Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekty MG domy
Temat: APELE O POMOC!!!
"Cierpią niewinni"-rozmowa z J.Ochojską z PAH
Z Janiną Ochojską, szefową Polskiej Akcji Humanitarnej, rozmawia Małgorzata
Borkowska
Wyruszyła Pani z misją pomocy dla ludności Libanu i Izraela oraz uchodźców
przebywających w Syrii. W jaki sposób PAH wesprze ofiary konfliktu?
- To wyjazd rekonesansowy, chcemy najpierw poznać potrzeby, a dopiero potem
organizować konkretną pomoc. Nawiązaliśmy kontakt z polskimi salezjanami
przebywającymi w Libanie; od nich dowiedzieliśmy się, iż Libańczykom
najbardziej brakuje generatorów, zestawów do przygotowywania posiłków oraz
żywności. Z doświadczenia wiem jednak, że mogą tam występować problemy z wodą.
Całe rodziny schroniły się piwnicach i w szkołach, gdzie nie ma właściwych
warunków sanitarnych. Szkolne toalety nie są przystosowane do potrzeb tylu
dorosłych ludzi korzystających z nich praktycznie non stop. Dlatego chcemy
zapewnić im właściwe warunki sanitarne oraz dostęp do opieki medycznej.
Będziecie jechali przez zbombardowane tereny, gdzie właściwie nie ma dróg ani
mostów. Ze względu na nieustanne ataki bombowe poruszanie jest niemal
niemożliwe. Czy opracowaliście już trasę podróży?
- Lądujemy w Damaszku, tu zajmiemy się uchodźcami. Stąd będziemy próbowali
przedostać się do Libanu. Chcemy wynająć samochód i spróbujemy dojechać do
północnej granicy libańskiej, a stamtąd do miejscowości Jabal i do Bejrutu, ale
nie wiemy, czy to się uda. Planujemy dotrzeć do mieszkańców zrównanych z ziemią
dzielnic libańskiej stolicy. Zamierzamy też przejechać na tereny izraelskie, do
Nazaretu i do Nahariji. Nasza misja nie ma charakteru politycznego, niewinne
ofiary są po obu stronach. W Izraelu wiele osób starszych i niepełnosprawnych
siedzi w schronach, nie ma ani zapasów żywności, ani wody pitnej. Myślimy o
pomocy dla dzieci ze Strefy Gazy, gdzie są one uwięzione w domach bez
elektryczności i bieżącej wody. Takie są plany, ale nie wiem, w jaki sposób je
zrealizujemy. Zawsze trzeba improwizować. Właśnie dlatego nie wiemy nawet, ile
potrwa nasz wyjazd.
Co zamierzacie robić na miejscu?
- Zaczniemy od skontaktowania się z działającymi na miejscu misjami pomocowymi
i porozmawiamy z nimi o podziale kompetencji - chodzi o to, by nie dublować
pomocy. Zazwyczaj na te misje jeżdżą ci sami ludzie, więc znamy się od lat, co
oczywiście ułatwia współpracę. My na naszych misjach, np. na Sri Lance i w
Czeczenii, zajmujemy się projektami wodnymi, czyli zapewnieniem mieszkańcom
dostępu do wody pitnej.
W jaki sposób najlepiej Wam pomóc?
- Odeszliśmy od zbierania darów i przesyłania ich potrzebującym ze względu na
drogi transport. Teraz zbieramy pieniądze, na miejscu dowiadujemy się, jakie są
potrzeby i kupujemy lokalne produkty. Najlepiej więc wpłacać pieniądze na
konto: BPH 28 1060 0076 0000 3310 0011 3996 z dopiskiem Liban lub Izrael.
Dziękuję za rozmowę. (M.Borkowska)Trybuna 4.08
Temat: Dla dociekliwych: Sesja Rady Miejskiej
Dla dociekliwych: Sesja Rady Miejskiej
XXX sesja Rady Miejskiej w Łomiankach 29 marca 2005 roku
Planowane w najbliższym czasie inwestycje
to: budowa pętli autobusowej przy ul. Kołłątaja, zatoki autobusowej przy ul.
Warszawskiej, odwodnienia skrzyżowania ul. Konopnickiej z Miłą, budowa
chodnika oraz ścieżki rowerowej wzdłuż ul. Warszawskiej
od Kasztanowej do Podleśnej, a także od Podleśnej do Graniczki, budowa jezdni
i chodnika w ul. Wiejskiej, chodnika przy ul. Konopnickiej od Lotników
Alianckich do Domu Nauczyciela, chodnika przy ul. Konopnickiej od Torfowej do
Kolejowej, przebudowa ul. Szkolnej, odwodnienie ul. Majowej, budowa łącznika
między ul. 11 listopada a Przyłuskiego oraz boiska i placu zabaw w Kiełpinie.
USC sporządził 45 aktów, w tym 43 akty zgonu, 1 akt urodzenia i 1 małżeństwa.
W gminnej ewidencji zarejestrowanych jest 3226 firm.
Burmistrz
przedstawił wyniki ankiety przeprowadzonej
przez firmę SMGKRC, której ankieterzy wykonali 1000 telefonów do losowo
wybranych mieszkańców naszej gminy i ustalili, że 19% jest za dotychczasowym
układem z dołączeniem trasy mszczonowskiej i legionowskiej, 71% jest za
obwodnicą Łomianek biegnącą wzdłuż wału wiślanego, 10% nie ma zdania.
Następne dwie uchwały dotyczyły utworzenia z dniem 1 maja br. 2 gminnych
jednostek organizacyjnych: Pracowni
Planowania Przestrzennego i Gminnego Centrum Informacji w Łomiankach oraz
nadania im statutu. Zadania realizowane obecnie przez Wydział Promocji i
Współpracy
Międzynarodowej oraz Pracownię
Planowania Przestrzennego UMiG Łomianki w dużym stopniu wykraczają poza
zwyczajowo realizowane zadania urzędu. Zmiany te mają zapewnić jasny podział
kompetencji, a przez to sprawniejsze
działanie.
Rada jednogłośnie wyraziła zgodę, by Gmina Łomianki w latach 2005-2010 wnosiła
dopłaty do kapitału zakładowego
Spółki KMŁ, w ogólnej wysokości 3 mln 334 tys. zł: w 2005 r. - 520 tys. zł, w
latach 2006 - 2009 corocznie w kwocie 576 tys. zł, w 2010 r. - 510 tys. zł.
Dopłaty te pozwolą na stopniową wymianę wysłużonego taboru.
Będą to autobusy niskopodłogowe, spełniające wymogi ochrony środowiska.
Na ostatniej sesji Rada Miejska uchwaliła wprowadzenie zmian w budżecie
gminy na rok 2005. Po dokonaniu
zmian planowane dochody wyniosą 48 261 331 zł, a wydatki 49 927 301 zł.
Różnica między dochodami a wydatkami
jest ujemna i wynosi 1 665 970 zł. Należy tu uwzględnić spłatę pożyczki
bankowej zaciągniętej w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki
Wodnej w kwocie 2 mln zł, wtedy deficyt budżetowy wyniesie 3 665 970 zł.
Zostanie on pokryty wolnymi środkami, czyli pieniędzmi, które stanowiły dochód
gminy w roku 2004 i nie zostały wydane do końca roku. Zwiększenie dochodów
budżetu gminy jest niewielkie, jedynie o 2 492 zł i wiąże się z tym, że gmina
dostała z budżetu państwa zwrot dotacji celowej na dofinansowanie remontu
świetlicy w Szkole Podstawowej w Sadowej. Zwiększenie wydatków to przede
wszystkim dopłaty do kapitału dla komunikacji
miejskiej KMŁ Sp.z o.o.(500 tys. zł) oraz zagwarantowanie środków dla
przyszłej spółki wodno-kanalizacyjnej
(2 357 100 zł). Kwotę 1676 tys. zł przeznaczono na dopłaty do cen wody i
ścieków, a 500 tys. zł na wniesienie wkładu pieniężnego do nowotworzonej
spółki wodno-kanalizacyjnej. Uchwałę intencyjną o przekształceniu Zakładu
Budżetowego Wodociągów i Kanalizacji w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością
Rada Miejska podjęła w 2002 r. Obecnie finalizowane są prace nad biznes planem
i umową spółki. Na bilans nowego podmiotu niekorzystnie
wpływa fakt, że zakład budżetowy zgodnie z obowiązującym prawem, nie
uwzględniał w swoim wyniku amortyzacji,
natomiast spółka jest zobowiązana
do uwzględniania amortyzacji jako kosztu działalności. Aby zapewnić spółce
możliwość ubiegania się o dofinansowanie
projektu rozbudowy sieci wodociągowej i kanalizacyjnej na terenie
miasta Łomianki z europejskiego Funduszu Spójności, należy uregulować jego
sytuację finansową na starcie. Stąd decyzja Rady Miejskiej o przyznaniu
środków finansowych. Zwiększono również m.in. wydatki bieżące (o 130 tys. zł)
na zmianę klasyfikacji
gruntów, jak również wydatki na zakup
map do sporządzania miejscowych planów zagospodarowania.
Temat: Polsko-niemiecki mit?
arnold7 napisał:
> Spotkanie z prof. Joachimem Kuropką na temat plebiscytu i powstań
> na Górnym Śląsku
> Cały czas historia nas dogania. Upomina się o kwestie, których nie
> wyjaśniliśmy
> jeszcze do końca, których nie zgłębiliśmy z wewnętrznym przekonaniem o
> obiektywizmie
> tego, co robimy. Z pewnością przyczyny i przebieg plebiscytu na Górnym
> Śląsku w roku 1921 oraz historia trzech kolejnych powstań śląskich (1919 –
> ;
> 1921)
> należą do tych zagadnień polskiej i niemieckiej historiografii, w przypadku
> których
> historycy obu krajów wciąż do końca nie mogą się porozumieć co do ich
> interpretacji.
> Jednak dzięki zmianom systemowym w Polsce w 1989 r. oraz zniesieniu cenzury
> ma miejsce wymiana poglądów polskich i niemieckich historyków, która umożliwia
> zbliżenie stanowiska.
> Ów fakt udowodniło spotkanie nt.: „Mit polsko-niemiecki. Plebiscyt na Gór
> nym
> Śląsku
> we wspomnieniach i niemieckich badaniach historycznych”, które odbyło się
> w
> ramach projektu „Historia lokalna” w dniu 27.11.2000 r. w siedzibie
> Domu
> Współpracy
> Polsko-Niemieckiej w Gliwicach. Gościem spotkania był prof. Joachim Kuropka,
> pracownik naukowy Szkoły Wyższej w Vechta (Niemcy), zajmujący się badaniami
> dotyczącymi przebiegu i skutków plebiscytu oraz przedstawieniem powstań
> śląskich w historiografii niemieckiej. Różnice w historiografii polskiej i
> niemieckiej
> uwidoczniają się już w nazewnictwie względnie definicji wydarzeń przed i
> po plebiscycie na Górnym Śląsku. Podczas gdy uznani historycy niemieccy –
>
> Helmut
> Neubach, Richard Breyer czy Ernst Birke – skłonni są określać powstania
> śląskie
> jako „rebelię”, historycy polscy po 1945 r. przypisywali śląskim po
> wstańcom
> przesłanki patriotyczne, które z kolei wpisywały się w tradycję polskich
> powstań narodowych.
> Dziś już wiemy, iż motywy Górnoślązaków były bardziej skomplikowane
> i nierzadko łączyły się z dążeniem do lepszych warunków socjalnych. Wielka
> epidemia
> tyfusu na Górnym Śląsku, o której w swych wspomnieniach w sposób
> wstrząsający pisał młody wówczas lekarz z Berlina Rudolf Vierchof, odbywający
> w
> tym czasie praktykę w okolicach Pszczyny (Pleß), ułatwia zrozumienie, dlaczego
> tak wielu Górnoślązaków czuło się zapomnianych przez Berlin. Według
> historiografii
> niemieckiej (Sigmund Karski) owo „poczucie zaniedbania i opuszczenia̶
> 1; przez
> władze niemieckie zostało mistrzowsko wykorzystane przez Wojciecha Korfantego,
> który zdołał rozbudzić nadzieje na lepsze i poderwać do walki pasywnych w swej
> istocie Górnoślązaków.
> Analiza występujących różnic zdań, ale i pojawiających się punktów wspólnych,
> nie
> wyjaśni być może wszelkich wątpliwości związanych z interpretacją i oceną
> wydarzeń,
> które – przy całej swej złożoności i racjach po obu stronach konfliktu
> 8211;
> podzieliły
> górnośląskie rodziny i stanowiły krwawy i tragiczny epizod tej ziemi.
> Niewątpliwie
> jednak spotkanie z prof. Joachimem Kuropką stanowiło istotny wkład do
> dyskusji nad sprawami, które dotyczą bezpośrednio naszej wspólnej
> górnośląskiej
> tożsamości.
jak to dobrze teraz po latach debatowac` i ogo`lnikowo stawiac` diagnozy tak
jak to stosuja doktorzy"",
poniewaz` nie ma innego wyjs`cia i trzeba kogos` posluchac` wiec to robimy,
ale nikt tak na prawde nie zna przyczyn i rego`l jakie stosowano na poczatku XX
wieku,
to tylko teoria, ktora zostala stworzona przez naukowco`w, dlatego tez nie
powinno sie jej brac` powaznie!,
-
sam fakt, ze tyfus wybuchl jako choroba na S`loonsku moze jedynie s`wiadczyc` o
tym, ze jego wlas`ciciele(,ze tak powiem nie liczyli sie wogo`le ze stanem
mieszkan`cow) a jedynie z ich zdolnos`cia do pracy!,
nierentownos`c` kopaln` byla wielka na ten czas a poniewaz zatrudniano
S`loonzako`w za darmo stawial pewne szanse przetrwania,
lubie jasne sytuacje i nie bede sie wiecej wdawal w jakie kolwiek chore
konflikty!,
dla mnie sprawa wlasnos`ci S`loonska ma wymiar wzgledny,
tzn. Niemcy wydojili, Polacy tez a teraz tylko Polacy placa!,
Niemcy nigdy nie beda ros`cic jakich kolwiek pretensjii do Polski o tereny
S`loonskie bo by to bylo w dobie dzisiejszej nienormalne!!!,
Niemcom nie zalezy na konflikcie,
ciesza sie z tego co majom,
zapewne maja sporo,i nikt w rzadzie niemieckim nie ma najmniejszego powodu
rozgrzebywac` sprawy z przed 70 laty bo teraz istnieja inne struktury,
Temat: Polsko-niemiecki mit?
Polsko-niemiecki mit?
Spotkanie z prof. Joachimem Kuropką na temat plebiscytu i powstań
na Górnym Śląsku
Cały czas historia nas dogania. Upomina się o kwestie, których nie
wyjaśniliśmy
jeszcze do końca, których nie zgłębiliśmy z wewnętrznym przekonaniem o
obiektywizmie
tego, co robimy. Z pewnością przyczyny i przebieg plebiscytu na Górnym
Śląsku w roku 1921 oraz historia trzech kolejnych powstań śląskich (1919 –
1921)
należą do tych zagadnień polskiej i niemieckiej historiografii, w przypadku
których
historycy obu krajów wciąż do końca nie mogą się porozumieć co do ich
interpretacji.
Jednak dzięki zmianom systemowym w Polsce w 1989 r. oraz zniesieniu cenzury
ma miejsce wymiana poglądów polskich i niemieckich historyków, która umożliwia
zbliżenie stanowiska.
Ów fakt udowodniło spotkanie nt.: „Mit polsko-niemiecki. Plebiscyt na Górnym
Śląsku
we wspomnieniach i niemieckich badaniach historycznych”, które odbyło się w
ramach projektu „Historia lokalna” w dniu 27.11.2000 r. w siedzibie Domu
Współpracy
Polsko-Niemieckiej w Gliwicach. Gościem spotkania był prof. Joachim Kuropka,
pracownik naukowy Szkoły Wyższej w Vechta (Niemcy), zajmujący się badaniami
dotyczącymi przebiegu i skutków plebiscytu oraz przedstawieniem powstań
śląskich w historiografii niemieckiej. Różnice w historiografii polskiej i
niemieckiej
uwidoczniają się już w nazewnictwie względnie definicji wydarzeń przed i
po plebiscycie na Górnym Śląsku. Podczas gdy uznani historycy niemieccy –
Helmut
Neubach, Richard Breyer czy Ernst Birke – skłonni są określać powstania
śląskie
jako „rebelię”, historycy polscy po 1945 r. przypisywali śląskim powstańcom
przesłanki patriotyczne, które z kolei wpisywały się w tradycję polskich
powstań narodowych.
Dziś już wiemy, iż motywy Górnoślązaków były bardziej skomplikowane
i nierzadko łączyły się z dążeniem do lepszych warunków socjalnych. Wielka
epidemia
tyfusu na Górnym Śląsku, o której w swych wspomnieniach w sposób
wstrząsający pisał młody wówczas lekarz z Berlina Rudolf Vierchof, odbywający
w
tym czasie praktykę w okolicach Pszczyny (Pleß), ułatwia zrozumienie, dlaczego
tak wielu Górnoślązaków czuło się zapomnianych przez Berlin. Według
historiografii
niemieckiej (Sigmund Karski) owo „poczucie zaniedbania i opuszczenia” przez
władze niemieckie zostało mistrzowsko wykorzystane przez Wojciecha Korfantego,
który zdołał rozbudzić nadzieje na lepsze i poderwać do walki pasywnych w swej
istocie Górnoślązaków.
Analiza występujących różnic zdań, ale i pojawiających się punktów wspólnych,
nie
wyjaśni być może wszelkich wątpliwości związanych z interpretacją i oceną
wydarzeń,
które – przy całej swej złożoności i racjach po obu stronach konfliktu –
podzieliły
górnośląskie rodziny i stanowiły krwawy i tragiczny epizod tej ziemi.
Niewątpliwie
jednak spotkanie z prof. Joachimem Kuropką stanowiło istotny wkład do
dyskusji nad sprawami, które dotyczą bezpośrednio naszej wspólnej
górnośląskiej
tożsamości.
Temat: Koniec raju dla emerytów
Koniec raju dla emerytów
Trude i Kurt, emeryci z Duisburga, skończą wkrótce osiemdziesiąt lat.
Wyglądają jednak młodziej, niż wynikałoby to z ich metryk – nadal energiczni
i modnie ubrani. On był suwnicowym w hucie Mannesmanna, ona prowadziła dom i
wychowała dwójkę dzieci. Żyją od ponad 20 lat z jego emerytury, która
wystarcza na niewyszukane, ale dobre jedzenie, komorne za niewielkie
dwupokojowe mieszkanie i utrzymanie dwunastoletniej Toyoty Starlet. Nadal
jeżdżą co roku na urlop do znajomych w dolnosaksońskiej wsi, bo szastanie
pieniędzmi uważają zgodnie za grzech. Być może z tego powodu nie wydają na
papierosy, alkohol, kino, teatr i zakup książek. Obojgu wystarcza lektura
dziennika „Bild Zeitung” i telewizja. Ich domowego budżetu nie obciążają
koszty związane z leczeniem – za lekarza płaci kasa chorych, a opłaty za
lekarstwa i masaże – choć coraz wyższe, są nadal w zasięgu ich finansowych
możliwości. – Mamy teraz wszystko – mówi Trude – ale co będzie, jak dobiorą
się do naszych emerytur?
Niepokój jest uzasadniony. Jesień 2003 r. upływa w Niemczech pod znakiem
debat nad zmianami funkcjonowania państwa, które przygniata ciężar wydatków
bez pokrycia i 4,5-milionowe bezrobocie. Rząd kanclerza Gerharda Schrödera
uznał, że polityka półśrodków nie wystarczy i przygotował program AGENDA
2010, pakiet reform mających odbiurokratyzować gospodarkę niemiecką, a także
zmienić działanie systemów – podatkowego, służby zdrowia i emerytalnego w
starzejącym się coraz bardziej społeczeństwie.
Atmosfera zaczęła gęstnieć, gdy projekty przybrały formę uzgodnień
koalicyjnych bądź ustaw zawierających zmiany, które uzmysłowiły Niemcom, że
opiekuńcze państwo dobrobytu nieodwołalnie odchodzi w przeszłość.
Fakty są jednak nieubłagane. W minionych 40 latach życie statystycznego
Niemca wydłużyło się średnio o 8 lat, za to przyrost naturalny zmniejszył
się prawie o połowę. Oznacza to, że coraz mniej osób płacić będzie składkę
emerytalną na coraz większą liczbę potrzebujących – co stawia pod znakiem
zapytania ideę solidaryzmu, w myśl której młodzi finansują emerytury swoich
rodziców.
Niemiecki system emerytalny oparty jest na związku między wysokością
płaconych składek, a sumą przyszłych świadczeń. Wysokość składki wynosi
obecnie 19,5 proc. miesięcznego uposażenia i jest już czterokrotnie wyższa
od powojennej. Niestety, z każdych wpłaconych 100 euro należy oczekiwać
jedynie 48 centów renty (przed półwiekiem – odpowiednik 5 euro). Pracująca
dziś generacja musi się dodatkowo liczyć z tym, że im młodsza, tym więcej
będzie płacić na fundusz emerytalny, mając w perspektywie niewystarczającą
na życie emeryturę
Strona 4 z 4 • Znaleziono 145 wyników • 1, 2, 3, 4