Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: programy za frko
Temat: Czy płacić abonament rtv?
Gość portalu: ciekawy napisał(a):
> piecziwo napisał:
>
> > A może popatrz na to z innej strony:
> > Dopiero jak zapłacisz abonament to będzie kasa na zatrudnienie jakiejś ni
> e-
> > anorektyczki! - pięknej, elokwentnej i błyskotliwej prezenterki.
> >
> > Za friko chcecie maksymalnej estetyki, interesujących programów, nowości
> > filmowych itp. Żenada...
>
> Pieczywo, przykro to mówić ale widać, że jakieś niedopieczony Waść jesteś.
> Powielasz argumentację dyrektorów i rady. Nigdzie praktycznie w cywilizowanym
> świecie nie ma już "zapowiadaczy" tak jak w naszej TV. Wiesz ile dostaje
> zapowiadacz za jednodniowy dyżur w TVP? 500 PLN. 365 dni w roku x utrzymanie
> zapowiadacza = 182500 PLN. Czy można się bez zapowiadacza obejść? Mam
nadzieję,
>
> pytanie retoryczne.
> Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził. Publicystyka, w
tym
> i wiadomości (tutaj chyba pijesz a propos anorektyczki) to nie konkurs
> piękności. Dla mnie, normalnego faceta liczy się sposób podania informacji.
Gdy
>
> chcę nacieszyć oko oglądam Jedynkę o 17.
> Jeżeli myślisz, że publiczna TVP to biedny łachmaniarz, sprawdź ceny emisji
30
> sekundowych spotów reklamowych.
> Przestań powielać pierdoły i przyłącz się do ludzi broniących swojego
portfela
> przed rabunkiem w biały dzień
Ciekawy "gościu"!
Wszystko byście chcieli za darmo!!! To mnie boli.
Czemu ludzie nie chcą zrozumieć, że nie ma niczego za darmo.
Wszystkim się wydaje, że IM się należy!
Otóż nic nikomu się nie należy i dosyć mam takich gadek, że ktoś nas okrada, że
to rozbój w biały dzień i podobne temu pierdy!
Ja poprostu chcę zapłacić i mieć pewność, że te pieniądze nie idą na marne.
Jeśli coś mnie nie satysfakcjonuje to zmieniam kanał na inny (za który
zapłaciłem) i dostaję to czego chcę. Dlatego nienawidzę piractwa bo czuję się
okradany kiedy ja płacę a inni nie.
Winszuję, bo na pewno masz takie samo podejście co do płacenia podatków - ja
płacę (za i na Ciebie) a Ty się migasz!
over
Temat: OKO - relacja z Mikołaja:)
OKO - relacja z Mikołaja:)
Czesc!
Zapewne niektorzy z Was zagladaja na strone filmoznawcy.pl;) Ostatni news
dotyczyl clubOKOcafe, sama go wyslalam:) Przedstawiam sie, zebym nie byla
anonimowa, na tym forum.
Mam na imie Ania i film to moja najwieksza zyciowa pasja. Podobnie ma sie
rzecz z moim kolega Pawlem, ktory na spolke ze mna przejal 1 grudnia
obowiazki menadzerskie w clubOKOcafe na ul. Węgierskiej 1 w Krakowie:)
Poniewaz mamy taka szanse, warunki lokalowe i przychylnosc szefowej,
chcielibysmy polaczyc nasza prace z tym co kochamy najbardziej,
zdecydowalismy sie wiec na organizacje w OKU mozliwie duzej ilosci imprez jak
najbardziej tematycznie zwiazanych z filmem, ku uciesze gawiedzi i wlasnej:)
Pracujemy juz 7 dni:) 6 grudnia mielismy swoj debiut organizatorski - udala
sie bardzo impreza mikolajowa, byl Mikolaj, prezenty i Love Actually:) Za
friko:) Zostala jeszcze masa prezentow, nadal do rozdania, wiec zapraszamy do
odwiedzania nas o kazdej porze, wystarczy kupic ciasteczko zeby dostac cos
milego:)
Nie to jednak chce Wam napisac teraz:) Mikolaj juz byl! Ale!!!
Spiesze by Wam doniesc, ze znany Wam na pewno dr J.Opalski zgodzil sie
przejac patronat honorowy nad naszym Quizem Muzyki Filmowej!:) Malo tego!
Zgodzil sie rowniez na puchar przechodni jego imienia:) A co najlepsze -
zgodzil sie zeby pucharem byl żuk:)))) I zobowiazal sie wreczyc tegoz zuka
zwyciezcom jak tylko zuk ow powstanie:) ( JUZ MY DOPILNUJEMY ZEBY POWSTAL
SZYBKO;)
Przypominam zatem wszystkim zainteresowanym, ze pierwszy Quiz Muzyki Filmowej
odbedzie sie 15 grudnia o 20:15, wstep nic nie kosztuje, a zabawa jest
swietna (sprawdzona, robimy to od lat we wlasnym gronie). Nagroda - 50%off ze
wszystkiego w barze do nastepnej edycji quizu:) Przyjdzcie, zeby sie
rozgrzac, sprawdzic jak to jest, przygotowac sie na Puchar Przechodni Żuczka
i przede wszystkim dla swietnej zabawy przy muzyce filmowej! No i zawsze moze
sie okazac, ze mamy jeszcze jakas niespodzianke;)...
Do zobaczenia i jak macie jakies pytania(a najlepiej propozycje innych
imprez!), to smialo na maila albo cluboko.pl, gdzie jest regulamin imprezy i
program juz nawet czesciowo na styczen!:)
Pozdrawiam wszystkich!
ofi
Temat: Cerkiew w Kotowie
Osobiście znam Andrzeja Atamańczuka, komendanta OSP Bircza i wiem, że to bardzo
fajny człowiek. Poza tym już współpracowaliśmy przy projekcie dotyczącym ochrony
dziedzictwa kulturowego wsi Stara Bircza. W tym projekcie projektodawcami były
OSP Bircza i Rada Sołecka ze Starej Birczy i konta użyczała właśnie straż
pożarna z Birczy. W tym programie niestety nie mogą uczestniczyć takie organy,
jak rady sołeckie, komitety odbudowy czy inne nieformalne zgrupowania obywateli
działające na rzecz tego czy tamtego. To musi być organizacja ze statutem,
numerem KRS, NIP i kontem bankowym, czyli mająca osobowość prawną. Na pewno taką
organizacją jest OSP w Leszczawie. Również osobiście znam pana Andrzeja Łabiaka,
komendanta tej straży, a zatem jeżeli obydwoje z Ryśkiem Hajnoldem zwrócimy się
do jednej lub drugiej organizacji, nie odmówią nam, tym bardziej, że będą mogli
liczyć na wzajemność ze strony "Krępaku" odnośnie pisania innych projektów.
Prawdę mówiąc już napisałam dla nich za friko dwa ładne projekty. I ich
mobilizacja i zaangażowanie w zbieranie koniecznych informacji i załączników
były dla mnie jedyną zapłatą, a czasu było jeszcze mniej. Informacje o konkursie
przywiozłam do Birczy 12.04.07, a termin składania wniosków mijał 23.04.07. Nie
mówiąc już o tym, że między 12.04, a 18.04 napisałam jeszcze dwa projekty na
inny konkurs dla Leszczawki i Rudawki.
Ale projekt dla cerkwi w Kotowie będzie wymagał więcej pracy, bo to nie remont
świetlicy wiejskiej, ale renowacja zabytkowej cerkwi, dlatego już dzisiaj
wieczorem obdzwonię odpowiednie osoby i zamieszczę krótkie sprawozdanie z tych
działań na forum.
Temat: Powstaje centrum tenisa ziemnego
Kolejna utopia na miarę Zielonej Kury (sorry) Góry
Skąd w Zielonej Górze "znalazła się" taka duża działka w atrakcyjnym miejscu ?
Przecież p. naczelnik- geodeta z wykształcenia (macher z zamiłowania ?) narzekał
niedawno, ze Zielona Góra nie ma gruntów.
Lubuski Związek Tenisa - co to za potęga gospodarcza ? Ma tak doskonałą zdolność
kredytową, że znajdzie taki bank, który udzieli mu kredytu na zawrotną kwotę
1,5 mln zł. Jakie zabezpieczenia trzebaby ustanowić ? Czy specjalista od
wyciągania gruntów od samorządu za friko (Aquarena,Graffitti) p. J. poręczy
osobistym majątkiem za przedsięwzięcie ?
Gadanie, ze kredyt będzie zabezpieczony przyszłymi dochodami z wynajmu kortów za
30 zł/godz jest robieniem ludziom wody z mózgu (wskaźnik ROI). W Zielonej Górze
nie ma kolejek na korty tenisowe, wystarczy sprawdzić obłożenie kortów w MOSiR
przy ul. Sulechowskiej. Czy miasto zrzeknie się przychodów ze ściągania podatku
od nieruchomości za 2 ha ?
Wszystko wskazuje na to, ze chodzi w gruncie rzeczy o grunty miejskie.
Scenariusz jest do bólu prymitywny, wielokrotnie ćwiczony. Wymyśla się jakąś
bzdurną obietnicę dla ludu, daje się grunt pod zastaw bankowy, bujda bankrutuje,
z długi odpowiada samorząd miasta.
Oznacza to także, ze Sławek R. dogoworiłsia z Leszkiem J. w sprawie finasowania
kampanii wyborczej swojej żony Bożeny R. w wyborach samorządowych i już
kombinuje lewą kasę wyborczą.
Przyszłym komitetom wyborczym - startujacym w wyborach prezydenckich i
samorządowych już dziasiaj poleciłbym umieszczenie w programach wyborczych
obietnicy zbadania szwindlu z gruntem na Francuskiej.
Temat: Łapią piratów
Przeczytalem kilka opini powyzej. Dramat!
Ludzie jak wy mozecie wykazywac taka tolerancje dla
przestepcow??
Mowicie: dzieciak dostal kompa na komunie za 500 zl i
zainstalowal pirackiego windowsa bo na innego go nie stac. Aha,
czyli jak nie bedzie mnie stac na benzyne do mojego malucha to
podpierdalam z najblizszego BP, bo to zagraniczna firma,
monopolista i ma ceny z ksiezyca?
Jak dzieciaka nie stac to niech dzieciak zainstaluje sobie
Linuxa. Przynajmniej nie bedzie tracil tyle czasu na grach i
moze komputer posluzy mu do czegos pozytecznego??
WIELKIE BRAWA DLA PANOW POLICJANTOW! Tak powinno byc w calym
kraju! Wiecie dlaczego New Yorku w przeciagu 5 lat stal sie
bezpieczniejszy o 300-500%? Otoz z powodu polityki "zero
tolerancji" wprowadzonej prze Gullianiego. Tam zaczeto
traktowac zlodzieja rowerow tak samo jak rasowego morderce. I
wreszcie mozna bylo bezpiecznie wyjsc na ulice.
A jak jest w Polsce? Boje sie wyjsc na centralna ulice w moim
miescie bo tam srednio dziennie kroja 5-6 dzieciakow z
telefonow, portfeli, itp. Boje sie isc wieczorem do klubu, bo w
jednym z wiekszych znalezli miesiac temu pod umywalka
zasztyletowanego klienta. Zwalczanie przestepczoscia powinno
sie zaczynac wlasnie od najmniejszych przewinien. I czyms takim
jest kradziez wlasnosci intelektualnej.
Szanownym Panstwu wydaje sie ze dzieciak sciaga z netu gry,
muze, programy bo to wszystko w sklepach taaaakie drogie. No
coz, na samochod tez nie kazdy moze sobie pozwolic. A to
wszystko jest takie drogie bo KTOS musial POSWIECIC czas aby to
ZROBIC. I logiczne jest ze chce na tym zarobic. Nawet zul spod
baru nie zagrabi 2 metrow kwadratowych za friko.
Pozdrawiam i zycze wiecej zdrowego rozsadku na przyszlosc!
Temat: Zdjecia
IrfanView 3.70 pod Win 98
Na życzenie Petro5, choć mam nadzieję, że i innym też może się przydać,
postaram się opisać czynności, jakie należy wykonać przy użyciu programu
IrfanView, by nasze zdjęcie mogło być zamieszczone na forum "Ogrody-
fotografie". Wszystko, co napiszę, będzie odnosić się do wersji 3.70 programu,
bo na tej wersji testowałem. Inne wersje mogą różnić się jakimiś szczegółami,
co jednak nie powinno mieć zasadniczego znaczenia podczas naszych prac.
IrfanView jest programem za friko do zastosowań domowych (tak przynajmniej stoi
w informacji o programie, którą można podejrzeć po naciśnięciu menu "Pomoc").
Można go zdobyć przez ściągnięcie ze strony autorskiej, na której wylądujemy po
wpisaniu słowa "irfanview" w dowolną (mam nadzieję) wyszukiwarkę internetową,
przeszukującą poza granicami Polski.
Do tej pory wykorzystywałem go jako przeglądarki do zdjęć i przeszukiwania
kartotek ze zdjęciami, ale nie jest wykluczone, że będę go wykorzystywał i do
innych celów, albowiem jedną z korzyści, jaką odniosłem przygotowując się do
napisania tego tekstu, jest poznanie wielu walorów tego programu, o istnieniu
których nie miałem pojęcia.
Spośród walorów wymienię jeden: posiada funkcję przetwarzania wsadowego. Co to
oznacza? To oznacza, że jeśli mamy do wykonania jakąś czynność, taką samą dla
kilku zdjęć, to możemy w sposób bardzo prosty opisać czynność do wykonania,
podać wykaz zdjęć, a program automatycznie wykona te czynności na wszystkich,
wykazanych zdjęciach.
Dla przykładu: jak wspomniałem, miałem do zeskanowania książkę - tylko 528
stron. Po przejrzeniu tego, co w pamięci się zapisało stwierdziłem, że zdjęcia
stronic są zbyt "miękkie", co nie przeszkadza w czytaniu tekstu, natomiast
niektóre partie rysunków technicznych z tej książki, są mało czytelne. Pomóc
może "wyostrzenie zdjęć" - jest taka funkcja, która to robi. Ale wywołać
kolejno każde ze zdjęć, wywołać tę funkcję i zapisać zdjęcie - i to 528 razy,
to można osiwieć nie wspominając o palców poplątaniu.
Uruchomiłem przetwarzanie wsadowe (menu "Plik" i "Przetwarzanie wsadowe"), w
ciągu niespełna 3 minut zdefiniowałem o co mi chodzi, wystartowałem i po 12
minutach wszystkie 528 stron - ćwierć gigabajta pamięci - zostało przerobionych
jak trzeba. A mój komputer należy do raczej powolnych.
Ale do rzeczy - dysponuję spolszczoną wersją programu i zakładam, że inni też
taką mają. Gdyby się okazało inaczej - na bieżąco postaramy się coś temu
zaradzić.
I jeszcze jedno - proszę mi nie wytykać, że poszedłem na łatwiznę i posłużyłem
się tekstem instrukcji do PhotoImpacta. Nie jest moją ambicją tworzenie dla
tworzenia, toteż kalkować będę ile się da i co się da - czyż jeden z
największych grafomanów, Heniek od Sienkiewiczów nie kalkował? A i tak mu
Nobla dali - choć może akurat nie za ten proceder ;)
Proces przygotowania zdjęć do naszej fotogalerii składa się z 4 zasadniczych
etapów:
- pozyskanie materiału, zakończone zapisaniem zdjęcia źródłowego na dysku
twardym komputera,
- wybranie ze zdjęcia źródłowego interesującego nas fragmentu (kadrowanie),
- zmniejszenie wybranego fragmentu do rozmiarów proporcjonalnych do wymiaru
ekranu - dla ekranu o rozdzielczości 800 x 600 (aby można było swobodnie
oglądać na ekranie każdego monitora) i po uwzględnieniu bezpiecznych
marginesów, wynikajacych z uwarunkowań narzuconych przez SYSTEM FORUM, zdjęcie
nie powinno mieć wysokości większej niż 500 pikseli i szerokości większej niż
700 pikseli,
- zapisanie zdjęcia na dysku twardym w formacie JPEG, jako pliku *.jpg, o
wielkości nie przekraczającej 64 kB (zalecam bezpiecznie nieco ponad 63.000
bajtów).
O pozyskaniu materiału pisała Ptasik wystarczająco dużo, więc nie będę
powtarzał, tym bardziej że tematyka ta to materiał na odrębny wątek. Pominę
też - wspomnianą przez Ptasika - korektę barw, kontrastu i jaskrawości obrazu
oraz stosowania efektów specjalnych, bo to też zbyt obszerny materiał, a poza
tym na pewno spowodowałby niepotrzebne zamieszanie.
Praca z IrfanView w wersji 3.7. w środowisku Windows 98
================================================
1. Założenia.
Temat: Linux to ślepa uliczka. Taki system to wstyd.
wg. mnie sam sobie zaprzeczasz. podazajac twoim tokiem myslenia/argumentami
linux powinien byc liderem pod wzgledem popularnosci - wszystko jest przeciez za
darmo.
> piszmy tutaj tylko o systemie, bo to za mało!! Dzisiaj bez co najmniej 2-ch
> programów antywirusowych, z czego jeden to np NIS (z firewallem, skanerem
> antywirusowym i antyspamowym) a drugi to program wspomagający do usuwania
> Spyware, Adware i innych robaków nie ma co pchać się do internetu z windą.
jest mnostwo av za darmo. czy antywir wykryje 95, 98 czy 99 proc zagrozen nie ma
dla mnie znaczenia. kazdy wymieniony przez ciebie prog mozna sciagnac za friko,
LEGALNIE z sieci. jezeli ktos da sie robic w konia i uwaza ze firewall trzeba
kupic za y zl, to jego problem. (tak na marginesie i troche poza dyskusja, wielu
urzytkownikow na dzien dzisiejszy korzysta z nat, wiec sciana nie jest
absolutnie konieczna, chociaz tutaj opinie sa mocno podzielone.)
placilem, place i bede placil karta z domu korzystajac z netu. jakos jeszcze
nikt konta mi nie wyczyscil.
korzystam wylacznie z shareware.
> Następny problem to łatwość obsługi systemów. Tutaj aż ręce opadają. 99.1%
> użytkowników windowsa nie ma bladego pojęcia o systemie, którego używa ani tym
> bardziej o obsłudze programów zabezpieczjących ten system przed atakami z
>internetu.
wina urzytkownika, nie osu.
> Piszesz, że linux jest trudno konfigurowalny, że nie ma na niego
>profesjonalneg o oprogramowania, że to albo tamto nie zawsze chodzi...a na
>windzie tak nie ma???
nie wiem na czym by mial polegac problem z instalowaniem wina, a tym bardziej z
instalowaniem progow. moze wytlumaczysz?
>(napisanie tekstu, wysłanie maila, posłuchania muzyki, oglądnięcia filmu, czy
>oglądnięcia tv - jak się ma kartę, jak i również wczytanie i obrobienie
>fotografii). Czy windows to potrafi....nie stety nie.
?? notepad/wordpad, wmp/winamp/nieskonczona_lista_innych_darmowych_progow x 2.
> Ale sama instalacja to nie wszystko... często
> ludzie nie mają płytek ze sterownikami do swoich płyt głównych i kart
> graficznych (to co linux wykrywa automatycznie) windzie trzeba dostarczyc z
> zewnątrz.Oczywiście można sterowniki ściągnąć z netu, ale jak tu wejść do netu
> gdy sie niema programów ochronnych?? Sciągająć sterowniki, łatwo można kompa
> zainfekować i cała instalacja zaczyna sie od początku itp.itd.
www.avast.com na wejsciu i po sprawie. nie komplikujmy spraw.
> Biorac pod uwage domowe zastosowanie komputera dla przeciętnego użytkowika, to
> linux jest rozwiązaniem tanim i przyjaznym.
wiec BLAGAM, niech ktos mi wyjasni fenomen braku rozpowszechnienia tego osu!!
> Sam mam Gentoo i nie mam najmniejszych problemów z niczym ( a jak mam to na
> forach zawsze znajde pomocną dłoń i rozwiązanie).
nie chce byc zlosliwy, ale doprowadzasz kunszt samozaprzeczania do perfekcji. to
juz drugi raz w jednym i tym samym poscie.
>a ostanio bawię się moim zdaniem bardzo dopracowaną i łatwą w
> obsłudze dystrybucją Ubuntu.
slyszalem wiele pozytywnych opinij na temat tej dystry.
Temat: Program(y/iki)
Witaj,
Zwierz napisał:
> nie chcę sobie zaśmiecać komputera nadmiarem programów
No niby racja...;-) Ino ten 'killer' jakiś śmiesznie malutki jest, raptem 7.5 kb bodajże...
Na wszelki wypadek, jakby kto jeszcze podobny miał kłopot a z GG nie chciał rezygnować - tutaj chyba jeszcze można go (killera znaczy się) pobrać:
www.azot.friko.pl/content/pliki/soft.html
> bo ja jestem taki klient, że jak mi jakaś firma zajdzie za skórę to potrafią
> prowadzić wobec niej dywersję i sabotaż.
Fakt, wojowniczym jesteś Zwierzem! Ech, młodość...:-)
> To, co zrobili było gorzej niż chamskie, to był po prostu
> skandaliczny atak na mój komputer, prawie jak wirus
Eno, nie przesadzaj... takie to jest już to cholerne życie...:-) Albo 'oni' nas, albo my 'ich' (tych "reklamiarzy", rzecz jasna, mam na myśli:-) )
Ba, powiedziałbym, że to jak sztuka konwersacji z wymagającym rozmówcą: nie trzeba się od razu na takiego obrażać, wystarczy wymyśleć adekwatną ripostę...;-)
Ale oczywiście, w takim celu wiele komunikatorów powstało, aby każdy mógł wybrać sobie swój optymalny...
Ja już chyba osiągnąłem wiek wystarczająco stateczny, by z nowinkami, które nie są niezbędne - raczej nie eksperymentować, tym bardziej, że dysk twardy coraz bardziej protestuje przed kolejnymi instalacjami...;-)
Swoją drogą, niesprawiedliwy chyba jesteś nieco w stosunku do GG. To niezły komunikator; nie mam dużego porównania, bo praktycznie tylko z Tlenem dodatkowo obcuję (niestety, niektórzy znajomi tylko tym ostatnim się posługują) - ale uważam, że w porównaniu z GG - Tlen kiepsko się prezentuje... I nie o ilości wysublimowanych funkcji mówię, ale o intuicyjnoości obsługi i atrakcyjności interfejsu graficznego. Ale oczywiście - de gustibus...wiadomo;-)
> w prównaniu do innych komunikatorów jest słabo rozwijany i juz mocno
> przestarzały a reklam jest w nim coraz więcej
Tak? Nie będę się oczywiście kłócił, bo GG używam sporadycznie - ale poza rzeczonym 'poltergeistem' jakoś omijają mnie takie atrakcje.
Ale, pomijając już kwestie wyższości jednych komunikatorów nad innymi - dobrą wiadomością jest to, co napisałeś:
> Gaim jak na razie sprawuje się bardzo dobrze, obsługuje mi GG
Czyli potencjalna kompatybilność zostaje zachowana...:-)
To miła wiadomość, bo ciągle mam nieśmiałą nadzieję, że być może kiedyś... kiedyś - zepniemy się w sobie, my - forumowicze pruszkowscy - i ewentualnie na jakiś wspólny termin poGGadania się zmówimy, korzystając z błogosławieństwa trybu konferencyjnego...
GG taką mozliwość oferuje...
matejq.blog.onet.pl/2,ID26563750,index.html
... inne komunikatory, jak mniemam, zapewne również?
Zatem - przy okazji poltergeista - zarzucam pomysł do przemyślenia, czy byśmy się kiedyś, my - ewentualni potencjalni chętni - na taką opcję nie szarpnęli...?
Pozdrawiam
cat_s
Temat: Poza prawem, czyli w co wrabiają pilota
Poza prawem, czyli w co wrabiają pilota
Fantazja niektórych organizatorów turystyki bywa nieograniczona.
Potrafią wyciąć numer, o którym kandydatom na pilota nawet się nie
śni. Czasami spowodowane jest to niefrasobliwością i brakiem
wyobraźni przeplatającymi się z nieporadnością, a czasami zimnym
wyrachowaniem podszytym pazernością wynikającą z chęci zysku za
wszelką cenę.
A oto niektórych organizatorów turystyki, względem pilota, siedem
grzechów głównych, czyli w co nasi kochani pracodawcy wrabiają
pilota:
Poza prawem
Jeżeli w biurze organizatora nie ma podpisanej przez pilota umowy o
pracę, to znaczy że pracuje on na czarno. Jest wyjęty spod prawa,
zdany na łaskę losu. W razie nieszczęścia nie chroni go nic. Do
znudzenia będę opowiadał o przypadku, kiedy pilot - doświadczony, z
wieloletnią praktyką! - pojechał w ostatniej chwili na zastępstwo za
kolegę. Autokar uderzył w drzewo, kilka osób, w tym pilot, zginęło.
Turyści byli ubezpieczeni, ich rodziny otrzymały odszkodowania.
Wdowa po pilocie nie dostała nic. Organizator, owszem, chciał
wystawić umowę o pracę post factum, ale było już za późno. Bieżący
skutek takich praktyk to nieodprowadzanie składek ZUS-owskich. Ale
to daje się odczuć dopiero na emeryturze.
Zbierz pieniądze w grupie, rozlicz się w biurze
Bardzo często pilot ma zadanie zbiórki pieniędzy wśród turystów.
Zdarza się, że w programie napisane jest na „wstępy i przewodników”,
choć faktycznie ma być opłaconych wiele innych rzeczy, np. wjazdy do
miast albo parkingi. Bywa że kwota zbieranych pieniędzy ustalana
jest „z górką”, bywa że z takich czy innych powodów nie wszystkie
pieniądze są wydatkowane. Co się z nimi dzieje? Pilot ma się
rozliczyć w biurze, a nie przed grupą! Organizator traktuje te
pieniądze jako źródło dodatkowych, nieopodatkowanych dochodów.
Tymczasem dla turysty są to pieniądze „swoje”, nie te „ogólne”,
które zapłacił przed wyjazdem i na wydatkowanie których nie ma już
wpływu. Tu ma napisane na co mają być wydane i oczekuje, a czasami
żąda, rozliczenia na miejscu. Jeżeli pilot odmawia traktowany jest
jak oszust, i nie każdy nawet ma ochotę na dociekanie czy robi to w
imieniu organizatora czy własnym. Atmosfera w grupie gęstnieje, czar
beztroskiego zwiedzania i udanego urlopu pryska, nadciąga pora
pisania skarg. Jeżeli rozliczenie przedstawia, staje przed obliczem
pracodawcy jako oportunista, który ulega pieniackiej presji.
Chodząca skarbonka
Bardzo często pilot dostaje od organizatora pieniądze, którymi
płacić ma np. za hotele, wyżywienie, autostrady czy nawet paliwo.
Bywa że za gotówkę, którą nosi przy sobie na początku wycieczki
można by kupić nowy samochód średniej klasy! W dobie przelewów i
kart płatniczych! Powierzone pieniądze, jak wiadomo, stają się jego
własnością dopiero wtedy kiedy je zgubi, albo mu je ukradną. W jaki
sposób pilot miałby się wypłacić w razie takiego nieszczęścia?
Pilot-przewodnik
Niektórzy uparcie piszą w programach „opieka pilota-przewodnika”,
nie chcąc dostrzec różnic między jednym a drugim. Za oprowadzanie
turystów bez uprawnień przewodnickich w niektórych krajach grożą
kary w wysokości nawet kilku tysięcy euro (szerzej patrz wątek):
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=30389&w=71314293&v=2&s=0
Komu dzwoni?
Żeby zrealizować program i zapewnić grupie należytą opiekę pilot
musi posługiwać się komórką. Musi mieć kontakt z hotelami,
przewodnikami lokalnymi, kierowcami, turystami, wreszcie z
organizatorem imprezy. Tymczasem przyznawane na ten cel tzw. limity
bywają śmiesznie niskie. Jeżeli wszystko idzie dobrze to jeszcze pół
biedy, ale w razie sytuacji awaryjnej limit może się wyczerpać
podczas jednej rozmowy. Turyści doskonale widzą czy pilot oszczędza
na telefonie. I wyciągają wnioski.
Tropiciel kilometrów
- Tylko dyskretnie, ale niech pan na bieżąco spisuje stan licznika,
no wie pan... Nieufność do przewoźników, i to takich z którymi
organizator współpracuje nierzadko od dłuższego czasu, jest tyle
powszechna co zdumiewająca. Nawet firmy, które mają własne autokary
i własnych etatowych kierowców, wymagają aby w sprawozdaniach
wpisywać stan licznika autokaru na początku i na końcu wycieczki.
Kierowcy o tym doskonale wiedzą i zdrowo podkpiwają z delikwenta,
który konspiracyjnie podgląda licznik – ale tylko ci, którzy mają
poczucie humoru. Pozostali oburzają się, bo traktuje się ich jako
potencjalnych oszustów.
Za friko
Zdarza się, choć chyba rzadko, że pracodawca nie płaci za wykonaną
robotę. Z tym, na szczęście, póki co, nie miałem jeszcze do
czynienia...
Temat: z kos na inne wyspy
Cześć, dwa tygodnie tylko dla Kos dla osoby wędrującej (a ja się do takich
zaliczam) to zdecydowanie zbyt dużo.
Świetnie się po niej można poruszać rowerem i miejscowymi busami, choć ja sporo
kilometrów również przewędrowałam (autem nie jeżdżę).
Z miasta Kos promem wybrałam się na LEROS - z promami nie było problemów. Leros
zjeździłam na rowerze (wypożyczalnia w porcie Lakki). Wyspa to urocza, nawet w
lipcu niewiele tam samochodów, w miarę płaska, zatem rower tam idealny.
Zjeździłam ją całą w 8 godzin (nie jestem wyczynowcem!). Minusem były godziny,
w jakich pływały w 2003 roku promy, bo niestety ale dwie nocki do tylu. O
świetnych godzinach pływały delfiny (czy tam inne wodoloty), ale cena... hmmm,
wolałam zawalić nocki:)
W podobny sposób wybrałam się na zupełnie pobliską KALIMNOS. Też niestety z
uwagi na promy dwie nocki w plecy:-) Tu roweru nie polecam: dla mnie zbyt
górzysta, poza tym spory tam ruch a drogi jakieś wąskawe.. trochę się tak boję
jeździć na rowerze. Tu zatem szwędałam się na nogach wspomagając się lokalnymi
busami. Acha, będąc na Kalymnos koniecznie należy małą łódeczką z porciku w
Mirtos (chyba tak się nazywa - to zachodnie wybrzeże) popłynąć na maleńką ale
uroczą TELENDHOS - śliczna i doprawdy warto!
Z Kalymnos wracałam na Kos kaiki (te pływają z głównego portu do malutkiego na
Kos - Mastichari).
Największy problem miałam z NISSIROS, która była w moich planach, a jakże, ale
tu miałam straszny problem z promami: nijak mi cholercia nie pasowały co mnie
drażniło. Słyszałam (tylko słyszałam!), że z Kardameny pływają na Nissiros
kaiki, ale z kolei o takiej godzinie odpływają, że ja z miasta Kos nie miałam
czym tam się rano dostać wrrrr. Ponieważ bardzo chciałam jednak stanąć na
Nissiros kupiłam sobie bilet na statek (od licha ich w porcie w mieście Kos) i
takim statkiem popłynęłam na wyspę. Wybrałam opcję z wulkanem oczywiście, dokąd
zawiózł mnie autokar z portu Mandraki.
Co do Nissiros z uwagi na te promy (czy ich brak) jestem do dziś niezaspokojona
i bardzo chciałabym tam kiedyś wrócić - na wyspie zwiedziłam jedynie Mandraki
(urocze!) oraz wulkan. No i tyle wyspy widziałam ile z okien autokaru w drodze
do wulkanu z portu. A są tam jeszcze miejsca gdzie chciałabym zajrzeć... może..
może... kiedyś:-)
Z miasta Kos odpływają sobie różne statki w ramach zorganizowanych
jednodniowych wycieczek (miejscowe biura jakich przy porcie w mieście Kos
mnóstwo) na np. trzy wyspy typu: Kalymnos, Pserimos, Plati, albo inny układ.
Widziałam tam sporo takich ofert, ale (choć ostateczny wybór Twój) ja nie
polecam: mnie po prostu nie odpowiada atmosfera na takich statkach, a i ich
program także (kąpiel w zatoce, tu 15 minut na spacer po porcie, a tutaj
jeszcze jakiś grill czy jak to się tam nazywa). Nie lubię tego (mam prawo) i
nie korzystam (chyba, że w skrajnych przypadkach, typu: musiałam raz na
Karpathos w tym roku). Już z wielkim niesmakiem podchodziłam do tego statku,
który mnie wywiózł na Nissiros, ale tu nie miałam wyboru.
Jeśli masz ochotę zajrzyj na moją betaki.friko.pl i tam w kratce "Moich
następnych osiemnaście podróży" znajdź tamte wakacje na Kos (i tych innych).
Coś tam wyskrobałam, sporo fotek zamieściłam (takie amatorskie).
Może coś Cię zainspiruje?
Pozdrowienia. B.
Temat: Jak zainstalować Win XP?
JAK ZAINSTALOWAĆ WINDOWS XP?
UWAGA! Jeżeli instalujemy system na komputerze niepodzielonym na partycje to
wykonujemy wszystkie czynności oprócz punktu 4. W przypadku, gdy na komputerze
są już partycje, wówczas wykonujemy wszystkie czynności z wyjątkiem punktu 3.
1 START Z PŁYTY CD
1. Podczas uruchamiania komputera naciskamy klawisz "Delete" i wchodzimy do
BIOSU.
2. Wybieramy opcję o nazwie "Advanced BIOS features" i naciskamy "Enter".
3. Następnie przechodzimy do opcji "First boot device" i za pomocą klawiszy
"Page up" lub "Page down" wybieramy wartość o nazwie "CD-ROM", a poniżej "HDD-0".
4. Zmiany zatwierdzamy klawiszem "F10" i "Y". Komputer uruchamia się ponownie.
2 URUCHAMIAMY INSTALATOR
1. Umieszczamy płytę z systemem w napędzie CD-ROM i restartujemy komputer.
2. Podczas uruchamiania komputera dane z krążka zostają wczytywane i
uruchamia się instalator. Gdy pojawi się u dołu ekranu komunikat: "Dowolny
klawisz spowoduje rozruch z dysku CD..." naciskamy np. "Enter" - program
instalacyjny zostaje uruchomiony.
3. Przez kilka minut u dołu ekranu wyświetlane są informacje o pracy
aplikacji. Następnie naciskamy "Enter", aby przejść do dalszej części instalacji.
4. Teraz pojawia się treść umowy licencyjnej. Naciskamy klawisz "F8", aby ją
zatwierdzić - jest to konieczne do dalszej instalacji.
3 TWORZENIE PARTYCJI NA DYSKU
1. Gdy instalator wykryje brak partycji na dysku wyświetli się stosowny
komunikat. W tym czasie naciskamy klawisz "D".
2. Teraz decydujemy jaką pojemność powinna mieć partycja podstawowa naszego
dysku. Usuwamy dane znajdujące się w polu, w którym miga kursor i wpisujemy
odpowiadającą nam wielkość, a następnie naciskamy "Enter".
3. Wyświetlona zostaje lista dysków logicznych, które zostaną utworzone na
naszym pececie. Pierwsza pozycja z listy to partycja już skonfigurowana.
Natomiast druga pozycja to część dysku jeszcze niezagospodarowana. Aby utworzyć
partycję rozszerzoną należy za pomocą strzałek zaznaczyć ją i nacisnąć "C".
Instalator proponuje utworzenie partycji na całej wolnej części dysku. Wciskamy
"Enter", aby potwierdzić wybór. Na ekranie ponownie pojawia się lista partycji.
Wybieramy dysk, na którym chcemy zainstalować system - najlepiej C:.
4. Wybieramy system plików tworzonych partycji - polecam NTFS. Naciskając
"Enter" zamykamy kolejne ekrany informacyjne. Instalator tworzy dyski logiczne.
4 WYBÓR PARTYCJI DO INSTALACJI
1. Instalator wyświetla informacje o dyskach w naszym komputerze. Za pomocą
strzełek zaznaczamy partycję, na której checemy zainstalować Windows XP i
wciskamy "Enter".
2. Klawiszami strzałek wybieramy odpowiedni system plików i naciskamy
"Enter". W tym czasie następuje szybkie formatowanie dysku przed zainstalowaniem
systemu operacyjnego. Z napędu zostaną usunięte wszystkie dane. Teraz wybieramy
"Enter", a następnie "F" i ponownie "Enter".
5 PRZENOSZENIE PLIKÓW
1. Na tym etapie działania pliki systemu Windows XP są przenoszone z płyty CD
na dysk twardy. Kiedy widoczny pasek postępu dojdzie do końca, komputer zostanie
automatycznie zrestartowany.
6 INSTALOWANIE DANYCH
1. Następuje automatyczne uruchomienie instalatora Windows XP. Po
zainstalowaniu urządzeń instalator umożliwia nam wybór języka oraz układu
klawiatury, stosowanego przez Windows. Możemy także pozostawić wartości
domyślne. Aby przejść dalej klikamy na "Dalej".
2. Teraz wpisujemy nasze imię i nazwisko i klikamy na "Dalej".
3. Instalator prosi nas o podanie klucza produktu. Wpisujemy go i klikamy na
"Dalej".
4. W tym oknie wybieramy aktualną datę i godzinę.
5. Okno konfiguracji systemu zostaje zamknięte. Po chwili instalator pyta nas
o ustawienia sieciowe. Klikamy na pierwszą opcję i na "Dalej". Instalator
kontynuuje pracę, a na koniec komputer zostanie zrestartowany.
7 KONFIGURACJA SYSTEMU
1. Po restarcie peceta widzimy okienko, w którym na początku określamy sposób
łączenia się z internetem.
2. W kolejnych oknach jesteśmy pytani o aktywację systemu. Lepiej odłożyć tę
czynność na później.
3. Teraz tworzymy konta użytkowników. Musimy stworzyć przynajmniej jeden,
dzięki temu będziemy mogli się zalogować do systemu i z niego kożystać.
4. Pozostaje nam teraz tylko wyłączenie startu z płyty CD. Robimy to
analogicznie jak w punkcie 1, z tym że zamiast opcji "CD-ROM" wybieramy
"Floppy". Klawiszem "F10" potwierdzamy zmiany i naciskając "Y" restartujemy
komputer. Teraz możemy korzystać z systemu Windows XP.
to jest kopia z tego linku
www.kompmen.friko.pl/strony/doporadnika/win_xp.html
Temat: KOC, Za chwilę dalszy ciąg program...
W KOC-u była taka seria pn. „Kinokio”. W jednym z odcinków było coś tam (jako
wątek poboczny), że jakiś tam gość gdzieś tam szedł i po drodze mijał różne
państwa. I tak:
– tablica z napisem Katar – kamera zjeżdża w bok, siedzą na ławce goście z
chustkami i smarkają,
– tablica z napisem Mali – idą krasnoludki,
– tablica z napisem Czad – jakaś kapela gra metal,
– tablica z napisem Dania – kamera robi zoom out, widać jakąś karczmę i całą
tablicę z napisem: „Dania zimne i gorące”.
Holmes (Szczęśniak) i Watson (Wasowski). Holmes:
– Drogi Watsonie, a cóż to leży tu na podłodze? (jakieś fragmenty zwierzęcego
futerka, kłaki itp.)
Watson:
– Ależ Holmesie! Przecież sam mówiłeś, abym urwał kończyny dla królika!
Jakieś opowiadanie kryminalne (chyba w „Kinokio”). Głos lektora: „Znaleziono go
z kulą głowie”. Obrazek: na podłodze leży gość, a z głowy wystaje mu taka
drewniana kula inwalidzka.
Jeszcze było (też chyba w „Kinokio”, też kryminalne): „Pożegnanie za friko”
i „Zbrodnia Ikara”.
W MSW (Magazynie Słynnych Wynalazków) artysta (Szczęśniak) prezentuje swoje
dzieło – kolaż. Pokazuje, a tu narysowany kredkami taki zwykły kolaż (cyklista).
Wasowski (chyba) w restauracji. Pochodzi kelner, ten duży dziadek (brat go
widział niedawno w Warszawie!) i pyta co podać. Wasowki:
– Wołowinę po angielsku.
Za jakiś czas przychodzi dziadek, podaje i mówi:
– Proszę.
Wasowski:
– Ale przecież ja zamawiałem po angielsku!
– A, to przepraszam.
Dziadek zabiera talerz, stawia z powrotem i mówi:
– Here you are.
Za chwilę dalszy ciąg programu
Idzie łysy, w ręku trzyma prysznic – „słuchawkę” i szlauch. Wasowski pyta:
– Co pan zrobił?
– Byłem brudny, więc wziąłem prysznic.
Łysy pakuje do walizki baterie R-20. Podchodzi Mann i pyta:
– Co pan robi?
Łysy:
– Ładuję baterie.
Mann:
– To ja je panu rozładuję.
Łapie za walizkę i wysypuje wszystko.
Stoi Mann na balkonie. Trzyma opartą o balustradę wagę. Materna:
– Co pan robi?
Mann:
– Zrzucam wagę – w tym momencie upuszcza ją z balkonu.
Stoją Wasowski i Szczęśniak w płaszczach prochowcach. Podpis: „BRACIA
SYJAMSCY”. Potem kamera jedzie na jednego, później na drugiego i odpowiednio
podpisy: „Andrzej Syjamski”, „Robert Syjamski”.
ZDCP: Leksykon Polskiej Muzyki Rozrywkowej
Pień drzewa w zbliżeniu, kamera jedzie z dołu do góry.
Podpis: Kora.
Płynie rzeka.
Podpis: Niemen.
Podchodzi Wasowski do ściany i nakleja taki duży jednokolorowy „plakat”.
Podpis: Nalepa.
:-)))
A ten żart z Murzynem i ogórkiem... Rewelacja!!! :-)))
Temat: a propo "kosztownych urlopów" macieżyńskich ...
Fajnie, że odpowiedziałaś.
Tak jak pisałam, niczego nie można być pewnym... Trzy dni temu dowiedziałam
się, że mój dział w firmie będzie likwidowany. Był to niezły pretekst dla mnie,
aby poinformować kerownika (to nie literówka) o szczęśliwym zbiegu
okoliczności. Cóż z tego. Teraz już wiem na 100%, że nie będzie dla mnie
miejsca po macierzyńskim (jak się to pisze?!).
Nie wiem ile jezcze mój dział pociągnie. Nie wiem co zrobią ze mną po jego
likwidacji... Mam wąską specjalizację.
No i co mi po tej cholernej umowie? ZUS do końca macierzyńskiego, potem zielona
trawka.
Mam jeszcze zlecenia przez internet, ale raz są, raz ich nie ma. Dowiadywałam
się ostatnio, jakie mam szanse na zatrudnienie: spore, jeśli założę własną
działalność. To już wolę szukać zleceń przez net.
Ogólnie marazm.
Wkurza mnie ta sytuacja. Moja firma ma więcej prezesów niż pracowników.
Ostatnio nawiedzają nasz dział i karzą mi robić projekty swoich pieprzonych
wypasionych wnętrz. Za friko oczywiście. Wyobrażasz sobie?! Jeżdzi taki jeden z
drugim BMW, mieszka w willi za miastem (+ ranczo w Zakopanem) i nawet ci nie da
stówy za obmiar mieszkania. Przecież jestem pracownikiem jego firmy! Mam
obowiązek zrobić mu projekt! Najgorsze jest to, że przyprowadzają swoich
znajomych, rodzinę i cholera wie kogo jeszcze. Po prostu dno. Wykorzystują
ostatnie miesiące mojej pracy. Coś jeszcze... Nie kupią mi legalnego programu
do pracowniczego kompa (9 klocków brutto, toż to rozbój w biały dzień), więc
projekty robię w domu. W robocie oczywiście siedzę przepisowo. Dno. Nie będę
pisać ile mi dają na miesiąc. Zasadniczo powinien mi wystarczyć uścisk ręki
prezesa.
Może to i lepiej, że ta farsa się skończy. Będę miała więcej czasu na robotę za
kasę.
Nie masz czasami wrażenia, że działalność projektowa jest traktowana w tym
kraju jak działalność charytatywna, tudzież kosztowne hobby? Mój facet grafik
pracuje na zmianę: 6 miesięcy roboty za 800 stów, 6 miesięcy bezrobocia. .
Oprócz tego non stop jest rżnięty przez internet, bo mu nie płacą za zlecenia
(ostatnio w ogóle z tego zrezygnował).
Zdenerwowałam się. Polityka firmy nie jest mi obca i gówno mi to dało. Czułki
mi opadły. Cholerny krakówek. Po co ja się tu przeprowadzałam?! Ta centusiowska
mentalność przyprawia mnie o wrzody żołądka. Hasło "krakowski targ" wychodzi mi
już bokiem. W moim przypadku nawet nie ma mowy o targowaniu się. Wyciskają mnie
jak cytrynę. A nuż pójdę na L4 i kto im zrobi projekt za friko...
A ja muszę robić, bo wciąż mam nadzieję, że mnie jeszcze gdzieś wcisną razem z
moim kompem bez legalnego oprogramowania. Żeby chociaż ten ZUS był.
Sorry za totalnie chaotyczny charakter mojego postu, ale musiałam się wygadać.
W moim stanie nie powinnam ściskać wszystkiego w sobie. W moim stanie w tym
stanie w ogóle chyba nie powinnam istnieć.
Mam nadzieję, że następna moja wypowiedź będzie bardziej konstruktywna.
Pozdrawiem Cię i dzięki Ci za cierpliwość (jeśli dotrwałaś do tego momentu).
Wszystkich innych uciśnionych przez politykę prezesów też pozdrawiam.
Temat: Antywojenna demonstracja w stolicy USA
Nie znam czlowieka, moze oprocz Hitlera, ktory uczciwie wygral wybory obiecujac
wojne, ale...
Bush jednoznacznie obiecywal "militaryzacje" USA i reakcje na "terroryzm"
(wlasnie to robi, wiec dotrzymuje obietnic):
The Military
Citing numerous U.S. troop deployments around the world, Bush said he would
tell U.S. allies that they "get to be the peace keepers now. The great land
called America will now be the 'peace makers' ".
Bush said the military must be rebuilt because even though the "Evil Empire" no
longer exists, "evil remains," especially in the form of terrorism.
"A dangerous world requires a sharpened sword," said Bush. "I will make sure
our troops are well-paid and well-trained."
www.sussexcountyonline.com/news/localnews/200/bush2300.html
(...)during the 2000 presidential campaign, proponents of this approach were
given a new chance to advance their views by George W. Bush. In his most
important speech on military policy, given at the Citadel in September 1999,
Bush reiterated many of the concepts first articulated in the 1992 document.
Most significant, he embraced the concept of permanent military superiority
(!!!). Pointing to America's huge advantage in military technology, he
promised "to take advantage (!!!) of a tremendous opportunity-given to few
nations in history-to extend the current peace into the far realm of the
future. A chance to project America's peaceful influence, not just across the
world, but across the years."
In this speech-reportedly prepared with the assistance of Wolfowitz-Bush said
the United States needed sufficient airlift and sealift to move troops to any
point in the world quickly, along with sophisticated surveillance devices to
locate enemy forces at any time of day or night, and advanced munitions to
destroy them with minimum risk to American fighters. "Our forces in the next
century must be agile, lethal, readily deployable and require a minimum of
logistical support," Bush declared. "We must be able to project our power over
long distances, in days or weeks rather than months. Our military must be able
to identify targets by a variety of means" and "be able to destroy those
targets almost instantly, with an array of weapons."
www.thirdworldtraveler.com/Pentagon_military/Endless_Military_Superior.html
Masz jeszcze jakies watpliwosci, ze Bush obiecal wojne?
A jesli chodzi o KWasniewskiego - mam do niego pretesje ze biegnie lizac stope
Bushowi ZA FRIKO. MAmy tyle rzeczy, ktore mozmy TERAZ wytargowac od USA. PO
INTERWENCJI bedzie juz daaaaaaaaaawno za pozno. TERAZ, TERAZ, TERAZ trzeba sie
targowac - wizy, praca, programy stypendialne i wiele innych rzeczy.
A Kwasniewski co? Odp: Jajco.
Temat: EPSO Wrażenia z egzaminu i Brukseli
EPSO Wrażenia z egzaminu i Brukseli
Troszkę się już naodpisywałem, myślę że nie pogniewacie się jak troszkę
powycinam i powklejam fragmenty.
Miasto jest cudowne az nie chce sie uczyc (mialem zamiar coś powtórzyc ale
raczej zwiedzałem). Nie liczył bym więc iż uda wam pouczyć w trakcie podróży
lub na miejscu. Było naprawdę przyjemniej niż się spodziewałem, dlatego
odrazu na początku się odstresowałem. Wygląda to mniej więcej tak. Na
początku oczywiście gratulacje. Proszą aby wskazać które z wcześniejszych
doswiadczeń wydają się adekwatne do specyfiki stanowiska o które się
ubiegasz. Potem przedstawiają Wam kolejnych pytających, każdy z innej branży.
Pytają o umiejetność radzenia sobie, ułatwiania sobie życia z komputerami,
umiejętność współpracy w grupie, i o newsy o uni europejskiej. Podaję poniżej
pytania, w trakcie całej rozmowy czas naprawdę pędzi więc odpowiadamy on the
fly. Kurczę mam nadzieję że mi się udało, chociaż jak sami wiecie zawsze
można lepiej i trochę to odczuwam.
Teraz pytania
- komputerowe
1) jak radze sobie z duzą ilością e-maili
2) co to jest makro
3) czy organizuję jakoś pracę za pomocą komputera, notesu
4) czym robi się prezentacje
5) co jest najfajniejszego w wordzie
6) jaki program lubię najbardziej z MS office
- o uni europejskiej
1) co ogłoszono pod koniec czerwca w związku ze zmianami na stanowiskach w
instytucjach unijnych
2) kraje z euro ale nie członkowskie
3) jaka jest dziwna sytuacja na cyprze
4) jakich kryteriów nie spelnia turcja
5) jakie są instytucje i czym się zajmują w kilku dosłownie 2 słowach
- o umiejętnościach multikulturowych
1) jakie masz doświadczenia w zakresie pracy w multikulturowym środowisku
2) co to jest grupa (teamwork)
3) jakiego chce mieć idealnego szefa
4) moje plusy i minusy jako kolegi w zespole
5) czy praca o jaką się ubiegam jest ważna i dlaczego
Badźcie pewni siebie, oni (5 osób) są naprawde mili i mówią czysciutkim
angielskim także problemu nie ma. Egzamin na 6 pietrze poczekalnia pokój 44
po stronie lewej jak wyjdziecie z windy. Czekacie tam w towarzystwie innych z
reguły milczacych kolegów z innych krajów, przychodzi osoba prosi o twoje CV
(tym sie też nie przejmujcie nie ma sztywnych reguł) i wydatki, kseruje je i
za 10 minut przychodzi po Ciebie. Na dole budynku strażnikowi pokazujcie
zaproszenie (po francusku chyba convocatione i paszport) on daje wam naklejke
na żakiecik lub garnitur. Ja zatrzymalem sie w hotelu Plasky, ok 5 minut
pieszo do centrum egzaminu,70 euro za dobę ale pokoje i obsługa ful wypas
(napoje za friko, internet, tv, sejf, śniadania). Wydatki za hotel również
przedlozylem, co zwróca zobaczymy. Uwazajcie na taksówkarzy bo lubią powozic
po mieście, bierzcie zawsze z postoju i zgodnie z kolejką. Z dworca Gare
Central do Cortembergh 80 powinno wyjsc 10 Euro. Polecam Atomium aby
przekonac się o wielkosci miasta, oraz model europy pod Atomium. Bilety na
tramwaje, metro i autobusy są wspólne, na godzinę jazdy płacisz
1,40 euro, całodniowe po 6 euro, bilety kupujesz u kierowcy,
drzwi otwiera się przy wsiadaniu na fotokomórkę lub guzikiem, z reguły
zielonym. Miejsc do odwiedzenia jest z miliard, na pewno cos znajdziesz dla
siebie. Dacie sobie radę, powodzenia. Moje gg w razie pytań 2698912
Temat: Rada milczących i zadowolonych
Rada milczących i zadowolonych
Waldemar Juszczyński kandydat do Rady Miasta z listy KWW Kujawy Szanowni
Mieszkańcy ktoś zarzuca mi, że nie zrobiłem nawet drogi na swojej ulicy i w
ogóle krytykuje tylko p. Bykowskiego i radnych z Naszego Miasta. Oni też tej
drogi nie zrobili, a dysponowali budżetem. Jeżeli ktoś myśli, że radny ma za
zadanie budować sobie drogę lub chodnik to mam nadzieje, że nikt nie obdarzy
go zaufaniem, to jest patologia z którą walczyłem. Przypomnę podział głosów w
Radzie 14 do 1 i do rzeczy. Zostając radnym miałem do realizacji tylko jedno,
realizować zobowiązania przedwyborcze i to starałem się robić, a inni radni z
Naszego Miasta, zapomnieli zaraz po ogłoszeniu wyników wyborów. Przypomnę
pokrótce:
- zmniejszenie pensji burmistrzowi, sekretarzowi, skarbnikowi ( wzrosły)
- zatrudnienie młodych fachowców (p. Kania p. Czaplewski, do czego
doprowadzili widać)
- zweryfikowanie polityki podatkowej (2003, 2004 podatki wzrosły znacznie)
Wymieniać dalej? Jako jedyny radny w opozycji patrzyłem władz na jej czyste
ręce. 4.12.02r. umorzenie blisko 60 tys. Zł do PUP przy takim dużym długu
sugerowanym przez p. Bykowskiego przynajmniej dziwne ale pracownicy w
piekarni z PUP są, co radni z NM milczą. Sprzeciwiałem się gdy byli
zatrudniani p. Kania i p. Czaplewski i co zrobili, RTBS w dołku, klub Start w
dołku, radni z NM milczą. Wraz z mieszkańcami prowadziłem działania przeciw
przenoszeniu biblioteki, udało się nam temu zapobiec. Burmistrz ze złości
ukarał p. Dyrektor co radni z NM milczą. Niedopuściłem do przejęcia dróg od
powiatu za friko inni radni z komisji finansów komunalnej byli za, a za co
remontowaliby te drogi? (Protokół z komisji). Niedałem się przekupić
prezesurą RTBS, bo nie po to zostałem radnym a inni radni z NM co dostali za
swoją lojalność? Założyłem wspólnotę mieszkaniową mieszkańcom na ulicy
Szkolnej doprowadziłem do ugodowego rozliczenia z RTBS i MPGK ( można było,
bo p. Linert nie wiedział nawet gdzie te wspólnoty się rejestruje). Pomogłem
zespołowi,,Kujawy” w czasie, gdy koordynator realizował swoje wizje, a
komisja od kultury, nie miała czasu zajrzeć do zespołu. 2004r. chciałem
odwołania p. Burmistrza w drodze referendum, niektórzy uważali to za głupotę,
ale przypomnijmy sobie zachowanie p. Bykowskiego przed i po tym wydarzeniu,
nie było różnicy? Wtedy to ktoś,,życzliwy” pisał anonimy do mojego zakładu
pracy, kto? Można spekulować, ja czuję wstręt do tych ludzi a Wy? Już blisko
2 lata temu wysunąłem wniosek budowy Sali gimnastycznej, wtedy był
ignorowany, teraz to sztandarowa pozycja programu NM (protokół z sesji i
komisji).Rok przed wstąpieniem do UE apelowałem o przygotowanie projektów do
wykorzystania funduszy UE, ale kto by się wtedy tym przejmował, zresztą teraz
p. Bykowski też nie ma o tym pojęcia. Chciałem, aby Rada przeprowadziła
kontrolę w, RTBS, ale inni nie. Starałem się niedoprowadzić do tak dużego
zadłużenia Miasta (1,5 mil zł, większe niż na początku kadencji) przegrałem
wynik 14 do 1. Wszystkie zebrania z mieszkańcami były z mojej inicjatywy.
Wystarczy ! Potrzeby były większe. Na pewno inni radni zrobili więcej
szczególnie z NM, tylko, co? Bo na posiedzeniach rady nie słyszałem ich
wystąpień .
KWW Kujawy Z
poważaniem
Strona 3 z 3 • Znaleziono 209 wyników • 1, 2, 3