Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Projektowanie Wnętrz Rzeszów





Temat: Psychologia - gdzie polecacie ją studiować?
W Rzeszowie to nie mam pojęcia czy jest.

"Na studia psychologiczne może np trafić bardzo nieśmiała osoba, a wyjść człowiek szalenie asertywny, otwarty na innych, bez jakiegokolwiek lęku społecznego. Niewątpliwie jednak bardzo dobrze byłoby, gdyby taki młody ktoś po prostu był zwyczajnie zainteresowany ludźmi, nie tylko sobą i swoim wnętrzem." Studia psychologiczne są dość uniwersalne. Psychologowie pracują w firmach doradczych, są copywriterami, projektują kampanie reklamowe, są dziennikarzami. Nie ulega wątpliwości, że polski rynek będzie się rozwijał właśnie w tym kierunku. Sama bym się może i wybrała, ale nie mam aż takiej cierpliwości dla ludzi, aczkolwiek polecam.

Psychologię możesz studiować w Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Nowym Sączu, Opolu, Warszawie, Wrocławiu. Nie wyróżnię żadnego z tych miast ponieważ nie mam pojęcia które jest "najlepsze dla młodego psychologa".



Temat: Gospodarka - Polska
Ja zostaję, emigruje firma

Ewelina Zając 2007-10-31, ostatnia aktualizacja 2007-10-30 22:27

Tydzień pracy za granicą, weekend w Polsce. Tu jest dom i rodzina, tam - własna firma. Młodzi ludzie nie chcą zostawiać Polski, ale prowadzić tu interesów nie mają zamiaru

Dawid Kozłowski ma 26 lat i własną firmę w Irlandii. Z tym krajem łączą go jednak tylko interesy. W Polsce ma rodzinę i wszystkich znajomych. Stara się dzielić czas na życie tu i tam. - W tygodniu jestem w Irlandii. Do Polski wracam, kiedy tylko mam wolne - opowiada. Dlaczego nie założył firmy w Polsce? - Próbowałem, ale szybko się zniechęciłem. Biurokracja i wysokie koszty skutecznie sprowadzają na ziemię młodych przedsiębiorców - mówi.

W Irlandii prowadzi dobrze prosperującą firmę projektującą wnętrza. Podatki też płaci za granicą. - W Polsce funkcjonuję oficjalnie jako bezrobotny - wyjaśnia z uśmiechem.

Między krajem a Wyspami kursuje także Jakub Bogaczewicz, właściciel firmy TarantulaWEB. Od trzech lat pracuje w Szkocji, ale stara się wracać do rodzinnego Rzeszowa tak często, jak może. - Mam dwa domy - Szkocję, która dała mi stabilność finansową i swobodę działania, oraz Polskę, gdzie mieszkają moi przyjaciele i rodzina - wyjaśnia.

Obaj chcą wrócić z biznesem do kraju. Jest tylko jeden warunek: polskie prawo musi się zmienić. - W przeciwnym razie będę zmuszony zostać w Irlandii - mówi Dawid.

Cierpliwości nie starczyło Konradowi Kałuszyńskiemu, który mieszka w Szkocji od dwóch lat i prowadzi tam własny serwis komputerowy Easy-Computers. Wracać już nie zamierza. - Miałem okazję prowadzić własną firmę i w Polsce, i w Szkocji. Nie ma porównania. W Polsce bez przerwy natykasz się na jakieś problemy. Tymczasem w Szkocji wypełniasz jeden formularz, do tego płacisz składkę na ubezpieczenie (ok. 9 funtów na miesiąc) - i już. Urzędnicy pomagają ci na każdym kroku i w dodatku możesz skorzystać z bezpłatnych kursów dla początkujących w biznesie. Ja sam chodziłem na szkolenia m.in. z marketingu i sprzedaży - opowiada.

- Założenie i prowadzenie firmy w Polsce rzeczywiście jest ogromnym wyzwaniem - potwierdza Katarzyna Dwórznik z Krajowej Izby Gospodarczej. - Wszechobecna biurokracja, trudności z zatrudnieniem innych pracowników i z urzędnikami to tylko najważniejsze przyczyny - tłumaczy.

Że państwowe wsparcie dla rozwoju przedsiębiorczości kuleje, potwierdzają rankingi porównawcze Banku Światowego. Plasują Polskę pod tym względem na 74. pozycji na świecie. - Nic dziwnego, że młodzi ludzie wolą wyjechać np. do Irlandii, która w tym samym rankingu zajmuje miejsce ósme - dodaje Katarzyna Dwórznik.

Źródło: Metro

http://praca.gazeta.pl/gazetapraca/1,67738,4628494.html





Temat: [pr] Czy pociąg papieski będzie jeździł także do nas?
http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,35271,3868860.html

Czy pociąg papieski będzie jeździł także do nas?
Tomasz Haładyj
2007-01-22, ostatnia aktualizacja 2007-01-22 23:20
- To zależy od zainteresowania grup zorganizowanych - mówi Ryszard Rębilas,
kierownik projektu "Pociąg papieski". 22 stycznia opływowy w kształcie i
"watykański" w barwach pojazd stał trzy godziny na dworcu PKP, budząc
ciekawość częstochowian.
http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/51,35271,3868860.html?i=0

Dochodziła za kwadrans dwunasta, gdy na tor przy peronie 1.a wjechał
"Giewont" z Krakowa - wczoraj wyjątkowo jako żółto-biały skład z napisem
"Totus Tuus" na burcie i herbem Jana Pawła II na przodzie. To wyprodukowany
w jedynym jak dotąd egzemplarzu komfortowy pociąg papieski. Od siedmiu
miesięcy kursuje na trasie Kraków - Łagiewniki - Kalwaria Zebrzydowska -
Wadowice, przewiózł w tym czasie 85 tys. turystów.

Pociąg jest darem kolejarzy, którzy chcieli uczcić pontyfikat Jana Pawła II.
Przy okazji okazał się sukcesem rynkowym: w sezonie na wiele jego kursów
brakowało biletów. Od jesieni ma mniej pracy, więc jeździ po Polsce,
reklamując swoje usługi. Był już w Zakopanem, Kielcach, wczoraj w
Częstochowie, a w planach ma wizytę w Łodzi, Rzeszowie i Lublinie.

- Do Częstochowy może częściej przyjeżdżać, jeśli zamówią go grupy
zorganizowane, chociażby młodzież szkolna. Proponujemy np. powiązanie
zwiedzania Krakowa i Wadowic oraz Jasnej Góry. Liczymy na biura turystyczne.
Jeśli zainteresowanie będzie odpowiednio duże, PKP Przewozy Regionalne
dokupią drugi pociąg - powiedział "Gazecie" Rębilas.

Żółty skład to - aż trudno uwierzyć - zwykła jednostka elektryczna, tyle że
gruntownie zmodernizowana. Z pierwotnej konstrukcji zostały podwozie i układ
napędowy, resztę zbudowano od nowa. Karoserii nadano opływowe kształty,
wnętrze pozbawiono ścianek działowych, a wyposażono w klimatyzację... Jazdę
umilają wyświetlane na 17 monitorach filmy z wizyt Jana Pawła II w
ojczyźnie. Obcokrajowcy otrzymują słuchawki, przez które słuchają
tłumaczenia w wybranym języku.

Pociąg papieski zwiedziło wczoraj kilkuset częstochowian (o atrakcji tej
informowała "Gazeta", a na dworcu rozwieszone były ogłoszenia). - Piękny, aż
chciało się nim przejechać - powiedziała Elżbieta Tkaczyk, która z
córeczkami Alą i Kamilą przyjechała specjalnie z Lisińca. - Wydawało mi się,
że będzie bardziej dostojny, bogaty, ale jest taki jak nasz Papież:
skromny - dodała Wanda Pasek.

Kolorystyka wnętrza nawiązuje do barw papieskich, np. siedzenia mają
ciemnożółtą tapicerkę. Natomiast półki na bagaż i obudowy monitorów wykonano
z czerwonego drewna. Zdumienie zwiedzających budziła bordowo-brązowa toaleta
z namalowanym na ścianie białym drzewkiem.

Pociąg papieski został uznany za "Produkt Roku 2006" - w ostatni czwartek,
podczas gali w Galerii Porczyńskich w Warszawie prezes nowosądeckiej firmy
Newag, która zbudowała skład, otrzymał statuetkę Polskiego Klubu Biznesu.

Na dworzec przyjechał wczoraj abp Stanisław Nowak. - Chociaż to wóz, czyli
rzecz, to będąc w wagonie, myślimy o człowieku, który był opatrznością
Bożą - powiedział częstochowski metropolita, po czym pomodlił się o szybką
beatyfikację Karola Wojtyły.

O godz. 15.32 pociąg - jako zwykły rejsowy "Giewont" - odjechał do Krakowa.

Kiedy na zwykłych szlakach

75 wysłużonych pociągów elektrycznych PKP przebudowują dzięki dotacji
Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Zakres modernizacji jest duży:
wnętrze, tak jak w pociągu papieskim, jednoprzestrzenne, indywidualne
siedzenia, nowe toalety. A na zewnątrz - atrakcyjna ściana czołowa. Pierwsze
takie zestawy od jesieni ubiegłego roku jeżdżą po województwie śląskim,
głównie na trasie Katowice - Bielsko-Biała - Zwardoń. Od lutego mają się też
pojawiać na szlaku Częstochowa - Gliwice, obsługując kursy przyspieszone.

Natomiast w przyszłym roku województwo śląskie otrzyma pierwsze z czterech
zamówionych pociągów regionalnych "Flirt" szwajcarskiej firmy Stadler.
Początkowo mówiło się, że będą kursowały między Częstochową a Bielskiem,
lecz ostatnio Urząd Marszałkowski (finansuje zakup) skłania się do ich
użycia na projektowanej za pieniądze unijne linii kolei miejskiej Katowice -
Tychy.





Temat: [Staroniwa] Wzgórza Staroniwskie - rozbudowa
Ale się naszukałem tematu z Osiedlem "Panorama" Wikany Czemu bloki innego inwestora prowadzicie w tym samym temacie co "Wzgórza Staroniwskie" SM Projektant?


Mieszkanie musi być z balkonem

- Nowoczesna architektura otoczona zielenią, wewnątrz funkcjonalne i tanie w użytkowaniu mieszkania - tego szukają dziś klienci - mówią architekci z Pracowni Projektowej Sound&Space z Poznania.

Poznańscy architekci zaprojektowali m.in. Tęczowe Osiedle w Rzeszowie. Dwuskrzydłowy budynek ma jeszcze jedną cechę, która przyciąga klientów - duże tarasy i balkony.

- Taka namiastka własnego ogródka sprawia, że mieszkanie od razu zyskuje w oczach klientów - zapewniają w firmie Wikana, budującej Tęczowe Osiedle.

Tarasy i parkingi

Dlatego inwestycje realizowane przez Wikanę w Rzeszowie (oprócz Tęczowego, Osiedle Panorama) i Łańcucie (Osiedle Cetnarskiego) są projektami, w których bryłę wkomponowanych jest sporo balkonów. Niektóre tarasy mają nawet ponad 40 m kw.

Klienci zwracają również uwagę nie tylko na obowiązkowe miejsca parkingowe pod blokiem, ale również na obecność podziemnych garaży w budynku. Chociaż za takie trzeba dodatkowo zapłacić, cieszą się dużym zainteresowaniem.

Tanie użytkowanie

Dziś buduje się bloki mniej energochłonne niż kiedyś. Jak tłumaczą w Sound&Space, w nowoczesnej architekturze ogranicza się ilość betonu. Budynki powstają w żelbetowej technologii szkieletowej, którą wypełnia się różnego rodzaju pustakami bardziej przyjaznymi dla człowieka. Dzięki zastosowaniu wyrobów i materiałów o podwyższonej izolacyjności, nowoczesne mieszkania są tańsze w użytkowaniu.

"Ruchome” ściany

- Możliwość własnego aranżowania mieszkań to kolejna cecha współczesnego budownictwa - zauważają w pracowni Sound&Space. - Takiej swobody oczekują zresztą klienci.

Wszystkie ścianki w obrębie jednego lokalu są ściankami działowymi, które można dowolnie przesuwać, biorąc oczywiście pod uwagę lokalizację ciągów wentylacyjnych i kominów.

Zmiany, jakich klienci dokonują często w odebranych dopiero co mieszkaniach, dotyczą kuchni. W modzie są aneksy kuchenne. Dlatego wielu deweloperów albo planuje je od razu, albo umieszcza kuchnię tak, by poprzez wyburzenie ścianki działowej w prosty sposób połączona została z salonem.

- Na połączeniu pokoju z aneksem może być umieszczona jadalnia, co daje duże poczucie przestronności takiego pomieszczenia - podpowiadają w poznańskiej pracowni architektonicznej.

Jeśli pokój z aneksem posiadają wyjście na balkon lub taras, wnętrze staje się jeszcze bardziej otwarte i przestronne.

Osiedle Panorama w Rzeszowie - we wszystkich znajdujących się tu mieszkaniach kuchnie usytuowano w pobliżu pokoi dziennych, by dać nabywcom możliwość swobodnego łączenia lub dzielenia funkcji jadalno - gościnnych.

Wielkość mieszkania

Dobrze sprzedają się mieszkania od 30 (1-pokojowe) do 60 m kw. (3-pokojowe).

- Dla klientów o zasobniejszych portfelach zawsze planuje się też lokale o większej powierzchni, ok. 70-80 m kw. - dodają w Wikanie. - Jest ich w ofercie jednak mniej.

Zielone otoczenie

Oferty deweloperów, którzy skutecznie chcą konkurować na trudnym w ostatnich czasach rynku nieruchomości, nie może też brakować planów atrakcyjnego zagospodarowania otoczenia budynku. Plac zabaw dla dzieci to standard.

Do tego miejsca odpoczynku na świeżym powietrzu dla dorosłych - alejki spacerowe, ławeczki. Dodatkowe punkty inwestycja zyskuje za bliskość rozległych błoni na spacery z psem, miejskich parków. Nie bez znaczenia są ładne widoki i zapewnienia, że w miejskich planach zagospodarowani przestrzeni nie zaplanowano w tej okolicy żadnych uciążliwych dla mieszkańców inwestycji.

- Dobre połączenie z centrum, bliskość hipermarketu, szkoły, przedszkola to kolejne zalety, które mogą przyciągnąć klientów - podpowiadają w Wikanie.

W końcu, klienci dużą wagę przykładają też do własnego poczucia bezpieczeństwa. To deweloperzy zapewniają im, oferując już nie tylko inteligentne systemy zabezpieczeń, domofony i videofony, ale także ogrodzenia.

Źródło: Nowiny




Temat: [Centrum] Inwestycja w miejscu ex Hotelu Rzeszów cz.II

Czy w rzeszowie powstanie wieża bubel?

Co Ryszard Podkulski wybuduje w miejscu Hotelu Rzeszów? Czy powstanie kolejny, tym razem 25-piętrowy, barak? - Prezydent sprzyja każdemu, kto chce budować, choćby był to największy kretynizm - mówi architekt Władysław Hennig.

Wreszcie ruszy budowa w kraterze po wyburzeniu Hotelu Rzeszów - to dobra wiadomość. Ale są też wątpliwości: inwestorem będzie znany rzeszowski budowniczy - Ryszard Podkulski. Styl jego budowli w naszym mieście eufemistycznie można określić jako prostotę, choć niektórzy wolą mówić wprost -"prostactwo". Obiekty szumnie zwane galeriami (Graffica, Plaza, Rzeszów, Europa II i nowo powstająca na ul. Rejtana - Capital Park) krytykują zarówno wykształceni architekci jak i zwykli mieszkańcy miasta, bo nie trzeba być fachowcem żeby widzieć, że budynki te są wolne od głębszej myśli architektonicznej - tak na zewnątrz jak i w środku. Czy podobnie będzie w przypadku najnowszej inwestycji Podkulskiego w Rzeszowie - centrum konferencyjno-hotelowego? Inwestor zdradził, że marzy o postawieniu 25-kondygnacyjnego wieżowca. Oceniając dotychczasowe osiągnięcia budowlane, trudno jednak uwierzyć w składane przez niego na łamach "Gazety" zapewnienia, że w miejscu Hotelu Rzeszów powstanie budynek na miarę najnowszych osiągnięć architektonicznych Dubaju. Sceptyczni są też forumowicze, dyskutujący na portalu Gazeta.pl, którzy roztaczają przerażające wizje nowej inwestycji biznesmena: "tysiące metrów kwadratowych blachy falistej, papy, styropianu i eternitu oklejonego reklamami i światełkami".

Aż tak źle na pewno nie będzie, bo obowiązujący na tym terenie Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego bardzo dokładnie określa zasady zabudowy i kształtowania formy architektonicznej, a nawet jakie materiały mają być użyte na fasadzie. Określona w nim wysokość zabudowy nie przekracza 45 m. Jeśli Podkulski zechce wybudować 25-kondygnacyjny wieżowiec, rada miasta musi wyrazić zgodę na zmiany w miejscowym planie zagospodarowania. Ale żadne przepisy nie wymuszą poczucia odpowiedzialności i dbałości o estetykę miasta. Jak więc uchronić miasto od kolejnego estetycznego bubla? Tak się to robi w Barcelonie: - Urzędnicy, architekci i inwestorzy muszą współpracować na wszystkich etapach rozwoju. To jedyna szansa na zachowanie charakteru i spójności miasta. Decydująca rola przypada tu urzędnikom. To od nich zależy kształt i przyszłość miasta, na nich spoczywa największa odpowiedzialność. Muszą nadzorować działania inwestorów i deweloperów, aby były one zgodne z przyjętą wizją rozwoju. Nie na odwrót - mówi Ignasi Riera, architekt w znanej barcelońskiej pracowni Alonso Balaguer Arquitectes Associats, który przyjechał do Krakowa na zaproszenie "Gazety". W Rzeszowie brzmi to jak science fiction. Nikt w urzędzie miasta nie analizuje ani nie ocenia wartości estetycznej budynków powstających nawet w centralnych punktach Rzeszowa.

Poniżej wszelkiej krytyki

Magdalena Mach: Jak ocenia Pan galerie postawione przez Ryszarda Podkulskiego w Rzeszowie?

Władysław Hennig*: - Tego typu obiekty w Europie lokalizuje się na obrzeżach miast - są to proste baraki, który szybko się buduje i łatwo rozbiera. Duże galerie handlowe stawia się jako realizacje prestiżowe, inwestorzy przywiązują ogromną wagę do wyglądu. Są to obiekty wielofunkcyjne, gdzie obok handlu jest miejsce na kulturę i rekreację. Inwestorzy rywalizują ze sobą podnosząc poprzeczkę w staraniach aby ich obiekty były jak najbardziej atrakcyjne dla użytkowników. Galerie Podkulskiego to skandal, poniżej wszelkiej krytyki. Zwłaszcza Galeria Rzeszów, w przypadku której inwestor zupełnie zlekceważył zalecenia konserwatora zabytków. Pstrokacizna na elewacjach ma przyciągać wzrok.

Wygląd galerii Podkulskiego wynika prawdopodobnie z oszczędzania na dobrych projektantach...

- Raczej z niedoświadczenia inwestora. Gdyby trzymał lepszy poziom architektoniczny galerii, inwestował w ciekawe rozwiązania brył budynków ale i ich wyglądu wewnątrz, mógłby przyciągać lepszych handlowców, firmy z wyższej półki, a to oznacza nie tylko prestiż ale i większe pieniądze dla inwestora. Gdy projektowano słynny poznański Browar, cały 50-osobowy zespół biura projektowego pracował tylko nad tym. Każde rozwiązanie analizowano pod kątem tego jak będzie odbierane przez użytkownika. Na przykładzie Galerii Graffica widać, że myślenie pana Podkulskiego zaczęło powoli się zmieniać. W środku pojawiła się próba ciekawszego rozwiązania przestrzeni ale to tylko namiastka takiego wnętrza jakie dziś robi się w dobrych galeriach handlowych.

W dużych miastach inwestorzy starają się aby galerie były ciekawe architektonicznie, bo konkurują między sobą, a w Rzeszowie Podkulski praktycznie nie ma konkurencji.

- Architektoniczną poprzeczkę w Rzeszowie podniósł Millenium Hall. Inwestor zdecydował się na wybranie projektu w drodze konkursu, stanęły do niego zespoły o dobrej renomie, wygrał dobry zespół krakowski, który stworzył ciekawą bryłę. Może Podkulski podejmie rywalizację?

Rywalizacja między inwestorami to ostatnia nadzieja na ciekawą architekturę w Rzeszowie? Czy to miasto nie powinno nad tym panować? Mamy przecież architekta miejskiego, czy funkcjonującą przy prezydencie komisję architektoniczno-urbanistyczną.

- Architekt miejski bada tylko, czy projekt jest zgodny z miejscowym planem zagospodarowania i nic poza tym. Jest urzędnikiem podległym prezydentowi - nie sprzeciwi się niczemu wbrew prezydentowi, podobnie jak większość członków tej komisji. A prezydent sprzyja każdemu, kto chce budować w Rzeszowie, choćby był to największy kretynizm.

W wielu państwach Europy władze przed wydaniem pozwolenia na budowę dają mieszkańcom miasta możliwość wglądu w projekt i wypowiedzenia się, co o nim sądzą. Czy to byłoby dobre rozwiązanie u nas?

- To miasto potrzebuje sprawnie działającej komisji architektoniczno-urbanistycznej. Taka działa np. w Przemyślu, gdzie opinie o nowych inwestycjach zlecane są niezależnym architektom a mieszkańcy przychodzą na posiedzenia komisji z ciekawości i mogą się wypowiadać. W Rzeszowie projekty są trzymane w ukryciu, nie ma możliwości zorientowania się jak wygląda projekt nowobudowanego obiektu zanim inwestor dostanie pozwolenie na budowę.

Dlaczego Stowarzyszenie Architektów Polskich nie interweniuje w Ratuszu w obronie architektury Rzeszowa?

- Robiłem to kiedy byłem prezesem SARP i nadal robię. Kilkakrotnie próbowałem rozmawiać o tym z prezydentem Tadeuszem Ferencem. Kiedyś złożył mi propozycję pracy ale odmówiłem, a wtedy powiedział, żebym nie zabierał więcej głosu, bo on nie potrzebuje takich co gadają, "nie mam czasu na pogawędki" - usłyszałem. Tymczasem właśnie należy o tym rozmawiać, bo to co powstanie w mieście teraz - zostanie na lata.

*Władysław Hennig - architekt, urbanista, wiceprezes rzeszowskiego SARP-u
Gazeta Wyborcza
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl