Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekt serwisu samochodowego





Temat: Z prawem na lewo
Obawiam sie, że przy aktualnej konduicji naszych sądów i braku jakichkolwiek
widoków na zmianę sytuacji, będzie to coraz powszechniejsze zjawisko.

"Płocczanin Henryk Kreuz wygrał drugą sprawę przed Trybunałem w Strasburgu

Pozwał państwo polskie z powodu przewlekłości postępowania sądowego i wygrał
ponad trzy tysiące euro zadośćuczynienia.

Sprawa zaczęła się w 1994 roku od sporu cywilnego między Henrykiem Kreuzem a
jedną z płockich spółek. Trafiła na wokandę sądu cywilnego i przez lata nie
mogła znaleźć rozstrzygnięcia.

- Nie stać mnie wtedy było na prawnika - mówi Kreuz. - Jednocześnie mój wniosek
o zwolnienie z kosztów pozostawał cały czas nierozpoznany. Nie miałem innego
wyjścia, jak przychodzić na każdą rozprawę. Tymczasem było ich ponad 20 i
kończyły się niczym. Za to każda sprawa odraczana była bez wyznaczenia terminu,
choć o to prosiłem. Nie mogłem wyjechać do Austrii do pracy, tylko musiałem
pilnować korespondencji i czekać na kolejną rozprawę - dodaje.

Przed prawie pięciu laty skierował sprawę do Europejskiego Trybunału Praw
Człowieka w Strasburgu. Oskarżył Sąd Okręgowy w Płocku o nierzetelne,
przewlekłe postępowanie i zwlekanie z wydaniem rozstrzygnięcia. Domagał się
zadośćuczynienia za szkodę materialną i moralną. Wygrał i otrzymał 3,6 tys.
euro za szkody moralne.

- Ale wyrok ten otwiera mi drogę do pójścia do polskiego sądu i domagania się
zadośćuczynienia za straty materialne - mówi zwycięski płocczanin.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że gdy skarga Kreuza trafiła do Strasburga, z
sądu zginęła część akt jego sprawy. Kreuz zawiadomił prokuraturę, która
przeprowadziła postępowanie. Nie udało jej się ustalić, kto zgubił czy też
skradł pierwszy tom akt. Uznała, że w zaginięciu dokumentów nie ma
przestępstwa, w grę wchodzi jedynie odpowiedzialność dyscyplinarna pracowników
sądu.

To druga sprawa Kreuza wygrana przed Trybunałem. Pierwszy wyrok również
dotyczył Sądu Okręgowego w Płocku i zapadł przed trzema laty. Wówczas chodziło
o niedostępność sądu dla przeciętnego obywatela.

W pierwszej połowie lat 90. Kreuz poszedł do sądu, gdyż został oszukany przez
miejskich urzędników przy próbie budowy myjni samochodowej i chciał wyrównać
straty.

Sąd wyznaczył mu jednak tak wysokie wpisowe, że sprawa w ogóle nie mogła wejść
na wokandę. Sędziowie uznali, że - skoro chciał zaczynać inwestycję - musiał
dysponować odpowiednią gotówką. Kreuz tłumaczył: biznes robi się mając pomysł,
projekt i gwarancję otrzymania kredytu z banku. Nikt mu nie uwierzył.

Kreuz poszedł z tym do Strasburga i wygrał z marszu. Była to pierwsza sprawa
wygrana przez Polaka przed Trybunałem.

(Hubert Woźniak)
serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,2208322.html?v=0&f=66



Temat: Alternatywne propozycje modernizacyjne
o tirach na torach napisano np. tu:

serwisy.gazeta.pl/metro/1,75934,3801571.html
przychylam się do zdania, że zadecydują wyłącznie koszty spedytora. jeśli to
będzie za wolne i za drogie - nikt na to nie pójdzie. bo spedytor oszczędzi
wyłącznie na paliwie, i tak ponosząc wszystkie inne koszty.
i druga rzecz - ile takich pociągów musiałoby dziennie jeździć? każdy z 40
tirami - kilkadziesiąt? kropla w morzu i problemy logistyczne - jeden pociąg co
pół godziny ...
nie żebym był przeciw, ale wcale to rozwiązanie takie cudowne nie jest.

<pełny tekst>

Tiry pojadą pociągiem

Łukasz Antkiewicz
2006-12-19, ostatnia aktualizacja 2006-12-18 20:30

Ciężarówki rozjeżdżające polskie drogi będą przewożone koleją. Kilkanaście
tysięcy ciężarówek przemknie po torach na trasie pomiędzy Litwą a Niemcami
To właśnie tiry powodują największą liczbę wypadków, niszczą środowisko przez
wydalane ogromne ilość spalin i hałas, a do tego niszczą drogi, które są później
w opłakanym stanie. Chcemy to zmienić - mówi Sławomir Sadowski z Ministerstwa
Transportu.

Dlatego wzorem Szwajcarii w ramach ministerialnego programu "Tiry na tory" do
2013 roku w Polsce zostanie uruchomionych kilka połączeń kolejowych pomiędzy
polskimi granicami. To po nich specjalnymi wagonami niskopodłogowymi będą
przewożone całe zestawy samochodów. W tym czasie kierowcy będą odpoczywać w
wagonie-kuszetce doczepionym na końcu składu. Niemożliwie? Tak może się wydawać,
bo o tym projekcie mówi się co najmniej od kilku lat, ale teraz już wiadomo, że
pierwsza taka linia zostanie uruchomiona w połowie 2007 roku. Na początek na
700-kilometrowej trasie Rzepin - Suwałki będzie kursował w obie strony jeden
pociągi PKP Cargo. Zabierze ze sobą w jedną stronę ok. 40 ciężarówek. Rocznie
będzie można przewieźć w ten sposób kilkanaście tysięcy ciężarówek. Jeśli pomysł
się sprawdzi, PKP Cargo kupi kolejne wagony.

- To będzie bardzo ekologiczny i bezpieczny transport - zachwala pomysł Andrzej
Massel z Centrum Naukowo-Technicznego Kolejnictwa w Warszawie.

Eksperci jednak szacują, że takie rozwiązanie będzie nieopłacalne. - Wszelkie
analizy wskazują, że taki transport będzie bardzo drogi. Lepiej przewozić same
towary, a nie samochody - twierdzi Janusz Piechociński z zespołu doradców
gospodarczych Tor.

Pomysł źle też oceniają spedytorzy. - Przecież tir ma własny napęd, po co więc
przewozić koleją. To na pewno podwoi nasze koszty - niepokoi się Helena
Puchalska z firmy transportowej Bilax w Białymstoku.

Rząd jednak uspokaja, że koszty przewozu nie będą duże, bo sam będzie je w dużej
części dotował. W uchwalonym w miniony piątek przez Sejm budżecie na 2007 rok na
realizację programu posłowie wygospodarowali 50 mln zł, resztę dopłaci UE. Do
2013 roku na program dostaniemy 109 mln euro.

- To się w efekcie opłaci. Oszczędzimy na przykład na ciągłej naprawie dróg.
Zyska też środowisko - przekonuje Sławomir Sadowski.






Temat: Kryzysowy przekręt: kupię spółkę z długami
Kryzysowy przekręt: kupię spółkę z długami
Kupię zadłużoną spółkę - skup zadłużonych spółek

- sklepy
- apteki
-firmy budowlane
-hurtownie
-warsztaty samochodowe
- firmy budowlane / developerskie
- firmy transportowe
- serwisy internetowe / projekty internetowe
- i wiele innych które są w tym miejscu nie wymienione

- pzejmiemy leasing : samochodów , maszyn , nieruchomości

absolutnie każde

z zadłużeniem wobec Zus , Us , Bankow , Dostawcow krajowych i
zagranicznych , w upadlośći , krytycznie zadłużone , z niskim
kapitałem , z zagubionym majatkiem , zagubiona dokumentacja ,
Absolutnie każde , przejęcie nastepuje w formie Aktu Notarialnego ,
jak rowniez zmiana siedziby oraz zarządu , na zyczenie klienta
zmieniamy takze nazwe spółki .

Posiadasz spółke uśpioną wysyłasz tylko deklaracje zerowe , masz
dość płacenia księgowej miesiąc w miesiąc , oraz raz w roku ?

chcesz się jej pozbyc ?!

Nie wiesz co zrobic ?

Zapraszamy 7 dni w tygodniu 24/h

www.way4y.co.uk

Tel. 0044 7514 842 700

Głównymi dziedzinami, którymi się zajmujemy są:

Tworzenie nowych podmiotów gospodarczych na bazie przedsiębiorstw,
które utraciły płynność finansową z przyczyn niesolidnych klientów,
oszustów lub wskutek poczynań organów podatkowo skarbowych na
terenie UK.

Pośredniczymy w sprzedaży udziałów w spółkach prawa handlowego,
głównie w pakietach 100% zapewniających całkowitą kontrolę nad
spółką,

Przejmowanie spółek znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej,

Przejmowanie spółek i występowanie w roli upadłego,

Przejmowanie zarządu w spółkach stających w obliczu upadłości z
likwidacją,

Przejmowanie zarządów w spółkach rokujących możliwość dalszego
funkcjonowania na rynku, po uprzedniej restrukturyzacji, zawarciu
układu i ograniczeniu kosztów stałych,

Przejmowanie zarządu w spółkach, których podstawy ekonomiczne i
prawne wymagają likwidacji.

Jeśli macie już dość niekończących się kłopotów, chcecie Państwo
poczuć chwilę wolności i spokoju, przekażcie swoje problemy Nam, a
wtedy na pewno otrzymacie komfort i pełną gwarancję bezpieczeństwa.

Na czym polega przejęcie spółki ?

Kupno, przejęcie spółki polega na zakupie (przeniesienie prawa
własności do udziałów na rzecz osoby trzeciej). Występujemy w roli
kupującego lub znajdujemy nabywcę na udziały spółki, której
właściciel wyraża chęć zbycia.

Na życzenie sprzedającego zmieniamy siedzibę spółki jak również
nazwę.

Pośredniczymy w sprzedaży udziałów w spółkach prawa handlowego,
głównie w pakietach 100% zapewniających całkowitą kontrolę nad
spółką. Oferowane udziały dotyczą spółek posiadających atrakcyjne
przedsiębiorstwa jak i firmy rozpoczynające działalność bez majątku,
umożliwiające kontynuowanie działalności i wypracowanie zysków.




Temat: Komunikacyjny węzeł gordyjski na rondzie Wiatraczn
Komunikacyjny węzeł gordyjski na rondzie Wiatraczn
Komunikacyjny węzeł gordyjski na rondzie Wiatraczna
serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,3928795.html
Krzysztof Śmietana
2007-02-18, ostatnia aktualizacja 2007-02-19 10:08
Jak zmieścić na Wiatracznej tunel dla samochodów, stację metra i pętlę tramwajową? Nad tym głowią się właśnie projektanci, którzy przygotowują dokumentację obwodnicy Pragi
Chodzi o bezkolizyjną trasę, która połączy rondo Wiatraczna na Grochowie z rondem Żaba na Targówku. Arteria ma odciążyć m.in. wiecznie zakorkowaną Targową.

Na obwodnicę Pragi, która w poprzednim wariancie miała prowadzić al. Tysiąclecia przez Szmulki i estakadą przez park Skaryszewski, prawobrzeżna Warszawa czeka już od ponad 30 lat. Wreszcie zaczęło się projektowanie trasy w nowym przebiegu. Jednak już na początku inżynierowie mówią, że nie uda się dotrzymać założonych terminów. - Do końca roku miał być gotowy projekt budowlany pierwszego odcinka od ronda Wiatraczna do Zabranieckiej na Targówku Przemysłowym. Najpewniej ten termin się przesunie. Wszystko przez to, że projektanci trasy swoje plany muszą dokładnie skonsultować z Metrem Warszawskim - mówi Adam Stawicki, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.

Przy rondzie Wiatraczna szykuje się bowiem prawdziwy węzeł gordyjski. Pod skrzyżowaniem trasa ma prowadzić w tunelu (na przedłużeniu al. Stanów Zjednoczonych). Obok zaś musi się zmieścić stacja metra - tutaj zaplanowano odnogę drugiej linii od stacji przy Stadionie Dziesięciolecia przez Dworzec Wschodni na Gocław.

Projektanci z firmy DHV po analizach liczą na to, że stację uda się zmieścić po wschodniej stronie ronda, bliżej Uniwersamu. - Na pewnym odcinku tunel metra będzie biegł równolegle do tunelu drogowego - przewiduje Piotr Chełstowski z DHV.

Kolejny problem to tory tramwajowe. Przedstawiciele Tramwajów Warszawskich chcą zostawić pętlę na Wiatracznej i obecny układ torów. Tymczasem na wizualizacjach przygotowanych przez DHV nie ma pętli na rondzie ani nawet skrętu dla tramwajów w al. Waszyngtona. - To pewne przeoczenie. Pętla i skręt w al. Waszyngtona zostanie zachowany - uspokaja Krzysztof Sarna z DHV. Część przystanków tramwajowych trzeba będzie jednak zlikwidować na czas budowy trasy.

Wciąż nieznany jest też ostateczny kształt tunelu drogowego. Według krótszego wariantu powstanie on tylko pod rondem Wiatraczna. Dalej aż za ul. Szaserów trasa prowadziłaby w zagłębieniu. Według innego, droższego wariantu tunel miałby aż 800 m i ciągnąłby się aż do szpitala przy ul. Szaserów. - Wkrótce przeprowadzimy konsultacje w tej sprawie z władzami dzielnicy. Ostateczny wariant zostanie wybrany wiosną - zapowiada Mieczysław Reksnis z miejskiego Biura Drogownictwa i Komunikacji.

Budowa trasy zacznie się w 2008 lub w 2009 r. i potrwa trzy-cztery lata. Inwestycja pochłonie przynajmniej 600 mln zł.




Temat: Zakrzówek: baseny, amfiteatr i wiśniowe sady
1. Mnie tez tak się wydawało. Zatem prosze zerknąć łaskawie na dwie mapy ze studium: U5-stan środowiska, gdzie przedmiotowy obszar jest przeznaczony na park miejski i KJ-struktura przestrzenna, gdzie przeznaczony jest...pod zabudowę. Mówiąc wprost: kierunek zagospodarowania wytyczony w Studium nie zgadza się z uwarunkowaniem przyrodniczym,tym bardziej, że ow wyznaczony w rozdz. dotyczącym uwarunkowań park jest określony jako cytuję: "obszar unikalny ze względu na aktualne ukształtowanie terenu oraz zbiornik wodny.". Niestety niejedyny to przykład niespójności Studium.
2. Problem w tym, że tu nie ma się zdawać. Architekt, nawet znakomity i utytułowany pracujący dla dewelopera jest tylko osobą pracująca dla dewelopera, niestety. Niesmiało przypomnę, ze profesor architektury jest sprawca najwekszego skandalu architektonicznego pod Wawelem ostatnich lat, a nie tak dawno temu architekt z czołówki, nie tylko krakowskiej, przekonywał, że 8-11-to pietrowe bloki to jest to, co na Ludwinowie powstac powinno. Inna znakomitosć funduje nam osiedle bloczków na terenach powojskowych przy Rakowickiej...itd. itp. Dla tak unikalnego krajobrazowo terenu jak Zakrzówek bezwzględnie powinien byc rozpisany konkurs (niekoniecznie rezlizacyjny). Park Dębnicki przy walorach Zakrzówka to doprawdy betka.
3. Przyroda zna przypadki zagospodarowania gorszych terenów. Nie chodzi zresztą o to, by nic nie budować, bo zgadzam sie, że rewitalizacja tego terenu jest potrzebna. Tylko prosze sobie wyobrazic drogę dojazdową dla 2000 mieszkań (czyli podobnej liczby samochodów) wzdłuż dzisiejszego traktu spacerowego wzdłuz Wyłomu, która wobec umieszczonego w MPZP zakazu obsługi komunikacyjnej osiedla ul. św Jacka będzie jedyna praktycznie drogą dojazdową dla mieszkańców (klasa drogi KD), a i zapewne trasą "na skróty" do Norymberskiej. Także nienajlepiej znoszę naiwność, a naiwnością jest utrzymanie połnaturalnego charakteru otwartych terenów Zakrzówka, w tym możliwość ochrony bioróznorodności, nie mówiąc już o zachowaniu enklawy względnego spokoju. Rozwiązaniem byłoby zachowanie obecnego charakteru ul. Wyłom, tj. zakazu ruchu na odcinku północnym. Nota bene poza spacerami, które często zresztą uskuteczniam, proponuję też przyjżeć się terenowi z góry, choćby na ogólnodostepnych serwisach ze zobrazowaniami satelitarnymi. Czasem z daleka widac więcej...
4.Studium wyznacza Zakrzówek jako miejsce dużej skali zasięgu widocznych panoram, nie precyzując kierunków
5. A czy w odległości 50 m od kopca istynieje intensywna zabudowa? Oczywiście, że podkreślanie osi widokowych ukształtowaniem zabudowy nie miało tam miejsca, nie było zresztą mozliwe. Choć przypadkiem kierunek na Rynek Główny podkreślony jest układem Błoni i alej drzew wzdłuz ich krawędzi. Przewyższenie tez nie to.
Natomiast porównałbym Zakrzówek raczej do Frogner park w Oslo, gdzie słynna oś Vigelanda nakierowana jest, na również XIX wieczny kościół. I tu po raz kolejny pytanie: kiedy powstanie projekt parku, PARKU. Nie pojedynczych jego elementów, ani nie przerysowane z mapy zasadniczej dróżki.
6. Problem juz przedstawiłem w p. 2. Pozostaje jescze kwestia zobowiązań Gerium i zabezpieczenia prze powtórką z Nowego Miasta.
7. Jak już wspomniałem-zobaczymy. Nadmienie tylko, ze kanał poi co zaprojektowany nie jest. Warto natomiast byłoby, żeby pełnił nie tylko funkcje przeciwpowodziowe ale i rekreacyjne, i to nie tylko dla okolicznych mieszkańców.
8. Prosze zatem przyjąć do wiadomości, ze nie loguję się z powodu himeryczności portalu, szczególnie po ostatnich przenosinach poczty na googlowe serwery. A zaliczenie mnie, do jakże pojemnej kategrii "niezalogowanych" mile nie było. Ot, tyle. :)
Pozdrawiam
behemot



Temat: Czy Microsoft będzie musiał przestać sprzedawać...
tak cymcyku. ja mam cos do dodania.

pytajac o to, co zrobia posiadacze PS3 jak im sie konsola po roku zepsuje swiadczy tylko o tym, jakie masz zdanie na temat wlasnej konsoli. jestes pewien, ze w koncu (wczesniej czy pozniej) padnie. nie przychodzi Ci do tej malej ciasnej glowki fakt, ze konsola moze... nie pasc. moze dzialac przez kilka lat bez zadnej awarii, bez zadnych problemow, az uzytkownik wymieni ja na nowszy model.
powolujesz sie (nie tylko Ty) na fora internetowe, na ktorych ludzie pisza o uszkodzonych PS3. obstawiam, ze co najmniej polowa posiadaczy PS3 ma dostep do internetu. i zalozmy, ze co drugi z nich - gdy mu sie konsola zepsuje - pisze o tym na forum. czesto sa to te same osoby, piszace na kilku roznych forach. faktycznie z PS3 jest taki problem (?), ze ta konsola nie psuje sie co 3 miesiace - zatem jak juz sie zepsuje, uzytkownik zamiast isc do sklepu i ja tam reklamowac, w pierwszej chwili lapie za klawiature i pisze na forum "ze sie popsiulo". dodaj do tego rozgorycznie faktem, ze zepsula sie droga (jakby nie patrzec) zabawka i brakiem informacji co teraz (bo te awarie nie sa az tak powszechne, wiec nikt nic nie wie na dobra sprawe - wszyscy tylko maja wiadomosci od kolegi kolegi, ktoremu serwis odmowil przyjecia konsoli bla bla bla).

mi takze padlo PS3. po dokladnie 13 miesiacach od daty zakupu. zanioslem konsole do sklepu, w ktorym ja kupilem, oni popatrzyli na paragon, podumali chwile, zadzwonili do centrali Sony, pogadali z nimi chwilke, po czym mi powiedzieli, ze moga mi dac nowa "80-tke" albo mam przyjsc za tydzien po "60-tke", bo nie maja na sklepie i Sony im dopiero dosle. przyszedlem za tydzien, wymienili mi, podziekowalem, dostalem nowa gwarancje na nastepne 12 miesiecy, wszyscy zadowoleni. bez nerwow, bez szumu, bez problemow.
oczywiscie bylem wkurzony, bo w koncu sprzet jest po to, zeby dzialal i jesli ja przy nim nie grzebe i nie prowokuje losu, to ma sie nie psuc. przyznaje, ze troche naruszyla ta sytuacja moje zaufanie do marki Sony - ale zobaczymy, jak bedzie z druga sztuka, ktorej wlasnie te 12 miesiecy gwarancji sie konczy.

a cala dyskusja toczy sie nie o to, ktora konsola sie bardziej psuje (bo chocbys dmuchal, chocbys chuchal, chocbys sie natezal i wyprezal to faktow nie zmienisz), tylko o to, jak wielkie korporacje traktuja nas - klientow. MS wypuscil na rynek szmelc, a nie sprzet do grania. szmelc swietnie oprogramowany, z bardzo dobra biblioteka tytulow, ale jednak - z awaryjnoscia powyzej 10% - szmelc. kazdy, kto ma choc odrobine pojecia o kontroli jakosci powie Ci jedno - jesli partia jakiegos materialu jest w 10% lub wiecej niesprawna - nalezy ten material wycofac z produkcji. w wiekszosci przypadkow ten pulap (dla sprzetow elektronicznych) wynosi 5% (lub mniej). nazywajmy rzeczy po imieniu - i cieszmy sie, ze jest jeszcze Nintendo i Sony obok MS (szczegolnie Nintendo), bo az ciarki mnie przechodza na mysl jakiej jakosci dostalibysmy sprzet w kolejnej generacji, gdyby Microsoft calkowicie zdominowal rynek. Amerykanie koniecznie chcieli byc na rynku jako pierwsi z "next-genowa konsola" i nie dopracowali projektu od strony sprzetowej (stronie software'owej nie mam nic do zarzucenia).

aha - jeszcze jedno. cholernie mi daleko do "kochania" czy "wielbienia", a nawet "wychwalania" PS3. traktuje to tak samo jak laptopa, jak wieze od kina domowego, jak dekoder SAT. ma spelniac swoje zadanie - w tym przypadku dostarczac mi rozrywki. gdyby tego nie robilo dobrze - szukalbym alternatywy (kupno Wii niedawno mozna pod szukanie alternatywy podpiac pewnie ;-)). potrafie docenic to, co ma konkurencyjna maszyna - jednak nadal nie przekonala mnie do wydania na nia pieniazkow. chociaz REZ, Halo i Monkey Island kusza bardzo mocno. Forza nieco mniej ze wzgledu na brak dobrej kierownicy (Fanteca kupowac nie zamierzam - mialem kierownice tej firmy dawno temu, byla fantastycznej jakosci, ale IMO jakosc nie usprawiedliwiala ceny i obawiam sie, ze w tym przypadku moze byc podobnie - placi sie za logo Porsche w tym przypadku IMO), a gry samochodowe na padzie jakos mnie nie podniecaja.
przepraszam, ze naplodzilem taka sciane tekstu, ale naprawde - zdumiewa mnie zawzietosc co poniektorych i ich gotowosc do samoosmieszania sie w obronie kawalka plastiku.

zrozumcie dzieci drogie, ze Polygamie czytacie nie tylko wy - nasto- i dwudziesto-latkowie. czytaja ja takze ludzie nieco starsi, ktorych zapewne nie podejrzewalibyscie o granie na konsolach. i rzygac nam sie chce czytajac kolejne wasze wojenki. flame'y tez trzeba umiec prowadzic - wy potraficie tylko pyskowac. i nie potrzebuje skanow waszych dowodow osobistych, zeby wiedziec, ktory z was moglby byc moim synem. to wychodzi ze stylu, w jakim piszecie. nastepnym razem - zanim zaczniecie szczekac na siebie nawzajem - zastanowcie sie dwa razy. moze lepiej odpuscic i pograc chwile w cos na tym kawalku plastiku pod telewizorem? bo doprawdy - patrzac na czestotliwosc waszych wpisow mam wrazenie, ze bardziej od gier podniecaja was utarczki slowne w komentarzach.

aha - bylbym zapomnial:
@kistler - Twoj tekst o 30 FPS lepszych od 60 FPS calkowicie dyskwalifikuje Cie z grona osob, ktorym warto poswiecac chocby chwilke czasu. zenujace. kandydatura do najbardziej zenujacej wypowiedzi na Polygami AD2009.



Temat: Veyron i inne supercars - inzynieria ekstremalna?
Veyron i inne supercars - inzynieria ekstremalna?
Ostatnio dalo się z latwością zaobserwować pewną nową tendencję. Serwisy
internetowe oraz magazyny motoryzacyjne co raz to dostarczają pożywki dla
wszelkiej maści milośników wlókna węglowego. Co jakiś czas zostajemy
poinformowani, iż oto powstal nowy obiekt kultu. Nowy supercar. I wszytko
wydaje się być w jak najlepszym porządku. Wydaje się być jedynie
zastanawiące, czy to o czym slyszymy to aby nie iluzja?

VW to jeden z najpotężniejszych koncernów motoryzacyjnych, a mimo to prace
nad stworzeniem "idealu" trwaly aż pięć lat. I to pomimo w zasadzie
nieograniczonych środków finansowych , najlepszego zaplecza i wszystkiego co
niezbędne do stworzenia takiego dziela. Dzięki marzeniom przeza Ferdinanda
Piecha powstalo coś absolutnie wyjątkowego. To coś to oczywiście
Veyron.Marzenie kazdego (ok, prawie kazdego) maniaka motoryzyzacji. Pomnik
genialnej inzynierii motoryzacyjnej. Uwieńczenie tego, na co stać dzisiejszą
technologię wymysloną przez czlowieka.
I oto nagle pojawia się na scenie oblesny mechanik, który pragnie
zakomunikować calemu motoryzacyjnemu światu, iż w swojej szopie wlaśnie
zbudowal coś, czemu Veyron może co najwyżej wąchać smród spalin. To coś
powstalo na bazie silnika Vipera, do którego przyspawano dwie turbosprężarki.
Mając choć minimalną wiedzę na temat tuningu, bez trudu i większej aprobaty
przymujemy powyższe do wiadomości. Nie od dziś wiadowo, iż rezerwy mocy we
wspomnianym V10 są olbrzymie i nie jest problemem uzyskanie 1000KM z silnika
Vipera.
Nie wydaje się również problemem obniżenie masy superbolidu. Pozbywamy się
absu, zestawu audio, klimy i dywaników oraz calej elektroniki umilającej
życie kierowcy i mamy superlekki supersamochód.

Fenomen Bugatti polega jednak na czymś zupelnie innym. Tutaj nie ma
kompromisów. Auto jest komfortowe, bezpieczne , wygodne i stosunkowo latwe do
okielznania. Kierowce wspomaga elektornika i napęd na cztery koła. Ostre
hamowanie nie powoduje zarzucania na boki, specjalnie zaprojektowane koła
gwarantują bezpieczeństwo przy bardzo wysokich
prędkościach, przy 350km/h nadwozie nie wpada w wibracje, a wytrzymałość
części pracujących obliczono na kilkanaście lat.
To wszystko powoduje, iż mamy tutaj do czynienia z inżynierią ekstremalną. Do
projektowania owego dziela zostaly zaprzągnięte najbardziej zaawansowane
narzędzia matematyczne oraz informatyczne. Nie bardzo chce mi się wierzyć,
aby w przypadku 1012 konnego
Bristola Fighter T pofatygowano się o takie same analizy dotyczące drgań czy
aerodynamiki jak w przypadku Veyrona.

Bezdyskusyjnie, w chwili obecnej jest kilka, może kilkanaście aut, które na
papierze mogą spokojnie konkurować z
Veyronem osiągami. Wyniki na papierze e to jednak zupelnie coś innego niż
wielkość osiągnięcia inzynieryjnego.
MOim zdaniem nie wydaje się być prawdopodobnym, aby wart 225k$
1000KM Vyper podrasowany przez Hennessey móglby być choćby w polowie tak
dobry jak Veron, którego koszt produkcji szacuje się na 4 mln euro. Nie
znaczy to oczywiście, iż pozycja Bugatti jest niezagrożona. Nie tak dawno
pojawily się informacje o nowym projekcie grupy zapaleńców.Korzenie Bena
Scott- Geddesa i i Grahama Halsteada sięgają stajni McLarena. Zaprosili
oni do wspolpracy firmę o nic nie mówiącej nazwie Capro. Capro to jednak
światowy potentat w branży zaawansowanych technologii stosowanych m.in w
przemysle kosmicznym. Dzieckiem nowo powstalej Capro Vehicle Technologies
jest Caparo T1 www.caparo-t1.com . Nowy bolid, bo wlaściwie tylko taki
termin nadaje się do opisania Caparo T1 może poszczycić się absolutnym
rekordem jeśli chodzi o przelicznik masy do mocy. Maca calkowita to niecale
500kg a doladowany kompresorem V8 o pojemności 2.4 osiaga 500km przy ok 10
000 obrotów/min.. Jak latwo obliczyć, daje to 1000km na 1000kg, a takim
wynikiem nie może poszczycić się żaden z cywilnych samochodów. Osiągi? Cóż, 0-
100 poniżej 2,5 sekundy, 0-160 poniżej 5 sekund. Przyspieszenia to jednak nie
wszystko. Producenci zapowiadają możliwość uzyskania przeciążenia równego 3g.
Cena oszacowana na 180k funtów wydaje się być okazją. Nic więc dziwnego, że
firma otrzymala już dziesiątki zamówień od potencjalnych kupców. Na razie
pozostaje chyba poczekać na pierwsze opinie wlaścicieli owego cacka na naszym
forum oraz opinie uzytkowników jakoby mialby być lepszy od Bugatti...

cholera, ale się rozpisalem ...




Temat: czy wasze dzieci musza isc na studia?
Bambusi
> oj oj oj tutaj to pojechałeś... mimo wszystko zdun czy mechanik
> kokosów chyba jednak nie zarabiają - ile wyciąga mechanik??? 3-4 tys
> miesięcznie góra... to ma być ta kupa kasy???
Jeśli pracowałabym 8-10 godzin każdego dnia roboczego czyli tyle, ile zwykle
pracuje ktoś w jakiejkolwiek firmie, te 3-4 tysiące byłyby wyciągane z tzw.
palcem wiesz gdzie. Tak się składa, że mamy warsztat samochodowy i wiem ile
zarabia się mniej więcej na godzinę. Jak ktoś przyjeżdża z duperelkiem który
przyniesie mi 20 zł. dochodu, to mówimy, że nie ma czasu, bo dwa samochody na
kanale. Zwyczajnie nie opłaca się przebierać w robocze ciuchy i wskakiwać do
kanału, żeby duperelek naprawić. Fakt, że bywają takie martwe miesiące jak luty
np. kiedy nie gardzi się duperelkami, bo miesiąc jest kiepski (nawet złomem z
blachy się nie gardzi wtedy) czyli według powiedzenia "na bezrybiu i rak ryba".
Jesteśmy jednak dość leniwi i pracujemy tyle, aby mieć czas na normalne życie i
jeszcze trochę więcej czasu na zwyczajne lenistwo, oraz pieniądze na życie.
Mówiąc szczerze, wolę tydzień zaiwaniać przy samochodach, a dwa tygodnie
ewentualnie wyskakiwać na trochę i to nie codziennie, zamiast zaiwaniać do
upadłego i biegać po salonach z tą kasą którą wydam na rzecz mi zbędną przez
brak czasu. Można też zrywać się tak jak mój kumpel - 15 lat nie dosypiania,
jeżdżenia po targach z rybami, jeżdżenia po ryby i z wybrzeża na Kujawy, na targ
bez snu (teraz już się nie zrywa, bo ma kilkanaście własnych stawów i tylko
kasuje za dniówki od wędkarzy - nie on, a dozorca). Kumpel ma wykształcenie
zasadnicze zawodowe i muszę przyznać, że zazdroszczę mu jego samozaparcia i
pracowitości, bo ja odrestaurowanego pałacyku za mieszkanie nie mam i teraz nie
bawię się w księgowego, który z księgowym ma wspólnego tyle, że kasę pracownikom
wylicza. Ryby sprzedaje nadal - ups. nie on, tylko jego pracownicy. On też
pracuje, czyli na koniec dnia wypłaca dniówki (u niego nie ma miesięcznej
wypłaty, są dniówki wypłacane od ręki bo jak twierdzi, tak jest prościej).
Mam kolegę o studiach w Warszawie. Informatyk z wykształcenia. Pracuje w firmie
zakładającej neta i ciężko u niego z finansami. Mam koleżankę biologa
embriologa. Prowadzi badania nad robakami i rybkami (nad embrionami w Polsce
zabronione) oraz wykłada biologię na uniwersytecie i na moje hasło "zawieź kompa
do serwisu jak Ci się wiesza" odpowiada "to nie takie proste. Takie wydatki
muszę zaplanować" - wydatki hmmmm... ile to 70-100 zł. ? Mam też oczywiście
kumpla stomatologa po studiach rzecz jasna, z rywatnym gabinetem i on na kasę
nie narzeka. Jak widać, dobrze zarobić można wszędzie, tylko chęci trzeba i nie
można mieć noża na gardle, czyli łapać wszystko bo dają pracę i nie mieć czasu
na szukanie lepszej.
Kumpel informatyk opowiada "robiliśmy z kolegą strony dla dużej firmy, zajęło
nam to dwa dni, skasowaliśmy 2,5 tysiąca". Pytam się go, dlaczego więc nie
pracuje w tej firmie i dostaję odpowiedź, że do tego aby tyle zarabiać trzeba
mieć dobre plecy i takie projekty to nie jest codzienność. Kumpel mieszka i
pracuje w Warszawie.




Temat: Przełom w sprawie browaru Saskich
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Ktoś sobie żarty robi.Artykuł dotyczy Kielc, a nie Ostrowca:

Inwestor zdradza plany kieleckiej Galerii IX Wieków
marc
2007-03-06, ostatnia aktualizacja 2007-03-06 15:27
W ciągu dwóch lat trzypoziomowy obiekt ma stanąć w sąsiedztwie Domu Księży Emerytów.
Zobacz powiekszenie
Fot. www.inwestycje.kielce.pl
Wizualizacja Galerii
więcej zdjęć
SERWISY

* Inne miasta

Wczoraj przedstawiciele krakowskiej firmy Church Land Development po raz
pierwszy zaprezentowali kieleckim radnym szczegóły projektu. W ten sposób chcą
zachęcić radnych do decyzji w sprawie uchwalenia planu zagospodarowania
przestrzennego. Bez tego inwestycja nie może się rozpocząc. - To pierwszy taki
przypadek od dziesięciu lat - cieszył się z z samego spotkania Władysław
Burzawa, przewodniczący gospodarki komunalnej Rady Miejskiej w Kielcach.

- Doświadczenia np. Starego Browaru w Poznaniu pokazują, że taki obiekt powinien
ożywić te rejony miasta. Tam widać, że ludzie wracają z hipermarketów na
obrzeżach do centrum. Dlatego galerie handlowe powstają w znacznie mniejszych
miastach, jak Racibórz czy Otwock - argumentował Maciej Mazur z firmy szukającej
sklepów zainteresowanych nową galerią w Kielcach. Dodał, że pracę dostałoby
około tysiąca osób. - Z doświadczenia wiadomo, że wiele butików należy do
miejscowych przedsiębiorców, którzy otwierają tu własne sklepy albo współpracują
ze znanymi markami - twierdził.

Radni mieli jednak wątpliwości. - Czy to nie zablokuje ulicy Radiowej? Przecież
tam jest wąsko? - dopytywał się radny Jan Gierada. - Chcemy, żeby powstała ulica
wewnętrzna. Główny wjazd byłby w nią możliwy od strony ul. Warszawskiej -
tłumaczył Piotr Miklaszewski z Church Land Development. Inwestor zapewnił, że od
strony Radiowej ma być poprowadzony głównie dojazd samochodów dostawczych.

- To oczywiście duży obiekt, ale na pewno można znaleźć jakieś rozwiązanie -
komentuje Piotr Wójcik, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach.

Inwestor twierdzi, że Galeria IX Wieków ma być centrum handlowo-rozrywkowym z
największymi sklepami o powierzchni 2,5 tys. m kw. (w położonej niedaleko
Galerii Echo hipermarket Tesco ma 12 tys. m kw.). - I to razem z magazynem. To
będą delikatesy, a nie hipermarket - tłumaczył wczoraj Miklaszewski. Oprócz tego
m.in. kino, ściana wspinaczkowa, restauracje i sporo zieleni.

W tej kwestii radni mieli jeszcze więcej wątpliwości. - Już kiedyś mieliśmy
inwestora, który obiecywał korty i kręgielnie. Co wyjątkowego będziemy mieć w
tej galerii? - dopytywała się Joanna Grzela.

- To od państwa zależy, jakie zastrzeżenia umieścicie w planie zagospodarowania
przestrzennego. Dlatego chcemy dyskutować - podkreślał Miklaszewski.

Artur Hajdorowicz, pełnomocnik prezydenta Kielc do spraw rewitalizacji miasta: -
Taki obiekt przydałby się w tym miejscu.



Temat: Protest przeciwko budowie DTŚ
1. Tu się zdecydowanie zgadzam. Na szczęście projekt taki powstał (był on
niedawno relacjonowany w tak nielubianym przez ciebie MSI) i pozostaje mieć
nadzieję, że rzeczywiście bedzie konsekwentnie realizowany.

2. Tutaj też się zdecydowanie zgadzam. Dwie dobre wiadomości dla Ciebie:
- Zgodnie w harmonogramem prac, obwodnica autostradowa (A4+A1+DK-88) powstanie
wcześniej, niż DTŚ.
- Nikt nie zamierza prowadzić tras tranzytowych przez środek miasta. DTŚ NIE
JEST TRASĄ TRANZYTOWĄ!!! DTŚ jest trasą miejską, przeznaczoną dla ruchu
lokalnego zarówno wewnątrz Gliwic, jak i pomiędzy miastami GOPu. Nie kursują i
nie będą kursować po niej żadne tiry.

3. Z całym szacunkiem, ale ten punkt jest przejawem pewnej histerii.

4. W UM odbywają się regularne spotkania na temat miejscowych planów
zagospodarowania przestrzennego, także tych dotyczących budowy DTŚ. Każda z
takich okoliczności jest skrzętnie wykorzystywana między innymi przez działaczy
stowarzyszeniea "Gliwiczanie dla Gliwic" i dość mocno nagłaśniania w ich
środkach przekazu (głównie myślę tu o ich stronie internetowej). Ogólnie rzecz
ujmując, na podobnych spotkania sala zawsze pęka w szwach, co akurat nie służy
ani rzeczowej dyskusji, ani wypracowaniu jakiegokolwiek kompromisu (ps.
kompromisem mogłaby być decyzja o wydłużeniu planowanego tunelu aż do ulicy
Sienkiewicza).

5. "Wykorzystaliśmy wszelkie przewidziane prawem środki, aby nakłonić władze
miasta do podjęcia dyskusji - jak dotąd bezskutecznie". Widocznie prawo jest
przeciwko wam. ;-)

Co do mnie osobiście, to TAK, miałem okazję poznać kilka działaczek
stowarzyszenia "Gliwiczanie dla Gliwic" osobiście, jak również wysłuchać ich
opinii na temat DTŚ oraz wykładu na temat metod ich działania. Poza tym, staram
się regularnie zaglądać na stronę internetową stowarzyszenia, czytuję również
wydawany przez stowarzyszenie Niezależny Serwis Informacyjny.

Odnośnie fragmentu o profesorze onkologii, to słyszałem, że dyrektor Instytutu
Onkologii jest z kolei wielkim zwolennikiem budowy DTŚ i to w planowanym jej
przebiegu. Doszły mnie słuchy - niestety tylko z drugiej ręki - że bardzo jest
zadowolony z tego, że DTŚ będzie przebiegać w pobliżu instytutu, gdyż ułatwi
ona dojazd pacjentom spoza miasta.

Wreszcie, co do spalin, nie trzeba być profesorem onkologii, żeby wiedzieć, że
im płynniejszy ruch samochodowy, tym mniejsze jest wywoływane przez niego
zanieczyszczenie powietrza. Wedle prognoz, DTŚ zwiększy płynność ruchu o
kilkadziesiąt procent, co znacząco wpłynie na zmniejszenie zanieczyszczeń
powietrza w skali całego miasta. Oczywiście, w pasie wokół drogi
zanieczyszczenie z pewnością wzrośnie, ale za to w pozostałych regionach miasta
(skąd, zgodnie z prawem zachowania masy, samochody znikną), emisja spalin
spadnie bardzo, bardzo drastycznie. Co do innych prognoz (dotyczących przejazdu
na trasie Gliwice-Katowice), to zakładają one między innymi blisko dwukrotne
zmniejszenie ilości wypadków, o 40% mniejsze nakłady eksploatacyjne (niższe
zużycie benzyny itp.), blisko trzykrotne zmniejszenie czasu przejazdu itd.,
itd.



Temat: A JA NAJWOLE ZYCIE BEZ EMOCJI
A to artykul z GW na ten sam temat.

Projekt liberalizacji unijnego rynku samochodów, czyli wielka auto-rewolucja

Komisja Europejska ujawniła we wtorek projekt liberalizacji rynku samochodów.
Przewidują one m.in. odebranie koncernom samochodowym kontroli nad salonami
sprzedaży oraz wyłączności na sprzedaż części zamiennych

Nad projektem nowego prawa, które zastąpi obecne, obowiązujące od dziesięciu
lat, komisarz ds. konkurencji Mario Monti oraz jego zespół pracowali od
miesięcy. I jeszcze kilka dodatkowych miesięcy trzeba będzie poczekać, zanim
klienci skorzystają na zmianach: stare reguły mogą przestać obowiązywać dopiero
30 września.

Co konkretnie Monti chce zmienić?

Koniec serwisów i monosalonów

Właściciele firmowych salonów samochodowych (koncesjonariusze) nie będą już
mieli obowiązku prowadzenia serwisów dla sprzedawanych samochodów - będą mogli
zlecić wykonanie tych usług podwykonawcy. Przykładowo, właściciel salonu
Renault będzie mógł zlecić dokonanie przeglądu w warsztacie "sieciowym", takim
jak np. Norauto. Pomoże to zwłaszcza tym dealerom, którzy dopiero zaczynają
działalność i nie mogą inwestować w drogi sprzęt.

Ponadto, w wypadku niektórych marek samochodów (posiadających przynajmniej 15
proc. rynku - np. Peugeot/Citroën we Francji, Volkswagen w Niemczech i Fiat we
Włoszech), dealerzy samochodów będą mogli otwierać nowe punkty sprzedaży gdzie
tylko będą chcieli na całym obszarze UE - bez zgody koncernów. Co więcej,
dealerzy otrzymają prawo sprzedawania samochodów różnych marek w tych samych
salonach. Już wkrótce więc pod dachem jednego salonu będą mogły się znaleźć np.
auta BMW, Mercedesa, Fiata i Peugeota.

Każdy warsztat dobry

Właściciele warsztatów samochodowych będą mogli zaopatrywać się w części
zamienne tam, gdzie będą chcieli - a koncerny samochodowe nie będą już mogły im
tego zabronić, bądź domagać się "pośrednictwa". Będą natomiast miały obowiązek
udzielania wszystkim warsztatom - także tym niezależnym - wszystkich informacji
technicznych, potrzebnych do naprawy samochodu.

Co najważniejsze jednak, jeśli warsztat spełni określone normy techniczne -
koncern nie będzie mógł mu odmówić "autoryzacji", czyli np. prawa do
wykonywania okresowych przeglądów.

Komisja chce też pomóc niezależnym (od koncernów) producentom części
zamiennych - będą one mogły umieszczać na swoich wyrobach własne logo.

Zdaniem analityków zwłaszcza liberalizacja w handlu częściami może szczególnie
uderzyć koncerny samochodowe po kieszeni - sprzedaż części i usługi serwisowe
przynoszą im bowiem do 30 proc. zysków.

Sprzeciw Niemców

Zanim jeszcze Komisja ogłosiła projekt nowych regulacji, skrytykował je
kanclerz Niemiec Gerhard Schröder. - Te zmiany zaszkodzą konkurencyjności
niemieckiego przemysłu samochodowego i niemieckiemu rynkowi pracy - powiedział
szef niemieckiego rządu. Swoje poparcie dla producentów Schröder zadeklarował w
symbolicznym miejscu - nowej fabryce General Motors (Opla) w niemieckim
Rüsselsheim.

Planom Komisji ostro sprzeciwiają się także członkowie niemieckiego
stowarzyszenia dealerów - Deutsches Kraftfahrzeuggewerbe. Boją się, że brak
geograficznych ograniczeń dla dealerów doprowadzi do tego, że na rynku utrzyma
się kilka lub kilkanaście mega-dealerów, dysponujących ogromną siecią
sprzedaży. Zduszą małe, rodzinne firmy posiadające np. jeden salon w małym
miasteczku. Między innymi z myślą o nich komisarz Monti nie zdecydował się
jednak na wprowadzenie innego przepisu, którego producenci samochodów bali się
najbardziej - zezwolenia na sprzedaż samochodów wielkim sieciom handlowym, np.
Tesco lub Carrefour. Monti uznał, że mogłoby to doprowadzić do redukcji oferty
dla klientów (supermarkety wolałby bowiem sprzedawać tylko kilka
najpopularniejszych modeli).

Spokój Renault

Paradoksalnie, propozycje Komisji nie wzbudziły niepokoju przedstawiciela
branży Louisa Schweitzera, prezesa francuskiego Renault. Podkreślił on, że
nawet jeżeli staną się one częścią unijnego prawa, to nie doprowadzą do obniżek
cen samochodów. Już teraz bowiem marża zysku koncernów jest minimalna. Zdaniem
Schweitzera, propozycja Komisji przysłuży się czemu innemu - likwidacji różnic
cenowych w poszczególnych krajach. - Są one psychicznie nie do zniesienia -
powiedział szef Renault.

Jak można było się spodziewać projektowi Komisji przyklasnęły organizacje
konsumenckie. - Wiążemy wielkie nadzieje z tymi propozycjami - oświadczyła
brytyjska Consumers' Association. - Wobec lobby przemysłowego Komisja wykazała
się siłą.

Sprzeciw kanclerza Schr0dera nie oznacza jednak, że wprowadzenie nowych
przepisów może zostać zahamowane: w tej kwestii Komisja Europejska nie musi
otrzymać zgody Rady Unii Europejskiej, czyli rządów państw "Piętnastki".




Temat: Parkometry w centrum od 1 stycznia
Parkometry w centrum od 1 stycznia
Czyżbym coś przegapił? Szykuje się rewolucja w centrum, a na forum
jakoś cicho...

Z 7 dni:
Temat tygodnia
Parkowanie nie będzie tanie
Klamka zapadła - wkrótce na ulicach Radomia staną parkomaty, a od
początku stycznia za parkowanie w centrum miasta trzeba będzie
płacić. Miasto podpisało właśnie umowę na zorganizowanie strefy
płatnego postoju.

O tym, że w centrum Radomia powstanie strefa, zadecydowali w czerwcu
radni na wniosek władz miasta. Jak uzasadniali pomysłodawcy, w
śródmieściu należy zwiększyć rotację samochodów - niektórzy
kierowcy zostawiają swoje auta na ulicy przez kilka godzin, inni nie
mogą przez to załatwić szybko swoich spraw, bo nie mają się gdzie
zatrzymać. Przeciwnicy argumentowali, że centrum Radomia już i tak
umiera, bo na przykład klienci sklepów wolą jeździć do
supermarketów, gdzie nie ma problemów z parkowaniem.
19 września Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji ogłosił przetarg
na „zorganizowanie i zarządzanie Strefą Płatnego Parkowania
Niestrzeżonego na terenie miasta Radomia". Wpłynęły dwie oferty,
wygrało konsorcjum poznańskiej firmy Projekt & Parking Serwis Polska
oraz Stadtrum Gesellschaft für Raumplanung Städtebau &
Verkehrstechnik z Berlina. We wtorek 23 października MZDiK podpisał
umowę ze zwycięzcą przetargu.

Bilet z parkomatu albo z komórki
- W centrum Radomia postawimy 46 parkomatów - zapowiada Piotr
Sobkowiak z działu marketingu firmy Projekt & Parking Serwis, która
obsługuje strefy w ośmiu miastach Polski. Urządzenia produkowane są
przez szwedzką firmę Cale Access, światowego lidera w tej branży. -
Są niezwykle trwałe, odporne na ekstremalne warunki atmosferyczne,
bo działają nawet na dalekiej północy Szwecji. Są też bardzo odporne
na ataki wandali - dodaje Sobkowiak.
Bilety parkingowe będzie można kupować w parkomatach tylko za
monety. Opłata za 15 minut postoju wynosić będzie 50 groszy. -
Obsługa urządzenia jest bardzo prosta, wrzucamy monety, naciskamy
przycisk, odbieramy bilet i wykładamy go pod przednią szybą
samochodu - tłumaczy nasz rozmówca. Za parkowanie będzie można też
płacić za pomocą telefonu komórkowego dzięki specjalnej aplikacji
Mobilet.
Strefę będą nadzorować umundurowani kontrolerzy. Jeśli nie wyłożymy
w aucie biletu, kontrolerzy za pomocą przenośnych terminali
sprawdzą - wstukując numer rejestracyjny - czy zapłaciliśmy za
postój „komórką". Jeśli nie, to pod wycieraczką zostawią wezwanie do
uiszczenia opłaty w biurze strefy wraz z „opłatą dodatkową" w
wysokości 50 zł. Gdybyśmy jednak nie chcieli zapłacić, to po dwóch
tygodniach rozpocznie się procedura egzekucyjna.
Wszystkie wpływy ze strefy trafiać będą do Urzędu Miejskiego. Miasto
zatrzymywać będzie 69 proc. pieniędzy, 31 proc. będzie otrzymywać
prowadzący strefę. Szacuje się, że do kasy Radomia wpływać będzie w
ten sposób 90 tys. zł miesięcznie.

Pracujesz, zabulisz
Ale czy nie okaże się, że kierowcy przestaną przyjeżdżać do centrum
i planowane wpływy zostaną na papierze? - Nie dopuszczamy takiej
możliwości. W pierwszym okresie ruch się zmniejszy, ale później
kierowcy się przyzwyczają. Naszym celem jest zwiększenie rotacji
samochodów, a nikt lepszego sposobu nie wynalazł - mówi Piotr
Sobkowiak. - Tam gdzie zorganizowaliśmy strefy wzrosło
bezpieczeństwo dzięki obecności umundurowanych kontrolerów - dodaje.
Mieszkańcy centrum za 30 zł będą mogli wykupić abonament miesięczny
na parkowanie, ale tylko w pobliżu miejsca zamieszkania. Firmy za
500 zł będą mogły wykupić „kopertę" dla swoich aut lub dla
samochodów klientów. Organizatorzy strefy nie przewidują osobnego
abonamentu dla zatrudnionych w firmach w centrum.




Temat: Warszawa przebudowuje centrum
Warszawa przebudowuje centrum
Dwa wycinki z gazet nt. przebudowy warszawskiego centrum. Chciałbym, żeby
nasze władze podchodziły do naszych najważniejszych działek tak samo.
Zobaczcie zwłaszcza ostatnie akapity z obu notatek. A zwłaszcza z tej drugiej.
Niebywałe, ale nie dość, że projekty zostaną publicznie wystawione, to jeszcze
będzie o nich DYSKUSJA !!!!! I to w godzinie takiej, że przyjść mogą nie tylko
emeryci i stucenci. To się dzieje w Warszawie a nie w Niemczech, żeby mi nikt
nie pisał, że jestem zapatrzony w naszych zachodnich sąsiadów.

serwisy.gazeta.pl/metro/1,50145,2358131.html
Jakie będzie centrum Warszawy

Michał Wojtczuk 27-10-2004, ostatnia aktualizacja 26-10-2004 20:01

Rotunda ocaleje, prawdopodobnie znikną Cepelia i hotel Metropol. Skrzyżowanie
Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich będzie można przejść pod ziemią albo
zebrami na jezdniach

To najważniejsze zmiany, które wynikają z rozstrzygniętego wczoraj konkursu na
zagospodarowanie terenu u zbiegu dwóch najważniejszych ulic Warszawy. - Poziom
był bardzo wysoki, a prace - oryginalne i inspirujące - chwalił prof. Andrzej
Kiciński, architekt i urbanista zasiadający w jury. - Jednak żadna z nich nie
kwalifikuje się do zrealizowania w całości. Dlatego przyznano trzy równorzędne
nagrody.

- Na podstawie tych trzech projektów powstanie jedno wspólne studium -
zapowiedział Michał Borowski, naczelny architekt miasta. Ma nadzieję, że
będzie gotowe już latem. Już teraz wiemy, jakie zalecenia pojawią się w nim na
pewno:

• Narożnik z wejściem na stację metra należy chronić przed „syndromem Złotych
Tarasów” - prof. Kiciński ma na myśli potężny budynek z pasażami pod dachem,
który „kradnie przestrzeń publiczną”.

• Usuwanie hotelu Forum jest nieuzasadnione, tak samo wyburzenie lub zmiana
wysokości Rotundy.

• Dopuszczalne będzie postawienie nowych budynków w miejscu Cepelii oraz
hotelu Metropol.

• W okolicy skrzyżowania nie należy stawiać budynków mieszkalnych.

• Przystanki autobusowe i tramwajowe mają być zgrupowane w północno-zachodnim
narożniku, w pobliżu wyjścia z metra.

• Okolicę dzisiejszego ronda mają odzyskać piesi.

- To niedopuszczalne, żeby ulice rozcinały centrum miasta jak kaniony - mówił
Borowski. - Piesi nie mogą być zmuszani do przemykania się na drugą stronę
ulicy tunelami. Muszą powrócić przejścia dla pieszych na powierzchni. Trudno,
Marszałkowską i Al. Jerozolimskimi będzie się jechało wolniej - stwierdził.

um.warszawa.pl/v_syrenka/new/index.php?dzial=aktualnosci&ak_id=1640&kat=2
Konkurs na zabudowę w centrum Warszawy

Rotunda jest częścią tożsamości miasta, więc powinna pozostać nawet po
planowanej gruntownej przebudowie terenu wokół skrzyżowania ulicy
Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi. Tak uznało jury zakończonego wczoraj
studialnego konkursu na zabudowę tej części Warszawy.

W Pałacu Kultury i Nauki, w sali Kisielewskiego, zaprezentowano efekty prac
nadesłanych przez czternaście zespołów architektów. Przyznano trzy równorzędne
nagrody po 22 tys. zł oraz kilka wyróżnień.

Przewodniczący jury, architekt Andrzej Kiciński podkreślił, że miejsce to
dwukrotnie ucierpiało: podczas wojny, a także wskutek zbudowania w sąsiedztwie
Pałacu Kultury i Nauki, który skomplikował układ przestrzeni miejskiej. Z
uznaniem wypowiedział się o inicjatywie władz stolicy, by uporządkować i
wyeksponować tę przestrzeń, zwracając się do architektów, którzy – jak dowiódł
konkurs – wykazali dużą kreatywność.

- Będziemy wykorzystywać ciekawe pomysły w przygotowywanym miejscowym planie
zagospodarowania przestrzennego terenu wokół ronda – zadeklarował naczelny
architekt miasta, Michał Borowski.

Mówiono o tym, iż komunikacja odgrywa najważniejszą rolę w tej części Warszawy
– w sąsiedztwie Dworca Śródmieście, Centralnego, na skrzyżowaniu linii metra i
wielu linii autobusowych oraz tramwajowych. Twórczy architekci zaproponowali,
by np. dworce połączył ruchomy chodnik, by przystanki zgrupować w bezpośrednim
sąsiedztwie stacji metra, by ruch pieszych odbywał się na powierzchni ziemi, a
nie jak dotąd – w podziemnych przejściach.

- W prawidłowym planowaniu przestrzeni miejskiej ważne jest, by ujrzeć niebo
nad sobą – pochwalił te idee przewodniczący jury. Podkreślił, że zarówno
zasady psychologii jak bezpieczeństwa mówią, iż przestrzeń wykorzystywana
przez ludzi tak masowo, jak rejon skrzyżowania Marszałkowskiej i
Jerozolimskich, nie powinna być skryta pod ziemią. Skrytykował budowane
nieopodal Złote Tarasy, które „zawłaszczają publiczną przestrzeń w centrum
Warszawy” na działalność komercyjną.

Podkreślano, że problemy w tym rejonie miasta, z uwagi na skomplikowany układ
komunikacyjny są tak poważne, iż trzeba było powołać zespół ekspertów z
Politechniki Warszawskiej – A. Cieleckiego i Z Pawłowskiego, by uniknąć błędów
przy określaniu warunków zabudowy.

Gdy pomysły te zostaną zrealizowane, centrum Warszawy ma szansę zmienić się w
oazę zielni, otoczoną interesującą architekturą, harmonijnie skomponowaną z
istniejącymi tu, ale przebudowanymi gruntownie obiektami, bez samochodów,
które pozostawimy na podziemnych parkingach pod placem Teatralnym lub Trzech
Krzyży.

– Przestrzeń publiczna w tym miejscu Warszawy jest przykładem zaniedbania. Mam
nadzieję, że wiele propozycji z tego konkursu w szybkim czasie zakończy się
realizacją – podkreślił M. Borowski.

Wystawę prac można oglądać codziennie w Pałacu Kultury i Nauki, od 10 do 18.
Dyskusja o projektach odbędzie się 3 listopada o godz. 17.




Temat: HYUNDAI cd
HYUNDAI cd
Ostra walka o fabrykę

Sobota, 25 października 2003r.

8 mln zł może dać województwo na szkolenie kadr dla Hyundaia. Czy to zachęci
Koreańczyków, by zainwestowali właśnie u nas?

Trzy tysiące nowych miejsc pracy - tyle może dać samochodowy koncern Hyundai.
Dolny Śląsk walczy o nie z Czechami i Węgrami. W poniedziałek władze
województwa spotkają się z Koreańczykami i zadeklarują gotowość wyszkolenia
kadr dla nowej fabryki. W piątek specjalną uchwałę popierającą inwestycję
Hyundaia przyjął sejmik wojewódzki.

To pierwszy w dziejach sejmiku dokument popierający jakikolwiek koncern.
Projekt uchwały został włączony do porządku obrad w ostatniej chwili. To
efekt czwartkowych rozmów marszałka województwa Henryka Gołębiewskiego z
kierownictwem Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
Marszałek dowiedział się, że już w poniedziałek na Dolny Śląsk ma przyjechać
grupa koreańskich ekspertów. Stąd pomysł, by powitać ich uchwałą. Sejmik
przyjął dokument jednogłośnie. - Nie wiem, czy były takie przypadki w innych
województwach. Ale wątpię, bo świadomość konieczności wspierania inwestycji
zagranicznych jest w Polsce niewielka - powiedział "Słowu" prof. Jan
Rymarczyk, radny SLD, który zgłosił projekt dokumentu.

Wielkie apetyty

Gdy dwa tygodnie temu wyszło na jaw, że w wielkiej tajemnicy delegacja
jednego z największych na świecie koncernów motoryzacyjnych odwiedziła Dolny
Śląsk, w mediach zawrzało. I wcale nie była to euforia. Pojawiła się szansa
na ogromną inwestycję, ale wszyscy mieli w pamięci polskie porażki w
staraniach o miliardy dolarów wielkich firm motoryzacyjnych, które szukały
lokalizacji dla swoich środkowoeuropejskich fabryk. Najpierw nie udało się
przecież skusić Toyoty, aby kolejny zakład produkujący auta otworzyła w
naszym kraju. Później przegraliśmy bój ze Słowacją o fabrykę samochodów
francuskiego potentata PSA Peugeuot - Citroen. Czy tym razem będzie inaczej?

Hyundaiowi, który w nowej fabryce chce produkować aż 300 tysięcy aut rocznie,
polski rząd zaproponował trzy miejsca. Dwa z nich znajdują się na Dolnym
Śląsku. To Krzywa w gminie Gromadka na terenie Legnickiej Specjalnej Strefy
Ekonomicznej oraz teren w gminie Kobierzyce. Trzecie jest Radomsko, rywal
Dolnego Śląska we wcześniejszych staraniach o inwestycję fabryki Peugeota (-
Albo Dolny Śląsk, albo nigdzie w Polsce - grzmiał wczoraj triumfalistycznie
marszałek Gołębiewski w sejmiku). Koreańczycy odwiedzili już także Czechy i
Węgry. Do dziś nie zdradzili jednak swoich preferencji.

Połączenie ze światem

Czego szukają? Po pierwsze działki o wielkości 280 hektarów z dobrą
infrastrukturą i połączeniem ze światem. Te oczekiwania akurat spełniamy.
Obie dolnośląskie lokalizacje są przeznaczone na inwestycje i leżą kilkaset
metrów od autostrady A-4. W 2004 roku zakończy się modernizacja tej drogi, a
w 2006 będzie ona połączona z A-18. To umożliwi szybką i sprawną komunikację
praktycznie z całą Europą. Ale to nie wszystko. W rywalizacji liczyć się będą
też warunki prowadzenia biznesu. A tu w grę wchodzą już ulgi w podatkach,
system fiskalny oraz koszty pracy. Ogromne znaczenie będzie też mieć dostęp
do odpowiedniej kadry specjalistów. I to właśnie ma być atutem Dolnego Śląska.

Uchwała nie wystarczy

Koreańskich ekspertów będzie w przyszłym tygodniu interesować przede
wszystkim to, czy Dolny Śląsk jest w stanie zapewnić kadry nowej fabryce.
Dlatego władze województwa chcą ich przekonać, że jest to możliwe. - Samorząd
wojewódzki mógłby uruchomić szkolenia - tłumaczy prof. Rymarczyk. - Mógłby
zobowiązać się, że do czasu uruchomienia fabryki przygotuje określoną liczbę
mechaników, czy inżynierów.

Sam marszałek Gołębiewski niechętnie mówi o szczegółach ewentualnej oferty.
Udało nam się jednak ustalić, że być może zaproponuje uruchomienie środków z
rezerwy, która przysługuje marszałkowi w ramach wojewódzkiego funduszu pracy.
To około 8 mln złotych - i właśnie te pieniądze mogłyby pójść na szkolenia
specjalistów. Władze województwa liczą też, że ta pula zwiększy się, gdy
dodatkowe pieniądze dorzucą starostowie powiatów leżących w najbliższym
rejonie inwestycji.

Lawina pracy

Koreański koncern nie zdradza szczegółów inwestycji. Nie wiadomo nawet, czy w
fabryce będzie produkowana marka Hyundai, czy Kia.

- Można natomiast przewidzieć, że inwestycja na pewno wzmocniłaby i rozwinęła
region. Dolny Śląsk staje się zagłębiem motoryzacyjnym. Tę branżę mamy już
dość dobrze rozwiniętą. Wiele zakładów mogłoby więc kooperować z Hyundaiem. A
to spowodpwałoby tworzenie nowych miejsc pracy. I to w tempie lawinowym -
uważa Janisław Muszyński, kanclerz Loży Dolnośląskiej BCC. Podobnego zdania
są specjaliści badający rynek. - Jedno miejsce pracy w takiej fabryce
generuje trzy w innych firmach - tłumaczy Andrzej Grabowski z Akademii
Ekonomicznej. Jak ujawnił wczoraj w sejmiku marszałek Gołębiewski, do końca
roku Hyundai ma wybrać dwa państwa spośród trzech, którymi teraz się
interesuje. Zwycięzcę mamy poznać do końca marca.

Największe inwestycje zagraniczne na Dolnym Śląsku. Sukcesy i porażki.

Nie udało się

* PSA Peugeot Citroenen fabryki wartej 700 mln euro nie wybuduje w Polsce
lecz na Słowacji.

* Toyota miała produkować samochody w Polsce. Niestety, będą one zjeżdżać z
taśmy produkcyjnej w Czechach.

* Niemiecki Bosch chciał budować kolejny zakładu we Wrocławiu. W ostatniej
chwili jednak zawiesił swoje plany.

W planach

* Toyota, za 150 mln euro, do 2005 roku wybudować fabrykę w Jelczu -
Laskowicach. Uruchomi tu wytwórnię silników diesla.

* Wrocławski Hydral będzie produkować układy hydrauliczne oraz układy
paliwowo-regulacyjne do silników, a także prowadzić serwis części i
podzespołów do samolotów F-16. To wynik tak zwanej umowy offsetowej.

Tomasz Bonek, Łukasz Medeksza - Słowo Polskie




Temat: 147 czy Megane II
wichura napisał:

> 100% w bocznych to ma nawet Punto II,

Co to znaczy "nawet"? Punto jako jeden z pierwszych samochodów w segmencie B
dostało 4 gwaizdki (i to w wersji z jednym jeskiem z tego co pamiętam, a 100%
było bez poduszek bocznych i kurtyn), chyba zaraz po jarisie. Na dodatek nie
dostało dodatkowych punktów za sygnalizację niezapięcia pasów jak to miało
miejsce w przypadku kilku innych samochodów.

Obiektywnym trzeba być, a nie uprawiać jakieś insynuacje wynikające z uprzedzeń.

a wiadomo, że najniebezpieczniejsze jest
> czołowe z lekkim ukosem (no, oprócz "drzewa"). Te wszystkie trzyliterowe
skróty
>
> odnoszą się do bezpieczeństwa związanego z trakcją (b. czynne), ja piszę o
> bezpieczeństwie biernym (zderzeniowe). Poduszki? Niewiele pomagają i to
> niezależnie od samochodu.

Nie wiem czy wiesz, ale alfa straciła sporo punktów w testach właśnie za
zsunięcie głowy kierowcy z poduszki powietrznej.
Co do naruszenia kabiny masz rację. Sądzę ze nadwozie zaprojektował najpierw
designer, a pod jego projekt konstruktor dopiero liczył resztę. Teraz zmienia
się metodyka projektowania i polega ona na równoczesnej pracy designerów,
konstruktorów i technologów, co widac po wynikach NCAP Fiata Stilo.

> Spalanie diesla jest oczywiście świetne (włoskie diesle są wg mnie prawie
> najlepsze, zaraz po francuskich i niemieckich)

Prawie? Kto poza Fiatem ma wkłada do cr turbinę o zmiennej geometrii - PSA w
2.2HDI, kto ma 16 zaworów w common railu i multijet? - tylko fiat.
Kto opracował common raila? - fiat.

, ale o benzynie chyba tego nie
> powiesz (nie wiem ile katalogowo, ale porządna pojemność (min. 1600) musi
> spalić w mieście ponad 11).

Za chwilę fiat wprowadzi do sprzedaży silniki jts z bezposrednim wtryskiem
benzyny. Czas produkcji silników jest dośc długi, a z tego co pamiętam jak
fiat wprowadzał swoje 1,6 to był to jeden z nowoczesniejszych silników na
rynku. Było to parę lat temu. Poza tym trzeba być obiektywnym - silnik fiata
osiągają bardzo czesto lepsze parametry z litra pojemności niż produkty
konkurencji. Porównaj chociażby silniki 1,2 16v. Czy stareńki 1,8 poprawiony na
130KM (w BMW np 1,8 ma 115KM). Poza tym silniki w alfach sa bardziej nastawione
na osiągi i bezpieczne utrzymywanie wysokich obrotów. Dotyczy to tak samo
innych marek ze sportowym zacięciem - tam kwestie ekonomiki sa drugoplanowe.
Czytałem w ubiegłym roku w Auto świecie (jak wiadomo to mocno proniemiecki
periodyk), opis alfy spider z lat 70/80 - o czesciowo aluminiowym silniku 2.0 -
chłopaki wypowiadali się, że jeszcze dzisiaj można go uznac za nowoczesny.
Kolega ma Giulię, o ile się nie mylę z 67 roku, z silnikiem 1,6 DHOC. Od kiedy
dwa wąłki są powszechne w innych markach? Mnie się wydaje ze od niedawna.

Poniżej fragment wywiadu z Alessandro Piccone. (Całość na www.cuoresportivo.pl
w dziale silniki)
"Od czasu, gdy poziom rozwoju techniki pozwala osiągnąć w zasadzie wszystko, co
się chce, a jednocześnie tak ważne jest wyliczenie, ile to będzie kosztowało,
sprawą pierwszorzędną stało się podjęcie wstępnych decyzji, z góry
określających charakter silnika, a z punktu widzenia konstruktora: ustalenie,
na jakie jego cechy zamierza się położyć nacisk. Czy za priorytet uznać
maksymalną moc, czy ekonomiczne zużycie paliwa, a może wyzwalanie wysokiego
momentu obrotowego w średnim zakresie obrotów lub gładkość i kulturę pracy w
bardzo niskim zakresie, czy cichą pracę lub jeszcze coś innego. Tego wyboru
dokonuje się jeszcze przed wykonaniem pierwszych rysunków. Ewentualne
późniejsze przebudowy, wersje i modyfikacje nie są już w stanie poważnie
zmienić podstawowych założeń. Nie można zbudować silnika należącego do
najlepszych pod wszystkimi tymi względami jednocześnie, trzeba zdecydować się
na pewne cechy kosztem innych. Nie wolno też zapominać o tym, że przy produkcji
w dużych seriach silników adresowanych do klienteli, która wymaga przede
wszystkim rozsądnej ceny zakupu i kosztów utrzymania, maksymalnej prostoty
obsługi, serwisu i bezawaryjnego działania, trzeba stosować rozwiązania dobrze
dobrane z ekonomicznego i technicznego punktu widzenia, takie, które można
wytwarzać taśmowo w setkach sztuk dziennie, nie narażając się na problemy w
dziedzinie jakości. To dotyczy typowej produkcji wielkoseryjnej. Jeśli
natomiast mowa o samochodach szczególnych, nietypowych, jak Alfa Romeo,
konstruktor może sięgnąć po rozwiązania bardziej wyrafinowane, niezbędne dla
zapewnienia silnikowi osiągów na najwyższym poziomie"

Fiat nie odstaje po względem technologii od konkurencji, jedynie czasem montaż
pozostawia sporo do zyczenia psując czesto końcowy wynik. Dotyczy to zwłaszcza
początków produkcji danego modelu. VW ma lepszy montaż, ale duża liczba awarii
wynika z oszczędności na materiałach i wtrzymałościowych współczynnikach
bezpieczeństwa poszczególnych czesci.

Czytałem ostatnio wywiad z jednym z szefow biura projektowego Mercedesa.
Człowiek otwarcie przyznał, że AR jest jedną z podziwianych przez niego marek.
AR okupuje czołowe miejsca w wyscigach samochodów superturystycznych. Nawet
teraz zmieniono przepisy ograniczając AR, bo zawody stały się nudne.
> Pozdrawiam

Pozdrawiam (też)

PS
Nie na temat.
W Auto Świecie był opis awaryjności poszczególnych marek. O VW napisali o
podnośnikach szyb, ale o wadach konstrukcyjnych silników już nie. Fiatowi
dorypali równo. O kosmicznej awaryjności 307 też nie było słowa.




Temat: wyposażanie wnętrz
wyposażanie wnętrz
TAŚMA LED GIĘTKA, MONO (ciepły biały, zimny biały, niebieski,
zielony, czerwony, amber), RGB wraz z profilem® do podświetlania
półek szklanych.

Zastosowanie:
- szafki
- półki
- regały

Zestaw przeznaczony jest dla:

- odbiorców indywidualnych,
- producentów różnego rodzaju mebli sklepowych, biurowych,
kuchennych.

Przycinanie ,lutowanie taśm na życzenie klienta

MARKA, JAKOŚĆ, PROFESJONALIZM, SATYSFAKCJA.

Oświetlenie LED dekoracyjne, architektoniczne, użytkowe, zewnętrzne,
wewnętrzne, oświetlenie wnęk, wnętrz, szaf, pomieszczeń, budynków,
reklam, ogrodów, iluminacje świetlne ogrodów, Diody świecące LED,
Moduły LED, Listwy LED, TAŚMY LED MONO, RGB, HID-owe, gietkie,
elastyczne, Taśmy wodoodporne, Taśmy wewnętrzne, zewnętrzne, Taśmy
do szaf, wnęk, półek regałów, Iluminacje świetlne , ogrodowe, oprawy
led Downlight, Zestawy oświetleniowe LED, Zasilacze LED, Drivery,
DMX, chromoflexy, Sterowniki do taśm RGB z pilotem na podczerwień
lub pilotem radiowym, Komponenty LED, Żarówki LED, żarówki LED RGB
sterowane pilotem, Projektory do światłowdów, Płytyki PCB ALU,
Akcesoria LED i wiele innych.

NOWOCZESNE I ENERGOOSZCZĘDNE OŚWIETLENIE LED I RGB.

OŚWIETLENIE PRZYSZŁOŚCI.

INWIDULANE PODEJŚCIE.

WYRÓŻNIJ SWOJE WNĘTRZE, BUDYNEK, REKLAMĘ, OGRÓD Z OTOCZENIA.

ciekawe rozwiązania oświetlenia

Zapewniamy pełny serwis, profesjonalizm i gwarancję techniczną.

PRODUKCJA I DYSTRYBUCJA NOWOCZESNEGO ENERGOOSZCZĘDNEGO OŚWIETLENIA
LED DO ILUMINACJI WNĘTRZ I BUDYNKÓW.

Projektując i aranżując wnętrza, pomieszczenia zdajemy sobie sprawę,
iż wystrój wnętrz jest niezwykle ważnym aspektem tworzącym klimat i
atmosferę danego miejsca.
Od tego też zależy powodzenie w danej branży.
Jednym z decydujących czynników są ciekawe rozwiązania oświetlenia.

Nowoczesne i energooszczędne oświetlenie LED i RGB do aranżacji
wnętrz, pomieszczeń, łazienek, kuchni, salonów - żarówkami MR16
LEDEMITY ®-zamiennik żarówki halogenowej.Zaoszczedź czas i pieniądze
na długie lata.

Wszelakie zastosowanie profili aluminiowych wraz z nowej generacji
taśmami LED, wodoodpornymi taśmami LED - ( węże świetlne), ze
sterownikami i pilotami, które dzięki nowoczesnej budowie,
niewielkim gabarytom, równomiernym rozkładzie światła idealnie
nadają się do oświetlania:
- schodów,
- sufitów podwieszanych,
- mebli sklepowych,
- biurowych,
- kuchennych,
- łazienkowych,
- wanien,
- prysznicy,
- sufitów podwieszanych,
- sprzętów RTV,
- wnek,
- szafek,
- barów,
- korytarzy,
- biblotek,
- garderob,
- półek sklepowych
- wystawienniczych.

Oszczędność energii elektrycznej.
Funkcjonalność.
Praktyczność.
Komfort.
Jakość.
Ciekawe aranżacje świetlne.
Nowoczesny charakter.
Gwarancja nie wymienialności diod.
Żywotność 50.000 godzin (17lat, przez 8godzin dziennie ).

Dzięki pilotowi do taśm mamy możliwość:
- Bezprzewodowej zmiany kolorów,
- programów zmian i intensywności
- świecenia taśm,
- ustawiania dowolnego koloru (mieszania kolorów podstawowych) 16
różnych kolorów.
-Kontrola:
kolorów,
przejścia kolorów,
miganie,
ściemnianie,
automatyczne programy,
opragramownie wg życzenia klienta.

Sterowanie z jednego miejsca jednym pilotem.
Pilot CH RC został specjalnie zaprojektowany do radiowego, zdalnego
sterowania kontrolera Chromoflex RC (i350, lub stripe).
Pozwala on ustawiać różne kolory.
Można przy jego pomocy zmieniać wbudowane programy takie jak na
przykład:
- dyskoteka,
- strobo,
- płynna zmiana kolorów,
- symulator ognia,
- burza z piorunami itp.
Zasięg: Na zewnątrz budynku: 300 m, wewnątrz 20-30 m

Firma CEZOS bazując na długoletnim doświadczeniu i wiedzy , świadczy
usługi w zakresie:
- doradztwa w zakresie techniki świetlnej
- kompleksowych dostaw oświetlenia,
- częsci do lamp, osprzętu oświetleniowego,
- komponentów LED, LEDLIGHTING, FIBEROPTIC LED ILUMINATOR
- oświetlenia obiektów użyteczności publicznej,
- oświetlenia obiektów przemysłowych (nowe realizacje: Sea Towers,
Allcon, salon samochodowy, Wila w Wilanowie, reklamy swietlne LED)
- oświetlenia zewnętrznego
- iluminacji budynków - wewnętrzne i zewnętrzne
- zapewniamy pełny serwis, profesjonalizm i gwarancję techniczną.

Iluminacje świetlne LED:
architektoniczne,
dekoracyjne,
użytkowe,
zewnętrzne,
wewnętrzne: budynków, lokali, barów, klubów, pubów, hoteli, banków,
stacji benzynowych, salonów samochodowych, pasaży, reklam, yachtów,
motorówek, basenów, saun, jacuzzi, wanien, oczek wodnych, ścieżek,
ogrodów, grot solnych.

Produkcja i dystrybucja osprzętu oświetleniowego, części do lamp,
nowoczesnego i energooszczędnego oświetlenia LED, LEDLIGHTING, lampy
LED, LED RGB, komponenty LED, taśmy LED, wodoodporne tasmy LED,
giętkie taśmy LED, profile do taśm LED, sterowniki z pilotem na
podczerwień i pilotem radiowym, zasilacze, drivery, oprawy meblowe,
kuchenne, schodowe, wystawiennicze, ogrodowe, moduły LED, diody,
soczewki, transformatory, radiatory, projektorki do światłowodów,
MR16, GU10, G4, E27, płytki PCB, ALU, POWERLED LUXEON, SSC , złącza
i przewody i wiele innych produktów LED,na które posiadamy
cerytfukaty europejskie.

POWER LEDs wytwarzane na życzenie klienta na płytce ALU PCB :
Luxeon I-K2-REBEL-SSCP4-CREE
i innych
montaż FR4 PCB
ręczny montaż.

Wykonujemy:
formy wtryskowe,
usługi na wtryskarkach,
ręczny i automatyczny montaż,
Power LED,
LED,
POWERLED na Pick and Place line.

ZAPYTAJ O WIĘCEJ INFORMACJI I O CENĘ:
E-MAIL: cezos[]cezos.com
www.cezos.com
tel. 48 58 664 88 61
fax. 48 58 664 66 65
Obszar działania: Cały świat

STUDIO LED - nowoczesne i energooszczędne oświetlenie LED i RGB
pon-pt: 8.00-16.00
Gdynia ul.Olgierda 88b

W przypadku pytań służymy zawszę pomocą.
Z przyjemnościa odpowiemy na wszystkie zapytania.

Wykonywanie projektów wg życzenia klienta.

Wyroby nasze cechuje wysoka jakość oraz duże doświadczenie w
obsłudze klienta krajowego jak i zagranicznego.

Współpraca z firmą CEZOS® daje pewne gwarancje jakości, terminów
dostaw i profesjonalnej obsługi

ZAPRASZAMY

Do współpracy profesjonalistów z branży architektury, wysposażenia,
dekoracji i aranżacji wnętrz, dystrybutorów




Temat: Druga Japonia
Droga menedżera
Jak niegdyś ramy życia samuraja wyznaczał niepisany kodeks busido (z jap. -
droga wojownika), tak dziś filozofię pracy ludzi Toyoty określa TPS (Toyota
Production System), wymyślony przez Kiichiro w 1937 r., a oficjalnie przyjęty
przez firmę 17 lat później. Na tę swoistą korporacyjną religię składają się
kanban (zarządzanie dostawami części na czas), jidoka (elastyczność produkcji i
kontrola jakości) oraz kaizen (system wdrażania udoskonaleń). Przestrzegane
przez wyznawców TPS przykazania są wręcz banalne: kooperanci lub hurtownicy
powinni dostarczać części wprost na linię produkcyjną (dzięki temu nie trzeba
ich składować w hali fabrycznej); po wypełnieniu kartonów czy palet
wytworzonymi akcesoriami pracownicy zatrzymują taśmę do czasu dostarczenia
nowych pojemników; maszyny ustawia się tam, gdzie jest to wygodne dla
operatorów, a nie według podobieństwa wykonywanych przez nie funkcji.
W 2003 r. Toyota zarobiła na czysto 7,2 mld USD, dwukrotnie więcej niż rok
wcześniej. Za sprawą kaizen Japończycy ograniczyli marnotrawstwo niemal do
zera. Każdego roku w zakładach Toyoty wprowadzanych jest osiem milionów
rozmaitych usprawnień. Przeciętnie każdy pracownik firmy zgłasza jedną
propozycję usprawnienia jej działania tygodniowo! Od 80 proc. do 99 proc. tych
innowacji znajduje zastosowanie w praktyce, poczynając od najdrobniejszych (na
przykład zastąpienia dwóch śrubokrętów jednym z dwiema końcówkami). Pracownicy
fabryki Toyoty w amerykańskim Georgetown wpadli na pomysł, by osłonę chłodnicy
silnika wstawiać do montowanego auta dopiero na końcu, co zmniejszyło czas
produkcji o połowę. W hotelach dla pracowników ogrzewanie jest wyłączane na
czas ich pobytu w fabrykach. Wszystkie osoby zaangażowane w tworzenie nowych
modeli (inżynierowie, projektanci, mechanicy, dyrektorzy zamówień) pracują w
tym samym miejscu (zwanym obeya), uczestnicząc w codziennych "burzach mózgów".
Między innymi dzięki temu zaprojektowanie minivanu sienna (przeznaczony na
rynek USA) zajęło To-yocie 19 miesięcy, choć w branży motoryzacyjnej projekt
nowego auta powstaje przeciętnie trzy lata.
Za sprawą setek tysięcy takich drobnych usprawnień globalne koszty Toyoty
zmniejszyły się w 2003 r. o 2,6 mld USD! Nie zamknięto ani jednej fabryki, nie
zwolniono nikogo w ramach restrukturyzacji. W tym roku zarząd zapowiada
obcięcie kosztów o kolejne 2 mld USD.

Dom wschodzącego słońca
W niedawnej ankiecie renomowanego amerykańskiego instytutu J.D. Power &
Associates 15 tys. kierowców z Niemiec uznało za najlepsze małe auto yaris, za
najlepszy samochód kompaktowy - corollę, za najlepsze auto sportowe - celicę,
za najlepszą terenówkę - RAV 4, a za najlepszą limuzynę dla klasy średniej -
lexusa IS 200. Samochody Toyoty zwyciężyły w sześciu spośród siedmiu ocenianych
klas! Zadowolonych z użytkowania swoich aut było ponad 83 proc. niemieckich
posiadaczy toyot. Obsesyjny pedantyzm w zakresie kontroli jakości i praca nad
usprawnieniem serwisu przyniosły Toyocie opinię producenta aut niezawodnych. To
główny atut Japończyków w walce o globalny prymat, również w rywalizacji z
wielką trójką na największym rynku motoryzacyjnym świata (rocznie w USA
sprzedaje się około 16,5 mln samochodów). Amerykanie słyną z zamiłowania do
rodzimych marek, ale statystyki są nieubłagane: w autach GM występuje
przeciętnie o jedną trzecią więcej usterek niż w toyotach, w fordach - o 46
proc. więcej, a samochodach DaimlerChrysler - aż o 58 proc. więcej (J.D. Power
& Associates "Vehicle Dependability Study 2003").
W Toyota City w Japonii (w 1959 r. przemianowano tak miasto Koromo-cho w
prefekturze Aichi, główną siedzibę koncernu, gdzie w 1937 r. założono spółkę
Toyota Motor Co.) korki szampana jeszcze nie strzelają, a rewelacyjne wyniki
sprzedaży w 2003 r. prezes Cho skomentował nader powściągliwie. Trudno jednak
sobie wyobrazić, co mogłoby zagrozić triumfalnemu pochodowi Toyoty. Firma
rozwija się nie tylko w USA; poszerza też swoje rynki na Starym Kontynencie,
gdzie hitami salonów motoryzacyjnych okazały się zaprojektowane specjalnie pod
gusta Europejczyków modele yaris czy avensis II. Co więcej, japoński koncern
wciąż wyprzedza rywali o krok. Uznany niegdyś za wymysł fantastów hybrydowy
model pirus (zasilany paliwem i energią elektryczną) sprzedaje się coraz lepiej
i latem 2004 r. dołączy do niego w USA hybrydowa wersja SUV lexus RX 330. O
jedną trzecią wyższa od zakładanej jest sprzedaż przeznaczonego dla młodych
ludzi modelu scion xB o zaskakującym, pudełkowatym kształcie. Tymczasem Toyota
zapowiada pierwsze seryjne auto napędzane ogniwem paliwowym. Analitycy,
maklerzy, a przede wszystkim inwestorzy wytypowali już zwycięzcę globalnej
rywalizacji w branży motoryzacyjnej. Światowe giełdy wyceniają dziś Toyotę na
110 mld USD - to o 26 mld USD więcej niż łączna wartość GM, Forda oraz
DaimlerChryslera.

Aleksander Piński
Krzysztof Trębski
Druga Japonia
400 mln euro kosztowała pierwsza fabryka Toyoty w Polsce. Od kwietnia 2002 r. z
taśm w zakładzie w Wałbrzychu schodzi rocznie 550 tys. skrzyń biegów do
najpopularniejszych europejskich modeli koncernu: yaris, corolla i avensis.
Skrzynie eksportowane są do montowni Toyoty we Francji, Wielkiej Brytanii i
Turcji. Fabryka zatrudnia 800 osób, ale stopniowo przyjmuje nowych ludzi, by na
początku przyszłego roku w firmie pracowało 1700 osób. Pracownicy będą
potrzebni przy produkcji silników benzynowych dla fabryki samochodów w Kolinie
w Czechach, wspólnego przedsięwzięcia Toyoty i Citroëna. Polscy pracownicy
fabryki w Wałbrzychu stopniowo przystosowują się do japońskiego systemu pracy.
W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy zgłosili 168 propozycji usprawnień w
produkcji. Wszystkie zostały wprowadzone w życie. Japończycy są bardzo
zadowoleni z jakości pracy w polskiej fabryce. W ciągu prawie dwóch lat
działania fabryki w Wałbrzychu zwolniło się tylko 10 osób, wszystkie z powodów
osobistych. Niedawno menedżerowie koncernu zdecydowali się zainwestować 170 mln
euro w budowę fabryki w Jelczu-Laskowicach. Od stycznia 2005 r. będzie ona
produkować 150 tys. dwulitrowych silników Diesla do modeli corolla i avensis.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 55 wyników • 1, 2