Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Prokuratura Kraków Śródmieście





Temat: Propozycja nowej grupy: pl.soc.przestepczosc RFD 1


Ogłoszenia ofiar przestępstw: kto, co, gdzie, kiedy, jak, komu co zrobił?
Może ktoś pomoże? Albo przynajmniej zostanie ostrzeżony przed daną osobą,
grupą, miejscem,  itp.?


Zdecydowanie za. Wlasnie takiej grupy mi brakowalo aby zglosic buzdygana.

Tutaj wszyscy go chyba znaja, ale nie wszyscy wiedza zapewne iz ostatnio
lacznie odwiedzil (arni, lub naslal swoich dresow/koordynatorow itd)
lacznie ponad 20 osob.

Mi grozil iz "nasle gosci aby cie zajebali" telefonicznie, za co zostal
zgloszony na Policje (sprawa juz zostala przekazana do Prokuratury Krakow-
Srodmiescie).

Organizuje tez www.losowania.net co w polaczeniu z www.msa.pl wyglada na
ewidentny przekret, tymbardziej iz w 2000 roku juz wiele osob skarzylo sie
(google) ze na eteria.net (rowniez buzdygana) dokonano przestepstwa
organizujac nielegalna gre pieniezna i co wazniejsze - nie wyplacajac
nikomu wygranych.

btw - http://www.raf256.com/arnold/ (oczywiscie w rozbudowie)





Temat: Wniosek o zdelegalizowanie Młodzieży Wszechpolskiej
Cytuję z wp - ciekawe czy coś z tego będzie. mam już dość M. W . Mam nadzieje ze sprawa nabierze rozglosu, moze uda sie cos zrobic. pozdr.

Wniosek o zdelegalizowanie Młodzieży Wszechpolskiej
PAP 15:15

Jan Hoffman przed prokuraturą
(fot. PAP / Jacek Bednarczyk)

Wniosek o podjęcie działań w celu delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej złożył w krakowskiej prokuraturze członek zarządu małopolskiej Unii Wolności Jan Hoffman.

Wniosek adresowany jest do Prokuratury Rejonowej dla Warszawy-Śródmieścia, dokąd jeszcze dziś zostanie wysłany listem poleconym - powiedział Jan Hoffman. Do wiadomości, oprócz krakowskiej prokuratury, otrzyma go także Prokuratura Krajowa.

We wniosku młody działacz UW powołuje się na Konstytucję, prawo o stowarzyszeniach i Kodeks karny, zabraniające m.in. propagowania treści faszystowskich i nawoływania do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym. Do wniosku dołączył przykłady działań Młodzieży Wszechpolskiej z ostatnich dwóch lat. (mn)





Temat: Wieści z WARS-u
11:00 Konferencja prasowa "Nowy wizerunek spółki WARS" organizowana przez WARS SA i PKP Intercity SA (Dworzec Centralny)

Zapowiada "Puls Biznesu". Po tej konferencji pojawi się seria artykułów o prezesie Warsewiczu. Przy okazji pojawi się nazwisko Zbigniewa Terka, który rok temu na łamach tegoż "Pulsu Biznesu" proponował zniesienie prohibicji w pociągach krajowych. Nie udało się, bo niepijący alkoholik prof. Zbigniew Religa stanowczo się temu sprzeciwił. Mało tego, doniósł do prokuratury, że Wars łamie ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Kopię doniesienia Ministerstwa Zdrowia posiadam w swoich prywatnych zbiorach.

Doniesienie do Prokuratury Krajowej podpisał zastępca dyrektora Departamentu Zdrowia Publicznego Wojciech Kłosiński. Zastępca dyrektora Biura Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej prok. Izabela Wyszkowska przekazała to doniesienie do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Prok. Mirosław Kasprzyk z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie przekazał je do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Prok. Bożena Juszczyk z Prokuratury Okręgowej w Krakowie przekazała doniesienie Ministerstwa Zdrowia do Prokuratury Rejonowej Kraków-Śródmieście Wschód.

Kraków to rodzinne miasto prokuratora Zbigniew Wassermanna. Stąd wyjechał do Warszawy, by koordynować działania służb specjalnych w rządzie PiS. Jego córka Małgorzata Wassermann świadczy odpłatnie usługi prawne dla krakowskiego oddziału WARS SA. Jest też obrońcą pracownicy WARS Ewy Rz., której postawiono zarzut stosowania gróźb karalnych.



Temat: Przymusowe leczenie uzależnionego kierowcy
Przymusowe leczenie uzależnionego kierowcy

Wniosek o przymusowe leczenie uzależnionego od alkoholu kierowcy złożyła do krakowskiego sądu prokuratura. To efekt surowego podejścia prokuratury do problemu pijanych kierowców - poinformował szef Prokuratury Rejonowej dla Krakowa Śródmieścia-Wschód Piotr Kosmaty.

Wniosek dotyczy 50-letniego mieszkańca Skały Sławomira D., który został zatrzymany przez policję po tym, jak usiłował odjechać spod bankomatu samochodem, mając 4,5 promila alkoholu we krwi.

Wcześniej nie był w stanie wystukać kodu na klawiaturze i upadł wsiadając do samochodu. Do bankomatu podjechał, by pobrać pieniądze na alkohol. O jego zachowaniu powiadomił policję przypadkowy przechodzień.

Jak się okazało, dwa lata temu Sławomir D. był już skazany za kierowanie samochodem pod wpływem alkoholu; miał wtedy 2,5 promila. Prokuratura ponownie oskarżyła go o kierowanie pojazdem pod wpływem alkoholu i skierowała w tej sprawie akt oskarżenia do sądu.

Przeprowadziła także postępowanie cywilne. Wykazało ono, że Sławomir D. jest uzależniony od alkoholu i powinien być leczony. Na tej podstawie prokuratura złożyła wniosek do sądu o skierowanie go na leczenie odwykowe - przeciwalkoholowe.

Jak podkreśla prokuratura, precedensowy w Krakowie, a może i w Polsce, wniosek, jest wyrazem surowego podejścia do osób, które nadużywają alkoholu i siadają za kierownicą.




Temat: LPR walczy z pornografia.
Znani z walki o czystość obyczajów kandydaci na posłów z ramienia Ligi Polskich Rodzin Maksymilian G. z Krakowa, Robert P. z Lublina oraz działacz Młodzieży Wszechpolskiej Michał S. są podejrzani o... rozpowszechnianie twardej pornografii. Młodzi narodowcy zostali ujęci przez policję w przeddzień krakowskiego Marszu Tolerancji, gdy rozklejali na murach domów obrzydliwe pornograficzne plakaty - ujawnia "Super Express"(...)
Publikacja takich zdjęć w Krakowie jest bulwersująca - nie ukrywa Piotr Kosmaty, szef Prokuratury Rejonowej Kraków-Śródmieście Wschód. Ponieważ jedno z nich przedstawia współżycie ze zwierzęciem uznaliśmy że mamy do czynienia z rozpowszechnianiem tzw. twardej pornografii. Grozi za to do sześciu lat więzienia - tłumaczy gazecie Kosmaty.



Temat: Puls Biznesu za darmo w IC



| Dla ułatwienia pracy prokuraturze podaj swój adres. Bo tak w
| nagłówkach, to ładnie się ukrywasz.

Czy ty Adasiu czasem nie przesadzasz? I tak żadne zawiadomienie
o popełnieniu przestępstwa (wykroczenia?) nigdy do mnie nie dotrze,
więc co za różnica.


Do Ciebie nie, tylko do prokuratury rejonowej. Dokładniej - tej dla
Krakowa Śródmieścia, mieszczącej się przy ul. Mosiężniczej.


BTW Ukrywam się? Znaczy, którą informację zatajam bardziej od reszty
tu obecnych? ;)


Zatajasz NNTP-Posting_host podając localhost.news.sc.czest.pl:

$ host localhost.news.sc.czest.pl
Host localhost.news.sc.czest.pl not found: 3(NXDOMAIN).





Temat: Stanisław Kogut news
Gazeta Krakowska wyraźnie polubiła senatora ze Stróż. Oto zapowiedź tego, co w jej środku (niestety, żeby resztę przeczytać, trzeba wykupić miesięczną prenumeratę za 20 zł):

Atakuje mnie Platforma
To pierwszy tak bezpardonowy atak wymierzony w moją osobę – tak rozpoczął zwołaną wczoraj w Nowym Sączu konferencję prasową senator RP, Stanisław Kogut. – Dość ataków, dość tego brudu – oświadczył.
To reakcja senatora Koguta na naszą wczorajszą publikację dotyczącą przesłuchiwania przez policję mieszkańców gminy Mszana Dolna. Chodzi o fałszowanie podpisów na listach wspierających senatora w wyborach parlamentarnych w 2005 roku. Policjanci, na zlecenie Prokuratury Rejonowej Kraków-Śródmieście, wezwali na przesłuchanie 21 osób z mszańskiej gminy.

Senator, jak każdy w takiej sytuacji, tłumaczy swój zły okres działaniem przeciwników politycznych. Sam jest niewinny jak lelyja.



Temat: Puls Biznesu za darmo w IC


| Do Ciebie nie, tylko do prokuratury rejonowej. Dokładniej - tej dla
| Krakowa Śródmieścia, mieszczącej się przy ul. Mosiężniczej.

Adas dalej nielegalnie przybywasz w Warszawie jak widze.


Po czym wnosisz?





Temat: "Czyści" ludzie PiS-u, Kaczyńskiego????

Kolejny prokurator stracił stanowisko w związku z brakiem oczekiwanych rezultatów w śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci ojca Zbigniewa Ziobry.
Do dymisji podał się właśnie szef prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim Waldemar Pionka. Informatorzy gazety ze środowisk prawniczych Ostrowca twierdzą, że powodem tego były nieprawdopodobne naciski, jakie w tej sprawie wywiera prokuratorska zwierzchność.

Śledztwo dotyczące śmierci Jerzego Ziobry, szanowanego krynickiego lekarza i działacza społecznego, prokuratura w Ostrowcu dostała z prokuratury dla Krakowa-Środmieście. Doniesienie do krakowskiej prokuratury o podejrzeniach dotyczących okoliczności śmierci ojca, 72-letniego pacjenta Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, złożył Witold Ziobro, brat ministra. Ekspertyza wykonana przez prof. Zbigniewa Hermana ze Śląskiej Akademii Medycznej, podobnie jak trzy wcześniejsze, wskazywała, że nie można mieć żadnych zastrzeżeń do sposobu leczenia Jerzego Ziobry. Z góry przyszło polecenie sporządzenia jeszcze jednej ekspertyzy, tym razem "kompleksowej".

Prokurator z Ostrowca wystąpił do wszystkich ośrodków Medycyny Sądowej w kraju, ale żaden nie przyjął zlecenia. Sprawa utknęła w miejscu, ale postępowania ciągle nie umorzono


Trza chyba będzie Pana Boga oskarzyć (peno On czegos nie dopatrzył, peno On się nie starał nalezycie). A kwity i na Niego się jakieś znajdzie... No, chyba, że zabraknie usłużnych i posłusznych prokuratorów i "świadków". Czyżby i Góra zapomniała kto tu rzadzi i jest boskim pomazańcem? A może ino się komuś w chrej łepetynie poprzewracało? Stawiam na to drugie.

Ciągle zadziwia mnie jak można tak dalece być chorym na władzę i jak bardzo można być nieufnym do ludzi, nienawidzić ich i wszystkich uważac a priori za przestępców (znalezienie dowodów, to tylko kwestia czasu i pracy?). Najbardziej denerwuje mnie, że ci msciwi i nienawistni ludzie ciagle powołuja się na wartosci chrześcijańskie. Nie ma nic bardziej demoralizujacego niż szczytne ideały poparte złym przykładem. Boli mnie to bardzo, bo więcej czynią szkody Kościołowi i wierze niż komuniści nawiedzeni.



Temat: Wniosek o delegalizacje Młodzieży Wszechpolskiej
Cytat z Onetu:

Chce delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej

Wniosek o podjęcie działań w celu delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej złożył w krakowskiej prokuraturze członek zarządu małopolskiej Unii Wolności Jan Hoffman.

"Wniosek adresowany jest do Prokuratury Rejonowej dla Warszawy Śródmieścia, dokąd jeszcze dziś zostanie wysłany listem poleconym" - powiedział PAP Jan Hoffman. Do wiadomości, oprócz krakowskiej prokuratury, otrzyma go także Prokuratur Generalny.

We wniosku młody działacz UW powołuje się na Konstytucję, prawo o stowarzyszeniach i Kodeks karny, zabraniające m.in. propagowania treści faszystowskich i nawoływania do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym i nakładające odpowiedzialność karną za tego typu działania. Do wniosku dołączył przykłady działań Młodzieży Wszechpolskiej w całej Polsce z ostatnich dwóch lat.

Wniosek w sprawie delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej popierają Stowarzyszenie Młode Centrum w Małopolsce i Krakowska Federacja Młodych Socjaldemokratów.

W przekazanym PAP oświadczeniu Jan Hoffman nazywa Młodzież Wszechpolską organizacją o charakterze faszystowskim, której działalność jest sprzeczna z konstytucją Polski. Jak ocenia, Młodzież Wszechpolska to organizacja, będąca "czymś, co można by nazwać Giertych Jugend, która wzywa do nienawiści, dokonuje aktów przemocy, a której założyciel (Roman Giertych) ma podobny styl dochodzenia do władzy jak Adolf Hitler przed 1933 rokiem".

"Społeczeństwa niemieckie i włoskie, które dały się opętać propagandzie faszystowskiej, składały się w większości z normalnych, uczciwych i praworządnych ludzi, którzy jednak dali się omamić ideologii nienawiści. Skoro coś takiego stało się raz, to może się powtórzyć. Należy zatrzymać machinę zła, póki jeszcze jesteśmy w stanie to zrobić, bo za parę lat może się okazać, że jest już za późno" - napisał Hoffman w oświadczeniu.

Krakowski radny LPR, prezes honorowy Młodzieży Wszechpolskiej Maciej Twaróg kwestionuje podstawy prawne i merytoryczne wniosku. "Faszystą nie jestem, tak samo jak nazistą, cyklistą i wielbłądem. Unia Wolności została skasowana przez wyborców, teraz usiłuje wrócić do życia w sezonie ogórkowym, gdy wszyscy wyjechali na ferie" - powiedział Twaróg.

Młodzież Wszechpolska to organizacja prawicowa skupiająca młode pokolenie. Powstała w 1922 roku. Jej pierwszym prezesem honorowym był Roman Dmowski. Aktywność organizacji przerwała II wojna światowa. Reaktywowanie Młodzieży Wszechpolskiej nastąpiło dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych za sprawą Romana Giertycha, dziś lidera LPR i honorowego prezesa MW.

I pomyśleć, że z tym Hoffmanem do liceum chodziłem. Już wówczas mnie drażnił




Temat: Kraków i okolice
kolejny krakowski "slynny" ginekolog z placu szczepanskiego:

"Znany ginekolog zatrzymany pod zarzutem korupcji

Pod zarzutem korupcji zatrzymany został we wtorek w Krakowie znany profesor i autorytet w zakresie ginekologii, endokrynologii oraz leczenia niepłodności Rudolf K.
- Niebawem w prokuraturze rozpocznie się przesłuchanie w tej sprawie - poinformował PAP we wtorek przed południem szef Prokuratury Rejonowej dla Krakowa Śródmieścia Wschód Piotr Kosmaty.

Prokuratura przedstawi prof. Rudolfowi K. 16 zarzutów. Dotyczą one głównie faktu leczenia pacjentek w okresie od roku 1996 do 2005 w publicznym zakładzie leczniczym, a pobierania za to pieniędzy na prywatną klinikę, w której był współudziałowcem.

Według prokuratury, prof. Rudolf K. w ośmiu przypadkach pobrał w sumie 11,5 tys. zł za zabiegi laparoskopii, wykonane w kierowanej przez siebie publicznej klinice endokrynologii i płodności Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Ponadto, w sześciu przypadkach poświadczył nieprawdę wykazując w fakturach, iż zabiegi sztucznego zapłodnienia wartości 10,5 tys. zł dokonał w prywatnej Polsko-Amerykańskiej Klinice Płodności, której był współudziałowcem, podczas gdy w rzeczywistości zostały one wykonane w klinice Szpitala Uniwersyteckiego.

Kolejne zarzuty dotyczą dwóch przypadków płatnej protekcji, kiedy prof. K. nie kierował już uniwersytecką kliniką, ale podejmował się za pieniądze pośrednictwa w dokonaniu tam sztucznego zapłodnienia pacjentek. Miał za to otrzymać łącznie 3,6 tys. zł.

Prokuratura informuje, że postępowanie w tej sprawie trwa od kilku miesięcy i w jego ramach przesłuchano już kilkaset pacjentek. Kolejne kilkaset ma jeszcze zostać przesłuchanych. Jednocześnie zastrzega, że jest to faza wstępna postępowania i ilość zarzutów może się zwiększyć.
Za korupcję grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności."

PAP2006-11-28, ostatnia aktualizacja 2006-11-28 11:18



Temat: Oskarżeni w sprawie katastrofy kolejowej na krakowskim Dworcu Głównym PKP

Oskarżeni w sprawie katastrofy kolejowej na krakowskim Dworcu Głównym PKP
Pięć osób odpowie przed sądem za katastrofę kolejową, jaka wydarzyła się w
sierpniu ubiegłego roku na Dworcu Głównym w Krakowie.
Pociąg Inter-City z Zakopanego do Gdańska zderzył się wtedy z pociągiem
osobowym, który z powodu niezabezpieczonych hamulców zjechał na główny tor.

Akt oskarżenia w tej sprawie, zawierający zarzuty dla pięciu osób, przekazany
został do sądu - poinformował we wtorek PAP szef Prokuratury Rejonowej dla
Krakowa Śródmieścia-Wschód Piotr Kosmaty. Do katastrofy doszło późnym wieczorem
31 sierpnia 2005 roku. W wyniku zderzenia pociągu pospiesznego Inter-City z
pustym pociągiem podmiejskim (tzw. składem EZT), uszkodzona została lokomotywa i
cztery wagony osobowe, a obrażenia odniosło trzech pasażerów. Łączne straty z
powodu uszkodzenia sprzętu wyniosły 265 tys. zł.

Jak ustaliła komisja PKP oraz prokuratura, do wypadku doszło, ponieważ z powodu
zbyt dużego nachylenia bocznego toru i niezaciągnięcia wszystkich hamulców
ręcznych w EZT, skład ten zjechał z toru i samoczynnie poruszał się przez ok.
trzy minuty, wjeżdżając na tor główny, którym poruszał się pociąg pospieszny.

Trzem osobom prokuratura zarzuciła nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej.
Pierwszy z nich to maszynista EZT Ryszard Z., który nie zaciągnął wszystkich
hamulców ręcznych w składzie. Druga oskarżona to nastawnicza Zofia G., która
powinna wykonać tzw. klinowanie pociągu płozą hamulcową i obserwować okręg
nastawniczy, a trzecim oskarżonym jest maszynista Marek S., który miał
sprawdzić, czy w składzie zakręcone zostały hamulce ręczne. Wszystkim im grozi
kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Dwaj pozostali oskarżeni odpowiedzą za sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy
kolejowej. Pierwszy - zastępca naczelnika sekcji eksploatacji zakładu linii
kolejowych PKP Adam M., który w sporządzonym przez siebie regulaminie
technicznym stacji dopuścił nachylony tor do odstawiania pustych składów
pasażerskich mimo tego, że tor ten powinien zostać przebudowany.

Kolejny oskarżony w tym wątku to zastępca dyrektora ds. eksploatacji zakładu
linii kolejowych PKP Marek Sz., który zatwierdził ten regulamin. Oskarżonym
urzędnikom grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Oskarżeni nie przyznali się do winy.

Pozdrawiam
Łukasz Rogoza





Temat: Wniosek o zdelegalizowanie Młodzieży Wszechpolskiej

Wniosek o zdelegalizowanie Młodzieży Wszechpolskiej
PAP 15:15 (aktualizacja 16:34)

Wniosek o podjęcie działań w celu delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej
złożył w krakowskiej prokuraturze członek zarządu małopolskiej Unii
Wolności Jan Hoffman.

Wniosek adresowany jest do Prokuratury Rejonowej dla Warszawy
Śródmieścia, dokąd jeszcze dziś zostanie wysłany listem poleconym -

otrzyma go także Prokuratur Generalny.

We wniosku młody działacz UW powołuje się na Konstytucję, prawo o
stowarzyszeniach i Kodeks karny, zabraniające m.in. propagowania treści
faszystowskich i nawoływania do nienawiści na tle rasowym i
narodowościowym i nakładające odpowiedzialność karną za tego typu
działania. Do wniosku dołączył przykłady działań Młodzieży
Wszechpolskiej w całej Polsce z ostatnich dwóch lat.

Wniosek w sprawie delegalizacji Młodzieży Wszechpolskiej popierają
Stowarzyszenie Młode Centrum w Małopolsce i Krakowska Federacja Młodych
Socjaldemokratów.

W oświadczeniu Jan Hoffman nazywa Młodzież Wszechpolską organizacją o
charakterze faszystowskim, której działalność jest sprzeczna z
konstytucją Polski. Jak ocenia, Młodzież Wszechpolska to organizacja,
będąca "czymś, co można by nazwać Giertych Jugend, która wzywa do
nienawiści, dokonuje aktów przemocy, a której założyciel (Roman
Giertych) ma podobny styl dochodzenia do władzy jak Adolf Hitler przed
1933 rokiem".

"Społeczeństwa niemieckie i włoskie, które dały się opętać propagandzie
faszystowskiej, składały się w większości z normalnych, uczciwych i
praworządnych ludzi, którzy jednak dali się omamić ideologii nienawiści.
Skoro coś takiego stało się raz, to może się powtórzyć. Należy zatrzymać
machinę zła, póki jeszcze jesteśmy w stanie to zrobić, bo za parę lat

Krakowski radny LPR, prezes honorowy Młodzieży Wszechpolskiej Maciej
Twaróg kwestionuje podstawy prawne i merytoryczne wniosku. Faszystą nie
jestem, tak samo jak nazistą, cyklistą i wielbłądem. Unia Wolności
została skasowana przez wyborców, teraz usiłuje wrócić do życia w
sezonie ogórkowym, gdy wszyscy wyjechali na ferie - powiedział Twaróg.

Młodzież Wszechpolska to organizacja prawicowa skupiająca młode
pokolenie. Powstała w 1922 roku. Jej pierwszym prezesem honorowym był
Roman Dmowski. Aktywność organizacji przerwała II wojna światowa.
Reaktywowanie Młodzieży Wszechpolskiej nastąpiło dopiero pod koniec lat
osiemdziesiątych za sprawą Romana Giertycha, dziś lidera LPR i
honorowego prezesa MW. (mn)





Temat: BIK przegrał w Sądzie
Dnia 2005-02-27 19:16 kam donosi:


| BIK właśnie ponosi tą odpowiedzialność bo w opisanym przypadku
| konsument skarży BIK (który nie miał możliwości zweryfikowania
| poprawności danych) a nie bank (który z nieznanych mi przyczyn
| przekazuje do BIK nieprawdziwe dane)

A BIK dochodzi zwrotu od banku...


Chyba się już pogubiłem troche ale zwrotu czego BIK ma dochodzić ?


Jakiej znowu zgody?
Chodzi o przekazanie błędnych danych. Ustawa o ochronie danych osobowych
podstaw za bardzo nie daje...


Jeżeli chodzi o przekazanie jakichkolwiek danych osobowych przez bank do
BIK to może mieć to miejsce tylko w przypadku gdy klient wcześniej
związał się z bankiem odpowiednią umową (saldo debetowe, kredyt, KK
itp). W opisanym przypadku szanowny kolega twierdzi, że jego koleżanka
nie miała nic wspólnego z przedmiotowym bankiem więc czyja to jest wina
banku czy BIKU ?


Zresztą odpowiedziałeś na pierwsze pytanie, jeszcze dwa.


Z odpowiedzią na pozostałe dwa pytanka proponuję poczekać na
roztrzygnięcie opisywanej sprawy [postępowania prokuratury
rejonowej Kraków-Śródmieście w sprawie o przekazywanie nieprawdziwych
danych]. Nie chcę być złym prorokiem ale podejżewam, że zainteresowany i
tak w końcu będzie musiał wyjaśniać lub procesować się z bankiem.

Swoją drogą to jest trochę załatwianie sprawy od końca. Idąc tym tokiem
rozumowania to gdyby wymieniana przez przedmówcę koleżanka pojechała do
tego banku na rowerze to koleżka zaskarżyłby też producenta lub
sprzedawcę rowerów (a może poruszałby teraz ten temat na grupie
pl.rec.rowery) ?





Temat: dzielni policjanci z Sosnowca...
Dzielni policjanci z Sosnowca...

Policjanci z Sosnowca 5 wrzesnia 2005 dokonali aresztowania
23 letniego Slawomira R. Nakaz wydal Sad Rejonowy dla Krakowa
Srodmiescia w prowadzonej od 1999 roku sprawie o sygn. II K 2502/04/S.
Aresztowanie spowodowane bylo tym, ze Slawomir R. nie stawial sie na
rozprawy.

Niby wszystko w porzadku. W trakcie zatrzymania policjanci pobili
Slawomira R., ktory doznal urazu kolana  (ma zalozona szyne) na czas
powyzej 7 dni. Na dodatek sad stosujacy areszt, wbrew art.261 par.1
pkt.3 k.p.k.  nie zabezpieczyl mienia tymczasowo aresztowanego, w wyniku
czego Slawomi R. zostal okradziony. Na dodatek zatrzymanemu i jego
matce policjanci oswiadczyli, iz Slawomir R. zostal zatrzymany,
bo "zna bylego posla Zajaca oraz wspolpracowal z tygodnikiem
pt. Swieta Krowa" (juz nieistniejacym). Tym samym policjanci
naruszyli takze dobra osobiste bylego posla.  Takimi metodami
dzielni policjanci z Sosnowca wchodza do Europy.

Zawiadomienia o tych przestepstwach zostaly zlozone w Prokuraturze
Okregowej w Katowicach.

Przypomniec nalezy, ze 16 czerwca 1999 roku w wyniku interwencji
policjantow z Sosnowca stracil zycie Michal Filipek. Zostal
wraz z bratem ciezko pobity.M.in. dzieki zorganizowanemu marszowi
przeciwko brutalnosci sosnowieckiej policji, petycji ktora zlozylismy
na rece Komendanta Glownego Policji, dzieki wsparciu prawnemu
ktorego udzielilismy rodzinie zabitego - czterej policjanci
zostali skazani porzez Sad  Rejonowy w Sosnowcu. Ukarano tez
dyscyplinarnie adwokata Ryszke, ktory przed kamerami telewizji
twierdzil, ze "Michal Filipek sam prosil sie o smierc".

Wzywam komendanta miejskiego policji w Sosnowcu do zlozenia
publicznych wyjasnien w sprawie powtarzajacych sie przypadkow
pobicia przez sosnowieckich policjantow.

Ryszard M. Zajac





Temat: BIK przegrał w Sądzie


| Jedynymi zastrze?eniem do dzia?ania BIK-u, jakie mam s?:
| 1. Niepe?ny zakres informacji udzielanych osobie pytaj?cej o dane
| jakie BIK przetwarza
A o jaki dok?adnie zakres informacji Tobie chodzi ?
I w jakim dok?adnie przypadku [kto jest osob? pytaj?c?]?


Jeśli ja pytam BIK, to dostaję tylko podzbiór informacji które
dostanie pytający o mnie bank.


| 2. Brak odpowioedzialno?ci za przechowywanie i udost?pnianie
| nieprawdziwych danych
Co rozumiesz przez "nieprawdziwe dane" ?


Nieprawdziwe informacje. Na przykład o tym, że dana osoba posiada
niespłacony kredyt, pomimo, że nie była nigdy klientem banku jakie
przekazał dane.
BIK twierdzi, że odpowiada za takowe Bank. A ja uważam, że odpowiadać
powinien BIK, który co najwyżej będzie miał regres w stosunku do
banku.


| 3. Brak procedury korygowania nieprawdziwych danych.
Nie wydaje mi si? ?eby? mia? jak?kolwiek orientacj? w temacie procedur BIK.


Niestety, wydaje Ci się.


PS
Proponuj? ?eby? do czasu dok?adniejszego zapoznania si? z tematem
zaprzesta? swojej radosnej twórczo?ci na temat, o którym nie masz
poj?cia i nie wypisywa? tu rewelacji typu "BIK nie przechowuje
informacji o dobrych kredytach".


A ja proponuje poczekać na zakończenie postępowania prokuratury
rejonowej Kraków-Śródmieście w sprawie o przekazywanie nieprawdziwych
danych jakie zostało, za moją m.in. przyczyną, wszczęte po
zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa tejże przez GIODO.

P.S.
Wiesz, pracuję 7 pięter nad BIK.





Temat: BIK przegrał w Sądzie
Dnia 2005-02-26 15:48 Adam Płaszczyca donosi:



| Jedynymi zastrze?eniem do dzia?ania BIK-u, jakie mam s?:
| 1. Niepe?ny zakres informacji udzielanych osobie pytaj?cej o dane
| jakie BIK przetwarza

| A o jaki dok?adnie zakres informacji Tobie chodzi ?
| I w jakim dok?adnie przypadku [kto jest osob? pytaj?c?]?

Jeśli ja pytam BIK, to dostaję tylko podzbiór informacji które
dostanie pytający o mnie bank.


Jeśli Ty pytasz BIK w swoim imieniu to dostajesz wszystkie informacje
jakie na Twój temat są przechowywane w bazie BIK.

| 2. Brak odpowioedzialno?ci za przechowywanie i udost?pnianie
| nieprawdziwych danych

| Co rozumiesz przez "nieprawdziwe dane" ?

Nieprawdziwe informacje. Na przykład o tym, że dana osoba posiada
niespłacony kredyt, pomimo, że nie była nigdy klientem banku jakie
przekazał dane.
BIK twierdzi, że odpowiada za takowe Bank. A ja uważam, że odpowiadać
powinien BIK, który co najwyżej będzie miał regres w stosunku do
banku.  


To bardzo oryginalny punkt widzenia (za prawdziwość przechowywanych
danych, którymi administruje i przesyła bank ma odpowiadać instytucja
nie będąca w stanie zweryfikować ich prawdziwości). Pomyśl o karierze
politycznej może (będziesz pasował do ludzi, którzy pracowali np nad
ustawą podatkową).

| 3. Brak procedury korygowania nieprawdziwych danych.

| Nie wydaje mi si? ?eby? mia? jak?kolwiek orientacj? w temacie procedur BIK.

Niestety, wydaje Ci się.


No więc oświece Cię, że taka procedura istnieje....



  A ja proponuje poczekać na zakończenie postępowania prokuratury

rejonowej Kraków-Śródmieście w sprawie o przekazywanie nieprawdziwych
danych jakie zostało, za moją m.in. przyczyną, wszczęte po
zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa tejże przez GIODO.


Gratuluję. Pewnie wziąłeś kiedyś praleczkę na raty i zapomniałeś jej
terminowo spłacać a teraz masz pretensję do całego świata, że nie możesz
wziąć następnego kredytu bo myślisz, że jakby nie było BIK to nadal
byłbyś kryształowym klientem banku...


P.S.
Wiesz, pracuję 7 pięter nad BIK.


LOL.
Tak w tajemnicy powiem Ci, że budynek BIK ma 6 pięter.





Temat: Stanisław Kogut news
Senator Kogut żąda przeprosin

Autorzy donosów skierowanych do władz Prawa i Sprawiedliwości oraz do prokuratury, którzy oskarżali senatora Stanisława Koguta o wymuszenia, korupcję i mobbing wobec pracowników PKP staną przed wyborem - przeprosiny, albo spotkanie z Kogutem w cztery oczy przed sądem.

- Ponieważ prokuratorzy, którzy rozpoznawali tę sprawę zakończyli ją umorzeniem, będę domagał się od tych osób publicznych przeprosin. Jeśli nie doczekam się, wytoczę im z powództwa cywilnego sprawę o zniesławienie i będę żądał w ramach zadośćuczynienia wpłaty pieniędzy na rzecz Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach - powiedział na konferencji prasowej senator Stanisław Kogut.

O sprawie informowała "Gazeta Krakowska" w ubiegłym roku, kiedy to Kogut został zawieszony w prawach członka partii. Wśród powodów zawieszenia były między innymi wspominane donosy pod którymi podpisały się dwie osoby pełniące niegdyś kierownicze stanowiska w spółkach kolei - obecnie obie są na emeryturze.
Jeden list dotarł z Poznania, drugi z Krakowa. Zarzuty w obu były podobne - byli współpracownicy Koguta, który przez długie lata pełnił funkcję szefa kolejarskiej "Solidarności" twierdzili, że wymuszał na ludziach zajmujących kierownicze stanowiska w PKP wpłaty na założoną przez niego fundację oraz drogie prezenty. Tym którzy nie płacili w gotówce - na konto fundacji, albo politykowi - w "naturze" rzekomo groziła degradacja.

- To perfidne kłamstwa, a ich efekt był taki, że moja matka przez rok walczyła o życie. Mam do tych ludzi ogromny żal, bo obojgu pomagałem, gdy pracowali na kolei - mówi Kogut.

Co ciekawe - autorzy oskarżeń czekali z nimi kilka lat i upublicznili je dopiero we wrześniu 2007 r. tuż przed wyborami do parlamentu w których Kogut ubiegał się o fotel senatora. W tej sytuacji donosy "pachniały" politycznym interesem spalenia kandydata do parlamentu. Jedno z pism badała policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście.

- Świadkowie nie potwierdzili wersji zawiadamiającego o popełnieniu przestępstwa - mówi szef tej prokuratury Robert Myśliński.

Mimo wcześniejszych zapowiedzi Stanisław Kogut nie zdecydował się wczoraj ujawnić nazwisk autorów donosów.

- Prawnicy odradzili mi to dopóki nie dostanę pisemnego potwierdzenia o umorzeniu prokuratorskiego postępowania - powiedział podczas konferencji.

Redakcji "Gazety Krakowskiej" są to jednak nazwiska znane. Autorzy oskarżeń tuż przed wyborami w 2007 r. donosili na Koguta także do mediów. Kobieta - A. G. pracowała w Krakowie w spółce Przewozy Regionalne, mężczyzna - W. A. był dyrektorem sektora pasażerskiego w Poznaniu.

źródło: Gazeta Krakowska



Temat: Zbuntował się i nie zapłacił za przejazd A4
Opłaty na A4 - sprawa skierowana do UOKiK i prokuratury

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przy pobieraniu opłat za przejazd remontowaną autostradą A4 Kraków-Katowice złożyli w krakowskiej prokuraturze małopolscy posłowie PiS Beata Szydło i Andrzej Adamczyk.

Posłowie PiS skierowali jednocześnie skargę na postępowanie koncesjonariusza autostrady do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Domagają się w niej m.in. zawieszenia poboru opłat za przejazd na czas remontu - poinformowano w czwartek na konferencji prasowej w Krakowie.

Posłowie wskazali w zawiadomieniu do prokuratury, że na drogach dojazdowych do autostrady nie ma - ich zdaniem - właściwej i wyczerpującej informacji o remoncie i związanych z nim uciążliwościach dla kierowców. Według posłów, tablice z takimi informacjami powinny znajdować się na tyle daleko od wjazdu na autostradę, żeby kierowcy mieli możliwość swobodnego wyboru między remontowaną autostradą a równoległymi do niej bezpłatnymi drogami.

Przed węzłami wjazdowymi na remontowany fragment autostrady A4 są ustawione tablice informujące o robotach drogowych. Według posła Adamczyka, to za mało, gdyż koncesjonariusz powinien informować np. o średniej prędkości przejazdu przez remontowany odcinek i ostrzegać o możliwości przestojów w ruchu.

"Brak takiej informacji powoduje, że kierujący pojazdem płaci za usługę, której nie otrzymuje; zmuszony jest do wnoszenia opłaty za przejazd dłuższy w czasie i trudniejszy, aniżeli bezpłatną drogą alternatywną" - powiedział na konferencji prasowej poseł Adamczyk.

W zawiadomieniu posłowie podzielili się z prokuratorami podejrzeniami, że koncesjonariusz autostrady nie wywiązuje się w pełni z umowy koncesyjnej. "Istnieje uzasadnione podejrzenie, że koncesjonariusz pokrywa modernizację tego odcinka tylko z kwot wnoszonych przez kierowców, czyli z bieżących opłat. Uważamy to za rażące nadużycie i złamanie przepisów Kodeksu karnego" - wyjaśnił Adamczyk.

Zawiadomienie w tej sprawie trafiło do Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście-Zachód.

Posłowie złożyli skargę na działania koncesjonariusza autostrady do UOKiK, bo - jak wyjaśnili - mając świadomość, że postępowanie prowadzone przez prokuraturę, a później przewód sądowy, mogą długo potrwać. W skardze do UOKiK wnoszą o wszczęcie postępowania w sprawie stosowania przez koncesjonariusza "praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów, poprzez naruszenie obowiązków udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji oraz wykorzystanie pozycji dominującej i narzucanie nadmiernie wygórowanych cen przynoszących spółce nieuzasadnione korzyści".

W uzasadnieniu skargi posłowie wnieśli o zakazanie koncesjonariuszowi tych praktyk oraz o nakazanie mu zawieszenia poboru opłat za przejazd na czas remontu autostrady.

Przed tygodniem posłowie Adamczyk i Szydło złożyli w warszawskiej prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa poprzez podpisanie poufnego aneksu do umowy koncesyjnej na eksploatację autostrady A4. Według posłów, aneks ten uniemożliwia istotną rozbudowę dróg w równoległym do autostrady pasie o szerokości 30 km. Przedstawiciele koncesjonariusza stwierdzili przy tej okazji, że tego rodzaju klauzule są standardowymi zapisami stosowanymi przy umowach koncesyjnych i nie ograniczają organów administracji publicznej w inwestycjach.

Koncesjonariuszem odcinka autostrady A4 Kraków-Katowice jest Stalexport Autostrada Małopolska. Przejazd samochodem osobowym fragmentem autostrady między tymi miastami kosztuje 13 zł.

biznes.onet.pl



Temat: WIADOMOŚĆ - "Nie będzie Jakubowskiej ???"
ROK 2000

"Janusz Lewandowski nie stanie przed sądem

Prawomocny wyrok

Sprawa trwała ponad trzy lata

(INF. WŁ.) Sąd Okręgowy utrzymał wczoraj w mocy wyrok Sądu Rejonowego dla Krakowa Śródmieścia o umorzeniu postępowania przeciwko Januszowi Lewandowskiemu, byłemu ministrowi przekształceń własnościowych, a obecnie posłowi Unii Wolności. Ministra oskarżono o nieprawidłowości przy prywatyzacji dwóch krakowskich firm.

Zażalenie na postanowienie sądu pierwszej instancji złożyła prokuratura. Według sędziego Andrzeja Almerta, Sąd Okręgowy utrzymując w mocy decyzję poprzedniego sądu uznał, iż postępowanie powinno być umorzone, bo prokuraturze nie udało się uzyskać zgody na ściganie posła, który jest chroniony immunitetem poselskim.

Umorzenia postępowania domagał się obrońca Janusza Lewandowskiego. Jego zdaniem, immunitet poselski nie pozwala na ściganie oskarżonego, zaś oskarżyciel publiczny nie uzyskał zgody Sejmu na ściganie posła.

Januszowi Lewandowskiemu postawiono zarzut nieprawidłowości w przekształceniach "Techmy" i "KrakChemii" - jednoosobowych spółek skarbu państwa oraz poświadczenie nieprawdy w podpisywaniu antydatowanych dokumentów. Śledztwo w tej sprawie wszczęto w 1992 r. po doniesieniach Urzędu Kontroli Skarbowej i Najwyższej Izby Kontroli. Straty skarbu państwa wyniosły 2,4 mln zł. Według prokuratury, w przypadku obu firm wybrano oferentów, którzy proponowali niższe ceny. Nowi właściciele przejęli też wypracowane w ciągu roku zyski firm, mimo że prywatyzacja nastąpiła pod koniec roku.

Sprawa Janusza Lewandowskiego ciągnęła się przez ponad 3 lata. Akt oskarżenia skierowano do Sądu Rejonowego w Warszawie na początku 1997 r. W październiku tego samego roku Janusz Lewandowski został posłem, a do sądu wpłynął pierwszy wniosek o umorzenie postępowania wobec posła. Na początku tego roku warszawski sąd zapytał krakowską prokuraturę, czy występowała do Sejmu o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej. Prokuratura odpowiedziała, że gdy kierowała akt oskarżenia do sądu, Lewandowski nie był posłem i o zgodę taką nie występowano. Zdaniem prokuratury, w momencie, gdy akt oskarżenia jest w sądzie, to sprawą powinien zająć się sąd. W marcu sąd zobowiązał jednak prokuraturę do uzyskania takiej zgody, a sprawę przekazano do Sądu Rejonowego w Krakowie, motywując to szybszym tempem rozpatrywania spraw."

( W owym czasie kolesie Lewandwoskiego bylu u steru i chronili TOWARZYSZA - ciekawe co na to Rokita? )

http://dzisiaj.dziennik.k...jf1/krajf1.html

Rok 2002

Ponownie w prokuraturze

(INF. WŁ.) Sprawa posła Janusza Lewandowskiego (PO), oskarżonego o dopuszczenie do nieprawidłowości przy prywatyzacji spółek "Techma" i "KrakChemia", będzie ponownie rozpatrywana przez krakowską prokuraturę.

http://dzis.dziennik.krak...Kraj/10/10.html

Sprawa lezy i kwiczy - lewandowskiego chroni immunitet

No skoro jest taki niewinny to dlaczego jak np niektorzy poslowie - nawet z samoobrony - jak uwazaja sie za niewinnych to zrzekaja sie immu nitetu i oczyszczaja sie z zarzutow - a tu?? kolesie go chronia - a teraz na spokojna emeryturke ze gruba kase do ue wyslali..

Jak wspomnialem - PO to takie samo bagno jak SLD (a nawet wieksze bo nawet tego cienia przyzwoitosci nie ma )



Temat: Poseł LPR chciał pomóc plakaciarzom-pornonarodowcom
Poseł LPR chciał pomóc
plakaciarzom-pornonarodowcom

wys, PAP 2007-04-28, ostatnia aktualizacja 2007-04-28 11:18:42.0

Kandydaci na posłów
z ramienia Ligi Polskich Rodzin
Maksymilian G. z Krakowa,
Robert P. z Lublina
oraz działacz Młodzieży Wszechpolskiej
Michał S. są podejrzani
o rozpowszechnianie twardej pornografii.

Młodzi narodowcy zostali ujęci przez policję
w przeddzień krakowskiego Marszu Tolerancji,
gdy rozklejali na murach domów pornograficzne plakaty
- ujawnia "Super Express".

Jak ustalili reporterzy "Super Expressu" i Radia RMF,
w sprawie zatrzymanych próbował interweniować
w komisariacie Stanisław Papież
- krakowski poseł LPR.

Plakaty z pornograficznymi zdjęciami
miały zawisnąć w całym Krakowie
na kilkadziesiąt godzin
przed ubiegłotygodniowym marszem tolerancji.

Policyjni tajniacy nakryli pięciu plakaciarzy
na gorącym uczynku.
Maksymilian G. i Robert P. to działacze związani z Młodzieżą Wszechpolską i kandydaci na posłów z ramienia LPR w ostatnich wyborach do parlamentu. O pierwszym z nich stało się głośno, gdy Polskę obiegły zdjęcia z imprezy narodowców wyciągających ręce w geście hitlerowskiego pozdrowienia. Maksymilian G. w rozmowie z reporterem RMF wypiera się jednak związków z LPR.Robert P. znany jest zaś z zamiłowania do sportów strzeleckich. W czasie nocnej akcji plakatowania policja znalazła w samochodzie, którym się poruszał, należącą do niego wiatrówkę. Pytani o treść plakatów obaj narodowcy odmawiają odpowiedzi.Kolejnym z zatrzymanych plakaciarzy jest Michał S. W artykułach prasowych, a także w informacjach publikowanych na oficjalnych stronach internetowych MW występuje jako jeden z liderów tej organizacji w Krakowie. W ostatnich wyborach samorządowych kandydował do władz miasta z listy LPR. Zdecydowany przeciwnik pornografii. Dlaczego rozwieszał obsceniczne plakaty? - Nie będę odpowiadał na żadne pytania - ucina rozmowę.Marcin Stroński, prezes Młodzieży Wszechpolskiej w Krakowie, twierdzi, że Michał S. już od dłuższego czasu jest tylko sympatykiem organizacji. Jednak na dwa dni przed plakatowaniem Michał S. był razem ze Strońskim w magistracie na spotkaniu dotyczącym manifestacji. - Młodzież Wszechpolska zawsze walczyła z pornografią - oznajmia kończąc rozmowę Stroński i deklaruje dalsze akcje w tej dziedzinie.

- Publikacja takich zdjęć w Krakowie
jest bulwersująca
- nie ukrywa Piotr Kosmaty,
szef Prokuratury Rejonowej
Kraków- Śródmieście Wschód.

- Ponieważ jedno z nich przedstawia
współżycie ze zwierzęciem
uznaliśmy że mamy do czynienia
z rozpowszechnianiem
tzw. twardej pornografii.

Grozi za to do 6 lat więzienia.

wys, PAP

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA

.




Temat: Działacze LPR zatrzymani za twardą pornografię
""Super Express": Znani z walki o czystość obyczajów kandydaci na posłów z ramienia Ligi Polskich Rodzin Maksymilian G. z Krakowa, Robert P. z Lublina oraz działacz Młodzieży Wszechpolskiej Michał S. są podejrzani o... rozpowszechnianie twardej pornografii. Młodzi narodowcy zostali ujęci przez policję w przeddzień krakowskiego Marszu Tolerancji, gdy rozklejali na murach domów obrzydliwe pornograficzne plakaty.
Jak ustalili reporterzy "Super Expressu" i Radia RMF, w sprawie zatrzymanych próbował interweniować w komisariacie nawet Stanisław Papież (42 l.) - krakowski poseł LPR.

Plakaty z pornograficznymi zdjęciami miały zawisnąć w całym Krakowie na kilkadziesiąt godzin przed wzbudzającym emocje ubiegłotygodniowym marszem tolerancji. Policyjni tajniacy nakryli pięciu plakaciarzy na gorącym uczynku.
REKLAMA Czytaj dalej

Maksymilian G. i Robert P. to zaprawieni w bojach działacze związani z Młodzieżą Wszechpolską i kandydaci na posłów z ramienia LPR w ostatnich wyborach do parlamentu (2005). O pierwszym z nich stało się głośno, gdy Polskę obiegły zdjęcia z imprezy narodowców wyciągających ręce w geście hitlerowskiego pozdrowienia. Maksymilian G. w rozmowie z reporterem RMF wypiera się jednak związków z LPR.

Robert P. znany jest zaś z zamiłowania do sportów strzeleckich. W czasie nocnej akcji plakatowania policja znalazła w samochodzie, którym się poruszał, należącą do niego wiatrówkę. Pytani o treść plakatów obaj narodowcy odmawiają odpowiedzi.

Kolejnym z zatrzymanych plakaciarzy jest Michał S. W artykułach prasowych, a także w informacjach publikowanych na oficjalnych stronach internetowych MW występuje jako jeden z liderów tej organizacji w Krakowie. W ostatnich wyborach samorządowych (2006) kandydował nawet do władz miasta z listy LPR. Zdecydowany przeciwnik pornografii. Dlaczego rozwieszał obsceniczne plakaty? - Nie będę odpowiadał na żadne pytania - ucina rozmowę.

Marcin Stroński, prezes Młodzieży Wszechpolskiej w Krakowie, twierdzi, że Michał S. już od dłuższego czasu jest tylko sympatykiem organizacji. Jednak na dwa dni przed plakatowaniem Michał S. był razem ze Strońskim w magistracie na spotkaniu dotyczącym manifestacji. - Młodzież Wszechpolska zawsze walczyła z pornografią - oznajmia kończąc rozmowę Stroński i deklaruje dalsze akcje w tej dziedzinie.

- Publikacja takich zdjęć w Krakowie jest bulwersująca - nie ukrywa Piotr Kosmaty, szef Prokuratury Rejonowej Kraków- Śródmieście Wschód. - Ponieważ jedno z nich przedstawia współżycie ze zwierzęciem uznaliśmy że mamy do czynienia z rozpowszechnianiem tzw. twardej pornografii. Grozi za to do 6 lat więzienia."
www.wiadomosci.onet.pl/1527477,11,item.html

Debile

Mario czy podzielasz moje zdanie?



Temat: Działacze LPR zatrzymani za twardą pornografię
http://rmf.fm/fakty/?id=116806

Cytat: Kandydaci na posłów Ligi Polskich Rodzin są podejrzani o rozpowszechnianie twardej pornografii - ustalili reporterzy RMF FM i "Super Expressu". Maksymilian G., Robert P. i Michał S. zostali zatrzymani za rozwieszanie obrzydliwych plakatów na murach krakowskich domów.

Przesłuchaj

Do zatrzymania działaczy doszło niespełna 2 tygodnie temu, tuż przed krakowskim Marszem Tolerancji. Wówczas na ulicach Krakowa zaczęły pojawiać się obrzydliwe plakaty (pies kopulujący z kobietą czy onanizujący się mężczyzna), które miały odstraszać mieszkańców od wzięcia udziału w manifestacji. Policyjni tajniacy nakryli jednak pięciu plakaciarzy na gorącym uczynku.

Okazało się, że obrzydliwe plakaty rozwieszali mężczyźni związani z LPR. Wśród nich był Maksymilian G. z Krakowa i Robert P. z Lublina. O pierwszym stało się głośno, gdy Polskę obiegły zdjęcia z imprezy narodowców wyciągających ręce w geście hitlerowskiego pozdrowienia. Reporterowi RMF FM Markowi Balawajdrowi udało się do niego dodzwonić. Nie chciał jednak z nim rozmawiać, twierdząc, że jest osobą prywatną i nie będzie niczego komentować.

Kolejnym z zatrzymanych jest Michał S. - w informacjach publikowanych na oficjalnych stronach internetowych Młodzieży Wszechpolskiej występuje jako jeden z liderów organizacji w Krakowie. W ostatnich wyborach samorządowych kandydował nawet do władz miasta z listy LPR. Jest zdecydowanym przeciwnikiem pornografii. Dlaczego więc rozwieszał obsceniczne plakaty? Nie będę odpowiadał na żadne pytania - ucina rozmowę.

Tuż po zatrzymaniu trójki działaczy związanych z Młodzieżą Wszechpolską na krakowską komendę zadzwonił poseł Ligi Polskich Rodzin Stanisław Papież, wypytując komendanta o szczegóły zatrzymania oraz o to, jakimi dowodami dysponuje policja. Ta interwencja mogła zostać odczytana jako nacisk na funkcjonariuszy, by odstąpili od czynności. I choć poseł przyznaje, że dzwonił na policję, w rozmowie z RMF FM zaznacza, że chciał „tylko wyjaśnić sprawę”. Ja jedynie chciałem się dowiedzieć, o co poszło - tłumaczy poseł LPR. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Romana Osicy:

Przesłuchaj

Publikacja takich zdjęć w Krakowie jest bulwersująca - nie ukrywa Piotr Kosmaty, szef Prokuratury Rejonowej Kraków-Śródmieście Wschód. Ponieważ jedno z nich przedstawia współżycie ze zwierzęciem uznaliśmy, że mamy do czynienia z rozpowszechnianiem tzw. twardej pornografii. Grozi za to do 8 lat więzienia.

LPR to ta sama prartia, która proponowała _całkowity_zakaz_posiadania_rozpowszechniania_uzywania_pornografii_?



Temat: BIK przegrał w Sądzie
Dnia 2005-02-27 14:26 Adam Płaszczyca donosi:



| Jeśli ja pytam BIK, to dostaję tylko podzbiór informacji które
| dostanie pytający o mnie bank.

| Jeśli Ty pytasz BIK w swoim imieniu to dostajesz wszystkie informacje
| jakie na Twój temat są przechowywane w bazie BIK.

Przykro mi, nie.

| BIK twierdzi, że odpowiada za takowe Bank. A ja uważam, że odpowiadać
| powinien BIK, który co najwyżej będzie miał regres w stosunku do
| banku.  

| To bardzo oryginalny punkt widzenia (za prawdziwość przechowywanych
| danych, którymi administruje i przesyła bank ma odpowiadać instytucja
| nie będąca w stanie zweryfikować ich prawdziwości). Pomyśl o karierze
| politycznej może (będziesz pasował do ludzi, którzy pracowali np nad
| ustawą podatkową).

To bardzo dobry pomysł. Za udostępnianie danych odpowoiada
udostępniający, a nie stosujemy spychotechniki. Tak samo jak za próbe
posłużenia się fałszywym banknotem odpowiada ten, kto płacui, a nei
ten, kto wpuścił w obieg.


życzę Ci w takim razie powodzenia kiedy przytrafi Ci się sytuacja, że
nieświadomie zapłacisz fałszywym baknotem i trafisz na policjanta, który
rozumuje tak jak Ty.

| | 3. Brak procedury korygowania nieprawdziwych danych.

| | Nie wydaje mi si? ?eby? mia? jak?kolwiek orientacj? w temacie procedur BIK.

| Niestety, wydaje Ci się.

| No więc oświece Cię, że taka procedura istnieje....

... wobec banków. Osoba, która stwierdzi, że dane są nieprawdziwe może
pocałować BIK w trąbkę.


Jeśli to jest osoba nie myśląca logicznie to rzeczywiście może całować w
trąbke kogo tam chce. Natomiast jeżeli taka osoba odrobine ruszy
mózgownicą to bez problemu wyjaśni taką sprawę za pośrednictwem banku.
Zrozum w końcu człowieku jak to działa: BIK tylko przechowuje dane
przesłane przez Banki, nie edytuje ich ani nie sprawdza poprawności bo
to nie jego rola.

| A ja proponuje poczekać na zakończenie postępowania prokuratury

| rejonowej Kraków-Śródmieście w sprawie o przekazywanie nieprawdziwych
| danych jakie zostało, za moją m.in. przyczyną, wszczęte po
| zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa tejże przez GIODO.

| Gratuluję. Pewnie wziąłeś kiedyś praleczkę na raty i zapomniałeś jej
| terminowo spłacać a teraz masz pretensję do całego świata, że nie możesz
| wziąć następnego kredytu bo myślisz, że jakby nie było BIK to nadal
| byłbyś kryształowym klientem banku...

Pewnie BIK udostepnia informacje, że moja znajoma posiadała konto w
DB24 i miała kredyt tamże, a tymczasem nie była ona klientem tego
banku.


No i pewnie to, że takie informacje znalazły się w BIK to wina BIK a nie
DB24...


| Wiesz, pracuję 7 pięter nad BIK.

| LOL.
| Tak w tajemnicy powiem Ci, że budynek BIK ma 6 pięter.

Tak w tajemnicy powiem Ci, że BIK się przeniósł na Pruszkowską 17.


Na Pruszkowskiej jest tylko punkt obsługi klienta. Od jakiś 7-miu lat
BIK się nigdzie nie przenosił.





Temat: Nowinki z Polski
Uciekając przed policją zawisł na antenie!

Pijany kierowca, który uciekł małym fiatem ścigającym go dwóm radiowozom, a został zatrzymany na dachu jednego z domów, trafił na trzy miesiące do aresztu - poinformowała w piątek krakowska prokuratura.

Jak poinformował w piątek szef Prokuratury Rejonowej dla Krakowa Śródmieścia-Wschód Piotr Kosmaty, prokuratura zarzuciła 41- letniemu Andrzejowi Z. czynną napaść na funkcjonariusza na służbie i prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu w trakcie zakazu, ponieważ już wcześniej odebrano mu prawo jazdy.

Grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Zataczającego się Andrzeja Z. zobaczyli policjanci z patrolu w nocy z 27 na 28 lipca. Mężczyzna szedł ulicami centrum Krakowa razem z równie zataczającą się towarzyszką. Po pewnym czasie tę samą parę policjanci zauważyli we fiacie 126 p. Kierował mężczyzna, który jechał autem wąskimi ulicami, nie zwracając uwagi na znaki drogowe.

W wyniku pościgu, w którym uczestniczyły dwa radiowozy, kierowca został zmuszony do zatrzymania samochodu. Kiedy policjanci podchodzili do niego, ruszył autem na jednego z funkcjonariuszy. Następnie odjechał - uciekiniera nie powstrzymały oddane przez policjantów strzały ostrzegawcze.

Policjanci znaleźli potem porzucony samochód; następnie ustalili, gdzie ukrywa się poszukiwany kierowca. Musieli wyłamać drzwi do mieszkania, a wtedy ukrywający się w zamkniętym pokoju kierowca wyskoczył przez okno na dach i zaczął uciekać. Pościg za Andrzejem Z. nie trwał długo - uciekinier poślizgnął się, stracił równowagę i upadł, zawisając na antenie. Tam został schwytany.

Kierowca był już znany policji i wielokrotnie karany - głównie za kradzieże samochodów. Jak tłumaczył, feralnej nocy postanowił odwieźć do domu znajomą, a na widok policji uciekał, ponieważ bał się, "że pójdzie siedzieć".

Na wniosek prokuratury sąd aresztował Andrzeja Z. na trzy miesiące.

żródło:PAP

Policjant zastrzelił się na służbie!

26 letni policjant zastrzelił się z broni służbowej na terenie komisariatu w Wągrowcu (Wielkopolskie). Okoliczności śmierci wyjaśnia prokurator.

Funkcjonariusz przyszedł do pracy o 6.00 rano w piątek. Pół godziny po objęciu służby wyszedł do szatni. Tam strzelił sobie w głowę - poinformował aspirant sztabowy Andrzej Dolata, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wągrowcu.

Nieznane są w tej chwili przyczyny decyzji policjanta. Mężczyzna nie pozostawił listu pożegnalnego. W policji pracował od 3,5 roku. Tydzień temu awansował na stopień sierżanta.

żródło:PAP

Pozwany za faul na szkolnym meczu!

W precedensowym procesie stołeczny sąd będzie musiał orzec, czy można skazać za "celowe działanie" oskarżonego za faul podczas szkolnego meczu koszykówki, po którym jego kolega odniósł obrażenia zagrażające życiu.

Sąd I instancji uniewinnił Rafała C., uznając, że wypadek mieścił się w granicach "ryzyka sportowego". Wyrok ten uchylił potem sąd II instancji, polecając ponowną analizę opinii biegłych. Oskarżony o celowe działanie Rafał C. - któremu grozi do 10 lat więzienia - mówi, że był to tragiczny wypadek.

W maju 2000 r., podczas meczu koszykówki w stołecznym liceum im. Jana Kochanowskiego, 16-letni Kamil G. z I klasy upadł po starciu pod tablicą z 17-letnim Rafałem C. z klasy III. Przewieziono go w ciężkim stanie do szpitala, gdzie stwierdzono m.in. pęknięcie dwunastnicy - życie uratowała mu natychmiastowa operacja.

W dzienniku meczu nauczyciel wf odnotował "faul techniczny" Rafała, który podczas starcia uderzył młodszego kolegę kolanem. Klasa Kamila oraz on sam twierdzili, że było to celowy atak; Rafał mówił, że był to przypadek - co potwierdzała jego klasa.

Na podstawie m.in. zeznań Kamila Rafał został jednak oskarżony przez prokuraturę z artykułu Kodeksu karnego, który przewiduje karę od roku do 10 lat więzienia dla tego, "kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu". Zarzuca mu się działanie w zamiarze wyrządzenia poważnych obrażeń.

W lutym 2002 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Rafała, uznając, że całe zdarzenie mieściło się w granicach "ryzyka sportowego" (które podejmuje osoba uczestnicząca w grze wymagającej kontaktu fizycznego z przeciwnikiem). O takim wyroku zdecydowały m.in. korzystne dla oskarżonego opinie biegłych.

W listopadzie 2002 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok uniewinniający i zwrócił sprawę sądowi I instancji, by raz jeszcze zbadał opinie biegłych lub też powołał nowych.

Ponowny proces ruszył przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów dopiero w styczniu tego roku (problemem była właściwość sądu, zmieniał się też skład sądu - PAP).

W piątek zeznawał dyrektor liceum Jerzy Unicki. Jak powiedział, "nie ma powodów by sądzić, że faul był celowy - by wywołać skutek, jaki wystąpił". Podkreślił, że Rafał był "zwykłym uczniem" i nie sprawiał kłopotów. Dodał, że nie podjął decyzji o zawieszeniu lub relegowaniu go ze szkoły. Dał mu jednak naganę, bo "chciał uniknąć ewentualnego odwetu", gdyż szkoła się podzieliła w kwestii jego odpowiedzialności.

- Zderzyłem się w powietrzu z atakującym tablicę Kamilem, od którego byłem cięższy o 30 kg, co spowodowało, że doszło u niego do obrażeń - powiedział 25-letni dziś Rafał. Dodał, że przeprosił Kamila, zaznaczając, że nie miał zamiaru zrobić mu nic złego, a dziś ma zarzut "tak jak gdyby kogoś ciężko pobił".

- Jest to sprawa precedensowa i wybitnie ocenna, której wynik może rzutować na uprawianie sportów "kontaktowych" - mówił mec. Michał Krysztofowicz, pełnomocnik nieobecnego w piątek Kamila, który jest oskarżycielem posiłkowym.

Także obrońca Rafała mec. Karolina Stremska podkreślała w rozmowie z precedensowy charakter kwestii, w której orzecznictwo jest niewielkie i pochodzi sprzed kilkudziesięciu lat. Dodała, że dla młodych ludzi amatorsko grających w koszykówkę wyskok z wysuniętym kolanem jest czymś naturalnym. - Tylko zawodowi koszykarze są uczeni, by je chować - dodała, powołując się na opinie biegłych.

Proces odroczono do 17 września, kiedy ma zeznać nauczyciel wf. Prokuratura chciała ograniczyć przesłuchania świadków tylko do biegłych. Sprzeciwiła się temu obrona, żądając wezwania wszystkich świadków wnioskowanych w akcie oskarżenia, w tym kolegów obu uczniów.

żródło:PAP
Pozdro.



Temat: Milionowy przekręt na nieruchomości PKP w Krakowie
Janek195 - Jan Janik, prezes PKP od 15 stycznia 1996 do 30 lipca 1999 ujawnia mega przekręt (być może z korupcją w tle, bo wpis został umieszczony w temacie poświęconym korupcji) i przywołuje "interpelację" posła III kadencji Józefa Dąbrowskiego. W archiwum sejmowym dokument ten zarejestrowany jest pod numerem 894/1999 jako oświadczenie złożone na 67 posiedzeniu w dniu 23.12.1999 roku (Jan Janik został odwołany 30 lipca):

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W ostatnich dniach prasa poinformowała opinię publiczną, że Polskie Koleje Państwowe podpisały ze spółką TST Polska 1 Spółka z o.o. umowę wstępną na sprzedaż praw wieczystego użytkowania terenów będących własnością skarbu państwa, a znajdujących się w obrębie dworca kolejowego PKP w Krakowie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w ramach przewidzianej transakcji PKP ­ która nie dość, że ma ogromne długi, to jeszcze cierpi na chroniczny brak środków finansowych ­ zamierza sprzedać swoje prawa do ponad 10 ha terenów za szokująco niską cenę ok. 250 zł za m2, podczas gdy przeciętne ceny wywoławcze w takich transakcjach, w przypadku gruntów położonych w samym sercu Krakowa, zaczynają się od kwoty 2000 zł, a więc są co najmniej 8 razy wyższe.

Decyzją poprzedniego Zarządu PKP podstawą określenia ceny sprzedaży prawa użytkowania wieczystego miała być cena ofertowa z przetargu na zagospodarowanie terenów w okolicy stacji Kraków Główny Osobowy, wynosząca 440 zł za m2 gruntu zabudowania komercyjnego z uwzględnieniem 15-procentowej inflacji, co praktycznie dawało kwotę 506 zł za m2. Przypomnę tylko, że wyniki przetargu na zagospodarowanie Krakowskiego Centrum Komunikacyjnego ogłoszono w marcu 1998 r. Z tego widać, że cena sprzedaży nie tylko nie osiągnęła ceny rynkowej, którą władze PKP powinny być żywo zainteresowane, ale jest to cena o 50% niższa od pierwotnie proponowanej przez władze kolejowe. Co na to organy ustawowo powołane do merytorycznej kontroli decyzji Zarządu PKP, a więc Rada PKP oraz minister transportu i gospodarki morskiej?

Dla żadnego kolejarza w Krakowie nie jest tajemnicą, że podmiotem dokonującym zakupu jest de facto firma z Nowego Jorku o nazwie Tishman Speyer Properties. Rodzi się więc dodatkowe pytanie. Jak wspomniana transakcja ma się do obowiązujących przepisów o sprzedaży przez podmiot państwowy praw do wieczystego użytkowania nieruchomości gruntowych cudzoziemcom?

Oczekuję, że ministerstwo transportu w trybie pilnym zajmie się nie tylko tym szczegółowym problemem, ale też podejmie intensywne działania, w wyniku których zostaną wreszcie ustalone zasady ograniczające lub wręcz uniemożliwiające wyprzedaż nieruchomości kolejowych po tak niskich cenach.

Czeka nas w nadchodzącym roku poważny proces komercjalizacji, restrukturyzacji i prywatyzacji PKP. Prawidłowe, zgodne z interesem PKP i Polski rozwiązanie tego bulwersującego problemu będzie dla mnie i środowiska kolejarskiego wykładnikiem rzeczywistych intencji proponowanego modelu reformy przedsiębiorstwa państwowego PKP. Dziękuję za uwagę.

Czy o ten dokument chodziło, panie Janik? Transakcja została zrealizowana, jak pisze Jan Janik, w roku 2002: Cytat: W 2002 roku dokonano sprzedaży nieruchomości gruntowej zabudowanej budynkami i budowlami o powierzchni ok. 12 ha z pominięciem procedury przetargowej, oraz znacznie zaniżonej cenie ( ok. 28 min. zł ) przy istniejącej wycenie opiewającej na kwotę powyżej 200 min zł. (wycena w załączeniu z dekretacją Prezesa Celińskiego) Nie wiem kogo oskarża były prezes Jan Janik, bo jak donosi portal Money.pl w informacji z 29.04.2002 r. o podpisaniu umowy przetarg został na korzyść koncernu Tishman rozstrzygnięty w 1998 roku, a więc gdy autor tego wpisu był prezesem PKP. W styczniu 2002 roku minister Pol zablokował podpisanie umowy, na co Tishman 8.01.2002r. wniósł sprawę do sądu o wydanie działki w Krakowie według cen określonych w umowie przedwstępnej. Oto cytat z Money.pl:

Przetarg na zagospodarowanie nieruchomości należących do PKP amerykańska firma wygrała już w 1998 roku, w tym samym roku została podpisana umowa ramowa, a notarialne umowy przedwstępne z PKP zostały zawarte 12 maja 2000 roku.

Ostateczna umowa miała być zawarta 31 grudnia 2001 roku. Nie doszło do tego, gdyż obie strony nie porozumiały się co do niektórych jej elementów.

Przedstawiciele PKP tłumaczyli, że kolej nie mogła podpisać umowy ostatecznej, ponieważ Amerykanie nie godzili się na zapisanie w niej terminów realizacji poszczególnych etapów inwestycji oraz takiej wartości nakładów, jaka wcześniej została zadeklarowana.

Działkę decyzją sądu wydano. Ostateczną umowę podpisano. Pozostaje jedynie wyjaśnić, czy cena w umowie przedwstępnej został określona gdy Krzysztof Celiński był prezesem, czy w przetargu w 1998 roku za prezesury Jana Janika? Autor sugeruje, że cenę ustalono po jego odwołaniu ze stanowiska prezesa PKP w dniu 30.07.1999 roku. Cytat: Ponadto w tym samym czasie w trybie bez przetargowym oddano w dzierżawę płytę parkingową i część powierzchni handlowej podziemia dworca na okres 30 lat za stawki 24 i 42 zł za l m2 za rok przy istniejących 300 do 400 zł/m2 miesięcznie (interpelacja Posła Józefa Dąbrowskiego) W archiwum Sejmu nie ma interpelacji poświęconej dzierżawie na 30 lat płyty parkingowej ponad peronami dworca. Dzierżawcą tej płyty jest ZU Południe spółka należąca w większości do Jana Krawczyka, monopolista na rynku sprzątania wagonów i obiektów kolejowych w południowej Polsce oraz współzałożyciel Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym w Stróżach Stanisława Koguta. Cytat: Obecnie prowadzone jest (od 2004r) śledztwo w tej sprawie przez prokuraturę Rejonową Kraków Śródmieście Wschód pod sygn. I Ds. 29/05/Sp. Pozdrawiam UKŁAD krakowski. Śledztwo toczy się już 5 lat. Dobrze, że się toczy a nie zostało umorzone. Wniesione przeze mnie sprawy zostały natychmiast umorzone, gdy odwołano mnie ze stanowiska dyrektora tamtejszego oddziału Wars.



Temat: Marcinkiewicz minimalnie przegrał
Łódź, Kraków i Poznań bez zmiany warty. Urzędujący prezydenci odparli atak wszystkich pretendentów. Przekonali wyborców czteroletnią pracą dla swoich miast. Ale Kazimierz Marcinkiewicz rządził w stolicy zaledwie kilka miesięcy. To nie wystarczyło, by pokonać Hannę Gronkiewicz-Waltz, choć różnica jest minimalna. Kandydaci PO: Maria Pasło-Wiśniewska w Poznaniu, a Krzysztof Kwiatkowski w Łodzi, przegrali z kretesem. Frekwencja była niższa niż dwa tygodnie temu, choć w niektórych miastach, w tym w Warszawie, do urn poszło więcej wyborców.
Trudno uznać, że wstępne wyniki w wybranych dużych miastach są zaskakujące. Oczekiwanie na nie wzbudziło z pewnością większe emocje niż komentarze po ich ogłoszeniu.
W jednej z komisji łódzkich były problemy z otwarciem drzwi do lokalu wyborczego. Ktoś prawdopodobnie wstrzyknął w zamek klej. Otwarcie drzwi zajęło ślusarzowi tyle czasu, że głosowanie rozpoczęło się z piętnastominutowym opóźnieniem. Większe było w Warszawie. W komisji obwodowej nr 51, w Śródmieściu przy ul. Sempołowskiej, zaspała przewodnicząca i głosowanie rozpoczęło się z godzinnym opóźnieniem. Aleksandra P. miała się pojawić w lokalu przed szóstą rano, a ponieważ jej nie było, komisja wybrała nową szefową. Na wniosek prokuratury policja ustaliła miejsce pobytu Aleksandry P. Okazało się, że jest pod wpływem alkoholu - miała ponad 0,5 promila w wydychanym powietrzu. Prawdopodobnie zostaną jej postawione zarzuty działania na szkodę interesu publicznego, za co grozi do trzech lat więzienia. W związku z tym incydentem cisza wyborcza w Warszawie musiała potrwać o godzinę dłużej i dopiero o godz. 21.00 można było podać wyniki sondaży dotyczących wyborów prezydenta stolicy.
Już w ciągu dnia przecieki z badań sondażowych przeprowadzanych przez dwa ośrodki dla dwóch stacji telewizyjnych nie były optymistyczne dla Kazimierza Marcinkiewicza. Hanna Gronkiewicz-Waltz od rana prowadziła. Z niepełnych jeszcze wyników, podanych po policzeniu głosów z około 40 proc. komisji, wynikało, że wygrała o ponad 5 proc. głosów.
- Chcę podziękować warszawiakom, oni są wspaniali - mówiła zaraz po ogłoszeniu tego wyniku kandydatka PO.
Marek Borowski, Aleksander Kwaśniewski - to pierwsze osoby wymienione przez Gronkiewicz-Waltz w podziękowaniu. Obaj udzielili jej poparcia. Prawdopodobnie o wyniku zdecydowało to, że do urn poszedł elektorat lewicy. Chwilę wcześniej Gronkiewicz-Waltz przyznała, że jeśli wygra, w stolicy może rządzić koalicja Platformy z Lewicą i Demokratami.
Kazimierz Marcinkiewicz nie zwlekał z gratulacjami dla kontrkandydatki. Dziękował swojej rodzinie, sztabowi i premierowi Kaczyńskiemu. Co dalej z jego przyszłością polityczną? Odpowiedzi na to pytanie na pewno będziemy szukali w najbliższych dniach.
Wcześniej poznaliśmy prezydentów Krakowa, Łodzi i Poznania. W grodzie Kraka prof. Ryszard Terlecki wystawiony przez PiS nie miał szans w starciu z prof. Jackiem Majchrowskim. Wynik urzędującego prezydenta na poziomie ok. 61 proc. przy niższej frekwencji niż w I turze oznacza, że na Terleckiego nie zagłosowało wczoraj więcej osób niż dwa tygodnie temu. - Wygrałem nie tylko z prof. Terleckim, ale drugi raz z panem ministrem Ziobro i panem posłem Rokitą - chwalił się Majchrowski, nawiązując do poparcia dla konkurenta ze strony obu polityków.
Urzędujący prezydent wygrał też w Poznaniu. O wyniku mógł przesądzić piątkowy wyrok sądu, który nakazał sztabowi kandydatki PO Marii Pasło-Wiśniewskiej przeprosić konkurenta za kłamliwe informacje w reklamie wyborczej. Wygrana Ryszarda Grobelnego, który cztery lata temu startował z... Platformy, nie zaskakuje.
Tak samo jest w Łodzi. Wynik kandydata PO Krzysztofa Kwiatkowskiego, którego popierał osobiście m.in. Donald Tusk, jest niewiele lepszy niż Pasło-Wiśniewskiej. Jerzy Kropiwnicki, wymieniany ostatnio jako jeden z kandydatów na prezesa Narodowego Banku Polskiego, przez kolejne cztery lata będzie rządzić Łodzią, której mieszkańcy docenili jego dotychczasową pracę.
- Mam nadzieję, że znajdę w radzie miejskiej dobrych partnerów do współpracy dla dobra miasta i w swoim rodzimym PiS, i w PO, i w SLD - cieszył się prezydent. Dziękował za wsparcie premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, który przed tygodniem mówił, jak ważna jest dla Łodzi reelekcja wybitnego ekonomisty.
Frekwencja w niedzielnej "dogrywce" nie była wysoka, choć znalazły się wyjątki. Znów pozytywnie zaskoczyła - i polityków, i komentatorów - liczba głosujących w stolicy. W ponad 800 gminach i miastach do wyborów poszło średnio niespełna 40 proc. uprawnionych do głosowania. W Warszawie - ponad 53 proc., w Łodzi - tylko niewiele ponad 30 proc.
W mniejszych miastach także nie było zbyt wielu niespodzianek. W Białymstoku wygrał kandydat PO i były ekspert PiS prof. Tadeusz Truskolaski (68 proc.), który wyraźnie pokonał Marka Kozłowskiego z PiS. W Bydgoszczy bezpartyjny Konstanty Dombrowicz, którego ostatecznie poparły i PiS, i PO w walce z lewicowym kontrkandydatem, dostał ponad 53 proc. głosów. W Częstochowie przez kolejną kadencję rządzić będzie Tadeusz Wrona (blisko 61 proc.), w Płocku - urzędujący prezydent Mirosław Milewski z PiS (60 proc.), który pokonał Andrzeja Nowakowskiego z PO. Kandydat PiS Andrzej Kosztowniak wygrał też w Radomiu. W Szczecinie Piotr Krzystek z PO (niedoszły wojewoda z PiS) zmiażdżył (blisko 65 proc. głosów) byłego ministra gospodarki z SLD Jacka Piechotę. Kandydaci PO przegrali z kolei w Zabrzu i Zielonej Górze. Wreszcie PiS odniosło sukces w ukochanej przez ministra Przemysława Gosiewskiego Włoszczowej - burmistrzem będzie Bartłomiej Dorywalski (66 proc.). Pasjonującą (ok. 500 głosów różnicy) i zwycięską walkę z Andrzejem Czaplą z PO stoczył też w Piotrkowie Trybunalskim inny kandydat PiS Krzysztof Chojniak.
To nie koniec tegorocznych wyborów samorządowych. W szesnastu gminach i miastach odbędą się one dopiero za dwa tygodnie. To konsekwencja wycofania się kandydatów, którzy kwalifikowali się do II tury wyborów. W takim wypadku ordynacja nakazuje wystawienie w wyborach osoby, która osiągnęła trzeci wynik, ale elekcja jest odsuwana o kolejne dwa tygodnie.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl