Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: programy dosciagania muzyki
Temat: Szkoly dla mniejszosci niemieckiej na G.S
Właśnie, jak zauważyłeś, jestem obecny i powoli "strugam" odpowiedź.
Pomyśl, mamy 12 lat demokracji w Polsce. W województwie opolskim do wyborów
startuje koalicja SLD-MN. Niemcy rządzą z Polakami i wszystko wskazuje, że będą
rządzić przez najbliższe 4 lata. Jedynym wytłumaczeniem, dlaczego w Opolu nie
ma szkoły niemieckiej, jest dla mnie, brak woli założenia takiej szkoły u
opolskich Niemców. Polityczne umocowanie przecież mają.
Nie wiem, jak wydatkuje się pieniądze z funduszy RFN. Nie wiem ile ich jest.
Nie moja sprawa, bo nie moje pieniądze. Widzę jeżdżąc po Śląsku, że z tych
pieniędzy zrobiono wiele. Został wyremontowany np. zamek w Kamieniu Śląskim.
Oczywiście kultura "wysoka", żyje u nas w trudnych warunkach materialnych.
Byłem w tym miesiącu na: X Śląskim Festiwalu im. Ludwika van Beethovena w
Głogówku, oglądałem Adama Hanuszkiewicza wariacje na temat Strinberga w
Polskiej Cerekwi. Niektórzy potrafią organizować. I znowu kilka strasznych
uwag. W Cerekwi byłem i siedziałem na miejscu gminnego oficjela, który nie
przyszedł. Pół sali dostało zaproszenia i nie przyszło.
Zapraszam do odwiedzenia www Filharmonii Opolskiej www.filh.opole.mtl.pl
W programie znajdziecie sporo ciekawej muzyki. W październiku wystąpi
Młodzieżowa Orkiestra Nadrenii-Palatynatu, w maju Capella Vocale Bad
Gandersheim.
W "interiorze" najcześciej jednak nic się nie dzieje. To co napisałem wcześniej
było wywołane przez ulotkę, że w Domu Kultury odbędzie się znowu giełda majtek.
Nie jestem idealistą i wiem, że w dzisiejszych czasach giełda majtek da zarobić.
Tylko dlaczego organizuje się tylko giełdy majtek...
Temat: coś zamiast kazyy
Spojrzenie z drugiej strony
Kazdy wynalazek tego typu ma jedna wade. Po pierwsze zapycha kazde lacze.
Nie jest tajemnica ze kupowana neostrada, SDI, DSL zazwyczaj jest potem tlyko
punktem dostpepowym dla wielu uzyytkownikow malej podpietej podsieci.
I niestety te wynalazki a w zasadzie czesto bezmyslni ludzie z teog
korzystajacy zawalaja na maxa teo typu lacze.
Nic dziwnego ze kazdy admin blokuje tego typu wynalazki aby umozliwic dostep
innym do internetu.
Doszlo do absurdow gdzie serwery kazyy uzywaja potrow uslug WWW, DNS, FTP. W
koncu prowadzi to do tego ze trema natreta odcinac od swiata.
Drugi aspekt to bezpieczenstwo wlasnego kompa. Te uslugi to protokol UDP.
Czyli bezpolaczeniowy. Takich sie nie lubi jesli chodzi o zabezpieczanie
wlasych zasobow. Brak stanu polaczenia - bo tlyko mozna to stwierdzic
nalizujac dane przesylane a to wymaga duzej mocy obliczeniowej nie pozwla
stwierdzic czy jest to prawidlowa sesja tej uslugi czy moze juz dane wysylane
przez trojana.
Ponadto wystawianie na swoim kompie uslug na dziwacznych potrach powoduje to
ze bardzo latwo przeoczyc fakt ze ktos na gmera po dysku, haslach dostpeu itd.
Kiedys w jednej z podsieci Toyi przeskanowalem mala klase C jesli chodiz
adresy. Na 254 dostpene adresy 112 kompo bylo akurat podlaczonych. 110 to byl
Windoza. W przypadku 60 byl otwarte rozne uslugi. Ba mozna bylo sobie
spokojeni sie dostac na ich zasoby dyskowe - nikt nie pomysli o tym aby po
zainstlaowaniu np. XP przejrzec liste uslug.
A win98 sorry ale dostep poprzez haslo w tym systemie to dziecinada. Pierwszy
lepszy program podaje jakie haslo sobie ktos wymyslil.
O przestawieniu sie tych uslug TCP raczej nie ma mowy bowiem wystawiajne sa na
marnym sprzecie o kiepskiej wydajnosci (Intele i archaiczna powolna
architektura PC). UDP pozwala na wieksza wydajnosc. Ale kosztem bezpieczenstwa.
TCP bylboy lepsze. Ale niestety jedyna tania droga do panowania nad chamstwem
to Linux z jadrem w wersji 2.4.x gdzi emozna sterowac zajmowanym pasmem.
A ze kazaa lubi juz uzywac portow typowych uslug wiec juz trzeba ograniczac
pasmo na caly komputerek bezmyslnego sciagacza wszystkiego co sie da.
A muzyka, sorry ale MP3 to dla mnie smieci. Jakosc fatalna. POrazadne wydane
CD to juz oc innego. A po zatym myzyke mozna miec non stop z wielu innych
ciekawych zrodel. Wlasnie rozgladam sie aby zamienic pewwne pudelko na wersje
ze zlaczem SCSI. Bedzie mozliwe bezposrednie dumpowanie streamu na dysk.
Temat: czwartek 4.11 br godz. 23:10 POLSAT - POLSKI ISLAM
oto co znalazłam na temat tego programu na stronie Polsatu:
Polski Islam
Raport specjalny
reżyseria: Grzegorz Górny
Raport poświęcony mniejszości muzułmańskiej w Polsce - jej historii, obecnej
sytuacji, perspektyw i najważniejszych problemach.
W Polsce mieszka ok. 25 tysięcy muzułmanów. W porównaniu z innymi krajami Unii
Europejskiej (Francja - 4 mln, Wielka Brytania - 3,5 mln, Niemcy - 3 mln) to
bardzo mało.
Procesy migracyjne zachodzące na naszym kontynencie wskazują jednak, że liczba
ta może w szybkim tempie rosnąć.
Tradycyjnymi wyznawcami islamu w Polsce byli głównie przedstawiciele
społeczności tatarskiej, zamieszkujący wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Ich
największe skupiska znajdują się zwłaszcza na Podlasiu. W ostatnim czasie obraz
ten zmienia się jednak na skutek osiedlania się w Polsce osób z krajów
arabskich, którzy przyjechali do naszego kraju na studia, do pracy lub tu się
ożenili. Obecnie wśród 25-tysięcznej społeczności islamskiej w Polsce Tatarów
jest tylko 5 tysięcy.
Symbolicznym wydarzeniem dla tego trendu jest zmiana na stanowisku głównego
muftiego Polski - znanego Tatara, profesora Selima Chazbijewicza zastąpił
absolwent uczelni koranicznych w Arabii Saudyjskiej, Tomasz Miśkiewcz. Jest to
także zmiana pokoleniowa, gdyż Miśkiewicz jest zaledwie dwudziestoparolatkiem.
Zmiany mają jednak charakter nie tylko generacyjny, lecz również jakościowy -
muzułmanie znajdujący się pod wpływem kultury arabskiej uważają, że tatarski
islam jest zbyt polonizowany i przesiąknięty kulturą europejską, gdyż za bardzo
oddalił się od swych korzeni. Dlatego też w większym stopniu postulują oni
powrót do religijnych korzeni.
Pojawiają się również zjawisko konwersji na islam rdzennych Polaków. Nie
wiadomo, ilu ich jest - zjawisko to przybiera jednak charakter mody w
niektórych kręgach młodzieżowych. Muzułmanami zostali np. niektórzy wykonawcy
związani ze sceną muzyki hip-hopowej.
W raporcie wystąpią zarówno przedstawiciele społeczności muzułmańskiej w
Polsce, np. główny mufti Tomasz Miśkiewicz czy imam Selim Chazbijewicz, jak
również znawcy problematyki islamskiej.
Temat: Polityczne motywy Związku Wypędzonych
Polityczne motywy Związku Wypędzonych
Jeśli to Centrum powstanie w Niemczech i zachowa charakter
nacjonalistyczno roszczeniowy - proponuję akcję bojkotu firm i
produktów niemieckich. W końcu Niemcy zyją z eksportu. Ale jeśli
chcą coś dalej sprzedawać to niech chociaż z tego powodu [a nie
refleksji nad prawdą historyczną] - okazują szacunek i
zrozumienie innym narodom [a nie tylko silniejszym od siebie].
Mleko się juz rozlało - do programów szkól w Bawarii weszły
materiały m.in. kasety DVD przygotowane w wersji pani Steinbach.
A to oznacza , że zamiast pojednania - rosną nam własnie
pokolenia Niemców przeświadczone o swojej niezasłużonej
krzywdzie i bestialstwie Polaków [na DVD -płaczące staruszki
niemieckie itd. - czysta gra emocjami], którzy wypędzili
biednych Niemców z ich odwiecznych ziem. A takie one odwieczne ,
jak odwiecznie Słowian łużyckich i połabskich ziemie wschodnich
Niemiec , a duńskie północnych itd. itp. Nie po to zginęło w
czasie wojny kilkadziesiąt milionów ludzi , żebyśmy znowu mieli
wchodzić w ten absurd Vaterlandu, na końcu którego zawsze czai
się zbrodnia. Odwieczna to okazuje się niemożność częsci narodu
niemieckiego do wyzbycia się trucizny nacjonalizmu i poczucia
wyższości i milcząca biernośc tych , którzy się temu tak
naprawdę sprzeciwiają. Chciałbym się mylic, ale by to nastąpiło
nie mozemy tutaj ustąpić ; więcej nawet - nie możemy
pozwolić ,aby świat [różne tam Pauly Coxy i inne] zadowolił się
niemiecką interpretacją wydarzeń.
Patrzmy też kiedy się to zaczęło na dobre - zaczekano spokojnie
aż weszliśmy do Unii i wobec tego jakim celom ma służyc w
przyszłości.
Tom z W-wy , który bynajmiej nie ma uprzedzeń żeby zachwycać się
np>:muzyką Heinera Goebbelsa i nie jest bynajmniej oszołomem!
Temat: "Mleko" cokolwiek nieświeże
"Mleko" cokolwiek nieświeże
Są wakacje. Odrabiam domowe zaległości, a lokalna rozgłośnia katuje mnie
"pszebojem" jakiegoś kabotyna, któremu nie starcza odwagi na performance pod
swoim nazwiskiem, dlatego chowa się pod wiele mowiącym pseudonimem "Mleko"
(może dlatego, że ma je jeszcze pod nosem?). "Dzieło" zaczyna się słowami
"Bardzo lubię pana policjanta..."
"Mleczko" jak i cały ten rapp (nie wiem jak sie to pisze) jest mocno
niestrawne i do tego nieświeże. Wystarczy powiedzieć, że podkład dzięki
któremu ten chłam puszczają lokalne stacje radiowe to fragment utworu "Cztery
łapy", pochodzący z telewizyjnego programu dla dzieci pt. "Piątek z
Pankracym". Niezorientowanym dodam, że zszedł z anteny jakieś... 30 lat temu!
To, że tzw. rapp nie jest w stanie stworzyć niczego wartościowego - wiedziałem
dawno. Pół biedy jeśli "artysta ma w tym "afroamerykańskim stękaniu" coś do
przekazania. Otóż "Mleko" ma! Mianowicie nie lubi Policji i dlatego
policjantów przyrównuje do psów! Cały "utwór jest o tym, jakie to z "psów"
tępole, co to czepiają się niewinnych "mlekopodobnych" nie wiadomo o co. A
wszyscy wiedzą, że "Mleko" i jemu podobni to wzór cnót wszelkich, no robaczek
świetojański! Na koniec "Mleko" zdradza tajemnicę, czemu tępe psy się go
czepiają. Mianowicie to "system" (artysta nie mówi jaki) przeżarł "psom"
mózgi. "Gieniusz cy cóś?"
Dziwię się, że komendant główny nie wytoczył głąbowi procesu o zniesławienie.
Chyba ze 3 lata temu byłem świadkiem pouczającego wydarzenie we Wrocławskim
tramwaju linii 11. W niedzielny poranek mlodzieniec o posturze zdechlaka
siedział rozparty niczym basza na jednym z tylnych siedzeń. Puszył się przy
tym niczym paw i rzucał wyzywające spojrzenia pasażerom. Nagle do tramwaju
weszli kontrolerzy. Nasz hiro nie miał biletu. Niemal ze łzami w oczach
poprosił: "Litości, jestem z zespołu (piiip) i zapomniałem kupić biletu".
Wiem, że kontroler (rówieśnik wybitnego muzyka) nie wlepił mu mandatu. Chyba
dlatego do tej pory nie powstał utwór zaczynający się słowami "Bardzo lubię
pana kontrolera..."
Temat: Vratislavius na emeryturę!
Hmmm, oczywiście korzystam i z takich uroków miasta, a to głównie za sprawą
mojej żony, która jast zapaloną melomanką. Co się tyczy "Wratiaslavia cantans",
to ostanio o festiwalu jakby ciszej, za to głośno o jego dyrektorce Lidii
Goeringer d'Odenberg - dała się wybrać do parlamentu europejskiego. W nowej
rzeczywistości politycznej festiwal jakby stracił swój impet - skutecznie
konkurują z nim inne imprezy muzyczne, bo znani wykonawcy chętniej niż przed
1989 rokiem przyjeżdżają do Polski. Także termin jest nie bez znaczenia.
Czerwiec i wrezesień to dla wielu Polaków jeszcze sezon urlopowy. Wynikłe z
politycznego zaangażowania zaniedbania pani dyrektor względem festiwalu
wykorzystuję więc inni - głównie Opera Dolnośląska. To właśnie w wykonaniu
zespołu operowego w ub. roku obejrzałem Carminę... w Hali Ludowej, gdyż gmach
opery od ponad 10 lat pozostaje w remoncie. Ale nie ma tego złego, co by na
dobre nie wyszło. Inscenizacje w hali Ludowej charakteryzują się wielkim
rozmachem, zarówno przestrzennym jak i ilością wykonawców. Np. w
inscenizacji "Aidy" oprócz kilkunastu solistów, wystąpił także ponad
stuososbowy chór, dwudziestoosobowy balet i ok. 200 statystów. Były więc w
ciągu przedstawienia sceny, gdy przed publicznością stawało jednocześnie ok.
500 osób, nie licząc kilku koni, wielbłądów i osłów. Z kolei na "Strasznym
dworze", w początkowej scenie obrazującej powrót dwóch braci z wojny, jeden z
nich przywołuje do siebie ulubionego psa myśliwskiego, drugi zaś sokoła - sokół
efektownie zatacza dwa koła nad widownią, a nasatępnie siada na ręce swego
pana! Wyobrażasz sobie!? W ogóle opera, to od kilku lat nasz sposób
na "sylwestra" - potem, ok. 23.00 idziemy na bal.
Co zaś się tyczy przygotowań, to w tym roku wyjątkowo o nich cicho, zarówno w
obiektach w których mają byc dawane koncerty, jak i w mediach, które zawsze
propoagowały festiwal, ale skoro Ci na tym zależy, to po zdobyciu programu
napewno Ci go dostarczę!
Dzięki za sympatyczną korespondencję. Pozdrawiam!
Temat: Radio Wolna Europa kończy nadawanie w siedmiu k...
Nie wiem czy sprostam, ale...
Sekcja arabska VOA istniala niemal od poczatku rozglosni (poczatkowo nadawala
z Rodos). Niemniej jednak zasieg i zakres programu byl ograniczony.
SAWA nadaje szereg godzin dziennie zarowno wiadomosci miedzynarodowe i
amerykanskie, jak i relacje o wydarzeniach szczegolnie waznych na Bliskiego
Wschodu. Informuje tez o zyciu Arabow w USA, w tym o islamie tamze, a takze
nadaje wiadomoci o wydarzeniach kulturalnych, spolecznych i muzyke mlodziezowa.
Wedlug pierwszych ankiet radio jest popularne, zwlaszcza wsrod arabskich
studentow i inteligencji mimo ogolnie krytycznego w rejonie stosunku do
polityki Waszyngtonu.
To samo, mutatis mutandis, powiedziec mozna o radiu i telewizji FARDA
(Przyszlkosc, w farsi), ktore robia w Waszyngtonie, niezaleznie od sekcji
perskiej, mlodzi Iranczycy wyksztalceni juz w USA. Adresatem jest iranska
mlodziez, a trzeba wiedziec ze 70% spoleczenstwa iranskiego to ludzie ponizej
30tego roku zycia(!) Z nimi wlasnie Waszyngton wiaze najwieksze nadzieje na
demokratyczne zmiany w Teheranie bez koniecznosci rozlewu krwi i interwencji
zbrojnej z zewnatrz. A no, zobaczymy...
Jesli nie w tym roku, to w przyszlym zakoncza emisje sekcje polska, czeska ,
wegierska, slowenska oraz sekcje baltyckie, istniejace juz i tak tylko w
postaci szczatkowej. Czy jest to posuniecie madre- nie wiem, ale
prawdopodobnie stanie sie niedlugo faktem.
Ciekawostka: Najwieksza sekcja jezykowa Glosu Ameryki jest obecnie nie serwis
rosyjski (ten znacznie sie od lat 90tych skurczyl), ale chinski, nadajacy
zarowno po kantonsku jak i po mandarynsku (Pekin go zreszta zaglusza, a strone
internetowa blokuje). VOA jest tez jedyna rozglosnia miedzynarodowa na swiecie
posiadajaca sekcje tybetanska!(probki na stronie <www.voanews.com>)
Temat: Policja kontra pirackie oprogramowanie
Moim zdaniem to skandal, nastepny skandal......;-}
......nie wiem jakie "metody operacyjne" w tych wypadkach stosuje polska
policja. Po pierwsze jestem przyzwyczajony, ze moge zastrzelic kazdego, kto
wejdzie do mojego domu nie proszony, chyba ze ma nakaz, albo dziala ze wzgledu
na bezpieczenstwo narodowe. Nie wiem co moga pokazac polscy policjanci zeby
wejsc komus do domu. A watpie ze policja w kazdym wojewodztwie ma takie
mozliwosci logistyczno-techniczno-cyfrowe, zeby na skarge jakiejs firmy (tylko
taka mozliwosc biore pod uwage) miala "sieciowe" dowody w reku. Trzeba byc
albo idiota, albo uwazac sie za jednego z mieszkancow matrixa, zeby sciagac
durze czesci oprogramowania z netu. W US, wsrod fachowcow (a to oznacza
kazdego kto tylko nie jest zwykla gospodynia domowa i wie co to HTTP;-}) 50%
programow to programy "lewe". Taka jest prawda. Od programow operacyjnych, do
gry w szachy. Tak samo jest w wielu firmach(!). Przyklad - firma zatrudnia
150 pracownikow na systemie MS, a licencji ma na 15 osob. Zwykle bierze sie to
ze zwyklego lenistwa, ale nie zawsze. Dlaczego mam kupowac jakis program za
$600, jesli kupi go moja firma, albo ma to moj kolega? Kazdy ma nagrywarki i
nagrywa, ale nie w celach zarobkowych. Czasem jest troche niedogodnosci, bo
nie mozna czasem sciagac upgrade'ow, wiec sie ich nie sciaga z "lewego" PC. Pan
Gates od tego nie zbiednieje, bo firmy i "zwykli ludzie" jednak musza placic za
programy, bo tak wola, wiedza ze maja gwarancje i nic ich nie obchodzi, ida do
sklepu po nastepny PC, jak po ziemniaki. Natomiast jesli chodzi o muzyczne
CD's & DVD's, to nie oplaca sie robic kopii. Bylem przerazony iloscia "lewych"
plyt w polskich domach. Osobiscie mam same oryginaly i nie chce innych, bo
mnie stac i sa lepsze. Osobiscie moje PC's sa w 50% "lewe", od czesci, po
oprogramowanie, bo PC, sa "custom made". Co z tego ze cos zostalo odkodowane,
wziete z pracy gdzie najnowsze czesci walaja sie w magazynach i sie po nich
depcze, albo kupione przez np. mojego ojca, mame, wojka, ciocie, babcie,
dziadka i przegrane na moje? Absolutnie nic. Tak jak nic nigdy nie ukradlem
(fizycznie), tak dalej nie czuje sie zlodziejem, bo ktos blizki (np. kolega z
pracy) mi to dal w prezencie, a nie dlatego ze mnie na to nie stac i musialem
oszczedzac. I to jest smutna prawda - w Polsce, Ukrainie, Rosii glownie bieda
nakreca piractwo, a ze bieda jest powszechna, wiec kopiuje sie co sie da w
przerazajacych ilosciach. Jest rzecza niegodziwa oczekiwac godziwosci od ludzi
zyjacych w warunkach uwlaczajacych ludzkiej godnosci. I do tego te "akcje"
policyjne, ktore oczywiscie uderza w jakis biednych, zastraszonych ludzi z
trudem oplacajacych polaczenia internetowe. To wlasnie jest skandal. Niech
policja lapie dlesiarzy, mafie i politykow SLD, a nie facetow w okularach przed
komputerami.
Uszanowanie,
Paul
Temat: PiS = PZPR?
Ja mam dość.
Jestem bardzo spokojny zwykle, ciężko mnie wyprowadzić z równowagi.
Przeżyłem mowę Jarosława, premierem nie nazwę :]
Przeżyłem Dorna.
I jak Giertych mówił, że jestem nienormalny.
I że on zrobi tak, że wszyscy będą normalni.
I jak połowa sali biła mu brawo.
Debilny uśmieszek Jarosława gdy mówili Tusk i Olejniczak.
Ale jestem fanem muzyki. Pasjonuję się nią, więc siłą rzeczy interesuje mnie
też polski rynek muzyczny, także polska radiofonia. I tak: ostatnio mianowano
nowego szefa Radia BiS. I było coś takiego:
"W piątek na stronie Radia Bis pojawiła się zapowiedź niedzielnej audycji.
Tematem miała być walka z faszyzmem w Polsce, a gośćmi - działacze
antyrasistowskiej organizacji Nigdy Więcej. W zapowiedzi można było przeczytać
m.in.: "Od 1990 r. odnotowano czterdzieści ofiar śmiertelnych agresji na tle
ksenofobicznym. Ciekawe, czy lekcje wychowania patriotycznego proponowane przez
Romana Giertycha będą uwzględniać te szokujące informacje? Tym bardziej że
podżegający do przemocy faszyści są często blisko związani z Młodzieżą
Wszechpolską". Zapowiedź wisiała na stronie rozgłośni dobę. W czwartek nowym
szefem Radia Bis został Jacek Sobala. Powołał go nowy prezes Polskiego Radia
Krzysztof Czabański, prawicowy publicysta. Sobala to znany dziennikarz radiowy,
ostatnio prowadził program publicystyczny w telewizji Puls. - W piątek
zadzwoniła do mnie sekretarka dyrektora Sobali i zapytała, czy możemy zmienić
temat audycji. Kiedy odpowiedziałem, że nie, usłyszałem, że w niedzielę możemy
nie przychodzić do studia. Za to w poniedziałek mam się stawić u szefa -
opowiada Cegielski.
Na spotkaniu dziennikarz dowiedział się, że jego audycja nie mieści się już w
nowej formule Radia Bis i że natychmiast spada z ramówki"
Z ramówki spadają też wszystkie audycje autorskie, których nie dało się
kontrolować. Muzyczne też. Nawet muzyczne!
Własnie zabili ostatnie niezależne radio, gdzie można było wygłaszać inne niż
Jedynie Słuszne poglądy, dyskutować.
Genialnie moim zdaniem podsumował to jeden z prowadzących, niejaki Duje Pe.
Przed informacjami, w radiu, poszło w eter coś takiego:
www.tosiewytnie.com/portal/content/view/59/1/
Trzeba kliknąć w "Jak odchodzić - to z HUKIEM!!"
I można nie lubić rapu, wiadomo.
Ale tego warto posłuchać. Sama prawda o stanie polskiej radiofonii.
A dla Dujego Pe wielki szacun, jak to mawiają, za odwagę.
Bo pewnie będzie z tego wielki szum.
I Dobrze, bardzo dobrze. Bo o tym trzeba mówić głośno.
A ja już mam tylko jedno życzenie. Obyśmy dożyli V RP.
Dobranoc.
Temat: IMPREZY, KONCERTY CZY WYSTAWY ARABSKIE
II Tzadik Poznań Festiwal
wyborcza.pl/1,75475,5565631,Przebic_Zorna.html
Muzyka, wystawy i filmy, a wszystko pod jednym wspólnym
mianownikiem - próby wskrzeszenia kultury żydowskiej w Poznaniu.
Dziś rozpoczyna się II Tzadik Poznań Festiwal
Granica jak szew. Dwa płaty mięsa zszyte jak świeża rana. Tak Lemel
widzi granicę izraelsko-palestyńską?
...Szczegóły na www.tzadikpoznanfestival.pl
Rozmowa
z Yairem Dalalem
mistrzem gry na tradycyjnej lutni arabskiej oud
Tomasz Handzlik: Jesteś emigrantem?
Yair Dalal: Urodziłem się w Izraelu, ale moja rodzina pochodzi z
Bagdadu, skąd musiała uciekać wiele lat temu. Ojciec doskonale
pamięta tamte czasy i ciągle wspomina rodzinny dom w Bagdadzie,
opowiada historie ze swojego dzieciństwa i dorosłego życia. Historie
o tym, jak się kiedyś żyło w tym cudownym mieście.
Dziś jest już dziadkiem moich dzieci i wcale nie przestał ich
opowiadać. To jego sposób na zachowanie tradycji i historii naszej
rodziny.
Ojciec do dziś trzyma swój stary iracki paszport z pieczątką "wyjazd
bez możliwości powrotu", która - niestety - wciąż jest aktualna.
Sytuacja w Bagdadzie jest zbyt trudna, byśmy mogli tam pojechać. To
wciąż zbyt niebezpieczne dla nas - Żydów z Izraela.
Jak określiłbyś swoje muzyczne korzenie?
- Wychowałem się w kulturze irackiej, żydowskiej i arabskiej.
Wyrosłem, słuchając takich właśnie modlitw i kościelnych pieśni, ale
też muzyki ludowej i pieśni weselnych.
To nie wszystko. Jako dziecko słuchałem też brytyjskiego i
amerykańskiego rockandrolla, piosenek The Beatles, jazzu i bluesa. A
kiedy zacząłem się uczyć gry na skrzypcach, poznałem europejską
klasykę. Moja muzyka to obraz mojej duszy i wiedzy, jaką zbierałem
przez wiele lat. Jest więc we mnie tradycyjna muzyka Żydów i Arabów,
ale też muzyka Indii i Bałkanów. I to pewnie dlatego jestem w stanie
swobodnie grać z muzykami klasycznymi, jak też etnicznymi z różnych
kręgów. Wkrótce wydam kolejną płytę z Band'Orient, nagraną z
udziałem muzyków jazzowych. Program ten zagramy na festiwalu w
Poznaniu - to będzie fuzja jazzu z muzyką Wschodu.
Nazywają cię ambasadorem muzyki Bliskiego Wschodu.
- Muzykę żydowską i arabską zdecydowałem się grać, gdy zdałem sobie
sprawę, że za chwilę może ona zupełnie zniknąć z naszej kultury
wyparta przez pop. Ale najważniejsza jest dla mnie współpraca z
muzykami pochodzącymi z odmiennych kultur i artystami młodszej
generacji. Wierzę, że grając z nimi, pokazuję niezwykłe bogactwo i
prawdziwie artystyczny wyraz wschodniej muzyki.
Jaką rolę w twoich kompozycjach odgrywa improwizacja?
- Jest dla mnie bardzo ważna. Kiedy gram jazz, staram się
improwizować we wschodnim stylu, by stworzyć pewien kolaż. Ale
czasem też wyłącznie improwizuję. W naszej kulturze ten styl nazywa
się taqsim i oznacza formę, po jaką muzycy sięgają, by improwizować.
Działasz także na rzecz pokoju. W 1994 roku występowałeś na gali
Pokojowej Nagrody Nobla, którą przyznano Icchakowi Rabinowi,
Szymonowi Peresowi i Jaserowi Arafatowi.
- Działam na rzecz pokoju, ucząc muzyki dzieci pochodzenia
żydowskiego i arabskiego jednocześnie. Pokazuję im, jak różne i
piękne są ich kultury. Uczę pisać muzykę, śpiewać piosenki, a potem
wszyscy razem bierzemy udział w koncertach na rzecz pokoju. I myślę,
że to naprawdę skutkuje.
Co daje dzieciom muzyka?
- Poczucie wolności. I tolerancję.
Rozmowy pokojowe. Uścisk dwóch odrąbanych dłoni to symbol polityki
pustych gestów?
Yair DalalRok temu impreza była spektakularna. Głównie dzięki
ekscentrycznemu Johnowi Zornowi i jego słynnej Masadzie. To od nazwy
nowojorskiej wytwórni Zorna zaczerpnięto tytuł festiwalu. Trudno
będzie powtórzyć tamten sukces. Ale organizatorzy się nie poddają. I
w programie znów sporo ciekawych wydarzeń.
Po raz pierwszy w Polsce wystąpią na festiwalu dwie niezwykłe grupy
z Izraela: Yair Dalal Band'Orient (8 sierpnia) oraz Albert Beger New
Quartet (9 sierpnia).
Temat: ślub kościelny - poczułam się zażenowana
Witaj! Zacznę od końca, bo tam piszesz najciekawsze.
Nie godzę się tylko na to, żeby ktoś mnie zmuszał do płacenia za
> grę organiście, który artystą bynajmniej nie jest, albo co gorsze do płacenia z
> a
> to, żeby nie grał.
To jest patologia. Ale ja też o tym wprost pisałem. Pisałem skąd to się bierze.
Proboszczowie, którym nie zależy na poziomie muzyki liturgicznej w ich
parafiach, a jedynie na oszczędnościach kosztem pracowników, zatrudniają
kompletnych amatorów, bo tylko tacy godzą się na zupełnie groszowe stawki.
Później tamci usiłują to sobie odbić poprzez różnorodne zdzierstwa, gdyż ich
wpływy z parafii są praktycznie żadne. Zdarza się, że żądają stawek wyższych niż
muzycy solidnie wykształceni, także gdy nie grają. Proboszczowie przymykają na
to oczy, bo w ten sposób sami mniej płacą. Tu jest pies pogrzebany.
Albo za płacenie kościelnemu, którego rola naprawdę sprowadz
> a
> się tylko do rozwinięcia chodnika.
Tutaj się z Tobą nie zgadzam. Naprawdę przy ślubie jest znacznie więcej roboty.
Gdyby było jak myślisz, to w mszach innych niż ślubne, gdzie nie ma dywanu,
kościelny byłby zupełnie zbędny, a to nieprawda. Nie chce mi się powtarzać.
Pisałem o tym wcześniej.
Czy marsz weselny jest muzyką sakralną? Wydawało mi się, że nie, ale może się
> mylę. Ale może tu chodzi o to, że w trakcie mszy musi być muzyka sakralna, a
> marsz jest przed....?
Utwory wykonywane na rozpoczęcie i zakończenie liturgii są jej częścią.
Marsz weselny nie jest utworem sakralnym. Najbardziej znany Marsz Mendelssohna
jest fragmentem muzyki do sztuki teatralnej "Sen Nocy Letniej" wg Szekspira.
Drugi w kolejności Marsz Wagnera pochodzi z dramatu muzycznego "Lohengrin".
Obecność tego typu utworów w liturgii jest dowodem jej zeświecczenia. Niektórzy
uznają to wręcz za profanację, niestety tak mocno rozpowszechnioną, że mało kto
potrafi zauważyć problem. Znam jednak organistów i księży, którzy nie pozwalają
na wykonywanie marsza weselnego. Taką postawę rozumiem. Także znane Ave Maria
Schuberta jest skomponowane do tekstu, który nie ma nic wspólnego z modlitwą
Zdrowaś Maria. Zgadza się jedynie incypit. Jest to świecka pieśń Schuberta z
akompaniamentem fortepianowym, jakie pisał setkami. Ave Maria Gounoda też nie
jest utworem liturgicznym, ale swobodną parafrazą zupełnie świeckiej muzyki J.S.
Bacha przeznaczonej na klawesyn. To wszystko można uznać za profanację.
No właśnie, bo przecież nie raz widziałam w kościele gitary, a to też równie
> świeckie i sakralne co i smyczki...
Dwa fragmenty z oficjalnych przepisów liturgicznych:
"Poza organami wolno używać w liturgii innych instrumentów z wyjątkiem tych,
które są zbyt hałaśliwe lub wprost przeznaczone do wykonywania muzyki
rozrywkowej. Wyłącza się z użytku liturgicznego takie instrumenty jak fortepian,
akordeon, mandolina, gitara elektryczna, perkusja, wibrafon, itp."
(Instrukcja Episkopatu Polski o muzyce liturgicznej po Soborze Watykańskim II)
"Jest niezgodne z prawem wykonywanie w kościele muzyki, która nie zrodziła się z
inspiracji religijnej i została skomponowana z myślą o określonych środowiskach
świeckich, niezależnie od tego, czy jest to muzyka dawna, czy współczesna, czy
stanowi dzieło reprezentujące najwyższy poziom, czy tez posiada charakter sztuki
ludowej. Jej wykonywanie oznaczałoby brak szacunku wobec świętości kościoła, a
także samego utworu muzycznego, który nie powinien byc wykonywany w niestosownym
dla niego kontekście."
(Instrukcja Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 1987 r.
Instrukcja ta dotyczy nie tylko liturgii, ale także koncertów organizowanych w
kościołach)
Z powyższego wynika:
1. Smyczki są dozwolone, gitary - zabronione.
2. Niezwykle istotny jest dobór repertuaru odpowiedniego do danego obrzędu, w
tym wypadku do ślubu.
Myślę, że znalezienie programu ślubnego dla kwartetu smyczkowego to naprawdę
trudne zadanie, ponieważ bardzo rzadko w historii muzyki pisano utwory religijne
na taki skład wykonawczy. Kojarzy mi się jedynie kwartetowa wersja "Siedmiu Słów
Chrystusa na Krzyżu" J. Haydna, ale to z oczywistych powodów na ślub się nie
nadaje. To muzyka odpowiednia na nabożeństwo pasyjne.
Temat: Festiwal Dialogu Czterech Kultur
Program na poniedziałek (15.IX)
18:00 Wernisaż wystawy malarstwa Marii Elsner - Michalski.
Artystka od wielu lat mieszka we Francji i tam szuka inspiracji do swej sztuki.
Prowansalskie miasteczka, jedne skromne, inne okazałe, nasycone ciepłem,
przeglądają się w jej wizji ukształtowanej wcześniej w Krakowie i zainspirowanej
niegdyś duchem wschodniej ikony. Jej malarstwo ma wielu miłośników, czego
dowodem są liczne wystawy (głównie we Francji, Holandii i Polsce), do udziału w
których regularnie jest zapraszana.
miejsce: Galeria Festiwalowa, Pl. Wolności 5
19:00 "Jak by tu miasto przystroić w ry(t)m?" Zespół Perkusyjny Akademii
Muzycznej im. G.K. Bacewiczów w Łodzi.
Pełen nastroju, wspomnień i liryki wieczór poświęcony zarówno dawnej Łodzi i jej
mieszkańcom, jak i poezji oraz muzyce powstającej w mieście obecnie. Dobra
poezja (m.in. Juliana Tuwima i Jonasza Kofty), dobra muzyka (m.in. Purcell,
Chopin, Schubert) oraz dobrzy wykonawcy - istniejący już od ćwierć wieku Zespół
Perkusyjny Akademii Muzycznej. Twórcy koncertu zadedykowali ów wieczór "miastu w
którym żyjemy i ludziom tworzącym jego kulturę".
miejsce: Sala Lustrzana Pałacu Poznańskich, ul. Ogrodowa 15
21:00 Kwartet A2 (Polska)
Niemal wprost z festiwalu filmowego w Wenecji gdzie odbierał hołdy za rolę w
"Pornografii" Jana Jakuba Kolskiego pojawi się w Łodzi Krzysztof Majchrzak. Ale
nie w roli aktora, lecz muzyka - pianisty. Wraz z Januszem Brychem, Maciejem
Muraszko i Krzysztofem Samelą tworzy bowiem jazzowo rockowy zespół, w którego
repertuarze znajdują się oryginalne aranżacje znanych utworów różnych gatunków
stylistycznych utrzymane w stylu jazz rocka z przełomu lat 60. i 70. (Miles
Davis, Mahavishnu Orchestra i in.). Nienaganna technika, zaskakujące nowe
pomysły na stare standardy, słowem uczta duchowa dla wszystkich miłośników
dobrej muzyki.
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Centrum Manufaktura - w dawnej fabryce Poznańskiego
22:30 Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi (Polska) "Toksyny"
Pięć jednoaktówek młodego dramaturga Krzysztofa Bizio poświęconych owym
tytułowym toksynom współczesnego społeczeństwa: samotności, przemocy, braku
miłości, zachwianym systemie wartości. Po premierze tego spektaklu krytycy
zachwycali się gra aktorów. "Inscenizacja rozpisana na dwa głosy, dzięki aktorom
brzmi jak cały chór" - pisała Renata Sas w "Expressie Ilustrowanym". "Sceniczne
partnerstwo Bronisława Wrocławskiego i Sambora Czarnoty przynosi wręcz
metafizyczne odczucie podwojenia" - wtórował Leszek Karczewski na łamach "Gazety
Wyborczej", a Michał Lenarciński w "Dzienniku Łódzkim" stawiał kropkę nad "i":
"dla podziwiania aktorów do teatru przyjść trzeba". A zatem serdecznie zapraszamy.
(czas trwania spektaklu 1h 20')
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Centrum Manufaktura - w dawnej fabryce Poznańskiego - Hala nr 9
Miłych wrażeń!
Dżekil <><
Temat: Festiwal Dialogu - reaktywacja
II Festiwal Dialogu Czterech Kultur... (DŁ)
www.lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/298777.html
II Festiwal Dialogu Czterech Kultur odbędzie się w Łodzi
Środa, 10 września 2003r.
Blisko cztery raz mniej niż w roku ubiegłym, czyli 2,8 mln zł, będzie kosztował
II Festiwal Dialogu Czterech Kultur w Łodzi. Na tydzień przed rozpoczęciem
imprezy jej organizatorzy spotkali się z dziennikarzami, aby zdradzić program
przedsięwzięcia.
– Festiwal będzie skromniejszy, ale w wymowie na pewno nie gorszy od
poprzednika – zapewnił Witold Knychalski, pomysłodawca imprezy, szef
Towarzystwa na Rzecz Dialogu Kultur.
– Wszystkie drogi prowadzą do Łodzi. To będzie jedno z najbardziej
ekscytujących wydarzeń kulturalnych w Polsce – dodał szef artystyczny FDCK
Michał Merczyński, równocześnie dyrektor Teatru Rozmaitości w Warszawie i szef
poznańskiego festiwalu „Malta”.
Festiwalowi, którego istnienie wisiało na włosku, ostatecznie udało się
pozyskać sponsorów, ale tylko jednorazowo. Z ratunkiem przyszła Telewizja
Polska, która poniesie prawie 80 proc. kosztów imprezy. TVP wykupiła licencje i
prawa do nagrania większości programów znajdujących się w repertuarze
festiwalu. Jak się wyraził dyrektor generalny TVP Janusz Pieńkowski, także z
tego powodu, że „nie było innych chętnych do udźwignięcia ciężaru finansowego
imprezy”.
Festiwal będzie trwał tydzień, a większość przedsięwzięć odbędzie się na
terenie „Manufaktury” przy ul. Ogrodowej. Imprezę reklamuje plakat wykonany
przez znanego rysownika Rafała Olbińskiego. Jego głównym elementem jest drzewo
z gołąbkiem pokoju oraz cztery korzenie splatające się w jeden pień.
Preludium do festiwalu ma być prapremiera „Kamienia filozoficznego” w Teatrze
Wielkim. Przez siedem kolejnych dni odbędzie się około 40. różnych wydarzeń,
głównie z dziedziny muzyki i teatru. Największym wydarzeniem będzie niedzielny
koncert Izraelskiej Orkiestry Symfonicznej pod dyrekcją Zubina Mehty.
Z zagranicy przyjadą także najsławniejsi rosyjscy klowni z grupy Licedei oraz
międzynarodowa kompania cyrku teatralnego „Gosh” z Niemiec, która w Polsce
jeszcze nigdy nie występowała. W programie festiwalu znajdą się również
koncerty Ryszarda Rynkowskiego, Stanisława Sojki, a dla młodzieży – koncert
muzyki klubowej, który poprowadzą didżeje z Polski, Rosji, Izraela i Niemiec. W
repertuarze imprezy znalazły się też łódzkie akcenty, m.in. wystawa rzeźb
Katarzyny Kobro i spektakle Teatru im. Jaracza.
Festiwal jeszcze nie pozbył się długów z poprzedniego roku. Organizatorzy nie
chcieli zdradzić, jaka dokładnie kwota jeszcze ciąży na festiwalu.
– Do końca roku wyjdziemy z ubiegłorocznego zadłużenia i rozliczymy obecny
festiwal. Chcemy zachować dobre imię swoje i imprezy. Popełniliśmy kilka
błędów, ale nie zamierzamy ich powtarzać – obiecał Witold Knychalski. Janusz
Sikora z Towarzystwa na Rzecz Dialogu Kultur zapewnił, że bilety na wszystkie
wydarzenia, poza występem orkiestry Zubina Mehty, będą kosztować około 10 zł.
(ek) - Dziennik Łódzki
Temat: Festiwal Dialogu Czterech Kultur
Program na wtorek (16.IX)
17:00 Cyrk GOSH "Pelahueso" (Niemcy)
Dwunastu artystów - piosenkarze, aktorzy, muzycy, komedianci, cyrkowcy. Niemcy,
Francuzi, Belgowie, Hiszpanie. Tu spotykają się zresztą nie tylko narodowości.
Miesza się liryka z humorem, kaskaderskie sztuczki z rasowym kabaretem, groteska
z tragedią, subtelność z wulgarnością, a precyzyjna reżyseria z wielką improwizacją.
Zacierają się granice między widownią a sceną, klasycznym spektaklem a ludyczną
biesiadą. Artystyczna wyprawa w lata trzydzieste staje się pretekstem do
wspólnej zabawy, wzruszeń, wygłupów. I ten dziwaczny tytuł: Pelahueso. Czy to w
ogóle coś znaczy? " Czy to kabaret, cyrk czy teatr?" - pytał zdezorientowany
krytyk Fabien Tenaille. "To trudno opowiedzieć" - sugerowano w L`Express. No
właśnie, najlepiej przekonać się samemu.
(czas trwania spektaklu 1h30')
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Centrum Manufaktura - w dawnej fabryce Poznańskiego
19:00 LICEDEI "Semianyuki" (Rosja)
Pomysł, by pozbawić cyrk wszystkich zwierząt, woltyżerów itp., a zostawić samych
klaunów wydawać się może bardzo ryzykowny. A jednak w przypadku Licedei zamienił
się w wielki sukces. Od paru dziesięcioleci zespół odnosi wielkie sukcesy
zarówno u siebie w kraju, jak i za granicą. "Pokatukha", to mieszanka starych
przedstawień, "Semianyuki" zaś przygotowało najmłodsze pokolenie
klaunów-artystów. Zapierająca w dech sprawność warsztatowa, zaskakujące tricki,
efektowne sceny, odpowiednia w proporcjach dawka śmiechu i refleksji, to
największe atuty obu przedstawień. "Polecam wam osobiście pojechać do Rosji i
obejrzeć je, wówczas poczujecie prawdziwe szaleństwo" - zachęcał Andre
Gintzburg. Dziś nie trzeba nigdzie jechać. Licedei przyjechał do nas.
(czas trwania spektaklu 1h15')
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Centrum Manufaktura - w dawnej fabryce Poznańskiego
20:00 WSCHODY I ZACHODY MIASTA. Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy.
Głośno było Swego czasu o spektaklu "Ballada o Zakaczawiu" przygotowanym przez
Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy, a mówiącym o losach młodych ludzi z
peryferyjnej dzielnicy. Historia miasta powraca w kolejnej inscenizacji -
"Wschody i Zachody Miasta" Roberta Urbańskiego, w reżyserii Jacka Głomba, z
muzyką Pawła Moszumańskiego i scenografią Małgorzaty Bulandy. "Jest to pierwszy
w dramaturgii portret jednej sceny i związanych z nią ludzi - od dyrektorów i
aktorów po statystów i maszynistów. O tyle niezwykły, że dotyczy trzech okresów
w życiu teatru: niemieckiego, rosyjskiego i polskiego, akcja rozgrywa się bowiem
miedzy 1933 a 1956 rokiem" - pisał na łamach "Gazety Wyborczej" Roman Pawłowski.
Ale to także burzliwa historia całego XX wieku z perspektywy mieszkańców pewnego
dolnośląskiego miasta: Liegnitz - Lignicy - Legnicy. Na wielkie międzynarodowe
konflikty i przemiany patrzymy tu z perspektywy zwykłych ludzkich losów. Ten
spektakl, który uczy mądrego, pozbawionego stereotypów rozumienia historii.
(czas trwania spektaklu 3h30')
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Teatr Muzyczny, ul. Północna 47/51
21:00 Stanisław Sojka "Wiersze poetów polskich" (Polska)
Bohatera wieczoru przedstawiać raczej nie trzeba. Zaczynał mając 7 lat od śpiewu
w kościelnym chórze, debiutował "na poważnie" 25 lat temu, a obecnie jest
niekwestionowaną gwiazdą polskiej estrady. W połowie lat osiemdziesiątych
wypracował własny, dojrzały, oryginalny styl. W 1988 roku rozpoczął długą i
owocną współpracę z Januszem Yaniną Iwańskim, gitarzystą jazz-rockowej grupy Tie
Break; o ich albumie "Acoustic" wydanym w 1991 roku mówi się, że o kilka lat
wyprzedził epokę nagrywania "bez prądu". Kolejna ich płyta "Neopositive" (1992)
zawierała piosenkę Tolerancja, która została wylansowana na wielki przebój. Tym
razem wystąpi w oryginalnym i bardzo ciekawym repertuarze, w większości z własną
muzyką, do słów wielkich klasyków polskiej poezji: Wisławy Szymborskiej,
Bronisława Leśmiana, Leopolda Staffa. Zapowiada się wieczór najwyższej
estradowej jakości.
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Centrum Manufaktura - w dawnej fabryce Poznańskiego
Temat: ślub kościelny - poczułam się zażenowana
Z watku wynika, ze jestes organista- sorry, ale bez przesady, nie wiem w jakiej
>
> parafii grasz, ale w mojej organista ma regularna pensje.
Napisałem "Rzadko który ma pensję". Wszystko się zgadza. Czasem ktoś taki się
trafi. Nie napisałem, że to absolutnie niemożliwe, ale że to rzadkość.
Jesli ktoś ma już pensję, to często w podpisanej umowie nie ma ani słowa o
obowiązku grania ślubów i pogrzebów w ramach tej pensji. Z różnych powodów.
Trudno od człowieka wymagać, aby był zawsze na zapas dyspozycyjny, niezależnie
od tego czy będzie jakiś ślub lub pogrzeb, czy nie. Organiści podejmują inne
prace, zwłaszcza ci lepsi, którzy umieją więcej. Wysokość pensji dla człowieka
dyspozycyjnego przez siedem dni w tygodniu od rana do wieczora powinna być
odpowiednia. Byłoby to kosztowne, a jednocześnie nie jest nikomu do szczęścia
potrzebne, więc proboszczowie chętnie z tej dyspozycyjności rezygnują. Pozwala
to obniżyć wysokość pensji lub (najczęściej) zupełnie z niej zrezygnować. Wtedy
wynagrodzenie jest liczone wprost od ilości zagranych mszy. W takim układzie
zupełnie naturalne jest, że za granie na ślubie płacą państwo młodzi. Bo to ich
msza.
Młodzi najczęściej nie zauważają jednej korzystnej dla nich w tej sytuacji
sprawy. Jeśli płacą, to mogą wymagać. Nie muszą korzystać z usług miejscowego
organisty, ale mogą wybrać takiego, który im pasuje poziomem i ceną, na ogólnie
przyjętych w całym biznesie zasadach wolnego rynku. I podyskutować z nim do woli
o programie muzycznym własnego ślubu.
Niestety, nie zawsze jest tak sielankowo. Nie wszyscy są uczciwi. Także Ty o tym
piszesz:
czasami w niektorychj parafiach jest cennik, ktory zawiera granie
> organisty - jak nie chcesz by gral, lub ma sie wlasna oprawe, to trzeba
> zaplacic by nie gral...
To rzeczywiście sytuacja naganna. Postępują tak zazwyczaj ludzie, którzy
muzykami są tylko z nazwy, czyli nic nie umieją. Nie powinni oni w ogóle
funkcjonować na rynku. Dlaczego jednak funkcjonują? Dla proboszczów tacy ludzie
są najtańsi i najwygodniejsi. Nie narzekają na niskie zarobki, ani np. na
instrument, który domaga się pilnego remontu. Ponieważ są wygodni, są też
"kryci" przez swoich proboszczów w tym procederze. W ten sposób dorabiają do
zupełnie mglistych wpływów z kasy parafii. Sytuacja ta niestety się nie zmieni
dopóty, dopóki wierni nie będą naciskali na proboszczów, by zatrudniali naprawdę
kwalfikowanych muzyków.
Za to ci, którzy są naprawdę dobrzy, jeżdżą w sezonie od kościoła do kościoła.
Wszędzie tam, gdzie młodzi nie chcą słuchać muzycznego bełkotu miejscowego
dławidudy. Ci dobrzy często jednak nie mogą sobie znaleźć kościoła, w którym
pracowaliby na stałe. Proboszczowie wybierają gorszych, za to tańszych i
bardziej spolegliwych. Cała ta sytuacja jest chora. Obserwuję jednak, że
większość ludzi nie wie, jakie są rzeczywiste przyczyny tej choroby. W
niektórych regionach naprawdę dobrych muzyków w kościołach jest tak niewielu, że
często ludzie nie zdają sobie nawet sprawy, o ile piękniej grają ci z
niekłamanym talentem okupionym długoletnią pracą nad rozwojem własnych
umiejętności. Zdarzało mi się obserwować wśród weselnych gości poza zachwytem
także najzwyklejsze zdziwienie.
Temat: Zacofanie Kropiwnickiego
Gość portalu: Lennon napisał(a):
> sport - TAK, ale najlepiej w postaci wędrówek
> > po górach,
>
> czy dla ciebie sport to tylko burdy na stadionach?
A czy dla ciebie sport uprawia się tylko na stadionach? Jest dużo różnych
konkurencji sportowych. Czytuję za GW: "Kropiwnicki nie jest zwolennikiem
sportu wyczynowego". Więc może będzie wprowadzał program gry w bierki? :)
> > szybkie połączenia z Warszawą - NIE, bo to nie będzie służyło
> > Łodzi, Parada Techno - NIE, bo on ma lepsze i mniej hałaśliwe pomysły....
>
> Czy dla Ciebie jest to najwazniejsze wydarzenie kulturalne?
Nie wiem, czy najważniejsze ale na pewno jedno z ważniejszych i cieszących się
największą popularnością. Kolega Lennon nie zauważył chyba, że ludzie mają
różne gusta - jeden słucha muzyki poważnej, inny jazzu a jeszcze inny techno i
jeśli zlikwiduje się paradę to na pewno nie zaowocuje to tym, że ci, którzy
słuchają techno pojawią się w filharmonii.
Poza tym jest to wydarzenie na skalę krajową, przyciąga do Łodzi tysiące
młodych ludzi i jest bardzo dobrym elementem promocji miasta. Nie rozumiem,
dlaczego z powodów odmiennych gustów muzycznych pana Kropiwnickiego młodzi
ludzie słuchający techno mają zostać pozbawieni tej imprezy. Jakoś nie
słyszałem, żeby oni np. protestowali przeciw plenerowym koncertom muzyki
poważnej, które w tym roku odbyły się w Łodzi. Berlin doskonale potrafił
wypłynąć na Love Parade i świetnie wykorzystał tą imprezę do promocji miasta
ale tam burmistrz nie układa kalendarza imprez według własnego widzimisię.
> Oczywiście
>
> > pewnie pan Kropiwnicki zaoferuje młodzieży w zamian jakieś zwiedzanie muze
> ów
> > albo uczęszczanie do filharmonii (ewentualnie festiwal muzyki
> > chrześcijańskiej)...
>
> Niektorym by sie to przydalo, ale dla nich kultura to wylacznie zadyma.
Jaka zadyma? Czy parada to dla ciebie zadyma? Widocznie malo wiesz na ten
temat, bo imprezy techno to jedne z najbezpeczniejszych imprez masowych.
Podobnie zreszta wypowiada się łódzka policja.
> > Wydaje mi się, że prezydent powinien się wsłuchać w to,
> > czego chcą mieszkańcy a nie kierować się własną nadwrażliwością na hałas.
> > Łódź to nie pana prywatny folwark panie Kropiwnicki!
>
> A moze tego chce wlasnie czesc mieszkancow tego miasta
A inna część chce dokładnie czegoś odwrotnego. Dlaczego słuchać jednej częśći a
inną kompletnie ignorować? W Łodzi wystarczy miejsca dla jednych i dla drugich
a prezydent powinien być tym który umie rozwiązywać problemy nie skłócając ze
sobą mieszkańców a pan Kropiwnicki zamierza to zrobić w inny sposób.
Temat: Łodzi prezentację czas zacząć...
część dalsza
smutas2 napisał:
> 1. Prezydent Panas bardzo potrzebował dziełań w kierunku różnych nacji.
> Wymyślono Fastiwal i powołano specjane stowarzyszenie do tego celu.
Przynajmnije oficjalnie:
Fundacja powstała rok temu, list intencyjny w sprawie Festiwalu został podpisany przed wakacjami (już dobrze nie pamiętam terminu, ale chyba w okolicach kwietnia...)
> 2. Budżet Miasta wyłożył ogromną jak na łódzkie warunki kasę.
Owszem, idź do punktu informacyjnego na Placu Wolności i zobacz jak rozbudowany jest program...
Stąd i dyskusje,
> czy należało robić tak drogą imprezę gdzie większośc rozliczeń dotyczy osób i
> firm spoza Łodzi.
Tutaj pojawia się problem, czy łódzkie firmy mogłyby się czegoś takiego podjąć, ale rzeczywiście- sprawa jest warta zbadania (a tak w ogóle to ile firm z Łodzi bierze udział w realizacji tego programu, a ile spoza niej??)
> 3. Jeżeli łodzianie zarabiaja na festiwalu to z pewnością należy do nich pani
> była Dyrektor Promocji UMŁ. Nagle z dnia na dzień została zatrudniona na etacie
>
> Magistratu z niezłą gażą i pełną samodzielnością (chyba podlega bezpośrednio
> prezydentowi). Nie nadawała sie w Wydziale Promocji to zatrudniono ja do
> promowania festiwalu.
Również warte zainteresowania.
> 4. Dziwią mnie ataki na yarro. Obrazki dla publiki mają wszystko
> usprawiedliwiać ?
Nie, ale na nie warto zwrócić uwagę przy rachunku końcowym.
To dlaczego nie zachwycaliście się, że prezydent uzyskał
> tytuł magistra - przecież należy podnosić kwalifikacje. Zawsze to miło dla
> miasta, gdy prezydent uzyskał wyższe wykształcenie. Ale nie podobało się, że za
>
> szybko, że nie tak, że powinien inaczej sie uczyć.....
Jak już pisałem wcześnije- jak rozmawiamy o Festiwalu, to rozmawiajmy o Festiwalu, a nie o aferach politycznych dziejących się nawet nie w tym samym kręgu życia miasta...
" To dlaczego nie zachwycaliście się, że prezydent uzyskał
> tytuł magistra - "
Dobrze wiemy, że sam fakt magisterium, został jednocześnie ujawniony z podejrzeniami dotyczącymi nadania tego tytułu...
> Może i festiwal ma kilka takich słabych punktów, których nie chcecie widzieć
> zachwyceni super wydarzeniami kulturalnymi.
Prosze o konkretne przykłady, bo chętnie uświadomię się (bez ironii)
> 5. Dla kogo te imprezy. Najciekawsze zarezerwowane dla vipów lub dawno
> wykupione przez znajomych. Inne - bilety dość drogie.
> Czyli imprezy elitarne.
Również o przykłady proszę (sam podam jeden: Dzisiejszy koncert w Fabryce Poznańskiego, był tylko dla tych, którym "wysłano listownie" bilety wstępu- zasłyszane przypadkiem w czasie wizyty w biurze Festiwalu na Pl. Wolności.)
> Zostają koncerty w pubach, czyli muzyka przy piwie. Czy łodzianom potrzeba
> czegoś więcej, poza świadomością że w tym mieście niektórzy świetnie sie bawią
> we własnym gronie ?
Jest jeszcze Przegląd Filmów (a nawet- Przeglądy Filmów), wernisaże , konferencje koncerty, kabarety....etc...a te koncerty- to równeiż jazzowe- rzeczywiście o tak małych walorach kulturalnych??
Dali kasę to i mogą się bawić.
> do zobaczenia na imprezach festiwalowych
>
Do zobaczenia:-)
Temat: PRZEDSTAWCIE SIĘ
Pierwsze dni w Abu Dhabi
Jak wspomniałem, czytając ogłoszenie o pracy w Abu Dhabi nie miałem
pojęcia "gdzie to jest". Oczywiście przeczytałem, że jest to w Zjednoczonych
Emiratach Arabskich, ale oprócz tego, że to na pewno leży nad Zatoką Perską, to
więcej nie wiedziałem. Dubaj - tak. Miałem nawet kilka serii znaczków z Dubaju
z pieskami i kotami kupionych na początku lat siedemdziesiątych w NRD.
Stopniowo dotarłem do niezbędnych informacji i lecąc do UAE miałem już jakie -
takie pojęcie o tym kraju. Tutaj tylko dodam, że nigdy nie przekonałem się do
lansowanej m.in. w Polsce wymowy nazwy tego Emiratu/miasta: Abu Zabi. U moich
interlokutorów zawsze słyszałem mniej lub bardziej wyraźną gloskę "d" -
nigdy "z".
Wracam do pierwszego dnia pobytu w Abu Dhabi. Po przespaniu kilku godzin,
koledzy proponują wypad na miasto. Zrobił się wieczór i nie jest za gorąco.
Pierwsze wrażenie: miasto jest rozkopane, wszędzie piasek, duży ruch pieszych i
samochodów i co najważniejsze co najmniej połowa tych pieszych ubrana inaczej
niż na europejskich ulicach. Arabowie w galabijach, chustkach na głowie
przytrzymywanymi egalami, Pakistańczycy w obszernych białych koszulach i równie
obszernych białych spodniach, Sikhowie w charakterystycznych turbanach.
Egzotyka. W uszach dźwięczą klaksony używane gdy potrzeba, ale również wtedy,
gdy jest to całkowicie zbędne. Mnóstwo małych sklepików "wszystko za dwa
dirhamy" typu "mydło i powidło". Nic nie kupujemy, bo koledzy uprzedzili nas,
że wypłatę otrzymamy nieprędko. Trzeba więc oszczędnie korzystać z funduszy
przywiezionych ze sobą. Odwiedzamy też suk, opędzając się od nachalnych
sprzedawców i oszołomieni wrażeniami wracamy do hotelu na nocleg.
Rano budzi nas wezwanie muezina na modlitwę (wczorajszych wezwań nie
słyszeliśmy bo przespaliśmy). Jemy lekkie śniadanie. Dużo jarzyn i owoców, a
mało chleba - z oszczędności. Około 8:30 jedziemy taksówką do firmy. Taksówki
wszystkie jednakowo pomalowane: biały dach i maska oraz złote błotniki i
charakterystyczne "koguty". Taksówek jest moc i są bardzo tanie. Taksówkarzami
są przeważnie Pakistańczycy, rzadko znają kilka słów po angielsku. Natomiast
właścicielami taksówek są wyłącznie "Lokale", czyli obywatele UAE. Oni też
muszą być właścicielami lub współwłaścicielami wszystkich prywatnych firm i to
co najmniej w 51%.
W firmie poznajemy kolegów z działu, z którymi będziemy współpracować. Tu
dygresja. Początkowo nie zamierzałem ujawniać co to za ministerstwo i co to za
firma. Jednak to opowiadanie byłoby dużo uboższe, gdyby tego nie podać. A więc
ministerstwo, to Ministry of Information and Culture, a firma którą kieruje
Departament Techniki to Abu Dhabi Radio and TV. My zostaliśmy zwerbowani
do "Outside Broadcasting", czyli Transmisji.
Dotychczas usługi OB świadczyła prywatna firma syryjska związana z niemiecką
spółką z Hamburga. Dziwna to była współpraca, bo sprzęt w olbrzymiej większości
należał do Ministerstwa, a Syryjczycy dostarczali obsługę. Postanowiono
OB "upaństwowić" i stąd nabór m.in. w Polsce. Za bezawaryjną pracę sprzętu
odpowiadało w tej prywatnej firmie dwóch Niemców i dwóch Polaków. Jednym z tych
Polaków był Wiesiek, mój kolega z grupy studenckiej. Wieśka ściągnął szef
firmy, który poznał Wieśka, gdy ten z ramienia WZT montował urządzenia studia w
TV w Damaszku, a Wiesiek pociągnął za sobą G. mechanika - "złotą rączkę". Od
Wieśka dowiedziałem się, że jest z nim żona - Hanka - też z naszej grupy, a w
zespole nadajników krótkofalowych na pustyni pracuje dwóch dalszych kolegów z
naszego roku. Polacy byli jedynymi Europejczykami zatrudnionymi w technice
firmy.
W owym czasie Abu Dhabi miało tylko jeden program naziemny TV i dwa programy
radiowe: arabski i angielski. Ten drugi ograniczał się do muzyki młodzieżowej i
krótkich wiadomości. Transmitować mieliśmy głównie imprezy sportowe: regaty
łodzi tradycyjnych i wyścigi wielbłądów. Ale zanim to nastąpiło, musieliśmy
przejąć sprzęt od prywatnej firmy. Ja miałem odpowiadać za łącza mikrofalowe.
C.d.n.
Temat: IMPREZY, KONCERTY CZY WYSTAWY ARABSKIE
Coexist - Europa różnych religii- Toruń 6-7.12
Konferencja "Coexist - Europa różnych religii" porusza problem współistnienia
wyznawców islamu, judaizmu i chrześcijaństwa we współczesnej Europie. Odbędzie
się 6-7 grudnia w Toruniu.
ŚRODA - 6 GRUDNIA 2006 r.
Wydział Chemii, Audytorium I
12:00 – 12:15
Rozpoczęcie konferencji, powitanie gości
12:15 – 12:45
Wykład I „ Wspólne korzenie i wspólne zagrożenia judaizmu, chrześcijaństwa i
islamu”
ks. prof. Waldemar Chrostowski (dyrektor Zakładu Dialogu Katolicko -
Judaistycznego UKSW w Warszawie)
12:45 – 13:15
Dyskusja panelowa „Religia – teoria a praktyka”
dr Paweł Załęcki (Instytut Socjologii UMK)
mgr Marcin Ziemkowski (Instytut Socjologii UMK)
Mariusz Lubomski (muzyk)
13:30 – 14:00
Dyskusja panelowa „Problem członkostwa Turcji w UE”
Hubert Tomaszewski (były konsul RP w Stambule)
Piotr Ślusarczyk (Stowarzyszenie Europa Przyszłości)
Piotr Całbecki (dyrektor Wydziału Rozwoju i Projektów Europejskich Urzędu
Miasta Torunia)
14:15 – 14:45
Wykład II „Czym jest ekumenizm we współczesnym chrześcijaństwie?”
ks. dr Roman Małecki (prodziekan Wydziału Teologii UMK w Toruniu)
14:45 – 15:15
Dyskusja panelowa „Ekumenizm w pokoleniu JP II”
ks. Jerzy Molin (proboszcz Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Toruniu)
ks. Mikołaj Hajduczenia, (Parafia Prawosławna w Toruniu)
13:30– 14:15
Wykład III „Granica wolności słowa, w którym momencie zaczyna się obraza uczuć
religijnych?”
Mateusz Wichary ( pastor Kościoła Chrześcijan Baptystów w Toruniu)
15:00 – 16:00 OBIAD
19:00
Pokaz filmów w klubie studenckim Zeppelin
CZWARTEK - 7 GRUDNIA 2006 r.
Wydział Biologii i Nauk o Ziemi, Audytorium Darwina, s. 173
10:00 – 10:15
Rozpoczęcie 2 dnia konferencji
10:15 – 10:45
Wykład IV „Antysemityzm, prawda czy fałsz?”
Mieczysław Abramowicz (Rzecznik prasowy Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku)
10:45 – 11:15
Dyskusja panelowa „ Antysemityzm a antyislamizm”
Artur Konopacki (Uniwersytet Białostocki)
Michał Samet (przewodniczący Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku)
11:30 – 12:00
Wykład V „Mniejszości religijne w Europie”
dr Agata S. Nalborczyk (Zaklad Islamu Europejskiego, Instytut Orientalistyczny
Uniwersytetu Warszawskiego)
12:15 – 12:45
Dyskusja panelowa „Fundamentalizm w religiach”
mgr Katarzyna Górak – Sosnowska (Katedra Socjologii Szkoły Głównej Handowej)
Michał Rucki ( Żydowska Gmina Wyznaniowa w Gdańsku)
13:00 – 14:00 Dyskusja podsumowująca „Czy jest możliwe współistnienie?”
ks. Jerzy Molin (proboszcz Parafii Ewangelicko – Augsburskiej w Toruniu)
ks. dr Dariusz Kotecki (prodziekan Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu)
Mikołaj Hajduczenia (parafia Prawosławna w Toruniu)
mgr Marcin Ziemkowski (Instytut Socjologii UMK)
15:00 –16:00 OBIAD
Maciej Musiał,
Koordynator konferencji
„Coexist – Europa różnych religii”
tel. 503 333 669
e-mail: maciej.musial@interia.plTen adres e-mail jest chroniony przed
spamerami, musisz mieć włączony Javascript by go zobaczyć
Alina Hutek,
Wicekoordynator konferencji
„Coexist – Europa różnych religii”
tel. 696 120 184
e-mail: alina.hutek@op.plTen adres e-mail jest chroniony przed spamerami,
musisz mieć włączony Javascript by go zobaczyć
*Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do zmian w programie.
Temat: Kłopoty TKM FM
Nareszcie trochę światła na problem!!!
Otóż medług moich obserwacji od kilku lat, właściwie tak od 2000 r. obserwujemy
w eterze agresywną komercjalizację. Zauważmy, że na przestrzeni tych kilku lat
z eteru zniknęły audycje autorskie oraz niszowe (przeznaczone dla wąskiego
grona słuchaczy). Coraz więcej za to mamy wpadającej w ucho muzyki (nie zawsze
najwyższej jakości), minimum mówienia i wpajania słuchaczom że "Słuchasz
najlepszego radia pod słońcem". Jaka jest przyczyna tak gwałtownej
komercjalizacji - tego nie wiem ale podejrzewam że chodzi tylko o pieniądze.
Audycje trzeba produkować dla jak największego grona słuchaczy by przyszło jak
najwięcej reklamodawców. Kto się nie podporządkuje ten wypada z gry. Ale
radiowcy nie dostrzegają drugiej strony medalu, bowiem takie rozreklamowane
radio jest coraz mniej atrakcyjnym i zaczyna przegrywać z dvd, mp3, szeroko
pojętym entertainmentem. Coraz szersza jest też krytyka. Czy jest jakies
lekarstwo na to błędne koło??? Tego też nie wiem ale podejrzewam że gdyby
zmniejszyć nadawcom niektóre opłaty za nadawanie sygnału (kłania się więc
KRRiT) sytuacja ekonomiczna jak i wartość programu podejrzewam by się
poprawiły. Trzeba więc między innymi nowych rozwiązań prawnych.
Jeżeli chodzi o eter lokalny to sytucja jest wręcz opłakana. Mamy polskie Radio
Łódź które jest finansowane z abonamentu chociaż niepokojącym jest fakt że
coraz mniej ludzi chce opłacać ten abonament radiowy. Moim zdaniem radio
publiczne w Polsce spełnia swoją rolę i przyjemnie jest czasem posłuchać
wzruszających reportarzy na które absolutnie nie może sobie pozwolić radio
komercyjne. Powracając do Łodzi, mamy Radio Eska (za którym nie przepadam ale
to jest tylko moja subiektywna opinia), Radio Plus (niektórzy próbują porównać
je do byłego Radia Emaus ale Plus to zupełnie inna historia), Radio Parada oraz
Classic (dwa lokalne radyjka idealne do wiadomości z regionu oraz pozdrowień),
wspomniane radio TKM FM (właściwie komputer a nie radio) oraz Radio Polibudy
Łódzkiej Żak (na które najbardziej liczę chociaż to i tamto powinno się jeszcze
poprawić aby spełniało ono rolę profesjonalnego radia niekomercyjnego; może
jakiś mocniejszy nadajnik o ile fundusze o c z y w i ś c i e pozwolą???). Warto
tutaj wpsomnieć o kultowym moim zdaniem Radio Manhattan (nie mylić z Eską bo to
to dwa światy!!!). Radio Manhattan było radiem naprawdę lokalnym, na wysokim
poziomie, kulturalnym. Ale Manhattan padł. Cudem został przejęty przez Eskę i -
to są tylko moje przypuszczenia - chyba tylko dlatego jeszcze mamy radio na
99,8 fm. Jaka jest przyczyna upadku Manhattanu??? Tego oczywiście też nie wiem
ale nie jest trudno się domyślać że mogła to być tylko przyczyna finansowa. A
więc znów jeżeli chcemy poprawić sytuację lokalnych rozgłośni musimy zmienić
prawo by nadawcy płacili mniej za emisję. Innej drogi moim zdaniem nie ma bo po
prostu zaczną padać kolejne stacje... Co więcej, w Krakowie też było parę lat
temu kultowe radio lokalne (nie pamiętam jak się nazywało ale chyba Flesz czy
jakiś tam inny błysk...) które miało problemy finansowe, nie znalazł się chętny
na kupienie i radio upadło a jego częstotliwość stała się głuchą... Jeżeli nie
chcemy by inne "teatry wyobraźni" spotkał ten sam los musimy najpierw zwrócić
na problem uwagę. A potem pomysleć i dobrze zadziałać. Naprawdę.
Pozdrawiam - mx
Temat: Marek Torzewski oszukany przez Blue Cafe?
Marek Torzewski oszukany przez Blue Cafe?
2003-12-12 zaczerpniete w wiadomosci na wirtualnej polsce
"Kłamstwa! Jestem oszukany. W życiu bym się nie zgodził na 20-sekundową
wokalizę robioną dla Tatiany Okupnik. Zostałem okradziony i ośmieszony" -
mówi MAREK TORZEWSKI (fot. z oficjalnej strony), którego głos można usłyszeć
na najnowszej płycie łódzkiej formacji BLUE CAFE. Szczegóły skandalu
zdradza "Super Express".
Solista twierdzi, że do studia zwabiono go podstępem. "Pojechałem tam
spontanicznie. Paweł Rurak przekonywał: 'Chodź! Zobaczymy, czy nadajemy na
tych samych falach?' W studiu byłem 30-40 min. Zwabili mnie tam podstępem.
Byłem im potrzebny do promowania płyty." - żali się TORZEWSKI.
O tym, że w piosence 'Francuski' słychać jego głos, tenor dowiedział się
telefonicznie od znajomych, którzy dzwonili do niego z pretensjami. "Dlaczego
się nie chwaliłeś, że z Blue Cafe nagrywałeś - słyszałem ciągle w słuchawce,
a mnie krew zalewała. Pitulenie po 20-30 sekund mnie nie interesuje. Nie po
to pracuję na nazwisko od 25 lat" dodaje TORZEWSKI.
O całej sprawie formacja BLUE CAFE dowiedziała się od "Super Expressu".
Zespół wydaje się być zaskoczony takim zwrotem akcji. Lider zespołu, PAWEŁ
RURAK-SOKAL chciałby wyjaśnić całą sytuację, niestety nie może się
skontaktować z TORZEWSKIM. "Zapytałem Marka, czy zgodziłbyś się wziąć udział
w nagraniu naszej płyty. Bardzo chętnie – usłyszałem" - zapewnia RURAK.
Ponadto twierdzi, że zawarł z tenorem ustną umowę, i że TORZEWSKI wiedział,
że będzie pomagał w powstawaniu płyty. "Bez zgody Marka nigdy bym sobie nie
pozwolił, żeby jego nazwisko znalazło się na naszej płycie" - mówi RURAK.
Sprawą zaskoczona jest również menadżerka zespołu, KAMILA SOKOŁOWSKA, która
przyznaje jednak, że "zapomniała wziąć oświadczenie, w którym muzyk nie
będzie rościł sobie pretensji". RURAK dodaje "po nagraniu spytaliśmy Marka,
ile płacimy? Kiwnął ręką.". TORZEWSKI twierdzi jednak, że to kłamstwa, a on
został zwyczajnie oszukany. Po powrocie z Brukselii zamierza zawiadomić o
sprawie prokuraturę.
Tymczasem, jak podaje "Super Express", wytwórnia Pomaton EMI, dla której
nagrywa BLUE CAFE, odcina się od skandalu. Jej prezes, PIOTR KABAJ, twierdzi,
że zespół zorganizował sesję nagraniową samodzielnie.
Kontrowersyjny 'Francuski' znalazł się na najnowszej, drugiej płycie BLUE
CAFE zatytułowanej 'Demi- sec'. Album trafił do sprzedaży 4 grudnia i na
razie zadebiutował na 19 pozycji listy OLIS prezentującej najpopularniejsze
płyty w Polsce. Wydaje się jednak, że już wkrótce będzie to jeden z najlepiej
sprzedawanych krążków w naszym kraju. Na program złożyło się 18 piosenek, w
tym promujące 'Love Song'. Utwór jest kandydatem na reprezentanta Polski na
festiwal Eurowizji.
Strona 3 z 3 • Znaleziono 169 wyników • 1, 2, 3