Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Projekty wilii





Temat: Rzeźnia Chorzów
Los starej rzeźni przy ulicy Krakusa 3 może się niebawem odmienić. Miejski
konserwator w rozmowie z DZ powiedział, że sprawa ochrony zabytku jest w toku,
a odpowiednie papiery, z prośbą o interwencję zostały wysłane do Wojewódzkiego
Konserwatora Zabytków.

Najnowocześniejsza na Śląsku

Budynki wraz z ogrodzeniem i portiernią w Zakładach Mięsnych powstały w latach
1900-1901. Była to jedna z największych rzeźni na ówczesnym Górnym Śląsku. Jej
doskonała lokalizacji, obok Hali Targowej, pozwalała funkcjonować na pełnych
obrotach, przynosząc ogromne zyski miastu, gdyż wtedy to do niego należała.

- Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że nie ma drugiej tak dużej rzeźni - mówi
Ryszard Szopa, miejski konserwator zabytków Urzędu Miasta.

Obiekt przez lata doskonale funkcjonował. Zmiany nastąpiły z początkiem lat
30., kiedy to rzeźnia trafiła pod skrzydła Skarbu Państwa.

- Od tego czasu budynkami przestano się zajmować. Z roku na rok popadały w
coraz większą ruinę, mimo że przez cały czas działały tam zakłady mięsne. Nie
pomogło nawet wpisanie ich do rejestru zabytków w 1985 roku - opowiada miejski
konserwator.

W 1995 roku Skarb Państwa sprzedał teren wraz z budynkami prywatnym osobom.
Wydawało się, że obiekt uda się przywrócić do dawnego stanu. Jednak nowi
właściciele kompletnie nie mieli na niego pomysłu. Trzy osoby wykupiły teren i
zniknęły.

- Wiele razy usiłowaliśmy się z nimi kontaktować - często bez większych
efektów. Albo byli niedostępni albo bagatelizowali sprawę - opowiada Szopa.

Wokół rzeźni zaczęło być cicho. Budynki stały i niszczały...

Mur się wali

Sprawa obiektu odżyła w zeszłym roku kiedy pojawił się problem z murem wokół
rzeźni. Mieszkańcy zaczęli alarmować, że całkowicie się sypie i wypadają z
niego cegły. Miasto zaczęło szukać właścicieli.

- Do gry wkroczyli Inspektorzy Nadzoru Budowlanego. Właścicielom, których
namierzenie zajęło nam trochę czasu, zostały wysłane wezwania z prośbą o
przedstawienie opinii technicznej muru oraz samych budynków - mówi Szopa.

Właściciele upomnienia mieli sobie za nic. Nie odpowiadali na nie lub wykręcali
się brakiem czasu i pomysłów na teren. Budynki pozostawały bez opieki i były w
coraz gorszym stanie technicznym.

Na pod koniec zeszłego roku miejski konserwator zabytków przysiadł nad planami
rzeźni. Budynki coraz bardziej niszczały i trzeba było podjąć odpowiednie
kroki.

- Właściciele dzierżawią ten teren od Skarbu Państwa. Oczywiście drogą
ostateczną, aby wyegzekwować jakieś konkretne ruchy z ich strony, jest sąd, ale
zanim do tego dojdzie trzeba przejść całą masę procedur. W skrajnych
przypadkach można nawet zerwać umowę dzierżawy, jeśli właściciel nie wywiązuje
się ze swoich powinności - w tym przypadku są nimi przede wszystkim
zabezpieczenie budynku przed zniszczeniem, uszkodzeniem i dewastacją. Jednak
tej drogi chcieliśmy uniknąć - mówi Szopa.

Na kolejne wezwania, o dziwo, właściciele odpowiedzieli. Tuż przed świętami
Bożego Narodzenia odbyło się nawet spotkanie z władzami miasta w sprawie
rzeźni. To na nim właściciele zobowiązali się do podjęcia kroków związanych z
przedstawieniem planów i projektów tego terenu.

- Wiemy, że w planach jest utworzenie w tym miejscu obiektów związanych z
handlem. Miałyby one znaleźć się w dwóch budynkach po dawnej administracji. W
planach jest też postawienie tam domów mieszkalnych. Jednak to wszystko plany.
Zobaczymy, co z nich wyjdzie - informuje miejski konserwator.

Na razie sprawa rzeźni trafiła do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w
Katowicach. Ma to być podkładka jeśli właściciele nie będą wywiązywać się ze
swoich obietnic. A Szopa podejrzewa, że bez nich się nie obejdzie, bo osoby
odpowiedzialne za zabytek nie są skore do współpracy.

- Na razie miałem tylko jeden kontakt z ich architektem z Krakowa. Przedstawił
mi początkowy zarys planów. Teraz czekam na następne - bardziej konkretne -
mówi stanowczo Szopa.

Jak ktoś chce, to może

Stan niektórych zabytkowych obiektów w mieście pokazuje, że chcieć to móc.

Świadczy o tym choćby budynek willi na ul. Stefana Batorego 44. Jest on w
rękach prywatnych. Kupiła go firma Zarmen i doprowadziła ponownej do
świetności.

- Szef kocha ten budynek. Bardzo mu się podobał i chciał, aby wyglądał tak jak
dawniej. Myślę, że stał się nie tylko reprezentacyjny dla miasta, ale i
stworzył doskonałe warunki pracy - mówi Agata Dobrowolska, rzecznik prasowy
firmy. Pozostaje mieć nadzieje, że właściciele rzeźni słowa dotrzymają i obiekt
zostanie wyremontowany, a samo miejsce przy Krakusa przestanie straszyć.
Angelika Niaka - Dziennik Zachodni




Temat: Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego chce sprz...
Witam,

Wszystkich ktorzy sie nie znaja a sie wypowiadaja pragne poinformowac, ze
wielkie ogrodowe zalozenia barokowe byly budowane i lokalizowane tak, aby byly
tzw. otwarcia widokowe na krajobraz. Wtedy dopiero zalozenie bylo w pelni
wartosciowe. Nie da sie zabudowac wszystkiego wkolo palacu, nawet jesli beda to
wille a nie wiezowce (w co szczerze watpie jako ze jak juz ktos tyle zaplaci z
m2 to bedzie chcial zeby mu sie zwrocilo). Takie cos to juz jest rujnowanie
zalozenia. Z jednej strony palacu tez za pomoca kochanej SGGW juz sie to stalo -
Miasteczko Wilanow ma byc takim swietnym zalozeniem nawiazujacym do historii,
ratusz zreszta tez. W ktorym miejscu chcialabym sie spytac? Bo dla mnie jest to
degenerowanie zalozenia. Zwlaszcza ze osie widokowe, ktorymi kiedys bgyly
powiazane Natolin, Wilanow i Palac Rozkosz (rektorat SGGW) zostana calkowicie
zniszczone.

Zabudowanie terenu z tylu to absolutny skandal. Znam podejscie roznych
zachodnich narodow, m.in holendrow i wiem jak porzadnie planuje sie miasta i
tereny rolnicze. Mimo ze jest to kraj malutki i bardzo gesto zaludniony
wszystko tu jest utrzymane w absolutnym porzadku i takie sytuacje jak opisana w
artykule nie maja miejsca. Bo Holendrzy zdaja sobie sprawe ze swego dziedzictwa
narodowego, bo sa ucywilizowanym narodem. Nam, Polakom niestety jest blizej do
Azji, liczy sie tylko kasa i po mnie chocby potop. Jak nie zmieni sie tego
podejscia to bardzp przepraszam, ale nawet czlonkowstwo w Unii nam nie pomoze.

Co do samej SGGW...nie wiem czy warto sie na ten temat wyrazac. Tu rowniez jest
kampus - pieknie rozplanowany, kazda wolna przestrzen zajmuje zielen. Rowniez
zielen wchodzi na mury, jest wewnatrz budynkow. Nowe budowle zadziwiaja
nowoczesna i zarazem elegancka i mila dla czlowieka architektura. Tego niestety
nie da sie powiedziec o nowych budynkach SGGW. Zniszczyli czesc zalozenia
wilanowskiego, zeby wybudowac kloce, ktore sa nieudanym projektem szpitala, w
ktorych wadliwie dziala wentylacja, w aulach smierdzi kotletem, a na
korytarzach jest wielomiesieczny zaduch. Niekt nie pomyslal o przestrzeni dla
studentow. To jest naprawde zalosne i powinnismy sie tego wstydzic, chowac
glowe w piasek i w ogole sie nie przyznawac do tego co bedzie straszyc: zarowno
kampusu, Miasteczka Wialnow jak i przyszlego Miasteczka Morysin, bo wierzcie
mi - mozecie stanac na glowie a tam i tak wszystko zabuduja.

osobe zainteresowana informuje ze tam zanjduja sie grunty rolnicze wysokiej
klasy, jako ze jest to taras nadzalewowy Wisly. Ale przeciez urbanizacji nie da
sie zatrzymac.

Mysle ze daloby sie puscic autostrade na osi palacu, na dziedzincu jest jeszcze
duzo miejsca na jakis solidny wiezowiec z mieszkaniami za dobra cene ze wzgledu
na swietna lokalizacje. park mozna przeznaczyca pod zabudowe willowa, a wtedy
Wisla przerwie wal i to wszystko zmyje z powierzchni ziemi....
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 4 z 4 • Znaleziono 157 wyników • 1, 2, 3, 4