Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekt biurka





Temat: Projektanci nielubelscy podporą Urzędu Miasta
Projektanci nielubelscy podporą Urzędu Miasta
LUBLIN UNIJNE PIENIĄDZE PRZECHODZĄ NAM KOŁO NOSA (Kurier Lubelski)

Ratusz zleca przygotowanie unijnych projektów firmom spoza Lublina. Blisko
połowa dokumentacji zawiera poważne błędy, a za dokument i tak trzeba płacić.
Pieniądze z budżetu przeciekają przez palce.

Na docieplenie budynków i przebudowę węzła ciepłowniczego czeka kilkadziesiąt
lubelskich szkół i przedszkoli. W tym roku w kilku placówkach, w tym m.in. w
Szkole Podstawowej nr 23, 27, 29, Gimnazjum nr 10, VII LO oraz Zespole Szkół
Geodezyjno-Budowlanych i Chemicznych miały się rozpocząć prace na łączną sumę
ok. 30 milionów zł. Miejscy urzędnicy mieli je „wyciągnąć” z unijnej kasy.
Wiele wskazuje jednak na to, że remontów w tym roku nie będzie. Dlaczego? Na
to pytanie dyrektorzy szkół nie otrzymali żadnej odpowiedzi.
– Poinformowano nas tylko, że prace rozpoczną się najwcześniej za rok – mówi
Mirosława Pietruszewska, dyrektor SP nr 29, w której wymiennikownia ciepła
potrzebuje natychmiastowej modernizacji.
– Nie chcę myśleć co będzie zimą. Przecież nas tu zaleje.
– To nie nasza wina – broni się Tadeusz Dziuba, z-ca dyrektora wydziału
organizacji UML. – Porozumienie, na mocy którego moglibyśmy ubiegać się o
środki unijne, nadal nie zostało przez Ministerstwo Ochrony Środowiska
podpisane. Musimy czekać na ich decyzje.
Dyrektor Dziuba zapewnia, że magistrat ma już prawie kompletną dokumentację
projektowo-wykonawczą. Okazuje się, że projekty wykonują firmy z niemal całej
Polski (na liście znalazły się m.in. biura z Krakowa, Radomia i Ostrowca
Świętokrzyskiego), z Lublina do przetargu stanęło zaledwie jedno biuro.
Dlaczego?
– Lubelskie firmy nie są tym zainteresowane – tłumaczy Tadeusz Dziuba, z-ca
dyrektora wydziału organizacyjnego UML. – Twierdzą, że mają ciekawsze
zlecenia na blisko dwa lata do przodu. Jesteśmy bezradni.
– Ile kosztuje wykonanie takiego projektu?
– Cena jest uzależniona od wielkości obiektu – wyjaśnia dyrektor Dziuba. – Za
jeden projekt musimy zapłacić od 21 do 130 tys. złotych.
– Podobno wiele z nich zawiera poważne błędy, ponieważ są pisane „zza
biurka”, a projektant nie widział budynku na oczy?
– To prawda – przyznaje dyrektor Dziuba. – Dlatego część z nich otrzyma za
wykonanie tylko 50 proc. kwoty zawartej w umowie.
– Ale przecież błędy w dokumentacji automatycznie wykluczają projekt.
– Tak, ale staramy się je na bieżąco weryfikować.
– Nie taniej byłoby zatrudnić specjalistów w ratuszu?
– To zależy od prezydenta, a nie ode mnie – ucina dyrektor Dziuba.

Małgorzata Wach

KOSZTY

Ponad pół miliona, tyle ratusz wydał już na przygotowanie projektów
termomodernizacji szkół w 2005 r. Do 2009 r. wszystkie powinny dostosować się
do norm unijnych. Na liście jest ponad kilkadziesiąt placówek. Przeciętnie
termomodernizacja szkoły kosztuje ok. 2,5 miliona zł, a przedszkola ok. 1
miliona.

OPINIE CZYTELNIKÓW KURIERA:

Re: Płacimy za cudze błędy (Wynik: 0)
przez Anonim Opublikowano: 09 Cze 2005 - 08:00
NAPISZCIE KTO I JAKI MA CEL ZLECAĆ TAKIE PRACE I ILE MA ZA
ZLECANIE!!!!!!!!!!!!!

Re: Płacimy za cudze błędy (Wynik: 0)
przez Anonim Opublikowano: 09 Cze 2005 - 08:32
Zakładając,że firmy projektowe opóźniają opracowanie projektów,za które
trzeba i tak płacić......
Czy w tym UMLu nie ma osoby,która potrafi przygotować przetarg?A powinien on
być tak przygotowany,że firma która się nie wywiąze z zadań,powinna ponieść
konsekwencje finansowe.
Przecież powinni wpłacić wadium (kaucję czy jak to nazwać).
A może takie projekty opracowują firmy,w których swój "udział" mają
pracownicy z ratusza.A może to firmy z powiązaniami rodzinnymi pracowników
ratusza.Czyż nie warto tego sprawdzić?

Re: Płacimy za cudze błędy (Wynik: 0)
przez Anonim Opublikowano: 09 Cze 2005 - 14:46
Jezu Kochany w jakim mieście ja żyję? Pan Dziuba wprowadza opinię w błąd.
Mówi o projektach czy audycie energetycznym za koszmarne pieniądze. Panie D.
jaki projekt? na wymianę okien?, zaworów?ocieplenie styropianem ścian i
stropów? Niech Pan nie wciska ludziom kitu.
Kto robi projekt na wymianę okien w mieszkaniu?
Prawda jest inna te wszystkie biura spoza i inne firmy to po prostu pralnia
pieniędzy ot i tyle.
A bez emocji. Audyt energetyczny na budynek wspólnoty w której mieszkam
kosztował kilkaset złotych. W audycie przedstawionop przedsięwzięcia dające
oszczednośc energii cieplnej 20% (wymiana zaworów, ocieplenie stropu, wymiana
drzwi i okien w części wspólnej). Wiemy z tego jaką metoda ocieplic strop,
jaką dac gruboś grubośc styropianu na ściany a okna i drzwi do koloru do
wyboru. Są też wykonawcy którym to wystarczy. A do tego dodam, że w Lublinie
jest dośc duża rzesza fachowców którzy mają certyfikaty audytorów.
A jeżeli trzeba przebudowac instalację c.o. to i owszem projekt jest
potrzebny, ale najpierw ocieplenie i modernizacja w zakresie jak wyżej




Temat: Nowe drogi, wodociągi, oświetlenie itp.
I właśnie z tych powodów i z takiego rozumienia sprawy, do tej pory nie
wypowiadałem się w sprawie budowy ulicy Tymotki na tym forum.

Ustosunkuję się do tych dotychczasowych opinii tylko raz, gdyż jak to bywa na
tym forum rozpalone macie głowy, a więc:

Malinova1

Tak jak pisałem w tym artykule nasze prośby o zbudowanie ulicy trwały od 2001
roku, czyli na dzień dzisiejszy to już 6 lat. Jeżeli to za krótko to wybacz ale
dla nas aż za długo.
Bajka? Otóż nie. Specjalnie opisałem w tym artykule, chronologicznie całą
historię powstawania ulicy. Czy ktoś chce w to wierzyć, czy nie, to jego sprawa.
Prawda jest jednak taka jak w artykule.
Czas? No cóż, mówi się, że tylko osoby zajęte umieją tak się zorganizować by
mieć go więcej. Wszyscy mamy tyle samo czasu 24 godziny na dobę. Po prostu
trzeba chcieć i być zdeterminowanym.
„Znajomości”. No chyba przesadziłaś. Przez cały czas projektowania, zdobywania
odpowiednich pozwoleń, decyzji i ustaleń, czekania na uprawomocnienia, podjęcia
sprawy z biurka, poznałem faktycznie jakby się te „znajomości” przydały, to może
byśmy mieli ulice już dwa lata temu.
I jeszcze jedno Malinova1. Podejmując się tych działań na rzecz ulicy
przyświecała mi jedna idea. Dać przykład, wskazać kierunek i otworzyć możliwości
innym chcącym działać. Okazało się, że było warto, bo już kolejne trzy ulice
zainstalowały oświetlenie ozdobne, a to właśnie dzięki temu przykładowi.
Wcześniej właśnie zarząd dzielnicy był przeciwko takim innowacjom. Ale chyba
przyznasz, że milej żyje się patrząc na coś fajnego niż na betonowe słupy.
Uwierz mi, ja też byłem realistą jak zabierałem się za ten projekt, ale teraz
wiem, że wielu rzeczy się jednak nie wiedziałem.

Zbogdanca

No i co mam Tobie odpowiedzieć. Co bym nie napisał, to i tak będziesz uważał swoje.
Faktycznie data pozwolenia na budowę wg postępowania urzędowego trwającego dwa
lata, zbiegła się z datą wyborów. Lecz artykuł był sprostowaniem na ataki na
radzie dzielnicy jednego radnego z SLD, nie mającego zielonego pojęcia o czym
mówi. Polecam sprawozdania z sesji rady dzielnicy w których się wypowiadaliśmy i
broniliśmy naszych racjii. A tak na marginesie, to właśnie ten ówczesny radny
dawał przykład swoim najbliższym sąsiadom jak jest prawy, zamykając drogę
dojazdową do ich posesji.

Jogger007

Tak Jogger007, artykuł który umieściłem na tym forum, był podyktowany właśnie
Twoimi spostrzeżeniami np. drogą dojazdową do Piasta Kołodzjeja. Miałem
nadzieję, że wskażę Tobie jakiś kierunek lub coś podpowiem, a tu proszę –atak.
Bardzo się powstrzymuję aby nie pisać w podobnym stylu co Twój, choć to trudne.
Jednak muszę podkreślić, że daleki jesteś od prawdy i niestety Twoja wypowiedź
świadczy o dużej niekompetencji.
Jak sam napisałeś ulica jest „ślepa” i tu masz rację, masz też rację że jest
nawrotka. Nie zadałeś sobie jednak trudu zapytania samego siebie lub innych
dlaczego tak jest. Mogłeś też zajrzeć do map geodezyjnych lub udać się do urzędu
i poprosić o wyjaśnienie – takie masz prawo. Prawda jest taka, że ulica kończy
się w tym miejscu, gdyż od nawrotki do ul. Olesin jest to teren prywatny i nikt
nie może nikogo zmusić by oddał go na cele społeczne. A może uważasz, że
dzielnica powinna wykupić ten teren? To dopiero byłoby zamieszanie.
Jeżeli chodzi o pieniądze na inwestycje, to znowu się mylisz. Trzeba tylko
wiedzieć, czyli „odrobić lekcje”, jak tych pieniędzy należy szukać i jakie są
możliwości z nich skorzystania. Ale przecież ty uważasz że tylko się należy. My
uważaliśmy inaczej, wzięliśmy sprawy w swoje ręce zaryzykowaliśmy własne
pieniądze w projekty.
Z Twojej wypowiedzi wnioskuję, że byłeś odwiedzić naszą ulicę bo dobrze opisałeś
jej wygląd. Bardzo mnie to cieszy, że i Tobie jak widzisz ,wygodnie się nią
jechało lub nawet spacerowało. Wszystkie opisy pasują do dobrze zaprojektowanej
ulicy, choć muszę Ci przyznać, że w trakcie projektowania musieliśmy zmieniać
projekt, gdyż nie zgodzono się na dwa chodniki, odwodnienie sączkowe i inne
wyprofilowanie ulicy. Dopiero wówczas byłaby to ulica odpowiadająca wszystkim
standardom miejskim. Niestety obecny jej wygląd jest dostosowany do standardów
Zielonej Białołęki. A przecież nie jest to ani jedyna ani pierwsza ulica
zbudowana na Białołęce. Taka jest rzeczywistość.
Oczywiście z tych pieniędzy można by było utwardzić i 10 podobnych ulic. Można
by było i spożytkować je na wiele innych celów. Wiem że i ty znalazłbyś dużo
innych znakomitych pomysłów na ich spożytkowanie. Ale zapewniam Ciebie, że
byłyby to cele poniekąd bliskie Twoim potrzebom.
Przykre jest jednak to że sam nie wierzysz w to co piszesz. Uważasz że na
Zielonej Białołęce nie można robić porządnych ulic? Uważasz że to co dobre
należy się tylko innym dzielnicom a nie nam? Nawet i w naszej dzielnicy ale na
zachód o Modlińskiej jest lepiej niż u nas. Pamiętaj, że zawsze muszą być Ci
pierwsi z których można brać przykłady a i ty możesz być tym pierwszym.
Jeżeli chcesz wymieniać potrzeby które należy wykonać na Zielonej Białołęce, to
nie jesteś oryginalny. Jest ich tyle że ja musiałbym wymieniać je bez końca,
wystarczy jednak przejrzeć je na forum. Chodnik na Ruskowym Brodzie owszem jest
potrzebny, lecz znów wypowiedziałeś się o problemie a nie jak go rozwiązać. Masz
pole w którym możesz się wykazać. Możesz zająć się wyprowadzeniem prawnym
działek na których ma być zbudowany chodnik oraz zgodami mieszkańców na
przesunięcie w niektórych miejscach ogrodzeń. Potem to już pestka. Pomożesz przy
projektowaniu chodnika i potem samo się zbuduje.

I jeszcze jedno dla Twojej informacji. Dla ścisłości, domów jest 30 a nie 20.
Dzięki włożonej pracy przy budowie ulicy Tymotki, przyspieszona została
inwestycja wodociągowa w tym rejonie, skierowane zostały funduszy TP-sy na
infrastrukturę telekomunikacyjną dla Zielonej Białołęki i jak pisałem powyżej
wskazano innym możliwość instalowania innego, ciekawszego oświetlenia ulic. Czy
uważasz że to nic?
Sam sobie odpowiedz.

Reasumując
Każdy punkt widzenia zależny jest od punktu siedzenia. Zamiast doszukiwać się w
sprawie budowy ulicy Tymotki jakiś podtekstów, proponuję abyście wzięli przykład
z naszej ulicy i jednoczyli się w konkretnych projektach i celach, lub
wychodzili z własną inicjatywą. My byliśmy jednomyślni w 100%. Ale czy mieliśmy
inne wyjście? Tak. Bierność.

Corfu






Temat: Wywiad z prezydentem Rzeszowa
Wywiad z prezydentem Rzeszowa
lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,7535544,Recepta_na_sukces__Rozmowa_z_prezydentem_Rzeszowa.html
"Recepta na sukces. Rozmowa z prezydentem Rzeszowa
Rozmawiała Małgorzata Domagała
2010-02-07, ostatnia aktualizacja 2010-02-07 15:25

Przed przygotowaniem propozycji do budżetu spotkał się z mieszkańcami 35 razy,
by dowiedzieć się czego oni najbardziej potrzebują, a gdy padał śnieg do
trzeciej w nocy jeździł po mieście, bo zależało mu by ludzie dotarli rano do
pracy
. Prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca pytamy jak dobrze zarządzać
miastem

Małgorzata Domagała: Z sondażu PBS DGA przeprowadzonym dla "Gazety" wynika, że
Adam Wasilewski, prezydent Lublina może liczyć na poparcie wśród 18,3 proc.
wyborców. Tymczasem na Tadeusza Ferenca zagłosowałoby aż 70 proc. Jak
skomentuje Pan tak dobry wynik?

Tadeusz Ferenc: Nie działam pod poparcie, nie interesują mnie sukcesy, ale
potrzeby. Robimy po prostu to czego ludzie od nas oczekują.

Czy to prawda, że objeżdża Pan codziennie miasto, by sprawdzić co trzeba poprawić?

- W ubiegłym tygodniu z niedzieli na poniedziałek jeździłem do trzeciej w
nocy. Mieliśmy śnieżycę, więc sprawdzałem, ile pługów pracuję i miałem
pewność, że żadna z firm, które mają umowy na odśnieżanie miasta, nie
przycupnie ani na chwilę. A zależało mi, by ludzie w poniedziałek dotarli do
pracy. W środę też jeździłem, ale tylko do północy. Przed pracą takie objazdy
robię i zimą i latem. Patrzę czy nie jest brudno, widzę czasem, że np. znaki
czy światła są nie tak ustawione. Zza biurka w ratuszu pewnych rzeczy nie da
się zauważyć.


A oprócz tego spotyka się pan jeszcze z mieszkańcami?

- Oczywiście. Jesienią kiedy konstruowaliśmy budżet, z mieszkańcami
spotkałem się w sumie 35 razy (prezydent Lublina w ratuszu ma spotkania z
mieszkańcami raz w miesiącu)
. Niedawno rozmawiałem z mieszkańcami nowo
przyłączonych dzielnic, bo chcieliśmy ustalić, jakie potrzeby są tam
najpilniejsze. Przyszło na nie aż 360 osób. W ciągu ostatnich lat
powiększyliśmy powierzchnię miasta o 117 proc. [z 53,69 km kw. do 115,8 km kw.
- md]

Co dalej dzieje się z wnioskami mieszkańców?

- To są najczęściej wnioski dotyczące kanalizacji czy nowej drogi. Na przykład
w 2006 r. dzielnica Załęże chciała szkoły. Zaczęliśmy ją budować i już
niedługo będziemy oddawać do użytku. Wszystkie ustalenia ze spotkań są
spisywane, potem zastanawiamy się, co możemy zrealizować, następnie biuro
kontroli urzędu sprawdza, które polecenia zostały wykonane, a które nie.
Wiadomo, że nie wszystkie prośby możemy spełnić, bo np. nie uruchomimy
dodatkowej linii autobusowej tylko dla jednej osoby.

Jakie były główne problemy Rzeszowa kiedy został Pan prezydentem?

- Miasto znałem doskonale, bo jestem z nim związany od 1972 r. Problemy
były różne: komunikacyjne, edukacyjne, związane z koniecznością upiększeniem
miasta i remontami budynków. Po kolei zaczęliśmy je rozwiązywać. Na przykład w
Rzeszowie nie ma już graffiti


W jaki sposób udało się je zwalczyć?

- Po prostu konsekwencją. Po pierwsze dawaliśmy nagrody za złapanie tych co
malują. Pewnego razu zatrzymano studenta polonistyki, który zamalowywał mury.
Nagłośniliśmy tę sprawę. Zmuszaliśmy też do remontów. Na przykład w centrum
miasta szpecił budynek urzędu wojewódzkiego, więc napisałem do wojewody: panie
wojewodo, szpeci mi pan miasto. Odpisał: ma pan rację panie prezydencie. Będę
szukał pieniędzy. I budynek jest dziś odremontowany, podobnie jak wiele innych.

W Lublinie ciągle słyszymy, że nie ma pieniędzy, przede wszystkim na duże
inwestycje. Jak jest w Rzeszowie?

- Ja nie narzekam. Rzeszów jest na pierwszym miejscu w Polsce jeśli chodzi
o wielkość pozyskiwanych funduszy europejskich w przeliczeniu na jednego
mieszkańca.
To kwota 5 tys. 163 zł w przeliczeniu na jednego mieszkańca [w
Lublinie tylko 2 tys. 831 zł - md]. Ale na tę kwotę składają się też pieniądze
pozyskane przez uczelnie, szpitale czy nawet kościoły, co świadczy o dużej
aktywności różnych instytucji w Rzeszowie. W urzędzie cały czas szukamy
pieniędzy, przygotowujemy wnioski, kontaktujemy się z ministerstwami. Nie mam
konkretnej recepty, jak je pozyskiwać, ale przyznam, że mocno gonię swoich
urzędników by informowali mnie o możliwościach sfinansowania a to nowego
przedszkola, a to kanalizacji.

Ile wybudował Pan kilometrów ścieżek rowerowych? Lublin ma ok. 35.

- Wyliczyli mi niedawno, że 80 km i niedługo będę budować kolejny odcinek.

A jak wygląda Pana współpraca z uczelniami?

- Dobrze. W tej chwili oddaliśmy już naukowcom kilkanaście mieszkań. Teraz
budujemy nowy blok komunalny i planujemy kolejne trzy. Ich jakość jest bardzo
dobra. Poza tym najbliższą sesję rady miasta przygotowujemy projekt uchwały w
sprawie przekazania gruntów dla uniwersytetu za złotówkę, gdzie powstaną
kolejne obiekty uczelni.

Ale chciałbym powiedzieć, że czuję się związany Lublinem, tu studiowałem,
mieszkałem też w Świdniku. Jadąc do Warszawy, zahaczam więc czasem o Lublin.

I co Pan by zmienił, doradził naszemu prezydentowi?

Z całą pewnością Lublin ma bardzo dobrych specjalistów, więc nie śmiałbym
doradzać.

* Tadeusz Ferenc jest prezydentem Rzeszowa od 2002 r.

Lublin i Rzeszów

W Lublinie mieszka 356 tys. mieszkańców, a w Rzeszowie - 178 tys."

A co w Olsztynnie? Nie da się??



Temat: CZARNA LISTA- UWAGA
CZARNA LISTA - STOLARZ !!!
Piszę ten post, aby ostrzec Was przed oszustem Józefem Wąsowskim, oferującym
swoje usługi stolarskie za pośrednictwem ogłoszeń w prasie !!! Jest to dość
długa historia, ale proszę Was, forumowicze, przeczytajcie to i być może ktoś
będzie mi mógł coś doradzić, może znajdą się wśród Was inne osoby oszukane
przez Józefa Wąsowskiego - jeśli tak, bardzo proszę o kontakt na e-mail:
agamuza@gazeta.pl

Cała historia zaczęła się od pomysłu remontu i wymiany mebli w mieszkaniu. Na
początku sierpnia z ogłoszenia wezwałyśmy (mieszkam z mamą) stolarza -
ogłoszenie w GW brzmiało jakoś tak: stolarz, solidnie, meble, zabudowa itp.
oraz numer telefonu. Planowałyśmy porównać oferty paru fachowców, ale po
pierwszej wizycie tego Pana byłyśmy pod wrażeniem jego profesjonalizmu i
rzeczowości - zrezygnowałyśmy z reszty wizyt stolarzy i zdecydowałyśmy się
właśnie na pana Józefa Wąsowskiego (podaje personalia w celu ostrzeżenia innych
forumowiczów - proszę o nieusuwanie przez admina tego postu). Przez 2 godziny
mierzył, liczył, rysował, a nastepnie przedstawił projekt zabudowy kawałka
pokoju oraz narożnego biurka pod komputer i zabudowanego narożnika do kącika
jadalnego. Wszystko wyglądało dokładnie tak, jak sobie to wymarzyłyśmy. Pan
podał cenę za materiały i robociznę, a nastepnie zaproponował spisanie umowy o
dzieło - www.voila.pl/jn478/ tu możecie obejrzeć skan tej umowy z
usuniętymi naszymi danymi osobowymi. Pan Wąsowski wylegitymował się dowodem
osobistym - dane w dowodzie zgadzały sie z tym, co możecie zobaczyc na skanie
umowie. OK - dałyśmy pieniądze na materiały i pożegnałyśmy pana szczęśliwe, że
trafił nam się taki dobry fachowiec. Uwierzcie mi, że do naiwnych nie należymy,
ale on naprawdę sprawiał wrażenie bardzo uczciwego i rzetelnego człowieka.
Następnego dnia zjawił się, aby nam pokazać wzory kolorów drewna, potem jeszcze
nam obłożył ścianę kartongispem; w międzyczasie do określonego terminu odbioru
i montażu mebli, dzwoniłyśmy jeszcze parę razy do niego z prośbą o pomoc np.
przy zakładaniu nowych karniszy itp. Wydawało się, że spadł nam z nieba,
ponieważ mój tata nie żyje, a narzeczony przebywa zagranicą. Nadszedł termin
odbioru mebli, a pan Józef dzwoni i bardzo przepraszając mówi, że była awaria w
stolarni, są opóźnienia i że meble będą za tydzień na 100 %. Może sie zdarzyć
awaria, no cóż - troszkę rozczarowane czekałyśmy na meble; w weekend zaczeły
się problemy z telefonem pana Józefa - pół dnia miał wyłączony, potem nie
odbierał, ostatecznie sam zadzwonił, że się przeciągnie wykańczanie mebli, bo w
stolarni muszą robić meble w kolejności zamawiania i musimy jeszcze poczekać...
Obiecał dzwonic i nas informowac o sytuacji z naszymi meblami - nie dzwonił i
miał wyłączony telefon - cała sytuacja miała miejsce w okresie 02 sierpnia - 01
września. Mam nokię, więc wysyłałam smsa z żądaniem kontaktu i czekałam na
raport, jak dostałam raport natychmiast dzwoniłam. Zrobiłam awanturę, że co to
ma znaczyć, że on telefonu nie odbiera, my się denerwujemy itp. Tłumaczył się,
że ma kiepską baterię i dopiero wieczorem może naładować telefon, a on naprawdę
nie ma wpływu na stolarnie i musimy czekać... Po trzeciej tego typu rozmowie
zaczęłam mieć lodowate dreszcze wzdłuż kręgosłupa i już sobie wyobrażałam, jak
nas zrobił na szaro. Zażądałyśmy zwrotu całości wpłaconej kwoty lub montażu
mebli. 1 wrzesnia wieczorem, pan Józef zadzwonił na domowy telefon i podczas
rozmowy z mamą (wściekła zażądała natychmiastowego zwrotu kasy) zaklinał się,
że meble przywiezie we wtorek (wczoraj) rano i będzie już montował. Miał
zadzwonić w poniedziałek i jeszcze potwierdzić. Nie zadzwonił w poniedziałek i
nie przywiózł mebli we wtorek. Pod podanym numerem tylko poczta głosowa, smsy
nie dochodzą. Wczoraj wieczorem pojechałyśmy pod podany przez niego na umowie;
adres (widniejący w dowodzie osobistym) - ul. Znanieckiego 6 m. 15, na
Gocławiu. Domofon nie odpowiadał, zaczepiłyśmy kobietę wchodzącą do tego bloku -
nie mogę powiedzieć, że zdziwiło mnie to, co od niej usłyszałam: Józef
Wąsowski od ponad 2 lat nie mieszka przy ul. Znanieckiego 6 m. 15, obecnie
mieszkają tam kompletnie obcy dla niego ludzie, w przeciągu tych 2 lat, pod ten
adres przychodziło bardzo wielu ludzi oszukanych przez Józefa Wąsowskiego - nie
jesteśmy pierwsze, co nas wcale nie pocieszyło. Nikt z sąsiadów nie znał
miejsca obecnego pobytu J. Wąsowskiego. Następnym naszym krokiem było
powiadomienie policji - w końcu 1.900 PLN to niemało pieniędzy. Na posterunku
oficer orzekł, że niewywiązanie sie z umowy o dzieło nie jest przestępstwem i
poradził założyć sprawę cywilno-prawną (być może nie zachowuje formalnych
określeń prawnych - przepraszam) o zwrot należności; policja nic nie może
zrobić, ponieważ według nich, Wąsowski jedynie nie dopełnil obowiązku
meldunkowego - skoro legitymuje się dowodem osobistym z adresem, pod którym juz
nie jest zameldowany - jest to tylko wykroczenie... Jeśli jednak założymy
sprawę w sądzie, policja z nakazu sądu odnajdzie Wąsowskiego. Być może znajdzie
sie ktoś jeszcze oszukany przez niego - zawsze większa szansa na odzyskanie
pieniędzy, jeśli zgłosi się więcej ludzi i również złoży pozew przeciwko
Wąsowskiemu.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 4 z 4 • Znaleziono 133 wyników • 1, 2, 3, 4