Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Programy stażu





Temat: W Sejmie-wcześniejsze emerytury c.d
Naprawić Buzka

Wcześniejsze emerytury w Sejmie

Podejmowane przez kolejne rządy próby aktywizacji osób po 50. roku życia nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Dlatego Sejm powinien pozwolić tym ludziom przejść na wcześniejsze emerytury – przekonywał wczoraj posłów Jan Guz, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Przedstawił izbie przygotowany przez OPZZ obywatelski projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych podpisany przez ponad 700 tys. osób.

Projekt ma zagwarantować osobom, które rozpoczęły pracę zawodową przed wejściem w życie reformy emerytalnej prawo do wcześniejszych emerytur (patrz ramka). Według prezentującego projekt w Sejmie szefa OPZZ, kolejne programy aktywizacji ludzi po 50. roku życia kończą się niepowodzeniem. Państwo nie powinno tych osób pozostawić samym sobie, lecz zapewnić źródło dochodu. Właśnie poprzez możliwość przechodzenia na wcześniejszą emeryturę po spełnieniu pewnych wymogów. – Apeluję o szybką pracę, tak, aby ustawa weszła w życie z wyprzedzeniem dającym możliwość przygotowania się do niej przez ZUS – mówił Guz.

OPZZ może liczyć na poparcie klub LiD. Tadeusz Tomaszewski (SLD) wskazywał na niesprawiedliwość reformy ubezpieczeń społecznych przeprowadzonej przez rząd Jerzego Buzka. – Nie można zabierać prawa do wcześniejszych emerytur osobom, które nabyły prawo do takiego świadczenia. Nie zgodzimy się na działanie prawa wstecz – tłumaczył Tomaszewski. Projekt OPZZ ma naprawić to, co zepsuto przy wdrażaniu reformy emerytalnej. – Projekt ma wiele ciekawych spostrzeżeń i nie należy ich odrzucać. Trzeba się nad każdą z tych spraw się zastanowić. Do tej pory tak poważnej dyskusji o tym nie było – zapewnił Mieczysław Kasprzak (PSL).

Jednak wywodząca się z PSL minister pracy i polityki społecznej Jolanta Fedak skrytykowała projekt ustawy. – Nawiązuje on do rozwiązań, które były stosowane w latach 70.i 80., czyli do zupełnie innej sytuacji społecznej. – Jako minister pracy nie będę przyjmowała rozwiązań, które zniechęcają ludzi do pracy i powodują, że wypadają oni z rynku pracy. Polsce potrzebna jest praca Polaków – stwierdziła. Jej stanowisko poparł Sławomir Piechota (PO). – Należy postawić trudne pytanie czy jednak aby na pewno ten projekt jest sprawiedliwy – oznajmił poseł Platformy. – Jeśli chcemy dać pewnej grupie konkretne uprawnienia, to wiążą się z tym wydatki. Skąd weźmiemy na to pieniądze? – pytał. Nie zgodził się z Guzem, że programy aktywizacji są nieskuteczne. Być może dlatego, że Michał Boni, doradca premiera Donalda Tuska, przygotował kolejny tego typu program – tym razem kosztujący 11-12 mld zł!

PiS natomiast nie mówi projektowi „nie”. – Porażką jest, że w ciągu 9 lat od reformy emerytalnej problem emerytur pomostowych nie został rozwiązany – uważa Tadeusz Cymański (PiS).

Posłowie postanowili skierować obywatelski projekt ustawy do sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

***

Co jest w ustawie

Podstawą projektu zmian w ustawie o rentach i emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
jest to, że emeryturę na dotychczasowych zasadach otrzymywać mają wszyscy ubezpieczeni, którzy:
* przed 1 stycznia 1999 r. byli zatrudnieni w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze,
* spełnią wymogi stażu pracy w szczególnych
warunkach lub w szczególnym charakterze,
* urodzili się w latach 1949-1968,
* nie przystąpili do otwartego funduszu emerytalnego lub jeśli obecnie są członkami funduszu, rozwiążą z nim umowę.

--------------------------------------------------------------------------------

<<powrót

11.04 2008 Trybuna




Temat: Inicjatywa ustawodawcza reformy ortografi


A co kto ma z kulturystyki?


Zdobywa medale, jeździ po świecie, ma świat u swych stóp?
(i masę szmalu oraz panienek)
Nie męczy się robiąc zakupy w sklepach? Ma zdrowe ciało?


Zapytaj normalnego sportowca czy istotą wygranej jest ciagłe "maltretowanie"

w zapisywaniu "ż" dwoma sposobami, ani "u" na 2 sposoby ani "h".


Już Ci pokazałem na przykładzie stażu pracy.


Może jednak lepiej umysł trenować na sensownym,
bo udowodnionym twierdzeniu Pitagorasa?


Może. Nie zmarnuje się (nie przećwiczy, nie zmęczy)
ów umysł na ćwiczeniu i Pitagorasa, i ortografii.


| Co do Marsa i rakiet... Prymitywne istoty od dawna latają z Ziemi na Marsa,
| ...Tymi istotami są niemal nieśmiertelne bakterie,...
Tobie to wystarczy?
I nie miasz nadziei na możliwość ucieczki na inną planetę , na wszelki wypadek,
gdyby Ziemia zamarzła na dobre,
albo gdyby bomby atomowe zaczęły być masowo stosowane?


Nie mam schizofrenii, a to właśnie ona każe (no właśnie -- każe, nie karze
czy kasze) ludziom uciekanie na inne planety, podczas gdy trzeba rozwiązywać
masę prozaicznych trudności typu mycie zębów...


| Może dla takich jak Ty warto zbudować stosowny skansen? Używano by tam
| Twojej ,,ortografii'.
Czy rozumiesz słowo "skansen"?


Miejsce odosobnienia? Osobliwość?

-=-

Foka nie myśli i nie rozumie. Tym różni się od [niektórych] :) ludzi.

-=-

Program zajęć na filologii polskiej w 2019 roku...

I semestr: nauka obsługi długopisu z niewymiennym wkładem pisarskim
II semestr: nauka obsługi wymiennego wkładu pisarskiego
 (do długopisu typu Zenit)
III semestr: nauka długopisu z wymiennym wkładem pisarskim
 (tak zwanego Zenita)

-=-

Pocieszę Cię. Widziałem już podobne programy nauczania...
...Informatyki!

Kiedyś uczyłem pociechę swego ówczesnego szefa, defraudanta
i zbrodniarza, któremu zawdzięczam dziś wiele zła. :) Dziecię
(równie rezolutne jak Ty?) nie rozumiało, dlaczego zamiast znaku
nierówności (-!) można w języku C po prostu stawiać znak odejmowania
(-), choć już w podstawówce uczą, że od obu stron równania można
odejmować to samo do woli...

if(a!=b) <==if(a-b)
   jako że
 if(Z) <==if(Z!=0)

 <==oznacza u mnie równoważność
 != oznacza nierówność (nie wiem, czy tylko u mnie)

Dziś (aby dzieci nie stresować?) uczy się na informatyce defragmentowania dysków. :)
Dzięki Tobie za jakiś czas na studiach polonistycznych uczyć będą obsługi długopisu? :)

Tu złośliwość: Powiedziano mi, że moja ,,wiedza'' dotycząca budowy partycji
czy logicznej budowy/organizacji dysku twardego (,,wiedza'', którą myślący
człowiek może ,,posiąść'' w jeden kwadrans) powoli traci sens, jako że
wchodzą dyski typu SSD. Otóż nie... Na SSD też jest taki sam układ jak
na HDD, tyle tylko, że fragmentacja tych SSD nie ma sensu. :)







Temat: New England Aikikai Spring Memorial Seminar

Randall: nie wiem jak ci to lepiej wytlumaczyc, w tym co sensei robi nie ma zadnego cwaniactwa. To jest czlowiek szczery do bolu.
Sensei jest znakomitym pedagogiem i Nauczycielem. Moga ci sie jego metody nie podobac, ale polecam wziecie udzialu choc w jednym stazu, sam zobaczysz. Do Francji samochodem nie masz daleko, a on tam prowadzi staze. Takich jak on na swiecie juz nie ma wielu. A nie wiadomo jak dlugo jeszcze bedzie mogl nauczac.

ze zdrowotnego punktu widzenia lepiej jest cwiczyc New Age aikido niz aikido a la Yamaguchi. Oraz pic piwo - dobre na nerki, czy czerwone wino - dobre na serce

Nie mozna osiagnac wysokiego poziomu w SW bez kontuzji. Zobacz ile kontuzji maja najlepsi sportowcy swiata - czy dlatego ze ich trenerzy sa sadystami???

to proste: poniewaz popychasz cialo do skrajnych wysilkow, nic dziwnego ze czasami cos nawali. A bez takiego przekraczania swoich limitow nie mozesz rozwinac nic nadzwyczajnego.

Szczepan, czy ty rozumiesz co napisałem
To oczywiste, że aby podnosić poziom, trzeba jechać na granicy możliwości, jak to lubisz określać "na krawędzi". Ale jeśli się tą granicę przekroczy, to kucha beton.
Ja na ten przykład mam do dwóch miesięcy rozwalony nadgarstek po sankyo. Powoli przychodzę do siebie, mogę już nawet pompki robić. Skutkiem tego było, że przez blisko 2 miesiące ćwiczyłem na 50% możliwości /przy okazji przeciążyłem lewą rękę/ Gdzie tu sens, gdzie logika? Najśmieszniejsze jest to że kontuzji można bylo uniknąć. Była przez głupotę /nie moją/. Teraz, co mądrego widzisz w tym że Chiba rozwali komuś staw podczas demonstracji? Zapewne mnóstwo go nauczy dzięki temu? /Poza oczywista nauką - nie ćwiczyć z nim więcej / Takimi metodami można najwyżej doprowadzić się do niepełnosprawności, nie do mistrzostwa. To jak zacząć ćwiczyć podnoszenie ciężarów od zaliczenia przepukliny.
Pzeczysz sam sobie, bo w dyskusji "Co zrobić by aikido uczyło obrony przed serią" /czy jakoś tak/ stawałeś mi okoniem, mówiąc że kwestią metodologii nauczania jest "realność" i że nie da sie tak ćwiczyć, bo było by to zbyt kontuzyjne - stawy by nie wytrzymywały takiego treningu na dłuższą metę - co zresztą jest prawdą.

Każdy znający sie odrobinę na anatomii i medycynie człowiek powie Ci, że wszystkie urazy bańki sie odkładają, każdy popsuty staw zostaje popsuty, stale naciągane ścięgna pozostają naciągnięte, to nie tak jak ze złamaną ręką u dziecka.
Argument ze sportu? Bredzisz. Sportowcy są hodowani na wyniki. Leci chemia i specjalne programy. Trafiają w kilka lat swojego złotego wieku i odchodzą. Potem płacą za wyniki bardziej lub mniej. A jak mają kontuzje to zazwyczaj tracą możliwości. Jeśli trafi się uraz w "złotym okresie" to pozamiatane. Jak jest zamieszana wielka kasa to można się poskładać i startować dalej, lecz dla zwykłego szaraka, zerwanie np. łękotki to bilet do domu.

Do Francji samochodem mam niedaleko :shocked!:

Blisko samochodem, to jest na drugi koniec miasta /pod warunkiem że się rezerwa nie świeci /. Do Francji, to jest za daleko o ładnych parę stów - zarówno w portfelu jak i na mapie.



Temat: ADOPCJA
Witajcie,
Właściwie to jestem tu nowa ( chociaż bywałam i na tym forum ale straaaasznie dawno). Dołączę do dyskusji o adopcji ponieważ, sama jestem w trakcie procedury od sierpnia 2003 r.

Na początek Ilona71 ogromne gratulacje. Cieszę się, że już wkrótce będziecie razem. napisz koniecznie kiedy

To prawda, że każdy Ośrodek Adopcyjno – Opiekuńczy (OAO) ma różne wymagania i sama procedura jest troszeczkę inna. Jednak są pewne niezmienne reguły, które może warto usystematyzować... może się komuś przydadzą.

Decydując się na adopcję trzeba mieć świadomość, że to nie dzieci są dla rodziców adopcyjnych tylko rodzice są dla dzieci... Tak będą rozpatrywane wnioski. To rodzice będą dobierani do dzieci a nie odwrotnie... Trzeba się przygotować na dokładne sprawdzanie Was jako kandydatów na przyszłych rodziców. Sprawdzanie pod każdym możliwym względem... Każdy OAO sprawdzi:
- motywację do adopcji ( rozmowa z pedagogiem, będą was pytać po 1000 razy dlaczego)
- profil psychologiczny ( testy, rozmowa z psychologiem)
- stan zdrowia (czy macie jakieś poważne choroby uniemożliwiające adopcję)
- sytuacje materialną ( zaświadczenia, wizyta domowa... czy was stać na dziecko po prostu)
- sytuację mieszkaniową (wizyta w domu)
- sytuacje rodzinną (będą pytać o stosunki z rodzicami, układy rodzinne, wspomnienia z dzieciństwa, stosunek do męża/żony, wakacje...)
- więzi między małżonkami ( testy, rozmowa z psychologiem)

Będziecie również musieli przejść szkolenie dla rodziców zastępczych i adopcyjnych. Tu ośrodki mają dowolność, szkolenia są prowadzone różnie ( programy autorskie, Pride...itp.) i w różnym czasie. Niektóre OAO prowadzą szkolenie w trakcie badania kandydatów inne już po...Jedne przed zakończeniem procedury adopcyjnej ( kwalifikacja) inne dopiero po jej zakończeniu...Jakby nie było trzeba się przygotować, że takie szkolenie (prowadzone w formie warsztatów psychologicznych) to również forma badania i w grupie warsztatowej trzeba będzie się otworzyć... trzeba być na to gotowym...
Do OAO będą potrzebne także następujące dokumenty:
- odpis zupełny aktu małżeństwa - bezpłatnie jeśli powiecie, że potrzebny jest do adopcji
- zaświadczenia o ogólnym stanie zdrowia (brak przeciwwskazań do wychowywania dziecka) - odpłatnie (teoretycznie bo ja nie płaciłam)
- zaświadczenie z Poradni Zdrowia Psychicznego (że się nie jest ich pacjentem) - odpłatnie
- zaświadczenie z Poradni Leczenia Uzależnień ( j.w.) – odpłatnie
- zaświadczenie o dochodach
- podanie / wniosek/prośba o przysposobienie dziecka...
- życiorys ( ale nie CV, raczej potrzebna są informacje o Was , waszych pragnieniach, dlaczego podjęliście decyzje o adopcji i jak do tego doszło)
- opinia z zakładu pracy ( fakultatywnie – czasem nie jest potrzebna a czasem jest zależy od sędziego)
- wspólne zdjęcie małżonków
- opinia proboszcza w przypadku katolickich OAO

Dokładna listę potrzebnych dokumentów oraz termin ich dostarczenia otrzymacie w wybranym przez Was ośrodku. Zgromadzenie tych wszystkich dokumentów, pomimo obszernej listy, nie zabiera więcej niż 2 tygodnie. A nawet tydzień jak się bardzo chce:).

Jak wcześniej wspomniałam sama procedura adopcyjna jest prowadzona różnie w różnych ośrodkach tu nie ma reguły, ze najpierw pedagog a potem psycholog a potem lekarz albo warsztaty... jedna rzecz jest niezmienna: ŻEBY JĄ ZACZĄĆ TRZEBA ZGŁOSIĆ SIĘ DO OAO (najwygodniej do najbliższego ale nie ma rejonizacji), zadzwonić i umówić się 1 spotkanie, a Panie już dokładnie powiedzą co i kiedy będzie...

Pamiętajcie też, że nie trzeba być Rockeffelerem żeby adoptować Dziecko, każda sytuacja rozpatrywana jest indywidualnie i brane są pod uwagę wszystkie elementy. Nie ma ściśle określonych progów dochodów, czy też konieczności posiadania mieszkania, ani tez stażu małżeńskiego ( chociaż często powtarza się wymóg 5-letniego stażu to jednak nie jest to obligatoryjne)... W razie wątpliwości co do kryteriów warto się udać do OAO na rekonesans...

Strasznie to długie wyszło ale mam nadzieję, że się przyda
Serdecznie pozdrawiam,



Temat: Czy warto studiować Informatyke Stosowaną?
To może ja się wypowiem. W końcu założyłem ten temat.

Przede wszystkim - przeniosłem się na IS, a to już dużo znaczy. Jak wrażenia? Tzn. tak - ilość materiału, wymagań itd... to jedno, a poziom i wiedza po ukończeniu IS to drugie (w każdym razie ja to teraz tak podzielę). Co do pierwszego - super! Bajka. Siedzę i się opier... obijam się. Mam dużo wolnego czasu (na I nie miałem go prawie wcale), luzy na zajęciach, łatwo, miło i przyjemnie. Póki co nie mam żadnych problemów z zaliczaniem czegokolwiek na IS (zaliczyłem nawet analizę na jednym z terminów IS, przez co ma z głowy jej powtarzanie w przyszłym roku (dodam, że zaliczyłem za pierwszym podejściem, a na I analiza była ostatecznie jedynym przedmiotem, którego nie zaliczyłem)).

I w ogóle inaczej żyję. Właśnie - ja żyję! Czego na Infie zwykłej nie mogłem powiedzieć. Tam się ciągle martwiłem - czy przejdę dalej, czy zaliczę przedmiot, czy zdam egzamin, czy dostanę dość punktów z kolosa... Naprawdę, to było destrukcyjne. A tutaj odżyłem. Zupełnie inne studia. Tutaj jest co najwyżej kwestia, na ile zdam, a nie czy zdam w ogóle. I to przy mniejszym nakładzie pracy. (To może być moje subiektywne odczucie, wiadomo, każdy uczy się inaczej i dla jednych to jest łatwiejsze, dla innych trudniejsze. Faktem natomiast jest (i to potwierdzają wszyscy), że na IS jest znacznie łatwiej niż na I).

Także pod tym względem - bardzo, bardzo fajnie. A co z drugą sprawą? No właśnie, to jest jedyna kwestia, jaka mnie martwiła. Jedyna, która powstrzymywała mnie przed przejściem na IS. Bałem się... czy tu poziom nie będzie za niski. Czy materiał nie będzie za bardzo odbiegał od zagadnień informatycznych. Czy nie będę za mało umiał po skończeniu IS. Tego się bałem... i troszkę nadal boję. Ale parę argumentów za tym, że nie powinienem się bać:
- student umie tyle, ile sam się nauczy. Niestety, w głównej mierze tak jest. I na Infie zwykłej też. Sporo zależy od samego studenta i od tego, ile on sam robi. Więc można dużo umieć po IS i mało (raczej mało) po I (tak mi się wydaje).
- programy nie są aż tak bardzo różne. Są pewne różnice, szczególnie na dalszych latach... ale czy ja wiem? To w końcu też jest informatyka, nawet jak stosowana. Mam nadzieję, że tak źle nie będzie. A nawet jeśli - patrz punkt pierwszy.
- jeśli poziom na IS jest za niski... zawsze można chodzić na wykłady I. Ja tak robię. W tym semestrze chodzę na Mat. Dyskretną i ASD. Na którymś następnym semestrze mój kolega chce chodzić do I na Sieci (ja naturalnie też). Zawsze jest to opcja, żeby poszerzyć wiedzę.
- jest też kwestia pracy. Kogo przyjmują pracodawcy? Ludzie po I czy po IS? Co mi się wydaje? Że jednych i drugich. Różni są pracodawcy i wg różnych kryteriów przyjmują. Jedni patrzą na konkretną uczelnię i skończony kierunek (ci mogą chętniej brać ludzi po I). Inni patrzą np. na doświadczenie (i leją na to, czy nasz kierunek ma w nazwie "Stosowana", czy też nie). Jeśli ma się doświadczenie, można mieć większe szanse zostania przyjętym do pracy (przy okazji warto zauważyć, że skoro na IS jest więcej wolnego czasu, to i łatwiej zacząć pracować (dla zdobycia doświadczenia i stażu) już w trakcie studiów, co później procentuje).

To chyba najważniejsze powody. Tak że... myślę, że nie tylko nie jest źle, ale jest nawet bardzo dobrze. Faktem też jest, że oczywiście po to się studiuje, żeby potem nam było lepiej... ale te 5 lat studiów też trzeba jakoś spędzić (w końcu to jest 5 lat naszego życia) i myślę, że dużo lepszym sposobem na to jest IS.

Ponadto - ja nie jestem na IS, bo mi zabrakło punktów na I. Jestem tutaj z własnego, świadomie podjętego wyboru. A to o czymś świadczy. Czy uważam, że dobrze zrobiłem? Tak. Czy uważam, że inni powinni iść na IS? Na ogół też tak. Jedynie jak ktoś np. lubi matematykę, a w szczególności analizę (której na I jest dużo, jeśli nie za dużo) lub jest na tyle dobry i mocny, że i tak się wszędzie utrzyma, to takim osobom polecam I. Mi bardziej odpowiada IS.



Temat: CZY KEJA JEST SZANTĄ?
Argument Yena, wymieniający kim jest Taclem, kim jestem ja, Bartosik - gdyby został użyty w normalnych mediach - stałby się gwoździem do trumny dla używającego. Słusznie wykpiony przez Taclema.
Sorry, z całym szacunkiem, ale ja Doda mam na koncie tysiąc koncertów, występowałam nawet na Wembley (tak!), a inni... Marek Niedźwiecki - wybitny dziennikarz, nie występujący na scenie. Robert Sankowski - fan, dziennikarz, nic mi nie wiadomo o stażu scenicznym. Wojciech Ossowski - organizator kilku koncertów... itd.

Częściowo w ciąży nie można być, zatem KEJA NIE JEST SZANTĄ

Maciek - problemem nie jest to, jak zrobić w środowisku szantowym COŚ po raz pierwszy. Problemem jest - jak wrócić do tego, co było. A kiedyś nie było internetu, nie było portali, nie było marketingu, nawet... nie było Bananów (tak!), a... była telewizja, było zainteresowanie, były wielotysięczne (!) nakłady kaset szantowych, wielkie i świetne artystycznie festiwale, jakich nie ma dziś.
Mimo iż jesteś wykonawcą, zadziwiasz mnie czasem, albowiem:
Koncert w Sali Kongresowej - był. Naprawdę nie słyszałeś??
Szanty w Giżycku - były wielkie. 8 000 ludzi jednorazowo. Era "przedbananowa". Teraz ten festiwal to tylko wspomnienie wielkich początków - 1993-97 mniej więcej.
Szanty w telewizji - były. Wielokrotnie. Programy z szantami, Siurawa, Koval jako goście Ibisza w studio, Shanties w głównym wydaniu Wiadomości (!), relacje z Shanties - godzina co najmniej, wiele "zapchajdziur" w dziwnych porach w TVP1 (jeszcze więcej w TVP3) - nie oglądałeś?????

"Młodego pokolenia" Kamil jest od Ciebie 8 lat starszy, Maciek... a Sąsiedzi niewiele młodsi od Bananów... [mają więcej płyt na koncie ] Ten protekcjonalny ton jest średnio uzasadniony. Szczegółów typu "doradca organizatorów Szanta Claus" się nie czepiam.
Podział na grupy WYKONAWCY, ORGANIZATORZY, FANI - kulą w płot. Wykonawcy Jurek O. i Kamil mają takie same spojrzenie jak organizatorzy-fani-dziennikarze mn, Bartosik i Taclem. Podział wygląda raczej jak Yen-reszta świata Przynajmniej na tym forum - zdanie rzeszy laików mało mnie interesuje.

Wypowiedź Grzegorza jest dla mnie kuriozum, ale w jednym się z nim zgodzę: nie bardzo bowiem rozumiem, czemu szanty mają trafić do TV. W branży rockowej w każdym małym miasteczku, w każdym domu kultury, w wielu małych knajpkach grają składy rockowe pod każdym względem bijące składy "szantowe". Byłem we Wrocławiu na jakimś kompletnie nieznanym zespole ostatnio w małej knajpce - mało kto na scenie szantowej ma takie umiejętności muzyczne.
Grzegorzowi wypada uświadomić, że festiwal nominuje do Shanties jeżeli SAM SIĘ ZGŁOSI DO ORGANIZATORÓW SHANTIES, tj. fundacji Hals. Szantki tego dopełniły - ot i cała tajemnica.
Co do 50 zespołów to też jestem ich bardzo ciekaw Na razie przesłuchałem składankę Rock'n'Shanty i wniosek jest jeden - szantowcy mogą spać spokojnie Poza nielicznymi bardziej uznanymi (Mordewind, Matelot, Morże Być, SMW) reszta stoi na słabym poziomie...

Kiedyś w TV było miejsce na folk, metal, jazz - wiele nisz. Szanty wypadły razem z nimi wszystkimi i nie ma co rozdzierać szat. Teraz dla TV nawet normalny rock jest niszą

Przejdźmy do konkretów: w Szantymaniaku nikt nie będzie mówił że Keja jest szantą, albowiem większość redakcji (ja, Bartosik, Taclem, Kamil vs. Yen) jest przeciw.



Temat: 1
Barni - przykro mi to mówić ale prezentujesz najbardziej prymitywny sposób myślenia, jaki jestem w stanie sobie wyobrazić...

Czy widziałem kiedyś biednego lekarza? No w sumie widzę codziennie rano w lustrze, widuję codziennie w szpitalu. Chyba, że mamy inne pojęcie "biedoty" w swoim słowniku. Ja zarabiam 960 zł netto miesięcznie, podobnie wszyscy inni młodzi lekarze. Wiesz ile wypłat potrzeba, że zrobić pie***ony remont silnika?

Niestety w Polsce utarł się stereotyp lekarza, biorącego łapówki lub zbierającego grubą kasę w prywatnym gabinecie. To teraz ja się spytam: widziałeś kiedyś młodego lekarza w prywatnym gabinecie? Nie, bo młodego nie stać na to, poza tym nikt do niego by nie przyszedł. Zaczynając od matury: 6 lat zapieprzania na studiach, rok stażu, 6 lat ostrego zapieprzania na specjalizację. Jeśli po drodze nie wpadnie żaden wolontariat (a często wpada), to po 13 latach można się nazwać specjalistą, otworzyć praktykę. Bierzemy drugi kredyt na 30 lat (pierwszy jest na mieszkanie), otwieramy gabinet. Mam nadzieję, że ktoś przyjdzie, zanim trzasnę jeszcze doktorat za kilka lat. Dlaczego nikt nie widzi, że przez te kilkanaście lat, pracowałem za połowę średniej krajowej? Na szczęście można dyżurować. 6 na miesiąc to standard ale jak się chce mieć fajne autko albo rodzinę założyć, to można wziąć więcej, nawet 10. Wtedy co trzecią noc spędzam w szpitalu ale mam szansę zwiększyć swoje zarobki o kilkaset złotych. Często się zastanawiam, czemu nie posłuchałem rodziny i nie poszedłem na SGH lub do PJWSTK. Ale życie to sztuka wyboru.

Ile Twoim zdaniem powinien zarabiać lekarz? 1/3 średniej krajowej? A może aż połowę? Przecież co on takiego robi? Wypisze kilka recept, gdzieś tam zajrzy, czegoś posłucha, czasami coś zoperuje. Każdy by to potrafił.
IMHO Polska jako zaścianek UE, jest takim ciemnogrodem, że aż przykro. Może kiedyś ludzie zrozumieją, czym się różni praca lekarza i nauczyciela od innych zawodów. Nie wiem, ile zarabia nauczyciel w krajach unii ale wiem ile zarabiają lekarze. Moje 960 zł przy 12000 zł na starcie w Wlk. Brytanii wygląda jak wygląda. A 12000 to tylko na początku, póki człowiek się czegoś nie nauczy. Ktoś pewnie powie, że w wlk. Brytanii jest lepsza wyleczalność, np. nowotwórów. Proponuję wtedy porównać ogólnokrajowe programy profilaktyczne w Polsce i tam. U nas służba zdrowia jest prawie prehistoryczna. Jeśli to wina lekarzy, to już wiele szpitali na świecie popełniło straszny błąd, zatrudniając nas.

O pielęgniarkach nikt nie zapomniał. Czy one zapomniały o nas rok temu, skoro my nie braliśmy udziału w negocjacjach?

Ty, jako znawca, powiedz mi proszę. Jak strajk miałby się odbywać, żeby uderzać w rząd, bez uderzania w Bogu ducha winnych pacjentów?
Żeby coś się zmieniło w tej sprawie, potrzebna jest niemalże rewolucja. Potrzebna jednak jest też świadomość obywateli, a przykład Twój i innych pokazuje, że jej niestety nie ma.

Tirintiego widziałem i nie będę tego komentować. Masz tylko szczęście chłopaku, że trafiłeś na lekarzy, a nie na rolników, górników itp. My przecież składaliśmy przysięgę i nam nie wypada pewnych rzeczy...

R.I.P.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Znaleziono 109 wyników • 1, 2, 3