Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Projektowanie oczyszczalni Kraków





Temat: Oczyszczalnia ścieków a szambo


Może ktoś dysponuje jakimiś namiarami na firmy, które takie instalacje
projektują i ewentualnie wykonują (okolice Krakowa).


jestem na podobnym etapie z tym ze chce wykonac przydomowa oczyszczalnie
sciekow przy istniejajcym juz budynku mieszkalnym ...

co do kosztow to zalezy od tego jaki system oczyszczania chcialbys miec ale  
mysle ze trzeba liczyc sie z wydatkiem rzedu 10k pln +- 3k pln ...
niestety jest to inwestycja droga ale zwraca sie dosc szybko

ja do tej pory znalazlem takie firmy :
http://www.sotralentz.com.pl/
http://www.sumax.com.pl/

mam prosbe : jezeli znajdziesz jeszcze jakies inne firmy krakowskie to
prosze o kontakt ...





Temat: Plany inwestycyjne - w skrócie
W ramach planu wydatków inwestycyjnych proponuje się przeniesienie kwoty 500.000 zł z zadania pn. „Oczyszczalnia wód deszczowych Si 2 przy ul. Krakowskiej” realizowanego przez Miejski Zarząd Dróg /zadanie realizowane będzie w ramach pożyczki przyznanej z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w związku z tym zwolnione zostały zabezpieczone na ten cel środki własne Gminy/ na nowe zadanie pn. „Przygotowanie terenu pod przyszłą inwestycję sportową przy ul. Pakosz 66 - Centrum Tenisowe” realizowane przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Kielcach.
W dniu 8 października 2008r. Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji przejął od Miasta tereny po byłej bazie MPK przy ul. Pakosz 66 w Kielcach. Konieczna jest rozbiórka znajdujących się tam budynków, aby przygotować teren pod budowę profesjonalnego Centrum Tenisowego oraz zapewnić bezpieczeństwo na tym obszarze do czasu podjęcia zamierzeń inwestycyjnych.

- to dopiero projekt do Budzetu na 2009 rok. Ktos juz zdarzyl pomarudzic na forum ze baza bedzie stała i budynki niszczały itd typowo polskie czarne wizje... a tu prosze..






Temat: Oczyszczalnia ścieków a szambo
Witam,
jestem na etapie załatwiana formalności związanych z budową i zastanawiam
się co zrobić z odprowadzeniem ścieków. Mam dużą działkę więc istnieje
możliwość rozsączenia wody po oczyszczeniu.
Czy macie jakieś doświadczenia w tego typu instalacjach? Jakie są koszty
zaprojektowania, budowy i potem eksploatacji oczysczalni a jakie
tradycyjnego szamba? Czy takie rozsączanie jest uciążliwe, np czy nie robi
się jakiś podmokły teren.
Mam kilka tygodni na podjęcie decyzji a nie wiem od której strony zacząć,
nie mam żadnego doświadczenia w tym względzie.
Może ktoś dysponuje jakimiś namiarami na firmy, które takie instalacje
projektują i ewentualnie wykonują (okolice Krakowa).
Dzięki i pozdrawiam
Juras




Temat: MAMY EURO i co dalej?

nie widzisz rozrastającej się do granic absurdu biurokracji.

To przecież UNIJNY trend, nie tylko polski. Wy blokowaniem już po zatwierdzeniu tras dodatkowo zaskarbicie sobie wdzięczność kibiców piłki nożnej. Nie idziemy modelem amerykańskim czyli sprawdzonym w 200 lat i drogo za to Europa zapłaci w końcu ekonomicznie. Widzę biurokrację, w każdej ngo, jednoosobowej firmie odbiera chęć do życia ludzom, do działania, do pracy na własny rachunek, lepiej mieć pracę i święty spokój. Na każdym kroku biurokracja i ONA jest przeszkodą także w konfliktach zielonych z drogowcami, samorządami. Czy te spory muszą trwać po 15 lat???


Oczywiście, że pieniądze z budżetu krajowego się znajdą bo utnie się rencistom, emerytom, nauczycielom, lekarzom, pielęgniarkom, górnikom, hutnikom, rybakom... a podatki "ciut" wzrosną bo budżet będzie tego wymagał.

Ja w przeciwieństwie do euroME-entuzjastów twardo stąpam po ziemi. W 5 lat nie wybuduje się kilka razy więcej, skoro przez 17 lat nie wybudowało się i nie zmodernizowało 3 razy mniej. Bez poważnego uszczerbku na społeczeństwie to nie jest możliwe.


Tu masz sporo racji.
Nawet Salomon z próżnego nie naleje. Żeby wykorzystać 20 mld euro, trzeba nierzadko drugie tyle dać swoich, a najpierw na całość pożyczyć... Zyta ma doić podatkami wszystko i wszystkich, za 3 lata wróci do PO i będzie obniżać Na razie gry losowe postanowiła spacyfikować i dobrze. To faktycznie luksus.

Przy czym są grupy jak górnicy którzy nie dadzą sobie odebrać np emerytur pomostowych żadnemu rządowi czy z prawa czy z lewa czy z ludowego przytupu. Wybudują to wszystko co trzeba, po prostu coś kosztem czegoś. Warszawa np nie będzie budować oczyszczalni ścieków (mocz kał mieszkańców stolicy jest źródlany przeca) ale będą budować stadion narodowy choć wolą targowisko zamiast piłki nożnej.
Kraków jest w rezerwie bo centusie zamiast pokazać projekt nowy stadionu na 260 tys ludzi (żeby pobić Czechów w rekordzie świata) to remontują prowizorycznie Stadion Wisły, Cracovii.

W sumie zoomaniak ma sporo racji. Inflacja ruszy, drożyzna w mieszkaniach, budownictwie totalna bo zachód spekuluje, przecież to nie ma odzwierciedlenia w rynku. Ilu z Was stać na mieszkanie teraz w dużym mieście? Tacy ludzie nie piszą w forach...



Temat: Basen Krakowska - kapitalny remont
Basen do remontu
Za rok pływalnia przy ulicy Krakowskiej w Kielcach ponownie zostanie otwarta. Zapadła decyzja o jej remoncie.

Wiosną pływalnia, która była w rękach prywatnego dzierżawcy, została zamknięta z powodu fatalnego stanu technicznego. Poza konstrukcją i nową kotłownią wszystko się sypie i wymaga generalnego remontu.

Urzędnicy zastanawiali się czy basen wyburzyć i wybudować nowy, czy remontować stary oraz skąd wziąć pieniądze na kosztowne prace.

Nie da się sprzedać

- Chciałem obiekt sprzedać wraz z działką przed basenem, na której można wybudować hotel. Teren przed pływalnią jest w rękach prywatnych, a z właścicielami nie można było się szybko dogadać - wyjaśnia prezydent Kielc, Wojciech Lubawski. - Nie możemy czekać, basen jest potrzebny i podjąłem decyzje o jego remoncie za miejskie pieniądze - informuje prezydent Kielc, Wojciech Lubawski.

Wszystko się sypie

W budynku trudno znaleźć element nie wymagający remontu. - Wymienić trzeba wszystkie media oraz system oczyszczania wody. Do remontu są obie niecki oraz toalety i szatnie. To wszystko zostanie zmodernizowane. Odnowimy także tynki i elewacje. Planujemy dobudowanie rury do zjeżdżalni - informuje Zbigniew Król z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kielcach.

Na kapitalny remont potrzeba 10 mln zł.
- Te pieniądze mamy dostać z budżetu miasta. Projekt przebudowy jest gotowy. W styczniu 2008 roku ogłosimy przetarg na prace. Od 1 września 2008 roku pływalnia ma być znowu otwarta - informuje dyrektor Miejskiego Ośrodka Rekreacji i Sportu, Wojciech Dębski. - Nie możemy sobie pozwolić na dłuższe wyłączenie basenu z użytku, ponieważ legnie w gruzach program nauki pływania wszystkich trzecioklasistów w Kielcach - uzasadnia.

Agata Kowalczyk

http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070823/POWIAT0104/70823013




Temat: Warszawa zapłaci kary za Czajkę?
Tylko żeby nie było tak, jak z tureckim Gurisem na budowie Krakowskiego Szybkiego Tramwaju...




Oczyszczalnia Czajka trochę staniała
Małgorzata Zubik2007-07-11, ostatnia aktualizacja 2007-07-12 09:04

Trzy konsorcja zgłosiły się w środę do budowy oczyszczalni ścieków w Białołęce. O kontrakt chce walczyć m.in. nieznana na polskim rynku spółka z Turcji z ofertą dwa razy tańszą od konkurencji


Fot. Filip Klimaszewski / AG

W chwili otwierania ofert w sali konferencyjnej Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji tłoczyli się pracownicy spółki i przedstawiciele firm. Już trzeci raz MPWiK czekało na chętnych do zaprojektowania, zmodernizowania i rozbudowy oczyszczalni Czajka. Do pierwszego przetargu nikt się jednak nie zgłosił. Ceny proponowane przez firmy w drugim szokowały, bo aż trzykrotnie przebijały szacunki miejskiej spółki.

Tym razem dostała trzy oferty. Nowym graczem jest konsorcjum firm z Włoch i Niemiec, któremu przewodzi turecka spółka Sistem Yapi. Za kontrakt chce 298,8 mln euro. Ceną bije na głowę konkurencję. - To nie pomyłka, ale rzetelny rachunek ekonomiczny - zapewnia Maciej Sankowski, który spółce Sistem Yapi zapewnia kontakty z prasą. Niską cenę mają m.in. gwarantować zakontraktowana już siła robocza gotowa do pracy i własny sprzęt. Turcy za wszelką cenę chcą wejść na polski rynek. Informują, że budowali oczyszczalnie głównie w swoim kraju oraz w Bułgarii i Rumunii.

Dwie pozostałe oferty są zdecydowanie droższe. Konsorcjum zawiązane przez warszawski Warbud z firmami z Niemiec, Danii i Francji oraz Krakowa zaproponowało 564,3 mln euro. To o ok. 300 mln euro mniej od poprzedniej propozycji tych samych firm. Dlatego, że według Grzegorza Maja, dyrektora budownictwa ekologicznego w Warbudzie, inwestor zdjął z wykonawców ryzyko np. płacenia kar za zrzucanie ścieków do Wisły w razie opóźnienia inwestycji. - Poza tym teraz mamy nieco większą swobodę w projektowaniu i trochę mniejszy zakres prac - dodaje Grzegorz Maj.

Najdroższą ofertę (609 mln euro) złożył po raz drugi Budimex-Dromex wspólnie z Hydrobudowami z Poznania i Włocławka oraz firmą hiszpańską. Dziś miejskie wodociągi są gotowe przeznaczyć na projekt, modernizację i rozbudowę oczyszczalni ścieków 445 mln euro. Gdyby i to było za mało, rozważają zaciągnięcie kredytów. Poprzednie szacunki były o ok. 200 mln euro niższe. Spółka wprowadziła korektę ze względu na sytuację na rynku: wyższe koszty robocizny i wzrost cen materiałów.

Prezes MPWiK Artur Rypina: - Musimy teraz jak najszybciej rozpatrzyć oferty, bo każdy dzień jest bardzo cenny. Do momentu rozstrzygnięcia moi ludzie mają embargo na urlopy.

Za dwa tygodnie ma być wiadomo, czy oferty spełniają kryteria formalne. Potem komisja będzie szczegółowo badać kilogramy dokumentacji przetargowej. Przy wyborze oferty będzie brana nie tylko cena, ale też 25-letni koszt eksploatacji nowej Czajki. Tu konsorcja przedstawiły podobne wyliczenia: za energię i chemikalia potrzebne do działania oczyszczalni trzeba będzie zapłacić 124,7-138 mln euro.

MPWiK ma nadzieję, że do podpisania umowy (przy braku protestów, odwołań i skarg) może dojść jeszcze w październiku. Czajka ma być gotowa do końca 2010 r.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna




Temat: Oczyszczalnia ścieków a szambo

Witam,
jestem na etapie załatwiana formalności związanych z budową i zastanawiam
się co zrobić z odprowadzeniem ścieków. Mam dużą działkę więc istnieje
możliwość rozsączenia wody po oczyszczeniu.
Czy macie jakieś doświadczenia w tego typu instalacjach? Jakie są koszty
zaprojektowania, budowy i potem eksploatacji oczysczalni a jakie
tradycyjnego szamba? Czy takie rozsączanie jest uciążliwe, np czy nie robi
się jakiś podmokły teren.


Zalezy od terenu (glina, piasek) gdzie ma to sie wchlaniac


Mam kilka tygodni na podjęcie decyzji a nie wiem od której strony zacząć,
nie mam żadnego doświadczenia w tym względzie.
Może ktoś dysponuje jakimiś namiarami na firmy, które takie instalacje
projektują i ewentualnie wykonują (okolice Krakowa).
Dzięki i pozdrawiam
Juras


Witam
U mnie bylo w jednej cenie - koszt projektu podlaczenia wody do budynku i
oczyszczalni 800 zl. Dostalem dwie dokumentacje.
Przy okazji wiercenia otworu geologicznego pod dom kazalem zrobic drugi w
miejscu gdzie miala byc rozsaczalnia. "Wiertnicy" dali mi dokumentacje jak
nasiakliwy jest grunt z wpisem ze w miejscu rozsaczania "nie wystepuje woda
gruntowa na glebokosci 1,2m" - poprawcie mnie bo nie jestem pewien czy taka
glebokosc (nie mam tu tych dokumentow). To wystarczylo dla "ekologow" w
Urzedzie Miejskim.
Kto ma wyzej wode gruntowa musi wypietrzyc oczyszczalnie ponad teren.
Wiertnicy 500 zl dwa otwory (tanio, bez rachunku, - ale robili to w grudniu,
nie mieli innej roboty).
Kpl. oczyszczalnia Wavin - 3,5 tys. brutto. Dokupilem 30 m dodatkowych rur
rozsaczajacych fi 100.
Dzisiaj kupilbym sam zbiornik, zwykle rury do kanalizacji zewnetrznej, dwie
karbowne rury fi315 do zrobienia studzienek - otwory rozsaczajace w rurach
powiercilbym sam wiertarka. Studzienki jedna czterostronna i druga
trzystronna kupilbym typowe, lub zrobilbym sam  - sprzedawcy maja frezy do
wycinania otworow w tych rurach-studzienkach i je wypozyczaja. Najlepiej
pojsc do sprzedawcy kpl oczyszczalni i zobaczyc jak takie studzienki sa
zrobione i rury rozsaczajace powiercone (fajny rozwiazanie ma Wavin).
Koszt zbiornika max 1100 zl. Pozostale elementy max 900zl. Wykopanie koparka
rowkow glebokosci 1,2m 300-400 zl. Zwir/wloknina max 500-600zl. Kosmetyka
dna wykopu, reczne sypanie zwiru, ulozenie rur (tu trzeba przypilnowac
spadkow rur na calej dlugosci, dotyczy to rowniez firm ktore takie uslugi
wykonuja-najlepiej z kierownikiem budowy), dalsze reczne sypanie zwiru,
zasypywanie gruntem rodzimym i humusem 3 ludzi 3 dniowki x 5-6zl/h.
Kierownik ktory wpisze to do ksiazki budowy 50-100zl.
Calosc nie powinna wiecej kosztowac niz 5-6tys.zl
Firmy ktore wykonuja takie oczyszczalnie kasuja okolo 10 tys zl
Witek





Temat: [Dolny Śląsk] Inwestycyjny BOOM 2008...
[BRZEG]

Kontrakt PM Group w Brzegu

Firmy PM Group i Ekoncentrum zakończyły prace przy pierwszym etapie największej w regionie powiatu brzeskiego i oławskiego inwestycji w zakresie gospodarki wodno – ściekowej. Wartość całego przedsięwzięcia wynosi ponad 30 milionów euro.

Konsorcjum obu wrocławskich firm jako inżynier kontraktu zarządzało realizacją robót przy pierwszym etapie inwestycji, który obejmował rozbudowę i wyposażenie oczyszczalni ścieków w Brzegu w najnowocześniejsze urządzenia do produkcji biogazu. Zakres prowadzonych prac obejmował nadzór inwestorski, zarządzanie finansowe wraz z rozliczeniem przedsięwzięcia, a także odbiór końcowy i rozruch technologiczny obiektu. Inwestycja prowadzona była w ramach projektu Oczyszczanie Ścieków w Brzegu. W 60 procentach była dofinansowana z Unii Europejskiej. Swoim zasięgiem objęła miejscowości powiatu brzeskiego (województwo opolskie) i oławskiego (województwo dolnośląskie). A jej wartość wyniosła ponad 3,5 miliona euro.
Rozbudowa oczyszczalni ścieków w Brzegu polegała na wyposażeniu obiektu w nowoczesne urządzenia, dzięki którym zmniejszy się ilość osadów. Zmodernizowana oczyszczalnia pozwoli również na wykorzystanie powstającego biogazu do produkcji energii elektrycznej przy pomocy specjalnie do tego celu wybudowanych agregatów prądotwórczych. – Po raz pierwszy w Polsce zastosowaliśmy tutaj innowacyjną technologię polegającą na mikrobiologicznym odsiarczaniu biogazu, co uchroni instalacje technologiczne oraz agregaty prądotwórcze przed nadmiernym zużyciem i korozją – wyjaśnia Maciej Czysty, inspektor nadzoru z ramienia inżyniera kontraktu. – Biogaz wytwarzany będzie z osadów ściekowych będących produktem ubocznym pracy oczyszczalni ścieków.
Modernizacja oczyszczalni ścieków w Brzegu to jedna z trzech części projektu realizowanego przez konsorcjum PM Group i Ekocentrum. W wyniku kolejnych kontraktów zostanie rozbudowany system kanalizacyjny o długości około 260 kilometrów. Sieć powstanie w gminach Lubsza, Oława, Olszanka, Skarbimierz i Lewin Brzeski.
To kolejny projekt unijny, w którym uczestniczy PM Group, międzynarodowa firma inżyniersko – architektoniczna, która aktualnie realizuje trzynaście kontraktów o łącznej wartości około 580 milionów euro. W konsorcjum z firmą Ekocentrum zarządza m.in. sześcioma kontraktami w ramach projektu Oczyszczanie Ścieków i Dostawa Wody dla Miasta Poznania. Konsorcjum uczestniczy także w jednym z największych projektów unijnych w Polsce z budżetem o wartości 180 milionów euro. Przedsięwzięcie ma poprawić warunki gospodarki wodno – ściekowej na terenie 22 gmin w dorzeczu rzeki Parsęta. Jako inżynier kontraktu PM Group uczestniczy również przy realizacji projektu związanego z gospodarką komunalną w Krakowie, którego wartość wynosi około 36,5 milionów euro.

2008-05-27

Zródło: Profit Communications



Temat: Lotnisko Kielce


Podkrakowskie Balice za dwa lata mają przyjmować 3 mln pasażerów

Autor: Bartosz Piłat

Plany rozbudowy lotniska w Balicach imponują: za dwa lata port ma być przygotowany do obsługi 3 mln pasażerów rocznie, a przyjmowanie samolotów odbywać się będzie nawet przy najgorszej pogodzie. Pod znakiem zapytania stoi jednak majowy termin uruchomienia szynobusu na trasie do Krakowa.

W ciągu najbliższych dwóch lat Międzynarodowy Port Lotniczy Kraków-Balice zamierza wydać ponad 120 mln zł na rozbudowę. Zaplanowano postawienie nowych hangarów, drugiego terminalu i wielopoziomowego parkingu. Zostanie też powiększona płyta postojowa dla samolotów, a lotniskowa straż pożarna otrzyma nowy budynek.

- Zakładamy dalszą rozbudowę, w tym wydłużenie pasa startowego. Liczymy na dotacje z budżetu Unii Europejskiej - mówił ww wtorek prezes zarządu lotniska Kamil Kamiński.

Balice mają teraz dwa priorytety. Pierwszy to ograniczenie do minimum wpływu pogody na działanie lotniska. Na razie bardzo często z powodu mgły lub wiatru loty są wstrzymywane. Dlatego już tej jesieni ma być uruchomiony nowoczesny system naprowadzania samolotów oraz postawiona nowa wieża kontrolna. Drugą ważną inwestycją ma być rozbudowanie płyty postojowej dla samolotów. - Kiedy przyjmujemy większą liczbę maszyn, musimy parkować je na terenach wojskowych - wyjaśnia Paweł Jastrzębski, członek zarządu MPL. Teraz Balice mają miejsce dla 15 samolotów, po rozbudowie będzie go dwa razy tyle.

Między istniejącym terminalem a budynkiem cargo stanie nowy terminal dla pasażerów przylatujących do Krakowa. Wcześniej trzeba jednak wybudować nowe centrum administracyjne i hangary z warsztatami, które teraz znajdują się w barakach stojących na miejscu przyszłego terminalu, a w dalszej kolejności - budynek do obsługi pasażerów, zgodnie z wymogami traktatu z Schengen.

- Finansowo jesteśmy zabezpieczeni. Jedyną przeszkodą może być pozyskiwanie gruntów. Największą niewiadomą są tereny zajęte przez wojskową oczyszczalnię ścieków, gdzie ma powstać nowa płyta postojowa. W pozostałych przypadkach przejęcie gruntów jest już tylko kwestią czasu - mówił Paweł Jastrzębski.

Przy tych ambitnych planach zagadką pozostaje data pierwszego odjazdu szynobusu kursującego między Krakowem a Balicami. - Jesteśmy gotowi od dawna, zleciliśmy nawet prace projektowe, choć nie doszło jeszcze do porozumienia między miastem a kolejami - stwierdził Kamil Kamiński.

- 1 marca przekażemy kolei tereny potrzebne do wybudowania ostatnich 450 m torów prowadzących pod terminal lotniska. W zamian za nie dostaniemy od PKP SA działki, pozwalające na powiększenie cmentarza na Grębałowie. Nic nie stoi na przeszkodzie, by szynobusy kursowały już w maju - uspokaja prof. Andrzej Oklejak pełnomocnik prezydenta Krakowa do spraw prawnych.

A oto i projekt Balic:





Temat: Newsy 2008
[JELENIA GÓRA]

Inwestycja budowlana w Jeleniej Górze - czysta woda w Kotlinie Jeleniogórskiej

Region przyjazny środowisku i atrakcyjny gospodarczo – to aspiracje Jeleniej Góry.

Prace przy przedsięwzięciu realizowanym w ramach projektu Zaopatrzenie w wodę i oczyszczanie ścieków w Jeleniej Górze zakończą się za miesiąc. Swoim zasięgiem inwestycja objęła teren aglomeracji miasta Jelenia Góra. Obecnie trwają odbiory końcowe prac w jednej z dzielnic miasta. Z kolei w listopadzie po próbnej eksploatacji ruszą dwa najważniejsze obiekty inwestycji. Pierwszy z nich to nowy Zakład Uzdatniania Wody Sosnówka, który może uzdatniać dziennie 25 tysięcy metrów sześciennych wody. Drugi to zmodernizowana oczyszczalna ścieków wraz z kompostownią osadów o przepustowości 21 tysięcy metrów sześciennych. Wartość wszystkich inwestycji wynosi prawie 39 milionów euro, z czego 26,5 milionów euro stanowi dotacja z Funduszu Spójności. – Na tym przedsięwzięciu skorzystają przede wszystkim jeleniogórzanie. Region atrakcyjny gospodarczo oznacza nowe inwestycje i nowe miejsca pracy – mówi Jolanta Piasecka – Nowak, pełnomocnik miasta Jeleniej Góry ds. realizacji projektu Funduszu Spójności.

Pracami przy projekcie według unijnych standardów zarządza PM Group, międzynarodowa firma architektoniczno – inżynierska we współpracy z Wrocławską Agencją Rozwoju Regionalnego i zielonogórską spółką Ekosystem. Konsorcjum przez cztery lata zarządzało projektem i nadzorowało roboty przy modernizacji oczyszczalni ścieków, budowie nowego zakładu uzdatniania wody i budowie 8-kilometrowej sieci wodociągowej, a także budowie i modernizacji około 28 kilometrów sieci kanalizacyjnej. Zastosowanie innowacyjnych rozwiązań technologicznych do uzdatniania wody, oczyszczania ścieków i kompostowania osadów pozwoliło na osiągnięcie zakładanych celów ekologicznych. Woda podawana do sieci wodociągowej Jeleniej Góry spełnia wymogi wynikające z norm polskich i Unii Europejskiej. – Projekt w Jeleniej Górze to dobry przykład na to, jak gminy wykorzystują fundusze unijne. Obecnie obserwujemy dużą liczbę takich inwestycji, ponieważ wiele miast w Polsce stara się o poprawę warunków życia swoich mieszkańców, a także zmniejszenia zanieczyszczenia wody w rzekach. Wykorzystanie innowacyjnych rozwiązań w gospodarce komunalnej wpłynie także na polepszenie warunków do inwestowania, a co za tym idzie stworzy szansę na pobudzenie gospodarcze regionów - podkreśla Adam Rak z PM Group.

To kolejny projekt unijny, w którym uczestniczy PM Group. Aktualnie firma realizuje trzynaście kontraktów publicznych o łącznej wartości około 580 milionów euro. W konsorcjum z firmą Ekocentrum zarządza m.in. sześcioma kontraktami w ramach projektu Oczyszczanie Ścieków i Dostawa Wody dla Miasta Poznania. Obie firmy pracowały przy rozbudowie oczyszczalni ścieków w Brzegu. Konsorcjum uczestniczy także w jednym z największych projektów unijnych w Polsce z budżetem o wartości 180 milionów euro, który ma poprawić warunki gospodarki wodno – ściekowej na terenie 22 gmin w dorzeczu rzeki Parsęta. Jako inżynier kontraktu PM Group uczestniczy również w realizacji dwóch projektów związanych z budową i renowacją sieci kanalizacyjnej w Krakowie. Wartość kontraktów na roboty budowlane wynosi ponad 56 milionów euro.

Zródło: Profit Communications/ budnet.pl



Temat: 112 architektów chce projektować Teatr Nowy
Sztuka bez segregacji. Kino i scena, jedzenie i picie, książki i wino. Atrakcje dla ducha, ale dla ciała też - tak Nowy Teatr, który powstanie w mokotowskiej bazie MPO, wyobraża sobie Krzysztof Warlikowski.

- W Warszawie brak miejsc spotkań, w których można porozmawiać, pobyć razem. Coś zjeść, napić się, poczytać, pójść do teatru i zobaczyć film - uważa Krzysztof Warlikowski, reżyser i dyrektor Nowego Teatru.

Marzy o takim miejscu wielu atrakcji i ma poparcie ratusza, by je stworzyć przy ul. Madalińskiego 10/16. Na razie działa tam baza Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Trwa konkurs architektoniczny na koncepcję jej przekształcenia w centrum kultury z Nowym Teatrem. Zainteresowanie jest ogromne. - W terminie złożono aż 119 prac. Do drugiego etapu zakwalifikowaliśmy dziesięć. Czyli mamy największy konkurs po tym z 1992 r. na koncepcję ścisłego centrum Warszawy - cieszy się Hubert Trammer, architekt i członek jury.

Ratusz robi wszystko, by po pierwsze, zatrzymać Warlikowskiego w Warszawie, po drugie, by reżyser jak najlepiej poczuł się na Mokotowie. Dlatego zarząd miasta zapowiada rychłe usunięciu pługosolarek, śmieciarek i warsztatów MPO z przedwojennej hali. Tym bardziej że postindustrialna przestrzeń jest wymarzona dla ludzi sztuki.

- Jestem świeżej daty warszawiakiem. Musi upłynąć trochę czasu, zanim przyzwyczaję się do nowych miejsc. Ale Mokotów "połknąłem" szybko - przyznaje Warlikowski, który studiował w Krakowie.

Przy Madalińskiego zapowiada "przystań dla ludzi", w której będzie można miło i ciekawie spędzić czas. - Powstanie nowy kawałek miasta, który kusi, dobrze wkomponowany w ulicę - mówi.

Dlatego będzie też duży park, letni taras z kinem, czytelnia i wideoteka, no i naturalnie scena teatralna, a także różne atrakcje dla dzieci.

- To bardzo ciekawy temat, dawno takiego nie było na forum architektonicznym w kraju. Przypuszczam, że nazwisko Warlikowskiego też przyciągnęło - twierdzi Ryszard Malarski, dyrektor ds. inwestycji Nowego Teatru.

- Należy wybrać projekt najbliższy wizji tego miejsca, jaka zrodziła się w wyobraźni [projektantów] i wynika z potrzeb sztuki, którą tworzy Krzysztof Warlikowski. Zapoznanie się z tyloma projektami było bardzo inspirujące. Jesteśmy świadkami społecznego budowania teatru - uważa Marek Kraszewski, dyrektor miejskiego biura kultury i członek komisji sędziowskiej.

Warlikowski: - Na konkurs wpłynęły koncepcje wizjonerskie. Wśród niech nie ma jeszcze chyba projektu doskonałego, który by olśniewał.

Obok zabytkowej hali stanie nowy budynek. I tu zdania architektów są podzielone. Część z nich uważa, że teatr powinien się znaleźć w nowoczesnym obiekcie, inni, że w starym. Sam reżyser nie kryje, że bardziej do niego przemawia "miejsce zaludnione duchami", czyli budynek z 1927 r. W nim łatwiej potrafi sobie wyobrazić scenę swojego teatru. Która koncepcja wygra, dopiero się okaże. W skład jury konkursowego wchodzi oprócz Warlikowskiego jeszcze dziewięć osób: Bohdan Paczkowski, Jacek Lenart, Jerzy Gurawski, Stefan Jackowski, Marek Kraszewski, Anda Rottenberg, Małgorzata Szczęśniak, Hubert Trammer i Paweł Detko. Większość zdecyduje, który projekt jest najlepszy.

Sztuką centrum handlowe pokonać

Nie wiadomo jeszcze, ile pieniędzy pochłonie przekształcenie bazy MPO na potrzeby artystów. - Czekamy na wybór koncepcji architektonicznej, co nastąpi na początku kwietnia. Ale szacunkowy koszt budowy łącznie z całą technologią teatralną to jakieś 55-56 mln zł. Udział miasta, który przekaże nam nieruchomość, stanowi drugie tyle - mówi Ryszard Malarski.

Nowy Teatr starać się będzie o dofinansowanie ze środków unijnych. Najpierw jednak musi mieć akt notarialny (jeszcze nie został podpisany) i gotowe projekty architektoniczne. Całość ma być gotowa w 2011 r.

- Tak naprawdę chodzi o to, by powstał teatr, który nie będzie tylko teatrem, ale wielofunkcyjnym centrum kultury. Mówi się o zjawisku "buwingu", czyli chodzenia do Biblioteki Uniwersyteckiej nie tylko po to, by czytać książki, ale spotkać się ze znajomymi, napić się kawy czy pójść do ogrodu. Podobnie ma być z Nowym Teatrem przy Madalińskiego. Powstanie miejsce przyciągające ludzi, ale z ambitniejszym i atrakcyjniejszym programem niż centrum handlowe - zapowiada Huber Trammer.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna



Temat: Modernizacja stadionu
Panowie i Panie

Loża Vip'owska była pretekstem do wstrzymania tej realizacji, 2 mln także, jedynym prawdziwym powodem była wizja całego stadionu.
Przy Konwiktorskiej nie będzie stadionu czysto piłkarskiego, będzie bieżnia, sześciotorowa, bo inna się nie zmieści, ale będzie. Szewińska z Lipcem wygrali.

Stadion w Kielcach kosztował jedynie 40 mln, to jest stadion nowoczesny jak na Polskie warunki, ale nie ma w nim nic nowoczesnego jak na warunki europejskie czy światowe. Pamiętajmy że nie jest on budowany w miejscu istniejącego stadionu Korony.
Stadiony w Poznaniu i Krakowie będą kosztowały o wiele wiele więcej, to prawdą że będą miały większą pojemność, ale są budowane na miejscu obecnie funkcjonujących stadionów i jest też przyczyna wzrostu kosztów.
Nasza trybuna główna jest ogranicznikiem obniżenia ceny budowy, bo innego typu dachu niż proponowany w projeckie nie da się zastosować.
Przy budownie fundamentów pod pylony podtrzymujące dach, trzeba uważać i pilnować, żeby istniejący budynek nie zaczą się zapadać czy też pękąć, więc prędkość prac jest już ograniczona (wzrost kosztów).

Most Północny, Trasa Siekierkowska, Oczyszczalnia ścieków na Białołęce, przebudowa skrzyżowania przy Galerii Mokotów, przebudowa ronda Stażyńskiego, budowa kolejnych stacji Metra. - to są wszystkie inwestycje (poważne) których prezydent Kaczyński nie zrealizował, MP i Oczyszczalnia ścieków już kosztował już wiele mln i nie widać nawet początku (błędy formalne w dokumentacji techniczno-prawnej skąd my to znamy - niekompetentne urzędasy), Trasa Siekierkowska - mam do niej rzut beretem i widzę jak się ślimaczy, Pamiętam słowa viceprezydenta Urbańskiego o gotowym łączniku mostu z os Gocław które miało być gotowe w grudniu 2003 a gotowe było w maju 2004, teraz ktoś spieprzył sprawę wykupu działki i roboty kazał wstrzymać sąd.
skrzyżowanie przy GM - wsporniki wiaduktu są za słabe (szczyt głupoty projektantów czy też niedopatrzenie - nie mnie to osądzać) już budowa trwa 2 lata i ciekawy jestem ile jeszcze potrwa.
Metro - 25 lat się już buduje i końca nie widać.
Tak naprawdę to stadion Polonii to pryszcz przy wszystkich opóźniejniach i niegospodarności i braku organizacji pracy przez ekipę prezydenta Kaczyńskiego.
A owe 2 mln zł to kropla w morzu strat poniesionych na inne inwestycje.
Ile pieniędzy na inwestycje w tym roku zostanie niewykorzystanych od których miasto będzie musiało zapłacić odsetki od kredytów na nie zaciągniętych?

Teraz będzie nowy projekt na nowy stadion, czyli (1mln wydany na tej pójdzie do kosza), przetargi, załatwianie kasy z ministerstwa edukacji, i może pod koniec 2007 będzie projekt i przygotowanie do przetargu na nową trybune główną.
PS. Na Legii miałbyś stadion Narodowy w 2006 gotowy a teraz nawet nie ma rozpisanego przetargu na wybór generalnego wykonawcy.
Wybierzmy się na basen na Warszawiance która miała kosztować 20 mln a skończyło się na 112 mln.




Temat: Czy wszyscy już podpisali sie pod petycją?
Czy wszyscy już podpisali się pod petycja w sprawie Nowo-Lazurowej:
http://www.siskom.waw.pl/petycja.htm

Artykuł z Życia Warszawy:

Cytat: Lazurowa: bunt w sieci

Rezygnacja ratusza z budowy ul. Nowolazurowej między ul. Połczyńską a Al. Jerozolimskimi zdenerwowała mieszkańców Włoch, Ursusa i Bemowa. W Internecie powstaje wielka petycja nazwana „aktem rozpaczy”.

Inwestycja wypadła z miejskich planów na lata 2007 – 2013. Dlaczego? Przewidywane koszty tej przekładanej od 30 lat budowy przekraczają już 800 mln zł. A miasto po rozpoczęciu prac przy najdroższej w Europie oczyszczalni ścieków za 2,2 mld zł i przeznaczeniu 460 mln zł na stadion Legii tnie obiecywane w kampanii wyborczej z 2006 roku inwestycje komunikacyjne.

Rezygnacja z tej budowy to wyrok dla mieszkańców np. pnących się bez miejscowych planów zagospodarowania nowych osiedli Włoch i Ursusa. Jeszcze przez długie lata będą oni skazani na koszmarnie zakorkowane tunele przy ul. Dźwigowej i Globusowej.

Makabra w tunelach

– Makabra. Codziennie dojeżdżam przez Włochy na Bemowo autobusami linii 716 i 189 – mówi „ŻW” Emilia z Piastowa. – Przy stacji PKP Włochy wysiadam i idę do Wałowickiej piechotą, bo jest szybciej. A przed skrzyżowaniem z Połczyńską autobus stoi czasem nawet 40 minut! – irytuje się.

W takich okolicznościach ruszyła internetowa lawina protestów. Pisanie petycji do Hanny Gronkiewicz-Waltz zaczęli mieszkańcy osiedla Skorosze. W tym tygodniu z wielką akcją ruszyło wpływowe Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji, które zapowiada zebranie minimum 10 tys. podpisów. Walczyć o Nowolazurową można na stronie www.siskom.waw.pl.

Odwołana Nowolazurowa to inwestycja miejska, która miała idealnie wpisać się w dwie drogowe inwestycje rządowe. Od północy miała połączyć się z budowaną drogą S8 – przedłużeniem Trasy AK przez Bemowo. Na południu powinna dotrzeć do węzła Al. Jerozolimskich z trasą Salomea – Wolica, czyli nowej wylotówki na Kraków i Katowice. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad obiecuje ogłosić za miesiąc przetarg i rozpocząć budowę w 2009 roku.

A bez ul. Nowolazurowej układ tras ekspresowych budowany przez GDDKiA będzie niepełny. Przy Al. Jerozolimskich powstanie „ślepy” zjazd w nieistniejącą Nowolazurową. W efekcie ruch z trasy Salomea – Wolica zostanie przeniesiony na Bemowo ul. Kleszczową i Chrobrego – do zatkanych tuneli na Dźwigowej! Co na to rządowi drogowcy?

– Marzę o Nowolazurowej. Mieszkam na Bemowie, więc wiem, jak mało kto, że przebijanie się przez tunele we Włochach to tragedia. Ale rezygnacji przez miasto z jej budowy nie będę komentował – ucina szef mazowieckiej GDDKiA Wojciech Dąbrowski.

Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych ma dla Nowolazurowej gotowy projekt, decyzję środowiskową i – dla pierwszego etapu między Połczyńską a Al. Jerozolimskimi – decyzję lokalizacyjną. Te zdobywane z mozołem dokumenty przedawnią się najpóźniej za cztery lata.

Dobra whisky na Pradze

Dlaczego więc Nowolazurowa trafi do szuflady? – Budżet inwestycyjny budowy tej trasy na razie nie wytrzyma – mówi rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk. – Tylko w przyszłym roku na miejskie inwestycje planujemy wydać 3,1 mld zł – wylicza.

SISKOM wytyka wiceprezydentowi miasta Jackowi Wojciechowiczowi, że zarezerwował pieniądze na duże inwestycje, które nie mają żadnych szans na realizację przed Euro 2012.

– Mogę założyć się o dobrą whisky z prezydentem, że do 2012 roku nie powstanie praski odcinek obwodnicy Śródmieścia między rondem Wiatraczna a Zabraniecką – mówi prezes SISKOM Jan Jakiel.

Dla praskiej trasy wciąż nie ma projektu. Przy ul. Szaserów – obok przyszłej trasy – mieszka zaś kilkaset osób, którym trzeba będzie zapewnić lokale zastępcze. Na dodatek po uzgodnieniu przez projektanta lokalizacji tunelu drogowego i trzeciej linii metra pod rondem Wiatraczna, władze miasta pozwoliły na... budowę w ich sąsiedztwie wysokościowca, który wszystko dodatkowo skomplikuje.

– Obawiam się takiego opóźnienia przygotowań, że inwestycja zostanie przełożona na „po Euro 2012” – mówi Jakiel.

Wojciechowicz nie znalazł czasu, żeby do propozycji zakładu o whisky się ustosunkować.



Temat: Dofinansowanie z UE w latach 2007-2013



WARSZAWA
INWESTYCJE Warszawskie wnioski o dofinansowanie z unijnego budżetu na lata 2007 - 2013

Metro, most i muzeum

Stolica szykuje się do skoku na kasę z UE. Urzędnicy przygotowują 40 projektów wartych 17,6 mld zł

Spośród wszystkich wniosków o dofinansowanie z unijnych funduszy urzędnicy nadali priorytet szesnastu. Zdobycie pieniędzy na te projekty ratusz traktuje prestiżowo.

Sztandarową inwestycją ma być budowa drugiej linii metra wraz z zakupem nowych pociągów. Biuro Funduszy Europejskich wycenia projekt na 7,5 mld zł. W pierwszej kolejności powinien powstać śródmiejski odcinek między rondem Daszyńskiego a Dworcem Wileńskim. Przygotowania do jego budowy opóźniają jednak kłopoty z przetargiem na tzw. studium wykonalności.

Drogi i przeprawy

Większość z projektów o najwyższej dla stolicy randze to inwestycje Zarządu Dróg Miejskich: > budowa Trasy N-S między ul. Marynarską i Trasą AK (szacowany koszt to, 1,2 mld zł) > mostu Północnego z dojazdami (593 mln zł) > domknięcie obwodnicy Śródmieścia między rondami Wiatraczna i Żaba (291 mln zł) > budowa skrzyżowania Trasy Siekierkowskiej z drogą krajową nr 2 (142 mln zł) > drugi etap systemu zarządzania ruchem (80 mln zł).

Tramwaje

Szefowie Tramwajów Warszawskich unijne pieniądze chcą pozyskać na: > przebudowę torowiska wzdłuż al. Jana Pawła II (250 mln zł) > obsługę tramwajową Tarchomina (587 mln zł). Z kolei Zarząd Transportu Miejskiego przygotowuje się do > budowy kolejnych parkingów w systemie Parkuj i Jedź za 62 mln zł.

SKM

Z przygotowywanych dla Brukseli dokumentów wynika, że ratusz wraca do pomysłu rozbudowy Szybkiej Kolei Miejskiej, na razie zepchniętej na boczny tor. Na zakup taboru obsługującego planowaną linię między lotniskiem Okęcie a Dworcem Wschodnim władze miasta chcą wydać przy wsparciu Brukseli 160 mln zł.

Od kultury po wodociągi

Urzędnicy liczą też na współfinansowanie przez UE: > budowy Muzeum Sztuki Nowoczesnej (270 mln zł) > programu poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego (35 mln zł) > dwóch elektronicznych systemów - obiegu dokumentów i zarządzania ratuszem (łącznie 32 mln zł).

Listę zamykają dwa kosztowne projekty opracowywane przez Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji dotyczące gospodarki odpadami i oczyszczania ścieków (ich łączna wartość to ponad 1,1 mld zł).

Na projekty drogowe i kulturalne Warszawa może otrzymać dofinansowanie w wysokości 85 proc. kosztów inwestycji, na te dotyczące metra i tramwajów - 50 proc.

Brak wytycznych

Wnioski o dotację ratusz może składać już pod koniec roku, ale na razie potencjalni beneficjenci nie dostali z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wytycznych dotyczących procedur pozyskiwania pieniędzy. Według NIK polscy urzędnicy niepotrzebnie opracowali skomplikowane przepisy, których Bruksela wcale od nich nie wymagała.

KONRAD MAJSZYK

--------------------------------------------------------------------------------

Dotacje UE w latach 2004 - 2006
Według danych Unii Metropolii Polskich z budżetu Brukseli na lata 2004 - 2006 Warszawa zgarnęła prawie 25 proc. z puli przeznaczonej dla 12 największych polskich miast (blisko 1,9 z 7,4 mld zł). Jeśli przeliczymy jednak te dotacje na głowę mieszkańca sytuacja zmienia się diametralnie. W staraniach o unijne pieniądze urzędników stolicy wyprzedzili ich koledzy ze Szczecina, Bydgoszczy, Gdańska, Wrocławia i Krakowa.





Temat: [pr] Nowe buspasy szybko nie powstaną...
Nie ma policji i autobusy tkwią na buspasach
Krzysztof Śmietana2009-04-02, ostatnia aktualizacja 2009-04-02 13:02

Specjalne pasy dla komunikacji miejskiej to fikcja. Kierowcy prywatnych aut blokują przejazd autobusom. Ratusz po raz kolejny obiecuje, że pośle tam policję, ale zwleka z wytyczaniem następnych buspasów.

Po gminie Lesznowola z warszawską kartą miejską (02-04-09, 08:00) Pesa wygrała. Dostarczy 186 tramwajów (01-04-09, 22:24) Wiadukty na ul. Andersa w 2011 roku (01-04-09, 16:02) Nowych autobusów na razie nie będzie (31-03-09, 20:02) Miały być lekiem na korki, ale ci, którzy przesiedli się z aut do komunikacji, często są rozczarowani. Nawet autobusy linii ekspresowych utykają w korkach z innymi samochodami. Pogorszył się zwłaszcza dojazd z Tarchomina przez ul. Modlińską.

- Tak jest, od kiedy nie widać tam policji. Raz na jakiś czas pojawia się straż miejska, ale to nic nie daje - obserwuje białołęcki radny Wojciech Tumasz, który przed laty razem z innymi pasażerami wywalczył wytyczenie buspasa na Modlińskiej. Teraz znowu zbiera podpisy - tym razem w sprawie przywrócenia patroli policji. W zeszłym roku ratusz płacił jej za pilnowanie wolnej drogi dla autobusów.

Zablokowane są też inne buspasy prowadzące do centrum, m.in. wzdłuż ul. Sobieskiego czy Grójeckiej. W styczniu ratusz zarzekał się, że odnowi umowę z policją m.in. w sprawie stałych kontroli na tych ulicach. W drogówce twierdzą, że mogą się odbywać tylko sporadycznie, bo jest mnóstwo innych zadań.

Miejscy urzędnicy obiecują jednak, że to się jednak zmieni. Władze miasta dogadały się w końcu z policjantami. - Od 1 kwietnia obowiązuje nowa umowa w sprawie tzw. patroli ponadnormatywnych. Dostaną 7,6 mln zł m.in. za pilnowanie buspasów i nadzorowanie ruchu na skrzyżowaniach. Zapewne wkrótce będzie widać efekty ich działań - przewiduje Marcin Ochmański z biura prasowego ratusza.

Urzędowi miasta nie spieszy się też z wyznaczaniem kolejnych buspasów. Jesienią szef Zarządu Transportu Miejskiego Leszek Ruta zapowiadał, że w tym roku będzie ich dwukrotnie więcej - 30 km. Kilku urzędników ZTM spędziło nawet cały miesiąc w Berlinie, gdzie podglądali podobne udogodnienia dla komunikacji miejskiej.

Na razie przy okazji remontu Trasy W-Z udało się wytyczyć buspas wzdłuż ul. Radzymińskiej z Targówka i wykleić tymczasowe oznakowanie dla autobusów w al. "Solidarności" z Woli. W urzędach utknęły za to przygotowania do utworzenia buspasów na Trasie Łazienkowskiej od pomnika Lotnika do Kinowej i na Trasie AK przed mostem Grota-Roweckiego. Miejski inżynier ruchu Janusz Galas uznał, że przygotowany przez ZTM projekt uprzywilejowania komunikacji miejskiej wzdłuż tej pierwszej arterii zawiera mnóstwo błędów. Zlecono dodatkową analizę Politechnice Krakowskiej. - Sądzę, że pas autobusowy na Trasie Łazienkowskiej uda się wyznaczyć w wakacje - zapowiada Janusz Galas. W tym samym czasie ma on też powstać na Trasie AK - zająłby miejsce istniejącego pasa awaryjnego.

Dziś inżynier Galas ma się spotkać przedstawicielami ZTM w sprawie wydłużenia buspasów na ul. Sobieskiego (od Chełmskiej do ul. Gagarina) i w Al. Jerozolimskich (od mostu Poniatowskiego do Żelaznej). Liczy, że zostaną wytyczone jeszcze wiosną. Przyznaje jednak, że problemem jest ich kontrolowanie. - Powinno się to odbywać w sposób automatyczny, przy pomocy kamer - uważa. Na razie nie ma jednak na to szans. Od wjazdu na buspasy mogłyby też odstraszać gumowe krawężniki mocowane w jezdni, ale według Zarządu Oczyszczania Miasta przeszkadzają w odśnieżaniu.



Temat: Pess [Rzepa] Zieleniecka znow rozryta - tym razem tramwajarze
he he czyzby znow koreczki.
Maja wymianiac torowisko na Zielenieckiej

ponizej artykul z Rzepy dzisiejszej

a oryginal tu:
http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/warszawa_061215/warszawa_a_2.html

INWESTYCJE
Co jeden zrobił, drugi zniszczy

Tramwajarze chcą wymieniać w przyszłym roku torowisko w alei
Zielenieckiej. Drogowcy się boją, że ciężki sprzęt niezbędny do
wykonania prac zdewastuje ulicę wyremontowaną przez nich w listopadzie

Modernizacja torowiska między al. Waszyngtona a ul. Zamoyskiego zacznie
się prawdopodobnie w kwietniu przyszłego roku. Wczoraj Tramwaje
Warszawskie otworzyły oferty w przetargu na projekt; propozycje wahają
się od 69 do 128 tys. zł.

W styczniu tramwajarze mają ogłosić przetarg na wykonawcę. Do wymiany
pójdą tory, podkłady i trakcja elektryczna.

Tymczasem dopiero miesiąc temu skończył się drogowy remont al.
Zielenieckiej, który na cztery miesiące utrudnił poruszanie się po
Pradze. Za 5,8 mln zł drogowcy położyli jezdnie, chodniki i zbudowali
odwodnienie. Jednocześnie wodociągowcy wymienili skorodowane podziemne
instalacje.

Zaskakująca kolejność

Informacje o planowanym za cztery miesiące remoncie torów zaskoczyły
drogowców.

- Tory będą wymieniali? Żartuje pan chyba - dziwi się Mieczysław Ciupa z
firmy Strabag, który kierował remontem ulicy. - Po nowej jezdni nie
powinien teraz jeździć ciężki sprzęt budowlany. Mam nadzieję, że
tramwajarze wykorzystają pojazdy kursujące po torach -dodaje.

Według prezesa Tramwajów Warszawskich Krzysztofa Karosa duża część
materiałów zostanie dowieziona właśnie w ten sposób. W rozmowie z " Rz"
przyznał jednak, że nie obędzie się bez samochodów ciężarowych i
specjalistycznych, a te będą się poruszały właśnie po nowym asfalcie.

-Mamy XXI wiek, czyż nie? Jezdnia powinna być tak wykonana, żeby
wytrzymała bez uszczerbku takie obciążenie -twierdzi Karos.

Drogowcy nie są aż tak pewni wytrzymałości nowego asfaltu.

- To zaskakująca kolejność remontów -przyznaje Adam Stawicki z Zarządu
Dróg Miejskich. -Wymiana torów powinna się odbyć wcześniej niż kapitalny
remont ulicy. Na pewno nie dostaną od nas zgody na zajęcie nowej jezdni
- zastrzega.

Według prezesa Karosa ekipy remontowe nie będą potrzebowały zastawiać
żadnego fragmentu jezdni -wystarczy im pas zieleni pośrodku.

To nie nasza sprawa

Jak usłyszeliśmy wczoraj, tramwajarze planowali przeprowadzić remont
torów jednocześnie z pracami drogowymi. Według rzecznika Tramwajów
Warszawskich Wojciecha Szydłowskiego nie zgodził się jednak na to Zarząd
Transportu Miejskiego. Zapadła decyzja: podczas remontu jezdni tramwaje
muszą kursować al. Zieleniecką.

- Prace zbiegły się z zamknięciem tunelu dla pociągów podmiejskich -
przypomina rzecznik ZTM Igor Krajnow. - Al. Zieleniecką i Al.
Jerozolimskimi skierowaliśmy wtedy specjalną linię tramwajową 43, która
ułatwiła poruszanie się po mieście. A kolejność remontów to nie nasza
sprawa - twierdzi.
KONRAD MAJSZYK

Urzędnicy marnują pieniądze

 W maju 2004 r. ZDM wymienił w ramach weekendowego remontu zniszczoną
nawierzchnię Wisłostrady. Miesiąc później MPWiK rozkopało jezdnię, bo
budowało 4 km tunelu dla rur do Oczyszczalni Ścieków Południe.

 W 2004 r. drogowcy wydali 12,3 mln zł na remont al. Krakowskiej
między wiaduktem nad stacją PKP a ul. Łopuszańską. Rok później MPWiK
zniszczyło nawierzchnię, wymieniając rury przy skrzyżowaniu z ul. 1
Sierpnia.

 We wrześniu 2003 r. MPWiK zamknęło Marszałkowską między pl.
Zbawiciela a ul. Litewską, żeby wymienić rury. Po odtworzeniu
nawierzchni przez wodociągowców ZDM ogłosił, że w 2004 roku wykona
remont odcinka między pl. Zbawiciela a pl. Unii Lubelskiej.





Temat: Szokująco wysoka cena za drugą linię metra
Komu powierzyć budowę drugiej linii metra

Czy włosko-turecko-polskie konsorcjum, które zaproponowało najniższą cenę za drugą linię metra, byłoby wiarygodnym partnerem dla miasta? I czy nie jest to cena zaniżona, żeby wygrać przetarg, a potem podpisywać aneksy do umowy?

Jak pisaliśmy, zgłoszone w poniedziałek oferty na budowę centralnego odcinka od ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego są nawet o jedną trzecią tańsze od tych, które zaproponowano w pierwszym przetargu ponad pół roku temu. Najmniej - 4,1 mld zł, chce konsorcjum, którego liderem jest włoska firma Astaldi. Tunele metra chce drążyć wspólnie z turecką Gulermak i Przedsiębiorstwem Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego. Ich oferta jest atrakcyjniejsza nawet od propozycji Chińczyków, którzy chcą prawie 400 mln zł więcej.

Pytania o Włochów

Komisja przetargowa zaczęła już sprawdzać oferty. Niewykluczone, że cena podana przez Astaldi byłaby do przyjęcia przez ratusz. Wielu warszawiaków zadaje sobie jednak pytanie, czy to włosko-turecko-polskie konsorcjum jest wiarygodne.

"Gazeta" sprawdziła, że Astaldi to druga co do wielkości grupa budowlana we Włoszech. Buduje m.in. drogi, linie kolejowe i metro. Drążyła kolej podziemną w Mediolanie, Neapolu i w Rzymie. Buduje też w innych krajach Francji, w Rumunii, Turcji czy Wenezueli. Próbuje wejść na polski rynek. W zeszłym tygodniu złożyła ofertę na most Północny. Wtedy była ona jednak najdroższa.

Doświadczenia z Turkami

Wielu osobom źle kojarzą się zaś tureckie inwestycje w Polsce. Z niektórymi rzeczywiście było sporo kłopotów. Biznesmen Vahap Toy przez wiele lat nie mógł ukończyć centrum handlowego w Al. Jerozolimskich, które dziś nosi nazwę Blue City. Potem zasłynął pomysłem budowy ogromnego lotniska pod Białą Podlaską i toru Formuły 1. To wszystko zostało na papierze, a biznesmen w niesławie uciekł z Polski.

Nie udała się też turecko-polska współpraca przy budowie ratusza w Wilanowie, którego niedokończone mury straszą do dziś. Półtora roku temu Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji wyeliminowało z przetargu na rozbudowę oczyszczalni ścieków Czajka turecką firmę Sistem Yapi. Jej ofercie zarzuciło braki i wybrało droższe o 260 mln euro europejskie konsorcjum z Warbudem na czele. Z kolei w Krakowie firma Gueris z Turcji wycofała się z budowy szybkiego tramwaju.

Przyjrzeliśmy się firmie Gulermak. Ma na koncie budowy wielkich fabryk w Turcji. Spośród zrealizowanych projektów komunikacyjnych chwali się m.in. linią kolejki na lotnisko w Stambule.

- Nie można generalizować. Nie słyszałem, żeby Gulermak poniósł klęskę. M.in. buduje metro w Stambule, i to właśnie z firmą Astaldi. Ten włoski gigant bardzo często współpracuje z firmami tureckimi. Ich ofertę oczywiście trzeba będzie dokładnie sprawdzić. Jeśli będzie poprawna, to miasto powinno znaleźć brakujące 450 mln zł i podpisać z nimi umowę - uważa Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

A jak skomentuje to, że różnica między najtańszą a najdroższą ofertą w przetargu sięga aż 2 mld zł? Czy włosko-turecko-polskie konsorcjum nie stosuje dumpingu? Tak było w przypadku przetargu na rozbudowę lotniska na Okęciu. Z niską ceną wygrało konsorcjum Budimex-Ferrovial-Lamela. Potem podwyższano wartość kontraktu, aż w końcu go rozwiązano. W przypadku metra według Furgalskiego najniższa cena jest jednak realna.

Przejścia z Polakami

Trzeci uczestnik najtańszego konsorcjum to Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów z Mińska Maz. Firma remontuje i buduje drogi głównie w centralnej i wschodniej Polsce. Ostatnio z półrocznym poślizgiem zakończyła poszerzanie ul. Poleczki, która łączy Ursynów z lotniskiem na Okęciu. Wykonawca bronił się, że do opóźnienia doszło z winy ratusza, który miał przygotować wadliwy projekt. Miejscy drogowcy narzekali jednak, że firma późno weszła na plac budowy.

Pierwsze wyniki pracy komisji przetargowej w Metrze Warszawskim mają być znane w ciągu dwóch, trzech tygodni. Wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz zapowiada, że przed decyzją o budowie centralnego odcinka metra sprawą będzie musiała się zająć Rada Warszawy.

źródło: gazeta.pl



Temat: Czyżby rozłam?
Może inaczej...
Przeciw komu Rokita wskazał na kandydata PIS-u?
----------------------------------------------------
-
-
-

Familia Majchrowskiego

Dawni pracownicy służb specjalnych, policjanci, prawnicy, dziennikarze, urzędnicy i biznesmeni. Wielu z nich tworzy nieformalny układ rządzący Krakowem nazywany często „Familią”. Głównym rozgrywającym w tym układzie jest starający się obecnie o reelekcję prezydent miasta Jacek Majchrowski.

„Familia” większość interesów załatwia podczas zakrapianych alkoholem spotkań w mieszczącej się przy ul. Brackiej knajpie C.K. Dezerterzy. Przychodzą tam Krzysztof Kozłowski, Tadeusz Rusak, Bogusław Strzelecki, Andrzej Oklejak, Jan Widacki, Józef Semik i inni.

Z MSW i WSI do Majchrowskiego

Krzysztof Kozłowski to były szef MSW z początku lat 90. Do najpoważniejszych zarzutów stawianych Kozłowskiemu należy to, że przyjmował do policji byłych oficerów SB. To za czasów Kozłowskiego wiceszefem policyjnych kadr został gen. Roman Kurnik - dawny kadrowy SB, o którym „Rzeczpospolita” pisała niedawno, że mógł być osobą, która dała sygnał do zabójstwa gen. Papały. Za jego też czasów mecenas Jan Widacki razem z żoną gangstera Jeremiasza Barańskiego ps. Baranina założył fundację „Bezpieczna Służba”, której nieformalnym celem było tworzenia parasola ochronnego dla interesów byłych esbeków.
Dziś Widacki pracuje jako wykładowca w Krakowskiej Szkole Wyższej im. Frycza Modrzewskiego, należącej do żony Jacka Majchrowskiego. W szkole tej wykłada również były szef MSW Krzysztof Janik i nni dawni działacze PZPR.
Dobrym kolegą, a zarazem cichym doradcą prezydenta Krakowa jest również gen. Tadeusz Rusak były naczelnik krakowskiej delegatury UOP, a następnie szef WSI. Kiedy Rusak stracił pracę w WSI, Majchrowski przyszedł mu z pomocą. Zatrudnił go na stanowisku dyrektora Wydziału Ludności i Zarządzania Kryzysowego.
Z równą życzliwością potraktował też Józefa Semika. W czasie rządów SLD Semik pełnił funkcję zastępcy Komendanta Głównego Policji i doradcy wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki. Zwolniony został po aferze starachowickej.
Nazwisko Semika znaleźć można było na firmowanej przez Majchrowskiego liście kandydatów do rady miasta Krakowa. Jedną z kluczowych postaci w krakowskiej „Familii” jest Andrzej Oklejak - pełnomocnik prezydenta ds. prawnych. Z nieoficjalnych informacji wynika, że jego obecność w magistracie miała być gwarancją dyspozycyjności Majchrowskiego wobec SLD. O Oklejaku mówi się także, że jest człowiekiem Jerzego Hausnera. Stąd miała wziąć się jego obecność w radach nadzorczych Rafinerii Nafty Jedlicze S.A. i Polskich Tatr S.A. W latach 80-tych Oklejak piastował stanowisko pierwszego sekretarza PZPR na UJ.
Oklejak wielokrotnie reprezentował miasto w sądowych procesach. Tymczasem rodzina Oklejaków jest w wymiarze sprawiedliwości bardzo wpływowa: w krakowskim Sądzie Rejonowym pracuje córka urzędnika, zaś żona jest szefem jednego z wydziałów Sądu Okręgowego.
- Jakie to ma znaczenie że ktoś kogoś zna? Czy tym panom postawiono jakieś zarzuty? - odpowiada na pytanie o te powiązania Majchrowski

Konik Jacka Majchrowskiego

Majchrowski nie widzi także nic niestosownego w tym, iż zastępcą dyrektora ds. Informatyzacji i Infrastruktury w krakowskim magistracie mianował płk Mariana Konika.
Konik zanim został miejskim urzędnikiem pracował jako szef krakowskiego oddziału
Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Wówczas to założona przez Majchrowskiego Krakowska Szkoła Wyższa im. Frycza Modrzewskiego zakupiła po stosunkowo niskiej cenie budynki od WAM-u. - Kiedy powstawała szkoła to ja jeszcze nie byłem prezydentem - tłumaczy się Majchrowski.

- To jest klasyczna sytuacja konfliktu interesów – przekonuje z kolei posłanka PO Julia Pitera. - Ta relacja w którą wszedł pan Majchrowski podważa zaufanie do państwa. Marian Konik nadzorując mienie komunalne, jednocześnie udziela się społecznie. Jest m. in. sekretarzem zarządu Stowarzyszenia Zarządców Nieruchomości WAM oraz członkiem Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami. Jego syn Janusz Konik jest natomiast właścicielem Krakowskiego Biuro Obrotu Nieruchomościami.

Łapówki i panienki

Krakowski biznesmen Wacław Stechnij z Familią walczy od siedmiu lat. Założona przez niego spółka Forte podpisała z miastem umowę o dzierżawie atrakcyjnego terenu na rogatkach Krakowa. Stechnij miał tam wybudować centrum hotelowo-konferencyjne. W momencie gdy inwestycja miała się rozpocząć, miasto umowę wypowiedziało. Do tego czasu Forte zdążyło zainwestować ponad milion zł w projekt i drugie tyle wpłacić do kasy miasta tytułem opłat gruntowych.
Stechnij batalię o dzierżawę wygrał sądownie, ale miasto nadal blokuje inwestycję przez zaniechanie wydawania decyzji budowlanych. Jak twierdzi właściciel „Forte”, w międzyczasie przyszli do niego znajomi Majchrowskiego - biznesmen Janusz K. i ówczesny wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania Bogdan D. – Jacek [Majchrowski przyp. red.] ma dostać 800 tys. euro a dla Andrzeja [Oklejaka przyp. red.] trzeba 0,5 miliona bo nie puści sprawy, bo się stawia. Dokładnie tak powiedzieli - relacjonuje roztrzęsionym głosem Stechnij. - Majchrowski też mi proponował sprzedaż spółki, a przecież jako prezydenta nie powinno go to obchodzić. Wie pan gdzie on takie rozmowy prowadzi? W gabinecie profesorskim na UJ. Bogdanowi D. i Januszowi K. prokuratura postawiła już pierwsze zarzuty. Majchrowski przyznaje się do znajomości z obydwoma panami, jednakże jak twierdzi nie on przysłał ich z korupcyjną propozycją. - To kompletne bzdury. To pan Stechnij rozpowiada takie plotki - komentuje Majchrowski. Z podobnymi propozycjami do właściciela Forte mieli przychodzić także inni znajomi Majchrowskiego. - Był u mnie Likus, ten od afery z krakowskim rynkiem. Powoływał się na Majchrowskiego ale też na wpływy u Kwaśniewskiego i Joli - opowiada Stechnij.
Z relacji Stechnija wynika, że w pierwszych dniach 2003 roku Majchrowski gościł w dzierżawionym przez spółkę Forte motelu Krak. Pobrał klucz od pokoju nr 71 gdzie spędził kilka godzin. Kiedy wychodził klucza nie oddał twierdząc, że będzie go jeszcze potrzebował. Miał przy tym dodać, że jako prezydent liczy na specjalne względy. Przychodził później wielokrotnie w towarzystwie kobiet. Pośród nich miały być miejskie urzędniczki i studentki. - Wymieniłem zamki w drzwiach - mówi właściciel Forte. Stechnij skierował do sądu pozew, w którym domaga się uregulowania należności za pokój wynoszących prawie 58 tys. zł.



Temat: oni tak na powaznie czy to kawał?


Silesia większa od Warszawy

Siedemnaście miast na Śląsku może połączyć się w Silesię - aglomerację, która odebrałaby Warszawie miano największego polskiego miasta. - Śląsk aż się o to prosi - ocenia senator z Katowic Kazimierz Kutz.

Dziś największe miasto na Śląsku - Katowice - liczy ok. 320 tys. mieszkańców. Warszawa - prawie 1,7 mln. Nowa aglomeracja o nazwie - najprawdopodobniej - Silesia (inne proponowane nazwy to: Katowice i Aglomeracja Śląska) liczyłaby ponad 2 mln mieszkańców. W skład aglomeracji weszłoby: Katowice, Chorzów, Siemianowice Śląskie, Bytom, Świętochłowice, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Czeladź, Będzin, Gliwice, Zabrze, Ruda Śląska, Mysłowice, Tychy, Piekary Śląskie, Jaworzno i Knurów. Pomysł nie polega na fizycznym połączeniu miast, lecz na stworzeniu związku, w którym łatwiej byłoby im współpracować.

Projekt popiera minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn (PiS). Już podczas swojej listopadowej wizyty w Katowicach zapowiedział rozpoczęcie prac nad ustawą, która umożliwi połączenie miast w związek.

Większemu łatwiej

Pomysłodawcy twierdzą, że dzięki swojej wielkości aglomeracja mogłaby skutecznie konkurować z innymi dużymi miastami. - Mieliśmy już przykład porażki, gdy działa się w pojedynkę. Chorzów i znajdujący się w nim Stadion Śląski aspirowały do tego, by rozgrywać tu mecze EURO 2012. W efekcie porównano Chorzów z Krakowem czy Poznaniem. Inaczej by to wyglądało, gdyby oferta wyszła od aglomeracji - przekonywał w wywiadzie dla katowickiego wydania "Gazety Wyborczej" poseł PiS Krzysztof Mikuła, śląski prawnik i jeden z pomysłodawców połączenia miast w Silesię.

Współpraca miast, którą zakłada projekt, polegałaby na działalności publicznej, która już wykracza poza obowiązki miast, ale nie mieści się jeszcze w zadaniach województwa. - Chodzi przede wszystkim o wspólną komunikację miejską, zarządzanie częścią dróg, budowę oczyszczalni, pozyskiwanie funduszy unijnych, planowanie przestrzenne i strategie rozwoju - wymienia Mikuła.

Koordynacją zajęłaby się wspólna administracja.

Miast nikt nie zlikwiduje

Mikuła stara się rozwiewać obawy, że stworzenie związku miast zagrozi ich odrębności. - To są zupełnie niezależne miasta, które mogą ze sobą współpracować, ale nie muszą - mówił Gazecie.pl Mikuła. - Nikt nie chce znosić miast te miasta istnieją - powiedział pytany o obawy, czy powołanie aglomeracji nie szkodziłoby zachowaniu odrębności miast.

Według posła, ważne, że nad projektem ustawy pracować mają sami Ślązacy - parlamentarzyści i przedstawiciele władz samorządowych. - Projekt wypracowany będzie na Śląsku i przez ludzi, którzy rozumieją problemy tego regionu - podkreśla Mikuła.

Poseł uważa, że także mieszkańcy Śląska poprą projekt. - Mieszkańcy chcą mieć jeden bilet, a nie cztery - mówi. Jak dodaje, rozmawiał już o ustawie z innymi śląskimi parlamentarzystami. - Nie znam żadnych, którzy byliby przeciw - powiedział.

Projekt wzbudza jednak sporo wątpliwości. Brakuje konkretów - sami pomysłodawcy nie potrafią jeszcze powiedzieć, jak wyglądałaby wspólna administracja, jaka byłaby nazwa metropolii (Silesia to jedna z propozycji) czy też kiedy będzie gotowy sam projekt ustawy. - Wersja wstępna ma pojawić się wiosną przyszłego roku - powiedział poseł Mikuła.

Kutz: A gdzie mielibyśmy się odłączyć?

Senator Kazimierz Kutz określa pomysł słowem "dobrodziejstwo". Senator nie wierzy, że połączone miasta mogłyby stracić tożsamość. - To nie zlikwiduje stanu faktycznego - mówi Kutz w rozmowie z Gazetą.pl. - To będą nadal oddzielne miasta, jednak razem silniejsze.

Zdaniem senatora, dzięki utworzeniu aglomeracji miasta mogłyby tylko zyskać, m.in. przy podziale pieniędzy z Unii Europejskiej. Jak dodał, rozwiązanie części problemów na poziomie samorządów jest zbyt skomplikowane, bo "Śląsk jest dla nich za trudny".

Kutz podkreśla, że niechęć do projektu może powodować fakt, że Śląsk od dawna niesłusznie podejrzewany jest o tendencje separatystyczne, co - w jego opinii - jest kompletnie niezrozumiałe. - A gdzie mielibyśmy się odłączyć? - pyta retorycznie.

- To się po prostu od dawna prosiło. Na Śląsku jest tęsknota za tym, by aglomeracja była wspólna. Miasta razem są silniejsze, oddzielnie - słabsze - ocenia Kutz.

Durczok: Diabeł tkwi w szczegółach

Pochodzący z Katowic dziennikarz Kamil Durczok mówi, że trudno wypowiadać się na temat projektu, którego szczegółów jeszcze nie znamy. - Na razie rozmawiamy o publikacjach prasowych i komentarzach do nich. Nie wiemy, jak wyglądałyby konkretne rozwiązania, dlatego trudno się do czegokolwiek odnosić. Pułapek jest dużo - mówi.

Jego zdaniem, pomysłodawcy powołania aglomeracji przy pierwszych doniesieniach prasowych na ten temat wpadli już w jedną pułapkę. - W powszechnej opinii funkcjonuje wyobrażenie, że powstaje jedno miasto, a nie płaszczyzna dla współpracy kilkunastu samodzielnych miast - powiedział Durczok.

Jego zdaniem, jeśli inicjatywa powołania związku ma na celu rozwiązanie problemów, których dotąd nie udało się rozwiązać pojedynczym miastom, to jest sensowna i warta dyskusji. - Nie można jednak pozbawiać miast tożsamości. Nie wyobrażam sobie na przykład, by mieszkańcy Katowic i Sosnowca mogli mieć świadomość, że mieszkają w jednym mieście - powiedział Durczok.

Zdaniem Durczoka inicjatywa warta jest poparcia, jeśli wyeliminuje absurdy. - Na przykład taki, że jadąc z jednego końca aglomeracji na drugi mieszkańcy muszą kupować trzy różne bilety - mówi Durczok.

Kuczok: To kosmiczny pomysł, ale może się sprawdzić

- Dopiero do mnie dotarło, że taka inicjatywa się pojawiła. Doniesienia traktowałem jako rodzaj kaczki dziennikarskiej. Wydawało mi się to kosmicznym absurdem - mówi pisarz z Chorzowa Wojciech Kuczok. - Sądzę jednak, że gdyby taki rodzaj współpracy rzeczywiście miał zmniejszyć absurdalne podziały strefowe, to jasne, że może się sprawdzić - ocenia.

Pisarz zgadza się z Kamilem Durczokiem, że pewnych podziałów i tradycyjnego konkurowania miast, jak w przypadku Katowic i Sosnowca nie można wymazać. Jednak dla rozwijania tożsamości Śląska jako całości taki związek mógłby okazać się dobry. - Nie sądzę, aby tożsamość miast miała się w jakiś sposób zatracić. Może mieć charakter integrujący - ocenił Kuczok. - Ja i tak będę się czuł mieszkańcem Chorzowa.

____________________________________________

masz Mieszko jeszcze jakieś wątpliwości?



Temat: Silesia?
Silesia większa od Warszawy

Siedemnaście miast na Śląsku może połączyć się w Silesię - aglomerację, która odebrałaby Warszawie miano największego polskiego miasta. - Śląsk aż się o to prosi - ocenia senator z Katowic Kazimierz Kutz.

Dziś największe miasto na Śląsku - Katowice - liczy ok. 320 tys. mieszkańców. Warszawa - prawie 1,7 mln. Nowa aglomeracja o nazwie - najprawdopodobniej - Silesia (inne proponowane nazwy to: Katowice i Aglomeracja Śląska) liczyłaby ponad 2 mln mieszkańców. W skład aglomeracji weszłoby: Katowice, Chorzów, Siemianowice Śląskie, Bytom, Świętochłowice, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Czeladź, Będzin, Gliwice, Zabrze, Ruda Śląska, Mysłowice, Tychy, Piekary Śląskie, Jaworzno i Knurów. Pomysł nie polega na fizycznym połączeniu miast, lecz na stworzeniu związku, w którym łatwiej byłoby im współpracować.

Projekt popiera minister spraw wewnętrznych Ludwik Dorn (PiS). Już podczas swojej listopadowej wizyty w Katowicach zapowiedział rozpoczęcie prac nad ustawą, która umożliwi połączenie miast w związek.

Większemu łatwiej

Pomysłodawcy twierdzą, że dzięki swojej wielkości aglomeracja mogłaby skutecznie konkurować z innymi dużymi miastami. - Mieliśmy już przykład porażki, gdy działa się w pojedynkę. Chorzów i znajdujący się w nim Stadion Śląski aspirowały do tego, by rozgrywać tu mecze EURO 2012. W efekcie porównano Chorzów z Krakowem czy Poznaniem. Inaczej by to wyglądało, gdyby oferta wyszła od aglomeracji - przekonywał w wywiadzie dla katowickiego wydania "Gazety Wyborczej" poseł PiS Krzysztof Mikuła, śląski prawnik i jeden z pomysłodawców połączenia miast w Silesię.

Współpraca miast, którą zakłada projekt, polegałaby na działalności publicznej, która już wykracza poza obowiązki miast, ale nie mieści się jeszcze w zadaniach województwa. - Chodzi przede wszystkim o wspólną komunikację miejską, zarządzanie częścią dróg, budowę oczyszczalni, pozyskiwanie funduszy unijnych, planowanie przestrzenne i strategie rozwoju - wymienia Mikuła.

Koordynacją zajęłaby się wspólna administracja.

Miast nikt nie zlikwiduje

Mikuła stara się rozwiewać obawy, że stworzenie związku miast zagrozi ich odrębności. - To są zupełnie niezależne miasta, które mogą ze sobą współpracować, ale nie muszą - mówił Gazecie.pl Mikuła. - Nikt nie chce znosić miast te miasta istnieją - powiedział pytany o obawy, czy powołanie aglomeracji nie szkodziłoby zachowaniu odrębności miast.

Według posła, ważne, że nad projektem ustawy pracować mają sami Ślązacy - parlamentarzyści i przedstawiciele władz samorządowych. - Projekt wypracowany będzie na Śląsku i przez ludzi, którzy rozumieją problemy tego regionu - podkreśla Mikuła.

Poseł uważa, że także mieszkańcy Śląska poprą projekt. - Mieszkańcy chcą mieć jeden bilet, a nie cztery - mówi. Jak dodaje, rozmawiał już o ustawie z innymi śląskimi parlamentarzystami. - Nie znam żadnych, którzy byliby przeciw - powiedział.

Projekt wzbudza jednak sporo wątpliwości. Brakuje konkretów - sami pomysłodawcy nie potrafią jeszcze powiedzieć, jak wyglądałaby wspólna administracja, jaka byłaby nazwa metropolii (Silesia to jedna z propozycji) czy też kiedy będzie gotowy sam projekt ustawy. - Wersja wstępna ma pojawić się wiosną przyszłego roku - powiedział poseł Mikuła.

Kutz: A gdzie mielibyśmy się odłączyć?

Senator Kazimierz Kutz określa pomysł słowem "dobrodziejstwo". Senator nie wierzy, że połączone miasta mogłyby stracić tożsamość. - To nie zlikwiduje stanu faktycznego - mówi Kutz w rozmowie z Gazetą.pl. - To będą nadal oddzielne miasta, jednak razem silniejsze.

Zdaniem senatora, dzięki utworzeniu aglomeracji miasta mogłyby tylko zyskać, m.in. przy podziale pieniędzy z Unii Europejskiej. Jak dodał, rozwiązanie części problemów na poziomie samorządów jest zbyt skomplikowane, bo "Śląsk jest dla nich za trudny".

Kutz podkreśla, że niechęć do projektu może powodować fakt, że Śląsk od dawna niesłusznie podejrzewany jest o tendencje separatystyczne, co - w jego opinii - jest kompletnie niezrozumiałe. - A gdzie mielibyśmy się odłączyć? - pyta retorycznie.

- To się po prostu od dawna prosiło. Na Śląsku jest tęsknota za tym, by aglomeracja była wspólna. Miasta razem są silniejsze, oddzielnie - słabsze - ocenia Kutz.

Durczok: Diabeł tkwi w szczegółach

Pochodzący z Katowic dziennikarz Kamil Durczok mówi, że trudno wypowiadać się na temat projektu, którego szczegółów jeszcze nie znamy. - Na razie rozmawiamy o publikacjach prasowych i komentarzach do nich. Nie wiemy, jak wyglądałyby konkretne rozwiązania, dlatego trudno się do czegokolwiek odnosić. Pułapek jest dużo - mówi.

Jego zdaniem, pomysłodawcy powołania aglomeracji przy pierwszych doniesieniach prasowych na ten temat wpadli już w jedną pułapkę. - W powszechnej opinii funkcjonuje wyobrażenie, że powstaje jedno miasto, a nie płaszczyzna dla współpracy kilkunastu samodzielnych miast - powiedział Durczok.

Jego zdaniem, jeśli inicjatywa powołania związku ma na celu rozwiązanie problemów, których dotąd nie udało się rozwiązać pojedynczym miastom, to jest sensowna i warta dyskusji. - Nie można jednak pozbawiać miast tożsamości. Nie wyobrażam sobie na przykład, by mieszkańcy Katowic i Sosnowca mogli mieć świadomość, że mieszkają w jednym mieście - powiedział Durczok.

Zdaniem Durczoka inicjatywa warta jest poparcia, jeśli wyeliminuje absurdy. - Na przykład taki, że jadąc z jednego końca aglomeracji na drugi mieszkańcy muszą kupować trzy różne bilety - mówi Durczok.

Kuczok: To kosmiczny pomysł, ale może się sprawdzić

- Dopiero do mnie dotarło, że taka inicjatywa się pojawiła. Doniesienia traktowałem jako rodzaj kaczki dziennikarskiej. Wydawało mi się to kosmicznym absurdem - mówi pisarz z Chorzowa Wojciech Kuczok. - Sądzę jednak, że gdyby taki rodzaj współpracy rzeczywiście miał zmniejszyć absurdalne podziały strefowe, to jasne, że może się sprawdzić - ocenia.

Pisarz zgadza się z Kamilem Durczokiem, że pewnych podziałów i tradycyjnego konkurowania miast, jak w przypadku Katowic i Sosnowca nie można wymazać. Jednak dla rozwijania tożsamości Śląska jako całości taki związek mógłby okazać się dobry. - Nie sądzę, aby tożsamość miast miała się w jakiś sposób zatracić. Może mieć charakter integrujący - ocenił Kuczok. - Ja i tak będę się czuł mieszkańcem Chorzowa.



Temat: Rekultywacja w lasach rembertowskich
Dzień dobry,

fakt, bardzo potrzebna jest pomoc, żeby choć zmusić przedsiębiorcę, który od 10 lat ciągnie "rekultywację" wydmy w środku lasu objętego ochroną prawną za pomocą osadów ściekowych i popiołów, żeby wykonał rzetelną ocenę oddziaływania na środowisko. Jeśli ktoś chce się nauczyć, jak ze świetnymi prawnikami (kancelarie z tzw. pierwszej piątki), znajomościami z posłami i politykami innej maści można w zasadzie przeforsować wszystko, co się chce, to powinien zapoznać się z tą sprawą.

W 1998 roku firma Dar trans należąca do Dariusza Soboty złożyła projekt na rekultywację wydmy, która została zniszczona przez nielegalną eksploatację (smaczku sprawie dodaje fakt, że samo nadleśnictwo Drewnica przyłożyło się do wywożenia piasku . Firma dostała najpierw decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu, a potem - pozwolenie na budowę. Co ciekawe - ponoć projekt budowlany został opracowany przez geologa, nie posiadającego żadnych uprawnień budowlanych. Mało tego - Dar trans dostał decyzję nie na składowanie odpadów (czym de facto jest ta inwestycja), ale na odzysk odpadów w instalacji, na którą posiada pozwolenie na budowę. Dlatego jego decyzja jest praktycznie nie do ruszenia.

W 1999 roku Dar trans zaczął zwozić osady do lasu, bez żadnej praktycznie kontroli. Ludzie zaczęli się burzyć - sprawa przetoczyła się w mediach, pani Jaworowicz zrobiła program w TW, a znany profesor od spraw budowlanych stracił swój autorytet, próbując bronić inwestora.

O sprawie pisał tygodnik NIE (choć dla niektórych to raczej nie będzie dobra rekomendacja :

http://www.nie.com.pl/art16244.htm

Sprawą zajął się też sejm, na komisji ochrony środowiska rozpatrywano interpelację jednego z posłów:

http://orka2.sejm.gov.pl/IZ3.nsf/main/2787A8CE

Jeden z wniosków: "Na terenie prowadzonej inwestycji, tj. wyrobiska piasku, inwestor zdeponował ok. 38 800 ton osadów ściekowych z oczyszczalni ścieków ˝Czajka˝, w sposób odbiegający od wymagań zawartych w ˝Projekcie rekultywacji wyrobiska poeksploatacyjnego piasku na terenie Nadleśnictwa Drewnica, obręb Zielonka, oddział 103˝. Wyniki dotychczasowych kontroli wskazują na wystąpienie określonych nieprawidłowości, ale jednocześnie uzasadniają przeprowadzenie dokładniejszych ocen celem jednoznacznego określenia faktycznego wpływu na środowisko zdeponowanych osadów ściekowych, jak też ustalenia zakresu powstałych ewentualnych szkód w środowisku, do których naprawienia jest obowiązany ich sprawca. Ze względu na złożoność sprawy postępowanie wyjaśniające nie zostało zakończone. "

Kolejne kontrole WIOŚ wykazały, że nie wszystko idzie tak, jak miało być: np. osady są składowane na powierzchni terenu bez żadnego zabezpieczenia. Przepychanki trwały, kolejne urzędy i sądy wydawały wyroki w tej sprawie, które potem podważano i uchylano. Koniec końców, za pomocą armii prawników, Dar trans zalegalizował swoją działalność, pomimo tysiąca zastrzeżeń i nieprawidłowości! Wygrał, bo podważał decyzje zaskarżając drobne w nich nieprawidłowości, a sądy uchylały całe niekorzystne dla niego wyroki. W ten sposób NSA i SKO ostatecznie dały mu pozwolenie na prowadzenie tego, co chciał.

I nic to, że inwestycja leży w obrębie WOChK, w lasach uznanych za ochronne, na terenie Głównego Zbiornika Wód Podziemnych oraz graniczy z projektowanym obszarem sieci Natura 2000 SOO Poligon Rembertów (zweryfikowanym pozytywnie przez WZS i IOŚ w Krakowie).

Teraz sprawa wróciła, bo Dar transowi wygasła decyzja na odzysk i żeby dalej prowadzić swoją działalność, musi uzyskać nową. W tej chwili złożył odpowiedni wniosek, poparty oczywiście opiniami uznanych specjalistów: pana Witolda Lenarta i pana Gniadzika. Obaj specjaliści twierdzą, że inwestycja jest nieszkodliwa dla środowiska i wręcz niezbędna w tym miejscu. Ponieważ inwestor wymyślił sobie, że do osadów i popiołów dołoży jeszcze odpady z budowy II linii metra (w ilości 600 tys. m3 rocznie), to jest szansa, żeby zawalczyć choć o narzucenie mu obowiązku wykonania oceny oddziaływania na środowisko. Dar trans tłumaczy bowiem, że praktycznie nic się nie zmieni, a fakt wprowadzenia dodatkowo 600 tys. m3 innych odpadów to mało znaczący drobiazg. Dlatego uważa, że powinien dostać nową decyzję na odzysk bez potrzeby wykonywania OOŚ i dodatkowych opinii, uzgodnień, itp. Bo ma pozwolenie na budowę z 1999 roku i działa w oparciu o przepisy, które wtedy obowiązywały.

RDOŚ jak zwykle schował głowę w piasek, wydając opinię, z której niewiele wynika. Najważniejsze, nie podał przepisu, artykułu, w oparciu o który można inwestorowi narzucić obowiązek wykonania OOŚ. A wiadomo - nie ma artykułu, nie ma sprawy. Jeśli nikt nie pomoże, to pan Sobota kolejny raz zalegalizuje swoją działalność, a do lasu będzie wwożone 800 tysięcy ton odpadów rocznie! Bez żadnej kontroli, bez żadnej analizy, jak to wpłynie na siedliska naturowe i całą przyrodę.

Dar trans perfekcyjnie opanował chwyty socjotechniczne i lawirowanie między przepisami. Boi się go WIOŚ i nadleśnictwo. W 2008 roku WIOŚ nie mógł skontrolować ani razu tej inwestycji, bo pan Sobota przedstawiał ciągle zwolnienia lekarskie, usprawiedliwienia, że nie jest zdolny stawić się na miejscu inwestycji i wpuścić inspektorów. Nie liczę nawet, ile razy był na pogrzebie babci, miał wypadek samochodowy, zachorował bliski członek rodziny, itp. W tej chwili nie chce wpuścić na ten teren nikogo, nawet pracowników nadleśnictwa i urzędników starostwa lub gminy. Zaplanowana w ostatnich dniach kontrola WIOŚ nie doszła do skutku, bo pan Sobota kolejny raz przedstawił zwolnienie lekarskie, co nie przeszkadza mu lobbowac u posłów w swojej sprawie. Sprawę utrudnia to, że inwestycja leży na terenie zamkniętym, na poligonie i nie można tam wejść bez przepustki - jest szlaban, stoi wojsko. Można sobie tylko wyobrazić, co się tam dzieje.

Dlatego prosimy wszystkich, którzy mogą w tej sprawie pomóc, doradzić, podpowiedzieć, jak można zmusić inwestora, żeby wykonał OOŚ. Artykuł 96 z ustawy z o OOŚ (z 3.10.2008r.) nie działa w tym przypadku, a zasada ostrożności może być łatwo przez niego podważona (jak pisałam - prawników ma doskonałych i skutecznych).

Może ktoś ma dostęp do odpowiednich wyroków Trybunału Sprawiedliwości, orzeczeń Komisji Europejskiej, może wskazać jakiś precedens, który pomoże rozwikłać tę sprawę?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 1 z 2 • Znaleziono 23 wyników • 1, 2