Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projektant schodów Bielsko





Temat: Kolejny remont wadowickiego rynku
W Kronice Beskidzkiej przeczytalam krotka wzmianke na temat calego tego remontu.Przetarg wygralo biuro projektowe z Bielska Bialej, a miasto na remont przeznaczylo 150 tys. Moje osobiste zdanie : jesli to samo biuro robilo projekt bielskiego Starego Rynku, to w Wadowicach nie nalezy sie niczego ladnego spodziewac, a pewnie tak bo na tamtejszym rynku tez jest cos w rodzaju schodow z plynaca woda.Jak dla mnie mogli sie tam postarac o cos ladniejszego, co nie zmienia faktu ze jest lepiej niz bylo.



Temat: Likwidacja barier architektonicznych
1) Licealistom z Einsteina wstyd przed koleżanką na wózku...Kliknij tu...zobacz, poczytaj i skomentuj
2) Bielsko Biała - Schody bez platformy... Kliknij tu... skomentuj...
Dodaję jeszcze słowa napisane przez użytkownika mojego forum:
"Np. PRAWO BUDOWLANE"
Wyrażenie "likwidacja barier architektonicznych" robi w Polsce od kilku lat dużą karierę. Stało się modnym hasłem i niemal znakiem rozpoznawczym wszystkich, którzy chcą podkreślić swoje zainteresowanie rozwiązywaniem problemów osób niepełnosprawnych. A należy on do najważniejszych.

Trudno mówić bowiem o integracji społecznej osoby niepełnosprawnej, jej aktywności lub choć częściowej samodzielności, jeśli nie może ona wyjść z domu, dostać się do urzędu, zakładu pracy, pójść do wybranej szkoły, zatrzymać się w hotelu, czy pojechać pociągiem. Ale nikt też nie może zaprzeczyć, że fatalnie jest nadal.

Zwłaszcza w małych miejscowościach i na trenach wiejskich.

Nikt nie może zaprzeczyć, że w ciągu ostatniej dekady wiele zrobiono, aby niepełnosprawni mogli w większym niż dotąd stopniu uczestniczyć w życiu społecznym. Dzięki już zlikwidowanym barierom architektonicznym możemy wyjść z domu, podjąć pracę, pójść do kina, do urzędu, rozpocząć studia, zobaczyć Wieliczkę, Zamek Królewski w Warszawie czy wjechać na plażę.

Nie wszyscy jednak; większość z nas siedzi jak przyspawana do czterech ścian. Zamiast na parterze, mamy mieszkanko na piętrze. Dom jest niedostosowany do naszych potrzeb i co moment pułapki jego uświadamiają nam, że jesteśmy chorzy, że czegoś nie potrafimy. Działają na nas zniechęcająco i choćbyśmy chcieli oderwać się od posępnych myśli, nie dają nam o nich zapomnieć.

Nie dają choćby wąskie drzwi do łazienki. Uniemożliwiają dotarcie do niej wózkiem. A także zbyteczne progi pomiędzy pokojami, które sprawiają, że przejazd z jednego do drugiego staje się katorgą i ryzykowną przeprawą. A gdy chcemy wyjechać z mieszkania, schody i dziury po czymś, co z uporem nazywane jest asfaltem, nierówne płyty chodnika oraz krawężniki wysokie na pół chłopa stają się przysłowiową drogą przez mękę.

Coraz częściej na ulicy, w urzędach, sklepach, kinach, restauracjach, muzeach i kościołach widać niepełnosprawnych. To w dużych aglomeracjach. Natomiast po wsiach odepchnięci przez rodzinę i opiekę społeczną, tkwią we wstydliwym ukryciu.

Trzymani w jakichś obskurnych norach, w nieludzkich warunkach, w bezpiecznej odległości od ciekawskich sąsiadów zza płota pokutują za grzechy tych, co sami powinni tam żyć.

Od kilku lat niektórzy z nich powoli wychodzą ze swoich domów. To w dużej mierze zasługa już usuniętych barier architektonicznych.

Choć wiele w tej sprawie już zrobiono, a zmiany zauważają wszyscy, Polska wciąż znajduje się na początku drogi. Pozostaje jeszcze bardzo wiele do naprawienia.

Mimo, że mamy tyle ustaw, przepisów i rozporządzeń, które obligują do dostosowania obiektów dla nas, osób niepełnosprawnych, wystarczy przyjrzeć się dworcom, hotelom, wejściom do urzędów, kawiarń i salonów sztuki, by dostrzec ich architektoniczne niedoróbki.

Wiązaliśmy i nadal wiążemy nadzieję na znaczną poprawę dostępności do budynków. Szczególnie z Prawem Budowlanym, które weszło w życie w styczniu 1995 roku, czyli 11 lat temu. Lecz wiązaliśmy te nadzieje z prawem p r z e s t r z e g a n y m.

To, z czym spotykamy się codziennie, prawem nie jest, lecz jego dowolną interpretacją. W odniesieniu do nowych budynków nakazuje ono takie ich projektowanie i budowanie, by zapewniały dostęp poruszającym się na wózkach inwalidzkich. Natomiast w stosunku do obiektów wzniesionych przed 1995 rokiem obowiązuje akt wykonawczy, jakim jest Rozporządzenie Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki oraz ich lokalizacja.

Podczas przebudowy, rozbudowy, odbudowy, a nawet przy zmianie sposobu użytkowania, muszą być udostępnione także niepełnosprawnym. Muszą. Ale czy są? Te same przepisy występują także w znowelizowanych przepisach Prawa Budowlanego oraz w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury.

Osoby niepełnosprawne domagają się akceptacji takimi, jakie są, a nie takimi, jak wydaje się społeczeństwu, że być powinny. Teoretycznie posiadają te same podstawowe prawa obywatelskie, co zdrowi, jednak w praktyce napotykają na trudności w ich realizowaniu. Prawa obywatelskie są istotnie związane z pełnym uczestniczeniem obywatela w życiu społecznym, a wyrównanie szans jest głównym elementem koniecznej zmiany zorganizowania ludzi.

Dodaję od siebie że to "PRAWO BUDOWLANE" istnieje już od 1995 roku... Istnieje, ale tylko na papierku Prawo to jest jednym z ważnych warunków wstąpienia POLSKI do UE...





Temat: dlaczego TPN/TANAP nie chcą udostepniać jaskinie w Tatrach ?
hmmmmm
Wstępy i przygrywki z Chief-owego listu pominę

1. Poszukaj - przy następnej wizycie śladów po zabranych "na pamiątkę" (i tak niewielkich) elementach szaty naciekowej. Okopcone świeczkami (pochodniami) ściany, rozmaite napisy, liczne śmieci (tzw. długowieczne) - powtykane przemyślnie w rozmaite szczeliny (zwłaszcza w rejonie "galerii z łańcuchem"). O odchodach i resztkach jedzenia nie wspomnę. Uprzystępnienie jaskini związane było z wybiciem sztucznego wyjścia. Wybicie sztucznego wyjścia zmieniło - raz na zawsze - obieg powietrza w jaskini, zmieniło rozkład wilgotności, rozkład temperatur. Myślę, że masz rozeznanie jak zmiana wilgotności, ruchu powietrza, temperatury wpływa na procesy krasowienia - odkładanie się i rozpuszczanie. To wszystko powoduje, że ta jaskinia - już jest "odstrzelona".
2. Nie - nie uważam, że każde uprzystępnianie musi być równoważne z zarabianiem. Ale - teraz też tak jest. Bo za wejście do Mylnej - płacisz - wchodząc do TPN. A cały czas jest aktualna odpowiedzialność TPN za szlak. Jeżeli w czasie przeciskania się przez jakiś zacisk w nowo "udostępnionej" jaskini - zlecą Ci na kark głazy - będziesz mógł (w raczej Twoja Rodzina ) mieć pretensje do tych, którzy "udostępnili" - ale nie zabezpieczyli...
Z drugiej zaś strony - w tym co napisałeś jest pewna sprzeczność. Park Narodowy nie został utworzony (a przynajmniej nie głównie) po to by "pokazywać" piękno natury. I choć tam gdzie jest to możliwe, przy małym (relatywnie) negatywnym odziaływaniu człowieka - pokazywać można a nawet należy - to dlaczegóż to "pokazywanie" nie miałoby "na siebie zarabiać"? Choćby po to by - skuteczniej chronić zarówno tę pokazywaną jak i tę niepokazywaną przyrodę. W tym co napisałem - jest też częściowa odpowiedź na pytanie czwarte. Ale po kolei
3. Procentowo rzecz biorąc - zapewne nie byłoby. Tyle tylko, że już w pierwszych moich pytaniach do Ciebie sygnalizowałem pewien problem, z którego - jak mi się wydaje - być może błędnie - nie zdajesz sobie sprawy. Uprzystępnienie - takie typu "Mylna" - pierwszych dwóch, dowolnych jaskiń nie ma sensu. Bo przecież Ty sam byś do nich poszedł raz, policzył za dwa. A gdybyś przed wyjściem posłuchał opowieści tych, którzy byli wcześniej - to nawet i raz byś się tam nie wybrał. Znaleźć takie dwie jaskinie - które byłyby podobnie atrakcyjne jak Mylna (w kategoriach długości), podobnie ciekawe jak Bielska (w kategoriach szaty naciekowej) i podobnie jak obie - łatwo dostępne i na atrakcyjnym "kierunku" - jest dosyć trudno. "Dosyć" - to w tym przypadku eufemizm jest...
Porównaj choćby "popularność" jaskini Dziura i Raptawicka - z popularnością Mylnej... Zastanawiałeś się czy i dlaczego są różnice???
4. Czy jestem "przeciw" udostępnianiu jaskiń nieoświetlonych. W sumie tak - zwłaszcza, że obecnie dostępne - całkowicie zapotrzebowanie na tego typu "atrakcję" zaspakajają.
Odpowiedz szczerze na pytanie - po co udostępniać kolejną jaskinię typu "Mylna"?
Jeżeli będą w niej jakiekolwiek "wyraźniejsze" formy naciekowe - to po pierwszym sezonie znikną. Cudów nie ma. Jeśli zaś nie będzie - można pójść do Mylnej.
Udostępnienie takiego typu jak Krasnohorska - jest już inną formą. I wymagającą sporych nakładów - również związanych z "pracami ziemnymi" wewnątrz jaskini...

Udostępnienie wielkich systemów jaskiniowych masywu Czerwonych Wierchów - nie wchodzi w grę z różnych przyczyn. Bez wybudowania schodów, korytarzy, mostków, bez zabezpieczeń rozmaitego rodzaju, wreszcie BEZ OŚWIETLENIA - nie wyobrażam sobie, by ktoś rozsądny zdecydował się tam wpuścić "ludzi". Bo się - najnormalniej w świecie - pozabijają. A to są systemy aktywne - tam procesy formowania się systemu trwają cały czas....
Zapewne wiesz, że już po II Wojnie były projekty by - wzorem Bielskiej - udostępnić "szerokim masom pracującym" jaskinię Bystrą. Nic z tego nie wyszło (na szczęście) - ale dzięki temu część Zakopanego ma dobrą wodę do picia. I we w miarę wystarczającej objętości.

Problem jak pokazać "ludzkości" jaskinię od środka - jest bardzo, ale to bardzo skomplikowany.

pozdrawiam
gb
ps
Zapewne bywasz w jaskiniach na Jurze (nie mam na myśli tych w obrębie OPN), być może byłeś w jaskiniach gipsowych w Niecce Nidziańskiej. Czy rzeczywiście chciałbyś, żeby tak wyglądały jaskinie tatrzańskie?



Temat: Inwestycje - na papierze i w budowie...
Witam!

Cieszę się Pan Kasprić się nie obraził, że jeszcze chce ze mną rozmawiać, ale moje działania miały i mają ten portal uczynić możliwie otwartym i rzetelnym. Cieszę się że są tacy którzy to Miast kochają i chcieliby aby było w nim jak najlepiej. A więc informacje gdy są skonfrontowane z otoczeniem nabierają wiarygodności a nawet pewności. Są to akurat tematy o których coś wiem a że jestem ekonomistą to liczby dla mnie mają duże znaczenie. Ważnym jest aby przy dokonywaniu analiz i wysnuwaniu wniosków korzystać z wielu różnych źródeł nawet antagonistycznych.

Zgodnie z Pana sugestią ustosunkuję sie do poruszanych tematów:

Dot.2.
Źródła wiedzy są /tu/ dwa 1-corocznie w /styczniu –lutym/ jeden z V-Prezydentów Gliwic na łamach „Biuletynu inf.” Przedstawia sytuację demograficzną miasta, 2 GUS dane z połowy 2005 i dane wstępne końcoworoczne za 2005 rok.

Dot.3.
Sytuacja domograficzna jest zła nawet na tle miast woj. śląskiego. Generalnie ubywa mieszkańców miast przede wszystkim dużych. Ale Gliwice należą i tu do najgorszych. W miastach : Tychy, Bielsko, Rybnik, Częstochowa, Tarnowskie Góry, Jastrzębie, Mysłowice, Jaworzno, a nawet Dąbrowa Górnicza /można powiedzieć we wszystkich których ostatnio nie wymieniłem/ notuje się stagnację lub dużo mniejsze /%/ spadki liczby mieszkańców. --źródło dane z roczników statystycznych GUS.

Dot.4.
Rozwój budownictwa TBS w III RP został zapoczątkowany kilka lat wcześniej w 1995 jak w Gliwicach w 2000. Na tle Polski pierwsze TBS powstały w Zielonej Górze - ilość mieszkań wybudowanych do 2001 roku była wyższa niż wszystkich w TBS Gliwice do dziś. Nie jest to jedyny przykład a jest ich dość wiele. Ocenia się że z pomocniczości Państwa skorzystało już ok. 65 tys. rodzin /ta wielkość jest szacunkiem/. W Gliwcach do dziś TBS I oddał ok. 400 mieszkań a TBS II ok. 350. Razem zatem to ok. 750. Żadna rewelacja.

Inwestycje – UM przez 16 lat nie przygotował żadnych terenów pod budownictwo mieszkalne. Co prawda zapłacił w kilka lat temu za projekt osiedla zabrzańskiej firmie projektowej i wykupił /zmienił/ grunt 20 ha na północ od Kozielskiej. Teraz ten teren ma być zbrojony z funduszy ISPA. Dwa tygodnie temu pojawiły się pierwsze oferty terenów pod budownictwo w rejonach Tarnogórska, Bernardyńska, Zbożowa. Są to niewielkie działki ale są – dwie to lokalizacyjna I – tereny najwyższego pozycjonowania rynkowego.

Jednak sam UM przyznaje że sprawę „umoczył”. Jeden z V Prezydentów stwierdził że „Bogaci mieszkańcy Miasta budują na jego obrzeżach a nie w samym mieście. Pewnie że tak bo gdzie w Gliwicach mieliby budować. To wstyd ale Nasze miasto ma nadal ponad 50% terenów bez aktualnych planów zagospodarowania terenu a bez nich wydanie decyzji pozwolenia na budowę jest trudne a nawet niemożliwe. Teraz czekają nas następne „schody” zaniedbania – plany szczegółowe /np.: dzielnic, kwartałów/ muszą być zgodne z planem ogólnym kierunków rozwoju całego Miasta – takiego planu do dziś nie ma. A gdy się pojawi - to aby plany wcześniejsze /dzielnic/ nie straciły ważności to trzeba ogólny pisać pod kawałki szczególnych – TO JEST CHORE – to tak jakby mieć penicylinę i szukać jej zastosowania niezależnie czy jest potrzebna.
Jak w takich warunkach coś budować? – źródło UM Gliwice BI

Z poważeniem dla wszystkich a w szczególności Pana Kaspricia.
Horsky.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl