Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Prokop Wielki
Temat: Nowy blok na Obozowej!
do shaddocka
witaj
miasta.gazeta.pl/krakow/1,35798,3347535.html
To w świetle pozostawinia sobie przez spółdzielnię naszego parkingu.
Pan Prezes powiedział że (cytuję): "teren pod parkingiem zostanie mieszkańcom
Szwaji" przekazany"
"Był parking, będzie blok mieszkalny"
Parking przy ul. Obozowej - ma tu powstać nowy blok
Na osiedlu przy ul. Obozowej, w miejscu zaprojektowanego i już wybudowanego
parkingu, powstanie nowy blok. Inwestor, nie zważając na protesty mieszkańców,
zlikwidował miejsca parkingowe i rozpoczął budowę nowych mieszkań.
Osiedle przy ul. Obozowej na pierwszy rzut oka przypomina miejsca znane z miast
niemieckich czy szwajcarskich - spokojna okolica, małe gustowne bloki. Przed
budynkami ogródki z kwitnącymi kwiatami, krótko przycięta trawa. Po całym
osiedlu prowadzą równe chodniki i alejki z kostki brukowej. Do dyspozycji
mieszkańcy mają sklepiki i punkty usługowe. Jest kameralnie, czysto i
schludnie. - Na osobach z zewnątrz osiedle rzeczywiście może robić dobre
wrażenie. Gdyby nie kilka szczegółów - podkreśla Jarosław Wąs, mieszkaniec
Obozowej. - Na osiedlu nie ma gdzie parkować. Zastawione są wszystkie drogi i
chodniki. Samochody wjeżdżają już na trawniki. A może być jeszcze gorzej. Bo
Mirabud (inwestor osiedla) zlikwidował istniejący parking i na jego miejscu
rozpoczął budowę... bloku. Została złamana zasada mówiąca, że na jedno
mieszkanie przysługuje jedno miejsce parkingowe. Czy takie działanie jest
zgodne z prawem? - pytają mieszkańcy ul. Obozowej, zawiedzeni pogarszającym się
komfortem mieszkania.
Na osiedlu znajduje się 210 mieszkań. W pierwotnym projekcie do ich dyspozycji
przeznaczono 143 miejsca parkingowe przy każdym bloku oraz ponad 50 miejsc na
ogrodzonym parkingu. Czyli wspominana wcześniej zasada była mniej więcej
zachowana. Oddając do użytku osiedle, Mirabud podzielił jego teren
(poszczególne budynki) na autonomiczne wspólnoty. Zachował jednak prawo
własności do parkingu. Wstrzymał sprzedaż miejsc na nim, a następnie wystąpił
do magistratu o "wuzetkę" i pozwolenie na budowę na tym terenie nowego bloku. -
Zainteresowanie wykupem miejsc parkingowych było niewielkie, teren stał
niewykorzystany i niszczał. Postanowiliśmy go zagospodarować. Wydział
architektury wydał nam "wuzetkę" i pozwolenie na budowę. Wszystko jest zgodnie
z prawem - tłumaczy Bartosz Prokop z Mirabudu. - To nieprawda, że nie było
chętnych na miejsca parkingowe. Mieszkańcy byli zainteresowani. Nie chciano ich
jednak sprzedawać. Można się tylko domyślać, że inwestor od początku chciał tam
wybudować blok. Ale aby osiedle zostało odebrane, musiał wykazać, że istnieje
odpowiednia liczba miejsc parkingowych - domyśla się Jarosław Wąs.
Wydział Architektury i Urbanistyki UMK nie ma sobie nic do zarzucenia w tej
sprawie. - Nie ma przepisu mówiącego wprost o zasadzie jedno mieszkanie równa
się jedno miejsce parkingowe. Mimo to przy wydawaniu decyzji o pozwoleniu na
budowę pilnujemy, żeby była ona zachowana. Tak też było w przypadku tego
osiedla - tłumaczy Ewa Potrawka z WAiU. Nagle jednak placów do parkowania na
osiedlu ubyło, a na ich miejscu powstanie nowy blok. Jak się dowiedzieliśmy,
będzie się w nim znajdowało dwanaście mieszkań i tyle miejsc parkingowych
zagwarantował przyszłym mieszkańcom Mirabud. Czyli zasada, której pilnuje
magistrat, zostanie zachowana. - Jeśli inwestor spełni wszystkie warunki, nie
mamy możliwości prawnych wstrzymania pozwolenia na budowę. Takie są przepisy,
my ich nie ustalamy - podkreśla Ewa Potrawka.
Temat: Czy w Polsce państwo ma zabezpieczać rozwój sekt?
Dane bibliograficzne na temat ruchu Hare Kryszna dla Lokisa
Anglojęzyczne:
1. Prasa:
"Dreshner ordered Extradited", The Inteligencer, 1987 (Aug, 14);
Gruson Lindsay "2 Hare Krishna Aides Accused of Child Molesting", The New York
Times, 1987 (Feb, 18);
"Hare Krishna Leader Repored to Linked to Murder of his Critic", The New York
Times, 1987 (June, 17), str.9;
Herrison Eric, "Crimes Among the Krishnas: The world wouldn''t listen to Stephen
Bryant''s charges against his religion''s leaders until he was murdered", The
Philadelphia Inquier Magazine, 1987 (April, 5);
Hubner John, Gruson Lindsay, "Dial Om for Murder: The Hare Krishna church, once
brimming with youthful idealism, has becoome a haven for drug traffikens,
suspected child molesters - and killer", The Roling Stone, 1987 (April, 9),
str.53;
Johnson Hilary, "Children of a Harsch Bliss: In a West Virginia Commune, An
Extraordinary Look at Life and Love Among the Krishna", Life Magazine, 1980
(April);
"Krishna Killer Orderd Extradited", CAN News, 1987 (Sept - Oct);
"Murders Drug and Abuse charges Shake Krishnas", Akron Beacon Journal, 1986
(June, 22);
Pais Arthur, "Hare Krishna! Hare Scandal!", The Society Magazine [Indie]. 1991;
2. Książki:
Daner F.J., "The American Children of Krishna. A Study of the Hare Krishna
Movement", New York, 1976;
Hubner John, Gruson Lindsay, "Monkey an a Stick. Murder, Madness and the Hari
Krishnas", New York, 1988;
Levine F., "The Strange World of Hare Krishna", New York, 1973;
Ritchie Jean, "The Secret World Cults, Inside the Sects that take over Lives",
Angus & Robertson [Wielka Brytania], 1991;
Yanoff M., "Where is Joey? Lost Among the Hare Krishnas", Chicago, 1981;
Niemieckie:
"Deutscher Bundestag 13 Wahlperiode", 13/4132 (15.03.96);
Haack Friedrich-Wilhelm, "Die neuen Jugendreligionen"(TB), 22. Aufl.,
1984, "Jugend-religionen - Ursachen, Trends, Reaktionen", 2. Aufl., 1980, "Eine
Kastenordnung für Abendland - das Geselschaftskonzept der Hare Krischna
Bewegung", 1984;
"Hindu-Gurus heute, Werkmappe Sekten, rel Sondergemeinschaften, Weltan-
schauungen", 1992, nr 65, str. 27 - 33 (Die Hare Krischna-Bewegung);
Hummel Reinhard, "Indischen Mission und neue Frömmigkeit im Westen", 1980;
Kohle Hubert, "Kulte, Sekten, Religionen", Pattlochverlag, Augsburg, 1994;
"Lexikon der Sekten, Sondergruppen und Weltanschauungen", Herder, 1991
(str.498 - 500);
"Schleswig-Holsteinischer Landtag 13 Wahlperiode", 13/2630 (21.03.95), Bericht
über Aktivitäten von Sekten in Schleswig-Holstein;
Zöpel Ursula, "Aufstieg und Fall des ISKCON-Guru Kirtanananda", in:
Materialdienst EZW, April 1992, str. 99 -111;
Polskie:
1. Prasa:
Chełchowski Wojciech, "Sekty, zniewolenie umysłu", Naj, nr 23/97;
"Darmowe obiadki Hare Kriszny", Gazeta Polska, 6 marca 1997;
Filas Agnieszka, Mistewicz Eryk, "Inwazja sekt", Wprost, nr 46/96;
Jabłonowska Katarzyna, "Indie pod Warszawą", Życie Warszawy (dodatek
stołeczny), nr 152/96 z 1.07.1996;
Kruk Monika, "Kuszenie zbłąkanych", Zwierciadło, maj 1996;
"Odkąd siostra przystała do sekty, zerwała kontakty z rodziną" (rubryka: "Radzi
psycholog mgr Anna Karska"), Życie na Gorąco, nr 5 z 25.1.96;
Placko Kamila, "Bliżej nieba czy ziemi?", Gazeta Poznańska 8.12.95;
"Spowiedź Anki" w: "Łowcy dusz", Poznaniak, 48/96;
Wasielewska Edyta, "W poszukiwaniu własnego Boga?", Głos Wielkopolski (Magazyn
D/C), 21.12.1995;
2. Książki:
"Człowiek a sekty. Nadużycia wobec praw i wolności człowieka", Uniwersytet
Opolski, 1998 (str. 68 - 69,85);
Danielson Lotta, "Droga donikąd. Hare Kriszna", WAM, Kraków, 1995;
Fillaire Bernard, "Sekty", Wydawnictwo "Książnica", Katowice, 1999;
Kubiak Anna E., "Delicje i lewa ręka Kryszny. Kreacja i ewolucja ruchu Hare
Kryszna w Polsce", Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa, 1997;
Ludwikowski Rett R., "Ja-Bóg czyli życie po życiu Nowej Ery",
Wydawnictwo "Jagiellonia", Kraków, 1992 (str. 17 - 29);
Manzanares César Vidal, "Prekursorzy Nowej Ery. Mały słownik", Verbinum,
Warszawa, 1994 (str. 56);
Nowakowski Piotr, "Sekty. Co każdy powinien wiedzieć", "Maternus Media", Tychy,
1999;
Nowakowski Piotr, "Sekty. Oblicza werbunku", "Maternus Media", Tychy, 2001;
Prokop John, "Sekty - uwaga rodzice", SPAR, Warszawa, 1994 (str. 18 - 31);
Ritchie Jean, "Tajemniczy świat sekt i kultów", Książka i Wiedza, 1994,
rozdz.4 "Morderstwa i przemyt. Wyznawcy Kriszny" (str. 61 - 81);
3. Dokumenty urzędowe:
"Analiza dotycząca przestępczości nieletnich oraz zjawisk patologicznych wśród
dzieci i młodzieży w 1996 roku", Biuro Prewencji KG Policji, Warszawa, kwiecień
1997, rozdział "Subkultury młodzieżowe" (str. 38 - 45);
Raport Komisji R. Cottrella Parlamentu Europejskiego, Dokument 1-47/84 z dnia 2
kwietnia 1984 (pkt. 2.7)
"Raport o stanie bezpieczeństwa państwa", Biuro Bezpieczeństwa Narodowego,
Rozdział VII, Warszawa, grudzień 1995.
Temat: Idol 3 - ciąg dalszy nastapił
IV GRUPA
Ela Widulińska - "Wanna dance with somebody" – Whitney Houston
Ela rozpoczęła tę przedostatnią 7-kę. Bardzo mi się podobał jej występ, choć
był statyczny. Piękne, błyszczące oczy... Co prawda może nie było w niej takiej
werwy, jak w pierwowzorze, ale trzeba Eli przyznać, że zrobiła tę piosenkę po
swojemu i jakiś tam mały ogienek w jej wykonaniu się pojawił. Ale ciągle jestem
pod wrażeniem jej oczu... Tylko cień na całości położył komentarz niejakiego
nadwornego fryzjera idolowego: „Ela Bidulińska”... Czy nie uważacie, że za
daleko się posuwa ten „mistrz”? Można powiedzieć, że ktoś marnie wygląda przed
metamorfozą, ale proszę mi tu nie zniekształcać nazwiska! Generalnie obserwuję
tę dziewuszkę z poprzednich etapów (od castingu) i uważam, że poradziłaby sobie
w finale, a dodatkowo jest bardzo skromna i subtelna :)
Marcin Mroziński - "You"- Ten Sharp
Wiedziałam tak jakoś podskórnie, że nie zaprezentuje nic nowego, niż w I edycji
Idola i choć gorąco mu kibicowałam, to nie zrobił na mnie piorunującego
wrażenia. Podobnie brzmiący głos, jak u Grzegorza Stępnia czy Tomka Hoffmana.
Widziałabym go za to w jakimś musicalu. W końcu ten gatunek coraz prężniej się
w Polsce rozwija – może w teatrze Roma? Powaliło mnie za to jego stwierdzenie,
że fryzjer już nic nie musi poprawiać, bo od pierwszego Idola czesze go właśnie
Czajka. No, no... gwiazdowanie mi tutaj przebija troszku ;)
Marcin Borkowski - "All right now" – Free
Zaskoczenie! Tak może powiedzieć większość ze mną w szeregu ;) Fajowy facet.
Takie połączenie Szymona Wydry i Krzyśka Zalewskiego – przystojniejszy od
pierwszego, dojrzalszy i bardziej męski od drugiego. Chciałabym posłuchać w
jego wykonaniu piosenek rockowych (może nawet hard?), ale... to już się
niestety nie ziści. Podobało mi się wykonanie tej piosenki przez niego, choć na
początku nie poznałam tego utworu, ale to na plus dla niego, bo oznacza, że
zaśpiewał to po swojemu :) Naprawdę szkoda, że nie przeszedł dalej...
Kalina Kasprzak - "I surrender" – Celine Dion
Ta dziewczyna mnie powaliła na kolana! Poczułam ciary na plecach! To co, że
śpiewa celinowe piosenki (swoją drogą nie jest to zły repertuar wcale, a
wcale ;-P, kiedy robi to naprawdę po swojemu. Nie znać wcale po niej
tej „divowej” maniery. Co prawda, ma coś lekko szpecącego na policzkach, ale
gdzie te tłumy, które mają dosyć wycackanych laleczek – oto prawdziwa
dziewczyna z krwi i kości, a nie jakaś mimoza, mdlejąca na scenie. Jestem pod
wielkim wrażeniem jej potężnego głosu i tej „palety barw” w jej gardle.
Zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest nawet lepsza od Hani Stach, ale z takim
osądem poczekam jeszcze do etapu koncertowego. Naprawdę super, dla mnie numero
uno i nie mam więcej słów :)))
Marcin Koczot - "Kiss from a rose"- Seal
Wielkie moje nadzieje pokładane w tym oto osobniku legły u stóp... Seal’a.
Niestety nie udźwignął na swoich barkach takiej (!!!) kompozycji Marcin K. Ten
utwór w oryginalnym wykonaniu po prostu płynie i mamy ochotę wejść na parkiet i
płynąć wraz z ukochaną/ukochanym aż na koniec świata, wsłuchując się w zmysłowe
nuty i głos Seal’a. Podczas wykonania Marcina natomiast martwiłam się o niego,
żeby jeszcze bardziej się nie pogrążył. Powtarza się reguła, żeby słuchać
podpowiedzi fachowców o „niesileniu się” na dźwięki, których nie są w stanie
wydobyć z siebie, albo udaje im się to 2 razy na 50. Ale chyba nie żałuję go
tak bardzo, jak Marcina B.
Gosia Karpiuk - "In God we trust" - Robert Janowski
Murowana faworytka! Ale czy moja? Znowu drażni mnie to, co przy Brodce –
nachalność jury w jej typowaniu. Moim zdaniem było nierytmicznie – przyznacie
mi rację? Poza tym czy dlaczego Leszcz nie widział w tym zbyt teatralnego
wykonania? Ale ktoś już napisał wcześniej, że miała murowane głosy jury nawet,
jakby odstawiła pantomimę. Gosia dorzuciła coś jeszcze – prowokacyjny strój.
Jest na pewno żywiołowa i spontaniczna, a dodatkowo nie jest tak egzaltowana,
jak Brodka (to moje osobiste zdanie), więc te ostatnie cechy zapisuję jej na
plus, ale jeżeli chodzi o śpiew, to chyba musi się jeszcze wiele nauczyć. Nie
zgadzam się z Leszczyńskim, że powinna zaśpiewać na ludowo - w końcu to Pop
Idol, a nie Folk Idol... Jeszcze napiszę coś o wyglądzie. Włosy nabrały wyrazu
w kolorze, ale trochę dziwną konstrukcję przybrały, jeżeli chodzi o dobór
fryzury, jak dla mnie wyglądało to na taki mało artystyczny i estetyczny
nieład...
Tacjana Gacka - "Then you look at me” – Celine Dion
W przeciwieństwie do Kaliny, jej manieryczność, zbliżona do Celiny, była bardzo
ostra i momentami nie do zniesienia. Co prawda dziewczę jest uzdolnione, ale...
no właśnie... moim zdaniem trochę bezbarwne. Metamorfoza na plus, choć lepiej
wyglądała zaraz po stylizacji (mocniejsze loczki) niż podczas występu. Ten
tekst o tym, że często chodzi na wysokich obcasach – zbędny, ale zwalam to na
karb tremy, choć jestem zdania, że jak nie ma się czegoś mądrego, albo
dowcipnego do powiedzenia, to lepiej się wypada... nie mówiąc nic.
Generalnie, Jacek Cygan coś się zbiesił i nic mu się nie podobało. Może to wina
miejsca, w którym siedział (wcześniejsze miejsce Prokopa). Tak jakoś bez powodu
zjeżdżał ludzi, choć to zupełnie nie w jego stylu... Maciek M. był z kolei
lekko pobudzony (w porównaniu z poprzednim programem).
Grupa IV była zdecydowanie na bardzo wysokim poziomie i znowu kłania się
nierównomierność w rozpisywaniu na grupy talentów.
Temat: Czy ktoś ma zapis czata z Michałem Karpackim?
cz.II
nr3621: Michal Lodz czeka na Ciebie!W Idolu byles najlepszy!Mam nadzieje,ze
kiedys spotkamy sie w naszym miescie.3maj sie kasienka
nr4412: wiec chodzisz do liceum? A masz w planie jakies studia zwiazane z
muzyka? Pozdro. Dmx
nr4456: Michalku, to bylo wielkie nieporozumienie. Nie wiem jak mogles odrasc.
Bede trzymac kciuki za twoje dalsze sukcesy. Martynka z Rzeszowa
nr4489: Uwielbiam cie sluchac i patrzec na ciebie.Chce to robic
dalej.Pozdrawiam-Monika.
Michał Karpacki: Nie przeszedłem dlatego, że mój głos był dość "specyficzny",
tak stwierdził Michał Wiśniewski.
nr4457: Michal byles swietny!Komu kibicujesz LKSowi czy WIDZEWOWI?Teofilow
pozdrawia : )
nr4491: KTOREJ DRUZYNIE PILKARSKIEJ Z LODZI KIBICUJESZ?
Michał Karpacki: Nie, w tej chwili studiuję etnologię na Uniwersytecie Łódzkim,
a co do rozwoju muzycznego to zajmę się nim sam wraz z zespołem.
nr4496: Czy uwazasz, ze toTy powines zostac w Idolu?
nr4497: co cie dzis w programie najbardziej zaskoczylo?Kocham cie madzia
Michał Karpacki: Nie interesuję się za bardzo piłką nożną, dlatego nie mam
zdania. CO mnie zakoczyło? Opinie jury wydane po występie Pawła i Moniki.
nr4483: Czesc Michal jaki masz znak zodiaku? Kaska
Michał Karpacki: Waga.
nr4435: A JAKA MUZYKE SPIEWASZ NAJCHETNIEJ? CZY WOLALBYS ODPASC WCZESNIEJ NIZ
TERAZ PRZED
SAMYM FINALEM? KTO TWOIM ZDANIEM MA NAJWIEKSZE PREDYSPOZYCJE NA IDOLA?
nr4500: Micha_L- mam nadzieje ze nagrasz p_L-yte z ostrym rockiem a potem
wyst_a`pisz na "WODSTOCK",masz zajebisty g_L-os".PIT
nr4502: NIE JESTESMY NASTOLATKAMI,DOCENIAMY TWOJ GLOS I SKROMNOSC.JEST CI Z NIA
DO
TWARZY.MASZ WIERNE FANKI.ZYCZYMY TOBIE SZCZESCIA!!!
nr4490: Ja r_o"wniez trzymam kciuki,na Idolu swiat sie nie konczy!Bedzie
dobrze,czekam na
plyte Pozdrawiam :-)
nr4487: Witaj Michal!Twoj glos poprostu powala.Pamietam Cie jeszcze z
castingow.I
pamietam,ze byles na moim koncercie w ALTER EGO:).Do zobaczenia na
Twoim.TheFormacja
nr4494: pozdrowienia od szostego liceum w lodzi niezle im przygadales niezla
inteligencja ten kto cie nie slyszal w szostce ten nie wie nic o tobie
pozdrawiam.
Michał Karpacki: Najchętniej śpiewam muzykę rockową, bardzo lubię też bluesa i
chętnie śpiewam różne balladdy. Nie, myślę, że dochodząc do 4 -tego miejsca
mogę być bardzo zadowolony i cieszę się, że odpadłem teraz nie wcześniej.
nr3014: ZAPOMNIALAM SIE PODPISAC POD ZYCZENIAMI A TO MOZE PODNIESC SREDNIA
WIEKU POZDRAWIAM
ALA 27 LAT
nr4457: Do ktorego LO chodzisz?Pozdrowionka z Lodzi
Michał Karpacki: Największe predyspozycje ma Paweł Kowalczyk.
nr4447: kiedy wracasz do Lodzi? Co zamierzasz zrobic zaraz po powrocie? Moze
jakis maly koncert dla lodziakow...
Michał Karpacki: Postaram się jak najszybciej zrobić materiał na koncert i
oczywiście chętnie wystąpię przed Łodzianami...
nr4503: zadowolony jestes z tego ze tyle dziewczyn i kobiet kocha sie w Tobie i
Twoim glosie?D 22
extrawagancki78: TO JAK Z TYM AKADEMIKAMI?
basia: Kto przyprawiał Ci twarz macho? Prokop?
nr4508: Michal, bylam w studio Idola z moja corka , ona ma "kota" na Twoim
punkcie. Na pewno kupimy Twoja plyte
nr4417: hej ja tez nie jestem dziewczynka z podstawowki moge stwierdzic ze masz
swietny glos a tyleczek boski i te oczy :)fajny chlopak z ciebie - debica
zaprasza
nr4422: MICHAL! JESTES THE BESCIAK! OD DZIS NIE OGLADAM IDOLA! MACIEK
Michał Karpacki: Pierwsze słyszę, ale jeżeli jest tak naprawdę to bardzo się
cieszę i pozdrawiam wszystkie kobiety w Polsce. Jak z akademikami to jeszce nie
wiem, dowiem sie po powrocie... nie do końca rozumiem co jury miało na myśli
mówiąc, że kreuję się na macho i nie do końca rozumiem skąd się wziął taki
pomysł, taka opinia, wcale tak nie jest, cały czas byłem sobą.
nr4449: jak twoim zdaniem zaspiewal dzis Kowalczyk?Jaki typ muzyki bedzie na
twojej plycie?
nr4496: Czy cieszysz sie ze spedzonych chwil w idolu?
nr4411: Michal masz zajebisty glos. Najbardziej liczy sie to jakim jestes
czlowiekiem. Mysle ze super. Wpadnij kiedys do Brzegu opolskiego. Olej opinie
jury :-)
Michał Karpacki: Według mnie wypadł dzisiaj raczej słabo, ale myślę, że każdemu
może się zdarzyć gorszy dzień, widocznie tak dzisiaj było w przsypadku Pawła.
Bardzo się cieszę, spędziłem tu naprawdę wspaniałe kilka tygodni, poznałem
bardzo fajne osoby, z którymi będę utrzymywał kontakt i ogólnie jestem
zadwolony z tego co pokazałem w Idolu, oczywiście zdarzały się wpadki, ale
ogólnie chyba nie było tak źle.
nr4509: Tez bralam udzial w podobnym programie i tez mialam niedyspozycje
glosowa. I
wylecialam Rozumiem co czujesz.Co myslisz o Brodce i jej glosie.Powodzenia.
Mrowa
hiv1987: jesteś i tak najlepszy . Nie przejmuj się co nni mówią.Rób swoje
Michał Karpacki: Myślę, że Monika ma bardzo duży potencjał, ale ma też jeszcze
wiele pracy przed sobą.
_KARPATKA_: zaśpiewasz za tydzień w tv4?
Michał Karpacki: Najprawdopodbniej tak, ale nie jestem do końca tego pewien,
będę to wiedział za około 10 minut.
krasni: gdybyś miał możliwość ponownie wystąpić w IDOLU to czy byś to zrobił i
czy zmieniłbyś coś w swoich dotychczasowych wystąpieniach???
Michał Karpacki: Na pewno zrobiłbym to jeszcze raz i zmieniłbym trochę
dzisiejszy występ, mam na myśli Garou.
Reni-a: jaki wg Ciebie powinien byc idol? czy któryś z uczestników, którzy
zostali ma te cechy?
Michał Karpacki: Jak już powiedziałem, największe predyspozycje ma Paweł
Kowalczyk. Najdłużej z nas pracował, aby wygrać ten program, jest chyba
najlepiej przygotowany, a więc należy mu się.
Temat: Michnik dał głos.
O pisaniu historii przez targowiczan ...
Odgrażałam się, po wpływem wzburzenia tym esejem Michnika, że wkleję coś
o historii pisanej przez targowiczan, więc robię to:)
W Nr 38 Arcanów jest zapis dyskusji redakcyjnej z krakowskimi historykami,
także z IPN i naczelnym Arcanów, prof. Andrzejem Nowakiem na temat zadań IPN,
kryteriów wyboru obszarów zainteresowania, zasobów IPN, esbeckich teczek itp., w
trakcie której pada jego (Nowaka) pytanie:
"(...) Problem oczywiście leży w teczkach, leży (dosłownie) w dziale archiwalnym
i dotyczy konkretnych nazwisk: chodzi właśnie o tzw. elitę . Kto tworzy
dziesiejszą elitę i kto jej broni "jak niepodległości"? To jest, jak myślę,
problem zasadniczy, o którym trafnie powiedział ostatnio w dzienniku "Życie"
Zygmunt Kubiak. Wielki atak w kierunku IPN idzie ze strony tych osób, które dziś
te elity tworzą i które nie chcą, żeby o ich ojcach, wujkach, stryjkach,
teściach, którzy po prosu byli zbrodniarzami tego systemu, można się było
dowiedzieć prawdy. I tylko tyle: nie chcą żeby tę prawdę w dodatku można było
głośno powiedzieć. Oni sami o systemie bardzo chętnie powiedzą, że był
zbrodniczy (choć naturalnie nie tak jak faszyzm...), ale że Stefan Michnik był
zbrodniarzem, że Helena Michnik deprawowała umysły setek tysięcy młodych
Polaków, że papa Kwaśniewski czy papa Cimoszewicz mieli coś na sumieniu - w
żadnym wypadku. Tu jest problem, a nie w tym, czy ocenimy źle czy
usprawiedliwiająco tzw. stalinizm (cóż za dziwaczny eufemizm, swoją drogą:
dlaczego nie mówimy po prostu o komuniźmie?). W związku z tym pytam, czy panowie
widzą możliwość obronienia, tej wartości, jaką dla prawdy historycznej jest sama
możliwość dostępu do teczek?"
Pada odpowiedź Jana Prokopa:
" Ten problem polega po prostu na tym, że dzieci Targowicy piszą historię
Targowicy..."
Kiedy to czytałam przeypomniałam sobie różne teksty, które krążą w internecie
na temat Stefana Michnika. Kiedyś myślałam, że po części to pewnie konfabulacje,
fałszywki, tworzone po to, by dokopać Michnikowi. On sam tak to przedstawiał w
"Między panem a plebanem"; mówił, że brat był młody i nie wiedział w czym
uczestniczy a używa się tego, żeby z nim walczyć. Jednak parę miesięcy temu
trafiłam na książkę Krzysztofa Szwagrzyka (IPN) pt. "Zbrodnie w majestacie
prawa, 1944-1955", która przedstawia sylwetki sędziów i prokuratorów
oskarżających i orzekających kary śmierci oraz długą listę (ponad 2 000) nazwisk
ludzi skazanych na śmierć. Lektura wstrząsająca, bo są tam, obok fotografii i
życiorysów tych prokuratorów (wśród nich słynna Helena Wolińska), fotografie
tych, których skazali na śmierć. Przewertowałam listę skazańców (są adnotacje
czy wyrok został wykonany czy zamieniony na więzienie itp.) i znalazłam 3 osoby
skazane na śmierć w wyniku oskarżenia kapitana Stefana Michnika w 1953 roku!
Zanotowałam, że te osoby to:
Franciszek Blok - wyrok zapdł 24.04.1953 r.
Felicja Wolff - 5.01.1953 r.
Hubert Cieślak - 3.03.1953 r.
I nie są to jedyne osoby, które ma na koncie Stefan Michnik. Nie bez powodu w
wieku 27 lat został kapitanem. Na stronie IPN jest lista represjonowanych ale
tam nazwiska sędziów i prokuratorów są ukryte.
Sądzę, że Adam Michnik dlatego od lat walczy przeciw lustracji i dekomunizaci
ale także wiele razy i na różne sposoby starał się wybielać komunizm i PRL, bo
jego rodzina była częścią tego systemu, co więcej on sam przyznawał się do wiary
w marksizm i komunizm - został tak wychowany - sam o tym mówi w "Między panem a
plebanem". Pełno tam wykrętów, sprzecznych odpowiedzi, pokrętnych tłumaczeń ale
i tak prawdę widać jak na dłoni. Jest kłamcą i manipulantem w jednym jedynym
celu - w samoobronie!
Politowanie mnie ogarnia jak czytam, że z domu rodzinnego (wpływ ojca) wyniósł
zasady, które mu nakazują gardzić donosicielami; "Donos. To jest nie tylko
podłe. To jest obrzydliwe, szpetne. Prawda jest wartością. Na policji się nie
sypie. Kolegów nie wolno obciążać(...) To jest nie tylko złe, ale i nikczemne.
Miałem absolutnie zakodowane, co wolno, a czego nie wolno." (str.93).
Jak to możliwe, że ten sam ojciec wychował 2 synów a wpoił im diametralnie różne
zasady?! Stefan Michnik skazał pierwszą osobę jak miał 21 lat! Na podstawie
kodesku karnego WP albo manifestu PKWN - z paragrafów przeciwko faszystom (tak
określano m.in. akowców).
Rodzina Michników mieszkała w domu, gdzie mieli mieszkania prominentni komuniści
m.in. Stanisław Radkiewicz:(
Jak to się stało, że Adam Michnik był szarą eminencją przy Okrągłym Stole
a potem w OKP? Jak to się stało, że on teraz śmie pomawiać m.in. mnie, że chcę
gilotynować np. Jaruzelskiego albo chcę by wysłać do jakiegoś Gułagu zdrajców w
rodzaju Oleksego, Kwaśniewskiego, Kiszczaka czy tych wszystkich donosicieli w
rodzaju Maleszki czy Niezabitowskiej?
Podczas gdy ja chcę tylko, by indywiduum w rodzaju Kwaśniewskiego nie miało
prawa być prezydentem Polski a Jaruzelski był zdegradowany do szeregowca, by
elity polityczne podlegały clearingowi, by taka Niezabitowska nie pisała w
rzepie, że jej trzeba "prawdy jak kromki chleba", bo to szczyt bezczelności z
jej strony!
Temat: Kolegium Europejskie w Zakopanem
www.europeistyka.uj.edu.pl/
Szkoła biznesu w Zakopanem w Zakopanem gościła profesora Miłosza Wnuka
Działające od niedawna w Zakopanem Kolegium Europejskie w październiku
wzbogaci się o kolejne kierunki studiów - amerykanistykę oraz szkołę marketingu
i biznesu. A to za sprawą współpracy nawiązanej z Polską Fundacją Kultury
Amerykańskiej im. Ignacego Jana Paderewskiego.
Fundacja łączy działania promujące polską kulturę, naukę i sztukę za wielką
wodą, z popularyzowaniem Ameryki w Polsce. Metropolita krakowski, Jego
Eminencja arcybiskup Stanisław Dziwisz objął właśnie swoim patronatem program
fundacji.
- Mój ojciec, który przez lata uczył młodzież w Krakowie, m.in. w V Liceum
Ogólnokształcącym, pracował też razem z Karolem Wojtyłą. To utorowało drogę do
arcybiskupa Dziwisza, który objął patronatem program naszej fundacji - nie
ukrywa radości przewodniczący Rady Fundacji profesor Miłosz Piotr Wnuk. W
Zakopanem gościł m.in. z wykładami na temat kosmicznego programu NASA i wyprawy
sondy na Marsa.
Polska Fundacja Kultury Amerykańskiej im. Paderewskiego została zarejestrowana
w Polsce 9 grudnia 2005 roku. W prezydium rady fundacji zasiada m.in. znany w
Zakopanem prof. Andrzej Jan Parczewski, a wśród członków rady znajdujemy takie
nazwiska, jak Karol Musioł - rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Krzysztof
Pawłowski - rektor nowosądeckiej Wyższej Szkoły Biznesu, Stanisław Gałoński -
dyrektor i dyrygent Capelli Cracoviensis, są profesorowie z AGH: Prokop Środa,
Stanisław Pytko i były rektor tej uczelni Ryszard Tadeusiewicz.
- Od października w zakopiańskim Kolegium Europejskim chcemy uruchomić
amerykanistykę oraz szkołę marketingu i biznesu - zaznacza prof. Miłosz Wnuk
Podstawowym celem działalności Polskiej Fundacji Kultury Amerykańskiej (PFKA)
jest promocja kultury amerykańskiej w Polsce. Ale działania mają wymiar
dwutorowy - bo popularyzacja Ameryki w naszym kraju ma się wiązać z promocją
Polski w USA. Najważniejszym celem fundacji jest nawiązanie kontaktów z
organizacjami oraz indywidualnymi artystami reprezentującymi kulturę
amerykańską we wszystkich jej odmianach.
- Naszym strategicznym partnerem w Stanach jest American Association for the
Advancement of Polish Culture, na podstawie pisemnego porozumienia podpisanego
w dniu 11 października 2005 r. w Krakowie. Poprzez tę instytucję, która działa
pod patronatem akademickim Uniwersytetu Stanu Wisconsin w Milwaukee będziemy
mieli bezpośredni dostęp do amerykańskiego teatru, baletu oraz grup muzyczno-
wokalnych działających w Nowym Jorku, Kalifornii oraz Wisconsin. Zamierzamy
również sprowadzać do Polski eksperymentalne ambitne filmy amerykańskie
realizowane na wydziałach filmowych uczelni w Stanach Zjednoczonych, i na ogół
niedostępne szerszej publiczności w Polsce - zaznacza profesor Miłosz Wnuk.
Dodaje, że w Zakopanem fundacja zamierza uruchomić od października przy
Kolegium Europejskim nowe kierunki - amerykanistykę oraz szkołę marketingu i
biznesu. Będzie też organizować koncerty muzyki country, jazzu.
- Chcemy sprowadzić do Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem światowe wystawy i
artystów z pierwszych stron gazet, może uda się ściągnąć do Teatru "Witkacego"
aktorów z teatru w Wisconsin, który w repertuarze ma sztuki Stanisława Mrożka -
zdradza część podhalańskich planów fundacji prof. Miłosz Wnuk.
Fundacja działać też będzie bardzo intensywnie w Krakowie. W planach ma projekt
budowy Centrum Kultury im. Jana Pawła II - prawdopodobnie w okolicy Łagiewnik.
Stworzenie skansenu amerykańskiego, przedstawiającego przekrój
charakterystycznych atrybutów kultury rozmaitych stanów Ameryki.
- Planujemy zbudować go przy ulicy Balickiej w Krakowie. W obydwu projektach
przewidujemy czynny udział Polonii z całego świata, dla której wizerunku i
statusu Jan Paweł II uczynił więcej dobra niż jakikolwiek inny bohater Polski w
historii. Nie zapominamy tu oczywiście o zasługach takich wybitnych postaci,
jak: Kościuszko, Pułaski, Chopin, Paderewski oraz Maria Curie-Skłodowska. Bo to
właśnie na ramionach tych "gigantów" oparł się Jan Paweł II, spełniając wizję
Juliusza Słowackiego o papieżu Polaku - sumuje prof. Miłosz Wnuk.
W Ameryce fundacja starać się będzie wdrożyć do produkcji w przemyśle
samochodowym żyroskop wynaleziony przez naukowców z Akademii Górniczo-
Hutniczej. Urządzenie to pięciokrotnie zmniejsza siłę uderzenia w trakcie
zderzenia pojazdów.
W Zakopanem fundację reprezentuje pułkownik Kazimierz Sośnierz, szef Ośrodka
Doskonalenia Kadr Służby Więziennictwa. (RAV)
Prof. Miłosz Piotr Wnuk (Naukowiec ze Stanów Zjednoczonych)
Jego prace badawcze realizowane były w ramach Brytyjskiej Rady Naukowej, NATO i
NASA, Państwowej Akademii Nauk (USA), Państwowego Instytutu Norm i Technologii
w Stanach, a także Amerykańskiej Marynarki Wojennej. W 1991 r. mianowany został
stypendystą Fundacji Fulbrighta, a potem zaproszony przez rząd Izraela jako
wykładowca w Instytucie Technologicznym w Haifie (1992). Członek Stowarzyszenia
Badawczego SIGMA Xi, członek Stowarzyszenia Filozoficznego w Cambridge,
dożywotnio członek Nowojorskiej Akademii Nauk. Współzałożyciel Międzynarodowej
Konferencji i Warsztatów Badawczych Mezomechaniki w Tomsku, Tel Awiwie i
Chinach. Od 1987 r. prezes Międzynarodowego Instytutu Badawczego PANSLAVIA,
który pomaga międzynarodowym partnerom w przekazie naukowym i technologicznym o
zakresie globalnym. Nagrodzony Złotym Medalem im. Ronalda Reagana, a od 11 IX
2005 r. - Kawaler Bractwa Wawelskiego Dzwonu Spiżowego. (rav)
Temat: Słowiańska Siła Zbrojna
Słowianie do perfekcji opanowali także walkę podjazdową, którą wykorzystywali wobec silniejszego przeciwnika. Nawet niemiecki kronikarz Thietmar darzy uznaniem skuteczność słowiańskiej taktyki opisując walki Chrobrego z Niemcami na Śląsku, a wiadomo, iż te same sposoby używali Słowianie już w VI wieku, bowiem opisywał je bizantyjski cesarz Maurycjusz. Słowianie z powodzeniem łączyli działanie różnych rodzajów broni, jak Bolesław Chrobry, który wykorzystywał współdziałanie konnicy i łuczników, lub wcześniejsze, mieszkowe, mistrzowsko przeprowadzone działanie kombinowane przeciw potężnym ciężkozbrojnym oddziałom Niemców pod Cedynią. M.in. z opisów zdobycia Konungaheli wiadomo też, że Słowianie wykorzystywali strzelców wyborowych, osłanianych przez wydzielonych tarczowników i skutecznie rażących wybrane cele. Porównajmy to np. z wojownikami normańskimi, zwanymi wikingami, którzy przygotowani byli do zupełnie innego charakteru zadań bojowych, polegających głównie na szybkich wypadach, podczas których atakowali raczej bezładnie, bez konkretnej taktyki, by równie szybko dokonać odwrotu.
Konnica i formacje piesze
Około X wieku stopniowo na znaczeniu zyskiwała konnica, po długim okresie decydującej roli formacji pieszych. Nie był to proces swoiście polski, czy słowiański, lecz ogólnoeuropejski, gdyż w tym kierunku ewaluowała taktyka i technika wojskowa. Słowianie natomiast od dawna hodowali konie, oraz ujeżdżali je zarówno do celów transportowych, jak bojowych. Wiadomo, dzięki kronice Prokopa z Cezarei, iż już w latach 536/37 istniały oddziały konnicy w służbie Bizancjum, złożone z Hunów i Słowian.[14] Jest to oczywiste, gdy weźmie się pod uwagę, iż Słowianie stosunkowo późno opuścili tereny stepowe i przybyli na tereny środkowoeuropejskie. Poza tym przez setki lat, już na stanowiskach europejskich Słowianie sąsiadowali i walczyli ze stepowcami, a jak uczy historia wojskowości, technika w tym zakresie przenika od ludów z którymi toczy się najdłuższe walki (patrz przykład wschodniego sposobu uzbrojenia polskiego od XVI wieku, wraz z szablą; wcześniej natomiast, gdy walczyliśmy z europejską techniką wojskową rycerstwo polskie uzbrojone było w zachodnim stylu, choć ok. 50 lat spóźnione; uzbrojenie Rusi natomiast zawsze posiadało wyraźnie mieszany wschodnio-bizantyjski styl).
Tak więc od ludów koczowniczych Słowianie przejęli strzemiona, a od VII, VIII wieku znali ostrogi z kolcami odgiętymi do środka, następnie przyjęły się strzemiona z kółkami, a od IX w. ze spłaszczonymi końcami ramion[15]. Niektóre ostrogi były bogato zdobione srebrem i złotem, które choć też zapożyczone (tym razem nie od ludów stepowych), produkowane były na miejscu, dawniejsza nauka twierdziła ponadto, że ostrogi znane były Słowianom już od okresu późnolateńskiego. Poza tym Ibrahim ibn Ja?qub, uczony i podróżnik żydowski z Kalifatu Kordoby w Hiszpanii, pisał, iż ?Prapolacy? wyrabiają siodła i uzdy. W ówczesnej Polsce żyła rodzima rasa koni, podobna do tarpanów, niewielkich, ale bardzo wytrzymałych, podobnie jak konie późniejszych Mongołów.
Można znów odwołać się do porównań ze Skandynawami, wykazując zasadnicze różnice. Wiadomo z wielu źródeł, iż tzw. wikingowie używali koni głównie do transportu drogą lądową, natomiast do walki stawali w przygniatającej większości przypadków pieszo. Owi wikingowie, jako piraci, handlarze, najemnicy podróżowali na swoich łodziach (tzw. drakkarach, knorrach), z których to często bezpośrednio rzucali się do ataku, jak było m.in. po splądrowaniu klasztoru w Lindisfarne (Anglia). Potwierdzenie tej tezy odnaleźć można w wielu przekazach opisów walk np. na południowym brzegu Bałtyku, czy podczas ataku na Paryż w IX wieku. Else Roesdahl pisze: ?liczne (...) opisy walk wikingów pozwalają nam wnioskować, że (...) przeważali wśród nich piesi wojownicy. Koni używano w wojsku do celów transportowych na lądzie...?.[16] Autorka nie wyklucza, że i Normanom zdarzało się walczyć ?siedząc na koniu?, ale określa to jako sporadyczne, gdyż nawet większość podróży lądowych odbywali oni pieszo. Dodajmy, iż trudno dziwić się pieszej walce Normanów, gdy weźmie się pod uwagę górzystość i skalistość znacznych połaci Skandynawii, a także brak podstawowego pożywienia dla koni (tereny ubogie w roślinność) co nie sprzyjało rozwojowi konnej techniki walki.
Inaczej Słowianie, o których wiadomo, że na każdej łodzi, która wchodziła w skład flotylli płynącej z wyprawą na Konungahelę, wieźli 44 ludzi i 2 konie. Poza tym na pieszą walkę Normanów wskazuje już ich uzbrojenie ochronne w postaci okrągłej tarczy, która trzymana była w dłoni za imacz, czyli żelazny lub drewniany pręt dzierżony w garści oraz umba, wypukłe elementy żelazne, chroniące z zewnątrz dłoń walczącego (które są najczęstszym znaleziskiem, świadczącym o używaniu tarcz). W związku z tym walczący miał zajętą lewą dłoń i nie mógł prowadzić konia. Poza tym cała konstrukcja tarczy przeznaczona była głównie do walk morskich i przybrzeżnych. Także jej kolisty kształt niedostatecznie kryłby jeźdźca. Natomiast słowiańskie tarcze z tego kresu wykonane były w całości z materiałów organicznych, bez metalowych okuć, i dzierżone były na pasach nasuwanych na przedramię tak, że dłoń pozostawała wolna i mogła prowadzić wodze. Przystosowane więc były dla konnicy.
Temat: Jak Amerykanie pods...ą irackich imamów
Gość portalu: cyklop napisał(a):
> Przez osiem długich lat ludność Nikaragui znajdowała się pod
atakiem........................
LIST PROSZKI DO LENINA
Proszka mieszkał wraz z ojcem – Parfenem i matką – Daszą w
Kiklochowsku – maleńkiej wsi w okolicach Semipałatyńska.
W 1920 roku, gdy Proszka miał dziewięć lat, Dasza zachorowała
na gruźlicę. W tamtych czasach była to choroba bardzo ciężka,
toteż po dwóch tygodniach Dasza zmarła. Po pogrzebie Proszka,
zamknął się w sobie. Teraz jemu tylko z ojcem,
było bardzo ciężko. Bieda zapanowała w domu. Bogacze z
okolicznych miejscowości śmieli się z Parfena: „Nędza, nędza.
Hej, nędzo,
zatrudniłeś już lokaja. Stać cię przecież na to.” W tym czasie
Proszka poznał mieszkającego w okolicy
Wiktora – uczestnika Rewolucji 1917 roku. Chociaż Wiktorowi żyło
się całkiem nieźle, cały swój dobytek przekazywał na
ofiary kapitalizmu, toteż po jakimś czasie został biedny jak
mysz kościelna. On to opowiadał Proszce o wielkim
Wodzu Robotników i Chłopów – Leninie. Całymi dniami Proszka
siedział w chacie Wiktora i słuchał o bohaterskich czynach
Wodza.
Powoli w Proszce rozpalała się chęć do Lenina, więc chłopiec
kupił za użebrane pieniądze książkę o Leninie.
Teraz w dzień słuchał Wiktora, a nocami czytał książkę. Pewnego
dnia Wiktor wracając do wsi z Semipałatyńska,
został zraniony nożem, przez dawnego carskiego żołnierza.
Niestety zmarł dwa dni później. Proszka był przybity jeszcze
bardziej niż dotychczas. Któregoś dnia podjął on
decyzję: „Napiszę do Lenina. On jest taki dobry, że na pewno
coś poradzi na tą naszą nędzę”. Znalazł w szufladzie papier,
pióro i zaczął pisać:
Kochany Towarzyszu !!!
To ja właśnie do ciebie piszę – ja Proszka, syn Parfena Dudkina.
Piszę do ciebie, Towarzyszu,
gdyż u nas w domu panuje straszna bieda. Ojciec mój pracuje w
polu, co się da lecz niewiele to daje,
nam na jedzenie. Mama moja umarła w marcu na gruźlicę. Żyjemy tu
z ojcem sami. Strasznie źle nam się wiedzie.
Bogacze z okolicy, Ojciec mówi na nich „obszarnicy”, śmieją się
z nas i wyzywają. Wiele czytałem, słuchałem
i wiem o tobie, dużo, Towarzyszu. Wiem, że jesteś dobry i mądry
oraz kochasz wszystkich chłopów. Dlatego
proszę cię, żebyś poradził coś na tę naszą biedę. Wierzę w
ciebie, Towarzyszu, bo wiem, że możesz coś zrobić i liczę,
że pomożesz. Jak tak ciągle czytałem o tobie, to sąsiedzi
powiedzieli mi kiedyś: „Ty tak wciąż gadasz o tym
swoim Leninie, to pomódl się do niego. Może Ci z funt soli
przyśle”. Wybacz im Towarzyszu, bo ciemni z nich
ludzie, ale pewnie się kiedyś poprawią. I jeszcze, Towarzyszu,
powiem Ci, że kiedyś jak znajdziesz chwilę
czasu, mógłbyś nas tu odwiedzić. Mógłbym Ci odstąpić swoje
łóżko. Spałbym wtedy na podłodze.
Pomyśl o tym, Kochany Towarzyszu, bo wtedy jakoś raźniej na
duszy by mi było. Podaję adres: Kiklochowsk,
Powiat Semipałatyński, Gubernia Pendżeńska. Wierzę, że pomożesz,
Towarzyszu, bo jesteś dobry. Ja to wiem i w to
gorąco wierzę. Jeszcze chciałbym ci bardzo podziękować, za
wszystkie dobro jakie czynisz ludziom i pewnie
jeszcze będziesz czynił.
Twój Proszka
Następnie, wygrzebał kopertę i włożył do niej list. Nie wiedział
jak zaadresować, więc napisał tylko:
„D o M o s k w y - O d d a ć L e n i n o w i”
Pobiegł siedem kilometrów do skrzynki pocztowej, wrzucił list i
wrócił do domu. Minęły jakieś dwa miesiące,
Proszka już prawie zapomniał o liście, a żyło im się nadal źle.
Lenin wciąż nie odpowiadał.
Aż tu nagle, przy końcu listopada, Proszkę i jego ojca wezwano
do Komitetu w Semipałatyńsku.
„Papier do was od Lenina”. Gdy urzędnik wyrzekł te słowa,
Proszce mocniej zabiło serce. Ojciec rozerwał papier.
Moskwa, 10 listopada 1920 r.
Do Komitetu Wykonawczego Guberni Pendżeńskiej w Semipałatyńsku.
Nakazuje się:
- chłopu – Parfenowi Dudkinowi, zamieszkałemu w
Kiklochowsku, jako czerwonoarmiście, przyznać cztery
funty chleba miesięcznie, dwa funty szynki oraz funt sera i pół
funta soli. Należy także przyznać mu z funduszu
Komitetu Gubernialnego Rosyjskiej Komunistycznej Partii
Bolszewików, tysiąc rubli na poprawę warunków życia
materialnego.
- Syna jego – Prokopa, skierować na koszt państwa, do
szkoły elementarnej w Semipałatyńsku. Należy także
zapewnić mu wszelkie niezbędne przybory oraz książki do nauki.
- Na koszt państwa odnowić i ozdobić granitem pierwszego
gatunku, nagrobki: Daszy Dudkinowej oraz Wiktora
Grigorowa, znajdujące się na Cmentarzu w Kiklochowsku.
Przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych
W.I. Ulianow (Lenin)
Cała historia skończyła się dobrze. Proszka poszedł do szkoły,
ojciec odnowił dom i wiodło im się od tej pory bardzo dostatnio.
Proszka, jednak wciąż pamiętał o swoim dobroczyńcy i zawsze gdy
ktoś mówił źle o Leninie, Proszka patrzył nań z pogardą.
W każdym miejscu, gdzie wisiał portret Lenina, Proszka
zdejmował czapkę z głowy. Przecież był to portret jego
Lenina – jego wybawcy, dzięki któremu Proszka został
wyswobodzony z nędzy.
Temat: Pochodzenie Słowian
> Ale ponieważ teoria autochtoniczna czyli pogląd o pochodzeniu Słowian z
> dorzecza Odry i Wisły był propagowany u nas przez kilkadziesiąt lat, i wielu
> ludzi nie zna innego, wymienię w wielkim skrócie sprzeczności do których ten
> pogląd prowadzi:
> - rzymscy autorzy nie wymieniają ludów z dorzecza Odry i Wisły, które by
nosiły
>
> słowiańskie nazwy;
> - miejscowości wymienione na mapie Ptolemeusza noszą nie-słowiańskie nazwy.
> - nie pojawiają się w źródłach rzymskich żadni ludzie o słowiańskich
imionach,
> podczas gdy wymienionych z imienia Germanów czy Sarmatów są tysiące.
A czy są Bałtowie albo Celtowie spod Krakowa ?
Rzymianie wiedzieli tyle akurat ile obejmował ich świat.
Ich geografowie nawet nie byli podróżnikami a pisali na podstawie relacji z
drugiej reki.
>I
> odwrotnie, kiedy niewątpliwi już Słowianie wymieniani są przez źródła
> bizantyjskie w VI-VII w., natychmiast dają się poznać po charakterystycznych
> imionach, jak Radogost, Całogost, Niebyl, Wszemir i inne;
Dobrze. Niejaki Prokop z Cezarei umiejscawia w roku 512 Słowian nad górną
Wisłą. Czy zatem akceptujesz umowny rok 500 jako pewny pojawienia się Słowian
nad Wisłą ?
Nie zapominajmy ponadto że w VI wieku już docierali do Bizancjum i potrafili
narobić sporo zamieszania. Stąd to zainteresowanie. Jak to się stało że tak
prymitywny lud tak szybko rozprzestrzenił się we wszystkich kierunkach z małego
obszaru ?
Niemiecki atlas historyczny Hilgemana podaje jako obszar macierzysty Słowian
tereny między Wisłą ( w okolicy Puław) a Dnieprem.
Ciekawe na jakich danych oni się z kolei opierali.
> - Słowianie nie istnieją jako sprzymierzeńcy Gotów i Wandalów, którzy wyszli
> z "naszych" ziem. Gdyby Słowianie tu byli, niewątpliwie pociągnęliby razem z
> tamtymi germańskimi ludami (albo w ślad za nimi) na Rzym w okresie Wędrówek
> Ludów,
Nie wiem skąd takie przypuszczenie. Jeśli byli np. we wrogich stosunkach
dlaczego mieliby z nimi iść ? Albo gdyby nie mieli władzy centralnej co
zmusiłoby ich do gromadnego przyłączenia się ?
Równie dobrze mogli się cieszyć że niewygodni sąsiedzi opuszczają tereny które
mogliby przejąć.
Gdyby towarzyszenie było ogólną regułą to tak samo Bałtowie towarzyszyliby w
ekspansji Słowian bo jest to ten sam model.
> tak jak to zrobiła jakaś grupa bałtyjskich Galindów z obecnych Mazur.
Jedna grupa a inne ?
Może po prostu były powiązania personalne lokalnych przywódców , jak Polski i
Litwy w 1410 ?
> - w języku słowiańskim brak jest starych zapożyczeń z łaciny i greckiego,
> których mnóstwo jest w językach germańskich.
To że germanie byli bliżej Rzymu to nie ulega wątpliowości.
>Wniosek: przodkowie Słowian w
> starożytności żyli poza strefą bezpośrednich wpływów rzymskich. Tymczasem
> strefa takich wpływów obejmowała dorzecze Wisły i Odry, przejawiając się
przez
> handel, związki polityczne, wyprawy wojskowe Rzymian i wojny z nimi;
Rzymianie wojskiem nigdy nie staneli nad Wisłą. Nawet pobyt w Czechach był
bardzo krótki.
> - nie ma w języku słowiańskim starych zapożyczeń celtyckich. A byłyby, gdyby
> Słowianie pochodzili znad Wisły, jako że ziemie nad górną Wisłą, na Górnym
> Śląsku i na Kujawach były zasiedlone przez Celtów. Uważa się, że Kultura
> Przeworska powstała w wyniku nałożenia się wpływów celtyckich na jakąś
ludność
> wcześniejszą, skąd znowu wniosek, że Słowian tu nie było;
Sam twierdziłeś że nazwy rzek są celtyckie a więc ktoś musiał im to przekazać.
To są te ewentualne zapożyczenia.
> - zagadkowe w świetle teorii o pochodzeniu Słowian znad Wisły i Odry są
> zapożyczenia językowe irańskie w słowiańskim;
Co tyle świadczy że mieli kontakt z ludami Alanów czy innych ale ci przecież
dotarli nawet do Europy Zachodniej.
W Polsce znaleziono nawet groby wojowników huńskich.
> - Słowianie nie mają rodzimej nazwy dla bursztynu, która z pewnością
> istniałaby, gdyby byli jednym z ludów Bursztynowego Szlaku w starożytności.
> (Słowo bursztyn=bernstein='płonący kamień' jest z niemieckiego, jantar z
> litewskiego gintaras);
No to jeżeli jantar jest litewski to czego trzeba więcej skoro Słowinaie są z
nimi blisko spokrewnieni - podobnie mogłbys twierdzić że ponieważ wilkas jest
po litewsku to nie ma oryginalnego słowa polskiego bo wilk to pochodna.
Podobnie karva ( krowa) , vrana ( wrona) itd..
Wszystkie twoje argumenty są więc podważalne. Najwążniejszy byłby jednak ten
który tu nie podałeś - argument kompletnego wyludnienia ( też zresztą
problematyczny), ale to z kolei w dziwnym swietle stawia brak ekspansji Bałtów
przy ekspansji ich domniemamnych odległych sąsiadów.
Wydaje sie więc że ich pierwotny zasięg musiał byc co najmniej do Wisły , może
jedynie środkowej.
Na koniec.
Jaka jest twoja zachodnia granica zasięgu proto Słowian i w którym roku została
przekroczona ?
Jaki jest ponadto wg ciebie ich związek z Bałtami ?
Temat: Państwo przejęło akcje JUKOS-u
LIST PROSZKI DO LENINA
Proszka mieszkał wraz z ojcem – Parfenem i matką – Daszą w
Kiklochowsku – maleńkiej wsi w okolicach Semipałatyńska.
W 1920 roku, gdy Proszka miał dziewięć lat, Dasza zachorowała
na gruźlicę. W tamtych czasach była to choroba bardzo ciężka,
toteż po dwóch tygodniach Dasza zmarła. Po pogrzebie Proszka,
zamknął się w sobie. Teraz jemu tylko z ojcem,
było bardzo ciężko. Bieda zapanowała w domu. Bogacze z
okolicznych miejscowości śmieli się z Parfena: „Nędza, nędza.
Hej, nędzo,
zatrudniłeś już lokaja. Stać cię przecież na to.” W tym czasie
Proszka poznał mieszkającego w okolicy
Wiktora – uczestnika Rewolucji 1917 roku. Chociaż Wiktorowi żyło
się całkiem nieźle, cały swój dobytek przekazywał na
ofiary kapitalizmu, toteż po jakimś czasie został biedny jak
mysz kościelna. On to opowiadał Proszce o wielkim
Wodzu Robotników i Chłopów – Leninie. Całymi dniami Proszka
siedział w chacie Wiktora i słuchał o bohaterskich czynach
Wodza.
Powoli w Proszce rozpalała się chęć do Lenina, więc chłopiec
kupił za użebrane pieniądze książkę o Leninie.
Teraz w dzień słuchał Wiktora, a nocami czytał książkę. Pewnego
dnia Wiktor wracając do wsi z Semipałatyńska,
został zraniony nożem, przez dawnego carskiego żołnierza.
Niestety zmarł dwa dni później. Proszka był przybity jeszcze
bardziej niż dotychczas. Któregoś dnia podjął on
decyzję: „Napiszę do Lenina. On jest taki dobry, że na pewno
coś poradzi na tą naszą nędzę”. Znalazł w szufladzie papier,
pióro i zaczął pisać:
Kochany Towarzyszu !!!
To ja właśnie do ciebie piszę – ja Proszka, syn Parfena Dudkina.
Piszę do ciebie, Towarzyszu,
gdyż u nas w domu panuje straszna bieda. Ojciec mój pracuje w
polu, co się da lecz niewiele to daje,
nam na jedzenie. Mama moja umarła w marcu na gruźlicę. Żyjemy tu
z ojcem sami. Strasznie źle nam się wiedzie.
Bogacze z okolicy, Ojciec mówi na nich „obszarnicy”, śmieją się
z nas i wyzywają. Wiele czytałem, słuchałem
i wiem o tobie, dużo, Towarzyszu. Wiem, że jesteś dobry i mądry
oraz kochasz wszystkich chłopów. Dlatego
proszę cię, żebyś poradził coś na tę naszą biedę. Wierzę w
ciebie, Towarzyszu, bo wiem, że możesz coś zrobić i liczę,
że pomożesz. Jak tak ciągle czytałem o tobie, to sąsiedzi
powiedzieli mi kiedyś: „Ty tak wciąż gadasz o tym
swoim Leninie, to pomódl się do niego. Może Ci z funt soli
przyśle”. Wybacz im Towarzyszu, bo ciemni z nich
ludzie, ale pewnie się kiedyś poprawią. I jeszcze, Towarzyszu,
powiem Ci, że kiedyś jak znajdziesz chwilę
czasu, mógłbyś nas tu odwiedzić. Mógłbym Ci odstąpić swoje
łóżko. Spałbym wtedy na podłodze.
Pomyśl o tym, Kochany Towarzyszu, bo wtedy jakoś raźniej na
duszy by mi było. Podaję adres: Kiklochowsk,
Powiat Semipałatyński, Gubernia Pendżeńska. Wierzę, że pomożesz,
Towarzyszu, bo jesteś dobry. Ja to wiem i w to
gorąco wierzę. Jeszcze chciałbym ci bardzo podziękować, za
wszystkie dobro jakie czynisz ludziom i pewnie
jeszcze będziesz czynił.
Twój Proszka
Następnie, wygrzebał kopertę i włożył do niej list. Nie wiedział
jak zaadresować, więc napisał tylko:
„D o M o s k w y - O d d a ć L e n i n o w i”
Pobiegł siedem kilometrów do skrzynki pocztowej, wrzucił list i
wrócił do domu. Minęły jakieś dwa miesiące,
Proszka już prawie zapomniał o liście, a żyło im się nadal źle.
Lenin wciąż nie odpowiadał.
Aż tu nagle, przy końcu listopada, Proszkę i jego ojca wezwano
do Komitetu w Semipałatyńsku.
„Papier do was od Lenina”. Gdy urzędnik wyrzekł te słowa,
Proszce mocniej zabiło serce. Ojciec rozerwał papier.
Moskwa, 10 listopada 1920 r.
Do Komitetu Wykonawczego Guberni Pendżeńskiej w Semipałatyńsku.
Nakazuje się:
- chłopu – Parfenowi Dudkinowi, zamieszkałemu w
Kiklochowsku, jako czerwonoarmiście, przyznać cztery
funty chleba miesięcznie, dwa funty szynki oraz funt sera i pół
funta soli. Należy także przyznać mu z funduszu
Komitetu Gubernialnego Rosyjskiej Komunistycznej Partii
Bolszewików, tysiąc rubli na poprawę warunków życia
materialnego.
- Syna jego – Prokopa, skierować na koszt państwa, do
szkoły elementarnej w Semipałatyńsku. Należy także
zapewnić mu wszelkie niezbędne przybory oraz książki do nauki.
- Na koszt państwa odnowić i ozdobić granitem pierwszego
gatunku, nagrobki: Daszy Dudkinowej oraz Wiktora
Grigorowa, znajdujące się na Cmentarzu w Kiklochowsku.
Przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych
W.I. Ulianow (Lenin)
Cała historia skończyła się dobrze. Proszka poszedł do szkoły,
ojciec odnowił dom i wiodło im się od tej pory bardzo dostatnio.
Proszka, jednak wciąż pamiętał o swoim dobroczyńcy i zawsze gdy
ktoś mówił źle o Leninie, Proszka patrzył nań z pogardą.
W każdym miejscu, gdzie wisiał portret Lenina, Proszka
zdejmował czapkę z głowy. Przecież był to portret jego
Lenina – jego wybawcy, dzięki któremu Proszka został
wyswobodzony z nędzy.
Tow. Elvus – 3 stycznia 2003
Powrót na poprzednią stronę
Strona 3 z 3 • Znaleziono 109 wyników • 1, 2, 3