłek będzie niższa cena usługi. - Nadanie
przesyłki krajowej kosztuje dziś średnio 25 zł; u nas cena nie przekroczy 10
zł. Poza tym będziemy szybsi od Poczty - zapewnia Szczurek. - A że za rok
będziemy mieli już 3 tysiące saloników, zatem z dotarciem do naszego
przedstawicielstwa żaden klient nie będzie miał kłopotu - dodaje. O ile po
drodze ten klient nie zajdzie do konkurencji.
Marek Rabij (mrabij@newsweek.pl)
Artykuł ukazał się w tygodniku "Newsweek Polska" w numerze 22/03
(wydanie z dn. 26.05.2003 r.) na stronie 35.
Źródło:
newsweek.redakcja.pl/archiwum/artykul.asp?Artykul=6408&Strona=1
Temat: Parker Hannifin otworzył fabrykę w Siechnicach
Parker Hannifin otworzył fabrykę w Siechnicach
Parker Hannifin otworzył nową fabrykę w Siechnicach
Parker Hannifin Corporation, wiodący amerykański producent z sektora
elektromaszynowego, otworzył swój nowy zakład produkcyjny w Siechnicach k.
Wrocławia. Powstało 170 nowych miejsc pracy.
Parker Hannifin rozpoczął działalność w Polsce w 1992, otwierając swoje
przedstawicielstwo i biuro sprzedaży w Warszawie. Dzięki wysokiej jakości
wyrobów, dużej innowacyjności oferowanych rozwiązań technologicznych oraz
dostosowaniu oferty do potrzeb klientów, wyroby amerykańskiej firmy z roku na
rok zyskiwały coraz większą popularność wśród odbiorców systemów
hydraulicznych i pneumatycznych.
Nowa fabryka Parker Hannifin Sp. z o.o. w Siechnicach
Sukces rynkowy przyspieszył decyzję o uruchomieniu we Wrocławiu i
Świebodzicach działalności produkcyjnej. Parker Hannifin uznał Europę
Środkową i Wschodnią za rynek dużych szans dla firm z sektorów produkcyjnych.
O znaczącym zwiększeniu produkcji w Polsce zadecydowały niskie koszty
produkcji, wysoka jakość produkowanych w naszym kraju wyrobów oraz
zaangażowanie i wysoka wydajność polskich pracowników.
7 października 2004 roku miało miejsce oficjalne otwarcie nowej polskiej
fabryki Parker Hannifin Sp. z o.o. Polska firma jest częścią Tube Fittings
Division Europe (TFDE) Parker Hannifin, produkującej systemy połączeń do
zastosowań hydraulicznych i pneumatycznych. Dzięki pionierskim rozwiązaniom
technologicznym TFDE uważana jest za lidera branży pod względem
innowacyjności.
W nowym zakładzie w Siechnicach w październiku rozpoczęła się produkcja
wysokociśnieniowych złączek hydraulicznych, które znajdą zastosowanie we
wszystkich sektorach korzystających z technologii hydrauliki
wysokociśnieniowej m.in. przy produkcji żurawi przejezdnych, maszyn do robót
ziemnych i obrabiarek. Na siedmiohektarowej działce w ciągu 6 miesięcy
powstała nowoczesna hala produkcyjna o powierzchni 10 tys. m². Projekt
architektoniczny całego kompleksu produkcyjnego, jak również organizacja
poszczególnych obszarów roboczych, są zgodne z zasadami lean manufacturing.
Zakład produkcyjny i działy planowania są kontrolowane i wspierane przez
system informatyczny EDP.
Początkowo w Siechnicach na trzy zmiany będzie pracować 170 osób. W ciągu
najbliższych 3 lat Parker Hannifin chce stopniowo zwiększyć zatrudnienie w
podwrocławskiej fabryce do ok. 350 osób. W dalszej przyszłości możliwa będzie
również rozbudowa obecnego budynku.
Wartość amerykańskiej inwestycji wyniosła 7 milionów dolarów.
Parker Hannifin Corporation jest wiodącym, zdywersyfikowanym producentem
części oraz napędów, sterowań i układów hydraulicznych wykorzystywanych w
transporcie, przemyśle maszynowym, motoryzacyjnym i lotniczym oraz
kosmonautyce. Firma jest notowana na Nowojorskiej Giełdzie Papierów
wartościowych (NYSE) i osiąga roczne obroty przekraczające 6 miliardów
dolarów. Zatrudnia 48 tysięcy pracowników w 44 krajach świata. Parker
zapewnia ogólnoświatową dostępność swoich produktów w ponad 200 zakładach
produkcyjnych i ponad 60 biurach sprzedaży na całym świecie. Więcej
informacji o Parker Hannifin Corporation i jej produktach można znaleźć na
stronie internetowej Firmy www.parker.com.
Nowa fabryka amerykańskiego koncernu powstała na terenie Gminnej Strefy
Aktywności Gospodarczej w Siechnicach, utworzonej przez władze Gminy Święta
Katarzyna. W odległości 12 kilometrów na wschód od centrum Wrocławia dla
potencjalnych inwestorów przygotowano tutaj 40 ha atrakcyjnych gruntów.
Strefa jest doskonale skomunikowana z drogą krajową Nr 94 Wrocław-Opole oraz
autostradą A4. Ponadto Gmina Święta Katarzyna oferuje przedsiębiorcom
atrakcyjne zwolnienia w podatku od nieruchomości w formie specjalnego
programu pomocowego, a także zapewnia pełne wsparcie organizacyjne i
techniczne na każdym etapie realizacji inwestycji wraz z opieką
poinwestycyjną (aftercare). Pierwszym inwestorem zagranicznym, który
wybudował fabrykę w Strefie w Siechnicach, była firma Thyssen Polymer Polska
Sp. z o.o. należąca do belgijskiej Grupy Deceuninck.
W 2004 roku Gmina Święta Katarzyna po raz kolejny znalazła się w Złotej Setce
Samorządów – rankingu najbardziej proinwestycyjnych polskich
gmin „Rzeczpospolitej” i Centrum Badań Regionalnych. Otrzymała także
tytuł „Gminy Fair Play – Certyfikowanej Lokalizacji Inwestycji” w konkursie
organizowanym przez Instytut Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem
Prywatnym oraz Krajową Izbę Gospodarczą
Temat: Lepiej niz pieklo, gorzej niz czysciec.
Lepiej niz pieklo, gorzej niz czysciec.
Sprawa JTT, Kluski, oraz mnostwo spraw, takich jak
ta, ktorej opis pozwalam sobie zacytowac ponizej
(z watku o JTT).
Widac, jak panstwo polskie przez glupote swoich
urzednikow,
niszczy sily zywotne gospodarki. Jest jednak lepiej
niz tragicznie, bo prawo, choc z opoznieniem i
koslawo,
czasami dziala.
Jest gorzej niz zle, bo skutki dzialan US sa nader
czesto wlasnie takie: zniszczenie firmy, miejsc pracy,
zaufania do panstwa, emigracja najwartosciowszych,
wreszcie rachunek do zaplacenia przez podatnika +
obciazenie sadow.
Pozdrawiam
F.
"A ja sie ciesze, ze jest, jak jest."
Autor: Gość: Emigrant IP: *.in-addr.btopenworld.com
Data: 07-05-2003 13:04
"Mialem firme komputerowa... To juz odlegla historia.
Firma
zajmowala sie komercyjnymi serwerami, uslugami
internetowymi i
takie tam... Wiekszosc oprogramowania uzywanego na
serwerach
oparta byla na oprogramowaniu licencjonowanym na
zasadach GPL
(Global Public License) i BSD. Fiskus dopatrzyl sie, ze
na
kilkaset sprzedanych serwerow i installacji nie zostal
odprowadzony podatek VAT za oprogramowanie uzyte do ich
funkcjonowania (linux!). Firma dostala wymiar, domiar i
inne
formy kar represyjnych. 62 osoby poszly na bruk,
majatek firmy
zostal zajety przez komornikow, sprzedany za grosze.
Mialem
spora dzialke budowlana, mialem sie budowac, nie moglem
do konca
zdecydowac sie na projekt - komornik rozwiazal moje
problemy. Na
szczescie w nieszczesciu, wszystkiego starczylo na
pokrycie
wszelkich zobowiazan. Zabraklo tylko na apelacje...
Korzystajac
z kafejki internetowej - moj prywatny sprzet komornik
tez sobie
zabral - rozeslalem swoje CV wszedzie, gdzie tylko na
swiecie
byl jakis wakat informatyczny. Po kilku tygodniach i
kilkudziesieciu mailach dostalem angaz od koncernu
komunikacyjnego w Stanach. Rozgoryczony sukcesami w
kraju
wyjechalem. Teraz dziekuje fiskusowi za ulatwienie mi
decycji i
udupienie mojej firmy w Polsce. Po kilku latach, jeden
z moich
przyjaciol pinformowal mnie, ze decyzja NSA inna firma,
ktora
popadla w takie same tarapaty, fiskus musial oddac im
to, co
zabral.
Przylecialem do kraju, aby upomniec sie o swoje i o
malo nie
zostalem aresztowany. ZUS scigal mnie o skladki i
ubezpieczenie
za okres od kiedy firma zostala zamknieta. Troche czasu
zajelo
wyjasnianie inteligentnym pracownikom organow prawa i
administracji panstwowej, ze rzadania ich sa
bezpodstawne i w
bardzo zlym smaku. Fiskus, bardzo niechetnie, po dosc
dlugim
czsie (musialem udowodnic, ze firma istniala) oddal, to
co
zabral, nie pomny na to, ze zabrany majatek zostal
sprzedany
tylko za czesc jego wartosci. Na szczesie dla mnie,
sprawa
sadowa ktora zalozylem, zostala wygrana (jak to moj
prawnik
okreslil "w cuglach") i tak, mniej wiecej, odzyskalem
reszte i
poniesione koszty. 47 osob z mojej problematycznej i
przestepczej firmy, pracuje ze mna i tez sobie chwala.
Pozostali, pod wplywem uczuc patriotycznych, zostali w
Polsce i
klepia sobie spokojnie biede.
Ludzie, jezeli macie wiecej, niz jedna szara komorke w
mozgu,
uciekajcie z tego kraju miodem i mlekiem plynacym.
Wyjezdzajcie
gdziekolwiek, gdzie praca da wam chleb i sokojne zycie.
Zostawcie to prawo i rzad taki samym, jak oni sami. Nie
dajcie
sie dupczyc na kazdym kroku. Po prostu zuccie to i
uciekajcie,
gdzie pieprz rosnie."
Temat: Rolnicy koczują przed szturmem po miliony z UE
Gość portalu: ellen napisał(a):
> Normalnie, sklada sie wnioski, jest termin, potem wnioski sa
> rozpatrywane i wg przyjetych kryteriow oceniane. Robi sie liste
> rankingowa i przydziela od gory listy, az sie nie skoncza srodki.
> Zadnych kolejek spolecznych do tego nie potrzeba.
Ale jeśli nabór jest do wyczerpania środków, a zainteresowanie bardzo duże, to
może się okazać, że - po pierwsze - w ciągu pierwszego dnia naboru wpłyną
prawidłowe wnioski na całą pulę albo i więcej, a - po drugie - jeżeli projekt
jest prosty i kryteria oceny nieskomplikowane, może się okazać, że jest mnóstwo
wniosków ex aequo na liście, więc nie będzie się dało, bez jednoczesnego
zastosowania kryterium pierwszeństwa wpływu (godzina + minuta przyjęcia podania)
określić komu się nalezy pomoc, a komu nie:)
Tak więc akurat przyjmowanie wniosków osobiście (z formą e-mailową byłby burdel)
+ wielogodzinne kolejki, listy społeczne etc. mogą być nieuniknione:) Tu
"urzędasów" nie należy się czepiać:)
Miałbym natomiast parę pytanek do Szanownych Funkcjonariuszy Czcigodnej
Agencyji, zwłaszcza tych pisiatych:):
1. Czy aby są gotowe i kompletne mechanizmy prawne dotyczące rozpatrywania
wniosków i udzielania pomocy (rozporządzenia, wzory dokumentów, umów etc.). Czy
wszystko zostało zatwierdzone, jak należy?
2. Czy aby są gotowe procedury udzielania pomocy, jaki jest stan ich
przygotowań, przejrzystość i jakość. Czy prace nad procedurami zostały wszczęte
bez zbędnej zwłoki? Czy podczas załatwiania sprawy z odpowiednim wyprzedzeniem
rozpoczęto wdrażanie programu? Czy np. służby prawne Agencji, jeśli takie mają,
miały wystarczającą ilość czasu na zaopiniowanie tych dokumentów? pytam nie bez
kozery, bo w tych programach unijnych, mówiąc z ruska, na wszystko musi być
"bumaga". Urzędnik nawet żeby wziąć do łapy długopis, musi mieć zapisane w
procedurze, jak to zrobić. Często liczące dziesiątki stron dokumenty są wysyłane
do oceny legislacyjnej na parę dni albo i godzin przed upływem terminu na
załatwienie sprawy, po to tylko, żeby uzyskać pieczątkę albo mieć na kogo zwalić
(stanowiska w działach prawnych i legislacyjnych jako wymagające wykształcenia
kierunkowego są chyba - stosunkowo rzecz jasna:) - najmniej upolitycznione.
Jeżeli okaże się, że procedury nie są precyzyjne, najmniejsza nawet wątpliwość
wstrzyma załatwianie sprawy i spowoduje jej przeciąganie się miesiącami, wymianę
pism, przepychanki między działami instytucji, pytania "Kto winny?" i "Co robić?"
3. Wreszcie - last but not least - Czy aby na pewno istnieje już system
informatyczny umożliwiający rejestrację i obsługę spraw, co w programach UE jest
wymagane?
Odpowiedź negatywna, na którekolwiek z tych pytań spowoduje, że proces obsługi
tych wniosków będzie się ciągnął miesiącami albo i latami:)
Czyżby ustępujący rząd ogłosił nabór wniosków na chybcika, w celu podesłania
zgniłego jaja następcom? Na zasadzie, że "My chcieliśmy dobrze, a oni - widzicie
- przewlekają sprawę."
Szkoda byłoby w takim razie tych biednych chłopów, którzy - mając zapewne
ciekawsze rzeczy do roboty - stoją godzinami przy borealnej pogodzie podziwiając
wątpliwe uroki nie najbardziej atrakcyjnej części stolicy (al. JP2 numer 80, to
chyba już gdzieś przy Arkadii?).
Szkoda byłoby też - chociaż znacznie mniej - pracowników warszawskiej
modernizacyjno-rolnej Agencyji, którzy, zamiast odwiedzać przy sobocie i
niedzieli utęsknionych krewnych w rodzimych miejscowościach, będą pewnie
przyjmując wnioski siedzieć w ten weekend po godzinach, popychani przez
przełożonych-politruków:)
Temat: Nowy watek na nową Kaczą RP.
Dobra, masz korepetycje. Tym razem gratis.
Elementarz: pańtwo minimalne to państwo za którym na mapie ustrojów jest już
tylko anarchia. Jego zakres odpowiedzialności winien ograniczac się li tylko do
policji, armii, sądów, więziennictwa, zatem winno zajmować się li tylko
egzekwowaniem prawa, rostrzyganiem sporów, eliminowaniem bandziorów ze
społeczeństwa i obroną granic. Znaczy się zero państwa w gospodarce, ochronie
środowiska, edukacji, kulturze etc.
Kilka wyimków z programu i wypowiedzi czołowych asów platfuserii:
"Pomoc socjalna, edukacja, opieka zdrowotna i zapewnienie bezpieczeństwa to
podstawowe powinności, jakie państwo ma świadczyć swoim obywatelom."
"Do najpilniejszych programów koniecznych do natychmiastowego wprowadzenia
zaliczamy: Narodowy Program Nauki Języków Obcych. (...) Narodowy Program
Informatyczny. (...) Narodowy Program "Samodzielność i wiedza". (...) Projekt
Narodowy Uniwersytet Otwarty w Polsce. (...) Narodowy Program Ratowania
Infrastruktury Uczelni i Szkół. (...) Narodowy Program ujawniania zdolności
młodzieży i wspomagania jej rozwoju. (...)"
"Nie można tej kwestii pozostawić działaniu wyłącznie mechanizmów rynkowych,
ponieważ ochrona zdrowia nie jest towarem, lecz prawem każdego obywatela (...).
Dlatego Platforma Obywatelska za niezbędne uważa uchwalenie ustawy o ochronie
praw pacjenta, w skład której musi wchodzić Karta Praw Pacjenta oraz instytucja
rzecznika pacjenta."
"Problem obrotu ziemią powinien zostać uregulowany polskim prawem w ten sposób,
aby zapobiec spekulacji i niekontrolowanemu obrotowi użytkami rolnymi."
"Szkolnictwo wyższe i służba zdrowia powinny być bezpłatne (!!!)"
"Rosnący obszar bezrobocia i ubóstwa powoduje konieczność zwiększenia wydatków
na zwalczanie przestępczości, alkoholizmu i innych patologii społecznych."
"(...) proponujemy przygotowanie i wprowadzenie w życie ustawy o obrocie
towarami rolno-spożywczymi. Będzie ona nakładać na odbiorcę obowiązek zapłaty
za dostarczone produkty rolne nie później niż po upływie następnego dnia
roboczego. Odstępstwo od tej reguły będzie możliwe w przypadku zawarcia umowy
pomiędzy dostawcą a odbiorcą, przy czym termin zapłaty określony w tej umowie
nie mógłby być dłuższy niż np. 31 dni."
"Należy dopłacać do rolnictwa ponad to co dostaje z UE"
"(...) argument, że ludzie bardziej zamożni winni łożyć na dobro wspólne więcej
niż ludzie mniej zamożni. Pogląd ten jest ze wszech miar słuszny - stanowi
podstawę solidarności społecznej; materialne spoiwo wspólnoty"
Więcej na stronie
pewnego dobrego człowieka, któremu te wszystkie kwiatki chciało się zbierać.
Z innych postulatów:
- poddawanie dzieci pańtwowej propagandzie możliwie jak najwcześniej
- wysokie podatki (co z tego, że liniowy?)
- gorące poparcie dla eurosajuzu i dalszej "integracji" (a chyba po moim
wstępie zdajesz sobie już sprawę, iż warunkiem koniecznym dla budowy państwa
minimalnego jest natychmiastowe tzw. UE OPUSZCZENIE?)
Itd., itp. Teraz już przestaniesz bajdurzyć? Rozumiesz już, że tych
zdeklarowanych big governmentowców nie można nawet nazwać konserwatywnymi
liberałami jak to oni się kłamliwie przedstawiają, robaczku?
Temat: Miliony na broń z USA
Miliony na broń z USA
Sława!
www.rp.pl/artykul/5,85357.html
Miliony na broń z USA
Zbigniew Lentowicz 19-01-2008, ostatnia aktualizacja 19-01-2008 02:18
Spór o amerykańską pomoc wojskową. Polski rząd domaga się jej zwiększenia,
tymczasem z informacji „Rz” wynika, że jej wartość jest wyższa, niż
powszechnie się sądzi
źródło: Rzeczpospolita
+zobacz więcej
Wielkość pomocy dla polskiej armii wypomniał w minioną środę Geoff Morrell,
rzecznik Pentagonu. Zareagował w ten sposób na wypowiedzi polskiego ministra
obrony narodowej Bogdana Klicha, który zapowiedział, że warunkiem polskiej
zgody na instalację elementów tarczy rakietowej będzie intensyfikacja
współpracy wojskowej.
Morrell przypomniał, że Polska jest największym beneficjentem militarnej
pomocy Ameryki w Europie. Przez ostatnich 12 lat na modernizację naszych sił
zbrojnych USA przeznaczyły 750 mln dol. – wyliczył.
– To raczej niezawyżone i ostrożne szacunki – potwierdza Janusz Zemke, b.
wiceminister obrony odpowiedzialny w MON za zakupy, który negocjował większość
umów na początku obecnej dekady. Samą pomoc logistyczną od początku istnienia
polskiego kontyngentu w Iraku można – jego zdaniem – wycenić na co najmniej
pół miliarda dolarów.
Pomoc wojskowa USA przeznaczona na techniczną modernizację sił zbrojnych
zaczęła się już w połowie lat 90. Do 2003 roku Kongres przyznawał Polsce
bezzwrotne dotacje w wysokości ok. 14 mln dol. rocznie ze specjalnego funduszu
wojskowego, wspierającego zagranicznych sojuszników (Foreign Military
Financing). Warunkiem wykorzystania tych funduszy było zamawianie
amerykańskich produktów.
Od połowy lat 90. zeszłego wieku wartość pomocy z puli funduszu FMF
przekroczyła 390 mln dolarów. Amerykańskie dotacje nie spowodowały jednak
technologicznego przełomu w naszych siłach zbrojnych.
W pierwszych latach kupowaliśmy przede wszystkim sprzęt łączności (radiostacje
Harris za prawie 33 mln dol.) i nowoczesne instalacje zwiększające
bezpieczeństwo na lotniskach. Kilkadziesiąt milionów dol. pochłonęło przejęcie
dwóch amerykańskich fregat i przygotowanie ich do służby pod polską banderą
(ORP „Pułaski” i ORP „Kościuszko”).
Znaczny wzrost wartości wojskowej pomocy nastąpił w 2004 roku. Ponad 24 mln
dol. MON przeznaczyło wówczas na wyposażenie jednostek powietrzno-desantowych
w 217 amerykańskich terenówek Hummer. Uzgodniono też warty 75,2 mln dol.
program przejęcia i modernizacji pięciu używanych samolotów transportowych
Herkules w nowszej wersji C130E. Łącznie z gruntownie unowocześnionymi
transportowcami otrzymamy pakiety części na trzy lata, a Amerykanie
zainstalują w bazie lotniczej w Balicach pod Krakowem własny, stały zespół
techniczny.
W ostatnich latach regularne dotacje z FMF przeznaczano przede wszystkim na
systemy dowodzenia, lotnicze urządzenia nawigacyjne, sprzęt informatyczny, a
także na wyposażenie laboratorium mikrobiologicznego w Puławach. Za 9 mln dol.
uzupełniono uzbrojenie sił specjalnych. – Amerykańska pomoc nie spowodowała
technologicznego przełomu w armii, ale przyczyniła się do postępu w dziedzinie
łączności polowej, tworzenia systemów dowodzenia w lotnictwie, wyposażenia sił
specjalnych w unikalny sprzęt i wprowadzania nowoczesnych urządzeń do
wykrywania i likwidowania skutków użycia broni masowego rażenia – mówi
Grzegorz Hołdanowicz, szef fachowego pisma „Raport WTO”.
Z amerykańskich funduszy miał być realizowany także najambitniejszy dotąd
projekt, przewidujący wyposażenie armii w amerykańskie bezpilotowe aparaty
rozpoznawcze. Z informacji „Rz” wynika, że ostateczne decyzje w sprawie
zakupów zdalnie kierowanych systemów Shadow 200, produkowanych przez AAI
Corporation w Maryland, wciąż nie zapadły.
Od dotacji służących modernizacji technicznej armii trudniej wyliczyć wartość
amerykańskiej pomocy na utrzymanie polskiego kontyngentu w Iraku. Waszyngton
sfinansował transport z Polski ludzi i sprzętu, a także wyżywienie żołnierzy,
dostawy wody i paliwa, a nawet opiekę szpitalną. Płaci też za każdą ewakuację
rannych do Europy.
Ponadto Amerykanie uzupełnili wyposażenie polskiej dywizji w samochody
terenowe, ciężarówki i specjalistyczny sprzęt do obserwacji i prowadzenia
działań w nocy. W ostatnim roku podobną pomoc otrzymał także polski kontyngent
w Afganistanie.
Od początku lat 90. Ameryka sfinansowała także studia i kursy w USA 1353
polskich wojskowych. Co roku z puli International Military Education Training
wydaje na ten cel 1 – 2,2 mln dolarów.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora
z.lentowicz@rp.pl
Forum Słowiańskie
gg 1728585
Temat: Jak długo trzymać akcje giełdowych debiutantów?
Cena akcji PKO BP
Od kilku tygodni obserwuje w polskich mediach probe zniechecenia indywidualnych
inwestorow do akcji PKO BO. Pojawia się pytanie czy sugerowanie iż cena akcji
jest zawyzona i ze nalezaloby się ich pozbyc jest tylko wynikiem ignorancji.
Podejmujac decyzje o sprzedazy lub kupnie akcji PKO BP nalezaloby wziasc kilka
aspektow pod uwage.
1. Przypomnijmy, ze glownym celem prywatyzacji PKO BP było zwiekszenie
kapitalizacji GPW dla stale rosnacych aktywow OFE (wartych obecnie powyzej 55
mld zl). Alternatywa była zmiana ustawy o OFE umozliwiajaca inwestowanie
posiadanych srodkow za granica.
Co miesiac do OFE wplywa 1.3 mld zl a kupno akcji PKO BP to nawet pewniejsza
inwestycja niz obligacje.
2. Czesto podawana wycena akcji na poziomie ok. 22-23zl zostala przeprowadzona
na podstawie modelu zdyskontowanych dywidend - modelu w ktorym jedynym zyskiem
branym pod uwage jest dywidenda:
a) zdziwiliby sie panstwo jaka powinna byc cena pozostalych bankow przy
zastosowaniu tej metody,
b)nikt przy zdrowych zmyslach (chyba, ze ma w tym interes) nie zastosuje tej
metody dla papierow notowanych na gieldzie na rynkach wschodzacych.
3. Perspektywy rozwoju banku sa bardzo dobre - mozliwosci zwiekszenia zysku (a
to kupuje się na gieldzie) ogromne:
a) zyski z redukcji zatrudnienia - porownaj sytuacje i cene akcji British
Airways w Londynie,
b) nowy system informatyczny,
c) zwiekszenie wskaznika kredyty/depozyty (inaczej powiekszenie portfela
kredytowego) - bank bije tu konkurencje na glowe.
itd..
4.Metody porownawcze (po uwzglednieniu nowych wynikow spolki) daja cene – od
25.5zl w GORE;
Nie chce zanudzac danymi, medrkowac ani prawic truizmow, ze jest to najwiekszy,
o dominujacej pozycji na runku (w kontescie artykulu w Financial Times z
19.11.04) polski bank, ze do przejecia jest 49% akcji banku ( a nie - jak brane
w analizach 30%), ze sam znak towarowy jest warty powyzej 3.5 mld zl, ze do
sprzedania jest Bank Pocztowy, ze ze wzgledow politycznych nalezalo go sprzedac
inwestorom indywidualnym i to TANIO (byl to bank panstwowy czyli wszystkich
Polakow czyli rownie dobrze mogli do dostac za darmo w kuponach jak np. w
Czechach), ze sprzedajac te 49% akcji inwestorowi strategicznemu Ministerstwo
Skarbu mogloby dostac moze i dwa razy wiecej – prosze zauwazyc za w Niemczech
Allianz przejal Dresdner Bank (wtedy przynoszacy nawet straty) za 24.5 mld euro
czyli powyzej 100mld zl (wiecej niz 4x PKO BP).
Ale najwazniejsze ze najciekawsze dopiero przed nami - nie ulega zadnej
watpliwosci, ze Skarb Panstwa straci pakiet kontrolny (politycznie sprawa
bardzo niewygodna) i ze plany stworzenia gigatycznej (najwiekszej w Europie S -
W) grupy bankowo-ubezpieczeniowej z PZU sa zaawansowane (projekt m.in prezesa
Podsiadly) i prawdziwa walka o PKO BP dopiero sie rozpocznie.
W krotkiej perspektywie wazne daty to:
1. 17 grudnia wejscie do WIG20 (istotne dla Index Tracking Funds),
2. wyniki za caly rok i ustalenie dywidendy w lutym,
3. sprzedaz Banku Pocztowego (trudno okreslic termin),
4. cena powinna pojsc w gore przy ogolnej poprawie nastrojow na GPW, a efekt
stycznia dopiero przed nami,
5. podczas ostatnich zwyzek w Europie sektor bankowy był jednym z motorow
wzrostu (kolejne fuzje).
W nawiazaniu do powyzszego artykulu w GW, ciezko polemizowac z idiotyzmami
(przepraszam ale brak mi slow) wiec krotko:
1. akcje PKO BP nie sa drozsze niż pozostalych bankow gieldowych, sa duza
tansze,
2. akcje te sa systematycznie skupowane przez zachodnie instytucje
finansowe
( być może to efekt dobrej kampanii promocyjnej, ktorej notabene byłem odbiorca
w Londynie),
3. w rekach inwestorow indywidualnych pozostalo już tylko ok. 55mln
akcji (105 mln zostalo sprzedane),
4. przyczyna spadku akcji Orlenu było m.in. nie jakies „spowolnienie
gospodarcze na calym swiecie” a zalamanie na rynkach finansowych trwajace w
przyblizeniu od 2000 do 2003; to ze akcje nie tylko szybko odrobily straty ale
przynisly duze zyski swiadczy o sile polskigo rynku (dla porownaia
niemieckiemu DAX brakuje 80% do poprzednich szczytow), sama Gazeta Wyborcza
pisze 16 listopada 2004 w artykule „Poplynie rzeka dolarow” - „Europa Srodkowo –
Wschodnia ma najlepsze perspektywy jeśli chodzi o przyszle inwestycje
zagraniczne sposrod wszystkich regionow swiata”,
5. jakakolwiek proba porownywania PKO BP do Hygieniki, Artmana nawet WSiP
pozostawie bez komentarza.
Pozdrawiam
Temat: Będzie dach nad placem Wolności?
echomiasta.pl/index.php?option=com_content&task=view&city=lodz&id=12503&Itemid=46
<<<<<<<<<<<<<
O przyszłości Pietryny i "Kontrakcie dla Piotrkowskiej" rozmawiamy z Markiem
Michalikiem, wiceprezydentem Łodzi, członkiem Sztabu Ulicy Piotrkowskiej
- Musimy zmieniać ulicę Piotrkowską, spowodować, że poszczególne kwartały będą
przebudowane. Na początku wprowadzony będzie zakaz parkowania - mówi Marek
Michalik (fot. J. Golański)
- Zapadła decyzja o wyrzuceniu z Piotrkowskiej sklepu z używaną odzieżą. To
symbol zmian?
Marek Michalik: - Oczywiście. "second-handy" bulwersowały opinię publiczną.
Sztab Ulicy Piotrkowskiej stwierdził, że tego typu działalność gospodarcza nie
powinna być prowadzona na Piotrkowskiej. Zadaliśmy sobie pytanie czy chcemy,
żeby Piotrkowska była wizytówką Łodzi. Wszyscy byli "za", czego konsekwencją
jest, że sklepy z używaną odzieżą muszą z niej zniknąć.
- Plany, zapisane w "Kontrakcie dla Piotrkowskiej", utrudnią życie części
mieszkańców. Nie boicie się protestów?
- Na całym świecie, jeśli stwierdza się, że coś jest złe, że coś trzeba zmienić,
to tworzy się program. Potem informuje się o planach i terminach opinię
publiczną, a w naszym przypadku także mieszkańców Piotrkowskiej. Dla przykładu:
z ulicy zniknie ruch drogowy, więc nie będzie można parkować samochodami na
podwórkach. Ale mieszkańcy będą mieli kilka lat na przygotowanie się na zmiany i
możliwość trzymania auta na parkingu wielopoziomowym. Ludzie nie muszą bać się
zmian, niemniej są one nieuchronne. Musimy zmieniać ulicę Piotrkowską,
spowodować, że poszczególne kwartały będą przebudowane. Na początku wprowadzony
będzie zakaz parkowania. To rzecz prosta, powinna być wprowadzona już od dawna.
Ale nie wiedzieliśmy, że kilka tysięcy osób ma zgodę na wjazd i parkowanie na
Piotrkowskiej.
- Trochę się boję, że może zabraknąć konsekwencji w działaniu. Sama budowa
parkingów jest rozłożona na lata...
- Ja się tego nie obawiam. Strategię musi teraz zatwierdzić prezydent Jerzy
Kropiwnicki, a później przedyskutować Rada Miejska, a wtedy będzie miała
charakter wiążący. Byłem ostatnio w Stuttgarcie, gdzie opracowano plan niemal
bliźniaczo podobny do zagospodarowania łódzkiej EC1, czyli między innymi
"schowanie" dworca kolejowego pod ziemię. Ten projekt jest rozpisany do 2017
roku i wiadomo, co, kiedy i gdzie będzie zrobione. Chcemy zrobić to samu u nas.
Co ważne, "Kontrakt dla Piotrkowskiej" to efekt współpracy wielu łódzkich
środowisk: mediów, biznesu, uczelni, mieszkańców, właścicieli nieruchomości.
- Miasto Łódź jest największym w Polsce kamienicznikiem. Komunalne budynki są z
reguły w gorszym stanie niż prywatne. Znajdą się pieniądze na remonty?
- Żeby zakwestionować tę opinię powiem, że "Chinatown" jest prywatne. Wkrótce
będzie pięknie zagospodarowane, ale teraz nie wygląda najlepiej. Miasto jest
właścicielem 30 procent kamienic na Piotrkowskiej i to ma określone
konsekwencje. Musimy wydatkować pieniądze - najpierw na remonty elewacji, bramy,
potem wnętrza. Wygospodarujemy odpowiednie środki.
- Skąd miasto chce wziąć pieniądze?
- Na niektóre rzeczy nie potrzeba pieniędzy. Urząd nie ma udziału w prywatnych
inwestycjach, np. w budowie hotelu Hilton. Ale miasto już w tym roku musi
znaleźć środki na wypełnienie kilku zapisów kontraktu. Sztab zgodził się, że
trzeba zamontować czujniki ruchowe dla poprawy bezpieczeństwa. Ten koszt, na
razie niewielki, musimy ponieść. Duże pieniądze pojawią się, kiedy będziemy
robić rewitalizację całych kwartałów ulicy, tzw. małą architekturę, system
informatyczny i nową nawierzchnię na Piotrkowskiej.
- Pojawi się więcej kamer i strażników miejskich?
- Na system kamer są już zapewnione pieniądze, w budżecie zapisane są też środki
na zwiększenie etatów w straży miejskiej, żeby więcej funkcjonariuszy zostało
oddelegowanych na Piotrkowską.
- Przy okazji kontraktu powstał pomysł dachu nad Piotrkowską. Absurd?
- Nie nad Piotrkowską, ale nad placem Wolności. Pojawiały się zarzuty, że
klienci uciekają z tej ulicy, bo jest zimno, brudno, deszcz leci na głowę.
Zadaszenie placu Wolności to pomysł bardzo śmiały, ale możliwy do realizacji.
Pomysł ma swoich krytyków, ale zastanówmy się, czy chcemy się odróżniać czymś od
innych miast, czy chcemy realizować śmiałe pomysły i mieć coś ekskluzywnego w
Łodzi. W naszej strategii jest jeszcze plan - zadaszenia podwórek, np. pod
numerem 96.
- To ma przyciągnąć ludzi na Piotrkowską?
- Ulica jest przyjazna dla młodych. Starsi podkreślają, że trudno się tu dostać,
nie ma gdzie zaparkować samochodu. Podstawowym problemem jest dobre
skomunikowanie Piotrkowskiej z innymi ulicami. Do tego dochodzą kwestie
bezpieczeństwa. Doszliśmy do przekonania, że w jego poprawie pomoże duża liczba
strażników miejskich i szybka reakcja na telefony 112 i 986.
- Biznesmeni mówią, że łodzianie wrócą na Piotrkowską, kiedy będzie bezpiecznie,
jasno i czysto. O bezpieczeństwie już mówiliśmy. Jak zagwarantować czystość i
dobre oświetlenie wieczorem?
- Według planu nowy system oświetlenia pojawi się koło 2010 roku - będzie lepsze
oświetlenie, inna iluminacja i więcej lamp. Czyściej będzie z roku na rok.
/>>>>>>>>>>>>>>>>
Wiata na pl. Wolności dobrze pasuje do stojących tam odrapanych budek. Poza tym,
będzie można tam ustawić stragany, żeby okoliczni rolnicy mogli handlować
kapustą, ziemniakami i marchwią. Można również przenieść tam majtkowo-
biustonoszowy handel z Bałuckiego Rynku.
Mam tylko pytanie: czy Pomnik Kościuszki będzie wystawał znad wiaty, czy wiata
przykryje go w całości? To pierwsze rozwiązanie na pewno spodoba się gołębiom.
</ironia>
Strona 2 z 2 • Znaleziono 60 wyników • 1, 2