Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: programy do ściągania filmóów





Temat: Z@rzucają sieć na sieć
znalazlem to w www.wyborcza.pl:

Na 6,2 mln polskich internautów padł blady strach. W kilku miastach Polski
policja zapędziła się w pogoni za piratami komputerowymi do prywatnych mieszkań

Od kilku dni internetowe fora i listy dyskusyjne pękają od plotek i komentarzy.
Wulgarne hasło kibiców "CHWDP" ("Ch... W D... Policji") przerobiono na "Chowaj
Windows Do Piwnicy". Ludzie wynoszą płyty z nielegalnymi kopiami do znajomych,
którzy nie mają komputerów. W sklepach ustawiają się kolejki po legalne
programy. Np. Janusz Panasiuk z gorzowskiego Gobitu sprzedaje dziennie
trzydzieści Windowsów, kilka tygodni temu "schodziły" najwyżej trzy.

Na każdy legalny program komputerowy przypada drugi piracki - twierdzą
producenci. Jednak do tej pory w walce z piratami policja ograniczała się
głównie do kontrolowania firm.

Panikę w sieci wywołały policyjne akcje w Zielonej Górze, Katowicach, Rudzie
Śląskiej, Sosnowcu i Piekarach Śląskich. Łączna liczba rewizji w prywatnych
mieszkaniach nie przekracza na razie kilkudziesięciu, ale policja nie wyklucza
kolejnych.

Wbrew plotkom nie ma nalotów na chybił trafił.

W Zielonej Górze przeszukano kilka dni temu mieszkania 42 osób, które kupowały
nielegalne oprogramowanie w kafejce internetowej. Jej właściciel jest
podejrzany o piractwo na dużą skalę; 22 klientom postawiono zarzuty.

W Rudzie Śląskiej policjanci skontrolowali domowe komputery kilku pracowników
firmy internetowej Elsat. I zażądali pełnej listy 1,5 tys. abonentów. Michał
Moś, wiceprezes Elsatu: - Mieli nakaz prokuratora. Dałem im nazwiska, adresy i
umowy.

- Wszystkich nie sprawdzimy - mówi Grzegorz Olejniczak ze śląskiej policji. Ale
ostrzega: - Zapukamy do drzwi tych, którzy ściągali przez internet programy od
osób podejrzewanych przez nas o piractwo.

Na Śląsku skontrolowano także kilku innych dostawców internetu. Zarekwirowano
kilkadziesiąt komputerów, kilkaset płyt CD i dyskietek wartych około pół
miliona złotych.

Nękana pytaniami klientów kablówka Multimedia Polska (475 tys. abonentów w
całym kraju) uspokaja: "Nie przekazywaliśmy policji żadnych baz danych".

Co ci grozi, jeśli masz na dysku pirackie programy, filmy i muzykę w formacie
MP3?

- Nawet do dwóch lat więzienia. W praktyce - przyznaje Wiesław Ciepiela z
lubuskiej policji - skupiamy się na hurtownikach. Ale żeby udowodnić im winę,
musimy dotrzeć do odbiorców.

Jeden z największych do tej pory procesów o piractwo w Polsce zakończył się w
październiku w Gorzowie. Skazano tylko trzech właścicieli sklepu, którzy
handlowali nielegalnymi programami - po dwa lata w zawieszeniu, 20 tys. zł
grzywny i zadośćuczynienie dla Microsoftu (po 30 tys. zł). Aby udowodnić im
winę, przeszukano mieszkania około 300 klientów. Trefne programy znaleziono u
blisko stu. Jednak postępowanie wobec nich umorzono warunkowo z powodu znikomej
społecznej szkodliwości czynu.




Temat: Linux vs. Windows czy czas już na panike w biaym?
www1.gazeta.pl/gospodarka/1,33182,1806562.html
Na 6,2 mln polskich internautów padł blady strach. W kilku miastach Polski
policja zapędziła się w pogoni za piratami komputerowymi do prywatnych mieszkań

Od kilku dni internetowe fora i listy dyskusyjne pękają od plotek i komentarzy.
Wulgarne hasło kibiców "CHWDP" ("Ch... W D... Policji") przerobiono na "Chowaj
Windows Do Piwnicy". Ludzie wynoszą płyty z nielegalnymi kopiami do znajomych,
którzy nie mają komputerów. W sklepach ustawiają się kolejki po legalne
programy. Np. Janusz Panasiuk z gorzowskiego Gobitu sprzedaje dziennie
trzydzieści Windowsów, kilka tygodni temu "schodziły" najwyżej trzy.

Na każdy legalny program komputerowy przypada drugi piracki - twierdzą
producenci. Jednak do tej pory w walce z piratami policja ograniczała się
głównie do kontrolowania firm.

Panikę w sieci wywołały policyjne akcje w Zielonej Górze, Katowicach, Rudzie
Śląskiej, Sosnowcu i Piekarach Śląskich. Łączna liczba rewizji w prywatnych
mieszkaniach nie przekracza na razie kilkudziesięciu, ale policja nie wyklucza
kolejnych.

Wbrew plotkom nie ma nalotów na chybił trafił.

W Zielonej Górze przeszukano kilka dni temu mieszkania 42 osób, które kupowały
nielegalne oprogramowanie w kafejce internetowej. Jej właściciel jest
podejrzany o piractwo na dużą skalę; 22 klientom postawiono zarzuty.

W Rudzie Śląskiej policjanci skontrolowali domowe komputery kilku pracowników
firmy internetowej Elsat. I zażądali pełnej listy 1,5 tys. abonentów. Michał
Moś, wiceprezes Elsatu: - Mieli nakaz prokuratora. Dałem im nazwiska, adresy i
umowy.

- Wszystkich nie sprawdzimy - mówi Grzegorz Olejniczak ze śląskiej policji. Ale
ostrzega: - Zapukamy do drzwi tych, którzy ściągali przez internet programy od
osób podejrzewanych przez nas o piractwo.

Na Śląsku skontrolowano także kilku innych dostawców internetu. Zarekwirowano
kilkadziesiąt komputerów, kilkaset płyt CD i dyskietek wartych około pół
miliona złotych.

Nękana pytaniami klientów kablówka Multimedia Polska (475 tys. abonentów w
całym kraju) uspokaja: "Nie przekazywaliśmy policji żadnych baz danych".

Co ci grozi, jeśli masz na dysku pirackie programy, filmy i muzykę w formacie
MP3?

- Nawet do dwóch lat więzienia. W praktyce - przyznaje Wiesław Ciepiela z
lubuskiej policji - skupiamy się na hurtownikach. Ale żeby udowodnić im winę,
musimy dotrzeć do odbiorców.

Jeden z największych do tej pory procesów o piractwo w Polsce zakończył się w
październiku w Gorzowie. Skazano tylko trzech właścicieli sklepu, którzy
handlowali nielegalnymi programami - po dwa lata w zawieszeniu, 20 tys. zł
grzywny i zadośćuczynienie dla Microsoftu (po 30 tys. zł). Aby udowodnić im
winę, przeszukano mieszkania około 300 klientów. Trefne programy znaleziono u
blisko stu. Jednak postępowanie wobec nich umorzono warunkowo z powodu znikomej
społecznej szkodliwości czynu.






Temat: Poszkodowani przez 0-700
Gość portalu: kell napisał(a):

> hmm, zacznijmy od tego, ze prawie 80% ludzi
> odwiedzajacych to forum nie ma orginalnego windows.
> wiec

to juz jest inna bajka

> co do sprzetu, to windows 98 w 2 lata po premierze nie
> potrafl obsluzyc ani rivy tnt, ani sb live, nie mial

ale na stronach producentow, sa dostepne sterowniki, to
po pierwsze.

> co jednak nie przeszkadza ani debianowi, ani knoppixowi

chwila, a z ktorego roku uzywasz instalacji debiana i
knoppixa ? Uzyj instalacji windows z tego samego roku i w
tedy porownujmy systemy, stosujac te kryteria.

> zostanie rozpoznane i skonfigurowane zaraz po starcie
> (oczywiscie majac kernel dystrybucyjny z caloscia
> modulow, a nie wlasny - minimalistyczny). dlatego tez
> moge napisac, ze knoppix mozliwoscia konfiguracji bije
> kazde windows na glowe, bo po 2ch minutach masz
> dzialajacy system operacyjny, a majac nowy sprzet nie

juz nie chwal tak knoppxa, obaj wiemy co potrafi i obaj
go uzywamy. Tyle ze on jest dobry na demosntarcje, a nei
dop codziennego uzycia :)

> z nowymi plytami glownymi? przeciez one tez potrzebuja
> sterownikow. windows z pudelka je obsluzy? (tak jak 98/me
> obslugiwalo plyty via bez via4-1, ktorego instalacja
> byla doslowna droga przez meke)

ale do plyt dolaczane sa sterowniki do windows, do linuxa
to wciaz zadkosc.

> poza tym czy obsluga linuksa po instalacji nie jest
> prosta? masz system z oprogramowaniem, nie przejmujesz
> sie firewallem, bo po co? (a i tak dystrybucja pewnie
> ruszyla iptables dla ciebie), nie przejmujesz sie
> programem antywirusowym bo go po prostu nie potrzebujesz.

podobnie w windows (mowimy oczywiscie o najnowszej
wersji, a nie systemie sprzed 2 czy pieciu lat, jak to ma
sie w twoim ulubionym przykladzei z win98, tak, tak to
juz piec lat)

> dialerow o ktorych mowilismy nie ma i zaloze sie o duze
> piwo, ze nie bedzie, tak samo z "instalujacymi sie"
> swinstwami na pupicie itd.. po prostu siadasz i uzywasz,

tak jak XP. Jesli ktos pozwala sobie na prace jako local
admin - no coz.
Mowisz nie bedzie dialerow - to szkoda bo dla czesci
userow to obciecie dostepu do pewnych uslug.

> nie martwiac sie, czy jak zainstaluje ten program to
> rozwale sobie system (nie slyszales nigdy takiego
> zwrotu?:)

Jasne, bo to pod linuksem jest to niemozliwe ?
W czasie instalacji np. pwlib do h323 trzeba odswierzyc
recznie cache z bibliotekami, a wiec -> ldconfig -C
/etc/ld.so.cache. Wystarczy drobna literowka np po
niepotrzebnym "tabie" ldconfig -C /etc/ld.so.conf i
system lezy. Tak pomylilem sie wczoraj wieczorem.
Oczywiscie 4 minuty pozniej wyciagnelem z kopii co
potrzebowale - kopia co to i jak to zrobic pod linuksem
majac do dyspozycji zwykly cdrw to juz inna historia.

> uhm, w xp poprawki sciagaja sie same? to czemu co
> chwile sa linki z patchami do sciagniecia skoro
> sciagaja sie same? poza tym bledy sa nie tylko w
> poprawkach, bledy sa

bo Billu supportuje ludzi i tak i tak, boze to chyba
dobrze ze mozna sciagnac poprawki do dawno
niesupportowanego softwaru.

> w programach, a tutaj to automatyczne uaktualnianie w
> swiecie windows nie istnieje (chyba, ze kazdy program
> uaktualnia sie sam, ale ja nie potrafie sobie wyobrazic
> takiego klikactwa, apt-get to jednak cudowna sprawa)..

nie, ludzie zwykle musza sciganc update recznie, lub
zainstalowac uaktulaniana apliakcje - tyle ze jest to
zwykle o niebo prostrze.

> nero nie uzywalem, nie mam pojecia co to jest:) mialem
> krotki kontakt z easy cd i jego dziecinny iface mnie
> wprost odrzucil czyniac ten program bezuzytecznym

I tu jest problem, o ktorym juz pisalem, o ile ja uzywam
aktywnie dwoch systemow, to twoja wiedza konczy sie
gdzies na win98 i tym co przeczytasz o XP, jesli chodzi o
platforme z MS.

Gdybys zobaczyl Nero to wiedzialbys ze k3b to marna proba
podrobienia funkcjonalnosci Nero. Jasne za Nero trzeba
(jesli nie przyszlo razem z nagrywajka) zaplacic jakies
55E plus chyba (nie pamietam) 40E za np. plugin do svcd,
ale w tedy zrobienie filmu z domowych wakacji plus mpeg
still image ze zdjeciami to sama przyjemnosc.

No ale trudno pokochac XP tylko za nero ...

Pozdr.
B.



Temat: Net sat media internet czy pomyłka
Net sat media internet czy pomyłka

Nie jest to po to by zniechęcić lecz pokazać jak dziła NET SAT MEDIA . JAK JESTEŚ ZAINTERESOWANY INTERNETEM W GDAŃSKU.
Gdy podpisałem umowe z tą firmą byłem nieswiadomy jak może postępować monopolista po za TPSA który postępuje wszyscy więdzą z prasy i telewizji.
NSM to przebila na głowe .

Firma Nsm jest największą pomyłka, jaką widziałem w moim życiu. Jest to firma oferująca Internat a raczej ludzie myślą, że będą mięli Internet LAN i tu się znacznie mylą w zły słowa tego znaczenia. Na początku wszystko jest ładnie kolorowe ulotki z łączem na paru MB dostępu do paru tysięcy użytkowników (bogate otoczeni). Zgadzamy się na instalację tej pułapki przychodzi pan z, Nsm , który zajmuje się umowami. Mówiłam, że będzie transfery jak SDI (128kbs)i lepsze zgadzamy a się na podpisanie umowy przez telefon. Za parę dni puka do naszych drzwi ten sam pan P, z którym rozmawialiśmy prze telefon z monterem. Najpierw musimy podpisać umowę czytam uważnie umowę, która jest standardową umową, podpisujemy wpłacamy za instalacje 350-400pln. Monter przystępuje do instalacji i mamy Internet, teraz demonstracja, co podpisaliśmy. Pan z Nsm. Pokazuje nam zalety tego Internetu chodzi bardzo dobrze strony otwierają się bardzo szybko demo z grą zaczyna się ściągać z prędkością 30kbs, stabilizuje się na 20kbs i słyszymy słowa właśnie tak będzie działać Internet. Nowy nabytek cieszy nas parę dni. W tedy ta firma świętuje nowego nabitego w butelkę klienta złapała, bo nasz transfery spadają. Nie chodzi już tak wspaniale. Dzwonimy do Nsm a tu niespodzianka 28pierwsza z wielu podłączyliśmy więcej i podłączamy nadal osób i możliwe, że transfer z powodu obciążenia spadł. W porządku nie jestem sam na sieci miało być 128 kbs mija miesiąc. WWW zaczyna chodzić dziwnie strony otwierają się po prostu wolno. Mija jeszcze kilka dni wp.pl otwiera się 15 minut ping osiąga 3000-4000. Pierwsza poważniejsza awaria jak ich wiele i dzwonimy ponownie i słyszymy że się zajmą tym mają 48 godzin roboczych na usunięcie usterki awarie trwa nadal , uporali się w 48 godzinie czyli zdążyli. Chcemy ściągnąć demo z grą 300 mb mamy przecież stałe łącze i ściągamy 14kbs ściągnęliśmy chcemy ściągnąć 2 demo 150 mb transfer 13.7kbs ścigamy tak 4-5 dni mamy za sobą transfer utknął na10kbs i wtóre już nie chce iść dzwonimy do Nsm . Co jest obciążenie łącza nie jest ciągle?. Słyszymy w rozmowie z panem z obsługi technicznej Nsm proszę nie ściągać w dzień bo transfer będzie przycięty jeszcze bardzie tylko w nocy od 2 w nocy transfery są wyższe i nie będziemy przycinać (*pewnie bo wszyscy śpią), tylko ja chce używać Internetu jak chce i nie będziecie mi mówić kiedy mam używać Internetu po paru dniach transfer spadł do 2 KBs . I teraz najlepsze że oni nic nie zrobią z tym proszę nie ściągać w dzień i ograniczyć korzystnie z Internetu a transfery po paru dniach wrócą . Zapytanie osoby z obsługi po ilu otrzymujemy wymijającą odpowiedz że po paru i nic po zadym. Ale ja chcę korzystać z Internetu w sposób, jaki mnie interesuje a nie wy będziecie mi mówić, co mam, kiedy robić, następuje chwila milczenia to nie zależy od nas wszyscy są tak traktowani,(jak nie należy przecież wasza firma zajmuje się udostępnianiem usług internetowych). Dodam tylko, że w umowie nie ma ani słowa o "ograniczani transferów" do minimum. Kto nie wie, że w tedy WWW otwiera, się po 3 -4 minutach ściągamy 4 mb przez godzinne i wszystko jest zamulone?. Teraz przejedzmy do Ping śmieszna sprawa prawie zawsze jest wysoki i zgłoszeniem tego słyszymy zajmiemy się tą sprawą i nic pyzatym tego nie wynika pograć na necie jest nie możliwe w Cs ping w nocy pozwali tylko na grę w, Q3 w dzień nie ma szans itp. . Abonament wynosi 64.20 PLN jest to wyrzucony pieniądz w błoto lepiej wydać to na kafejkę lub abonament w tanich minut i modem.
To jest Apel i Ostrzeżenie nie świadomych ludzi przyszłych klientów, którzy będą chcieli korzystać z oferty Net Sat Media nie wiedza, co ich czeka. Ja ktoś ładnie powiedział z osób będących użytkownikami Nsm. Zróbcie sobie nam przyjemność i nie ładujcie się w to spowodujecie jeszcze większe spowolnienie Internetu, bo,ta firma dołącza coraz więcej osób na łącza, które są takie same od dłuższego czasu.
Tak jest użytkownikiem NSM prawie i wiem, że jest coraz gorzej niż lepiej. Jak się zdecydujesz to wiedząc że to nadaje się tylko do oglądania WWW z prędkością modemu a czasem wolniej niż pyzatym nie ściągniecie dema , programu , zadużo mp3 ,filmu poza 1 miesiącem bo potem spotka cię los ponad 1600 użytkownikowi tej sieci



Temat: W Japonii mozna studiowac (!)
W Japonii mozna studiowac (!)
Wystarczą chęci

Rozmowa z Rafałem Zaborowskim, szczecinianinem, który studiuje w Japonii.

- Jak to się stało, że wylądowałeś na studiach w Japonii?

- Byłem tym zainteresowany od dawna, już od szkoły podstawowej. Zaczęło się
od oglądania filmów samurajskich, potem język, manga, anima, japońska muzyka,
trenowałem karate. Po raz pierwszy do Japonii pojechałem na miesiąc, czy
półtora miesiąca po liceum za pieniądze wygrane w konkursie Wolszczana. Kiedy
wróciłem, zacząłem już na poważnie szukać czegoś, żeby można było się tam
zahaczyć. W internecie znalazłem stronę mojego obecnego uniwersytetu,
nawiązałem kontakt, oni przysłali mi dokumenty do wypełnienia.

- Co studiujesz?

- Nauki społeczne, coś na pograniczu socjologii i politologii.

- Jakie były początki? Miałeś problemy z językiem, aklimatyzacją?

- Na pewno, to był szok kulturowy. Było trudno, bo byłem i nadal jestem
jedynym Polakiem na uczelni. Dużo pomogło mi to, że w Japonii byłem już
wcześniej. Miałem więc jakieś pojęcie jak tu jest. Aklimatyzację ułatwił mi
też fakt, że mój uniwersytet jest międzynarodowy, połowa studentów to
Japończycy, połowa - ludzie z całego świata: Afryki, Ameryki, Europy. Teraz
czuję się tu już dobrze, studiuję od kwietnia więc trochę czasu minęło.

- Jak wygląda życie japońskiego ucznia?

- Zupełnie inaczej niż w Polsce. Młody Japończyk wychodzi do szkoły rano,
spędza tam kilka godzin. Potem nie wraca do domu, tak jak to jest w Polsce,
tylko idzie na zajęcia dodatkowe. Popołudnie spędza z kolegami na mieście w
jakimś centrum handlowym, czy w innym miejscu rozrywki. Do domu wraca koło
21 - wtedy jest czas dla rodziny. Dopiero o północy zabiera się do odrabiania
lekcji.
Japończycy bardzo mało śpią w nocy, dlatego łatwo im zasypiać w dzień - w
metrze, w autobusie. Japończyk gdzie usiądzie tam zaśnie, co dla nas wcale
nie jest takie łatwe.

- A jak jest ze studentami?

- Największym problemem dla Japończyków jest właśnie dostanie się na studia.
Przygotowują się do tego całe życie, właściwie już od przedszkola. Dobre
przedszkole, potem najlepsze szkoły kolejnych szczebli. Egzaminy na studia są
naprawdę bardzo trudne.
Dwie najlepsze uczelnie w Japonii to uniwersytet w Tokio i uniwersytet w
Kyoto. Nauka tam jest życiowym celem wielu młodych Japończyków. Znam historie
ludzi, którzy się tam nie dostają kilka lat z rzędu. Nie próbują się dostać
gdzie indziej, tylko siedzą w domu i uczą się do kolejnego egzaminu. Jednak
kiedy Japończyk dostanie się na studia nie musi się już tak starać. Presja
znika. Studiów trudno jest nie ukończyć. Nie trzeba się też martwić o pracę.
Firmy już na studiach polują na nowych pracowników. Ale Japończycy w ogóle
lubią się uczyć. Widać to nawet po telewizji - z każdego programu można się
czegoś nowego dowiedzieć.

- Podobno Japończycy nie ściągają na egzaminach?

- Tak. Oni w ogóle nie lubią oszukiwać - taką mają mentalność i pewnie
dlatego taka jest tu mała przestępczość. Panuje u nich przekonanie, że jeżeli
czegoś nie umiem, to po co mam ściągać? To i tak w niczym nie pomoże, niczego
nie nauczy. Ściąganie jest dla nich zupełnie niezrozumiałe.

- Czego ci najbardziej w Japonii brakuje?

- Jest mnóstwo takich rzeczy. Tęsknię do rodziny, do przyjaciół. Ale nie
tylko: brakuje mi mojej ulubionej gumy do żucia, kiełbasy, którą bardzo
lubię. Teraz akurat jestem najedzony po świętach i jest fajnie. Ale kiedy tam
jestem i pomyślę sobie co chciałbym zjeść, a nie mogę sobie tego przyrządzić,
bo w Japonii nie ma składników. Lista takich rzeczy jest bardzo długa.
Chociaż na tamtejszą kuchnię nie narzekam, bo jest bardzo dobra.

- Co byś poradził młodym ludziom, którzy chcieliby studiować w Japonii?

- Trzeba tylko bardzo chcieć. Na takim międzynarodowym uniwersytecie jak mój,
nie trzeba nawet znać języka japońskiego, którego bez kontaktu z Japończykami
bardzo trudno się nauczyć. Japończycy są bardzo mili i jeśli się ma dobre
chęci można z nimi naprawdę dużo załatwić.

Glos Szczecinski, 4 stycznia 2005 r.




Temat: PAIIZ - Polskę zaleje fala inwestycji...
PAIIZ - Polskę zaleje fala inwestycji...
Jeszcze w tym roku ma się rozpocząć kampania promocyjna Polski. Jej celem jest
przyciągnięcie do naszego kraju zagranicznych inwestorów oraz zwiększenie
eksportu. Promocję przygotowuje Polska Agencja Informacji i Inwestycji
Zagranicznych (PAIiIZ).

- Polską interesuje się obecnie wiele firm. To nasze pięć minut, które trzeba
wykorzystać - powiedział "Rz" Marcin Kaszuba, wiceprezes PAIiIZ, autor
projektu promocji naszego kraju za granicą. Polskie władze uważają, że od 2006
r. wartość zagranicznych inwestycji w Polsce może wynosić ok. 10 mld USD
rocznie. Dzięki temu może powstać 15 tys. nowych miejsc pracy każdego roku.

Polskę najbardziej interesują centra usług, inwestycje motoryzacyjne, przemysł
lotniczy, metalowo-maszynowy, elektroniczny oraz spożywczy. Według projektu
największe szanse na pozyskanie centrów usług mamy w USA, Irlandii oraz
Izraelu. Firmy motoryzacyjne możemy ściągnąć do Polski z Niemiec, Francji,
Hiszpanii oraz Japonii, inwestorów z branży lotniczej z Francji oraz USA.

PAIiIZ zakłada, że inwestycje firm metalowo-maszynowych możemy pozyskać z
Korei Południowej, Niemiec i Hiszpanii, a spółek elektronicznych i
informatycznych z USA, Korei, Niemiec i UE. W wypadku branży spożywczej
promocja ma się skoncentrować na firmach z Holandii, Niemiec, Irlandii oraz
Hiszpanii. Chcemy także promować nasz eksport na rynkach UE, Europy Środkowej
i Wschodniej oraz Chin, Japonii, Korei, Brazylii i Meksyku.

PAIiIZ chce przeprowadzić kampanię promocyjną w zagranicznych mediach.
Zamierza wykupić ogłoszenia w gazetach "Fortune", "The Economist", "Forbes",
"Wall Street Journal", "Financial Times". W rocznicę wstąpienia naszego kraju
do UE agencja chciałaby przez 4 tygodnie emitować w telewizji CNN
International trzydziestosekundowe filmy promocyjne o Polsce.

Projekt programu promocji otrzymali już resort gospodarki, posłowie oraz rada
nadzorcza agencji. Nie wiadomo jednak, czy znajdą się pieniądze na jego
realizację. Potrzeba 5,5 mln zł. Resort gospodarki obiecał PAIiIZ, że znajdzie
na konkretne działania zawarte w planie 3 mln zł. Część pieniędzy mają dołożyć
polskie regiony w zamian za umieszczenie informacji o nich w kampanii
promocyjnej. Wstępne rozmowy prowadzone były z operatorem sieci telefonii
komórkowej Era. Przeszkodą może okazać się także ustawa o zamówieniach
publicznych. Konieczność prowadzenia przetargów może opóźnić start kampanii.

Różnymi działaniami na rzecz promocji Polski zajmuje się kilkanaście
instytucji, z których każda ma swój oddzielny budżet. PAIiIZ próbował
skoordynować działania z tymi instytucjami, nie udało się. "O ile zwiększyła
się wymiana informacji pomiędzy trzynastoma zrzeszonymi z PAIiIZ instytucjami,
o tyle każda z nich chce pozostać autonomiczna w dysponowaniu własnym
budżetem, a wspólna realizacja przedsięwzięć nie jest możliwa" - czytamy w
programie działań promocyjnych agencji na 2005 r.

Mariusz Przybylski
RZECZPOSPOLITA

W 2004 r. PAIiIZ obsługiwała 24 inwestorów, którzy zdecydowali się wybudować w
Polsce swoje zakłady. W tym gronie było pięć firm japońskich, cztery z USA i
cztery z Niemiec. Wartość tych inwestycji była o połowę wyższa niż wartość
projektów obsługiwanych w 2003 r. Obecnie agencja zachęca do inwestowania w
Polsce 87 zagranicznych firm. PAIiIZ planuje, że w pierwszym kwartale 2005 r.
pozyska nowe inwestycje o wartości przekraczającej nakłady firm, które
zdecydowały się rozpocząć działalność w Polsce w 2003 r. W tym tygodniu
koreański Hankook ma ogłosić krótką listę krajów, w których może wybudować
fabrykę opon. Ponieważ Koreańczycy zapowiedzieli kolejne wizyty w Polsce,
można się spodziewać, że nasz kraj znajdzie się na tej liście. W tym tygodniu
rząd ma wyrazić zgodę na udzielenie pomocy publicznej koncernom HP i Michelin.
Pierwszy z nich chce zbudować w Polsce centrum usług finansowych, a drugi
fabrykę opon za 230 - 250 mln euro.



Temat: Polskę zaleje fala inwestycji (RZ)
Polskę zaleje fala inwestycji (RZ)
"Polskie atuty i oczekiwania

Jeszcze w tym roku ma się rozpocząć kampania promocyjna Polski. Jej celem jest przyciągnięcie do naszego kraju zagranicznych inwestorów oraz zwiększenie eksportu. Promocję przygotowuje Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ).

- Polską interesuje się obecnie wiele firm. To nasze pięć minut, które trzeba wykorzystać - powiedział "Rz" Marcin Kaszuba, wiceprezes PAIiIZ, autor projektu promocji naszego kraju za granicą. Polskie władze uważają, że od 2006 r. wartość zagranicznych inwestycji w Polsce może wynosić ok. 10 mld USD rocznie. Dzięki temu może powstać 15 tys. nowych miejsc pracy każdego roku.

Polskę najbardziej interesują centra usług, inwestycje motoryzacyjne, przemysł lotniczy, metalowo-maszynowy, elektroniczny oraz spożywczy. Według projektu największe szanse na pozyskanie centrów usług mamy w USA, Irlandii oraz Izraelu. Firmy motoryzacyjne możemy ściągnąć do Polski z Niemiec, Francji, Hiszpanii oraz Japonii, inwestorów z branży lotniczej z Francji oraz USA.

PAIiIZ zakłada, że inwestycje firm metalowo-maszynowych możemy pozyskać z Korei Południowej, Niemiec i Hiszpanii, a spółek elektronicznych i informatycznych z USA, Korei, Niemiec i UE. W wypadku branży spożywczej promocja ma się skoncentrować na firmach z Holandii, Niemiec, Irlandii oraz Hiszpanii. Chcemy także promować nasz eksport na rynkach UE, Europy Środkowej i Wschodniej oraz Chin, Japonii, Korei, Brazylii i Meksyku.

PAIiIZ chce przeprowadzić kampanię promocyjną w zagranicznych mediach. Zamierza wykupić ogłoszenia w gazetach "Fortune", "The Economist", "Forbes", "Wall Street Journal", "Financial Times". W rocznicę wstąpienia naszego kraju do UE agencja chciałaby przez 4 tygodnie emitować w telewizji CNN International trzydziestosekundowe filmy promocyjne o Polsce.

Projekt programu promocji otrzymali już resort gospodarki, posłowie oraz rada nadzorcza agencji. Nie wiadomo jednak, czy znajdą się pieniądze na jego realizację. Potrzeba 5,5 mln zł. Resort gospodarki obiecał PAIiIZ, że znajdzie na konkretne działania zawarte w planie 3 mln zł. Część pieniędzy mają dołożyć polskie regiony w zamian za umieszczenie informacji o nich w kampanii promocyjnej. Wstępne rozmowy prowadzone były z operatorem sieci telefonii komórkowej Era. Przeszkodą może okazać się także ustawa o zamówieniach publicznych. Konieczność prowadzenia przetargów może opóźnić start kampanii.

Różnymi działaniami na rzecz promocji Polski zajmuje się kilkanaście instytucji, z których każda ma swój oddzielny budżet. PAIiIZ próbował skoordynować działania z tymi instytucjami, nie udało się. "O ile zwiększyła się wymiana informacji pomiędzy trzynastoma zrzeszonymi z PAIiIZ instytucjami, o tyle każda z nich chce pozostać autonomiczna w dysponowaniu własnym budżetem, a wspólna realizacja przedsięwzięć nie jest możliwa" - czytamy w programie działań promocyjnych agencji na 2005 r.

Mariusz Przybylski
RZECZPOSPOLITA

W 2004 r. PAIiIZ obsługiwała 24 inwestorów, którzy zdecydowali się wybudować w Polsce swoje zakłady. W tym gronie było pięć firm japońskich, cztery z USA i cztery z Niemiec. Wartość tych inwestycji była o połowę wyższa niż wartość projektów obsługiwanych w 2003 r. Obecnie agencja zachęca do inwestowania w Polsce 87 zagranicznych firm. PAIiIZ planuje, że w pierwszym kwartale 2005 r. pozyska nowe inwestycje o wartości przekraczającej nakłady firm, które zdecydowały się rozpocząć działalność w Polsce w 2003 r. W tym tygodniu koreański Hankook ma ogłosić krótką listę krajów, w których może wybudować fabrykę opon. Ponieważ Koreańczycy zapowiedzieli kolejne wizyty w Polsce, można się spodziewać, że nasz kraj znajdzie się na tej liście. W tym tygodniu rząd ma wyrazić zgodę na udzielenie pomocy publicznej koncernom HP i Michelin. Pierwszy z nich chce zbudować w Polsce centrum usług finansowych, a drugi fabrykę opon za 230 - 250 mln euro."

Może tak coś u nas , Panie Prezydencie ??? Ciekawe jak toczą się rozmowy w sprawie pozyskania inwestorów do Parku , podobno jest kilku chętnych ...




Temat: Gorzów opanowala panika
Gorzów opanowala panika
Prawdziwa panika. W jednym ze sklepow komputerowych ludzie stoja w kolejce po
Windowsy i dopytuja sie czy dla nich wystarczy. "A jak nie, to kiedy rzuca?"
Normalnie jak za komuny za miesem. Ale nie tylko to przypomina mi komune.
Stajemy sie Panstwem policyjnym. Wszyscy zyja w strachu. ...A moze zaraz
zapukaja... Trwa masowe wywozenie CD z grami, MP3, Divixami itd. Ludzie
przewoza komputery, przenosza do garazu... Ktos mowi, ze to dobrze ze policja
przeszukuje domy, ze wypleni to piractwo... Gdy slysze cos takiego to smiech
mnie ogarnia. Jaki procent polskich domownikow ma 100% oryginalnych programow?
Czesto ludzie nawet nie wiedza, co i czy oryginalne maja na dysku. Przeciez
jeszcze kilka miesiecy temu nielegalnego Windowsa mozna bylo "legalnie" kupic
w sklepie wraz z komputerem. Polacy nigdy nie przestana korzystac z pirackich
programow. To tak jakby wierzyc, ze Rosjanie przestana pic a Arabowie przejda
na katolicyzm. Przeciez kiedys za czasow Commodore 64, Amigi, Atari itd.
wogole nie bylo w Polsce sklepow z legalnym oprogramowaniem do tych
komputerow!!! To jest w nas zbyt gleboko zakorzenione. Owszem czesc ludzi,
ktorych na to stac kupi sobie teraz pod wplywem paniki oryginalnego Windowsa,
ale ile nie kupi i odstawi komputery, jak przeliczy ile musi wydac, zeby
legelnie korzystac z tego co ma teraz w komputerze?
Juz widze jak ludzie, ktorzy kupuja na raty najtansze komputery, zeby dziecko
moglo sie rozwijac kupia temu dziecku Microsoft Office legalny za 2 tys
zlotych. A cos musza zrobic, bo szkola wymaga znajomosci Worda. Albo juz
widze, jak ktos, kto ma kolekcje filmow Divx w domu zalozy sobie taka sama
kolekcje tytulow, tyle, ze oryginalnych na DVD lub VHS. A piraci? Ci
prawdziwi piraci handlujacy przez internet zacieraja rece. Strony www z
oferta maja postawione na wirtualnych serwerach poza polska, podobnie z
kontami e-mailami. Wszystkie dane przechowuja na wielkich dyskach w
wyciaganych szufladach, jezeli Policja zapuka do drzwi, wystarczy nacisnac
jeden przycisk ktory spoduje wstrzas elektromagnetyczny w poblizu dysku i
dowodow brak... Ta cala akcja spowodowac moze ze zwykly, ale co sprytniejszy
uzytkownic zacznie stosowac takie srodki zabezpieczajace jak piraci. Nie
sadze, aby ludzie przestali sciagac DIcixy lub przestali sluchac MP3.
Wszystko to co bylo bedzie dalej, tylko ludzie beda bardziej uwazni.
Przy okazji cos chcialbym wyjasnic: Policja ma prawo wejsc i przeszukac Twoj
dom BEZ nakazu prokuratora. Wystarczy podejrzenie uzywania nielegalnego
oprogramowania, a zgode prokuratora policja musi dostarczyc w ciagu 7 dni od
przeszukania. Tak mowi prawo.
Jeszcze jedno - ktos pisze, piractwo to kradziez, taka sama jak kradziez np.
samochodu, zaluzmy Peugeot 206. Otoz nie jest to samo. Wystarczy sobie
wyobrazic np. sytuacje, gdy pracodawca wymaga dojazdow do pracy Peugeotem
206. Ty nie masz Peugeota, ale Twoj kolega ma, pozyczasz od kolego Peugeota
206, bo bez tego modelu nie moglbys pracowac. Nagle lapie Cie policja i
zarzuca ci kradziez Peugeota, nie pomagaja tlumaczenia, ze pozyczyles od
kolegi za jego zgoda...



Temat: Prawo autorskie stoi na glowie...
saunne napisała:

> Nie zarzucam ale też po lekturze pierwszego Twojego postu nie mam pewności,
że
> się znasz. Widziałam już na tym forum mnóstwo rzekomo "merytorycznych"
dyskusji
>
> na rozmaite tematy (także prawne).

No wiesz saunne - moj pierwszy post byl ogolnym wprowadzeniem w temat. Prawem
autorskim zajmuje sie od paru lat bo sam wiele razy jako fotograf jestem
okradany z moich prac w przeroznych publikacjach papierowych, pocztowkowych,
gazetowych i internetowych (swoja droga jak ktos by mnie ladnie poprosil to
bym wydal pozwolenie aby moje zdjecie ukazalo sie tu i owdzie bo bylby to dla
mojej skromnej osoby zaszczyt a na chleb na razie potrafie zarobic i nie musze
sciagac tantiem).

Niestety ich efektem w większości było
> wzajemne obrzucanie się wyzwiskami (co daje się już zauważyć i w tym wątku).
>

poziom dyskusji w watku zalezy od poziomu dyskutujacych.

> Czekam zatem na rozwój wydarzeń.

alez prosze bardzo:
1. wiem, ze wydawca ksiazki akademickiej ponosi koszty z tytulu wynagrodzenia
profesora, druku, oprawy, dystrybucji, promocji itp. Wiem, ze punkty ksero
oblegane sa przez studentow bo po 1. niektorych pozycji juz sie nie wydaje (i
to jest powielanie uzasadnione) a po 2. ksero jest tansze. Zaraz uslysze, ze
naklad pozycji jest duzy, ze drukowane sa na wiele lat i nie moga lezec w
magazynie, ze ja nie mam pojecia o poligrafii. A podam przyklad: ksiazka
Aronsona "Czlowiek istota spoleczna" (swoja droga bardzo polecam) - jeszcze
pare lat temu piekielnie droga (ok. 80 zl) - nagminnie kserowana (koszt ksero:
ok 30 zl). Ostatnio wydano ja na ciut gorszym papierze, w ciut gorszych
okladkach i na polce w ksiegarni widzialem ja ostatnio za... 29,90 zl !!!!!!
ktos poszedl po rozum do glowy? a moze po prostu zajmijmy sie zarzadzaniem a
nie traktujmy klientow jak intruzow, ktorzy i tak musza kupic a jak nie kupia
to sie wylobbuje w sejmie ustawe zeby podrozalo ksero i wtedy beda musieli
kupic.
2. nieszczesne plyty CD i DVD - zgadzam sie - to co ktos wymyslil, zaspiewal
nagral to jest jego wlasnosc i ma pelne prawo korzystac z tego do woli. Nie mam
nic przeciw wlasnosci intelektualnej - nalezy ja szanowac jak kazda inna
wlasnosc. Plyty jednak musza potaniec - nie wiem, wytwornie plytowe wymysla
niech jakies programy lojalnosciowe, niech przytrzymaja przy sobie klientow,
zrobia promocje cenowe czy jeszcze cos. Przeciez w takiej firmie jak w kazdej
innej na ewolnym rynku powinna siedziec cala ekipa od zarzadzania produktem i
marketingiem. Nie wystarczy wydac plyte i puscic do sklepow z nadzieja ze moze
sie sprzeda. Niech redukuja ksozty, negocjuja wszystko co sie da(przyklad z
wykonawca polskim, ktory po sprzedazy 1 plyty kupil samolot a zagraniczny po
sprzedazy dopiero 200x wiecej egz. zrobil to samo) a nie zwalaja wszystko na
barki klientow. Nie dosc ze plyty sa drogie to jeszcze tantiemy: od stacji
radiowych, TV, kablowek, taksowkarzy, wlascicieli salonow uslugowych:
kosmetycznych, fryzjerskich, silowni i innych gdzie leci muzyka, sklepow,
marketow, lokali gastronomicznych i rozrywkowych - paranoja! Nie udowodniono
naukowo jaki wplyw ma muzyka na poziom dochodow firmy, w ktorej takowa jest
puszczana. Ale co tam - plyty sie zle sprzedaja (bo sa drogie) to przynajmniej
sobie odbijemy na tantiemach. Nie wspominajac juz, ze radio jest naturalnym
instrumentem promocji muzyki i muzykow, a ze stacje nie chca placic to
puszczaja bezplatna muzyke zagraniczna i muzycy sie nie promuja... Znow przejaw
logicznego zarzadzania...
Swoja droga ciekawe jak to jest - na argument, ze ktos potrafi wyprodukowac i
zarobic na plycie za 10zl wytwornie twierdza, ze nie kupuje sie nosnika, tylko
to co na nim jest (muzyka, film itp). Skoro tak, to ja poprosze moje wszystkie
oryginalne kasety, ktore kupilem wczesniej, zamienic mi na plyty CD z ta sama
muzyka - moge doplacic wartosc nosnika bo za muzyke zaplacilem przy kupnie
kasety... :-) Czepiam sie? :-)
3. wracajac do nieszczesnych tantiem w punktach ksero. Jestem (jeszcze - na
szczescie za miesiac obrona) studentem i wiem co to znaczy podwyzka ksero,
nawet o pare groszy, gdy wydaje sie na powielanie 100 zl miesiecznie z
akademickiego budzetu. Jesli kseruje wlasne notatki to dlaczego ktos mnie
okrada i zabiera mi tantiemy za moja wlasnosc? Najlatwiej jest nalozyc kolejny
quasipodatek na wszystkich bez wyjatku bo skoro wszyscy kseruja to przeciez nie
bedziemy patrzec czy ktos kseruje zeszyt, ksiazke nie ukazujaca sie od 15 lat
czy najnowsza pozycje ksiegarska.
To tyle - troszke sie rozpisalem

>
> pozdrawiam :)

ja rowniez pozdrawiam :-D




Temat: Do Zwolenników Linuksa
DLA INTELIGĘTNYCH I TYLKO CI NIECH CZYTAJĄ TEN TEXT !!!

Ludzie , pracuję w serwisie komputerowym -z zawodu i zainteresowania jestem
informatykiem i napiszę wam parę faktów >

1. Osobiscie Linuxem intersuję się od dośc długiego czasu ( pierwsz
dystrybucja jaka instalowałem był Linux Redhat 5.0 ) - od tego czasu zdobyłem
bardzo dużow wiedzy odnośnie systemów linux/bsd i powiem wam tak - nie
wyobrażam sobie w tej chwili systemu Linux na desktopach zwykłych ludzi !!!! -
bo np taka sytuacja - w ciągu dnia do serwisu przyjmujemy średniu 10 - 15
komputerów - dodatkowo drukarki , monitory , laptopy itp itd - Tu zaczyna się
sajgon -
coś z czyms nie działa , pamięci ram mają wpływ na działanie karty sieciowej ,
instalujesz 20 razy sterowniki nvidia by dobrać odpowiednie bo w przeciwnym
wypadku gry się klientowi wieszaja , dodatkowo pojawiaja się skanery jakies
dzikie firmy same stery szukasz czasami 2 godziny a czasami musisz pisac do
supportu by ci firma udostpniła - a najlepsze jest to że to musi działąc - bo
tak myśli 90% ludzi - idzie do supermarkery kupuje komputer kupuje gazetę w
sklepie z demkami i to musi działąć - nie ważne sa wymagania , konflikty
sprzetowe ( j...ć formatyków z supermarketów ) + wirusy ( wiem wiem w linuxie
nie ma ) + uaktualnienia systemu , programy dla fim , wersje dosowe ,
kombinowanie w configach ,
to jest nie do przejścia ( ale robimy to codziennie ) -
teraz nie wyobrażam sobie że teraz znika windows i jest linux - 90% ludzi nie
kozysta z komputerów, taka jest prawda i co z tego że jest KDE i kreatory itp
itd ale kupi sobie taki kamere cyfrową za 150 zł i już mu nie pójdzie albo by
poszło trzeba kompilować jądro z obsługa takowego sprzętu - wyobrażacie sobie
że teraz serwisant siada i robi to przez cały dzień ! - a jeszcze nie ta
wersja gcc albo danej biblioteki i co w tedy - spoko tak się można pobawić
samemu z własnym systemem ale większośc ludzi tego nie chce - nie potrzebuje -
oni chca korzystac s kompa , grać , oglądac filmy i suchać myzy , czasmi cos
popisać , pościagać zdjęcia z cyfrówki - a ci "poweruserzy" to się lubią
pobawić w optymalizację rejestru lub zmanę tłą na pulpicie - TAKA JEST PRAWDA -
ja wiem że sa goście którzy super się znają na NTkach win2000, XP 2003 , ale
ci sami goście tak samo dobrze lub prawie tak samo znaja się na linuxie bo
jest to dla nich naturalne - to ich świat .

A teraz dla zwoleników open source - by oprogramowanie to były totalnie
popularne , muszą być spełnione 4 punkty .
1. Kompatybilność , ( formaty dokumentów itp itd )
2. Baza sterowników sprzetu musi być profesionala - dany producent wypuszcza
sprzet - stery muszą być dostepne - jeśli nie zima, koniec
3. kompatybilność wewnetrzna - nie może być tak że ja mam mandrake ty masz
auroxa i nie możemy zainstalować tych samych binarów tylko ściagać
przeznaczone paczki lub kompilować ze źrudeł - mto absurd !!!!!!!!
4 lepsze wsparcie techniczne - ja wiem że są manulane , grupy dyskusyjne - ale
zwykły człowiek chce uzyzkac odpowiedź prościej

Pozdrawiam Wszystkich fanów informatyki
P.S. I ta BSD są najlepsze :-)

(~poważny, 2004-01-08 20:32:58)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Znaleziono 211 wyników • 1, 2, 3