Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Programy donagrywania płyt
Temat: coś o szybkim zasypianiu
coś o szybkim zasypianiu
Coś wam opowiem. Wczoraj miło i bezkonfliktowo choć dość pracowicie upłynął
nam wszystkim dzień, mój mąż m.in. zajmował się naszą 1,5 roczną "tajfunką"
12 godzin w tym 2 na parkingu supermarketu, gdy ja ze starszą robiłam zakupy.
Kto nie ma małych dzieci nie wie co to znaczy. Wieczorem był naprawde
wykończony i o 21 padł na fotel, a ja jakoś czułam się jeszcze pełna energii,
więc szybko połóżyłam małą spać, zagoniłam starszą do łóżka, rozpakowałam
zakupy, pomyłam gary i sprzątnęłam kuchnię, zmyłam podłogi, zebrałam pranie,
ot zwykła rodzinna codzienność. Mąż położył się wcześniej ale nie spał, coś
tam sobie oglądał. O 22.30 zapytałam go czy już usypia czy będziemy mogli
jeszcze chwilę porozmawiać o czymś ważnym. Powiedział, że możemy pogadać, ale
chciałby dooglądać do końca program, który miał sie skończyc za pare minut.
Włożyłam do wieży płytę, której miałam ochotę posłuchać jak będziemy
rozmawiać, tez się położyłam, za chwilę mąż wyłączył telewizor i zaczął mi
opowiadać jak mu minął dzień. Niestety nie wiem jak mu minął, bo... po dwóch
zdaniach zasnęłam snem sprawiedliwego. Mój mąż tylko mnie przykrył i
przytulił i też zasnął.
Może bez sensu was tym wszystkim zanudzam, ale tak sobie dzisiaj myślę, że
pewnie jakiś czas temu oczekiwałabym od męża, że dokąd ja pracuję, on też ma
być na chodzie i robiłabym mu wymówki, że sobie ogląda telewizję jak ja coś
robię albo chcę z nim porozmawiać. No i gdyby on mi zasnął w sytuacji jak
powyżej, to albo obudziłabym go wielkim rykiem, albo beczałabym w poduszkę,
że nic go nie obchodzi, tylko mu spanie w głowie, awanturę na ten temat
zrobiłabym mu rano i byłabym ciężko obrażona ze dwa dni. A teraz, gdy oboje
więcej myślimy o swoim zachowaniu wiem, że on tez ma prawo być zmęczony, że
ma prawo sobie spokojnie oglądać telewizję, jeśli coś go interesuje, że
szybkie zasypianie wieczorem to nie dowód na lekceważenie drugiej strony,
tylko normalne zmęczenie, które objawia się często mimo,że planujemy sobie na
wieczór coś zupełnie innego. I potrzeba z obu stron wiele tolerancji, żeby
nie robić problemów z drobnych w gruncie rzeczy spraw. Nie oznacza to
oczywiście, że zmęczenie jest wyjaśnieniem zawsze i wszystkiego.
Temat: Jak podłączyć 2 urządzenia z AC-3 do amplitunera ?
Gość portalu: Ing. elec. napisał(a):
> bolantus napisał:
>
> > Nie masz może linka na polską stronę ?
>
> Niestety. Ale wiem, ze Hama ma w programie podobne uzadzenia. A w Polsce Hama
> ma dystrybutorow.
>
> > Czy jak podłącze satelitkę przez AC-3 to czy podłączając DVD 900 cinczem d
> o
> > gniazdka koaksialnego w amplitunerze to czy uzyskam dźwięk surrond 5 -
> > kanałowy ?
>
> Cos malo dokladnie czytasz moje odpowiedzi ;-)
> I z uporem nazywasz wejscie optyczne AC-3, choc nie ma ku temu podstaw.
>
> DVD 900 ma dwa wyjscia cyfrowe: optyczne (TosLink) i elektryczne (cinch). Pod
> wzgledem funkcji sa one rownowazne i prowadza Dolby Digital (DD, AC-3), DTS i
> PCM w zaleznosci od tego, co na plycie jest nagrane.
>
> Z kolei Twoj wzmacniacz ma rowniez dwa wejscia cyfrowe: optyczne i
elektryczne.
>
> Te wejsca sa rowniez rownowazne w funkcji i graja kazdy cyfrowy format, jaki
> ten wzmacniacz rozomie.
>
> Zakladajac wiec ze odbiornik satelitarny ma tylko jedno wyjscie cyfrowe
> (powiedzmy, ze optyczne), podlaczamy odbiornik w ten sposob, czyli optycznie,
a
>
> DVD laczymy elektrycznie (chinchem).
>
> Niewykluczone, ze do wybranego zrodla "DVD" na wzmacniaczu w nastawach
> przypisane jest wejscie optyczne. Wtedy musisz zmienic nastawy, aby po
wyborze
> zrodla "DVD" gralo wejscie elektryczne, a wejscie optyczne musisz
> przypozadkowac innemu zrodlu, np. "video", "aux" etc.
>
> Jesli zrobisz, jak opisalem, nie musisz kupowac konwertera.
>
> I jeszcze raz: AC-3 NIE JEST NAZWA RODZAJU POLACZENIA!
>
> Pozdr.
>
> I.
Dzięki za wytłumaczenie.
Faktycznie coś pomyliłem.
Myślałem że wejściem koaksialnym można posłać do amplitunera tylko SPDIF czyli
cyfrowe stereo a wejściem optycznym wielokanałowy dźwięk na 5 kolumn.
Dzięki za wytłumaczenie.
Temat: A komu ty wierzysz , Felusiak ? ,...
Takie kamizelki ida hurtem do Izraela na koszt amerykanskiego podatnika , nasi
w Iraq'u nosza kamizelki , ktore rozlatuja sie ze starosci .
Wybacz , ze stawiam wiarygodnosc Hack'a ponad wiarygodnosc talking heads z
Pentagonu z rommie i wolfie na czele ,... Coz , oni postarali sie o to
wciagajac nas w te wojne pod sfabrykowanym pretextem .
Nasi chlopcy w Iraq zacznijmy od tego nie powinni poruszac sie w hummies a
wlasnie w Bradleys , niestety tych nie mamy w dostatecznej ilosci bo caly
sprzet poszedl do Izraela po Desert Storm ,... Nasi chlopcy prosza o plyty
stalowe bo sami nauczyli sie improwizowac . Takie custom hummies maja ci co
mieli szczescie wygrzebac na zlomie odpowiedni material i wzmocnili pojazdy .
W ostatnim akapicie podkreslam Zydow syjonistow i ich podejrzanej masci
sympatykow , zeby nie bylo watpliwosci , krasuli i jemu podobnych ,... Teraz
mysle ze troche przeholowalem , bo ja ich tez notorycznie ignoruje , Sorry !
Ostatnie sprawa , na temat w czyim interesie jestesmy w iraq'u i dlaczego
stalismy sie ofiara terrorystow mam wlasne zdanie , talking heads naszych
mediow mnie nie przekonaja ze jest inaczej ,... Saddam byl zagrozeniem dla
Izraela , nie dla nas ,... Nasz uncoditional support dla Izraela i w koncu
nasze wspolne ciagotki dominacji tego rejonu ,...
Nasze media historycznie anty-agresji , anti-war przytupuja zgodnie neo-cons
pytanie dlaczego ? To samo z liberalnymi politykami .
Masz tu przyklad jak mozna ukrecic leb programowi ktory poddawal w watpliwosc
intencje naszego wyprobowanego , niezastapionego i jedynego sojusznika w tym
rejonie ,... Wystarczylo kilka telefonow przedstawicieli organizacji zydowskich
i zdjeli z ekranu w polowie nadawania (sic)
uklony
===============================================================================
www.palestineremembered.com/Acre/Articles/Story970.html
Temat: Policja kontra pirackie oprogramowanie
Freeware, Open source ....
To niestety jest na celowniku Microsoftu. Wielki monopolista uwaza ze jak ktos
pisze program i go udostpenia za darmo popelnia przestepstwo. Dlaczego, bo
monopoliscie (im) zabiera klientow.
A tak naprawde to nie wiem czy to nie bardziej propagandowa akcja aby ludzi
postraszyc.
Ale jesli spoleczenstwo bedzie bierne to niedlugo za samo posiadanie
magnetowidu bedzie mozna pujsc do pierdla. Wszak jesli nagrasz cos sobie z
TV , masz to skasowac w ciagu 24 godzin od emisji. Inaczej jest to nielegalna
kopia.
Nagrasz sobie na kasete cos zradia - juz jestes piratem. Ba posiadanie
czegokolwiek co moze ewentualnie posluzyc do kopiowania jest przestepstwem juz
w Polsce. Masz nagrywarke mozna Ciebie posadzic. Masz mirokotnroler Atmela -
pojdziesz do pierdla bo mozna na nim zrobic piracka karte do Polsatu .....
I tak dalej.... Nie ze zrobiles, tlyko ze moglbys zrobic. I to moze byc
oskarzeniem.
Zrobisz sobie kopie CD do samochodu aby nie zniszczec swojego oryginalu,
jestes piratem.
Czy nie widac tutaj proby wyciagania na max'a kasy?
A moze inaczej przestancie uzywac Windows. Office'a, ogladac MTV, kupowac
smirze na plytach CD w sklepach.....
Mozna miec Open Office (Star Office juz jest platnym produktem). Tyle ze
format Worda jest wlasnoscia Microsoftu. Wiec najperw niech urzedy przestana
uzywac oprogramownaia Microsoftu. Ale to nie mozliwe bo umowy o komputeryzacje
czesto sa robione pod naciskiem Microsoftu. Nawet ne wiece jakie lapowy ida ze
strony Microsoftu ... Ladnie opakowane jako legalizacja juz posiadanych
nielegalnych kopii, specjalne upusty dla instytucji panstwowych ......
Wiec nagle sie okaze ze piszac jakis dokument nie bedziesz go mogl dostarczyc
urzedowi, pracodawcy bo nei biedziesz mial software'u za 5000PLN. Czyz nie
jest to zlodziejstwo czy wyludzanie?
A niestety format pliku tez podlega ochronie wlasnosci intelektulanej.
Najgorsze jest to ze Microsoft ktory o to najbardziej pyszczy o piractwie
swoje produkty ukradl innym..... (Windows ukradzione IBM'owi, NT, 2000, XP
ktore nie jest autorstwem Microsoftu - jadro tych systemow to produkt juz
nieistniejacego Digitala ....)
Temat: Zapraszamy na Koncert Universe
Zapraszamy na Koncert Universe
Trasa koncertowa promuje nową płytę zespołu pod tytułem "Mijam jak
deszcz". Wśród atrakcji gościnne występy znanych i lubianych
wykonawców - szczegóły poniżej. Koncerty będą trwały około 2-2,5
godziny.
Trasa część I:
Trasa obejmuje: 13 kwietnia - Łódź, 14 kwietnia - Kraków, 15
kwietnia - Warszawa, 16 kwietnia Lublin.
Najważniejsze informacje w skrócie
Ceny biletów: 29 zł w przedsprzedaży, 35 zł w dniu koncertu
Godziny koncertów: koncerty w Łodzi, Krakowie i Warszawie będą
rozpoczynały się o godzinie 19:30
Koncert w Lublinie rozpocznie się o godzinie 20:30
Czas trwania koncertu: około 2,5 godziny
Trasa część II:
Trasa obejmuje: 26 kwietnia - Bydgoszcz, 27 kwietnia - Poznań, 28
kwietnia - Wrocław
Ceny biletów: wkrótce
Godziny koncertów: wkrótce
Czas trwania koncertu: około 2,5 godziny
Gdzie kupić bilety?
1. Przez internet: www.eventim.pl oraz www.shortcut.pl
2. W punktach sprzedaży na terenie całego kraju:
www.eventim.pl/index.asp?page=outlets
3. W klubach, w których odbywają się koncerty
UWAGA: Ilość biletów jest ograniczona - osoby, które chcą
uczestniczyć w koncertach prosimy o jak najszybszą rezerwacje lub
zakup. Nie będzie możliwości zwiększenia liczby koncertów w danym
mieście.
Universe przedstawiać chyba nie trzeba, pora więc na gości:
Gościnnie na koncertach zagra znany i lubiany zespół Kindla -
www.kindla.pl . Będą liczne niespodzianki, ale to już trzeba
zobaczyć na własne oczy. A jak ktoś jeszcze nie zna to zapraszamy na
www.kindla.pl
Program koncertu zapowiada się bardzo atrakcyjnie i po prostu trzeba
na nim być
Temat: Czy samoloty z krajów Unii Europejskiej stracą ...
Gość portalu: xtrmntr napisał(a):
> To że ci nie pasuje Jej zdanie nie znaczy jeszcze że nie ma
> racji. amerykanie są skłonni powierzyć wszystko odnośnie
> własnego życia i bezpieczeństwa władzom. Co tylko ukazuje
jakim
> są 'narodem' - polityka izolacji odcisnęła na nich takie
pietno
> że nie staraja się znaleźć różnych rozwiązań tylko ida po
> najmniejszej linii oporu: po co się przejmować czymś co mogą
> zrobić inni. No i mają takiego prezydenta jakiego mają.
>
> Dominika naraża się dla tego dla czego wiekszość ludzi
> wyjeżdżających tam - dla pieniędzy. Bo w stanach nie ma
niczego
> innego wartosciowego. O wartości ludzi w Europie stanowi ich
> inteligencja. O wartości ludzi w stanach stanowi ich majatek.
> Inteligentnych ludzi nie potrzebują - podkupują ich z Europy
i
> Azji.
>
> A do Dominiki: amerykanie uważaja się za pepek świata właśnie
> dlatego dlaczego tam jesteś - mają najwiekszą i njabardziej
> rozwiniętą gospodarkę.
kolega TOTALNIE ZASLEPIONY jak wiekszosc bioracych udzial w
forum albo w jedna alba w druga strone ,piszesz "polityka
izolacji" co jest w jaskrawym kontrascie z faktami,ciekawe ze
tak myslisz pokaz mi inny kraj gdzie w srodku duzego miasta
mozesz znalezc china town czy czy w polsce ktos buduje meczety
a w iranie synagogi w usa owszem,pomysl ile tam jest
narodowosci jaka to zróznicowana mozaika.
"poza pieniedzmi nie ma tam nic wartosciowego" znowu totalne
zaslepienie i brak obiektywnego spojrzenia a pomyslales o
muzyce jazzowej miles davisie i nnych o the doors o pop arcie o
jimie jarmushu o sundance festival o scorsese kubricku itd ...
oczywiscie ze jest tam duzo chlamu i komercyjnej papki ale czy
w innych krajach cywilzacji zachodniej jest inaczej spojrz na
polske kto sprzedaje najwiecej plyt jakie filmy ogladaja ludzie
w multipleksach najchetniej przejrzyj program tv pelny seriali
i idiotycznych sitcomow troche wiecej pomyslunku prosze przed
ocenianiem
Temat: Korea Północna grozi USA wojną
Nie wiem wedlug jakich statystyk wiekszosc Amerykanow nie chce wojny, chyba
niemieckich. Ostatnio przegladalem w internecie najnowsze badania i wszystko
wskazuje na to, ze dowody przedstawione przez Collina Powella na forum rady
bezpieczenstwa okazaly sie wystarczajaco przekonywujace, aby przyciagnac
wiekszosc. Poza tym z Korea trzeba sie tez jak najszybciej uporac. Czy wiesz,
ze oni wycofali sie z ukladu o nierosprzestrzenianiu broni jadrowej, to znaczy
ni mniej ni wiecej tylko tyle, ze jezeli rzeczywiscie uda im sie wyprodukowac
bron nuklearna (Bron od tego Panie Boze) to moga sprzedac ta technologie
komukolwiek, kto tylko oferuje odpowiednie pieniadze. To znaczy, ze nie beda
sie liczyc z ewentualnymi konsekwencjami, bo sa nieodpowiedzialni. Ale na nich
tez przyjdzie pora. Oni moga na razie poczekac, bo z Korea Polnocna granicza
Chiny, ktore rowniez sa mocarstwem atomowym i nie pozwola zeby sie za bardzo
rzucali mowiac potocznie. Z Irakiem nie granicza zadne silne panstwa i to
niewatpliwy plus, Saddam ma juz dluga historie bawienia sie w ciuciu babke z
ONZ, ktory tez chyba lubi sie z nim w to bawic bo w tej chwili jest w zasadzie
przerosnietym biurokratycznym monstrum nie nadajacym sie do szybkiej i
zdecydowanej akcji. To ze Husein jest nieracjonalny zostalo juz dowiedzione
kilka razy. Poza tym glownym celem inspektorow w Iraku bylo sprawdzenie czy
Irak dostosowuje sie do roznych zarzadzen ONZ i wspolpracuje z nimi a nie
znajdywanie broni, bo wiadomo, ze to nie ma sensu (to jakby szukac igly w stogu
siana). Jak sie okazuje dalej trwa zabawa w kotka i myszke, ale USA i
sojusznicy nie dadza sie dlugo wodzic za nos. Irak moze zachowac sie podobnie
odnosnie broni jak Korea Polnocna, sprzedac komu popadnie, jest pierwszy w
kolejce i niech bedzie to przestroga dla innych dyktatorow. Odnosnie niektorych
pacyfistow na forum gazety to chcialbym przypomniec jak to brytyjski premier
Chamberlain w 1938 po powrocie z konferencji Monachijskiej gdzie poczyniono
szereg ustepstw dla Trzeciej Rzeszy machal kartka na plycie lotniska w Londynie
mowiac "przywiozlem wam pokoj" - czy to zdanie Wam cos podsuwa na mysl? We
wczesnych latach 30-tych tez dochodzilo do roznych inspekji francusko-
brytyjskich w Niemczech i nic nie znalezli, a tym czasem sprytni Germanie czy
raczej powinienem powiedziec banda agresywnych militarystow ukrywala przerozne
programy wojskowe, ktore nagle wyszly na jaw 1935 i 6, gdy juz bylo za pozno
aby cos zrobic, choc moze cos daloby sie wskurac, gdyby byla zdecydowana
postawa panstw zachodnich.
Temat: likwidacja liceum
Panie Radny Stasiak, pisze pan, że: „wręcz wszędzie należy
przeprowadzić głębokie reformy” . To samo brzmiało w pana programie
wyborczym. Niech się pan obudzi. Już półtora roku jest pan w Radzie
miasta. Co pan robił do tej pory od wyborów. Tworzył reformy na
papierze. Pomysły to nie tylko „trzeba mieć”, ale również umieć
realizować. Niech pan zmieni płytę. Do roboty.
Wyborcy rozliczać będą z wyników pracy, a nie z tego co napisał pan
na forum.
A teraz trochę ukochanej przez pana statystyki. Sięgnijmy głębiej do
wyników ze sprawdzianu po szóstej klasie szkoły podst. (dane z OKE,
publikowane w necie, dla zainteresowanych mogę podać link)
a) wyniki sprawdzianu po szóstej klasie SP w Śleszynie:
2005 – niski (3 na 9)
2006 – niski (3 na 9)
2007 - niski (3 na 9)
b) wyniki sprawdzianu po szóstej klasie SP 1 w Żychlinie:
2005 – niżej średni (4 na 9)
2006 – niski (3 na 9)
2007 – bardzo niski (2 na 9)
c) wyniki sprawdzianu po szóstej klasie SP 2 w Żychlinie:
2005 – wysoki (7 na 9)
2006 – wyżej średni (6 na 9)
2007 - wyżej średni (6 na 9)
c) wyniki sprawdzianu po szóstej klasie SP w Grabowie:
2005 – niżej średni (4 na 9)
2006 – bardzo niski (2 na 9)
2007 – wyżej średni (6 na 9)
No i co Panie Radny, popatrzmy jacy uczniowie idą do jedynego
zresztą w gminie gimnazjum. Jeżeli duże braki są już w podstawówce,
to w gimnazjum nawet najlepszy belfer wszystkiego nie wyprostuje,
zwłaszcza jeśli dzieciaki nie są specjalnie chętne do nauki.
Krytykować jest łatwo - pan to bardzo lubi.
A co się tyczy wyników egzaminu maturalnego w Adasiu.
W świetle tego co pan pisał Panie Radny –„ekspercie od spraw
oświaty” to tym większa chwała nauczycielom z Mickiewicza, że
również słabych uczniów potrafili tak dobrze przygotować do matury
(zdało 96 % i trudno nie zauważyć tendencji zwyżkowej w tych
wynikach).
Za to należy kadrze z Mickiewicza po prostu PODZIĘKOWAĆ!!!!!!!
Tylko nie wiem czy pan to potrafi.
Temat: Przeboje czterdziesto-latkow
Temat jest trudny i zlozony. Korzystam z programow p2p, sluzacych do wymiany
plikow muzycznych, glownie z Soulseeka. Jest to serwer prywatny, zalozony i
administrowany przez amerykanskie malzenstwo panstwa Arbel. Skupia tysiace
uzytkownikow, podobnie jak kiedys slynna Audiogalaxy, zamknieta na mocy wyroku
Sadu Najwyzszego USA, wydanego na wniosek RIAA (amerykanski ZAiKS). Sciagam
pliki muzyczne na swoj wlasny uzytek, nie kopiuje ich i nie rozprowadzam w
postaci pirackich plyt CD. Serwer nadal dziala i rozwija sie, mimo, ze tez mial
procesy przed sadem. Jest ogolnie dostepny, kazdy moze nan wejsc i zgrac
dowolne pliki od innych uzytkownikow. I teraz pytanie: czy dystrybucja (np. na
bazarze) nielegalnie skopiowanych plyt, czy oprogramowania i czerpanie z tego
korzysci materialnych jest tym samym, co pozyczenie przyjacielowi legalnie
kupionej plyty do przegrania, ksiazki do zrobienia xero, czy tez wyslanie
znajomemu/znajomej z forum programu, tez legalnie zakupionego, aby uzyl/a go na
swoim komputerze np. w walce z wirusami. Czy jedno i drugie mozna sklasyfikowac
jako piractwo? Nie atakuje Cie, Wedrowcze, bron Boze, ale czy w wyzej
wymienionych sytuacjach odeslalabys czlowieka do sklepu, albo nie przyjela
oferowanej Ci pomocy, majac swiadomosc, ze w zasadzie ten program/plyta/ksiazka
jest Ci udostepniana nielegalnie, bo za niego nie placisz? Idea programow peer-
to-peer jest wlasnie wymiana, a ze odbywa sie to w necie, pomiedzy tysiacami
uzytkownikow, a nie w domu, czy mailem miedzy para znajomych, mysle, ze nie ma
wiekszego znaczenia. Jest jeszcze inny aspekt tej sprawy. Zamkniecie
Audiogalaxy wzbudzilo fale protestow nie tylko wsrod uzytkownikow tego
programu, lecz takze wsrod samych artystow, glownie wynokawcow muzyki
alternatywnej, niekomercyjnej, dla ktorych ten portal stanowil czesto jedna z
form dotarcia do odbiorcy. Dzieki programom p2p wielu dotychczas nieznanych, a
wartosciowych artystow dalo sie poznac szerszym kregom sluchaczy (sama
dokonalam wielu takich "odkryc") i dzieki temu mogli zaczac wydawac i
sprzedawac legalnie swe plyty. Protestowali tez niektorzy wykonawcy slawni i
uznani, ktorzy nad komercje i tantiemy przedkladaja autentyczne zainteresowanie
odbiorcy.
Na koniec jeszcze jeden argument, byc moze najmniej przekonujacy: otoz,
uzytkownikami tych programow sa glownie ludzie mlodzi i bardzo mlodzi, ktorych
nie stac na kupowanie bardzo drogich w naszym kraju plyt. Czesto wiec
takie "piractwo" stanowi dla nich jedyna mozliwosc wejscia w swiat muzyki, nie
bedacej sieczka serwowana nam przez komercyjne stacje radiowe. Przy coraz
bardziej ograniczonym dostepie do kultury, zwlaszcza dla ludzi mlodych nie
ferowalabym az tak drastycznych wyrokow. Niedawno udostepnilam takiemu jednemu
malolatowi Vivaldiego. Zachwycil sie i poprosil o wiecej. Czy myslisz, ze
poznalby go, kupujac plyte w sklepie muzycznym, albo bilet na koncert do
Filharmonii?
Pozdrawiam
i.
Temat: Policja kontra pirackie oprogramowanie
Moim zdaniem to skandal, nastepny skandal......;-}
......nie wiem jakie "metody operacyjne" w tych wypadkach stosuje polska
policja. Po pierwsze jestem przyzwyczajony, ze moge zastrzelic kazdego, kto
wejdzie do mojego domu nie proszony, chyba ze ma nakaz, albo dziala ze wzgledu
na bezpieczenstwo narodowe. Nie wiem co moga pokazac polscy policjanci zeby
wejsc komus do domu. A watpie ze policja w kazdym wojewodztwie ma takie
mozliwosci logistyczno-techniczno-cyfrowe, zeby na skarge jakiejs firmy (tylko
taka mozliwosc biore pod uwage) miala "sieciowe" dowody w reku. Trzeba byc
albo idiota, albo uwazac sie za jednego z mieszkancow matrixa, zeby sciagac
durze czesci oprogramowania z netu. W US, wsrod fachowcow (a to oznacza
kazdego kto tylko nie jest zwykla gospodynia domowa i wie co to HTTP;-}) 50%
programow to programy "lewe". Taka jest prawda. Od programow operacyjnych, do
gry w szachy. Tak samo jest w wielu firmach(!). Przyklad - firma zatrudnia
150 pracownikow na systemie MS, a licencji ma na 15 osob. Zwykle bierze sie to
ze zwyklego lenistwa, ale nie zawsze. Dlaczego mam kupowac jakis program za
$600, jesli kupi go moja firma, albo ma to moj kolega? Kazdy ma nagrywarki i
nagrywa, ale nie w celach zarobkowych. Czasem jest troche niedogodnosci, bo
nie mozna czasem sciagac upgrade'ow, wiec sie ich nie sciaga z "lewego" PC. Pan
Gates od tego nie zbiednieje, bo firmy i "zwykli ludzie" jednak musza placic za
programy, bo tak wola, wiedza ze maja gwarancje i nic ich nie obchodzi, ida do
sklepu po nastepny PC, jak po ziemniaki. Natomiast jesli chodzi o muzyczne
CD's & DVD's, to nie oplaca sie robic kopii. Bylem przerazony iloscia "lewych"
plyt w polskich domach. Osobiscie mam same oryginaly i nie chce innych, bo
mnie stac i sa lepsze. Osobiscie moje PC's sa w 50% "lewe", od czesci, po
oprogramowanie, bo PC, sa "custom made". Co z tego ze cos zostalo odkodowane,
wziete z pracy gdzie najnowsze czesci walaja sie w magazynach i sie po nich
depcze, albo kupione przez np. mojego ojca, mame, wojka, ciocie, babcie,
dziadka i przegrane na moje? Absolutnie nic. Tak jak nic nigdy nie ukradlem
(fizycznie), tak dalej nie czuje sie zlodziejem, bo ktos blizki (np. kolega z
pracy) mi to dal w prezencie, a nie dlatego ze mnie na to nie stac i musialem
oszczedzac. I to jest smutna prawda - w Polsce, Ukrainie, Rosii glownie bieda
nakreca piractwo, a ze bieda jest powszechna, wiec kopiuje sie co sie da w
przerazajacych ilosciach. Jest rzecza niegodziwa oczekiwac godziwosci od ludzi
zyjacych w warunkach uwlaczajacych ludzkiej godnosci. I do tego te "akcje"
policyjne, ktore oczywiscie uderza w jakis biednych, zastraszonych ludzi z
trudem oplacajacych polaczenia internetowe. To wlasnie jest skandal. Niech
policja lapie dlesiarzy, mafie i politykow SLD, a nie facetow w okularach przed
komputerami.
Uszanowanie,
Paul
Temat: Objaśnijcie zielonemu (nowoczesne nośniki dźwię ;)
CD trzymają się nieźle, a formaty mp3 i MD mają tę wadę, że są skompresowane w
sposób stratny, czyli część oryginalnego sygnału jest wyrzucana i nigdy nie
wróci... To, czy te braki słychać, zależy od ucha i od siły kompresji, tzw.
bitrate'u. Moim zdaniem w bitracie 192 kbps i wyższym mało kto odróżni mp3 od
oryginału.
Skąd wziąć mp3: musisz albo robić samemu z CD (co robi się bez sensu, bo trzeba
mieć płytę), albo brać od ludzi bezpośrednio lub przez internet (programy p2p),
co jest wątpliwe moralnie i prawnie, albo kupować w sklepach internetowych. Te
dopiero się pojawiają, a poza tym oferują muzykę tylko w pewnych formatach,
niekoniecznie mp3, wzajemnie niekompatybilnych. Poza tym mp3 nie robione
samemu, a szczególnie te brane od ludzi, mogą mieć niskie bitraty czego
skutkiem jest niska jakość. Niska jakość może być też niezależnie od bitratu.
Jak już masz mp3, to dalsze postępowanie zależy od odtwarzacza. Różne
odtwarzacze mp3 używają różnych nośników. Przejrzyj sobie np stronę
iriver.pl , to dobra firma produkująca przenośne odtwarzacze mp3. Są
trzy typy: najtańsze i największe są odtwarzacze CD/MP3, czyli discmany z
możliwością odtwarzania mp3. Mając taki odtwarzacz musisz posiadane mp3 wypalić
na płytę CD-R przy uzyciu zwykłej wypalarki komputerowej. Na jedną płytę
wejdzie koło ponad 6 h przy 320 kbps, ponad 9 h przy 192 kbps i więcej przy
niższych bitratach. Zaletą odtwarzaczy CD/MP3 jest możliwość odtwarzania
normalnej, nieskompresowanej płyty CD kupionej w sklepie. Inne opcje to
odtwarzacz mp3 zawierający twardy dysk i najmniejszy: oparty na pamięci flash.
Te oczywiście nie odtworzą płyty CD, muzyka musi być przegrana wlasciwym
kabelkiem z komputera. Dobre odtwarzacze powinny radzić sobie nie tylko z mp3,
ale z jakimiś innymi kompresowanymi formatami, np wma (format microsoft). Dobre
odtwarzacze umożliwiają wymianę tzw. firmware'u, czyli wewnętrznego
oprogramowania, co przynajmniej w teorii umożliwia dopasowanie w przyszłości
odtwarzacza do przyszłościowych formatów. W teorii, bo pamięć i procesor
wbudowane w odtwarzacz muszą to umozliwiać.
Minidyski (MD) to nośnik opracowany przez Sony używający nagrywalnych dyskietek
i kompresji stratnej ATRAC ogolnie rzecz biorąc podobnej do mp3, ale
niekompatybilnej i niedostępnej w sprzęcie nie-sony. Problemem jest praktyczna
niedostepnosc nagran w PL oraz o ile wiem niemozliwość cyfrowego transferu z
komputera. Ciekawa nowa propozycja o Hi-MD oferujace rowniez zapis sygnału
nieskompresowanego a więc nie psutego dodatkowo. Pojemność dysku MD jest o ile
pamietam podobna do plyty CD, czyli >70 min. Hi-MD daje cos koło tego przy
braku kompresji, i więcej przy kompresji.
Ja bym się bardzo nie przejmował CD na Twoim miejscu, na razie format się
trzyma, a może warto poczekać na wyklarowanie się jakiejś sensownej tendencji i
ustabilizowanie nowego dominującego formatu. Tym bardziej, że są jeszcze płyty
SACD i DVD-A z parametrami technicznymi lepszymi niż CD (mp3, MD itp są gorsze!
w najlepszym wypadku niewiele).
W obecnej chwili zająłbym się raczej pilnym przegraniem kaset na postać
cyfrową - na pliki wave do komputera i ewenualnie na płyty, bo kasety są raczej
nietrwałe (uwaga: płyty CD-R też nie są wieczne).
Temat: Zamieszanie z komputerami
zaranin napisał:
> Co myślicie o pani wywołanej przez rzekome sprawdzanie przypadkowych
> mieszkań przez policję w ramach kampani antypirackiej? Kto wogóle wprowadził
> takie plotki powodując psychozę w Żarach jak i całym wojewódzki,
> umożliwiając jednocześnie oszustom (podszywaczom) okradanie mieszkań
> nieświadomych ludzi.
Kto? DZIENNIKARZE GAZETY LUBUSKIEJ I ZACHODNIEJ
Dlaczego? W POGONI ZA SENSACJA
A tak naprwde? Z POWODU NIEZNAJOMOSCI PRAWA /NIEUCTWA/
A moze cos jeszcze? LOBBING FIRM/SKLEPOW Z SOFTWARE`M?
Wiem, wiem - uzywanie nielegalnych kopii programow to taka sama kradziez jak
inne pospolite - twierdza producenci oprogramowania. No coz, niech wiec obniza
ceny programow do realnego poziomu (a pogramy w Polsce sa nawet drozsze niz na
Zachodzie - widac, ze z gory rekompensuja sobie straty z piractwa) Windows za
80 - 150 zł, Office za 100 - 180 zl i wtedy ludzie przestana "krasc". Sam mam
wiele programow orginalnych ale od mniejszych producentow (a nie od
monopolistow), ktorzy oferuja oryginaly w rozsadnych cenach - czesto mozna
trafic na promocje w niemieckich sklepach.
Poki co jesli nie kupowaliscie pirackich programow ani ich nie
sprzedawaliscie, nie byliscie zwiazani z osobami podejrzanymi o piractwo
(sprzedaz) to nie ma sie czym przejmowac, oczywiscie jesli sumienie Was nie
gryzie, ze nie dolozyliscie sie do miliarodwego majatku Billa Gates`a. Jesli
chodzi o MP3 to zawsze macie prawo posiadac dowolna ilosc kopii kupionych
przez siebie plyt a nawet udoststepniac je znajomym. Mnie MP3 zachecaja do
kupna oryginalnych CD - ktorych zakup, ze wzgledu na paskarskie ceny, staram
sie planowac do bolu racjonalnie.
Fragmenty artykulu Andrzeja Adamskiego:
Podstawy prawne zatrzymania sprzętu komputerowego
przez Policję w sprawach o piractwo komputerowe
Czy używanie nielegalnych kopii prawnie chronionych programów
komputerowych jest w Polsce przestępstwem?
Nie. Polski ustawodawca nie przyjął takiego rozwiązania (zalecanego przez
rekomendację Rady Europy nt. Przestępstw Komputerowych z 1989 r.).
Zdecydował się natomiast na objęcie zakazem karnym szeregu innych form
naruszeń autorskich praw majątkowych w odniesieniu do programów
komputerowych, takich jak ich nieuprawnione: zwielokrotnianie [art. 117
ustPrAut], kopiowanie [art. 278 § 2 k.k.], rozpowszechnianie [art. 116
ustPrAut]
oraz paserstwo [art. 118 ustPrAut , art. 293 k.k.].
Czy polskie prawo zna "zasadę proporcjonalności" ?
Tak. W celu wzmocnienia konstytucyjnych gwarancji praw i wolności osobistych
i gospodarczych do kodeksu postępowania karnego z 1997 r. wprowadzono
przepis (art. 227), który nakazuje władzom publicznym zachowanie umiaru i
poszanowanie godności osób oraz nie wyrządzanie niepotrzebnych szkód i
dolegliwości przy stosowaniu takich środków przymusu procesowego jak
przeszukanie i zatrzymanie.
Jakie konsekwencje prawne może powodować naruszenie nakazu
"zachowania umiaru"?
Nie wywołuje bezpośrednich skutków w sferze skuteczności przeszukania i
zatrzymania rzeczy. Zgodnie z art. 236 k.p.k., jest podstawą do złożenia
zażalenia na sposób przeprowadzenia tych czynności. Może też uzasadniać
wystąpienie z roszczeniem o odszkodowanie od Skarbu Państwa za szkody
wyrządzone przez funkcjonariuszy, jeżeli zatrzymanie sprzętu komputerowego
było niewspółmierne do wagi przestępstwa lub długotrwałe i wyrządziło
przedsiębiorstwu lub instytucji niepotrzebne szkody majątkowe. Wg orzeczenia
Trybunału Konstytucyjnego z 5 grudnia 2001 r., każdy ma prawo do wynagrodzenia
szkody, jaka została
mu wyrządzona przez niezgodne z prawem działanie organu władzy publicznej.
Wina funkcjonariusza nie ma znaczenia dla
zasądzenia odszkodowania. Wystarczy niezgodność decyzji z przepisami
prawa. (J. Kroner, Kodeks cywilny bez art. 418
k.c., Rzeczpospolita z 2001.12.05; I. Lewandowska, Wystarczy
bezprawność decyzji, aby żądać odszkodowania od
władzy, Rzeczpospolita z 2002.01.09.).
Czy bez przeszukania pamięci komputera jego zatrzymanie przez
Policję jest dopuszczalne ?
W ramach przeszukania ?pomieszczeń i innych miejsc? Policja ma prawo
zatrzymania każdej rzeczy, w tym komputerów, urządzeń peryferyjnych i
nośników informacji, jeżeli z okoliczności sprawy wynika, że mogą one stanowić
dowód w sprawie lub podlegają zajęciu w postępowaniu karnym.5 Zatrzymanie
komputera podczas przeszukania pomieszczenia może zatem nastąpić nie
tylko w sprawie o jego kradzież, lecz także w celu odczytania i utrwalenia
do
potrzeb dowodowych znajdujących się w pamięci dyskowej komputera danych,
w tym programów komputerowych.
Temat: Wenus i Słońce - 08.06.04
Srodki ostrożności
Zobaczyć przejście Wenus i nie stracić wzroku
We wtorek 8 czerwca można będzie zaobserwować zjawisko, jakiego nie widział
żaden żyjący dziś człowiek - przejście planety Wenus na tle tarczy słonecznej.
Następne za 243 lata.
Niestety, nieostrożni mogą już niczego więcej nie zobaczyć - ostrzegają
astronomowie.
Tranzyt zacznie się około godziny 7:20, a skończy około 13:20. Łącznie spektakl
będzie trwać 6 godzin, czyli wystarczająco długo, aby przez chwilę móc zerknąć
na jego przebieg.
Bezpośrednie patrzenie na Słońce grozi uszkodzeniem światłoczułej siatkówki oka
i utratą wzroku. Ponieważ siatkówka nie ma receptorów bólu, a utrata wzroku
ujawnia się po pewnym czasie, łatwo zrobić sobie krzywdę. Szczególnie
niebezpieczne jest patrzenie przez lunety i inne przyrządy optyczne.
Także aparaty fotograficzne, zwłaszcza cyfrowe, mogą ulec uszkodzeniu, jeśli są
kierowane bezpośrednio na Słońce bez użycia bardzo ciemnego, szarego filtru.
Lustrzanki z teleobiektywem i bez specjalnego bardzo ciemnego (współczynnik
około 1000) filtru, podobnie jak lornetki, zwiększają zagrożenie utratą wzroku,
a ich światłomierz może ulec uszkodzeniu.
Trzeba patrzeć bez lunety przez odpowiedni filtr lub rzutować obraz z lunety
czy lornetki na biały ekran - choćby kartkę papieru.
Jako filtr najlepsza jest przepuszczająca 0,0003 procent światła ciemna szybka
numer 14 używana przez spawaczy (dostępna w sklepach ze sprzętem BHP) lub też
okulary spawalnicze. Innego rodzaju filtry - na przykład płyty kompaktowe czy
opakowania po chipsach z metalizowanej folii - nie dają gwarancji
bezpieczeństwa, ponieważ nawet jeśli "na oko" światło nie razi, mogą
przepuszczać zbyt dużo niewidzialnego, a groźnego dla oka promieniowania
podczerwonego - ostrzega pismo "Sky and Telescope". Raczej trudno znaleźć
spektrometr, by ocenić jakość zaimprowizowanego filtru. Z kolei zwykłe szkiełko
okopcone nad świeczką jest niewygodne i niepewne - warstwa sadzy łatwo się
ściera.
Podczas niedawnego (2003) zaćmienia Słońca wiele osób stosowało całkowicie
zaświetlone (zupełnie czarne) klisze rentgenowskie lub filmy, zapisywalne płyty
kompaktowe i dyskietki komputerowe (zwłaszcza stare 5-calowe). Płyty CD-ROM są
dość ciemne, jeśli włókno zapalonej żarówki ledwo przez nie widać (niektóre
płyty jednak mają warstwę aluminium tak cienką, że nie nadają się na filtry).
Obraz widziany przez dyskietki jest niezbyt wyraźny i ponieważ przepuszczają
sporo podczerwieni, specjaliści mają zastrzeżenia co do bezpieczeństwa takiej
obserwacji.
Dobrze się sprawdzają dwie warstwy całkowicie naświetlonego, wywołanego i
utrwalonego czarno-białego filmu fotograficznego (filmy rentgenowskie z natury
mają warstwę emulsji po obu stronach i są duże, ale nie mogą mieć jaśniejszych
miejsc). Zaświetlone slajdy po wywołaniu nie zawierają srebra, więc
przepuszczają za dużo podczerwieni.
Jeśli mamy umieszczoną na statywie lunetę lub lornetkę, należy - nie patrząc
przez nią na Słońce - wycelować ją w jego kierunku i ustawić za okularem biały
ekran, na przykład kartkę papieru.
Zwykłe okulary przeciwsłoneczne nie są dość ciemne, aby zabezpieczyć oko przed
bezpośrednio padającymi promieniami Słońca - mogą służyć wyłącznie jako
dodatkowe zabezpieczenie.
Jak poinformował PAP redaktor naczelny redaktor naczelny Polskiego Portalu
Astronomicznego Krzysztof Czart, instytucje astronomiczne i edukacyjne
organizują pokazy w różnych miastach Polski. Portal Astronomia.pl
(www.astronomia.pl), we współpracy z obserwatoriami astronomicznymi i
planetariami, planuje internetowy pokaz zjawiska "na żywo". Będą to transmisje
aż z czterech miast: Torunia, Łodzi, Wrocławia i Krakowa. Adres witryny
internetowej z transmisjami: www.astronomia.pl/wenus2004
Zjawisko tranzytu Wenus można wykorzystać do pomiaru jednej z podstawowych
jednostek długości w astronomii, jaką jest odległość Ziemi od Słońca,
zwana "jednostką astronomiczną". Skoordynowane pomiary momentów czasu
zetknięcia się planety Wenus z brzegiem tarczy słonecznej pozwalają na
wyznaczenie tej wartości - wyjaśnił Krzysztof Czart.
Wyjaśnił, że został powołany międzynarodowy program "Venus Transit 2004",
którego organizatorzy będą zbierać wyniki pomiarów z różnych krajów. Program ma
też na celu popularyzację astronomii i nauki w społeczeństwie.
Strona polskiego koordynatora programu VT-2004 to: "www.astro.uni.wroc.pl/vt-
2004.html".
"Zjawisko z 8 czerwca jest znakomitą okazją dla nauczycieli i uczniów na
przeprowadzenie niecodziennej lekcji fizyki. Niestety, jedynie 16 szkół z
Polski zarejestrowało swój udział w programie VT-2004" - dodał.
Temat: Z@rzucają sieć na sieć
znalazlem to w www.wyborcza.pl:
Na 6,2 mln polskich internautów padł blady strach. W kilku miastach Polski
policja zapędziła się w pogoni za piratami komputerowymi do prywatnych mieszkań
Od kilku dni internetowe fora i listy dyskusyjne pękają od plotek i komentarzy.
Wulgarne hasło kibiców "CHWDP" ("Ch... W D... Policji") przerobiono na "Chowaj
Windows Do Piwnicy". Ludzie wynoszą płyty z nielegalnymi kopiami do znajomych,
którzy nie mają komputerów. W sklepach ustawiają się kolejki po legalne
programy. Np. Janusz Panasiuk z gorzowskiego Gobitu sprzedaje dziennie
trzydzieści Windowsów, kilka tygodni temu "schodziły" najwyżej trzy.
Na każdy legalny program komputerowy przypada drugi piracki - twierdzą
producenci. Jednak do tej pory w walce z piratami policja ograniczała się
głównie do kontrolowania firm.
Panikę w sieci wywołały policyjne akcje w Zielonej Górze, Katowicach, Rudzie
Śląskiej, Sosnowcu i Piekarach Śląskich. Łączna liczba rewizji w prywatnych
mieszkaniach nie przekracza na razie kilkudziesięciu, ale policja nie wyklucza
kolejnych.
Wbrew plotkom nie ma nalotów na chybił trafił.
W Zielonej Górze przeszukano kilka dni temu mieszkania 42 osób, które kupowały
nielegalne oprogramowanie w kafejce internetowej. Jej właściciel jest
podejrzany o piractwo na dużą skalę; 22 klientom postawiono zarzuty.
W Rudzie Śląskiej policjanci skontrolowali domowe komputery kilku pracowników
firmy internetowej Elsat. I zażądali pełnej listy 1,5 tys. abonentów. Michał
Moś, wiceprezes Elsatu: - Mieli nakaz prokuratora. Dałem im nazwiska, adresy i
umowy.
- Wszystkich nie sprawdzimy - mówi Grzegorz Olejniczak ze śląskiej policji. Ale
ostrzega: - Zapukamy do drzwi tych, którzy ściągali przez internet programy od
osób podejrzewanych przez nas o piractwo.
Na Śląsku skontrolowano także kilku innych dostawców internetu. Zarekwirowano
kilkadziesiąt komputerów, kilkaset płyt CD i dyskietek wartych około pół
miliona złotych.
Nękana pytaniami klientów kablówka Multimedia Polska (475 tys. abonentów w
całym kraju) uspokaja: "Nie przekazywaliśmy policji żadnych baz danych".
Co ci grozi, jeśli masz na dysku pirackie programy, filmy i muzykę w formacie
MP3?
- Nawet do dwóch lat więzienia. W praktyce - przyznaje Wiesław Ciepiela z
lubuskiej policji - skupiamy się na hurtownikach. Ale żeby udowodnić im winę,
musimy dotrzeć do odbiorców.
Jeden z największych do tej pory procesów o piractwo w Polsce zakończył się w
październiku w Gorzowie. Skazano tylko trzech właścicieli sklepu, którzy
handlowali nielegalnymi programami - po dwa lata w zawieszeniu, 20 tys. zł
grzywny i zadośćuczynienie dla Microsoftu (po 30 tys. zł). Aby udowodnić im
winę, przeszukano mieszkania około 300 klientów. Trefne programy znaleziono u
blisko stu. Jednak postępowanie wobec nich umorzono warunkowo z powodu znikomej
społecznej szkodliwości czynu.
Temat: Marek Torzewski oszukany przez Blue Cafe?
Marek Torzewski oszukany przez Blue Cafe?
2003-12-12 zaczerpniete w wiadomosci na wirtualnej polsce
"Kłamstwa! Jestem oszukany. W życiu bym się nie zgodził na 20-sekundową
wokalizę robioną dla Tatiany Okupnik. Zostałem okradziony i ośmieszony" -
mówi MAREK TORZEWSKI (fot. z oficjalnej strony), którego głos można usłyszeć
na najnowszej płycie łódzkiej formacji BLUE CAFE. Szczegóły skandalu
zdradza "Super Express".
Solista twierdzi, że do studia zwabiono go podstępem. "Pojechałem tam
spontanicznie. Paweł Rurak przekonywał: 'Chodź! Zobaczymy, czy nadajemy na
tych samych falach?' W studiu byłem 30-40 min. Zwabili mnie tam podstępem.
Byłem im potrzebny do promowania płyty." - żali się TORZEWSKI.
O tym, że w piosence 'Francuski' słychać jego głos, tenor dowiedział się
telefonicznie od znajomych, którzy dzwonili do niego z pretensjami. "Dlaczego
się nie chwaliłeś, że z Blue Cafe nagrywałeś - słyszałem ciągle w słuchawce,
a mnie krew zalewała. Pitulenie po 20-30 sekund mnie nie interesuje. Nie po
to pracuję na nazwisko od 25 lat" dodaje TORZEWSKI.
O całej sprawie formacja BLUE CAFE dowiedziała się od "Super Expressu".
Zespół wydaje się być zaskoczony takim zwrotem akcji. Lider zespołu, PAWEŁ
RURAK-SOKAL chciałby wyjaśnić całą sytuację, niestety nie może się
skontaktować z TORZEWSKIM. "Zapytałem Marka, czy zgodziłbyś się wziąć udział
w nagraniu naszej płyty. Bardzo chętnie – usłyszałem" - zapewnia RURAK.
Ponadto twierdzi, że zawarł z tenorem ustną umowę, i że TORZEWSKI wiedział,
że będzie pomagał w powstawaniu płyty. "Bez zgody Marka nigdy bym sobie nie
pozwolił, żeby jego nazwisko znalazło się na naszej płycie" - mówi RURAK.
Sprawą zaskoczona jest również menadżerka zespołu, KAMILA SOKOŁOWSKA, która
przyznaje jednak, że "zapomniała wziąć oświadczenie, w którym muzyk nie
będzie rościł sobie pretensji". RURAK dodaje "po nagraniu spytaliśmy Marka,
ile płacimy? Kiwnął ręką.". TORZEWSKI twierdzi jednak, że to kłamstwa, a on
został zwyczajnie oszukany. Po powrocie z Brukselii zamierza zawiadomić o
sprawie prokuraturę.
Tymczasem, jak podaje "Super Express", wytwórnia Pomaton EMI, dla której
nagrywa BLUE CAFE, odcina się od skandalu. Jej prezes, PIOTR KABAJ, twierdzi,
że zespół zorganizował sesję nagraniową samodzielnie.
Kontrowersyjny 'Francuski' znalazł się na najnowszej, drugiej płycie BLUE
CAFE zatytułowanej 'Demi- sec'. Album trafił do sprzedaży 4 grudnia i na
razie zadebiutował na 19 pozycji listy OLIS prezentującej najpopularniejsze
płyty w Polsce. Wydaje się jednak, że już wkrótce będzie to jeden z najlepiej
sprzedawanych krążków w naszym kraju. Na program złożyło się 18 piosenek, w
tym promujące 'Love Song'. Utwór jest kandydatem na reprezentanta Polski na
festiwal Eurowizji.
Temat: Lepiej(...) niż z Zieloną Górą rewitalizację robić
Lepiej(...) niż z Zieloną Górą rewitalizację robić
Nasze wladze podjely w zeszlym roku decyzje by starac sie o pieniadze na
rewitalizacje wraz z m.in. Zielona Gora (ktora przy tym miala zgarnac
zdecydowana wiekszosc srodkow), oto co o zielonogorskiej rewitalizacji pisze
ich dodatek Gazety Wyborczej:
"Kiedy okazało się, że zielonogórska rewitalizacja to bubel i nie ma po co
ustawiać się w kolejce po unijne pieniądze, miasto zabrało się za odrabianie
zaległości. Właśnie powstał program rewitalizacji miasta
Rewitalizacja Zielonej Góry ma złą passę. Od kilku miesięcy głośno o niej
tylko z racji konfliktów magistratu z Fundacją "Rewitalizacja Starówki".
Fundacja, kontrolowana przez SLD, kłóci się z prezydentem miasta o pieniądze.
Prezes Jerzy Cydzik żąda więcej na utrzymanie biura (utrzymanie fundacji
kosztuje rocznie 90 tys. zł, z tego pensja prezesa to 60 tys. zł). Odmawia też
podpisania umowy z miastem na wartą pół miliona złotych renowację konkatedry.
Pieniądze leżą na koncie miasta, a o przetargu na konkatedrę nie słychać.
Największy skandal wybuchł w styczniu br. Okazało się, że miasto, Fundacja i
inne instytucje nie mogą ubiegać się o pieniądze z Europejskiego Funduszu
Rozwoju Regionalnego w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju
Regionalnego. Miasto dyskwalifikował brak programu rewitalizacji miasta.
Program jednak powstał w ekspresowym tempie. Pracowali nad nim miejscy
architekci. "Gazeta" dotarła do dokumentu "Lokalny Program Rewitalizacji
Miasta na lata 2005-2013".
Jest to raczej wizja niedalekiej przyszłości, a nie wyliczanie obiektów (choć
i to się w dokumencie znalazło) do kosztownych remontów. Architekci zwracają
uwagę na przestrzeń całego śródmieścia, wychodzą poza ścisłe granice starówki.
Podpowiadają, by remontować budynki i ulice, zachowując historyczny ład
przestrzenny. Pojawiają się m.in. pomysły przywrócenia starej nawierzchni od
al. Wojska Polskiego, przez ul. Reja do al. Konstytucji 3 Maja, czy
zastąpienie betonowych płyt deptaka historycznym brukiem. Przewidują także
rewitalizację placów Słowiańskiego i Bohaterów.
Autorzy zaczynają "widzieć" otoczenie budynków - skwery, parki, chodniki. I to
nie tylko wokół pierzei zabytkowych kamienic, lecz w sąsiedztwie szkół, fabryk
i starzejących się osiedli.
Za wprowadzenie pomysłów rewitalizacyjnych w życie odpowiadałby pełnomocnik
prezydenta miasta. Program trafi jeszcze w marcu na sesję Rady Miejskiej."
p.s.
To prawda, ze autor - Artur Łukasiewicz nie rozumie pojecia "rewitalizacja"
ale nie mozna tego przeciez wymagac od naszych dziennikarzy (oni robia
czestokroc bardziej oczywiste bledy), tym bardziej z Zachodniej ale burdel w
ZG nie wrozy najlepiej naszej rewitalizacji :-( Dlatego parafrazujac
przyslowie: "Lepiej samemu starcic, niz z Zielona Gora interesy robic". Czy my
naprawde potrzebujemy do pomocy towarzyszy z Zielonej Gory? Przeciez nawet w
PRLu KW PZPR mial Zary w glebokim powazaniu, no ale "prywyczka wtaraja natura"
- trzeba wspoldzialac i dzielic sie z "centrala" :-(((
Temat: Dzieła wszystkie (?) J. Kaczmarskiego - list
Dzieła wszystkie (?) J. Kaczmarskiego - list
DO: Kompania Muzyczna Pomaton EMI
Szanowni Państwo,
pozwalam sobie wystąpić do Państwa w imieniu swoim i znanych mi
niezadowolonych posiadaczy 22-płytowego boksu "Syn marnotrawny". Wydawnictwo
to było zapowiadane jako zawierające wszystkie dostępne legalnie nagrania
piosenek Jacka Kaczmarskiego w Jego wykonaniu. Zapowiedź ta dawała
przekonanie, że zostaną przez Państwa naprawione błędy z czasów, kiedy pełne
programy Jacka (także te współtworzone przez Przemysława Gintrowskiego i
Zbigniewa Łapińskiego) były wydawane jedynie na dwukasetowych albumach, zaś
na płytach kompaktowych znajdowały się ich okrojone wersje. W tamtych czasach
można było to tłumaczyć względami technicznymi, czyli oszczędnościowymi - 10
i więcej lat temu koszt wytłoczenia dodatkowego krążka CD był prawdopodobnie
wielokrotnie większy od dzisiejszego. Wedle nieco bardziej spiskowej teorii
ta polityka wydawnicza wykorzystywała cynicznie fakt, że Jacek miał - i ma
nadal - wielu wyjątkowo oddanych wielbicieli, któym bardzo zależało na tym,
aby mieć wszystkie dostępne Jego nagrania i jednocześnie jak najwięcej z nich
na jak najlepszych nośnikach - kupowali zatem i płytę i kasetę.
W najnowszym wydawnictwie zabrakło wydanych wcześniej na kasetach (też przez
Pomaton przecież) piosenek:
- "Rozbite oddziały", "Zmartwychwstanie Mandelsztama", "Czołg", "Śmierć
Baczyńskiego" w wersji live z 1990 roku;
- "Starzejesz się, stary" i "Błędy wróżbitów" (jakże ważne i jakże znaczące!)
z koncertowego programu "Mury w Muzeum Raju";
- "Jan Kochanowski" i "Zbigniew Herbert" w wersji studyjnej (2 gitary i
fortepian) programu "Wojna postu z karnawałem".
Fakt takiego zlekceważenia wielbicieli przy jednoczesnym wprowadzaniu ich w
błąd twierdzeniem, iż wydawnictwo jest kompletne, pozwala sądzić, że głównym
celem tego wydawnictwa jest zdyskontowanie dobrej koniunktury na twórczość
Jacka, wynikłej z uwagi, którą poświęciły Mu media po Jego śmierci. Że, jak
to się teraz brzydko mówi, "targetem" tego "produktu" są Ci, którzy kupowali
reedycje Niemena, Starszych Panów, Johnny'ego Casha, wielu innych - tuż po
śmierci twórców, kiedy było to - jakichż czasów dożyliśmy! - en vogue.
Żadne ewentualne względy techniczne (zagubienie taśm matek etc.) nie mają tu
znaczenia. Fatalnie nagrany "Raj" i kiepskie technicznie nagrania koncertowe
zostały przecież opublikowane na CD.
W pudełku jest jeszcze sporo miejsca na 23. płytę. Naprawcie swoje
niedopatrzenie (skąpstwo? niechlujstwo?), tłocząc ją i sprzedając po
symbolicznej cenie. Zróbcie to dla Pamięci Jacka. Dla nas, jego wielbicieli.
Dla spokoju ducha Pana Tomasza Kopcia. Dla siebie.
Z poważaniem
(...)
PS Moglibyście Państwo również dotrzeć do nagrań koncertów Jacka
zarejestrowanych przez TVP. Wtedy 23. płyta byłaby pełniejsza. Chyba że z
niewiadomych względów nie będzie to możliwe. A kiedy względy są niewiadome,
to przeważnie wiadomo, o co chodzi.
Temat: Michnik postąpił szlachetnie i pięknie
Dokowski jesteś boski!
Trudno mi polemizować z osobą, która uważa, że jej wyrywkową wiedzę na jakiś
temat podzielają absulutnie wyszcy, ale spróbuję:
1. Skąd wiesz, że "Przyjażń Michnika z Kaczmarskim nie była przyajźnią dwóch
artystów o pokrewnej duszy, ale byłą przyjaźnią dwóch antykomunistów"? Czy
śledząc wystąpienia Adama Michnika naprawdę uważasz, że cenił on Jacka
Kaczmarskiego tylko i wyłacznie za jego postwę w czasach komuny?
Prawdopodobna odpowiedź: Ano stąd, że nic nie wiesz o Jacku Kaczmarskim ponad
to, że śpiewał "Mury" i występował w "Wolnej Europie". Rozumiem - nie każdy się
musi wszystkim interesować i na wszystkim znać. Ale niewiedza winna raczej
skłaniać do milczenia, nie zaś do tak stanowczego zabierania głosu.
2. Wspominana już ignorancja co do charakteru twórczości sprawia, że masz o
niej fałszywe pojęcie. Ludzie nie słuchaliby przez 15 lat czyiś piosenek tylko
dlatego, że dobrze kojarzy im się z opozycją. Jakoś inni bardzowie opozycji
odeszli w zapomnienie, a On trwał i dalej tworzył.
3. Słowo program w "tym dziwacznym kontekście" znaczy program - zestaw piosenek
nagranych na jednej płycie pod wspólnym tytułem, zezwyczaj mający jakąś wspólną
myśl, motyw przewodni ("Muzeum", "Sarmatia").
Kolejny przykład Twojej niewiedzy, która - jak wspominałam - sama w sonbie nie
jest żadnym grzechem aż do momentu, kiedy nie zaczynasz atakować osób tą wiedzę
posiadających.
4. To miło, że przytoczyłeś mnie przytaczającą Ciebie, ale czemu polemizujesz
ze mną tak wybiórczo? Dlaczego nie dyskutujesz ze wszech miar prawdziwym
stwierdzeniem, że Jacek Kaczmarski nie jest dla wszystkkich, jak uparcie
usiłujesz tego dowieść, tym samaym, co dla Ciebie - bardem opozycji. Przywołane
przeze mnie fakty temu bowiem przeczą:
Kilkuset ludzi zasiadło przed komputerami, żeby na różnych forach napisać, kim
był dla nich Jacek Kaczmarski. A był przede wszystkim nie bardem, ale
uniwersalnym poetą, głosem sumienia, nauczycielem, inspiracją do poszukiwań.
Wiele z nich to ludzie młodzi (hmm, jak ja), którzy komunę pamiętają jak przez
mgłę, dla których nie ma innego świata, niż demokratyczna RP (co oczywiście
zawdzięczamy opozycji).
Właśnie godzinę tamu zakończyła się w radiowej "Trójce" audycja poświęcona
Jackowi Kaczmarskiemu. Prowadził ją Jerzy Sosnowski. I wiesz co? Gros
dzwoniących i piszących to 20-25-latkowie. Najmłodszy wielbiciel talentu
Kaczmarskiego, który napisał maila, miał 15 lat!
I Ty naprawdę uważasz, że tylko i wyłącznie dlatego, że był bardem opozycji?
5. Samą legendą i wspomnieniami nie zaludnisz sal koncertowych. Ja byłam na
koncertach Kaczmarskiego tylko 2 razy: we wrocławskim Imparcie i we wspominanym
teatrze - to największe sale koncertowe w mieście. Bilety wykupione na długo
przed koncertem.
6. A skąd ten snbizm wziąłeś? Wybacz, ale nie wiedziałam, że brak krytycyzmu
równa się snobizm. To dla mnie nowość. Muszę to przemyśleć.
Szkoda natomiast, że nie odniosłeś się do moich rzeczywistych zarzutów odnośnie
braku Twojej znajmości tematu, o którym piszesz. Gdybyś bowiem coś wiedział nie
powtarzałbyś z uporem maniaka "bard opozycji", "bard opozycji".
7. Co do Niemena - nie wiem, jakiej stacji słuchasz, że jego muzykę możesz
usłyszeć wszędzie i o każdym czasie, ale: Niemen był muzykiem i to wybitnym, a
Kaczmarski przede wszystkim poetą i pieśniarzem, nie rozumiem więc, czemu ich
porównujesz i jaki wniosek ma z tego wypłynąć.
Przy całym szcunku do Niemena - zasadą jest, że im bardziej wymagająca
twórczość, tym ma mniejszy krąg odbiorców. Na przykład Krzysztof Penderecki nie
był bardzem opozycji, a też go nie można usłyszeć w radio i niewiele polskich
rodzin ma płytę z jego kompozycjami.
A to, że Ty wolisz zapamiętać Kaczmarskiego, jako legendę z czasów PRLu, to już
Twoja sprawa. Uważaj tylko, by Twoje chcenie nie prowadziło do zafałszowywania
rzeczywistości.
To trochę tak, jakbyś pamiętał, że Gustaw Holoubek grał tylko Konrada
w "Dziadach" w 1968 r. i mówił - to, co potem to już nie jest ważne - istotne,
że zagrał w przedstawieniu uznanym za antyreżimowe.
No a ta "pochwała z ust samego Michnika...", ten "dowódca" i ten "oficer" no i
ten "piosenkarz"... Bez komentarza.
a.
Temat: Michnik postąpił szlachetnie i pięknie
Bardzo się cieszę, że Kaczmarskiego cenisz ...
... także jako artystę.
malanna napisała:
> Jakże inaczej potraktować wspomnienie Adama Michnika o Jacku Kaczmarskim,
> w którym jest więcej Michnika, niż Kaczmarskiego?
Jednak ta absurdala insynuacja zdradza twój irracjonalny stosunek do Michnika.
> Przecież fakt, że „Michnik toczy walkę z korupcją” ma się nijak do
> osoby Jaka Kaczmarskiego.
Ma bardzo wiele, gdyż dla większości Polaków Kaczmarski był jednak bardziej
bardem opozycji niż artystą. Przyjażń Michnika z Kaczmarskim nie była
przyajźnią dwóch artystów o pokrewnej duszy, ale byłą przyjaźnią dwóch
antykomunistów. A dzisiejsza walka Michnika jest kontynuacją jego walki z
czerwonymi, w której Kaczmarski także brał udział. Jak widać wspierał Michnika
do końca i za to mu chwała. Dobrze że Michnik o tym przypomniał.
> przy okazji śmierci takiej osoby należy pisać
> tylko o niej i o jej wpływie na innych.
Michnik dał nam do zrozumienia, że Kaczmarski do końca wspierał przyjaciół i
wpływał na nich pozytywnie. Być może duchowemu wsparciu Jacka Adam zawdzięcza
wytrwałość w nieustającej walce z otaczajacym nas złem.
> wypadałoby jeszcze znać twórczość Jaka Kaczmarskiego.
Szanuję go i bez tej znajomości. Nie gustuję w twórczości tego gatunku, chociaż
wierzę, że Kaczmarski osiągnął w niej szczyty.
A skoro już rozwijasz wątek dla mnie uboczny - jakość twórczości Kaczmarskiego -
to nasuwa mi się porównanie z Niemenem, który był wielkim artystą, ale nie był
bardem opozycji. Dlatego Niemen sławny jest jako artysta a jego muzykę można
usłyszeć wszędzie i w każdym czasie, i w każdym domu są jego płyty. Kaczmarski
był sławny jako bard opozycji antykomunistycznej, prawie nikt nie ma jego płyt
i bardzo rzadko można w dzisiejszych czasach usłyszeć jego piosenki.
> Tak, tak, twórczość... Nie tylko "Mury", ale też kilkanaście innych
> programów
Co znaczy słowo "program" w tym dziwacznym kontekście?
> Twoje uwaga, iż „Jednak jako piosenkarz czy poeta był słaby i w wolnej
> Polsce jego śpiewanie miało sens tylko jako wspomnienie jego zasług w walce
> o Polskę.
> (...) Michnik szanował go do końca, jako człowieka zaangażowanego w sprawy
> ojczyzny, ale nie musiał cenić go jako artystę.” świadczy tylko o
> głębokiej nieznajomości tematu.
Chętnie Ci wierzę, gdyż wszelkie superlatywne wypowiedzi o Kaczmarskim są
balsamem dla mych uszu, szczgólnie poprzez kontrast do chamskich i pełnych
nienawiści wypowiedzi niektórych osobników na temat Michnika.
> Czy takie reakcje może obudzić śmierć marnego zapomnianego poety?
Barda opozycji, zapomniałaś? To wystarcza do tych reakcji.
> Zastanów się, dlaczego na jego koncerty jeszcze w późnych
> latach dziewięćdziesiątych (ostatni raz na Jego koncercie byłam jesienią 1999
> r. w Teatrze Polskim we Wrocławiu – pełna sala)
Na ile osób? Zresztą nie dziwi frekwencja na koncertach legendarnego barda
opozycji.
> Na pewno nie tylko dlatego, że kojarzy im się on jedynie ze stanem
> wojennym i „Solidarnością”.
Bardzo się z tego cieszę
> Zasadniczym grzechem Twoich wypowiedzi nie jest więc bezkrytyczne uwielbienie
> dla Adama Michnika (tzn. Twój bezkrytycyzm), ale zupełny brak pogłębionych
> wiadomości o Jacku Kaczmarskim.
Próbujesz grać na moim domniemanym snobizmie? Nie jestem snobem i nie będę
nawet udawał, że żałuję, iż nie znam lepiej twórczości Kaczmarskiego. Mam tyle
jeszcze zaległości z literatury i sztuki ...
Wolę zapamiętać Kaczmarskiego jako legendę z czasów PRL
Temat: Michnik postąpił szlachetnie i pięknie
Polemizuję wybiórczo, dobrze zauważyłaś
malanna napisała:
> Dokowski jesteś boski!
Trzeba było tak od razu!
> nie zaś do tak stanowczego zabierania głosu.
Jedyne co jest stanowczego w moim głosie, to obrona Michnika przed ludźmi
niskiego formatu, którzy zamiast uszanować żałobę po Kaczmarskim, wykorzystują
ją jako pretekst do absurdalnego atakowania naszego miłego gospodarza. Reszta
stanowczości to projekcja.
> program - zestaw piosenek
> nagranych na jednej płycie pod wspólnym tytułem
To się nazywa po prostu "płyta"
> zaczynasz atakować osób tą wiedzę posiadających.
Znów projekcja. Atakuję tylko antysemitów za ich chamstwo i czerwonych za całe
ich zło.
> czemu polemizujesz ze mną tak wybiórczo?
Dlatego, bo z innymi fragmentami tego co piszesz po prostu się zgadzam. Taki
już na tym forum jest zwyczaj, że brak polemiki oznacza zgodę.
> Dlaczego nie dyskutujesz ze wszech miar prawdziwym
> stwierdzeniem, że Jacek Kaczmarski nie jest dla wszystkkich, jak uparcie
> usiłujesz tego dowieść, tym samaym, co dla Ciebie - bardem opozycji.
Bo jest to twierdzenie ze wszech miar prawdziwe i ja nawet nie próbowałem tego
dowieść. Twierdzę jedynie, że jest bardem dla większości tych, co znają nazwsko
Jacek Kaczmarski.
> Kilkuset ludzi zasiadło przed komputerami, żeby na różnych forach napisać,
> kim był dla nich Jacek Kaczmarski. A był przede wszystkim nie bardem, ale
> uniwersalnym poetą, głosem sumienia, nauczycielem,
Myślę, że nawet jest kilkaset tysięcy takich ludzi.
Ale jest jeszcze klka milionów tych, którzy wiedzą o nim tyle, że był bardem
opozycji.
> A skąd ten snbizm wziąłeś? Wybacz, ale nie wiedziałam, że brak krytycyzmu
> równa się snobizm. To dla mnie nowość. Muszę to przemyśleć.
Napisałem tylko, że snobizmem byłoby z mojej strony, gdybym zainteresował się
teraz twórczością Kaczmarskiego. Wiem że to trudne słowo, ale warto je rozumieć.
> nie powtarzałbyś z uporem maniaka "bard opozycji", "bard opozycji".
Ależ to fakt niezaprzeczalny. Wiem to z pierwszej ręki.
> 7. Co do Niemena - nie wiem, jakiej stacji słuchasz, że jego muzykę możesz
> usłyszeć wszędzie i o każdym czasie, ale: Niemen był muzykiem i to wybitnym,
> a Kaczmarski przede wszystkim poetą i pieśniarzem, nie rozumiem więc,
> czemu ich porównujesz i jaki wniosek ma z tego wypłynąć.
Niemen już jest częścią hstorii sztuki i będzie nią za 50 lat. A o Kaczmarskim
za 50 lat już nikt nie będzie pamiętał.
> Na przykład Krzysztof Penderecki nie
> był bardzem opozycji, a też go nie można usłyszeć w radio i niewiele polskich
> rodzin ma płytę z jego kompozycjami.
Co to za porównanie. Penderecki był lansowanym przez sowietów grafomanem
tworzącym w stylu industrialnego socrealizmu. Ten fabryczno-zgrzytliwy nurt w
muzyce współczesnej był atrakcją tylko dla lewicowych snobów na zachodzie.
> A to, że Ty wolisz zapamiętać Kaczmarskiego, jako legendę z czasów PRLu,
> to już Twoja sprawa. Uważaj tylko, by Twoje chcenie nie prowadziło do
> zafałszowywania rzeczywistości.
Dziękuję, będę uważał
> To trochę tak, jakbyś pamiętał, że Gustaw Holoubek grał tylko Konrada
Akurat Holoubka pamiętam przede wszystkim ze sztuki granej kiedyś w Teatrze
Małym "Miesiąc na wsi". Byłem na tym wielokrotnie, to najlepsza sztuka jaką
widziałem (ale widziałem mało bo w teatrze nie gustuję). Grał w parze z
Łapickim. Pamiętam z niej kapitalny tekst:
- co pan sądzi o naszym nowym sąsiedzie?
- nudny, gruby, głupi ... ale nic złego o nim powiedzieć nie można
To nie była sztuka Wilde'a wbrew pozorom, ale jakiegos Ruska, któremu udało się
bardzo ładnie Mistrza naśladować.
Holoubka zapamiętałem więc jako jajarza, to była jego najlepsza rola, więc
przypuszczał, że był wtedy najbliższy swojego prawdziwego ja.
Morał z tego, że każdy ma prawo odbierać sztukę po swojemu i pamiętać artystów
jak mu się podoba.
Temat: Dzień nauczyciela
s_ares napisała:
> Croolicku najdrozszy!
> Spoznione, ale ...najszczersze...bardzo...bardzo...
> Jakos tak wyszlo, ze w zawierusze przegapilam...
THX, nice :-)
> A nie powinnam, bo przecie latorosl pobiera nauki i sila rzeczy - wiedzialam,
> tylko Ciebie przegapilam...Kogo, jak kogo, ale Ciebie! Ktory sredniowiecze
> obrazujesz uczniom wyjatkami z "Imienia rozy" ...!
Ekhm, czy aby o mnie sie rozchodzi? Kilka razy faktycznie odwolywalem sie na
lekcjach do Imienia Rozy ale czesciej do filmu, bo mlodziez ma dosyc czesto
mozliwosc ogladania w TV dziela J.J. Annaud (zreszta w gabinecie mam plyte DVD)
ale jesli chodzi o cytaty to zdecydownie wole przytaczac fragmenty Baudolino
(nie tak siweze ale dojrzalsze).
> Abstrahujac od szczerych i najlepszych:
> Croolicku, taki mam lekki zgrzyt.
> Syn sie uczyl w pewnym gimnazjum zarskim. Teraz jest juz troche dalej. Po
> fakcie dowiedzialam sie, ze facet, ktory w tym gimnazjum uczyl chemii, robil
> to "po lebkach" ( ponoc bylo to gimnazjum znane z tego, ze po nim chemii ni w
> zab...).
Co prawda nie zostalem dotkniety doswiadczeniem gimnazjum ale domyslam, sie ze
"robienie po lebkach" wynika z trudnosci z dyscyplina na lekcjach i faktem, ze
musza do niego chodzic wszyscy - zarowno zainteresowana jak i calkowicie
"olewajaca" nauke mlodziez. Nauczyciel ma zatem wybor - prowadzic lekcje
solidnie, gdzie zainteresoana bedzie co najwyzej trzecia czesc klasy a reszta
bedzie utrudniac jak moze prowadzenie lekcji. Albo prowadzic zajecia "po
lebkach", by program zrealizowac - dyrekcja przynmajmniej nie bedzie sie
czepiac. Zreszta przeladowanie programow przy szczuplosci wymiaru godzinowego
zacheca do pojscia ta druga droga...
> I to "po lebkach" nabieralo sensu, gdy zwazylo sie na fakt, ze wlasnym
> uczniom udzielal platnych korepetycji, na ktorych nb. chemii uczyl calkiem
> niezle...Czyli- albo uczen sam lub przy pomocy rodzicow wychodzil na ludzi,
> albo ... bral korepetycje u Pana X. i tyz wychodzil...:)
Moze to solidarnosc zawodowa ale niekoniecznie widzialbym w tym zla wole
nauczyciela.
Ja tam jak wszycy nauczyciele w mojej szkole prowadzimy calkowicie darmowe kursy
przygotowawcze do Nowej Matury ale jakos o dziwo nie ciesza duza popularnoscia -
no coz w naszym kraju jak za cos nie zaplacisz z wlasnej kieszeni to sie tego
nie szanuje...
> W zasadzie problem juz mnie nie dotyczy...Ale mysle, czy to jest OK, ze teraz
> zostawiam taka cuchnaca sprawe...Moj syn przeszedl ten prog, czy mam przejsc
> do porzadku dziennego nad tym, ze:
> 1. nastepni maja ten problem i nie wiadomo, jak sobie poradza
Eh, Ciebie to irytowalo ale bardzo wielu (wrecz jest tendencja wzorstowa)
rodzicow nie przejmuje sie edukacja swoich dzieci w podstawowce i gimnazjum
(opamietanie przychodzi zazwyczaj dopiero w szkole ponadgimnazjalnej...) a dla
wielu nigdy edukacja wlasnych dzieci nie bedzie czyms istotnym...
> 2. chyba jest to wykroczenie (jesli nie przestepstwo) gdy nauczyciel tworzy
> sobie "rynek zbytu"...
> Co z tym poczac?
MENiS ma zapedy egalitarystyczne i walczy z korepetycjami ale takze z
"dyskryminacja szkolna". Ale sa to tematy zastepcze, bo nie stara sie w zaden
sposob rozwiazac tej kwestii systemowo. A konieczne jest stworzenie warunkow, by
najbardziej zainteresowani nauka mlodzi ludzie mieli odpowiednie warunki
ksztalcenia i nie warto zatem zakazywac i boczyc sie na tworzenie specjalnych
klas czy gimnazjow/liceow dla wybranej - zdolniejszej mlodziezy. Powinny zostac
okreslone warunki przechodzenia uczniow do "lepszych klas" i specjalne programy
dla mlodziezy z trudnosciami wychowaczymi i dla tych miniej zdolnych w
specjalnych klasach. Trzeba wyraznie wskazac mlodziezy kierunek ich aspiracji a
nie rownac do przecietnej (skutki sa b. wyrazne - wyniki egzaminow
gimnazjalnych)
Temat: Poszukuję...
Wyszukując...
...poprzez wyszukiwarkę forum natrafiłem na zarchiwizowany już wątek, którego
treść po drobnych modyfikacjach (polegających na usunięciu niezwiązanych z
tematem elementów) przytaczam poniżej. Wątek z forum Łódź.
W sumie ciekawa sprawa z perspektywy prawie 2 lat odstępu czasu.
"Secret Service" i "Reset" już nie ma. "Chip" się utrzymał ("Wprost" też ;))
No i "Komputer Świat" też się ostał.
Jeżeli ktoś ma poszukiwany przeze mnie numer Niezbędnika, dajcie znać.
Pzdr.
A to treść wątku:
• Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
benedictus 03-09-2001 19:21
Dajcie propozycję.
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
Gość: esq 03-09-2001 19:27
Komputer Świat
Piszą jak do człowieka a nie do pracowników Krzemowej Doliny.
A przy okazji niedroga i co dwa tygodnie.
Ale nie ma płyt w każdym numerze.
Za to co kwartał wydają "Niezbędnik". Płyta+gazeta z opisami programów
zawartych na plycie.
pozdrawiam
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
Gość: Samsel 03-09-2001 20:23
Cip cip cip czyli "Chip" - sensowna gazeta za sensowną kasę.
Lord_Samsel
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
.pepe. 03-09-2001 21:43
ja "czytam" tą, w której akurat zainteresuje mnie dołączona płytka CD.
pozdr.
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
vladip 03-09-2001 23:10
jezeli chodzi o tematyke komputerowa to "enter"
a z gazet czasmi "wprost"
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
Gość: Nitekp 04-09-2001 08:53
tylko Secret Service
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
maq123 16-01-2002 18:24
Kiedyś RESET :( teraz CD-Action.
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
dominic 16-01-2002 22:56
słyszałem, że ponoć SS padł na początku roku, czy to prawda???
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
da.killa 16-01-2002 19:36
czipa!!! :) najlepsza (moim zdaniem) gazeta na polskim rynku! a jak chce
poczytac o grach to siegam po cd action...
warto tez wpadan na serwisy netowe - z polskich to chip.pl, pc.com.pl,
twojepc.pl, czasem tez bydgoski nukleon.pl, z zagranicznych to przede
wszystkim
tomshardware.com i rozmaite linuxiarsko-opensource'owe stronki.
pozdrowienia dla wszyskich komputeromaniakow (i blondynek :)))
da.01.killa
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
jasam 16-01-2002 21:23
PC World Komputer
• Re: Jaką gazetę komputerową najchętnij czytacie?
Gość: korek77 17-01-2002 09:36
jasam napisał(a):
> PC World Komputer
Nareszcie głos rozsądku. Popieram PC World, bo sam też do niego piszę :-)
Temat: ~do dzisiejszych trzydziestolatków (z listy dysk.)
~do dzisiejszych trzydziestolatków (z listy dysk.)
Na jednej z list dyskusyjnych przeczytałem coś takiego:
"Tekst ten skierowany jest do wszystkich tych, którzy nadal uważają
się za
młodych...
Czyli pokolenie dzisiejszych 30-latków lub coś bardzo blisko koło
tego.
Zastanawialiście się nad faktem, że ludzie zaczynający w tym roku
studia są w większości urodzeni w roku 1983 (i mają już po 20 lat!!)?
Nikt z nich nie pamięta prezydentury Regana, a wiadomości o niej czerpią z
felietonów Longina Pastusiaka.
Przez całe ich życie istniał dla nich tylko jeden papież.
Nigdy nie śpiewali "We are the world, we are the children..." razem z USA for Africa.
O tym, że Czesław Miłosz zdobył nagrodę Nobla mogli słyszeć jedynie w szkole.
Mieli po 11 lat, gdy rozpadł się Związek Radziecki, a termin "zimna wojna" kojarzy im się zapewne z potyczkami Eskimosów z reniferami.
O zagrożeniu wojną atomową mogli słyszeć jedynie podczas sierpniowego kryzysu w 1991 roku, o ile w ogóle pamiętają to wydarzenie.
Tytuł "The day after" bardziej kojarzy im się z nazwą lekarstwa przeciwkacowego, niż z filmem, który jeszcze 15-20 lat temu wzbudzał w nas takie emocje.
Napis CCCP wygląda dla nich bardziej jak pomyłka w maszynopisaniu, niektórzy może kojarzą go z kilku części starszych przygód Bonda.
Raczej nie pamiętają, że Niemcy nie zawsze były jednym krajem, chociaż może słyszeli w szkole lub w telewizji o Murze Berlińskim".
"Komunistyczna część Niemiec" brzmi dla nich jak "Część Japonii zamieszkała
przez Murzynów".
Są za młodzi, by pamiętać katastrofę promu Challenger.
AIDS istnieje od kiedy tylko pamiętają.
Nigdy nie grali na ZX Spectrum, czy Commodore 64 czy Amidze 500.
Nie mieli też okazji słuchać czarnych płyt, a "zdarta płyta" kojarzy im się z uszkodzonym chodnikiem.
Nigdy nie mieli w domu adaptera i nie grali w Pacmana w 2D.
"Gwiezdne wojny" to dla nich jeszcze jedna bajka, użyte w nich efekty specjalne są żałosne, a skróty R2D2 i C3PO nie maja dla nich żadnego znaczenia.
Wysyłanie dokumentów faksem, czy e-mailem nie są dla nich niczym nienormalnym, a telefon komórkowy to zwykły przedmiot codziennego użytku.
Shakin Stevens, Fancy, Savage, Sandra, Sabrina nijak im się nie kojarzą ze studniówkami!
Wielu z nich nie pamięta już czasów, gdy telewizja miała tylko 2 programy,
nie mówiąc już o tym, że kiedyś była czarno-biała i nie w stereo (oprócz
wspólnej audycji TVP i PR - Stereo i w kolorze).
Telewizja kablowa, satelitarna i magnetowidy to standardowe wyposażenie mieszkań, a ich obsługa jest niemożliwa bez pilota.
Urodzili się w dwa lata po tym jak Sony wypuściło na rynek Walkmana, a wrotki z kółkami ułożonymi inaczej niż rolki są dla nich cokolwiek dziwnym wynalazkiem.
Nigdy nie słyszeli o "Niebieskim lecie", "Załodze G", "Pszczółce Mai", "Stawiam na Tolka Banana", czy "Wakacjach z duchami".
Pele dla nich to Murzyn występujący w TV, a Maradona to leczący się z nałogu narkoman.
Kareen Abdul-Jabbar brzmi jak jakiś terrorysta - fundamentalista arabski. Szurkowski robi coś dla sportowców i ma coś wspólnego z rowerami, a Lato i Szarmach chyba żyją gdzieś na emigracji i zajmują się importem-eksportem. Nocne audycje Beksińskiego? Ktoto był Beksiński?
Nigdy podczas kąpieli nie myśleli o rekinach ze "Szczęk", ale wsiadając na duży statek, niekoniecznie wielkości Titanica, czują dreszczyk emocji.
Michael Jackson dla nich zawsze był biały, a Tom Hanks zawsze występował w dramatach, bo komedie do niego nie pasują.
Stallone to starzejący się zabijaka, a nie młody chłopak z biednej rodziny,
który stara się wygrać swoją pierwszą walkę bokserską.
Nie mają pojęcia jak wyglądała wieża Diora "Szuflada" którą można było kupić w sklepach "G" na książeczkę!
Jak Travolta mógł być tancerzem z takim brzuchem?
Kto to jest ten Robert Redford i dlaczego mówią, że jest przystojny?
Nazwa "Altus 110 lub 150" kompletnie nic im nie mówi!
Tak samo jak nazwa "Klaudia" lub "Finezja" dla magnetofonów!
Wojna o Falklandy to taka sama przeszłość jak I czy II Wojna Światowa. Soczewki kontaktowe zawsze były miękkie...
Alf to mocno archaiczna produkcja amerykańska, a "Muppet Show" to takie
Fragglesy, tylko starsze wydanie.
Nigdy nie zastanawiali się jak wyglądał Charlie z serialu "Aniołki Charliego".
Nie przeżywali chwil grozy z "Dempsey i Makepeace" czy załoga "Posterunku przy Hill Street".
A "Kosmos 1999" kojarzy im się z wystrzeleniem stacji orbitalnej Alfa! "Musashi" i "Shogun" - dla nich to brzmi jak nazwy japońskich okrętów lub myśliwców.
No i nie maja - ku.wa - zielonego pojęcia kto to był Pankracy"
!!!!!!!
Temat: Festiwal Dialogu Czterech Kultur
Program na wtorek (16.IX)
17:00 Cyrk GOSH "Pelahueso" (Niemcy)
Dwunastu artystów - piosenkarze, aktorzy, muzycy, komedianci, cyrkowcy. Niemcy,
Francuzi, Belgowie, Hiszpanie. Tu spotykają się zresztą nie tylko narodowości.
Miesza się liryka z humorem, kaskaderskie sztuczki z rasowym kabaretem, groteska
z tragedią, subtelność z wulgarnością, a precyzyjna reżyseria z wielką improwizacją.
Zacierają się granice między widownią a sceną, klasycznym spektaklem a ludyczną
biesiadą. Artystyczna wyprawa w lata trzydzieste staje się pretekstem do
wspólnej zabawy, wzruszeń, wygłupów. I ten dziwaczny tytuł: Pelahueso. Czy to w
ogóle coś znaczy? " Czy to kabaret, cyrk czy teatr?" - pytał zdezorientowany
krytyk Fabien Tenaille. "To trudno opowiedzieć" - sugerowano w L`Express. No
właśnie, najlepiej przekonać się samemu.
(czas trwania spektaklu 1h30')
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Centrum Manufaktura - w dawnej fabryce Poznańskiego
19:00 LICEDEI "Semianyuki" (Rosja)
Pomysł, by pozbawić cyrk wszystkich zwierząt, woltyżerów itp., a zostawić samych
klaunów wydawać się może bardzo ryzykowny. A jednak w przypadku Licedei zamienił
się w wielki sukces. Od paru dziesięcioleci zespół odnosi wielkie sukcesy
zarówno u siebie w kraju, jak i za granicą. "Pokatukha", to mieszanka starych
przedstawień, "Semianyuki" zaś przygotowało najmłodsze pokolenie
klaunów-artystów. Zapierająca w dech sprawność warsztatowa, zaskakujące tricki,
efektowne sceny, odpowiednia w proporcjach dawka śmiechu i refleksji, to
największe atuty obu przedstawień. "Polecam wam osobiście pojechać do Rosji i
obejrzeć je, wówczas poczujecie prawdziwe szaleństwo" - zachęcał Andre
Gintzburg. Dziś nie trzeba nigdzie jechać. Licedei przyjechał do nas.
(czas trwania spektaklu 1h15')
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Centrum Manufaktura - w dawnej fabryce Poznańskiego
20:00 WSCHODY I ZACHODY MIASTA. Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy.
Głośno było Swego czasu o spektaklu "Ballada o Zakaczawiu" przygotowanym przez
Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy, a mówiącym o losach młodych ludzi z
peryferyjnej dzielnicy. Historia miasta powraca w kolejnej inscenizacji -
"Wschody i Zachody Miasta" Roberta Urbańskiego, w reżyserii Jacka Głomba, z
muzyką Pawła Moszumańskiego i scenografią Małgorzaty Bulandy. "Jest to pierwszy
w dramaturgii portret jednej sceny i związanych z nią ludzi - od dyrektorów i
aktorów po statystów i maszynistów. O tyle niezwykły, że dotyczy trzech okresów
w życiu teatru: niemieckiego, rosyjskiego i polskiego, akcja rozgrywa się bowiem
miedzy 1933 a 1956 rokiem" - pisał na łamach "Gazety Wyborczej" Roman Pawłowski.
Ale to także burzliwa historia całego XX wieku z perspektywy mieszkańców pewnego
dolnośląskiego miasta: Liegnitz - Lignicy - Legnicy. Na wielkie międzynarodowe
konflikty i przemiany patrzymy tu z perspektywy zwykłych ludzkich losów. Ten
spektakl, który uczy mądrego, pozbawionego stereotypów rozumienia historii.
(czas trwania spektaklu 3h30')
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Teatr Muzyczny, ul. Północna 47/51
21:00 Stanisław Sojka "Wiersze poetów polskich" (Polska)
Bohatera wieczoru przedstawiać raczej nie trzeba. Zaczynał mając 7 lat od śpiewu
w kościelnym chórze, debiutował "na poważnie" 25 lat temu, a obecnie jest
niekwestionowaną gwiazdą polskiej estrady. W połowie lat osiemdziesiątych
wypracował własny, dojrzały, oryginalny styl. W 1988 roku rozpoczął długą i
owocną współpracę z Januszem Yaniną Iwańskim, gitarzystą jazz-rockowej grupy Tie
Break; o ich albumie "Acoustic" wydanym w 1991 roku mówi się, że o kilka lat
wyprzedził epokę nagrywania "bez prądu". Kolejna ich płyta "Neopositive" (1992)
zawierała piosenkę Tolerancja, która została wylansowana na wielki przebój. Tym
razem wystąpi w oryginalnym i bardzo ciekawym repertuarze, w większości z własną
muzyką, do słów wielkich klasyków polskiej poezji: Wisławy Szymborskiej,
Bronisława Leśmiana, Leopolda Staffa. Zapowiada się wieczór najwyższej
estradowej jakości.
bilety: 10 ZŁ
miejsce: Centrum Manufaktura - w dawnej fabryce Poznańskiego
Strona 3 z 4 • Znaleziono 205 wyników • 1, 2, 3, 4