Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekty kuchni on line





Temat: ogólnie o opiniach
Witam forumowiczów- inwestorów-wykonawców
czasami zastanawiam się przeglądając różne fora budowlane czy to jest miejsce na ukrytą reklame czy też anonmowe opinie sflustrowanych inwestorów lub broniących sie wykonawców . Na wstępie dodam ,że posiadam uprawnienia budowlane i też nadzorowałem budowe swojego domu wprawdzie murowanego , ale więźba i stropy są drewniane. Wracając do tych anonimowych dewagacji to nawet anonim wysłany do Urzędu Skarbowego czy też na Policje nie jest traktowany poważnie bo brakuje oficjalnego nadawcy. Ale do rzeczy ; wielu inwestorów prywatnych wybierając ofertę firmy budowlanej wykonawczej decydują się na ich wybór kierując się ceną ,wyglądem i funkcją domu , reklamą , warunkami umowy czy też przysłowiową pocztą pantoflową która wg mojego doświadczenia jest jako kryterium wyboru chyba najbardziej trafna. Cena oczywiście jest istotna dla grupy inwestorów która dysponuje mniejszym budżetem , natomiast ci co dysponują większym zasobem gotówki nie uznają kompromisu i korzystają z szeregu innych usług typu doświadczone biuro projektowe , architekt wnętrz , doświadczony kierownik budowy plus inspektor nadzoru lub materiały i technologie znacznie lepsze od standartowych. Można wykonać elewację drewniana z deski świerkowej o grub od 19 do 22 mm lakierowanej na kolor która i tak szczególnie od strony południowej ulegnie deformacji i kosztuje około do 100 zł za 1m2 , lub można użyć profil Rombo solo z cedru kanadyjskiego o grub 37 mm którego nie ma potrzeby lakierować ani też konserwować , a kosztuje około 900 zł m2 z rusztem i dociepleniem. Oczywiście obie technologie wykonane są zgodnie z warunkami technicznymi jakie prezentuje producent . Tak więc jeśli kierujemy się ceną to zapewne jej wielkość przedłoży się na zastosowane technologie. Co do poczty pantoflowej to radzę wykorzystać ją w sposób nie online lecz w terenie. Może moja ocena jest subiektywna , ale da odczuć w niektórych wypowiedziach skrytą reklamę lub odwrotnie wylewane krytyczne słowa w kierunku wykonawców . Zawsze jest tak ,że są zadowoleni , a i tacy są , mało kiedy włączą się na forum bo czas frustacji minął bo zapewne z różnych powodów był znikomy[ większość przypadków jest taka,że o dobrych zjawiskach się zapomina ] , jest tez grupa niezadowolonych i patrząc obiektywnie czasami na własne życzenie i ta właśnie grupa jest bardziej aktywna. Aby rozbudować ten wątek wrócę do tematu budowy mojego domu. Proces budowlany jest procesem bardzo złożonym wymagającym niestety stałego nadzoru w tym koordynacji pozostałych grup różnych branż np.instalacji czy też wykończenia.
Przy inwestycjach dużych obiektów w procesie budowlanym uczestniczy dośc liczebna kadra inżynierów kierujących i nadzorujących te procesy . Przy realizacjach domów jednorodzinnych rzadko zdarza się ,żeby był inspektor nadzoru . Z mocy ustawy wynika ,że inwestor musi zatrudnić kierownika budowy co jest interpretowane przez inwestora ,że to właśnie ten kierownik wszystko mu dopilnuje co jest błędne .W rozumieniu prawa bud.to kierownik budowy na równi z wykonawcą i innymi uczestnikami procesu bud jest odpowiedzialny za cały proces bud , pisząc krótko za wykonanie dzieła zgodnie z sztuką . Kierownik budowy nie może pełnić funkcji Inspektora nadzoru. Wielu inwestorów zatrudnia inżyniera z uprawnieniami bo tak mu kazali w referacie budowlanym , potem płaci grosze aby zaoszczędzić przez co kierownik pojawia się od przypadku, a oszczędność jest pozorna . Oczywiście nie dotyczy to wszystkich .
W mojej konkretnej sytuacji było podobnie , z racji innych obowiązków służbowych zatrudniłem kierownika który okazał nie skuteczny , a mój nadzór był czasowy. Instalator od c.o. ciął bruzdy w porothermie pod instalacje i poprzecinał instalacje elektryczne bo chciałem zaoszczędzić na projekcie instalacji , a elektryk w kuchni i salonie wykonywał instalacje trzykrotnie bo chciałem zaoszczędzić na projekcie od aranżacji bo wydawało mi się ,że wszystko wiem Tak więc moi drodzy to były oszczędności pozorne bo musiałem elektrykowi dopłacić. Oczywiście nie można też winić kierownika bo był tylko z urzędu . W tej branży tak to już jest , że oszczędzamy nie w tym momencie . Większość inwestorów jest laikami , a ci co mają jakieś doświadczenie nie są w stanie być ciągle na małej budowie bo jest mały budżet. Zapewne warto mieć takiego doradcę od chwili podjęcia decyzji o budowie czy też zakupie domu . Jeśli będzie dobrze opłacony to na pewno poświęci więcej czasu , a tym samym unikniecie kłopotów. Wiele zjawisk na budowie ulega tzw zakryciu i brak stałego nadzoru może spowodować spory uszczerbek na jakości. Musze też stanąć w obronie firm wykonawczych , podniecanie się na forum informacjami krytycznymi o jakimś wykonawcy czy też producencie domu może być dla niego krzywdzące. Anonimy tym bardziej są odważnie pisane , ale aby być sędzią w sprawie trzeba poznać argumenty obu stron. Dlaczego nikt nie napisze o inwestorach aby się wystrzegać tych którzy chcą na tzw wyrwę ugrać coś dla siebie np. przysłowiową złotą klamkę albo szukają dziury w całym i nie płacą , a kierownik który brał kasę się zawinął , a przypominam tak naprawdę to on na równi z wykonawcą odpowiada za sztukę bud.. Panowie wykonawcy nie dajcie się , zawsze na piśmie częściowe odbiory . Oczywiście inwestor nie umawia się w umowie aby wykonawca wykonywał prace bud źle . W umowach powinny być zakresy szczegółowe które jasno określają warunki . Trudno zapewne się rozpisywać na kilkunastu stronach , inwestorowi się wydaje ,że ma podłogę z desek drewnianych np. sosnowych które będą wyglądać jak drewno egzotyczne albo co najmniej jak panele drew, Oczywiście gdyby inwestor laik miał już w tym momencie doradcę tj kierownika budowy lub inspektora nadzoru to zapewne jeśli nie zapytał wykonawcy to dopytał by się u doradcy . Polskie Normy , a jeśli jest to produkt importowany to normy CE określają jakie warunki musi spełnić deska w klasie AB wg CE lub określa producent proporcje Ai B . To jest przykład ,że niektórzy klienci chcieliby tak wiele , za nie wiele pieniędzy. Tak naprawdę każdy z wykonawców – dostawców zdaje sobie sprawę ,że co inwestor to inny charakter , a inwestor zdaje sobie sprawę , że co wykonawca to inne podejście i różne interpretowanie zagadnień bud. Jeśli już ktoś chce korzystać z opinii o wykonawcach na tym forum to musi sobie zdawać sprawę ,że lepiej jest zasięgnąć dodatkowych opinii w terenie. Zawsze będą równi i równiejsi w zależności od tego kto się kryje pod nickem
Zapraszam do dyskusji
FRODO



Temat: Rząd marzy, Polacy zostają
Rząd marzy, Polacy zostają

Rządowa kampania ma uczyć Polonusów na Wyspach, jak odnaleźć się po powrocie do kraju
Jednak rząd nie ma pojęcia o realiach brytyjskich, a Polacy wcale nie chcą wracać.

Angielskie firmy biją się o polskich klientów i pracowników. Nawet tamtejsi politycy walczą już o względy naszych rodaków. Pojawiają się polskojęzyczne reklamy, polskojęzyczne edycje gazet, jak grzyby po deszczu rośnie liczba punktów z polską żywnością.

Fot. Corbis

Na tle szeroko zakrojonych działań angielskich brandów zapowiadana na najbliższe miesiące "kampania reemigracyjna" polskiego rządu prezentuje się wyjątkowo skromnie. Jak potwierdza Paweł Kaczmarczyk, jeden ze strategicznych doradców premiera, pracujący nad programem reemigracyjnym, kampania ma oprzeć się na dwóch głównych filarach: "Poradniku Reemigranta" i stronie internetowej. "Poradnik" w postaci kilkudziesięciostronicowej broszury będzie zawierał informacje o tym, jakie są obecnie ceny nieruchomości w kraju, wskazówki, jak wynająć mieszkanie, zaciągnąć kredyt czy rozpocząć własną działalność gospodarczą w Polsce. Te same informacje będą dostępne online. Polonijny portal umożliwi też emigrantom uzyskanie praktycznych porad od konsultantów zaangażowanych w program rządowy.

Czy to wystarczy? – Chcemy skupić się na dostarczeniu naszym rodakom jak największej ilości aktualnych informacji – mówi enigmatycznie Kaczmarczyk. Jego zdaniem Polacy na emigracji niewiele wiedzą o polskich realiach. Jak się jednak okazuje, równie małą wiedzę rządowi specjaliści posiadają na temat realiów angielskich. Wskazuje na to chociażby plan dystrybucji "Poradnika Reemigranta", którego jednym z głównych kanałów ma być prasa polonijna w Wielkiej Brytanii. Dariusz Zeller, redaktor naczelny tygodnika "Cooltura", największego pisma polonijnego w Anglii, ocenił ten pomysł jako nierealny. – Nie wiem, dlaczego rząd polski myśli, że prasa polonijna będzie namawiać Polaków do powrotu. Każda gazeta na Wyspach jest prywatnym biznesem, co oznacza, że reemigracja nie leży w ich interesie – mówi Zeller. Wygląda więc na to, że finalizowany właśnie przez rząd projekt kampanii reemigracyjnej ma na celu raczej promocję własnego wizerunku, niż zachęcenie rodaków do powrotu.

W krajowych mediach szumiało ostatnio na temat nadchodzącej emigracyjnej fali powrotów. Powodem miałaby być coraz lepsza sytuacja gospodarcza w Polsce i umacnianie się złotówki względem funta. Ale Polacy wcale nie mają zamiaru wracać do domu. Jak pokazują kwietniowe wyniki badania Interaktywnego Instytutu Badań Rynkowych (IIBR), rola czynnika ekonomicznego w podejmowaniu decyzji o emigracji bądź reemigracji nie zmalała od zeszłego roku na rzecz chęci zdobywania nowych doświadczeń życiowych, potrzeby poznania nowej kultury czy też motywów osobistych i rodzinnych. Połowa emigrantów planuje pozostać na Wyspach przez najbliższych kilka lat, a aż 74 proc. na pewno nie wróci do kraju w tym roku. Powrót w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy zadeklarowało jedynie 12 proc. respondentów. Głównym powodem skłaniającym Polaków do reemigracji okazała się tęsknota za krajem i najbliższymi (35 proc). Na niską wartość funta brytyjskiego wskazało tylko 13 proc. spośród nich. Co ciekawe, większość deklarujących powrót nad Wisłę zamierza kontynuować przerwaną w kraju naukę lub karierę zawodową. Pozwala to przypuszczać, że są to osoby, które przyjechały na Wyspy w ramach tzw. gap year, czyli urlopu dziekańskiego lub bezpłatnego urlopu w pracy na rzecz poznania "innego życia". Ich powrót był więc zaplanowany jeszcze przed wyjazdem.

Emigranci z Polski zatrudniani są przez brytyjskie placówki edukacyjne, szpitale, agencje rekrutacyjne i szkoleniowe. Stali się tematem niemal codziennie poruszanym przez angielskie media. Polacy są już dzisiaj trwałym elementem brytyjskiej rzeczywistości, a co za tym idzie, grupą docelową obecnych na Wyspach marek. Nie polskich bynajmniej. Najostrzejsza rywalizacja o polskiego klienta toczy się w branży finansowej, transportowej, telekomunikacyjnej i w nieruchomościach. Brytyjskie firmy z tych sektorów nie tylko oferują Polakom coraz niższe ceny produktów specjalnie pod nich sprofilowanych, ale komunikują się z emigrantami znad Wisły w ich rodzimym języku za pomocą kampanii marketingowych.

Rywalizacja o zawartość portfeli Polaków rozpoczęła się w 2006 r., a obecnie jesteśmy świadkami nie tylko jej zaostrzenia, ale również przeniesienia na grunt polityczny. W kwietniu br. w kampanii o fotel burmistrza Londynu o głosy Polaków zaczęli zabiegać brytyjscy politycy. Dotychczasowy, wieloletni zresztą mer stolicy Anglii, Ken Livingstone, zadeklarował w swojej kampanii chęć stworzenia polskiego święta, obchodzonego co roku 3 maja na głównym placu Londynu – Trafalgar Square. Proponował też pomoc Polakom m.in. poprzez nakłanianie pracodawców do uznawania polskich kwalifikacji zawodowych oraz stworzenie sieci ośrodków informacyjnych dla polskich imigrantów we współpracy z polskimi organizacjami i poszczególnymi gminami brytyjskiej metropolii. Tymczasem jego konserwatywny przeciwnik, eurosceptyk Boris Johnson, mówił publicznie o potrzebie walki z negatywnym wizerunkiem Polaków, propagowanym przez niektóre brytyjskie media oraz polityce ułatwiającej mniej zamożnym mieszkańcom Londynu, w tym Polakom, zakup nieruchomości w stolicy. To jego kandydaturę w rezultacie poparł Kazimierz Marcinkiewicz, co nie uszło uwadze mediów i niewątpliwie pomogło w pozyskaniu głosów Polonii.

W maju br. w odpowiedzi na ogromny popyt na żywność znad Wisły, Tesco poszerzyło ich dystrybucję o kolejne 250 sklepów, co oznacza, że są one obecne już w 500 punktach sprzedaży tej sieci na terenie Wielkiej Brytanii. Przypomnijmy tylko, że dwa lata temu można je było kupić tylko w dziesięciu sklepach. Równocześnie Tesco wprowadziło polskie produkty do sprzedaży internetowej i co więcej, uruchomiło polską wersję swojej shoppingowej witryny. – Nigdy do tej pory Tesco nie zanotowało tak szybko rosnącego zainteresowania linią produktów pochodzących z obcego rynku. Polskie produkty wyprzedzają nawet kuchnię chińską i indyjską. Inauguracja dedykowanej witryny internetowej jest więc logicznym krokiem naprzód – powiedziała na łamach "Daily Telegraph" Katarzyna Teofilak, odpowiedzialna w Tesco za polskie produkty.





Temat: Czas na HOSSĘ ...
W centrum Warszawy powstał klub, gdzie splatają się biznes i kulinaria. Emocje świata finansów w postaci giełdowego systemu sprzedaży przeniesiono na klubowy parkiet, by każdy mógł poczuć prawdziwy “smak” sukcesu.

HOSSA oferuje niespotykany zestaw drinków, kuszące aromatami jedzenie oraz zabawę, jakiej jeszcze nie było. Na specjalnych monitorach giełdowych inwestorzy-smakosze mogą śledzić aktualny kurs ulubionego drinka czy wybranej pozycji. Unikatowy system został stworzony po to, aby notowane wzrosty i spadki tworzyły oferty specjalne i wyjątkowe okazje, a klienci mogli bawić się giełdą.

Stworzony specjalnie na potrzeby HOSSY system informatyczny daje wiele możliwości. Na ceny menu i napojów mogą wpływać online kursy walut, indeksy światowych giełd, kurs złota czy kawy. Nie bez znaczenia jest także godzina “inwestycji”. Dzięki temu każda wizyta w HOSSIE przysparza nowych wrażeń, niesie smakowitą niespodziankę. Oferty zmieniają się i nic dwa razy się nie zdarza.

Wieczorem ujawnia się zaskakujace oblicze giełdowego systemu. Na zgłodniałych emocji i atrakcji czeka 'zestaw giełdowy': pobudzające apetyty menu wieczorno-nocne i wyjątkowo 'ryzykowne' drinki. Spragnieni wrażeń inwestorzy mogą poczuć smak zwyżek i spadków. Kurs drinków zależy od aktualnych indeksów giełdowych oraz fantazji i pomysłowości imprezowiczów, którzy mogą wpływać na notowania
i bawić się zarówno wzrostami, jak i spadkami notowań.

HOSSA to miejsce stworzone specjalnie z myślą o potrzebach ludzi zajętych, żyjących na najwyższych obrotach, podejmujących co dnia ważące o powodzeniu lub fiasku decyzje. Dogodna lokalizacja, śródziemnomorska kuchnia, szybka i sprawna obsługa – wszystko dla osób, dla których cenna jest każda minuta.

HOSSA to trafiona inwestycja w udany początek dnia, biznesowe spotkanie i pomysł na wieczorną zabawę. To aromatyczna kawa serwowana ze śniadaniem, lub z którą można pospieszyć do biura. Lekka kuchnia gwarantująca dobre samopoczucie i pozytywną energię podczas pracy. Dobre drinki sprzyjające pysznej zabawie.

Karta HOSSY
Śniadania w HOSSIE serwowane są od godziny 7:30. Do porannej, aromatycznej kawy cappucino czy latte, można zamówić lekkie, pożywne kanapki przyrządzane na wiele sposobów – pachnący, polski chleb
z twarogiem, wędliną lub pieczenią, włoskie ciabaty pełne mozarelli, warzyw i szynki parmeńskiej czy chrupiące bagietki z pastą z gęsi. W śniadaniowym menu nie brakuje ciepłych tostów, zdrowego műsli, jogurtów oraz francuskich croissantów. Cena kawy od 4 do 11 pln, kanapek od 6 do 14 pln, műsli z mlekiem lub jogurtem od 4 do 8 pln.

Codziennie w porze lunchu, który w HOSSIE trwa od godziny 12:00 do 16:00, szef kuchni poleca inny zestaw dań. W karcie zawsze znajdą się: gorąca zupa oraz dania mięsne – pieczeń w sosie żurawinowym, pierś kurczaka w parmezanie lub gulasz z borowikami, dania rybne – dorsz w kremowym sosie pomidorowym lub panga w kaparach. Dania można dowolnie komponować dobierając samodzielnie ulubione dodatki i śródziemnomorskie sałaty. Ceny lunchu od 12 do 16 pln, dodatków od 5 do 7 pln, sałat od 5 – 8 pln.

Wieczorem klub HOSSA objawia w pełni swoje giełdowe oblicze. Na spragnionych niecodziennych atrakcji do godz. 2:00 czekają 'ryzykowne' drinki. Ich ceny zależą od indeksów giełdowych oraz fantazji gości, którzy wybierając daną pozycję kształtują jej cenę. Warto zdecydować się na 'Hossę' by poczuć radosne giełdowe emocje lub zaznać smaku światowych parkietów 'Dow Jones', 'Nikkei' i londyńskiej 'FTSE'.

W HOSSIE można dowolnie upajać się 'Pakietem kontrolnym' czy 'Przedsmakiem fortuny'. Dla oczekujących mocniejszych wrażeń odpowiedni będzie 'Czarny poniedziałek', na który składa się wódka, wiśniówka i piwo oraz 'Wściekły makler' z tequilą, sosem tabasco i grenadiną. Ceny drinków do 21 pln.

Zabawa na giełdzie drinków gwarantuje zwyżkę nastrojów i zaostrzenie inwestorskich apetytów. HOSSA pomoże dotrzymać kroku rosnącym emocjom oferując energetyczne przekąski. Klubowe kanapki na frytkach lub nachos dodadzą sił w smakowaniu zwyżek i spadków kursów drinków. Kanapki klubowe od 12 do 32 pln.

System HOSSY
Możliwość spekulacji oraz zabawa w kulinarną giełdę jest możliwa dzięki autorskiemu systemowi firmy Netinfo. Software, zwany „W@llstreet”, jest mózgiem całego baru i przetwarza dane wejściowe o sprzedaży, ustalając według specjalnie zaprojektowanego algorytmu wartości oraz ceny produktów.

Wizualizacją systemu jest zmieniająca się animacja wyświetlana na monitorach. Projekt graficzny został zaprojektowany na wzór tabeli ofert, w którym wyróżnione są: hot menu, menu danej pory dnia oraz „ticker giełdowy”. Software pozwala na zastosowanie najnowszych rozwiązań graficznych - skomplikowanych animacji oraz filmów 3D.

Największym potencjałem systemu jest jego elastyczność oraz możliwości powiązania online pozycji menu oraz listy drinków z zewnętrznymi czynnikami. Dzięki temu możliwa jest zmiana cen według dowolnego kryterium, np. aktualnego popytu, kursu walut, kursu złota, wybranego indeksu giełdowego. Pozycje menu zmieniają się zatem w rytmie prawdziwej giełdowej hossy lub bessy.

System informatyczny HOSSY jest innowacją na skalę ogólnopolską.

HOSSA, Al. Jana Pawła II 25, budynek Atrium Tower
czynne codziennie od 7:30 do 2:00

Serdecznie Was zapraszam i czekam na komentarze po wizycie.
Pozdrawiam, Ania
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 28 wyników • 1, 2