Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekt rozbiórki





Temat: Dyscyplinarka za Dożynkową?
Może najpierw sobie przepisy poczytaj...
> Jakie przekupstwo? Jaka korupcja? Czyżby śledztwo prokuratury już się skończyło
> i zostały postawione przynajmniej jakieś zarzuty? Nie mówiąc już o zakończonym
> postępowaniu sądowym i orzeczeniu? O czym ty w ogóle piszesz? I to jeszcze jako
> "czynny zawodowo prawnik"? Masz (jak na prawnika) dość dużą swobodę wyzywania
> innych od bandytów i oszustów. Sprawdź sobie w przepisach co za to grozi.

Eee... Wiesz co, nie za bardzo wiem jak na to odpowiedzieć... Może dlatego, że
sam parę postów wyżej zacząłeś ten temat pisząc:

"Prokurator oceni czy był tam układ
korupcyjny czy nie." - post z 20 lipca z 11.52.

To może się zdecydujesz?? Bo chyba się trochę zapędziłeś w tej dyskusji.

> Skup się na faktach. A fakty są takie, że Orion wnioskował o pozwolenie na
> budowę. Złożył odpowiedni projekt i pozwolenie OTRZYMAŁ.

Jesteś jak dziecko, które jak mu się coś nie podoba to będzie w kółko i w kółko
powtarzało swoją wersję, bo może ktoś uwierzy.

Projekt nie był odpowiedni - od początku był niezgody z planem zagospodarowania
przestrzennego. Wiedzieli o tym wszyscy za wyjątkiem Oriona i Mącikowej. A
miejscem opublikowania uchwały o planie był dziennik urzędowy województwa
lubelskiego a nie gabinet Mącikowej, co jeszcze raz Ci powtórzę. I w dzienniku
urzędowym się szuka materiałów do projektu.

Nie wiem czemu cały czas nie chcesz mi powiedzieć jakim cudem mieszkańcy zdobyli
właściwy plan...

> zostać wszczęta procedura mająca na celu uchylenie tego pozwolenia. Jednak do
> czasu uchylenia pozwolenie cały czas pozostaje w mocy i Orion póki co może wam
> śmiać się w twarz.

W sumie ten kawałek pokazuje Twój poziom i stosunek do sprawy.

Z drugiej strony wiesz: Orion może się śmiać i budować. Zobaczymy czy będzie się
śmiał rozbierając.

A jeśli pozwolenie zostanie uchylone to jedyną rozsądną
> rzeczą, jaką Miasto może zrobić to zmienić plan zagospodarowania dla tego
> obszaru na M3 tak, by można było tam stawiać bloki - i zalegalizować bloki
> Oriona.

To mi jeszcze podaj podstawę prawną tej legalizacji, bo z przepisów wychodzi
dokładnie odwrotnie niż piszesz.

> Inaczej prawnicy Oriona puszczą miasto z torbami.

Za co? Za to, że orion postawił sobie budynki niezgodne z powszechnie
obowiązującymi przepisami? Ignorantia iuris nocet jak mawiali Rzymianie...

> wtedy sprawy potoczą się inaczej. Tak czy siak nawet jeśli zostanie wydany naka
> z
> rozbiórki to szczerze wątpię, by kiedykolwiek został zrealizowany.

A w jaki sposób możesz nie zrealizować takiego nakazu? Proszę o podstawę prawną.

> rozbiórki to szczerze wątpię, by kiedykolwiek został zrealizowany. Wbrew temu c
> o
> uważasz sądy (a sprawa oczywiście trafi w końcu do sądu) bardzo często kierują
> się tak wyśmiewanym przez ciebie "interesem społecznym" i żaden normalny sędzia
> nie "przyklepie" krzywdy prawie 1000 ludzi.

Coś Ci strasznie szybko te liczby wzrastają...
Po raz kolejny Ci powtarzam: w sprawie nie będzie stosowany kc (gdzie art. 5
mówi o zasadach współżycia społecznego) tylko prawo budowlane i (od strony
proceduralnej) kpa. Po wyczerpaniu drogi administracyjnej sprawa może trafić do
sądu - konkretnie do WSA. Sąd administracyjny nie będzie jednak badał czy
decyzja jest słuszna czy nie - w administracyjnym postępowaniu sądowym bada się
jedynie, czy od strony proceduralnej decyzja została wydana w sposób właściwy.
Nie wchodzi się natomiast w meritum.

Natomiast odszkodowania Orion mógłby dochodzić właśnie w postępowaniu cywilnym
ale wtedy miejscy prawnicy od razu wywleką, że plan był opublikowany w sposób
właściwy a Orion nie dochował należytej staranności. Tak to wygląda w praktyce.

Ale oczywiście Ty wiesz lepiej bo lubisz się kłócić o rzeczy na któych się nie
znasz.

Kwestie o których piszę to nie jest coś co "ja uważam". Ja w sądzie jestem
prawie codziennie, bo taką mam pracę. Wiem jak się orzeka, bo to widzę w
praktyce, to jest mój zawód. Ty sąd widzisz na TVN jak jest Anna Maria
Wesołowska. Taka jest między nami różnica. Ja jestem praktykiem a Ty nie.

> zobaczymy. No i nie zazdroszczę wam potem życia tuż obok ludzi, których
> chcieliście pozbawić dachu nad głową i często oszczędności całego życia. Chyba
> nie będziecie mówić sobie dzień dobry :))

Zaraz, a Ci ludzie przypadkiem nie chcą nas pozbawić naszych oszczędności całego
życia?
Poza tym jak już ustaliliśmy Orion jako uczciwa spółka odda ludziom kasę co do
grosza z odsetkami - przecież dobrze wie, że nie powinien stawiać
czteropiętrowych bloków w strefie gdzie jest dozwolona zabudowa dwukondygnacyjna
(patrze niekwestionowana część opisowa uchwały o planie zagospodarowania
przestrzennego).




Temat: Warszawskie mosty
Bronisław Plebiński żył w latach 1876-1940. Był absolwentem petersburskiego
Instytutu Inżynierów Komunikacji - ukończył go w 1901 roku. Był
współkonstruktorem słynnego, efektownego wiaduktu Drogi Żelaznej Warszawsko-
Kaliskiej nad Drogą Żelazną Warszawsko-Wiedeńską. Zaś dalsze materiały do jego
biografii znalazłem akurat w innej książce, mianowicie "Most i wiadukt im. ks.
J. Poniatowskiego przez rzekę Wisłę w Warszawie", Warszawa 1927. Sama książka
nie ma podanych autorów, ale należy podejrzewać, że Plebiński był wśród nich.
Przechodząc zaś do ad remu ;-)

- W 1903 roku główny projektant Poniatoszczaka, M. Marszewski zaprosił go do
współpracy i zlecił opracowanie technicznej strony projektu i wykonanie
obliczeń statycznych.

- Od 1904 roku wchodził w skład Biura Budowy Mostu jako pomocnik głównego
kierownika, czyli inż. M. Marszewskiego, a zarazem będąc kierownikiem działu
inżynierskiego w tymże Biurze.

- Zimą i wiosną 1916 roku z polecenia i na koszt Magistratu kierował rozbiórką
rumowisk wysadzonego Poniatoszczaka. Do pomocy zaprosił arch. H. Śliwickiego i
inż. I. Hirszmana. Prace wykonywał "K. Rudzki i S-ka". Były bardzo
niebezpieczne - raz po raz natykano się na resztki materiałów wybuchowych.
Odzyskano 2,5 tys. ton żelaza i kilka tys. metrów sześciennych granitu i gruzu
betonowego.

- Z początkiem 1919 roku z polecenia Magistratu opracował ogólny projekt
odbudowy tegoż mostu. Planował rozpoczęcie prac już wiosną i rozłożył je na 4,
ewentualnie 5 lat. Każdy sezon budowlany obejmowałby jedną z 4 serii robót:
dokończenie rozbiórki pomostu czasowego i filarów, rozbiórkę posad filarów i
uprzątnięcie nurtu rzeki, zmontowanie dźwigarów nowych przęseł, wreszcie
wykonanie chodników, jezdni, oprawy architektonicznej, itp. Całość
skosztorysował na 142 mln mkp. Program ten zyskał całkowite uznanie władz
miejskich i ministerialnych i 24 VI 1919 został przez Magistrat zatwierdzony.
B. Plebiński został Kierownikiem Odbudowy.

- Późną wiosną 1920 roku zasiadł w specjalnie utworzonym Komitecie Odbudowy
Mostu, choć z powodu wojny pierwsze posiedzenie Komitetu odbyło się dopiero 12
III 1921 roku.

- Latem 1920 roku, z polecenia Magistratu, za zgodą Ministerstwa Kolei, a za
pieniądze MSWojsk, kierował on przebudową starszego mostu kolejowego pod
Cytadelą do potrzeb drogowego ruchu wojskowego, wraz z budową dojazdów. Tym
razem za pomocników przydano mu inżynierów: W. Nieciengiewicza i S.
Downarowicza. Prace, rozpoczęte 30 VII zakończył już 9 VIII o godzinie 22:00. W
ten sposób powstał jedyny na tym odcinku Wisły most wojskowy - Kierbedź był
zapchany totalnie uchodźcami, a mosty polowe pod Górą Kalwarią i Jabłonną
saperzy dopiero budowali. Dzięki niemu na zachodni brzeg sprawnie wycofały się
oddziały polskie, a następnie przeszły po nim do kontrataku.

- 9 VIII 1925 roku brał oczywiście udział w otwarciu połowy mostu i przemawiał,
kreśląc historię budowy i odbudowy obiektu.

- Niemal na pewno brał też udział w otwarciu całości mostu 8 X 1927 roku - choć
cytowana książka o tym nie traktuje, gdyż została wydana przed tą datą.

O jego działalności po 1927 roku nie mam informacji. Data śmierci każe się zaś
zastanowić, czy inż. Plebiński zmarł aby śmiercią naturalną.

W cytowanej książce ponadto znajduje się kilka jego konterfektów: a to podczas
przemówienia 9 VIII 1925, a to z wizyt inspekcyjnych na moście, a to na różnych
zbiorówkach, jakie robili sobie pracownicy Komitetu Odbudowy.






Temat: wybudował samowolnie POMOCY
oskar59 napisał:

> > sąsiad napisał skargę do Gminy, że nie zgadza się na ten obiekt
> Sprawy samowoli budowlanych załatwia Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego,
> a nie gmina. Jeśli więc sąsiad napisał do gminy, to ta musiała przesłać
skargę
> do PINB (jak się domyślam ze znanego mi nicku - w P. - pozdrawiam krajankę).
Gm
> ina (wójt, inny urzednik) sama nie ma prawa działać, ani tym bardziej wydawać
m
> ieszkańcowi poleceń rozbiórki.
> Czy PINB wydał decyzję (pismo nie wystarczy, musi być akt administracyjny) w
sp
> rawie rozbiórki? Jeśli tak, to należy się od niej odwołać (w wyznaczonym
termin
> ie) do Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego podnosząc
kor
> zystne, zdaniem inwestora argumenty, np. istnienie budynku w tym miejscu
przez
> kilkadziesiąt lat, konieczność wykonania prac zabezpieczających np. przed
katas
> trofą budowlaną itp., wykonanie tylko remontu a nie budowy.
> Poza tym, jeśli PINB wydał decyzję o rozbiórce, to powinna ona dotyczyć
części
> dobudowanej, a nie całego budynku.
> Czy było postępowanie administracyjne (w tym wizja lokalna inspektorów PINB),
c
> zy wysłuchano strony (w tym znajomego)i spisano z tego protokół? Jeśli nie,
to
> może być to argument w postępowaniu odwoławczym ("kapturowość" postępowania w
t
> akim przypadku skutkowałaby decyzją WINB uniewazniającą decyzję PINB i
kierując
> ą sprawę do ponownego rozpatrzenia).
> Muszę jeszcze pocieszyć twojego znajomego, że postępowanie odwoławcze jest
dług
> otrwałe i w warunkach Mazowsza (MWINB) trwa kilka lat.
>
> Udzielając ci tych rad mam nadzieję, że sąsiad nie dokonał ewidentnej
samowoli,
> tzn. nie zastąpił komórki dużą hurtownią czy uciążliwym zakładem
produkcyjnym,
> ale jest to uchybienie wynikające z braku wiedzy lub pieniędzy (trzeba
przecie
> ż zamówić projekt przebudowy, a ile on moze kosztować przekonałem się już w
dys
> kusji na tym forum (i z korespondencji e-mailowej).
>
> > lecz nie zrobił tego do dziś, tzn. nie rozebrał, ale także nie wykończył
> > Obiekt ma ok. 30-40m2, stan surowy otwarty, pokryty papą
>
> Tu kubeł zimnej wody: to dobrze, gdyby nie daj Boże procedura administracyjna
z
> akończyła się dla niego niekorzystnie, to poniesie mniejsze straty.
>
> > jak obejść nieżyczliwego sąsiada, który jest właścicielem sklepu
> > spożywczego, który bezpośrednio sąsiadującym budynkiem?
> > Dodam ze ów sąsiad jest radnym w wyżej opisanej Gminie
>
> Sąsiada obejść się nie da, ale legalizacja samowoli od kilku lat jest możliwa
(
> w zamian za karne opłaty - różne w zależności od rodzaju budynku).
> Nie ma już nakazu bezwzględnej rozbiórki z poprzedniej wersji (brzmienia)
prawa
> budowlanego.
>
> I jeszcze jedno, sąsiada, który wykorzystuje stanowisko (mizerne, ale jak
widać
> każdy orze jak moze) do załatwiania porachunków międzysąsiedzkich można
przywo
> łać do porządku. Już za rok wybory rady gminy. Można mu zrobić taką kampanię
(n
> egatywną), że będzie musiał się skupić na handlu pietruszką i przecierem
pomido
> rowym i nie rozpraszać swojej handlowej głowy radcowaniem.

Za co zrobic mu kampanie negatywna? Za to ze pogonil czy chcial pogonic
lamiacego prawo? Hej, ludzie gdzie my zyjemy w Hondurasie czy w kraju nalezacym
do EU?



Temat: spieprzona nie tylko Pardałówka
W czwartkowe popołudnie na placu budowy na Pardałówce zjawiła się policja.
Przybyli na miejsce policjanci zastali uwijających się robotników, a samochód-
betoniarka właśnie przyjechał z dostawą betonu na plac budowy. Prace budowlane
szły pełną parą...

Mieszkańcy Zakopanego i okolicznych miejscowości biją na alarm. Pomimo
protestów lokalnych społeczności deweloperzy stawiają kolejne duże osiedla. Na
nic zdają się interwencje nadzoru budowlanego.

Nieodwracalne zniszczenie unikalnego krajobrazu, brak wody i problemy z
kanalizacją, pozbawienie gminy dochodów z wynajmu pokoi - to tylko niektóre z
problemów jakie stają przed mieszkańcami Zakopanego w miejscach, gdzie powstają
duże apartamentowce. Atrakcyjność nieruchomości u podnóża Tatr jest tak wielka,
że deweloperzy sprzedają na pniu mieszkania duże i małe, zanim jeszcze dostaną
pozwolenie na budowę. Gdy budowa apartamentowców rusza - okoliczni mieszkańcy
zaczynają protestować.

- Deweloperzy zagarnęli miasto. W Zakopanem i okolicy lokuje się kapitał
niewiadomego pochodzenia. Ludzie spoza Podhala wykupują mieszkania. Potem mamy
puste osiedla, w których cały rok widać ciemne okna. Czy my mamy mieć martwe
miasto? - pytał radny Robert Kłak podczas czwartkowej sesji rady miasta.
Apelował do władz miasta, by na terenie Zakopanego budowali się mieszkańcy,
zakopiańczycy. - Niestety, nasz teren traktowany jest jak lokata kapitałów dla
ludzi z zewnątrz. Dojdzie do tego, że przestaną inwestować zakopiańczycy, nie
będą mieć dla siebie miejsca pracy - podkreślał radny Robert Kłak. Dyskusję o
apartamentowcach rosnących jak grzyby po deszczu wywołała propozycja, by z
porządku obrad zdjąć punkt o utworzeniu parku kulturowego w Zakopanem. - Nie
zawieszajmy tej uchwały, by przez ostatnie sesje byli na sali mieszkańcy
Pardałówki protestujący przeciwko temu, co się dzieje - prosił radny Jan
Ustupski. Radna Renata Szych, która proponowała, by projekt utworzenia parku
kulturowego omówić na kolejnej sesji podkreślała, że chodzi o lepsze
dopracowanie propozycji. - By projekt stref należących do parku kulturowego nie
budził już żadnych wątpliwości. W niektórych punktach jest on sprzeczny z
podjętymi przez nas wcześniej uchwałami o 12 obszarach ochronnych - dodała
radna.

Mieszkańcy z Pardałówki zjawili się na sesji i tym razem. - Nic nam po tych
projektach. Na naszej ziemi i tak już mury rosną. Nie pomogły decyzje nadzoru
budowlanego o wstrzymaniu prac - alarmowali mieszkańcy Pardałówki, która jest
zabudowywana wielkogabarytowymi obiektami. Na dowód tego jedna z osób
zadzwoniła sprzed magistratu, prosząc o interwencję patrol policji. Wspólnie
udaliśmy się na Pardałówkę. - Nadzór budowlany przysłał pisma, by wstrzymać
prace na budowie. Według projektów pod dachem miało być mniej kondygnacji niż
zbudowano. Ale inwestor nic sobie nie robi z takich decyzji. Dziś zaczęli lać
kolejną płytę - podkreślają mieszkańcy.

Czy utworzenie parku kulturowego powstrzyma deweloperów przed stawianiem
kolejnych apartamentowców? Wątpliwe. Władze miasta są bezradne tak wobec dużych
firm deweloperskich, jak i samowoli budowlanych stawianych przez pojedyncze
osoby. Przykładem lokum wybudowane przy ul. Małe Żywczańskie - pomimo obiecanej
dość dawno temu przez burmistrza Piotra Bąka rozbiórki - obiekt jest właśnie
wykańczany. (RAV)

Taak! Przyznać sie ftory z forumowiczów buduje tam te apartamenty??? Rozbój
w bioły dzień. Współczesne Janosiki, nie inacyj. Nie umiecie dać im rady?
Kie i fto powie takim ślus!



Temat: wybudował samowolnie POMOCY
> sąsiad napisał skargę do Gminy, że nie zgadza się na ten obiekt
Sprawy samowoli budowlanych załatwia Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego,
a nie gmina. Jeśli więc sąsiad napisał do gminy, to ta musiała przesłać skargę
do PINB (jak się domyślam ze znanego mi nicku - w P. - pozdrawiam krajankę). Gmina (wójt, inny urzednik) sama nie ma prawa działać, ani tym bardziej wydawać mieszkańcowi poleceń rozbiórki.
Czy PINB wydał decyzję (pismo nie wystarczy, musi być akt administracyjny) w sprawie rozbiórki? Jeśli tak, to należy się od niej odwołać (w wyznaczonym terminie) do Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego podnosząc korzystne, zdaniem inwestora argumenty, np. istnienie budynku w tym miejscu przez kilkadziesiąt lat, konieczność wykonania prac zabezpieczających np. przed katastrofą budowlaną itp., wykonanie tylko remontu a nie budowy.
Poza tym, jeśli PINB wydał decyzję o rozbiórce, to powinna ona dotyczyć części dobudowanej, a nie całego budynku.
Czy było postępowanie administracyjne (w tym wizja lokalna inspektorów PINB), czy wysłuchano strony (w tym znajomego)i spisano z tego protokół? Jeśli nie, to może być to argument w postępowaniu odwoławczym ("kapturowość" postępowania w takim przypadku skutkowałaby decyzją WINB uniewazniającą decyzję PINB i kierującą sprawę do ponownego rozpatrzenia).
Muszę jeszcze pocieszyć twojego znajomego, że postępowanie odwoławcze jest długotrwałe i w warunkach Mazowsza (MWINB) trwa kilka lat.

Udzielając ci tych rad mam nadzieję, że sąsiad nie dokonał ewidentnej samowoli, tzn. nie zastąpił komórki dużą hurtownią czy uciążliwym zakładem produkcyjnym, ale jest to uchybienie wynikające z braku wiedzy lub pieniędzy (trzeba przecież zamówić projekt przebudowy, a ile on moze kosztować przekonałem się już w dyskusji na tym forum (i z korespondencji e-mailowej).

> lecz nie zrobił tego do dziś, tzn. nie rozebrał, ale także nie wykończył
> Obiekt ma ok. 30-40m2, stan surowy otwarty, pokryty papą

Tu kubeł zimnej wody: to dobrze, gdyby nie daj Boże procedura administracyjna zakończyła się dla niego niekorzystnie, to poniesie mniejsze straty.

> jak obejść nieżyczliwego sąsiada, który jest właścicielem sklepu
> spożywczego, który bezpośrednio sąsiadującym budynkiem?
> Dodam ze ów sąsiad jest radnym w wyżej opisanej Gminie

Sąsiada obejść się nie da, ale legalizacja samowoli od kilku lat jest możliwa (w zamian za karne opłaty - różne w zależności od rodzaju budynku).
Nie ma już nakazu bezwzględnej rozbiórki z poprzedniej wersji (brzmienia) prawa budowlanego.

I jeszcze jedno, sąsiada, który wykorzystuje stanowisko (mizerne, ale jak widać każdy orze jak moze) do załatwiania porachunków międzysąsiedzkich można przywołać do porządku. Już za rok wybory rady gminy. Można mu zrobić taką kampanię (negatywną), że będzie musiał się skupić na handlu pietruszką i przecierem pomidorowym i nie rozpraszać swojej handlowej głowy radcowaniem.




Temat: Plany inwestycyjne ZDM-u na lata 2008-2009
rubeus napisał:

> Warszawa będzie rozkopana aż do mistrzostw Europy 2012
>
> Za kilka miesięcy Miasto zmieni się w jeden ogromny plac budowy
>
> Tomasz Czukiewski

> • Budowa ulicy Nowo-lazurowej. Od dawna wyczekują jej mieszkańcy
Włoch.
> Droga ma połączyć ich dzielnicę z Bemowem. ZDM czeka na decyzję
lokalizacyjną w
> ojewody.

Ciekawe od którego odcinka zaczną (pewnie Traktorzystów-
Chrościckiego...) i czy nanieśli jakieś poprawki po konsultacjach
społecznych? Przedstawiony na nich projekt był słaby np. nie
wykorzystywał planowanych wiaduktów nad torami do wykonania tanim
kosztem rozwiązań bezkolizyjnych dla samochodów.

> • Budowa dwupoziomowego skrzyżowania ulicy Łopuszańskiej z Alejami
Jerozo
> limskimi. Dzięki temu kierowcy nie będą tracić czasu, stojąc na
światłach.

A co? Czyżby zmienili projekt zainspirowani całkowicie bezkolizyjnym
węzłem Puławska/Rzymowskiego?

> • Poszerzenie ulicy Wołoskiej i alei Wilanowskiej. ZDM chce
poszerzyć W
> ołoską i w ten sposób zlikwidować wąskie gardło na tej ulicy
między Wiktorską a
> skrzyżowaniem z Woronicza. Oprócz tego wymienione zostaną rozjazdy
tramwajowe
> na skrzyżowaniu z Woronicza. Aleja Wilanowska będzie poszerzona na
odcinku od S
> obieskiego do Doliny Służewieckiej.

No proszę – po blisko 10 latach od rozpoczęcia przebudowy uda się
zrobić odcinek Cybernetyki-Rakowiecka w całości (ile to km będzie? –
tak czy siak tempo zajebiste). A co z kawałkiem od Rakowieckiej do
al. Niepodległości?
No druga jezdnia Wilanowskiej na prawdę jest niezbędną teraz. Czy
nikt nie zauważył, że obecnie 1 pas Wilanowskiej jest w stanie
wygenerować taki ruch, że całkowicie zakorkowany jest dojazd do
skrzyżowania z Doliną Służewiecką? Czy nikt nie zauważył, że po
wymianie sygnalizacji na skrzyżowaniu z Doliną prawie zniknęły korki
na al. Wilanowskiej w stronę Wilanowa? Świadczy to żenująco niskiej
przepustowości skrzyżowania Wilanowska/Dolina i jeśli nic się z nim
nie zrobi to cała przebudowa Wilanowskiej nie ma sensu – jest
zwyczajnym zamrażaniem pieniędzy. Choć sytuacji komunikacyjnej
przynajmniej nie pogorszy tak jak miało to miejsce z Wołoską
(przejazdy przez tory z niezsynchronizowanymi światłami).

> • Wymiana nawierzchni na 54 ulicach. Odnowione zostaną Żwirki i
Wigury,
> 17 Stycznia, Radzymińska, Ostrobramska, Marszałkowska, Nowy Świat,
a także 48 i
> nnych ulic. Stara nawierzchnia będzie frezowana. - Usuwamy stary
asfalt specjal
> ną maszyną. Później jest on mielony. Dodaje się następnie do niego
nowe substan
> cje i kładzie
> z powrotem. Ulica po frezowaniu wygląda jak nowa - tłumaczy
Zdzisław Borzym, dy
> rektor WPRD, które wykona te remonty.

Żwirki i Wigury – po co? Najwyżej w rejonie skrzyżowań.
17 Stycznia – po co? Chyba, że przed skrzyżowaniem ze Żwirki i
Wigury, ale to powinno zostać zmodyfikowane przy okazji zbudowania
wiaduktu Cybernetyki-17 Stycznia.
Ostrobramska – po co? Ta ulica powinna zostać poszerzona do 3 pasów
przynajmniej na jezdni od Trasy Łazienkowskiej do Fieldorfa.
Nowy Świat – który odcinek? Od Krakowskiego do Świętokrzyskiej
zrobili od nowa w tym roku. Od Świętokrzyskiej do Jerozolimskich
frezowali w tym roku. Od Jerozolimskich do Pl. Trzech Krzyży
frezowali ze 2-3 lata temu.
Tak – ulica wygląda jak nowa. Zwłaszcza krawężniki, chodniki... A
sama jezdnia to zależnie od ruchu – 2 do 6 lat...

> • Wymiana torów na ulicy Wolskiej, w alei Solidarności i na trasie
W-Z. T
> ramwaje Warszawskie chcą w przyszłym roku zmodernizować całą linię
tramwajową o
> d cmentarza Wolskiego do Dworca Wileńskiego na Pradze W związku z
wymianą t
> orowiska na kilka tygodni zamknięty zostanie tunel Trasy W-Z.

O – jak fajnie – to legalny zjazd na Powiśle będzie możliwy tylko
Tamką lub Królewską. Kłania się beznadziejny remont KP i wyłączenie
z ruchu ciągu Królewska – Karowa.

> • Remont estakad zjazdowych z Trasy Łazienkowskiej na Wał
Miedzeszyński.
> ZDM -rozstrzygnął już przetarg na przebudowe estakad Rozbiórka
podniszczon
> ej trasy rozpocznie się jeszcze w tym roku.

Znowu to samo co poprzednim razem – rozbiorą teraz i będzie sobie
tak stało przez całą zimę aż do wiosny. Nie można zaczynać rozbiórki
gdzieś na przełomie stycznia i lutego, aby po jej zakończeniu móc od
razu przystąpić do prac budowlanych w pełnym zakresie w
sprzyjających warunkach pogodowych?



Temat: W centrum trzesa portkami - Astoria nadchodzi!
W centrum trzesa portkami - Astoria nadchodzi!
Gazeta Pomorska
"Zaczęło się wyburzanie Zakładów Graficznych im. KEN, pod budowę
centrum "Astoria". Sąsiednie, zabytkowe budynki się trzęsą, a ojcowie
kapucyni piszą protesty.
Już na kilka dni przed wyburzaniem Iwona Loose, dyrektor Muzeum
Okręgowego mówiła o swoich obawach. - Drogą dojazdową będą jeździć
ciężarówki. Robotnicy zrobią wykop. Żeby ziemia się nie obsuwała, wkopią
pale. Ale trzeba je wbić w ziemię jakoś pod ciśnieniem. To wszystko
spowoduje, że będą duże drgania. Mam nadzieję, że nasz budynek to wytrzyma.
Tylko że to bardzo stare, zabytkowe mury... Jeszcze starszy, niż budynek
muzeum, jest kościół Klarysek, którym opiekują się ojcowie kapucyni. Oni też
się boją, tym bardziej, że jeszcze przed wyburzaniem na ścianach kościoła
były widoczne pęknięcia.
W czwartek rozpoczęła się rozbiórka, wbito pierwsze pale. Zaczęło się.
I...?
- U nas na razie spokojnie - zapewniono nas w sekretariacie Muzeum
Okręgowego. - Wielkich drgań nie odczuwamy, zobaczymy, co będzie dalej.
Zupełnie inaczej jednak mówili ojcowie kapucyni. - Mury się trzęsą i to
bardzo odczuwalnie - stwierdzili. - Boimy się, co z tego wyniknie. Już
napisaliśmy protesty do prezydenta oraz do miejskiego konserwatora zabytków.
Gdy protesty dotrą
Postanowiliśmy więc skontaktować się z konserwatorem. - Jeszcze żadne
protesty do nas nie dotarły - powiedział nam w czwartek Sławomir Marcysiak. A
jeśli dotrą? Czy wtedy będziemy mogli porozmawiać? - Ale my tylko opiniujemy
pozwolenie na rozbiórkę - mówił konserwator.
- Ale gdybyście Państwo zaopiniowali negatywnie, do rozbiórki by nie
doszło? - Zgadza się - odparł konserwator. To ustaliliśmy szybko. Gorzej nam
poszła natomiast rozmowa na temat podstawy do pozytywnej opinii. - Podstawy
były merytoryczne - wytłumaczył Sławomir Marcysiak. - Merytoryczne, czyli
jakie? - Czyli merytoryczne - wyjaśnił dalej konserwator.
- Bezpieczeństwo sąsiednich zabytków jest najważniejsze - mówiła
Katarzyna Łaskarzewska-Karczmarz, zastępca dyrektora wydziału administracji
budowlanej UM. - Projekt przewidział zabezpieczenie budynków, omawialiśmy to
z władzami kościoła. Bez tych rozmów przecież by się nie obyło.
Pewnie nie. Tylko że władze kościoła musiały uwierzyć specjalistom, gdyż
nie są w stanie wyliczyć, czy dragania zagrożą murom. Tak jak w tej chwili
trudno powiedzieć, jakie jeszcze niespodzianki, poza owymi drganiami,
przyniesie nam budowa "Astorii" w centrum miasta.
Anita Chmara"

Gdyby w innych miastach postepowano tak jak sugeruje to nam autorka artykulu
to w Poznaniu nigdy nie powstalby Stary Browar, w Warszawie zaden drapacz
chmur, w Krakowie Nowe Miasto. Za to mielibysmy stagnacje w budownictwie i
niszczejace budynki.
Drgania wywoluja nawet przejezdzajace samochody i tramwaje wiec postawa
nadmiernej obawy jest nie na miejscu.
Poza tym lepiej zmieniac i tworzyc niz nie zmieniac i nie tworzyc.



Temat: Dworzec Centralny - do rozbiórki czy remontu?
Dworzec Centralny - do rozbiórki czy remontu?
Konstrukcja architektoniczna Dworca Centralnego już dawno przestała pasować do zabudowywanego centrum miasta.
To samo serce stolicy europejskiego kraju.

Moim zdaniem nie ma sensu rozważanie - burzyć czy remontować.
Nie ma sensu. Bo potrzeba tu myslenia bardziej kompleksowego, systemowego.
Co mamy obecnie?
- stację matra przy Marszałkowskiej
- stację kolejki podmiejskiej Warszawa Śródmiescie vis-a-vis PKiN
- Dworzec Centralny na rogu Chałubińskiego i Jerozolimskich
- przystanek końcowy WKD Warszawa Śródmiescie po przeciwnej stronie.

Od przystanku WKD do stacji metra niemal kilometr.
Komunikacyjnie to jeden wielki bubel zmuszający ludzi albo do drałowania piechotą wieluset metrów, albo do korzystania z komunikacji miejskiej, by przejechać jeden przystanek. Dla przyjezdnych, czy podróżnych z bagażami to normalny koszmar zwłaszcza, że system bieltowy komunikacji publicznej w Warszawie jest, jaki jest (czyli lepiej nie mówić, by się nie denerwować).

Przy okazji zabudowy centrum można, a nawet należałoby dostosowac architekture Dworca Centralnego do planowanego sasiedztwa.
Czy obecny kształt dworca jest czymś pięknym?
Nie. Zdecydowanie nie. Co zdawało się ładne 32 lata temu teraz przypomina bardziej blaszak hipermarketu. Wszelkie zmiany kosmetyczne mogą wyjść tylko śmiesznie, a w porównaniu ze Złotymi Tarasami, planowanym apartamentowcem w kształcie żagla i zabudową pl.Defilad, nawet groteskowo.

Trzeba więc zburzyć i odbudowac w kształcie pasującym do planowanego i powstającego otoczenia. W dodatku połączyć to i efektownie skomunikować z całym otoczeniem PKIN. Możliwości i pomysłów może być i jest wiele.
Polecam zapoznanie się z tym referatem:
um.warszawa.pl/konferencje_bk/pliki/r2_8_2_integracja_wezla_przesiadkowego_w_centrum_warszawy.pdf

Nie można więc oganiczac się do rozważania: zburzyć, czy remontować.
Trzeba też potraktowac to jako węzeł przesiadkowy i uprzyjaźnić przemieszczanie się dla podróżnych.
Cokolwiek nie zostałoby wybrane - niech decyzja zapadnie szybko.
Warszawa zbyt wiele czasu już straciła na zwykłe dywagacje i nieustanne zastanawianie się.
Każdy projekt i każde rozwiązanie będzie miało tylu zwolenników, co przeciwników.

Ja mówię: burzyć, zbudowac coś nowego, pasującego do całej koncepcji zabudowy okolic PKiN, oraz potraktowac jako wielki węzeł przesiadkowy.
Jednak gdy zapadnie decyzja o remoncie dworca, to też bedzie to decyzja dobra. O ile też potraktuje się to jako węzeł przesiadkowy i ułatwi podróznycm przemieszczanie sie.

Tylko, panowie, podejmijcie wreszcie decyzję i relizujcie ją od początku do konca. Najgorsze, co mamy w stolicy od lat, to nieustanne dyskusje, konkursy, wybory, potem zmiany koncepcji, następne dyskusje, następne koncepcje, itp.
A centrum miasta przypomina już jeden wielki prowincjonalny bazar.




Temat: ZBoWiD Michała Grażyńskiego
PiS tropi antypolską dywersję na Śląsku
I o tym nie można zapomnieć.Ku przestrodze ,,Obrońcom Kresów...,,

70 ROCZNICA AKCJI BURZENIA CERKWI NA CHEłMSZCZYŹNIE
TEJ KRZYWDY NIE SPOSÓB NAPRAWIĆ!
Po wydarzeniach sprzed 70 lat Kościół prawosławny na Chełmszczyźnie nadal jest
w szczątkowym kształcie
- uważa prawosławny abp Abel przed niedzielnymi obchodami 70. rocznicy akcji
burzenia cerkwi przeprowadzonej przez władze II Rzeczypospolitej

Na uroczystości zaprosiliśmy Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, marszałków
Sejmu Senatu, Premiera Donalda Tuska oraz parlamentarzystów-mówiAndrzej
Boublej, rzecznik prasowy abp Abla .Dla prawosławnej diecezji lubelsko-chełm-
skiej i całego polskiego Kościoła pra
• wosławnego niedzielne obchody to jedno z najważniejszych wydarzeń
tego roku, bo po raz pierwszy na taką
skalę przypominane są dramatyczne wydarzenia z 1938 roku.
Niewiadomo, czy najwyższe władze zjawią się w niedzielę w
Chełmie, gdzie po liturgii w cheł
mskiej cerkwi pw. św Jana Teologa zwierzchnik polskiego Kościoła prawosławnego
abp Sawa poświęci monument upamiętniający wydarzenia sprzed 70 lat. „W 1938
roku nie uszanowano naturalnego azylu,jakim jest Dom Boży. Na terenach
mieszanych wyznaniowo i etnicznie zdarzyły się wypadki, które nigdy nie
powinny się zdarzyć. Akcja burzenia cerkwi prawosław
nych na Chelmszczyźnie i Południowym Podlasiu”.
—Te wydarzenia dotknęły bliskich abp Sawy-przypomina abp Abel. Abp Sawa
urodzil się bowiem w kwietniu 1938 rokuw Śniatyczach. Miesiąc później jego
rodzinne strony stały się areną wydarzeń, które niechlubnie zapisały się w
historii niepodległej Polski.
„Akcja polonizacyjno-rewindykacyjna” - tak oficjalnie określały władze II
Rzeczypospolitej wydarzenia między majem a lipcem 1938 roku, gdy pod nadzorem
wojska wyburzano prawosławne cerkwie, kaplice i domy modlitywne w
Chełmszczyźnie. W wytycznych do akt zachowanych w Centralnym Archiwum
Wojskowym można
przeczytać: „Wszyscy prawosławni Chełmszczyzny są zruszczonymi Polakami,
którzy przez ucisk zaborcy odpadli od polskości”.
W burzeniu cerkwi brali udział policja , straż pożarna, wynajęci robotnicy, a
czasami katoliccy mieszkańcy Chełmszczyzny. „wydarzenia przebiegały według
jednego schematu: policja i wojsko otaczały tereny wokół świątyni, by
uniemożliwić interwencję prawosławnym. Wtedy robotnicy przystępowali do rozbiórki.
Ze strony wojska akcją dowodził ówczesny dowódca 3 Dywizji Piechoty Legionów
gen. Brunon Olbrycht. Pojej zakończeniu wojewoda lubelski Jerzy de Tramecourt
raportowal gen. Mieczysławowi Smorawińskiemu, dowódcy II Okręgu Korpusu w
Lublinie (odpowiednik dzisiejszych okręgów wojskowych), że w wyniku „akcji
polonizacyjnej” zburzono 91 cerkwi, 10
kaplic i26 domów modlitwy. Ówczesne władze, w tym Premier Felicjan
Sławoj-Skladkowski i Prezydent Ignacy Mościcki, przemilczały protesty
prawosławnych posłów i cerkwi prawosławnej.
W czerwcu poseł lewicy Eugeniusz Czykwin zaproponował by Sejm przyjął
specjalną uchwałę wyrażającą żal z powodu wydarzeń sprzed 70 lat. W lipcu,
projekt znalazł się pod obradami sejmowej komisji kultury. Dla lubelskiej
posłanki PiS Elżbiety Kruk akcja burzenia cerkwi przez polskie państwo nie
była godna sejmowej uchwały,bo -jak powiedziała- „nikt nie zginął przyburzeniu
tych cerkwi”. Członkowie sejmowej komisji kultury odłożyli debatę nad
projektem Czykwina na jesień. Na razie do niego nie wrócili.

..i o tym też!!!

HISTORIA 70 ROCZNICA ZAJĘCIA PRZEZ POLSKĘ ZAOLZIA
Tylko te państwa i narody odnoszą dzisiaj sukcesy I zwycięstwa, które umieją
maszerować — pisał jesienią 1938 roku, po wkroczeniu polskiego wojska na
Zaolzie, ówczesny tabloid „Kurier Czerwony”
Piotr Osęka*
,,Wodzu,prowadź nas na Czechy,,.
TO TAK KU PAMIĘCI,NA OCHŁODĘ WASZYCH GŁÓW I SERC!!!
PAMIĘTAMY!!!




Temat: prowizorki budowlane w Warszawie przed Euro 2012
prowizorki budowlane w Warszawie przed Euro 2012
Praga - może zdążą
Euro 2012 mogłoby być wielką szansą dla niedoinwestowanej przez lata
Pragi. Dziś cały ruch skupia się tu na Targowej i Wybrzeżu
Szczecińskim. Bazar wyrzucony ze Stadionu Dziesięciolecia wchłonął
Dworzec PKS, wczoraj niemal wylewał się na skrzyżowanie ul.
Zamoyskiego i al. Zielenieckiej.
Jednak po otwarciu Stadionu Narodowego w jego najbliższym
sąsiedztwie wcale nie ma co liczyć na drogowe fajerwerki. Np. od
strony Wisły zabraknie bezkolizyjnych skrzyżowań czy tuneli
prowadzących na nowe parkingi i do dwupoziomowego garażu na 1,7 tys.
aut pod płytą boiska. W ratuszu słyszymy, że "będzie najwyżej coś
prostego". Czyli dobudowanie lokalnych ulic i poszerzenie Wybrzeża
Szczecińskiego z osobnymi pasami do skrętu pod stadion. Przed i po
meczach ruchem ma sterować policja.
Niemal w ostatniej chwili przed mistrzostwami Europy, które
zaczynają się w czerwcu 2012 r., władze Warszawy planują otworzyć
praski odcinek Trasy Świętokrzyskiej. Teraz kończy się ona zaraz za
mostem. Dwujezdniowa arteria wzdłuż ul. Sokolej i nasypu kolejowego
ma być przebita przez skrzyżowanie z Jagiellońską do Targowej. Stąd
nowym śladem wzdłuż linii PKP połączy się z Kijowską na wysokości
Markowskiej (tramwaje w stronę Dworca Wschodniego będą kursować tak
jak teraz). Nie obędzie się bez rozbiórki kilku budynków w rejonie
Targowej i ul. Mackiewicza przy nasypie kolejowym. Mieczysław
Reksnis, szef miejskiego biura drogownictwa i komunikacji, podaje
termin zakończenia prac: pierwszy kwartał 2012 r.
Podobna data pada na pytanie o pierwszy odcinek obwodnicy Pragi
między rondem Wiatraczna a ul. Zabraniecką na Targówku Przemysłowym.
Jej projekt ma być wykonany do końca tego roku. W przeciwieństwie do
Trasy Świętokrzyskiej to jednak ogromna arteria z 1200-metrowym
tunelem, który wyprowadzi ruch pod Wiatraczną do al. Stanów
Zjednoczonych i dalej na most Łazienkowski. Nad torami dzielącymi
Targówek od Grochowa powstanie 960-metrowa estakada. Koszt całości
przekracza 700 mln zł. Czy ratusz rzeczywiście zdąży z tak
skomplikowaną inwestycją na Euro 2012? Terminy są bardzo napięte, bo
można się spodziewać trudności z wydrążeniem najdłuższego w Polsce
tunelu pod ruchliwym rondem, a także protestów mieszkańców starych
kamienic wzdłuż trasy na Grochowie.
Bez tej obwodnicy okolice Stadionu Narodowego podczas meczów czeka
totalny paraliż. Nie rozładuje go nawet dokończenie węzła Trasy
Siekierkowskiej u zbiegu Płowieckiej i ul. Marsa. Jak nas informuje
Małgorzata Gajewska z Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych,
wkrótce zostanie rozstrzygnięty przetarg na jego budowę. <b>Przez
kilka lat blokował ją właściciel komisu samochodowego. Dostał już
nakaz opuszczenia terenu. Jeśli nie zrobi tego do 30 października,
czeka go wywłaszczenie. Na przełomie października i listopada ZMID
spodziewa się pozwolenia na budowę węzła.</b>
Osobny projekt komunikacyjny wokół Stadionu Narodowego przygotowują
Tramwaje Warszawskie. To modernizacja linii na Targowej i w al.
Zielenieckiej. Pętla tramwajowa z narożnika tych ulic ma być
przeniesiona bliżej Dworca Stadion, gdzie powstanie węzeł
przesiadkowy. Inwestycja na razie jest w lesie - Tramwaje dopiero
zlecają studium jej wykonalności. Miasto robi zaś pierwsze
przymiarki do wyprowadzki dworca PKS w okolice ul. Lubelskiej przy
Dworcu Wschodnim. Mają stąd odjeżdżać także autobusy prywatnych
przewoźników. Jego obecna lokalizacja jest tymczasowa od otwarcia,
czyli od 1966 r.

więcej pod adresem
www.budowlany.pl/pl/przegl_d_prasy_i_informacje_ma/alarm_dla_warszawy_przed_euro_201



Temat: Nie będzie kolumny św. Michała
DZIENNIK WSCHODNI 06.02.2003

Nie będzie kolumny świętego Michała
Dwunastometrowa rzeźba miała być jednym z głównych elementów architektonicznych
rewaloryzowanego placu Po Farze

Miasto nie odwołało się od negatywnej decyzji generalnego konserwatora zabytków
dotyczącej budowy kolumny św. Michała. – To definitywnie zamyka sprawę
obelisku – usłyszeliśmy w Ratuszu.

Projekt 12-metrowego obelisku przygotował Tadeusz Mysłowski. Pomysł spodobał
się władzom Lublina, został też zaakceptowany przez autora koncepcji
zagospodarowania placu Jacka Cieplińskiego. – Początkowo projekt nie
przewidywał na placu elementu w formie iglicy. Ale jej powstanie nie burzyło
założeń przyjętych przy opracowywaniu koncepcji renowacji – wyjaśnia J.
Ciepliński.
Zwolennikiem rzeźby w proponowanym przez Mysłowskiego kształcie był prezydent
Andrzej Pruszkowski. – Zrobimy wszystko aby rzeźba stanęła na Placu Po Farze –
zapewniał w maju 2002 r. Pruszkowski.
Rzeźba miała u podstawy przypominać pień drzewa (nawiązanie do legendy o Leszku
Czarnym – fundatorze świątyni), wyżej byłaby regularną kolumną przechodzącą w
krzyż.
Kolumna od początku budziła zastrzeżenia służb konserwatorskich. Na jej budowę
nie zgadzał się wojewódzki konserwator zbytków. Negatywnie ocenili rzeźbę też
eksperci z warszawskiego Ośrodka Dokumentacji Zabytków. Zarzucali
kolumnie „brak współbrzmienia z architektonicznym otoczeniem staromiejskim”.
Ich zdaniem kolumna „jawiła się jako agresywna i abstrakcyjna zarówno pod
względem treści jak i wyrazu plastycznego”.
Miasto odwoływało się od tych decyzji. Ostatecznie sprawa trafiła do
generalnego konserwatora zabytków. A ten podtrzymał w mocy postanowienie
lubelskich służb ochrony zabytków. Decyzję miasto otrzymało na początku
stycznia. – Nie będziemy się od niej już odwoływać – wyjaśnia Tomasz Rakowski,
rzecznik prezydenta Lublina.
A to oznacza, że miasto rezygnuje z budowy kolumny. – Będziemy jednak chcieli,
aby na placu powstał jakiś element, który będzie przypominał o najstarszej
świątyni w Lublinie – dodaje Rakowski.
Chodzi np. o miniaturę kościoła. – Taki element architektoniczny od samego
początku był przewidziany w naszej koncepcji – uzupełnia Ciepliński.
Miniatura kościoła św. Michała w skali 1:50 miałaby stanąć od strony ul.
Archidiakońskiej i mieć około metra wysokości. – Przedstawiałaby stan kościoła
tuż sprzed jego rozbiórki – dodaje Ciepliński.
Na razie nie ma jednak co liczyć na zmiany w obrębie placu Po Farze. W
tegorocznym budżecie miasto nie zarezerwowało pieniędzy na kontynuację prac.

Artur Jurkowski
05. Lutego 2003 21:30




Temat: Dom kultury miał byc i co?
Na 7 tys. m kw., pomiędzy obecnym MarcPolem a dawnym domem patrii (teraz jakąś
zaanektowaną przez urzędników ruderą) ma (miał) powstać obiekt o powierzchni 1
(słownie: jednego) tys. m kw. z ośmioma salami (m in. warsztatowymi) w tym
jedną największą salą widowiskową na... 280 miejsc. O jakim super centrum
kulturalnym mówisz? To, co ma (miało) powstać absolutnie urąga i tej
przestrzeni (bo projekt architektoniczny sam w sobie może i ciekawy, ale jak
się ma do sąsiedztwa), marnuje dużą powierzchnię, a przede wszystkim zupełnie
nie odpowiada rzeczywistym potrzebom tej dzielnicy. Będzie to, jeżeli dojdzie
do realizacji, jakiś zaścianek dla znajomych królika. Na tym terenie (7 tys. m
kw wraz z terenem dawnego domu parii (również 7 tys m kw.), który wrócił do
dzielnicy mówgłby powstać wspaniały reperezentacyjny obiekt, nie zagubiony
pomiędzy badziewiem architektonicznym dawnego domu partii, które kwalifikuje
się do rozbiórki, a zeszpeconym przez ohydną elewację obecnym MarcPolem (dawnym
kinem 1 Maj, które architektonicznie nawiązywało do przedwojennych czynszówek z
bezpośredniego sąsiedztwa, obecnie" rewaloryzowanych" na żółto). Mógłby tam
zostać dopuszczony nawet prywatny inwestor, który mógłby zaproponować formę
wykorzystania tego terenu (z wyburzeniem domu partii włącznie) oraz
wkomponowaniem w proponowany projekt obiektów centrum kulturalnego z salą na
800-1000 miejsc, przystosowaną do różnych aranżacji - wtedy byłaby szansa na
ściągnięcie na Pragę Południe średniej wielkości targów, dużych wystaw, to zaś
implikowałoby tworzenie się infrastruktury np. gastronomicznej w tym rejonie,
czyli kompleksowy rozwój. A tak, za 12 mln. (słownie: za dwanaście milionów zł)
z kasy miasta (a nie prywatnego inwestora) ma powstać prowincjonalny budyneczek
dla prowincjonalnego myślenia o kulturze. Dla przykładu: kilkupiętrowy
apartamentowiec na Saskiej Kępie budowany od podstaw kosztuje 40 mln. zł,
wyremontowanie (rewitalizacja) zabytkowej kamienicy przy Chodakowskiej 22,
która mogłaby zostać przekształcona w obiekt na działania kulturalne kosztuje 4
mln. zł. A w naszym obecnym Dzielnicowym Centrum Promocji Kultury (zobacz z
jakim rocznym budżetem, zatrudniającym kilku etatowych pracowników) króluje
kabaret pana Makowieckiego (przyjaciela dawnego burmistrza Kozińskiego,
obecnego wojewody). Kto na to chadza? Kto dostaje za to pieniądze? Jak wygląda
ewaluacja działalności tego obiektu? Nie sądzę, aby ktokolwiek we władzach
samorządowych naszej dzielnicy potrafił myśleć o kulturze na miarę potrzeb tej
dzielnicy. A ostatnio, przy organizowaniu "bitwy o Olszynkę" na Saskiej Kępie
ta nędznie prowadzona nasza kultura została jeszcze propagandowo politycznie
wykorzystana na plakatach. Ubolewam nad taką prostytucją!

Pozdrawiam



Temat: Pałac Saski - nowy wątek
Chłopina, pismak, narzędzie w rękach szaleńców broniących zabytków,
któremu się coś wymskło... . Drogi kolego, anonimowość nie daje ci
prawa do obrażania mnie. Swoje, a nie cudze, racje na temat piwnic i
sensu ich zostawienia wyłożyłem w komentarzu w "Gazecie". Możesz się
z nimi nie zgadzać, ale nie możesz dyskredytować mojej pracy. Za
długo siedzę w tym zawodzie, żeby być czyimś narzędziem i żeby mi
się coś wymsknęło. A zabytkami zajmuję się z racji wykształcenia, i
to dłużej niż pismakoaniem gazetach.

Co do Pałacu Saskiego, o ewentualnym zachowaniu piwnic mówiło się
przed rozpoczęciem wykopalisk. Zaś w trakcie odsłaniania podziemi
zdecydowanie opowiedzieli się za tym historycy sztuki, archeolodzy,
architekci pracujący przy zabytkach, konserwatorzy itd. Lista
nazwisk jest długa. Nawet Michał Borowski deklarował, że cenne
relikty muszą pozostać. "Gazeta Wyborcza" nie była też pierwszym
dziennikiem, który zaczął się tym zajmować i przypisywanie mi
zarzymania tej ważnej dla miasta inwestycji jest... delikatnie
mówiąc kompletną bzdurą. Zrzucanie winy za całe zło tego świata na
dziennikarzy sprowadza każdą dyskusję do absurdu. Koledze no.moro
zalecam lekturę moich tekstów w "Gazecie" z ostatnich dziesięciu lat
o kolejnych podejściach do odbudowy Pałacu Saskiego. Wtedy może
lepiej zrozumie mój stosunek do odtworzenia zachodniej pierzei pl.
Piłsudskiego i moje zaangażowanie w promowanie tego przedsięwzięcia.

Co zatem spowodowało niedawne rozwiązanie umowy z wykonawcą odbudowy
pałacu? Czy zachowanie tych piwnic rzeczywiście doprowadziło do
załamania się inwestycji? Szczerze wątpię i to z kilku powodów:
1. O tym, że jakaś część podziemi powinna być zachowana, wiadomo
było w 2006 r., a o tym, że na pewno będzie zachowana - od prawie
roku. Dlaczego dopiero teraz miasto stwierdziło, że z tymi piwnicami
nie da się odbudować Pałacu Saskiego przy obecnym konrakcie z
wkonawcą? Przez wiele miesięcy rozmawiałem z odpowiedzialnym za
inwestycje wiceprezydentem Warszawy - Jackiem Wojciechowiczem i
kierownikiem projektu - inż. Tadeuszem Manikowskim. Obaj panowie ani
razu nie dopuścili możliwości rezygnacji z odbudowy z powodu piwnic.
2. Kto zna decyzję o wpisie piwnic do rejestru zabytków ten wie, że
pod ochroną znalazły się dwa bardzo małe fragmenty podziemi (w
stosunku do wzystkich odkopanych piwnic stanowią może 10-15 proc.).
Architekci z pracowni Projekt przygotowali koncepcję ich
zagospodarowania i otoczenia żelbetową konstrukcją. W stosunku do
całej inwestycji to naprawdę nie jest wielka zmiana. Planowane od
początku podziemne garaże pozostają pod prawie całym pałacem.
3. Problem w tym, że przez ostatni rok nie zrobiono prawie nic, by
odbudowa doszła do skutku. Odkryte ruiny nie zostały zabezpieczone,
przebadane, ani wzmocnione. Granice inwestycji wciąż nie są
określone. Wyraźne oddzielenie podziemnych murów przeznaczonych do
rozbiórki od tych, które mają pozostać, zajęło miejskim urzędnikom
(z Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków) kilka miesięcy.
Projektanci odbudowy pałacu czekali na wytyczne miasta, miasto
twierdziło, że architekci wiedzą co mają robić - i tak w krółko.
3. Poważnym problemem stało się też przeznaczenie pałacu na Ratusz
Warszawy (to w dużej mierze zasługa "Wyborczej"). Bo sam pałac - jak
się okazuje - nie wystarczy. Trzeba odbudować kamienice od
Królewskiej i Pałac Bruhla. A tam dopiero zaczynają się kłopoty. No
bo co budować przy Królewskiej: jeden współczesny budynek, czy rzy
kamienice w historycznym kostiumie (spór wśród urzędników już trwa).
A co zrobić z zachowanymi cenymi reliktami Pałacu Bruhla - tymi już
wydobytymi i tymi, które są jeszcze pod ziemią?

Czasem sobie myślę, że może dobrze się stało, że ta inwestycja
została wstrzymana. Gdyby ją zrealizować zgodnie z kontaktem z 2006
r., powstałaby betonowa atrapa pałacu, w dodatku bez żadnego
przeznaczenia. Z zachowanym fragmentem piwnic ta atrapa - jeśli w
końcu ją wybudują - będzie trochę mniej sztuczna, co w Warszawie
jest na wagę złota. A przeznaczenie na Ratusz daje tej inwestycji
jakiś sens.




Temat: Bielsko - Biała to Małopolska--------
RAD NIE WYGŁUPIAJ SIĘ BO RZECZYWISTOŚC JEST INNA

www.nsik.com.pl/archiwum/135/index.html
PISMO BURMISTRZA ŻYWCA DO WŁADZA WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO

Aby miasto Żywiec mogło normalnie funkcjonować niezbędne jest wykonanie w
trybie pilnym 3-ch obwodnic tj. w kierunku Suchej Beskidzkiej, Korbielowa i
Zwardonia. Dwie pierwsze obwodnice leżą w gestii Urzędu Marszałkowskiego w
Katowicach, a trzecia Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. O tych
obwodnicach dyskutuję z właściwymi Urzędami od momentu, gdy tylko objąłem
stanowisko Burmistrza Miasta Żywca. Padają ciągłe obietnice, wyznaczane są
kolejne terminy realizacji i jak zwykle wszystko kończy się na niczym. Z tego
też między innymi powodu Szanowny Pan Wojewoda i Marszałek Województwa
Śląskiego mają prostą odpowiedź, dlaczego wielu mieszkańców Żywca i
Żywiecczyzny nie chce być w Województwie Śląskim i ma ciągoty do reaktywowania
województwa bielskiego czy przynależności do Małopolski. Cierpliwość ludzka ma
swoje granice. Mieszkańcy Żywca chcą poważnego traktowania przez władze
wojewódzkie. Władze samorządowe miasta Żywca otwarte są na wszelkie dyskusje i
merytoryczne współdziałanie w zakresie infrastruktury drogowej, z jednym
zastrzeżeniem, że o przebiegu dróg krajowych, wojewódzkich i powiatowych przez
nasze miasto będą decydowały warunki techniczne, finansowe i społeczne, a nie
czy ktoś kogoś bardziej lubi lub mniej. Obecny stan przebiegu dróg wojewódzkich
i krajowych (ten na papierze) jest następujący:

- droga krajowa: ulica Wesoła, Dworcowa, Browarna,

- droga wojewódzka kierunek Kraków: od świateł za Starym mostem, ul Kościuszki,
prawa strona Rynku i Sienkiewicza,

- droga wojewódzka kierunek Korbielów: od świateł za Starym mostem, ul.
Kościuszki, Komorowskich i Kopernika.

Nikt przy zdrowych zmysłach sobie nie wyobraża, aby ruch ciężki mógł się
odbywać po wyżej wyszczególnionych drogach. Dlatego odbywa się on;

- w kierunku Krakowa: Nowy most, Żeromskiego i Sienkiewicza,

-w kierunku Korbielowa: Nowy most, Żeromskiego, Al. Piłsudskiego, Kopernika,

- w kierunku Zwardonia: ul Wesoła i Browarna.

Opisany przebieg dróg pod względem formalno- prawnym powinien być unormowany.
Czyli poszczególne kategorie dróg powinny posiadać te ciągi po których się
odbywa faktycznie ruch drogowy regionalny. Rozwiązanie takie powinno być do
momentu wybudowania obwodnic i na tę okoliczność spisane musiały być stosowne
porozumienia pomiędzy Urzędem Marszałkowskim, Urzędem Miejskim, Starostwem
Powiatowym jak również Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Niestety
nie ma dobrej woli w tej kwestii ze strony Urzędu Marszałkowskiego, aby ten
temat rozwiązać w taki sposób jak powyżej zaprezentowałem. Urząd Marszałkowski
dąży do przyjęcia przez miasto Żywiec starego mostu, który nadaje się tylko do
rozbiórki. W jego miejsce należałoby wybudować nowy. Nie możemy się zgodzić na
to rozwiązanie, bo budowa nowego mostu pochłonęłaby na pewno większą część
rocznego budżetu, co spowodowałoby całkowity paraliż finansowy naszego miasta.
Argument Urzędu Marszałkowskiego, że posiadają już jeden most w Żywcu nie jest
żadnym argumentem, ponieważ ten most został im podany na tacy. Na jego budowę
nie ponieśli żadnych kosztów. Gdyby stary most na rzece Sole był wyremontowany
to wtedy władze miejskie mogłyby się zastanowić nad jego przejęciem. Przebudowę
starego mostu można wykonać ze środków UE. Nie uchylam się, aby być partnerem w
tym projekcie, wręcz deklarowałem, że miasto Żywiec wykona projekt przebudowy
mostu i zaangażuje się w pomoc przy prowadzeniu inwestycji. Mam nadzieję, ze
zdrowy rozsądek weźmie górę nad emocjami i potrafimy dojść do porozumienia w
kwestii unormowania przebiegu dróg wojewódzkich przez miasto Żywiec. 31 marca
bieżącego roku planowane jest kolejne spotkanie władz Urzędu Marszałkowskiego,
Starostwa Powiatowego i Urzędu Miejskiego w kwestii obwodnicy północnej i mam
nadzieję, że również uda nam się znaleźć kompromisowe rozwiązanie w sprawie
pozostałych dróg.

Burmistrz Miasta Żywca

mgr inż Antoni Szlagor

www.nsik.com.pl/archiwum/135/index.html



Temat: Ratujmy Rospudę
KE zablokuje budowę estakady nad Rospudą?
KE zablokuje budowę estakady nad Rospudą?
Aleksandra Pezda 21-07-2006, ostatnia aktualizacja 21-07-2006 09:01

Pod naszym apelem do prezydenta o wstrzymanie budowy drogi nad chronioną Doliną
Rospudy podpisało się już 56 tysięcy osób. Minister transportu Jerzy Polaczek
nie chce jednak alternatywnych rozwiązań: - Nie ma na to czasu - mówi.
Tymczasem polemiką wokół Doliny Rospudy zainteresowała się już Komisja
Europejska.

Wraz z ekologami walczymy o wstrzymanie budowy drogi, która ma przeciąć
chronioną Dolinę Rospudy pod Augustowem. Budowa półtorakilometrowej estakady -
alarmują naukowcy i ekolodzy - zniszczy jedną z najpiękniejszych i najdzikszych
dolin rzecznych w Polsce. Wymrą rzadkie storczyki, znikną chronione ptaki.

Wczoraj minister transportu zwołał w tej sprawie konferencję prasową - jak
zapowiadał, po to, żeby "przeciwstawić się nieprawdziwym doniesieniom
prasowym". Jednak w merytoryczną polemikę nie wchodził. Na ponawiane przez
dziennikarzy pytanie o to, czemu budujemy kosztowną drogę przez torfowiska za
pieniądze z budżetu państwa, zamiast sięgnąć po unijne fundusze, chroniąc przy
tym przyrodę, minister nie dał jednoznacznej odpowiedzi. Powtarzał tylko, że
droga od początku miała być budowana z pieniędzy państwowych. - A teraz nie ma
już czasu na inne rozwiązania - mówił.

Dlaczego nie ma czasu? Minister Polaczek przytaczał głównie argumenty
emocjonalne: - Obecne rozwiązania komunikacyjne zagrażają ludzkiemu życiu. W
ciągu 14 lat (tyle trwają przygotowania do budowy obwodnicy Augustowa) zginęło
tam niemal 700 osób. To jest droga śmierci - mówił. I powtarzał: - Nie możemy
chronić przyrody kosztem życia ludzkiego.

Tyle tylko, że liczba podana przez ministra dotyczy wypadków na całej
kilkusetkilometrowej trasie z Warszawy przez Białystok, Augustów i Suwałki, aż
do granicy w Budzisku, a nie samego Augustowa. Zaś w sporze ekologów z
drogowcami chodzi o 39 km obwodnicy Augustowa.

Miasto faktycznie potrzebuje obwodnicy jak najszybciej - przez Augustów rocznie
przetacza się ponad milion tirów. "Gazeta" jednak wspólnie z ekologami podsuwa
drogowcom alternatywne wyjście - można oszczędzić malowniczą i chronioną
Rospudę, a drogę poprowadzić obok - wydłużając ją zaledwie o kilka kilometrów.
Ekolodzy obliczyli w dodatku, że budowa takiej inwestycji - bez kosztownej
estakady na grząskim gruncie - będzie kosztowała mniej.

- Koncepcja drogi "na Raczki" (takiej, jaką proponują ekolodzy) pojawiła się w
początkowym etapie, ale tam są grunty rolne i uznaliśmy, że poprowadzenie drogi
przez nie zaburzyłoby interes społeczny - tłumaczył Jerzy Doroszkiewicz,
zastępca dyrektora białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i
Autostrad. Propozycję ekologów ocenił jako "nieładną" - To tylko wyrysowana
kreska, a nie projekt - kpił na konferencji.

- To tak, jakby nie budować autostrady A2, bo biegnie przez grunty rolne -
oburza się Robert Chwiałkowski ze stowarzyszenia drogowców SISKOM, które razem
z "Gazetą" walczy o ochronę Rospudy.

GDDKiA nie chce już jednak rozmawiać o zmianie trasy i wykupie nowych gruntów -
pieniądze już zostały wydane na grunty pod planowana estakadę. A minister
Polaczek podkreśla, że w sprawie obwodnicy Augustowa wszystko odbywa się
zgodnie z przepisami o ochronie środowiska.

Ale polemiką wokół Doliny Rospudy zainteresowała się już Komisja Europejska.
Dolina Rospudy jest wpisana do Europejskiej Sieci Ekologicznej "Natura 2000" i
wszelkie inwestycje na jej terenie powinny być konsultowane z UE. Tak się na
razie nie dzieje, a jeśli okaże się, że drogowcy złamali unijne normy ochrony
przyrody, inwestycja może zostać zablokowana, a nawet może dojść do nakazu
rozbiórki już wykonanych prac.

Przemysław Chylarecki, Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków: - Nie stoimy
wcale przed wyborem: życie ludzi czy ochrona zwierząt. Można pogodzić obydwie
racje. Wiadomo jednak, że ochrona przyrody kosztuje. Skoro więc musimy wykupić
nowe grunty - zróbmy to!




Temat: Burmistrz Pragi-Północ Robert Sosnowski o zaby...
Miły kolego, widac nie miałeś zbyt milego dnia skoro nic innego
nie jestes w stanie wymyslec jak tylko obrażanie innych, a co do
artykułu to jak sam napisaleś jest to garść cytatów które
wyrwałeś z calego wywiaduJ

Czy planujecie wyburzenia zdewastowanych kamienic?
W ciągu najbliższych miesięcy raczej nie. Tam, gdzie zrujnowane
domy są w 100 proc. własnością gminy i gdzie uda się nam
wyprowadzić lokatorów, będziemy budynki rozbierać, a działki
przekazywać do obrotu pod inwestycje

Jaki procent starych domów nadaje się już tylko do rozbiórki?
Wiele starych domów to rudery, ale nie zamierzamy wszystkiego
burzyć. Zresztą samo przeprowadzenie ludzi do innych lokali nie
jest łatwe.

W takim razie jakie prace konserwatorskie zostaną wykonane w
forcie Śliwickiego?

- Tego jeszcze dokładnie nie wiem. Niestety, fort został już
częściowo zniszczony przez prowadzoną obok budowę nowego osiedla.

Jaka część dzielnicy objęta jest szczegółowymi planami
zagospodarowania przestrzennego?

- Plany wciąż powstają.

Kiedy zmieni się bazar Różyckiego?

- Tu nie chodzi jedynie o bazar, lecz o cały kwartał zabudowy
między Brzeską, Kijowską, Targową i Ząbkowską. Jak go
zrewaloryzować? Nie odpowiem na to pytanie. To bardzo złożony
problem. Trzeba do niego podejść tak, jak na początku lat 90.
próbowano zrealizować tzw. Kwartał Duński przy Targowej.
Chciałbym, żeby przyszedł do Ratusza poważny inwestor, który
jest w stanie udźwignąć taki duży projekt. Pojawia się jednak
pytanie: co z mieszkańcami? W tej chwili nie mam na to żadnego
pomysłu.

Porozmawiajmy o przyszłości Portu Praskiego.

- Chcemy, aby inwestycje w tym miejscu rozpoczęły się jak
najszybciej. To ogromne niewykorzystane tereny. Jako dzielnica
będziemy naciskać na władze miasta, aby tę sprawę ruszyć.

.....a to sa wypowiedzi a nie wyrwane cytaty, może poczytamy w
ten sposób

Naszym zdaniem do najbardziej udanych działań konserwatorskich
ostatnich lat w Warszawie należy rewaloryzacja ulicy
Ząbkowskiej - zainicjowana przez społeczników i podjęta przez
poprzednie władze dzielnicy. Jak Pan ocenia jej efekty?

- Ząbkowska bardzo się zmieniła. Oczywiście, zmiany te oceniam
pozytywnie. Bezsprzecznie odczuli je mieszkańcy. Wymieniono im
okna, balkony. Nie wiem jednak, czy te działania można uznać za
rewitalizację ulicy. To raczej renowacja Ząbkowskiej, dość
powierzchowne poprawienie estetyki.

Czy Ząbkowska będzie dalej rewaloryzowana?

- Tu nie chodzi o to, czy jesteśmy za rewaloryzacją, czy też
przeciw. Chodzi o pieniądze na remonty, a my ich nie mamy. W tej
chwili w załączniku do budżetu miasta na rok 2003 na inwestycje
związane z ochroną zabytków na Pradze-Północ przeznaczono
jedynie fundusze na fort Śliwickiego.

A co z pieniędzmi na zagrożenia budowlane, z których finansowano
remonty domów przy Ząbkowskiej?

- One będą, ale pozostaje kwestia, co jest bardziej pilne -
odnawianie elewacji czy też może renowacja infrastruktury -
sieci cieplnej, kanalizacyjnej i gazowej. Ona jest na Pradze w
fatalnym stanie. Na likwidację zagrożeń budowlanych potrzeba nam
równowartości około siedmiu budżetów dzielnicowych, czyli ponad
700 mln zł.




Temat: Prezydencki wyścig na drogowe obietnice
>PiS w Warszawie miał utrudnione zadanie ,SLD zwalił ustawę o zamówieniach
>publicznych,które zablokowały inwestycje !

Taaa... jakoś ta sama ustawa we Wrocku czy Poznaniu nie wstrzymała
inwestycji... bo tam Kaczora i PiSuarów nie było.

A teraz po kolei;
> w końcu 5 stacji metra jest w budowie !2 oddane,

Jeśli dobrze pamietam, to plany przeKaczorowe - Nieudacznikowe przewidywały,że
metro miało być skończone juz w przyszłym roku, i to przy założeniu budowy
drążonych tuneli głębokich, a nie zacznie łatwiejszej i tańszej ale wielkoroć
bardziej uciążliwej metodzie odkrywkowej.
Pomimo zmiany technologii metro będzie miało PRZYNALJMNIEJ 2 lata opóznienia.

>węzeł wołoska oddany,

O tym to lepiej nawet nie wspominaj bo to juz MEGAKOMROMITACJA - najbardziej
(po Rondzie Zesłańców) spieprzony węzeł drogowy, na który wywalono 40 baniek, i
który oddano 44 tygodnie PO TERMINIE, w wyniku czego korki się wcale nie
zmniejszyły, a ze względu na umiejscowienie estakady tylko wygenerowano bardzoe
niebezpieczne przeploty ruchu, stanowiące duze zagrożenie dla kierowców.

>rondo starzyńskiego w budowie,al. jerozolimskie w budowie,

To dopiero jest mega akcja. CAŁY odcinek od Ronda Zesłańców do Łopuszańskiej
powinien być budowany W JEDNYM KAWAŁKU. Wtedy po 2 latach korków można by
jeżdić juz po zmodernizowanej i przejezdej ulicy. Tymczasem obecnie wygląda to
tak, że w przyszłym roku skończą wiadukt nad Śmigłowcową i ZACZNĄ nad
Popularną, który to odcinek skończą pewnie koło 2009 - 2010. W 2010 - 2011
zaczną odcinek od Popularnej do Łopuszańskiej i do Trasy Salomea - Wolica i
skończą go koło 2013 - 2014.
Tym samym w Al. Jerozolimskich bedziesz miał PERMANENTNY KOREK PRZEZ BITE 10
LAT. Wiesz jakie z tego powodu będa starty finansowe?

>trasa siekierkowska prawie gotowa,

Oddano raptem JEDNĄ ŁĄCZNICĘ, która prowadzi do dotyczasowego skrzyżowania z
Marsa. Estakady w Płowiecką powstaną w 2007 - 2008, a estakada w Marsa i
wielkie rondo... podobnież w 2010 -2011, ale tak na prawdę Bóg raczy wiedzieć.
Ato dla tego, że unieważniono decyję lokalizacyjną na cały wawersko - praski
odcinek, bo kaczy urzednicy wydali ją na zlikwidowany podmiot!! Bez decyzji nie
ma wykupu gruntów i innych pozwoleń, a grunt niezbędny pod rondo nie jest
jeszcze wykupiony. Co więcej, de facto, bez ważnej decyzji lokalizacyjnej
nieważne staje się pozwolenie na budowę, a więc w skranym przypadku obecna
budowa moze być uznzna za SAMOWOLĘ BUDOWLANĄ i iść do rozbiórki. Nawet jeśli
do tego nie dojdzie to prowadzone obecnei roboty mogą byc w każdej chwili
wstrzymane... tak na marginesie, Trasa Siekierkowska miała być gotowa już w
2005 r.

>wał międzyszyński trasa 6 km.

Taaa... Wał mieć trzy pasy w kazdą stronę, taki był projekt i taki był nawet
rozpisany przetarg. Okazało się, że NIEUDACZNIK KACZOR i jego ekipa nie są w
stanie wykupić kilku działek, a więc Wał za Mostem zwężono do 2 pasów. Ale
węzeł z wałem zrobiony był juz tak, jakby Wał miał dalej mieć 3 pasy!!
Efektem tego są korkujące się łącznice na Moście w strone Puław i sam Wał
zaczynający się powoli korkować...

>pałac saski zakontraktowany,krakowskie przedmieście,

Hi. Jak z Pałacem Saskim będzie tak, jak z Krakowskim Przedmieściem, to nie
wróżę dobrze tej inwestycji. Przebudowa Karkowskiego Przedmieścia miała zacząc
się JUŻ 2 LATA TEMU, tymczasem wszystko wsazuje, że nie zaczenie się jeszcze
nawet w tym roku.

Mógłbym tak jeszcze długo, ale po co?

Moja ocena Kaczora to -1.
Ten Pan i cała PiSuarowska ekipa powinni zaczynać od szczebla sołecta Pieriszew
w gminie Gnojniki Górne.




Temat: FIASKO PRZETARGU na teren przy ul. Inflanckiej!
FIASKO PRZETARGU na teren przy ul. Inflanckiej!
Jak już wiadomo, szumnie zapowiadany przez ekipę Lecha Kaczyńskiego przetarg
na sprzedaż inwestorowi terenu po zajezdni autobusowej przy ul. Inflanckiej,
nie odbędzie się w zapowiadanym terminie 14 grudnia. Nie zgłosił się żaden
chętny. Z tej okazji pozwolę sobie przypomnieć Czytelnikom tego forum moją
wymianę zdań z internautą "Realem", na temat tego właśnie przetargu, która
miała miejsce już w październiku:

• Re: Prezydent stolicy chwyci za młotek IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Gość: Real 19.10.2004 13:38 + odpowiedz

Brawa za entuzjazm. Proszę poczekać na efekty tego i innych miejskich
przetargów, szumnie zapowiadanych przez architekta-wizjonera Borowskiego,
które zanim jeszcze ogłoszone budzą uśmiech politowania na twarzach
inwestorów.
Przykład: planowana sprzedaż za kwotę 248.800.000 złotych + VAT (wywoławczo)
kilku hektarów po zajezdni na Inflanckiej.
Po przeliczeniu wychodzi kwota dobrze ponad tysiąc dolarów (a dokładnie 1.186
$)za metr kwadratowy (!), co nie ma się nijak nawet do wysokich, rynkowych
cen porównywalnych nieruchomości. Jest to cena absolutnie zaporowa. Dodatkowo
należy wspomnieć, iż architekt Borowski już wypowiedział się na temat
charakteru zabudowy tego terenu (oczywiście niska, ekstensywna zabudowa
etc.), co w połączeniu z brakiem miejscowego planu zagospodarowania
skutecznie zniechęci każdego inwestora. Trudno dociec, czy działania takie
wynikają z ogólnej totalnej ignorancji, czy też jest w tym jakiś zamierzony
cel spółki Borowski-Kaczyński? Tylko jaki?
Na razie mamy dowód POZOROWANYCH lecz SZUMNIE ROZGŁASZANYCH działań ratusza.
P.S. Nie mogę doczekać się komentarzy po licytacji, do której nikt nie
przystąpi (nie pierwszy raz w tym roku, ale o tym prasa milczy).

• Re: Prezydent stolicy chwyci za młotek IP: *.aster.pl
Gość: stolicznyj 19.10.2004 13:49 + odpowiedz

Miałem to samo wrażenie - że cena jest skrajnie zawyżona.

> należy wspomnieć, iż architekt Borowski już wypowiedział się na temat
> charakteru zabudowy tego terenu (oczywiście niska, ekstensywna zabudowa
etc.),

Naprawdę tak powiedział o tym terenie? Wydawało mi się, że akurat tam
dopuszczane były kilkunastopiętrowe apartamentowce, takie jak te co teraz
rosną przy Słonimskiego obok. Ale to co piszesz, pasowałoby do
antywieżowcowej obsesji Borowskiego.
Zdaje się, że licytacja jest 14 grudnia? Ciekawe, jaki będzie jej "sukces"
przy takich warunkach, narzuconych przez władze miejskie.

• Jaka zabudowa przy Inflanckiej? IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Gość: Real 19.10.2004 15:01 + odpowiedz

Oficjalna wersja ratusza dotycząca warunków zabudowy mówi o 45 procentach
dopuszczalnej powierzchni zabudowy i 55 m dopuszczalnej wysokości zabudowy na
tym terenie. Są to jednak informacje tyle warte dla potencjalnego inwestora,
co informacja co jada kaczor na śniadanie. Pragnę przypomnieć, że brak jest
miejscowego planu zagospodarowania dla tego terenu. (A więc powyższe warunki
nie mają jakiejkolwiek podstawy prawnej). A zatem odpowiedź co można tam
wybudować inwestor otrzyma na mocy decyzji o warunkach zabudowy, o którą
wystąpi. A jak ogólnie wiadomo, decyzja takowa jest obecnie pochodną
widzimisię naczelnego architekta Borowskiego, a ten już mówił, jak to
najchętniej widziałby tam niewysokie apartamentowce, zapewne w stylu
Miasteczka Wilanów (w którego projekt nota bene maczał palce i tak go teraz
promuje).
P.S. A propos ceny wywoławczej terenu - inwestor powinien doliczyć potężne
koszty rozbiórki żelbetowych bunkrów/hangarów, że nie wspomnę o problemie
skażonej wierzchniej warstwy ziemi (całe dziesięciolecia smary, paliwa,
chemikalia przesiąkały do ziemi).

• Re: ten przetarg brzydko wygląda. IP: *.aster.pl
Gość: stolicznyj 19.10.2004 15:18 + odpowiedz

Biorąc pod uwagę to co piszesz, narzuca się teza, którą wyłożyłem w dwóch
ostatnich zdaniach mojego postu z 14:45. Czy znajdzie się UCZCIWA firma,
która za ten teren na takich warunkach wyłoży tak olbrzymie pieniądze? Wątpię.
Szykuje się niezła granda. Nawet jak na Kacze zwyczaje.
(...)

• Re: ten przetarg brzydko wygląda. IP: *.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl
Gość: Real 19.10.2004 15:51 + odpowiedz

I brzydko pachnie. Ale poczekamy, zobaczymy...
(...)



Temat: Tysiące złotych za minutę słońca
Odpowiedzi architekta
przepisy obowiązujące w Polsce (nie tylko w Stolicy) w tej dziedzinie to
rozporządzenie Min. Infrastruktury
www.budinfo.pl/?view=prawo&area=budownictwo&sub=ustawa&id=41
Pomieszczenia mieszkalne (dla mieszkania wielopokojowego można ograniczyć do
jednego pokoju) muszą mieć min. 3 godz. nasłonecznienia między 7.00 a 18.00 w
dniach równonocy.
W zabudowie śródmiejskiej (faktycznej lub określonej w planie miejscowym) można
ten czas ograniczyć do 1,5godz. Mieszkania jednopokojowe nie muszą mieć
bezpośredniego nasłonecznienia w ogóle.

Z tego wynika, że:
1. Nie wolno projektować i budować mieszkań wielopokojowych z oknami wyłącznie
od północy (dodajmy, że inny zapis zastrzega, że mieszkania większe niż 2-
pokojowe muszą mieć okna z obu stron lub na narożniku budynku).
2. Nie wolno projektować tak, aby odebrać wymagane powyższym prawem
nasłonecznienie sąsiadowi.

Jeśli Twoje mieszkanie jest wg. Ciebie zbyt ciemne, to:
- może zostało zbudowane, zanim w Polsce obowiązywały takie przepisy
(kamienice);
- może nie mierzysz w określonym przepisami czasie (dni równonocy, 7-18);
- może pomijasz jeden pokój, który jest np. od zachodu. On załatwia sprawę.
- może inwestor + architekt uzyskał od ministra odstępstwo od przepisów dla
tego przypadku, z ważnych przyczyn, stosując rozwiązanie zastępcze (np.
wyjątkowo duże okna);
- może ktoś przerobił mieszkanie (połączył z 2 małych, wydzielił z większego);
- może architekt niedopełnił obowiązków i wykonał nieprecyzyjną bądź błędną
analizę nasłonecznienia - tzw. linijkę słońca;
- może oszukano i ciebie i zatwierdzających projekt urzędników.

Z praktyki architektonicznej:
- Nikt nie liczy linijki słońca tak precyzyjnie. Zazwyczaj patrzy się, czy
słońce jest przez wymagane 3 godziny (1,5 w śródmieściu) na elewacji budynku w
miejscu mieszkania. Nie sprawdza się w granicach okien.
- Interpretuje się też ten przepis tak, że 3 godziny mierzy się dla całego
mieszkania, nawet jeśli w żadnym z pokojów nie jest przez cały ten czas.
- Mało kto naprawdę sprawdza to dla sąsiada - zazwyczaj nie mamy jego planów,
nie wiemy więc jakie są tam mieszkania. Sprawdzamy to tylko dla ogólnego obrysu
sąsiedniego budynku, zgrubsza.
- W powstających w Warszawie inwestycjach często (z reguły!) do 2-3% mieszkań
uzyskuje odstępstwo od ministra. Zwłaszcza, jeśli minister zna inwestora :)
- Brak 15 minut nieraz się "naciąga" - bo kto to sprawdzi?

Wnioski:
- Ktoś tu bardzo sprawdza p. Libeskinda. Bardziej niż kogokolwiek, kiedykolwiek
w kraju. Gdyby tak sprawdzano wszystkich, 75% inwestycji po roku 90 w Warszawie
wyglądałaby inaczej. Zapewne urzędnicy czują, że z tego może być gruba kasa, a
jeszcze i propagandowy sukces.
- Jeśli kupujesz mieszkanie: żądaj wglądu w "linijkę słońca". Dane z
opracowania obdarz własną refleksją i utnij ze 20% od ich wyniku. Unikaj
niskich kondygnacji.

A swoją drogą, nie jest łatwo architektom dbać o komfort przyszłych
mieszkańców, skoro płacą nam nie oni, lecz developerzy. Od nich klient kupi i
tak wszystko, bo się nie zna. Instytucje nadzorcze i tak nie działają i są
przekupne. A rozbiórki i tak nikt nie wyegzekwuje.



Temat: upadek Andromedy?
upadek Andromedy?
Cytuje za:
tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/339661.html

Nowe wrogiem starego (Poniedziałek, 16 lutego 2004r.)

- Jestem jak najgorszych myśli. Kiedy w Bielsku-Białej otwarto multikino, w
ciągu niespełna dwóch tygodni przestały istnieć Apollo, Rialto i Złote Łany.
W Katowicach, po uruchomieniu kinopleksu, zamknięto Rialto. Moim zdaniem wraz
z powstaniem w Tychach multikina los Andromedy zostanie przesądzony -
twierdzi Ewa Sokołowska-Skorek, kierująca tyskim kinem Andromeda.

Za półtora roku przy ul. Jana Pawła II powstanie centrum handlowo-rozrywkowe
City Point. Władze miasta wydały decyzję o warunkach zabudowy, a wkrótce
inwestor (firma Concorde Investissement) otrzyma zgodę na zagospodarowane
terenu, w tym utworzenie parkingu na około 100 samochodów. Prace mają ruszyć
za miesiąc. Właściciele sklepów, które znajdują się w pawilonach, otrzymują
obecnie wypowiedzenia, choć nie jest wykluczone, iż niektórzy tutaj powrócą,
bowiem projekt zakłada stworzenie sieci sklepów z markową odzieżą, punkty
usługowe, kawiarnie, restauracje.

Obiekt będzie przylegał do domu handlowego Senator, w miejscu dwóch pawilonów
przeznaczonych do modernizacji i częściowo do rozbiórki. Ma tutaj powstać
także kręgielnia z zapleczem gastronomicznym, sala do gry w bilard i centrum
zabaw dla dzieci oraz trzysalowe kino dla 600 widzów. City Point będzie się
mieściło w trzech kondygnacjach naziemnych i jednym podziemnym. Zajmie
powierzchnię 6400 metrów kwadratowych.

Nieuchronną konsekwencją powstania nowego kina jest, zdaniem Ewy Sokołowskiej-
Skorek, zamknięcie jednego z najstarszych na Śląsku kin czyli Andromedy,
które działało nieprzerwanie od lat pięćdziesiątych.

- Z dużym żalem przyjęłam informację o budowie nowego kina w Tychach -
dodała. - Żal mi kilkunastu lat, podczas których udało się wypromować nasze
jednosalowe kino do rangi kin premierowych, mogących z powodzeniem konkurować
z multipleksami. Rynek dystrybucji filmów w ostatnich latach skurczył się, a
mimo to dystrybutorzy filmów doceniali nasze starania, a premiery, którym
towarzyszyła specjalna oprawa, zawsze były wydarzeniami. Teraz jednak, nawet
gdybyśmy jakimś cudem przetrwali, będą problemy z otrzymaniem kopii. W
sytuacji, kiedy ich ilość jest ograniczona, pierwszeństwo będą miały
multipleksy, nie tylko dlatego, że dają możliwość większego zarobku ze
względu na większe widownie, ale także dlatego, że tworzą ogólnopolskie sieci.

Nowe wrogiem starego? Czy rzeczywiście powstanie nowego kina w Tychach
pogrąży Andromedę, mikołowską Adrię, Jutrzenkę w Bieruniu Starym i Wenus w
Pszczynie? Czas pokaże. Z jednej strony perspektywa nowego centrum cieszy,
ale z drugiej żal Andromedy, która stała się w mieście placówką o randze
trudnej do przecenienia. *

Leszek Sobieraj - Dziennik Zachodni




Temat: Ratujmy Dolinę Rospudy!
sslawmir napisał:

> sprawa jest bardzo skomplikowana, każdy ma swoją rację, "przybysze" z np.
> Warszawy będą bronić doliny, bo oni w weekendy tam chcą spokojnie wypocząć,
> zobaczyć żabki, bociany, inne rzadkie zwierzęta i rośliny, ale wystarczy
> pomieszkać troszkę w Augustowie, Suchowoli, aby przekonać się jak jest
> naprawdę. Niech czasami ZIELONI zastanowią się które życie jest ważniejsze,
> zwierząt, roślin, czy ludzi tam zamieszkujących, a może lepszym rozwiązaniem
> byłoby postawienie na transport kolejowy. To są dylematy na które nie ma
> odpowiedzi i pewnie jeszcze długo nie będzie, dopóty dopóki ZIELONI nie będą
> wiedzieli, że życie człowieka stoi wyżej jak życie żabki.

Sprawa jest prosta
jedynie jest przedstawiana przez Topczewskiego z białostockiego GDDKiA i burmistrza Augustowa jako skomplikowana.
Oni straszą mieszkańcow Augustowa ekologami.

Nie ma wyboru czy zycie ludzi czy żabek - życie ludzkie jest zawsze na pierwszym miejscu.
Nie ma wyboru czy obwodnica czy nie - taki problem nie istnieje.
To jakaś propaganda władz Augustowa.
Ekolodzy chcą obwodnicy dla Augustowa i również obwodnicy dla Suwałk
Ekolodzy nie chcą tylko żeby obwodnica przechodziła przez bagna Rospudy.
Powtarzają to od 10 lat, ale nikt ich nie chciał słuchać i uwzględnić ich uwag.
8 miesięcy temu Szyszko stwierdził że przebieg oobwodnicy przez doline Rospudy byłby nie zgodny z prawem Polski i europejskim. Kilka dni temu ten sam Szyszko stwierdził coś zupełnie innego - a ani prawo się nie zmieniło, ani projekt, ani uwarunkowania - stąd te ostre protesty zielonych.
Jeśli można zbudować obwodnice taniej, szbyciej i bez niszczenia mokradeł Rospudy to barbażyństwem było by tego nie zrobić.
Grupa niezależnych projektantów przygotował koncepcje przebiegu obwodnicy
przez Chodorki. To rozwiążanie jest do przygotowania i zrealizowania w 5 lat.
Przynajmniej tyle czasu to zajmjęło by to w innych rejonach kraju.
Ale Topczewski myśli liniowo i jest nieudolny - nie przyjmuje do wiadomości że pewne sprawy przygotowawcze można prowadzić równolegle.
Proponowane rozwiązanie zakłada tylko 3 wyburzenia (gospodarstw) a nie 100 czy 150 jak Topczewski twierdzi. Bo projektowana droga przez Chodorki idzie w pasie ochronnym linni wysokiego napięcia i tam nie ma domów.

Wariantu z estakadą:
- jest droższy
- będzie budowany dłużej ( 6 lat sama estakada)
- budowa może zostać wstrzymana przez Trybunał Europejski
ponieważ nie wolno naruszyć obszaru Natura 2000 jeśli istnieje wariant alternatywny. A tu istnieje chociaż Topczewski twierdzi inaczej.
Grożą Poslce sankcje ekonomiczne - kara za każdy dzień 20-400 tys euro i nakaz rozbiórki estakady, oraz wstrzymanie środków strukturalnych - co oznacza ze wielu obwodnic w Polsce sie nie zbuduje tak szybko jak by można.
- budowa będzie prowadzona w trudnym terenie na niestablinych gruntach.
- budowa nie ma zapewnionego stabilnego finansowania.

Burmistrz Augustowa Kłamie
Topczewski kłamie i prowadzi polityke faktów dokonanaych.
Prubują skłócić mieszkanćów Augustowa z resztą kraju tylko nie wiem jakie mają powody.




Temat: Bydgoszcz. Sikorski, synagoga i konsulat Izraela
Bydgoszcz. Sikorski, synagoga i konsulat Izraela
Szef polskiej dyplomacji obejmie patronat nad odrestaurowaniem fordońskiej
synagogi Radosław Sikorski wspiera też pomysł ulokowania tam honorowego
konsulatu Izraela. - Potrzeba co najmniej sześciu milionów złotych, żeby
doprowadzić synagogę do porządku. Prace mogą potrwać od trzech do pięciu lat -
mówi radny Maciej Zegarski. Zapadający się dach, pękające mury i klepisko
zamiast podłogi. XIX-wieczny budynek fordońskiej bożnicy kwalifikuje się
właściwie tylko do rozbiórki. Tymczasem od trzech lat ostatnią pamiątkę po
żydowskiej społeczności Fordonu przed kompletną ruiną próbuje ocalić Fundacja
Kultury Yakiza. Jej członkowie wymarzyli sobie, że w przyszłości powstanie tu
centrum kultury alternatywnej.

Dotychczas renowacja szła jednak jak po grudzie. 80 tys. zł dotacji od
miejskiego i wojewódzkiego konserwatora zabytków wystarczyło jedynie na
doraźne zabezpieczenie gmachu przed katastrofą budowlaną. W maju bydgoscy
radni zdecydowali, by przekazać na odnowę synagogi 150 tys. zł, a zarząd
województwa - 50 tys. zł. Wszystkie poszukiwania kolejnych funduszy kończyły
się jednak fiaskiem, chociaż Yakiza pukała do wszelkich możliwych drzwi.
Argumenty o potrzebie ratowania synagogi w Fordonie nie przekonały ani
Ministerstwa Kultury, ani środowisk żydowskich w USA i Izraelu.

Teraz członkowie fundacji liczą, że sprawa remontu wreszcie ruszy z
miejsca dzięki zaangażowaniu w projekt ministra spraw zagranicznych Radosława
Sikorskiego. Ścieżkę do ministerialnego gabinetu wydeptał fordoński radny
Maciej Zegarski. - Ministra nie trzeba było długo przekonywać. Trafił do niego
nasz pomysł, by po zakończeniu remontu przy ośrodku kultury w synagodze
utworzyć honorowy konsulat Izraela - tłumaczy radny Platformy Obywatelskiej.

Dzisiaj podczas spotkania liderów bydgoskiej PO, do którego dojdzie w
hotelu Pałac w Myślęcinku, szef MSZ oficjalnie podpisze dokument o objęciu
patronatu nad odnową i adaptacją świątyni. - Może nawet bardziej niż na pomoc
ministra, liczymy na wsparcie ze strony jego żony, Anne Applebaum, Amerykanki
o żydowskich korzeniach. Jej wsparcie mogłoby nas uwiarygodnić w oczach
organizacji żydowskich w USA - mówi Zegarski.

Yakiza uzyskała już akceptację rabinatu i ambasady Izraela na utworzenie
konsulatu w gmachu dawnej synagogi. Nie ma ku temu żadnych przeszkód
religijnych ani prawnych.

Bożnica w starym Fordonie powstała w pierwszej połowie XIX w. Jako
świątynia budynek przy ul. Bydgoskiej funkcjonował do wybuchu II wojny
światowej. Hitlerowcy przekształcili ją w kino, które funkcjonowało do lat 80.
Później opuszczony gmach, pozbawiony jakiejkolwiek opieki konserwatorskiej,
zaczął popadać w ruinę. Kilka lat temu miasto przekazało go Fundacji Ochrony
Dziedzictwa Żydowskiego, która z kolei powierzyła opiekę nad budynkiem Yakizie.

Budowla przy ul. Bydgoskiej to jedyna architektoniczna pozostałość po
żydowskiej społeczności na terenie Bydgoszczy. Znacznie okazalszą bożnicę przy
ul. Pod Blankami Niemcy rozebrali w 1940 r.

Źródło: GW Bydgoszcz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 3 z 4 • Znaleziono 141 wyników • 1, 2, 3, 4