Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekt inwestycji





Temat: SOSNOWCU CZY CI NIE ZAL
Gliwice nie boją sie konkurować z Katowicami- nie tylko budując większa od spodka halę ale też większe od silesi city center centrum handlowe - jak popatrzeć na parametry to nasza plaza to przy tym nawet nie jest biedronką tylko żabką - a ile krzyku było jak jak budowali - to jest właśnie minimalistyczne podejście, nie tylko władz ale i części mieszkańców ( po co drugie kino, po co kolejny sklep)

Symbolicznym wmurowaniem kamienia węgielnego rozpoczęła się wczoraj budowa Focus Parku w Gliwicach. Centrum handlowe na terenach dawnej huty wielkością pobije obecnego lidera - katowicką Silesię.
Galeria handlowo-rozrywkowa wyrośnie na sześciohektarowej działce w centrum miasta, tuż przy linii kolejowej, między ulicami Piwną, Mitręgi, Szarą i Jagiellońską. Wcześniej przez blisko 150 lat działała w tym miejscu Huta Gliwice. Pohutnicze tereny kupiła firma Parkridge Retail, której dewizą jest przekształcanie poprzemysłowych terenów w centra handlowo-rozrywkowe. Rybnicki Focus powstał na bazie starego browaru.

Podobnie ma być w Gliwicach, choć pamiątek po hucie nie zostanie wiele. - Elewację od strony ul. Jagiellońskiej będą stanowiły ceglane ściany dawnych hutniczych hal. Całkowicie odrestaurowana zostanie też wieża ciśnień, w której będą się mieściły pracownie architektoniczne - informuje Anna Kowalewska odpowiedzialna za promocję projektu. - Prowadzimy też z miastem negocjacje w sprawie kupna ogromnego gmachu dawnej dyrekcji huty - dodaje.

Focus będzie prawdziwym kolosem. Obiekt będzie miał 25 m wysokości i na dwóch kondygnacjach pomieści 220 sklepów, restauracje, kawiarnie i klub fitness. Najwyższy poziom to multipleks z kilkunastoma klimatyzowanymi salami kinowymi. Całkowita powierzchnia użytkowa - 136 tys. m kw. - da gliwickiemu gigantowi pierwsze miejsce w regionie. W ten sposób Focus zdetronizuje dzierżącą do tej pory palmę pierwszeństwa katowicką Silesię (111 tys. m kw.).

Tuż obok stanie czteropiętrowy parking na 1600 samochodów, a w zachodniej części działki Parkridge Retail zobowiązało się wybudować nowoczesny dworzec autobusowy, który zastąpi dotychczasowy przy pl. Piastów. Całość prac potrwa do połowy 2010 roku i pochłonie 100 mln euro.

Focus to kolejne wielkie centrum handlowe, które powstanie w centrum Gliwic. Kilkaset metrów dalej, po drugiej stronie torów, stanęło otwarte w zeszłym roku Forum. Obydwa handlowe giganty mają być częścią nowego centrum, które miejscy planiści chcą utworzyć wokół dworca PKP. - Praktyka pokazuje, że budowanie hipermarketów na obrzeżach miast to błąd, który ciężko potem naprawić. Całe życie przenosi się w ten sposób na peryferia. Dzięki Forum i Focusowi Gliwicom to nie grozi - przekonuje Marek Jarzębowski, rzecznik gliwickiego magistratu.


jak czytam takie informacje z innych miast i patrze na puste działki w centrum sosnowca ( czesto puste dlatego ze jakiemuś lekarzowi sie projekt nie podobał) to mnie trafia szlak

i jeszcze jeden przykład tym razem z katowic

Stare kamienice przy ul. Damrota w Katowicach kupiła firma, która najprawdopodobniej urządzi w nich hotel
Firma Huntington Polska kilka lat temu kupiła kamienicę przy ul. Damrota 4. Rok temu dokupiła za prawie 8 mln zł sąsiedni budynek, należący do gminy. - W kamienicy mieszkali głównie zadłużeni lokatorzy. Jeszcze przed ogłoszeniem przetargu wszystkim znaleźliśmy innemieszkania - mówi Roman Buła, z katowickiego magistratu.

Huntington ma więc dwie kamienice i dwa pomysły, co z nimi zrobić. Domy mają być ze sobą połączone, powstanie w nich podziemny parking. Według pierwszej koncepcji na parterach kamienic powstaną sklepy, punkty usługowe, a na wyższych piętrach biura i mieszkania. Drugi pomysł zakłada zmianę budynków w hotel. Projekt inwestycji ma być gotowy na koniec lata.

- Hotel powstanie w okolicy zmienionej w deptak Mariackiej. Taka inwestycja na pewno przyczyni się do zmiany wizerunku tego miejsca - cieszy się Waldemar Bojarun, rzecznik magistratu.


tego to już szkoda komentować

oba cytaty z gazety wyborczej



Temat: Spóźniona infrastruktura uliczna
Cześć Sąsiadom.

Poniżej artykuł, który pocieszający niestety nie jest...

http://dom.gazeta.pl/nier...98,3679836.html

Apartamenty Miasteczka Wilanów bez dobrego wyjazdu

Krzysztof Śmietana2006-10-12,
ostatnia aktualizacja 2006-10-12 10:24

Samochody rozjeżdżają trawnik i przy dźwięku klaksonów wpychają się do korka - to codzienny widok przed skrzyżowaniem al. Wilanowskiej i Przyczółkowej obok ekskluzywnego Miasteczka Wilanów. Rozbudowującemu się osiedlu brakuje dobrego wyjazdu

W Miasteczku Wilanów, które na razie przypomina ogromny plac budowy, mieszka już kilka tysięcy osób, w przyszłości ma ich być nawet 20 tys. Choć osiedle chlubi się królewskim sąsiedztwem - kilkaset metrów stąd stoi pałac Jana III Sobieskiego - to prowadzące do apartamentów drogi wyglądają fatalnie. Większość mieszkańców musi korzystać z wąskiej ul. Klimczaka, którą zbudowano siedem lat temu przed uroczystością poświęcenia terenu pod budowę Świątyni Opatrzności Bożej. Z tej uliczki nie da się skręcić w lewo w ul. Przyczółkową w stronę centrum. Kierowcy muszą nadrabiać półtora kilometra, cofając się w kierunku Powsina do zawrotki przy ul. Vogla. Co bardziej niecierpliwi wolą jednak złamać przepisy i przeciąć pas zieleni rozdzielający jezdnie ul. Przyczółkowej.

Wczoraj w ciągu pół godziny widzieliśmy blisko 40 kierowców, którzy otrąbieni klaksonami przez innych usiłowali się wepchnąć do kolejki samochodów. - Już dawno prosiliśmy Zarząd Dróg Miejskich, by ustawił tam jakiś płotek, który uniemożliwiłby rozjeżdżanie zieleni. Jednak bezskutecznie. Czasami staje tam policja lub straż miejska, ale to nie odstrasza kierowców - mówi Grzegorz Zernik z biura prasowego Wilanowa.

Wbrew wcześniejszym planom Zarząd Dróg Miejskich nie zamierza na razie przebudować skrzyżowania ul. Klimczaka z Przyczółkową. Czy mieszkańcy ekskluzywnego osiedla doczekają się więc porządnych dróg wyjazdowych ze swojego osiedla? Według Zbigniewa Okońskiego, prezesa spółki Prokom Investments, która jest głównym inwestorem Miasteczka Wilanów, w przyszłości główne wyjazdy będą prowadziły bezpośrednio do al. Wilanowskiej. Miasto musi wybudować al. Rzeczypospolitej, czyli przedłużenie ul. Sobieskiego. Prezes Okoński liczy też na to, że w przyszłym roku powstanie skrzyżowanie al. Wilanowskiej z ul. Królowej Marysieńki i jej przedłużenie do Miasteczka Wilanów. Tędy jego mieszkańcy mogliby się dostać w stronę centrum. - Obie inwestycje to zadania miasta, my skupiliśmy się na budowie ulic lokalnych na osiedlu, które przekażemy samorządowi - zapowiada Zbigniew Okoński.

Nowe ulice nie powstaną jednak szybko. ZDM zapowiada, że do marca przyszłego roku powstanie projekt al. Rzeczypospolitej. Potem od Prokomu trzeba będzie kupić grunt wart aż 80 mln zł. Sama budowa ulicy ma kosztować o wiele mniej - od 25 do 35 mln zł. Według optymistycznych planów powstałaby przed końcem 2008 r.

A co przebudową skrzyżowania al. Wilanowskiej z ul. Królowej Marysieńki? Według Grzegorz Zernika z urzędu Wilanowa do końca roku ma być gotowy projekt inwestycji. Nie wie jednak, kiedy zaczną się prace.





Temat: [GOP] Szybka kolej do Pyrzowic może mieć kłopoty
za: http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4355259.html?skad=rss

Szybka kolej do Pyrzowic może mieć kłopoty
Tomasz Głogowski

Jeżeli szybko wkrótce nie pojawi się ustawa umożliwiająca błyskawiczny
wykup gruntów pod inwestycje, to możemy zapomnieć o szybkiej kolei na
lotnisko w Pyrzowicach. Okazuje się, że mapy są już dawno nieaktualne i
nie wiadomo, czyje działki trzeba kupić, by stworzyć to połączenie.
Plany przedstawione we wtorek przez PKP Polskie Linie Kolejowe są
ambitne. Do grudnia 2011 roku - a więc jeszcze przed mistrzostwami
Europy w piłce nożnej - Katowice mają mieć bezpośrednie połączenie
kolejowe z Pyrzowicami. Podróż na lotnisko ma trwać mniej niż 30 minut.
Z siedmiu propozycji wybrano już wstępny przebieg trasy. Z Katowic przez
Chorzów Batory do Bytomia linia ma biec istniejącymi torami. Z Bytomia
przez Piekary Śląskie do Pyrzowic ma powstać nowy, 20-kilometrowy
odcinek szybkiej kolei. PKP PLK obiecują, że pociągi na całej trasie
będą osiągały prędkość co najmniej 160 km/godz. W Bytomiu planowane jest
też stworzenie specjalnego węzła, gdzie przesiadaliby się pasażerowie
podróżujący do Pyrzowic od strony Gliwic.

Tymczasem plany stworzenia szybkiej kolei może pokrzyżować brak
aktualnych map, w tym tych robionych z powietrza. Plany, którymi
dysponuje kolej, zostały zrobione wiele lat temu. Nie wiadomo, czyje
działki trzeba wykupić, aby stworzyć to połączenie. Sprawa wyjaśni się
częściowo dopiero w 2009 roku, gdy wyłoniona zostanie firma, która
stworzy studium wykonalności i projekt inwestycji. Ale wtedy może być
już za późno, by zdążyć przed 2012 rokiem.

- Jeżeli nie powstanie specjalna ustawa umożliwiająca błyskawiczny wykup
gruntów, połączenie Katowic z portem lotniczym nie powstanie w terminie
- mówi Bronisław Stankiewicz, dyrektor naczelny PKP PLK w Katowicach.

Połączenie Katowic z lotniskiem w Pyrzowicach ma kosztować ok. 30 mln
euro. Kolej zapewnia, że ma część potrzebnych pieniędzy, ale liczy na
wsparcie Unii Europejskiej. Władze Katowic obiecały pomoc przy
kompletowaniu dokumentacji i projektowaniu. - Nie będę ukrywał, że
ostatnich osiem lat to był czas inwestycji drogowych. Teraz przyszła
pora na inwestowanie w komunikację publiczną - mówi Piotr Uszok,
prezydent Katowic.

We wtorek okazało się też, że PKP Polskie Linie Kolejowe nie wycofują
się z planów przedłużenia Centralnej Magistrali Kolejowej do Katowic.
Dzisiaj ta najsłynniejsza linia kolejowa w Polsce zaczyna się w
Grodzisku Mazowieckim, a kończy w Zawierciu. Kolej chce stworzyć nową,
alternatywną nitkę popularnej "ceemki". Pociągi do Warszawy miałyby
jeździć starą trasą przez Sosnowiec i Zawiercie oraz całkiem nową, ale
dużo szybszą - przez Pyrzowice, Piekary i Bytom. W ten sposób kolej
zamierza upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: stworzyć bezpośrednie
połączenie Katowic z lotniskiem w Pyrzowicach oraz spowodować, że
pociągi z i do Warszawy nie musiałyby zwalniać za Zawierciem.

Kolej tłumaczy, że nowa nitka CMK jest potrzebna, bo do 2015 roku
pociągi mają osiągać na tej trasie prędkość od 300 do 320 km/godz. Choć
dziś brzmi to jak żart, PKP zapewniają, że podróż z Katowic do stolicy
skróci się w przyszłości z 2 godz. 50 min do 1,5 godz. Osiągnięcie
takich prędkości dziś, gdy pociąg za Zawierciem musi zwalniać i wlec się
do Katowic, nie jest i nigdy nie będzie możliwe. Dlatego potrzebna jest
alternatywna trasa. - Chcę jednak uspokoić, że nie zamierzamy rezygnować
ze starej. Pociągi będą jeździć obiema trasami - mówi dyrektor
Stankiewicz, uspokajając tym samym władze zagłębiowskich miast, które
już protestują przeciwko przedłużaniu CMK.

Mniej czasu zajmie nam także podróż do Krakowa, bo kolej przymierza się
do modernizacji trasy Opole - Kraków - Katowice. Na odcinku Opole -
Zabrze pociąg będzie jeździł z maksymalną prędkością 200 km/godz., a na
odcinku Zabrze - Kraków - 160 km/godz.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice





Temat: Mamy Euro - 2012!!!


"Polska": Stadiony się budują, ale dróg raczej nie będzie
2008-03-29

Stołeczne inwestycje na Euro 2012 mogą się opóźnić z dwóch powodów: braku pieniędzy i długich procedur przetargowych. Choć stołeczni urzędnicy niechętnie mówią o wpadkach, już teraz wiadomo, że nie da się ich uniknąć - pisze dziennik "Polska".
Opóźnić może się budowa metra, Południowej Obwodnicy Warszawy i ośrodków treningowych dla sportowców. ? Mamy dużo planów i niepokoi mnie, czy wszystkie zdołamy zrealizować ? przyznaje pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. Euro 2012 Wiesław Wilczyński.

Nawet jeśli będzie gotowy piękny Stadion Narodowy, nie wiadomo, czy piłkarze będą mieli gdzie trenować. Ministerstwo Sportu nie ma pieniędzy na inwestowanie w ośrodki treningowe dla sportowców.

Wciąż nie wbito łopaty pod żadną ze sztandarowych inwestycji drogowych, które mają umożliwić sprawne przemieszczanie się po mieście sportowcom i kibicom.

Z oporami idzie budowa odcinka centralnego II linii metra. A to dzięki niej można będzie dojechać z ronda Daszyńskiego prosto w okolice Stadionu Narodowego. Niestety, dopiero w zeszłym tygodniu udało się uzyskać decyzję lokalizacyjną na budowę podziemnej kolejki. Jeżeli obecny harmonogram zostanie utrzymany, przysłowiowa pierwsza łopata pod budowę metra będzie wbita dopiero w połowie przyszłego roku.

Zaczęły się dopiero prace przy budowie węzła Konotopa przy wylotówce na Poznań, od którego odchodzić będą trzy niezwykle ważne trasy szybkiego ruchu: S7 przebiegająca przez dzielnice Ursus, Bemowo i Białołęka aż do wylotówki na Gdańsk, S8 (ma połączyć Ursus z Białołęką) oraz Południowa Obwodnica Warszawy (poprowadzi od Konotopy aż do ul. Puławskiej). Drogi te mają zapewnić szybszy dojazd spoza Warszawy do centrum oraz sprawniejsze przemieszczanie się między dzielnicami stolicy.

Niestety, wciąż wiele z gruntów pod budowę tych tras nie jest wykupionych, co może znacznie opóźnić rozpoczęcie prac. Wciąż brakuje pieniędzy na to, by zapewnić kibicom bezpieczeństwo podczas Euro 2012. Stołeczne Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego już w ubiegłym roku sporządziło projekt inwestycji, które muszą zostać wykonane, by stolica była gotowa na przyjęcie setek tysięcy kibiców. Ma to kosztować ok. 77 mln euro.

Udało się nam zapewnić tylko 55 mln euro na ten cel ? mówi Ewa Gawor, dyrektor BBiZK. Reszta funduszy miała pochodzić z dotacji unijnych. Jednak do tej pory warszawski ratusz nie ma potwierdzenia z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, że środki zostaną przyznane. Do czasu Euro Warszawa musi wyremontować zgodnie z wymogami unijnymi miejskie szpitale. To również olbrzymie wyzwanie. Władze stolicy chcą zbudować lądowisko dla helikopterów przy szpitalu na Bielanach oraz szpitalne oddziały ratunkowe w trzech lecznicach. Na razie jednak to tylko plany na papierze.
źródło: http://gospodarka.gazeta.pl/
oryginalnie dziennik POLSKA


Po co działać, przecież łatwiej wierzyć w cuda (ewentualnie zrzucić winę na procedury) - bez komentarza.



Temat: Euro 2012 dla Polski i Ukrainy


http://wiadomosci.gazeta....69,5068428.html


Stołeczne inwestycje na Euro 2012 mogą się opóźnić z dwóch powodów: braku pieniędzy i długich procedur przetargowych. Choć stołeczni urzędnicy niechętnie mówią o wpadkach, już teraz wiadomo, że nie da się ich uniknąć - pisze dziennik "Polska".

Opóźnić może się budowa metra, Południowej Obwodnicy Warszawy i ośrodków treningowych dla sportowców. - Mamy dużo planów i niepokoi mnie, czy wszystkie zdołamy zrealizować - przyznaje pełnomocnik prezydenta Warszawy ds. Euro 2012 Wiesław Wilczyński.

Nawet jeśli będzie gotowy piękny Stadion Narodowy, nie wiadomo, czy piłkarze będą mieli gdzie trenować. Ministerstwo Sportu nie ma pieniędzy na inwestowanie w ośrodki treningowe dla sportowców.

Wciąż nie wbito łopaty pod żadną ze sztandarowych inwestycji drogowych, które mają umożliwić sprawne przemieszczanie się po mieście sportowcom i kibicom.

Z oporami idzie budowa odcinka centralnego II linii metra. A to dzięki niej można będzie dojechać z ronda Daszyńskiego prosto w okolice Stadionu Narodowego. Niestety, dopiero w zeszłym tygodniu udało się uzyskać decyzję lokalizacyjną na budowę podziemnej kolejki. Jeżeli obecny harmonogram zostanie utrzymany, przysłowiowa pierwsza łopata pod budowę metra będzie wbita dopiero w połowie przyszłego roku.

Zaczęły się dopiero prace przy budowie węzła Konotopa przy wylotówce na Poznań, od którego odchodzić będą trzy niezwykle ważne trasy szybkiego ruchu: S7 przebiegająca przez dzielnice Ursus, Bemowo i Białołęka aż do wylotówki na Gdańsk, S8 (ma połączyć Ursus z Białołęką) oraz Południowa Obwodnica Warszawy (poprowadzi od Konotopy aż do ul. Puławskiej). Drogi te mają zapewnić szybszy dojazd spoza Warszawy do centrum oraz sprawniejsze przemieszczanie się między dzielnicami stolicy.

Niestety, wciąż wiele z gruntów pod budowę tych tras nie jest wykupionych, co może znacznie opóźnić rozpoczęcie prac. Wciąż brakuje pieniędzy na to, by zapewnić kibicom bezpieczeństwo podczas Euro 2012. Stołeczne Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego już w ubiegłym roku sporządziło projekt inwestycji, które muszą zostać wykonane, by stolica była gotowa na przyjęcie setek tysięcy kibiców. Ma to kosztować ok. 77 mln euro.

- Udało się nam zapewnić tylko 55 mln euro na ten cel - mówi Ewa Gawor, dyrektor BBiZK. Reszta funduszy miała pochodzić z dotacji unijnych. Jednak do tej pory warszawski ratusz nie ma potwierdzenia z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, że środki zostaną przyznane. Do czasu Euro Warszawa musi wyremontować zgodnie z wymogami unijnymi miejskie szpitale. To również olbrzymie wyzwanie. Władze stolicy chcą zbudować lądowisko dla helikopterów przy szpitalu na Bielanach oraz szpitalne oddziały ratunkowe w trzech lecznicach. Na razie jednak to tylko plany na papierze.




Temat: [pr] Wiadukt nad torami w ciągu Andersa - Mickiewicza
Przestaną blokować remont wiaduktu na Żoliborz?

Jeśli ratusz obieca, że nie poszerzy ul. Andersa, Zielone Mazowsze jest skłonne odblokować budowę prowadzącego do niej nowego wiaduktu przy Dworcu Gdańskim. - Powinna tu powstać kładka dla pieszych nad torami - apeluje miejski inżynier ruchu

"Gazeta" dowiaduje się, że trwają negocjacje z ekologami, których protest przeciwko wiaduktowi od dziewięciu miesięcy leży w Ministerstwie Środowiska. Zielone Mazowsze nie chce poszerzania wjazdu do centrum między ul. Mickiewicza a ul. Andersa. Rozmowy prowadzi koordynator ratusza ds. remontów Wiesław Witek wspierany przez szefowe Zarządu Dróg Miejskich i Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych.

Bez wycinki drzew

Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza cieszy się, że na pierwszym spotkaniu jego stowarzyszenie poznało aktualny projekt inwestycji. - Okazuje się, że miasto nie chce już wycinać szpaleru drzew między ul. gen. Zajączka a pl. Inwalidów. To pozytywny sygnał - mówi. - Ale urzędnicy liczą chyba, że wycofamy się z protestu pod presją społeczną, a to przecież nie nasza wina, że ignorowali nasze uwagi przez ostatnie cztery lata, aż wiadukt zaczął grozić katastrofą.

Mimo wszystko ma nadzieję, że uda się wypracować kompromis. Nieoficjalnie wiemy, że dla zielonych kluczowa będzie rezygnacja z budowy drugiej jezdni ul. Andersa do pl. Bankowego. Ratusz planował tę inwestycję po odbudowaniu dwukrotnie szerszego wiaduktu przy Dworcu Gdańskim. Niewykluczone, że urzędnicy pójdą na ustępstwa, bo na ul. Andersa może już nie wystarczyć pieniędzy (całość prac wyceniana jest na 110 mln zł).

Trzy tygodnie temu drogowcy zamknęli wiadukt dla komunikacji miejskiej. Eksperci z Politechniki Warszawskiej przekonywali, że inaczej nie przetrwałby zimy. Wkrótce może być tu wstrzymany także ruch samochodów. Połowa Żoliborza nie ma tramwajów, autobusy stoją w korkach na objeździe, metro jest wypełnione po brzegi (według szefa ZTM Leszka Ruty ok. godz. 7.30 udało się "zagęścić" ich odjazdy z Młocin co 2 min. i 40 s). "Poprzednie władze Warszawy zaoszczędziły, nie robiąc przejścia podziemnego z metra przy Dworcu Gdańskim. Teraz mam ogromne kłopoty, żeby dostać się do pracy w Szpitalu Praskim" - skarży się w liście do redakcji Janusz Szajewski. "Warunki komunikacyjne pogorszyły się nie tylko dla Żoliborza Południowego. Z trzech do jednej zmniejszono też liczbę linii autobusowych łączących Bielany bezpośrednio z uniwersytetem" - przypomina Urszula Zawadzka z os. Ruda.

Jak udrożnić objazd

- Wszystko, co pisze "Gazeta" i wasi czytelnicy, to święta prawda: jak można było zwlekać tyle lat z tym wiaduktem? Były założenia, że stary będzie czynny do czasu budowy nowego obok. Teraz te piękne plany prysły jak bańka mydlana - przyznaje miejski inżynier ruchu Janusz Galas, który głowi się nad tym, którędy wytyczyć objazdy. W piątek obiecał, że jak tylko ZDM odbierze od firmy Siemens system sterowania ruchem wzdłuż Wisłostrady, zleci przeprogramowanie sygnalizacji wzdłuż jej skrzyżowań. To powinno udrożnić arterię, która przejmie większość ruchu z zamkniętego wiaduktu. Wróci też zielona strzałka do skrętu w prawo z ul. Wenedów. Inż. Galas uważa, że "w tej szczególnej sytuacji" powinno się też udrożnić zamkniętą od trzech lat Bonifraterską ("Zrujnowane lochy, które są pod nią, trzeba na razie zasypać piaskiem"). Dla pieszych z okolic Cytadeli proponuje kładkę nad torami prowadzącą do stacji metra Dworzec Gdański. Nie wiadomo jednak, kto i kiedy miałby ją zbudować.

Za to już w poniedziałek w godzinach porannego szczytu (7.20-8) Zarząd Transportu Miejskiego kieruje na linię 116 z Chomiczówki trzy dodatkowe autobusy (w sumie będzie ich 24). Stanie się to możliwe, bo w weekend ma zniknąć ogromna dziura na Zakroczymskiej, którą prowadzi główny objazd dla komunikacji. W piątek minął tu termin zakończenia budowy kolektora na ścieki. - Warunkowo przesunęliśmy go o dwa dni i w poniedziałek ulica powinna być przejezdna - mówi Tomasz Kunert, rzecznik miejskiego koordynatora ds. remontów. Bartosz Milczarczyk z MPWiK: - Już zasypujemy tę dziurę, w nocy będzie układany asfalt - obiecuje.

Jarosław Osowski

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,9519 ... borz_.html



Temat: W Katowicach na Euro nowy dworzec i szybsze pociągi
Szybka kolej do Pyrzowic może mieć kłopoty

Plany przedstawione we wtorek przez PKP Polskie Linie Kolejowe są ambitne. Do grudnia 2011 roku - a więc jeszcze przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej - Katowice mają mieć bezpośrednie połączenie kolejowe z Pyrzowicami.

Podróż na lotnisko ma trwać mniej niż 30 minut. Z siedmiu propozycji wybrano już wstępny przebieg trasy. Z Katowic przez Chorzów Batory do Bytomia linia ma biec istniejącymi torami. Z Bytomia przez Piekary Śląskie do Pyrzowic ma powstać nowy, 20-kilometrowy odcinek szybkiej kolei. PKP PLK obiecują, że pociągi na całej trasie będą osiągały prędkość co najmniej 160 km/godz. W Bytomiu planowane jest też stworzenie specjalnego węzła, gdzie przesiadaliby się pasażerowie podróżujący do Pyrzowic od strony Gliwic.

Tymczasem plany stworzenia szybkiej kolei może pokrzyżować brak aktualnych map, w tym tych robionych z powietrza. Plany, którymi dysponuje kolej, zostały zrobione wiele lat temu. Nie wiadomo, czyje działki trzeba wykupić, aby stworzyć to połączenie. Sprawa wyjaśni się częściowo dopiero w 2009 roku, gdy wyłoniona zostanie firma, która stworzy studium wykonalności i projekt inwestycji. Ale wtedy może być już za późno, by zdążyć przed 2012 rokiem.

- Jeżeli nie powstanie specjalna ustawa umożliwiająca błyskawiczny wykup gruntów, połączenie Katowic z portem lotniczym nie powstanie w terminie - mówi Bronisław Stankiewicz, dyrektor naczelny PKP PLK w Katowicach.

Połączenie Katowic z lotniskiem w Pyrzowicach ma kosztować ok. 30 mln euro. Kolej zapewnia, że ma część potrzebnych pieniędzy, ale liczy na wsparcie Unii Europejskiej. Władze Katowic obiecały pomoc przy kompletowaniu dokumentacji i projektowaniu. - Nie będę ukrywał, że ostatnich osiem lat to był czas inwestycji drogowych. Teraz przyszła pora na inwestowanie w komunikację publiczną - mówi Piotr Uszok, prezydent Katowic.

We wtorek okazało się też, że PKP Polskie Linie Kolejowe nie wycofują się z planów przedłużenia Centralnej Magistrali Kolejowej do Katowic. Dzisiaj ta najsłynniejsza linia kolejowa w Polsce zaczyna się w Grodzisku Mazowieckim, a kończy w Zawierciu. Kolej chce stworzyć nową, alternatywną nitkę popularnej "ceemki". Pociągi do Warszawy miałyby jeździć starą trasą przez Sosnowiec i Zawiercie oraz całkiem nową, ale dużo szybszą - przez Pyrzowice, Piekary i Bytom. W ten sposób kolej zamierza upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: stworzyć bezpośrednie połączenie Katowic z lotniskiem w Pyrzowicach oraz spowodować, że pociągi z i do Warszawy nie musiałyby zwalniać za Zawierciem.

Kolej tłumaczy, że nowa nitka CMK jest potrzebna, bo do 2015 roku pociągi mają osiągać na tej trasie prędkość od 300 do 320 km/godz. Choć dziś brzmi to jak żart, PKP zapewniają, że podróż z Katowic do stolicy skróci się w przyszłości z 2 godz. 50 min do 1,5 godz.

Osiągnięcie takich prędkości dziś, gdy pociąg za Zawierciem musi zwalniać i wlec się do Katowic, nie jest i nigdy nie będzie możliwe. Dlatego potrzebna jest alternatywna trasa. - Chcę jednak uspokoić, że nie zamierzamy rezygnować ze starej. Pociągi będą jeździć obiema trasami - mówi dyrektor Stankiewicz, uspokajając tym samym władze zagłębiowskich miast, które już protestują przeciwko przedłużaniu CMK.

Mniej czasu zajmie nam także podróż do Krakowa, bo kolej przymierza się do modernizacji trasy Opole - Kraków - Katowice. Na odcinku Opole - Zabrze pociąg będzie jeździł z maksymalną prędkością 200 km/godz., a na odcinku Zabrze - Kraków - 160 km/godz.

źródło: Gazeta Wyborcza



Temat: [pr] Kolejny wypadek - ursynowska ulica śmierci
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,4255095.html

Piraci drogowi prują wyremontowaną ul. rtm. Pileckiego. Po wypadku na pasach zmarł sześcioletni Jakub, jego mama wciąż jest w szpitalu. Dlaczego Zarząd Dróg Miejskich zwleka z zainstalowaniem sygnalizacji świetlnej?

O feralnym przejściu na ul. rtm. Pileckiego między Puławską a Centrum Onkologii na Ursynowie alarmowaliśmy zimą. W ciągu kilku tygodni doszło tam do dwóch tragicznych wypadków na przejściu dla pieszych. W jednym zginęła 27-letnia kobieta. W kolejnym ciężko ranny został 26-latek. W obu przypadkach zawinili kierowcy, którzy mimo ograniczenia prędkości do 50 km na godz., pędzili znacznie szybciej i nie zatrzymali się przed zebrą.

Po tych zdarzeniach Zarząd Dróg Miejskich postanowił poprawić bezpieczeństwo. Zlikwidowano dwa przejścia i zbudowano nowe na wysokości ul. Herbsta. Zamontowano też tzw. labirynt z płotków, który ma zmusić pieszych, by nie przebiegali w tym miejscu przez jezdnię.

Niestety, drogowcy nie znaleźli sposobu na pędzących kierowców. A ci prują tym chętniej, że wiosną po remoncie ul. rtm. Pileckiego znikły dziury i nowa nawierzchnia jest równa.

Niestety, kilka dni temu znowu doszło tam do tragedii. 80-latek kierujący oplem astrą nie zatrzymał się przed przejściem, choć samochody stały już na dwóch pasach obok. Starszy pan potrącił przechodzącą przez jezdnię Monikę C. i jej sześcioletniego syna Jakuba, który po dwóch dniach zmarł w szpitalu. Kobieta nadal jest w ciężkim stanie.

Według świadków kierowca opla nie dość, że się nie zatrzymał przed przejściem, to jeszcze pędził - przynajmniej 100 km na godz. Teraz prokuratura zamierza mu postawić zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

Okoliczni mieszkańcy uważają, że u zbiegu ul. rtm. Pileckiego i Herbsta jak najszybciej powinna stanąć sygnalizacja świetlna. Inaczej trudno będzie zapobiec następnym tragediom. Urszula Nelken, rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich, twierdzi jednak, że światła zaczną działać dopiero w przyszłym roku, bo najpierw musi powstać projekt inwestycji. Ma być gotowy do końca grudnia.

Władze Ursynowa zwróciły się do ZDM i nadzorującego jego prace wiceprezydenta miasta Jacka Wojciechowicza, by przed zbudowaniem świateł przejście zostało lepiej oznakowane. - Może tu powinna stanąć tablica "czarny punkt"? Innym rozwiązaniem jest ułożenie na asfalcie poprzecznych wypukłych pasów przed przejściem, które ostrzegałyby kierowcę o niebezpiecznym miejscu - proponuje wiceburmistrz Ursynowa Piotr Zalewski.

Urszula Nelken twierdzi, że ZDM jeszcze nie dostał pisma z dzielnicy. Zapowiada jednak, że na ul. rtm. Pileckiego pojawią się niedługo dodatkowe oznakowania, np. migające diody zatopione w asfalcie przed przejściem.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna



Temat: Rospuda
Mam wolną chwilkę i nie mogę się powstrzymać od zabrania głosu.
Mam też mocne wrażenie, że mało kto z szanownych dyskutantów orientuje się w temacie powtarzając jak mantrę hasła „trasa alternatywna”, „manipulacja” nie bardzo widząc co i jak.
Przeczytajcie poniższy tekst:

FAKTY
1. Obwodnica Augustowa jest potrzebna zarówno mieszkańcom regionu jak i wszystkim, korzystającym z transportu drogowego w regionie. Dzięki niej:
• znacząco poprawi się poprawi się bezpieczeństwo ruchu drogowego i zmniejszy się ilość wypadków (obecnie ruch przez Augustów to ponad 15000 pojazdów na dobę na trasie E-67/S-8, jest to wzrost w ciągu 5 lat o ponad ¼; obecnie trasa S-8 jest pierwsza w regionie pod względem wypadków i ofiar, jest to lider wypadków w Podlaskiem „czarna trasa” – rocznie ponad 130 wypadków, ponad 60 zabitych i ponad 180 rannych);
• Augustów nie straci walorów uzdrowiska;
• turyści uzyskają łatwiejszy dostęp do atrakcji regionu;
• drogowy ruch towarowy ominie miasto;

2. Wariant wybrany przez GDDKiA jest najlepszy pod każdym względem: ekologicznym, finansowym i społecznym (wykup ziemi i brak likwidacji gospodarstw). Realizacja tzw. alternatywnego wariantu to kolejne lata przygotowań. Dolina Rospudy ciągnie się na długości 102 km, a więc ominąć jej się praktycznie nie da. Obwodnica Augustowa niestety musi przecinać Rospudę, także w planie ekologów.

3. Tzw. wariant alternatywny, proponowany przez organizacje pozarządowe, był rozpatrywany przez GDDKiA. Został jednak odrzucony m.in. ze względów ekologicznych. Paradoks polega na tym, że organizacje ekologiczne zaproponowały, by teren, przez który ona ma przebiegać włączyć do Programu Natura 2000, a więc same uważają, że ten teren jest szczególnie cenny przyrodniczo. A jednocześnie proponują, by poprowadzić tamtędy obwodnicę.

4. Osoba, która zaprojektowała dla ekologów tzw. wariant alternatywny, nie ma stosownych uprawnień, ponadto nigdy nie zaprojektowała żadnej drogi. W zasadzie nie ma więc tego projektu.

5. Wszystkie działania, podjęte na kolejnych etapach realizacji inwestycji, są zgodne z prawem. Potwierdziły to między innymi takie instytucje jak Naczelny Sąd Administracyjny, Urząd Zamówień publicznych, Centralne Biuro Antykorupcyjne.

MITY

1. Inwestycja w dolinie Rospudy spowoduje blokadę funduszy, przeznaczonych na nią przez Unię Europejską.

Nie. Inwestycja jest realizowana w 100% ze środków krajowych.

2. Od samego początku przebieg trasy nie był konsultowany z organizacjami ekologicznymi.

Nie. Od 1992 roku przedstawiciele organizacji ekologicznych uczestniczyli w konsultacjach na ten temat.

3. Obwodnica Augustowa przetnie dolinę Rospudy, uniemożliwiając m.in. zwierzętom swobodne przemieszczanie się.

Nie. Trasa przebiega przez dolinę na odcinku ok. 500 m, a jej konstrukcja (wysoka estakada) została zaprojektowana właśnie po to, by jak najmniej ingerować w ekosystem.

4. Tzw. alternatywne projekty przebiegu obwodnicy, opracowane na zlecenie organizacji ekologicznych, są mniej uciążliwe zarówno dla środowiska jak i mieszkańców tej okolicy.

Nie. Zakładają m.in. ingerencję w ok. 10 miejscowości i 30 gospodarstw. Mogą spowodować takie sytuacje, jak odcięcie rolników od ich pól i pastwisk. A ponadto ingerują znacznie mocniej w tereny, które sami ekolodzy zgłosili do obszarów Natura 2000 (na razie są to „cienie”, czyli propozycje). A przede wszystkim – także przecina dolinę.

5. Unia Europejska zagroziła Polsce wysokimi karami finansowymi w razie rozpoczęcia inwestycji według projektu, zatwierdzonego przez polskie władze.

Nie. Komisja Europejska poprosiła Polskę jedynie o złożenie wyjaśnień. Takie wyjaśnienia zostały złożone w liście Ministra Środowiska do KE. KE skierowało sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, ale nie jest to jednoznaczne z uznaniem inwestycji za niezgodną z prawem europejskim.

6. Inwestycja przyniesie same straty dla środowiska.

Nie. Projekt inwestycji został opracowany tak, by ingerencja w środowisko miała możliwie najmniejsze skutki negatywne. Pamiętać należy, że zgodnie z prawem i programem Natura 2000 inwestor podejmie działania rekompensacyjne, np. zalesi wielokrotnie większą niż wycięta ilością drzew wskazany teren.

7. Inwestycja jest prowadzona z naruszeniem prawa.

Nie. Wszelkie przewidziane prawem procedury zostały przeprowadzone. Całą dokumentacja projektu została sporządzona przez osoby, mające stosowne uprawnienia i wiedzę, a projektując przebieg trasy miały na uwadze możliwie jak najmniej uciążliwy wariant poprowadzenia inwestycji.

Wydaje mi się, że sprawę nagłośnił Adam Wajrak z Gazety Wyborczej – a przynajmniej był to mój pierwszy kontakt z Rospudą. Oglądając wczoraj relacje z Augustowa i słuchając komentarzy Wajraka stwierdziłem tylko, że sprawa go przerosła i jest trochę zagubiony sytuacją kiedy to nie on blokuje, a jego rola sprowadziła się do apelowania do blokujących o przestrzeganie prawa, powstrzymywanie się od eskalacji, oraz o poczekanie na decyzje sądu. Role się odwróciły o 180 stopni. Do tej pory przecież sam blokował, a tu ktoś mu bezczelnie wchodzi w role.

Mieszkańców Augustowa tak naprawdę nie interesuje obwodnica, trasa alternatywna, to czy ekolodzy wiszą na drzewach czy na nich siedzą. Oni nie chcą po prostu 16 tys tirów dziennie na drodze. Wcale się im nie dziwie, dziwie się tylko, że przez 16 lat spokojnie siedzieli czekając na gruszki na wierzbie. Powinni zaorać drogę za miastem, wykopać rowy przeciwczołgowe i kazać wszystkim spadać na drzewo. Droga wcale, a wcale nie jest im potrzebna, mają kanał augustowski, puszczę, Rospudę, Dowpudę, piękne czyste okolice, pardon, już nie czyste.

Gdzie jest więc interes? W Augustowie go nie ma. Jest na pewno w Via-Baltica – to są naprawdę grube miliardy i z punktu widzenia międzynarodowego tranzytu i handlu międzynarodowego taka Rospuda to jest pikuś nie warty chachmęcenia bo wszelkie opóźnienia to są też bardzo grube pieniądze, a uniknięcie kłopotów też się przelicza na kasę. Nie sądzę aby ktoś zlekceważył uwarunkowania prawno-środowiskowe, za duże ryzyko było. Naprawdę nie warto pchać się z dużymi pieniędzmi w ryzykowny interes. Na dzień dzisiejszy nie ma żadnych podstaw prawnych do zaniechania budowy obwodnicy. Pojawił się element ryzyka – to się również kalkuluje i przelicza, ale mamy precedensy prawne również w trybunale europejskim w analogicznych sprawach. Wyrok w żaden sposób nie jest przesądzony. Ale nawet ryzyko ocenione na 10 % po przemnożeniu nakładów daje dalej astronomiczną kwotę, która zapewne była powodem wstrzymania robót. I nie przykładałbym do tego miar politycznych, a już na pewno ekologicznych.



Temat: newsy 2007
Prywatne kamienice za miejskie pieniądze
Beata Maciejewska
2007-02-12, ostatnia aktualizacja 2007-02-12 19:49
Mieszkańcy zabytkowych kamienic we Wrocławia mogą remontować swoje domy na koszt miasta. W czwartek rada miejska przyzna im na to pieniądze
Miasto daje pieniądze na remonty zabytków, których nie jest właścicielem, już od siedmiu lat. Ale do tej pory pomoc otrzymywały tylko tzw. instytucje pożytku publicznego: czyli fundacje, stowarzyszenia, związki wyznaniowe. W tym roku po raz pierwszy pieniądze dostaną także wspólnoty mieszkaniowe z czynszowych kamienic: na remont elewacji i dachu, wymianę okien, odtworzenie detali architektonicznych. Słowem, na wszystko, co widać z ulicy. W pojedynczych przypadkach pomoc może sięgnąć nawet 70 procent kosztów inwestycji. Miasto stawia jednak twarde warunki. Kamienica musi m.in:

* Być wpisana do rejestru zabytków. Takich mamy ok. 140. W niektórych gminy mają udziały, inne w całości należą do prywatnych właścicieli. Wszystkie mogą skorzystać z funduszu remontowego.

* Stać w "zwartej zabudowie, pierwotnie mieszkaniowej, w obszarze objętym lokalnym programem rewitalizacji Wrocławia"

* Mieć przygotowany przez wspólnotę projekt remontu i kosztorys.

Konserwator miejski Katarzyna Hawrylak-Brzezowska: - To ma być inwestycja dla całego miasta, widoczna nie tylko dla lokatorów. Dlatego na razie nie będziemy pomagać przy remoncie klatek schodowych.

Z wnioskiem o pieniądze na remont elewacji wystąpiło prawie 40 wspólnot. Tylko 18 spełniło wszystkie warunki, nie tylko kompletując zestaw dokumentów, ale - przede wszystkim - zapewniając własne fundusze.

Katarzyna Hawrylak-Brzezowska: - To bardzo duży odzew. Program uchwalono w lipcu. Do końca października wspólnoty musiały zgromadzić (i zapłacić za) pełną dokumentację, m.in. projekt inwestycji, kosztorys, wszystkie zezwolenia budowlane. Widać, że tym ludziom naprawdę zależy. A zgodnej i aktywnej wspólnocie warto pomóc, bo wykorzysta każdą złotówkę.

Najwięcej aktywnych lokatorów mieszka przy ulicy Norwida. Wszystkie kamienice przy tej ulicy są wpisane do rejestru zabytków. O pieniądze wystąpiło pięć wspólnot. Chcą naprawić elewacje, wymienić okna, naprawić dachy. Mieszkańcy spod "piętnastki" kilka lat temu pięknie odrestaurowali swoją klatkę (brud z mozaikowej posadzki skrobali żyletkami, a szybę na drzwiach wejściowych ozdobili wzorami z folii imitującej mrożone szkło), teraz chcą mieć fasadę w zielonej tonacji. Sąsiadom spod "osiemnastki" marzy się rekonstrukcja wieżyczki na dachu.

Jeśli radni przyznają pieniądze, wartość wszystkich inwestycji (łącznie z udziałem własnym wspólnot) wyniesie ponad 6 mln zł. O pieniądze starają się też m.in. mieszkańcy domów przy ul. św Jadwigi, Odrzańskiej, Białoskórniczej, Kuźniczej, pl. Solnego i Malarskiej. Z tej ostatniej ulicy, która także jest w całości wpisana do rejestru zabytków, swój udział w projekcie zgłosiła tylko jedna wspólnota mieszkaniowa. Tworzą ją głównie emeryci i renciści. - Mamy ważniejsze wydatki niż malowanie domów. Trzydzieści procent to dla nas i tak za dużo - mówi jedna z mieszkanek.

Wiceprezydent Wrocławia Adam Grehl: - Za 2, 3 lata cała ulica Norwida będzie zrobiona. To ważne, bo w sąsiedztwie Norwida stoją wyremontowane budynki Akademii Rolniczej i Politechniki Wrocławskiej. Zmienia się też plac Grunwaldzki. Ta część miasta może być wkrótce naszą chlubą. Ten projekt to wędka, na którą można złapać dużą rybę.

Rozmowa z wiceprezydentem Wrocławia: Pomoc dla aktywnych

Beata Maciejewska: - Z projektu dofinansowania kamienic może skorzystać tylko 140 wspólnot. Co z resztą? Jak miasto chce pomóc dwóm tysiącom innych wspólnot w zwykłych czynszówkach?

Adam Grehl, wiceprezydent Wrocławia: - Jest na przykład pilotażowy program rewitalizacji Wrocławia czy projekt "stu elewacji", realizowany przez Zarząd Zasobu Komunalnego. W ramach tego ostatniego odnowiliśmy na przykład kamienice przy Krupniczej i na Psim Polu. Ale w pierwszej kolejności chcemy ratować te najcenniejsze czynszówki, wpisane do rejestru zabytków. Na razie jest ich 140, ale będzie więcej, bo miejski konserwator zabytków przygotowuje wnioski o wpis kolejnych kamienic.

O pieniądze wystąpiło 18 wspólnot. A jak nie będzie więcej? Trzydzieści procent udziału własnego może się okazać finansową barierą nie do pokonania.

W wyjątkowych przypadkach - gdy zabytkowi grozi katastrofa budowlana albo jest wyjątkowo cenny dla miasta - możemy sfinansować nawet sto procent remontu. Ale wyjątek nie może być regułą. Nie chcemy dawać wszystkiego na tacy, zależy nam na pobudzeniu aktywności społecznej.

Nie boi się Pan, że wspólnoty nie poradzą sobie z takimi dużymi remontami zabytków? Że źle wydadzą publiczne pieniądze?

Wszystkie kosztorysy sprawdzali specjaliści, a firmy muszą być wybrane na przetargu. Oczywiście, mam pewne obawy, bo program jest nowy i musimy dopiero tę ścieżkę wydeptać. Ale siedem lat temu też baliśmy się, czy pomoc finansowa dla zabytków, które do gminy nie należą, zostanie właściwie wykorzystana. Niepotrzebnie - efekty możemy dziś wszyscy oglądać. Od katedry począwszy, na Ossolineum skończywszy.

Komentarz: Mieszkańcy czynszówek, łączcie się

Nigdzie w Polsce nie zachowało się tyle zabytkowych czynszówek, co we Wrocławiu. Nadają mu wielkomiejski charakter i... rozpadają się. UE nie da pieniędzy na ich rewitalizację, musimy więc je sami ratować. Każda inicjatywa mieszkańców, którzy chcą remontować swoją kamienicę, jest warta wsparcia, bo wszyscy na tym zyskamy.

Można - tak jak mieszkańcy secesyjnej czynszówki przy Prusa, którym miasto w całości sfinansowało remont - krytykować kolor nowych okien. Można też - jak mieszkańcy kamienicy przy Norwida 15 - zrobić z klatki schodowej pałacową sień i walczyć wspólnie o pieniądze na resztę kamienicy. Warto pomóc tym, którzy chcą tej pomocy.

GW



Temat: [Oława] Inwestycje drogowe
Obwodnice lekiem na całe zło...

17.08.2007

Z Wojciechem Drożdżalem - kierownikiem Powiatowego Zarządu Drogowego w Oławie, rozmawia Krzysztof Andrzej Trybulski

Wojciech Drożdżal zapewnia, że po otwarciu hipermarketu Tesco oławska Kamienna nie straci charakteru cichej, osiedlowej uliczki...
- Pierwszą część naszej rozmowy, opublikowanej w 32 numerze “GP-WO”, zakończyliśmy pytaniem o remont ulicy 3 Maja w Oławie, w związku z planowaną tam budową hipermarketu Tesco. Ta inwestycja spowodowała protesty mieszkańców ulicy Kamiennej, która ma być jedną z dróg dojazdowych do Tesco...
- Ulica Kamienna jest drogą miejską i zarządza nią burmistrz Oławy. Z tego powodu nie chciałbym się szczegółowo wypowiadać na temat planów jej wykorzystania. Ona się łączy z ulicą 1 Maja, która na tym odcinku stanowi fragment drogi krajowej, a więc to także nie moje kompetencje. Z tego, co wiem, ulica Kamienna jednak nie będzie drogą dojazdową do Tesco...

- Ale to oznacza, że po otwarciu hipermarketu Tesco na terenie potartacznym wielokrotnie zwiększy się ruch na ulicach 3 Maja, Kolejowej, Spacerowej i Sikorskiego. Czy nie byłoby lepszym rozwiązaniem wybudowanie tzw. wewnętrznej miniobwodnicy oławskiej, która mogłaby przebiegać od skrzyżowania ulicy 1 Maja z Kolejową i Spacerową, do dawnej bocznicy kolejowej obok Huty “Oława”, następnie trasą tej bocznicy do ulicy Zwierzynieckiej, a stamtąd poprzez teren dawnego “Ergu” do ulicy Rybackiej i mostu na Odrze...
- Z pewnością taka droga byłaby bardzo potrzebna. Odciążyłaby ruch ulicami 3 Maja i Sikorskiego, a także zlikwidowałaby inne drogowe “wąskie gardła”, jakimi są ulice Młyńska, ks. Janowskiego i Żołnierza Polskiego. Przypuszczam jednak, że ta, jak pan ją nazywa, “wewnętrzna miniobwodnica oławska”, szybko stanie się obiektem protestów osób, które mają swoje domy w jej pobliżu, szczególnie chodzi o duży blok mieszkalny przy ulicy 3 Maja, tuż za dawnym “Peweksem”. Liczba tych protestujących może być większa, niż obecnie mieszkających przy ulicy Sikorskiego czy Spacerowej. Uważam więc budowanie tej obwodnicy za nieuzasadnione, także z innych powodów - wywłaszczenia terenów i odszkodowania oraz niewystarczająca szerokość terenów bocznicy kolejowej, co spowoduje bardzo duży koszt tej inwestycji. Jestem natomiast za budową drogi od ulicy 3 Maja do Zwierzynieckiej, po trasie bocznicy kolejowej, również przez teren dawnego “Ergu” do mostu na Odrze, jeżeli nowi właściciele poergowskich nieruchomości zgodzą się na tę propozycję.

- Lekiem na całe zło ma więc być planowana przez oławskie władze samorządowe budowa kilku dużych obwodnic, z których ta największa ma prowadzić od Godzikowic, poprzez Stanowice i nowy most na Odrze w kierunku Jelcza-Laskowic. Na jakim etapie realizacji są obecnie te - jak niektórzy twierdzą - “papierowe obwodnice”?
- Rozpoczęcie każdej budowy wymaga uzyskania decyzji o pozwoleniu na budowę. A to z kolei wymusza przygotowanie stosownej dokumentacji projektowej, czyli “papierowej”. Jest to zawsze początek działań, której mogą trwać nawet wiele lat, zanim założone przedsięwzięcie zostanie ostatecznie zrealizowane. Przykład obwodnicy Augustowa pokazuje, jak skomplikowane są to sprawy. Zadanie, o którym pan mówi, to budowa dróg dojazdowych do autostrady A-4 oraz drogi S-8, czyli budowanej etapami od kilku już lat trasy ekspresowej, biegnącej od Kudowy Zdroju przez aglomeracje wrocławską, łódzką i warszawską aż do Budziska na granicy polsko-litewskiej. Podstawowym celem naszych lokalnych działań jest ułatwienie obsługi fabryk ulokowanych w podstrefach ekonomicznych w Oławie, Jelczu-Laskowicach i w Stanowicach. Dla jego realizacji niezbędne będzie wybudowanie obwodnic miejscowości Oława, Jelcz-Laskowice, Ścinawa Polska, Godzikowice i Chwalibożyce, o łącznej długości 27 km. Trzeba też będzie przebudować istniejące nawierzchnie dróg na odcinku o długości 13,5 km, wybudować 3 wiadukty kolejowe oraz 2 mosty przez rzekę Oławę i jeden przez Odrę. Opracowaliśmy specyfikacje tzw. istotnych warunków zamówienia oraz specyfikacje techniczne na to zadanie. Obecnie powiat oławski ogłosił przetarg na wykonanie pierwszej grupy niezbędnych dokumentów, a więc koncepcji programowo-przestrzennej, studium wykonalności oraz oceny oddziaływania na środowisko. Na podstawie tych dokumentów, które powinny już zawierać konkretną i dokładną trasę przebiegu obwodnic, będzie można przystąpić do projektowania technicznego. Dopiero gdy będziemy mieli pełny projekt inwestycji, wraz z niezbędnymi opiniami i uzgodnieniami, możemy podjąć zabiegi o wsparcie finansowe inwestycji przez budżet państwa oraz fundusze unijne.

- Czy Powiatowy Zarząd Drogowy ma jakiś plan zaradczy, zmierzający do zminimalizowania liczby wypadków drogowych na terenie Oławy i okolic?
- Na podstawie informacji dostarczonych przez Komendę Powiatową Policji w Oławie, corocznie analizujemy organizację ruchu w zakresie bezpieczeństwa na naszych drogach powiatowych. W opracowaniu uwzględniamy zdarzenia drogowe, czyli wypadki i kolizje. Wyniki analiz nie potwierdzają istnienia u nas miejsc szczególnie niebezpiecznych, w których częściej niż gdzie indziej dochodzi do wypadków. Stwierdziliśmy, że najwięcej zdarzeń wystąpiło na drogach powiatowych w terenach zabudowanych, gdzie natężenie ruchu jest największe. Do takich miejsc można zaliczyć ulice Witosa i Oławską w Jelczu-Laskowicach, 3 Maja, Janowskiego, Zwierzyniecką, Portową, Lipową i pl. Zamkowy w Oławie oraz Bystrzycę i Janików. Po każdym opracowaniu odcinki dróg o zwiększonej liczbie zdarzeń losowych są przez nas poddane szczegółowej kontroli pod względem ich stanu technicznego i oznakowania.

- Czy kierowcy doczekają się kiedyś takiej chwili, że na drogach powiatowych znikną raz na zawsze dziury i wyrwy?
- Też jestem kierowcą i też chciałbym zawsze jeździć po gładkiej i przyczepnej jezdni. Stan naszych dróg powiatowych nie odbiega zasadniczo od tego, co widzimy powszechnie w całym kraju. To z reguły efekt wieloletnich zaniedbań i ciągłego niedofinansowania drogownictwa. Wystarczy spojrzeć na nasz coroczny budżet, który dopiero w ubiegłym roku po raz pierwszy przekroczył 3 mln złotych, z czego pewną część pochłaniają koszty administracyjne. Na pełną realizację wszystkich zadań i potrzeb powinienem mieć do dyspozycji około 100 mln zł rocznie, co jeszcze długo będzie nierealne. Dlatego te niemal przysłowiowe dziury w jezdni, występujące zwłaszcza tuż po okresie zimowym, wciąż będą trwałym elementem naszego drogowego krajobrazu i to niezależnie od kategorii danej jezdni, bo inni zarządcy dróg mają podobną sytuację jak nasz PZD.

- Dziękuję za rozmowę.

Krzysztof A. Trybulski

http://www.gazeta.olawa.pl/aktualnosci,wiecej,1113.htm



Temat: Zabiorą nam Euro?
Zabiorą nam Euro?

ZOBACZ REPORTAŻ

Sześć polskich miast od przeszło roku szykuje się do zorganizowania Euro 2012. Do imprezy pozostało nieco ponad 1400 dni. Stadiony, na których będą rozgrywane mecze, powinny być gotowe minimum rok przed mistrzostwami. Postanowiliśmy odwiedzić Gdańsk, Chorzów, Kraków, Poznań, Warszawę i Wrocław. Sprawdzamy, jak w tych miastach, idą przygotowania do Piłkarskich Mistrzostw Europy.

Nasz raport rozpoczynamy od Warszawy. Okazuje się, że na stadionie X-lecia, gdzie ma powstać Stadion Narodowy, nie dzieje się prawie nic. Zauważyliśmy jedynie kilka stojących maszyn i ośmiu opalających się robotników.

- To norma, tutaj nic się nie dzieje. Ruch był jedynie, jak przyjechał minister z dziennikarzami. Wówczas wszyscy pracowali, a tak to wszystko stoi - mówi handlarka ze stadionu.

- Nie ma znaczenia, jak robotnicy pracują, bo mają do wbicia 126 pali. Projekt inwestycji jest obliczony do 2011 roku i tak będzie. Nie ma co się denerwować, tak musi się dziać - informuje Mirosław Drzewiecki, Minister Sportu i Turystyki.

Robotnicy budujący stadion zaczęli pracować dopiero, kiedy zauważyli, że filmuje ich kamera. Warszawa ma też inne problemy. W ciągu 4 lat raczej nie powstanie druga linia metra. Do tej pory nie ma także pomysłu, co zrobić ze stadionowymi handlarzami. Co prawda usunięto ich z korony boiska, ale wokół roi się od setek straganów i kupców.

Gdańsk do tej pory nie ma nawet wydanego pozwolenia na budowę stadionu. Na postawienie takiego obiektu potrzeba minimum 2 lata. Podczas prac mogą pojawić się niespodzianki, bo 34 hektarowy teren, na którym ma stanąć boisko, jest bagienny. Budowę pomorskiego obiektu piłkarskiego sparaliżują zapewne na długie miesiące protesty firm, które przegrają przetarg na budowę stadionu.

- Oczywiście nie ma pewności ani żadnej gwarancji na rozpoczęcie planowe tej inwestycji - mówi Michał Brandt, koordynator Biura Euro 2012 w Gdańsku.

Miłą niespodziankę zobaczyliśmy w Poznaniu. W tym mieście praca na miejskim stadionie wre. Stu robotników kończy budować już druga trybunę. Jeszcze w tym roku zaczną się prace przy kolejnych.

- Całość prac zakończymy w 2010 roku. Wszystko idzie zgodnie z harmonogramem i nic nie powinno stanąć nam na przeszkodzie - informuje Zbigniew Talarczyk, kierownik Wydziału Euro 2012 w Poznaniu.

Kolejnym etapem naszej podróży jest Wrocław. Tu podobnie jak w Gdańsku, w miejscu, gdzie kiedyś ma powstać stadion, rosną drzewa i krzewy.

- Planujemy, że pierwsze prace i wycinka drzew, wyburzanie budynków zaczną się pod koniec wakacji, a budowa jesienią - tłumaczy Michał Janicki, pełnomocnik Prezydenta Wrocławia do spraw Euro 2012.

- Budujemy 6 stadionów mimo, że potrzebujemy czterech, tak na wszelki wypadek, jeżeli jakieś miasto nie zdąży - mówi Mirosław Drzewiecki, Minister Sportu i Turystyki.

O wiele lepiej sytuacja wygląda w Chorzowie, gdzie znajduje się Narodowy Stadion Śląski, który znalazł się na liście rezerwowej Euro. Jego olbrzymim atutem jest fakt, że już stoi, jednak obiekt jest przestarzały i wymaga modernizacji.

- Do czerwca 2010 cała modernizacja będzie zakończona, zakres prac nie tylko obejmie zadaszenie obiektu, ale także wybudowanie miejsc dla VIP-ów, toalet i systemu wejść i wyjść - informuje Marcin Stolarz, dyrektor Biura Euro 2012 na Śląsku.

Urzędnicy z Katowic i Chorzowa spierają się, kto powinien wybudować drogę, która połączy autostradę ze stadionem. Inne problemy infrastrukturalne na szczęście już rozwiązano. W razie potrzeby Śląsk będzie korzystał także z bazy noclegowej Krakowa.

Najlepiej sytuacja wygląda w Krakowie. Pod Wawelem jest olbrzymia baza hotelowa, i , lotnisko Balice. Wybudowany ma zostać nowoczesny, podziemny dworzec, a co najważniejsze powstaje już nowy stadion Wisły.

- Mamy już gotowe dwie trybuny, pawilon medialny i zabieramy się za pozostałe trybuny - mówi Barbara Janik, dyrektor Biura Euro 2012 Urzędu Miasta Krakowa Krakowski stadion, który gotowy będzie za półtora roku, pomieści niespełna 35 tysięcy osób. Modernizowane będą także stadiony Cracovii i Hutnika, które służyć mają jako boiska treningowe dla uczestników mistrzostw.

Były rektor Politechniki Krakowskiej, a zarazem Główny Konstruktor Stadionu Olimpijskiego w Montrealu, profesor Kazimierz Flaga, uważa, że nie zdążymy z przygotowaniami na Euro 2012. Strajki robotników, srogie zimy czy brak surowców mogą sparaliżować wszystkie plany. Jest wiele hałasu, a inwestycje, autostrady, mosty zostają daleko w tyle - mówi prof. Kazimierz Flaga z Politechniki Krakowskiej.

Profesor Flaga przekonuje, że prawdopodobnie uda nam się przygotować zaledwie połowę stadionów. Według naukowca do Euro dokończymy budowę obiektów w Chorzowie, Krakowie i Poznaniu, a to niestety nie wystarczy, aby zorganizować mistrzostwa w Polsce. Jest ryzyko, że nie zdążymy i będzie kompromitacja.

- W ostateczności mogą nam odebrać Euro - mówi prof. Kazimierz Flaga z Politechniki Krakowskiej.

- Jestem nie tylko pewien, że zdążymy, ale postaramy się zorganizować najlepsze do tej pory Euro - obiecuje Mirosław Drzewiecki, Minister Sportu i Turystyki.

źródło: Telewizja Polsat - "Interwencja"



Temat: Stadion
Ciekawe ile taki tor bedzie kosztowaÅ‚ i czy nas na niego stać‡, skoro miasta nie stać‡ na rozdzielenie pilki od zuzla. Co do argumentacji Piatka to zaczekajmy niech zuzel lub pilka awansuje do najwyzszej klasy rogrywkowej i zobaczymy czy nie przyjdzie wiecej niz 10 tysiecy ludzi.

Bć™dzie tor w Lublinie

Ledwo ucichÅ‚y kontrowersje wokół toru rowerowego na ul. Janowskiej, a już radni Piotr Wić™ckowski i Dariusz Pić…tek rzucajć… nowy pomysÅ‚: zorganizujmy w Lublinie mistrzostwa Å›wiata w motocrossie! A do tego jest potrzebny tor z prawdziwego zdarzenia.
- Na mistrzostwa Å›wiata przyjeżdża rzesza kibiców, przynajmniej 10 tys. ludzi z zagranicy, okoÅ‚o 30-40 tys. z Polski nie liczć…c publicznoÅ›ci lokalnej. ZapeÅ‚niÅ‚yby sić™ nasze hotele, restauracje, puby, dyskoteki. Mistrzostwa to wielkie Å›wić™to sportów motorowych - przekonuje Pić…tek Å‚ć…czć…cy obowić…zki radnego PO z realizowaniem motocrossowej pasji.

Wczoraj w ratuszu Pić…tek wraz z Wić™ckowskim (także radnym PO i prezesem motocrossowego klubu KM Cross) zaprezentowali swój pomysÅ‚ i zaprosili medalistów mistrzostw Å›wiata Jacka Czachora i Marka Dć…browskiego (obaj uczestniczyli w sÅ‚ynnym rajdzie Paryż - Dakar), a także Andrzeja Witkowskiego, prezesa Polskiego Zwić…zku Motorowego.

- PZMot popiera budowć™ toru w Lublinie. Gdyby w trzecim lub czwartym kwartale 2008 roku odbyÅ‚y sić™ na nim pierwsze zawody, to w 2009 roku mogÅ‚yby sić™ w Lublinie odbyć‡ mistrzostwa Europy, a już w 2010 r. mistrzostwa Å›wiata - oznajmiÅ‚ Witkowski.

- ZapaÅ‚ Darka i Piotrka sprawia, że wierzć™, że mistrzostwa bć™dć… w Lublinie - stwierdziÅ‚ Czachor i dodaÅ‚: - W Polsce nie mamy torów, nie mamy zawodów i gdyby budowa toru doszÅ‚a do skutku to byÅ‚oby mistrzostwo Å›wiata.

Idei Pić…tka i Wić™ckowskiego od razu przyklasnć™Å‚y wÅ‚adze miasta. Z prezesem PZMot rozmawiaÅ‚ już prezydent Adam Wasilewski. - Dużo wczeÅ›niej deklarowaÅ‚em, że ze wzglć™du na sukcesy motocrossowców tor powstanie - zaznaczyÅ‚ prezydent. Ale nie ma mowy, by mistrzostwa Å›wiata zostaÅ‚y rozegrane na Janowskiej. Najwyraźniej to temat zamknić™ty (na ostatniej sesji rady miasta prezydent poleciÅ‚ wstrzymać‡ wszystkie prace przy tamtejszym torze).

Musi wić™c powstać‡ nowy tor. - Lokalizacji jeszcze nie ma. Poszukujemy miejsca na tor i chcemy, żeby jego lokalizacjć™ zaakceptowali mieszkaÅ‼cy - mówiÅ‚ prezydent. Nie podaÅ‚ wić™cej szczegółów tÅ‚umaczć…c, że rozmowy na ten temat dopiero sić™ zaczć™Å‚y. Bardziej konkretny byÅ‚ Witkowski.

- Koszty? To zależy od parametrów toru. Odpowiedni do rozegrania tego typu zawodów powinien zajmować‡ 10-12 ha, musi być‡ woda, prć…d. Nie bć™dzie kosztować‡ mniej niż milion zÅ‚otych - stwierdziÅ‚.

Po co to wszystko Lublinowi? WedÅ‚ug Pić…tka odpowiedź jest prosta. - Nie ma drugiej takiej dyscypliny sportu w Lublinie, na którć… przyszÅ‚oby 10 tys. ludzi i w której możemy zorganizować‡ imprezć™ rangi mistrzowskiej - podsumowaÅ‚ radny Platformy.

Lubelskie problemy z motocrossem

Od kilkunastu lat lubelscy motocrossowcy rozgrywali zawody na górkach czechowskich. Jednak w tym roku nie byÅ‚o już tam żadnych imprez. Pić…tek i KM Cross poszukiwali miejsca na uprawianie swojej dyscypliny, aż zaÅ‚ożyli dwa nielegalne tory w Motyczu i Nowinach. Pod koniec 2005 r. "Gazeta" opisaÅ‚a wybiegi Pić…tka i tory zostaÅ‚y zlikwidowane. Ostatnio dużo kontrowersji wywoÅ‚aÅ‚a sprawa toru rowerowego przy ul. Janowskiej, na który miasto przeznaczyÅ‚o 700 tys. zÅ‚. Tymczasem okazaÅ‚o sić™, że projekt inwestycji przewidywaÅ‚ powstanie obiektu dla motocykli. Po protestach okolicznych mieszkaÅ‼ców, rowerzystów i radnych lewicy prezydent nakazaÅ‚ przeprojektowanie toru.

űródło: Gazeta Wyborcza Lublin


P.S. No chyba ze miasto zacznie nagle tak dbac o sport ze i stadion przy Zygmuntowskich wyremontuja pieknie (wowczas spokojnie moglyby sie na nim odbywac finaly imprez żużlowych o randze co najmniej takiej jak IMÅąJ, tak jak w tym roku w Ostrowie, a i z licencjć… na starty w extralidze nie bedzie najmniejszych problemow), i nowy stadion pilkarski przy udziale prywatnych inwestorow zostanie wybudowany na obrzeżach miasta w polaczeniu z hotelami, parkingami, gastronomia, powierzchniami handlowymi, towarzyszacymi obietkami sportowymi, to i pieknie bedzie tez zorganizowanie mistrzostw swiata w motocrossie:) Pomarzyc piekna sprawa, w Łodzi tez sobie pieknie marzć…:
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/33404.html
zobaczymy co z tych marzen wyjdzie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Znaleziono 104 wyników • 1, 2, 3