Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekt terenu





Temat: Lynch kupił ziemę w Łodzi!
Lynch kupił ziemę w Łodzi!
Dlaczego łódzka prasa nie pisze o tym o czy pisze Rzeczpospolita?

===
Reżyser przyleciał dopełnić formalności związanych z budową centrum filmowo-
artystycznego

David Lynch kupił ziemię w Łodzi

To już pewne - w Łodzi powstanie studio filmowe i centrum artystyczne
prowadzone przez Davida Lyncha. Amerykański reżyser przyleciał wczoraj do
Łodzi, by sfinalizować zakup działki pod budowę centrum artystycznego i
opracować szczegóły realizacji swoich polskich projektów.

To już kolejna wizyta Davida Lyncha związana z jego planami stworzenia w
Polsce studia filmowego oraz centrum Sztuka dla Pokoju. Artysta gościł
kilkakrotnie na festiwalu Camerimage i wraz z jego dyrektorem Markiem
Żydowiczem wpadł na pomysł otwarcia w Łodzi studia produkcji filmowej.

W trakcie tygodniowego pobytu zakończone zostaną formalności związane z
zakupem gruntu. Położona na obrzeżach miasta, w miejscowości Boginia, 10-
hektarowa działka pod budowę centrum została już zakupiona przez pełnomocnika
polskiego oddziału firmy David Lynch Interactive Marka Żydowicza. -
Lokalizacja terenu jest bardzo atrakcyjna. Działka leży na skraju parku
krajobrazowego, dojazd do centrum Łodzi zajmuje stąd zaledwie kwadrans -
powiedział "Rz" Marek Żydowicz. W przyszłym tygodniu spisany zostanie akt
notarialny, nadający Davidowi Lynchowi prawo własności działki. W centrum
Sztuka dla Pokoju będą powstawać projekty filmowe, fotograficzne, a także
scenariusze i muzyka filmowa. Projekt przewiduje, że stanie się ono miejscem
spotkań, współpracy, ale i odpoczynku artystów. Data otwarcia centrum
uzależniona jest od przebiegu procedur administracyjnych i tego, jak szybko
uda się uzyskać pozwolenie na rozpoczęcie jego budowy.

Studio filmowe powstanie natomiast w budynku nieistniejącej już fabryki przy
ul. Targowej. Prezydent Łodzi złożył pisemną ofertę użyczenia reżyserowi na
20 - 25 lat zespołu budynków fabrycznych o powierzchni 2 tys. mkw. - W
najbliższych dniach negocjowane będą warunki przyjęcia tej oferty.
Najprawdopodobniej zainwestowane w studio pieniądze zostaną zaliczone na
poczet zapłaty za budynki - wyjaśnia Marek Żydowicz.

Podczas pobytu w Łodzi twórca m.in. "Miasteczka Twin Peaks" i "Mullholland
Drive" omówi z polskimi współpracownikami plany artystyczne i strategię ich
realizacji. - Nie ma już odwrotu. Studio filmowe i centrum powstaną w Łodzi -
zapewnił Marek Żydowicz.

David Lynch zostanie w Polsce do czwartku.

Paulina Wilk
===

www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040514/kultura/kultura_a_2.html



Temat: jak powinno byc?
Gość portalu: marcin ha napisał(a):

> renesans napisał:

> > zaprzeczyles sam sobie.
>
> Bynajmniej.
>

Gość portalu: colgate napisał(a):

> Mnie interesujme natomiast spojrzenie "jak powinno
> byc".

O, to ja może zabiorę głos, po raz pierwszy tutaj ;-)

Powinno być tak, że jak robi się coś dużego, większe
założenie architektoniczne i urbanistyczne w rodzaju KCK,
(np. centrum konferencyjne przy Rondzie Grunwaldzkim,
zabudowa terenu po hotelu Forum itp. - w dalszej
przyszłości np. rewitalizacja Zabłocia i pl. Boh. Getta,
przebudowa ul. Grzegórzeckiej czy Mogilskiej) to pod
kuratelą Urzędu Miasta ogłasza się międzynarodowy konkurs
architektoniczny i zaprasza do udziału znanych w skali
międzynarodowej twórców. Takoż można skomponować
międzynarodowe jury konkursu.

Oczywiście, musi być stosowny budżet nagród (także
dofinansowany przez gminę, mimo, że inwestor może być
prywatny). Ale to się opłaci: raz, że projekt będzie
wysokiej jakości bo poprzeczka zostanie zawieszona
wysoko, dwa że konkurs jest formą poważnej
międzynarodowej promocji miasta, trzy (to już z
przymrużeniem oka ;-) - Polacy, a Krakusy w szczególności
mają pewną trudność w krytykowaniu tego, co cudzoziemcy
zmajstrowali u nas (Sir Norman Foster w Warszawie czy
Arata Isozaki w Krakowie).

Do tego oczywiście trzeba poważnie traktować sam konkurs:
zwycięzca musi doczekać się realizacji projektu, i raczej
nie można projektować tylko bryły budynku: Kraków
potrzebuje "przeredagowania" wielu całych przestrzeni
publicznych (ulice, place itp.). Takie wymogi dotyczące
konkursów chyba mogą być też wpisane w plany miejscowe
zagospodarowania przestrzennego, a jeśli nie - to powinno
się to stać dobrym obyczajem inwestorów, przy aktywnej
polityce zachęt ze strony miasta. Oczywiście, nie chodzi
o konkurs na każdą plombę, ale o najważniejsze
lokalizacje i większe inwestycje: hotel kilkaset metrów
od Wawelu itp.

W rezultacie mieszkańcy - dzięki powszechnej
"medialności" takich konkursów, prezentacjom
internetowym, telewizyjnym czy gazetowym, a wreszcie
dzięki _realizacji_ zwycięskich projektów niechcący
przejdą edukację estetyczną na bardzo dobrych wzorcach. A
u nas takiej estetcznej edukacji i wrodzonego że tak
powiem poczucia piękna nie ma za grosz niestety.

Co gorsza, samą dyskusją (także w internecie) się tego
poczucia w narodzie nie wyrobi, bo ludzie się obrażają
albo też od razu "wiedzą lepiej". Dobry przykład wywołuje
jakąś tam falę naśladownictwa, i w tym upatruję szansy
dla przyzwoitej architektury w naszym mieście.

marcin ha

Moze jeszcze raz przeczytaj co napisales.

Pozdr RE






Temat: Centrum handlowo-rozrywkowe?
Centrum handlowo-rozrywkowe?
Już dziś trzeba zablokować możliwość budowy centrum handlowo-rozrywkowego u
zbiegu Mazowieckiej i Żelaznej - uważają handlowcy zrzeszeni w związku "Nasz
produkt, nasz handel". Ich protest popiera m.in. spółdzielnia
mieszkaniowa "Piaski" i rada tego osiedla. Urzędnicy są zdania, że taki
protest szkodzi miastu.

O planach firmy JWK Invest z Gdańska, która chciałaby w kwadracie ulic
Żelaznej, Waszyngtona, Mazowieckiej i Legionowej wybudować swoje centrum
handlowo-rozrywkowe napisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Firma chce kupić ziemię
do przedsiębiorstwa Wersal Podlaski, liczy, że resztę gruntów sprzeda jej
miasto. Przy Żelaznej powstałoby kilkusalowe kino, galeria handlowa z prawie
setką sklepów. Lokalnych handlowców pomysł oburza.
- Wiele razy władze miasta zapewniały nas, że w centrum Białegostoku takich
dużych obiektów handlowych nie będzie, teraz okazuje się, że tak może być. A
naszym zdaniem w tej części miasta sklepów wystarczy - mówi Krystyna
Sosińska, prezes białostockiego PSS Społem. Uważa, ze postępowanie miasta
wobec lokalnych sieci handlowych jest nieuczciwe. - My na przykład na ten rok
planujemy modernizację sklepu Opałek, na tym samym osiedlu. Jeśli powstanie
centrum, to zmarnujemy pieniądze.
To kolejne starcie
Handlowcy nie po raz pierwszy protestują przeciw budowie dużych sklepów.
Protesty towarzyszą takim inwestycjom od wielu lat. Oprotestowywana była
budowa hali Makro, protest towarzyszył budowie hipermarketu Auchan, handlowcy
nie chcą już kolejnych hipermarketów w mieście i jeżeli przy ulicy
Hetmańskiej będzie powstawał sklep Carrefour - będzie kolejny protest.
W poniedziałek, na sesji Rady Miejskiej miał być rozpatrywany projekt uchwały
o przygotowywaniu dla rejonu ulicy Żelaznej nowego planu zagospodarowania
przestrzennego. M.in. na wniosek organizacji handlowych uchwalę wykreślono z
porządku obrad. Miejscy urzędnicy uważają, że tym razem handlowcy pospieszyli
się ze sprzeciwami. - To miał być tylko pierwszy krok. Nie ma żadnych
decyzji, nic nie zostało jeszcze postanowione. Zanim zostanie uchwalony plan
minie najmniej półtora roku - przekonuje Andrzej Chwalibóg, naczelnik
wydziału planowania przestrzennego w Urzędzie Miejskim. Uważa, że protesty
handlowców szkodzą miastu - w ten sposób blokowane są wszystkie,
konkurencyjne inwestycje związane z handlem, miasto nie może się normalnie
rozwijać.
- Ja konkurencji się nie boję. Dla mnie ważne jest, aby 1800 osób, które
zatrudniam nadal miało miejsca pracy - mówi Krystyna Sosińska.
Handlowcy znaleźli sojuszników we władzach spółdzielni
mieszkaniowej "Piaski", której bloki znajdują się kilkaset metrów od
planowanej lokalizacji centrum. - Nie chcemy tu żadnego centrum handlowo-
rozrywkowego. Może w środku byłaby ochrona, monitoring, ale w okolicy na
pewno zrobiłoby się niebezpiecznie - mówi Bogdan Stasiński, prezes
spółdzielni Piaski.
Jest miejsce dla wszystkich
- O przygotowania nowego planu poprosiła miasto parafia katolicka, bo w
miejscu gdzie chciałaby wybudować nową kaplicę teraz przebiega droga - mówi
Chwalibóg. - A że teren jest bardzo atrakcyjny, nic dziwnego, że interesują
się nim także firmy handlowe.
Nie widzi problemu, by obok siebie powstała i świątynia i centrum handlowe.
Według niego terenu wystarczy dla wszystkich.
- Jeśli ma być takie centrum handlowe, to tylko na peryferiach miasta - mówią
zgodnie spółdzielcy i handlowcy ze związku "Nasz produkt, nasz handel".
- Trzeba skończyć z oprotestowywaniem każdej inwestycji i z argumentami, że
odbiera ona komuś chleb - uważa z kolei Andrzej Chwalibóg. - To blokuje
rozwój miasta.

Kurier Poranny




Temat: Otwarcie hali sportowej na Babiej Wsi
Chciałbym dodać swoje trzy grosze. Trochę tylko na temat bo zupełnie
niepolitycznie.
Byłem dziś w hali pierwszy raz od momentu oddania do uzytku. Zanim została
otwarta dla widzów .
Moje spojrzenie na obiekt i wrazenia z obchodu są zupełnie inne niż będą
kazdego z Was płynacego w tłumie kibiców ,wieczorem na mecz ulubionej drużyny.
Ale może warto poznac moje zdanie ?

Hala widowiskowo-sportowa „Łuczniczki” to z pewnoscią bardzo nowoczesny obiekt.
Pomimo zawalalania kolejnych terminów ,prace były prowadzone w szaleńczym
tempie .
To widac niestety . Mnóstwo niedoróbek. Widać też ,ze po początkowym
pieczołowitym projektowaniu nastąpiło „olanie” tematu przez projektanta.
I efekt końcowy dość znacznie rózni się od projektu wyjściowego .Zubozono np.
detal ,wymagania materiałowe itp.itd.
Tego typu odstępstwa załatwia
się już „na odwal się” na budowie stosownym podpisem projektanta. Szkoda .
Obiekt duzo stracił .
Pierwszą wpadą była pomyłka przy zamawianiu koloru pokrycia dachu . Zamówiono
zamiast ciemnozieloną -seledynową blachę.
(Na wszystkich wizualizacjach –chocby na stronie z inwestycjami oficjalnej
strony miejskiej Bydgoszczy –
mamy dach ciemnozielony ,zlewający się z zielenią drzew ) . Teraz świeci
tandetą jak psu jajca (sorry ). Przyjdzie poczekać ,aż troszkę wypłowieje.
Olbrzymie połacie szkła , o które boję się choc ochrona krąży , z których częśc
już się wypaczyła (lub tak została załozona )
i daje niesympatyczne pogniecione odbicia . Hi –Tech ? Może ,ale raczej z
daleka .
Jak mówiłem roboty były prowadzone w zawrotnym tempie . Drzwi wejsciowe haczą o
wycieraczki ,inne się nie domykają bo mechanizm padł .
W środku już zupełne nieporozumienie . Drewniany strop w kolorze naturalnym
skojarzony ze stalowymi barierkami i zielonymi plastikowymi krzesełkami ?
Wypełnione po brzegi trybuny zniwelują kolejny ciach oszczędnosciowy ? W srodku
pusto i jak najtaniej . Widac cały budżet pochłonęły szklane ściany
kurtynowe ,które i tak dośc bylejako wyszły ,a które pewnie nie przezyją
pierwszej wiekszej rozróby kibiców.
Hala wygląda więc na horrendalnie drogą w uzytkowaniu (szkło a kwestie
ogrzewania chocby ). Zdecydowanie bardziej trafioną wydaje się być nowa hala we
Włocławku . Mniejsza ,mniej przeszklona ,o dużo wiekszych walorach
architektonicznych . Dużo bardziej finezyjna .

Bardzo ładne jest natomiast zagospodarowanie terenu wokół hali . Dwa bajorka .
Szkoda tylko ,ze tyle drzew przypłaciło to zyciem . Przecież kupa drzew
poleciała tylko dlatego by odsłonić obiekt od strony Jagiellońskiej.

Czyli o co pretensje ? O to ,ze projekt choć niezły -acz rozdmuchany -został
bardzo zubożony i byle jak wykonany . Z pospiechu ,lenistwa ,fatalnej
organizacji na kazdym szczeblu .
Są to drobnostki może ,ale powodują ,ze sa w Polsce obiekty i ładniejsze i
bardziej nowoczesne wbrew temu co piszą nam radosnie gazety .
Jeżeli hala zdobędzie choć połowę wyróznień i nagród krajowych ,europejskich
( ?) co nasz BRE bank ,to jestem ksiądz
Jeżeli stanie się symbolem to raczej dzięki np. siatkarkom ,niż walorom
estetycznym .




Temat: Miedzywojenna autonomia
Przedwojenna Autonomia Śląska wprawdzie ułomna i zwalczana w pierwszym okresie
przez wojewodę Grażyńskiego, w połowie lat '30-tych była już jakoby akceptowana
przez tegoż. Potem była wojna i wszystko się odwróciło. Jeszcze nie ogłoszono
końca wojny a 21 stycznia na wniosek KC PPR zdeklarowany komunista zagłębiak
generał Aleksander Zawadzki - NKEDzista został mianowany pełnomocnikiem rządu
tymczasowego RP na obszar woj. Śląskiego. W lutym '45 przyłączono do Śląska
powiaty będziński i zawierciański oraz miasto Sosnowiec. Na początku marca '45
Zawadzki został przez prezydium Rządu Tymczasowego powołany na stanowisko
pełnomocnika dla Śląska Opolskiego. Było to nieformalna połaczenie obu regionów.

Ostatni akt dziejów autonomii Śląskiej miał miejscs na VII sesji KPN 4 maja
1945 roku. Gen. Zawadzki jako wojewoda przybył na posiedzenie rady na czele
delegacji górnośląskiej. W przemówieniu ponownie zaatakował autonomię -
pierwszy raz zrobił to w Katowicach 11 marca 1945 roku - fragmenty: "Górny
Śląsk stanowił odrębne województwo i nie tylko odrębne województwo - był
wydzielony z Polski, był jakoby odkrojony żywcem z Polski . . . Słowo -
autonomia-, które wszechwładnie panowało do 1939 r., na Śląsku nie wypowiada
się. Było przekleństwem ziemi śląskiej . . Te szkodliwe rzeczy trzeba
wytępić . . ."

Dwa dni później KRN rozpatrzyła projekt zniesienia autonomii Śląska.
Uzasadnienie tej decyzji wygłosił Leon Chaju z SD: "Obecnie na Śląsku wśród
ludności polskiej panuje powszechne zrozumienie, że ustanawiający autonomię
Statut Organiczny Województwa Śląskiego jest szkodliwym przeżytkiem. Toteż w
praktyce 'autonomii' nie respektuje się: Sejmu Ślaskiego nie zwołano dotąd i
nie zwoła się już go nigdy." Ustawa Konstytucyjna o zniesieniu Statutu
Organicznego Województwa Śląskiego ogłoszona została w Dzienniku Ustwa z datą 6
maja 1945 roku. Tak więc, tymi nieprawnymi działaniami historia śląskiej
autonomii - chociaż ułomnej - desygnowany a nie wybierany wojewoda - skończyła
się.

Trwała i rozwijała się za to dyskryminacja ludności śląskiej. Reaktywowanao
obozy hitlerowskie, tworzono też nowe. Teraz miejsce hitlerowców zajęli sowieci
i Polacy. Funkcjonują największe - oświęcimski, świętochłowicki, jaworznicki,
łombinowicki, itd. To gen. Zawadzki, "gospodarz województwa", prawa ręka
Stalina na Śląsku, odpowiedzialny jest za przygotowanie represyjnej polityki
władzy ludowej na terenie Śląska, szczególnie zaś dekretów PKWN z 31 VIII i 13
XI 1944 r., odpowiada razem z oficerami NKWD i szeregiem lojalnych pomocników
za wywózkę dziesiątek tysięcy (25 tys. ?) górników i nie tylko górników na -
praktycznie - śmierć do ZSRR.

Nazwiska ofiar z terenu Górnego Śląska na ogół są już znane i były publikowane.
Mało znane są natomiast losy ostatniego pokolenia osadników z Żywiecczyzny z
XIII, XIV wieku i dalszych, którzy przybylwali najczęściej z Frankami,
osiedlali się na Śląsku bowiem księstwo oświęcimskie przynależało wtedy do
Śląska. Mimo ogromnych ofiar jakie były ich udziałem, tam w rejonie Soły
mieszkają jeszcze potomkowie pierwszych osadników.

Załączona lista śmierci tylko z jednej miejscowości oddaje całą grozę
powojenną, jaka była udziałem tych przecież Śhlonzokow z pochodzeniem
niemieckim. Było to Alzen - potem Hałznów - teraz dzielnica Bielska-Białej,
wywodzącą się z Alzen nad Menem. Podobnie było ze znanymi Wilomowicami,
Bielskiem . . .i dziesiątkami osad załorzonych w bezludnych ówcześnie puszczach
Beskidów. Tu w centrum Ślaska musimy o tych ludziach na Żywiecczyźnie pamiętać.
Oni często nawet nie znają swojego pochodzenia. Najstarsze mapy Śląska wskazują
na "dorfy" czyli wsie istniejące do dzisiaj, a załorzone przez tamtejszych
osadników.

www.slonsk.de/Slonsk/Aebi/NS/NarodowoscSlonsko1.htm




Temat: Turystyczna obsesja
cancro napisał:

> Absolutne kuriozum to brak drogowskazu na Żary na A-18 - pisał o tym niedawno
> croolick na forum żarskim.

Zagan jest w lepszej sytuacji bo drogowskaz jest, ale na Zary z A18 tez jest, tyle ze nie na najblizszym zjedzdzie w Drozdowie, o co sie upominamy, ale na znajdujacym sie pare ladnych kilometrow dalej zjezdzie na Trzebiel i droge Leknica - Zary. Kuriozalne.

> Tymczasem nawet taka wioska jak Kliczków potrafi
> (co najważniejsze) skutecznie reklamować swoją jedyną artrakcję - XVIIIw.
> zamek.

no ale sliczny jest to zameczek

> Biblioteka, klasztorna, która jest powodem do dumy, bywa otwierana "po
> uważaniu" - wiadomo czyim. Podobnie jest z pięknie odnowionymi korytarzami
> klasztornymi - nawet jeśli uda się tam wejść, to ani przewodnika, ani choćby
> tabliczki o tym, na co się gapisz! A kto z żaganiaków widział zamknięty na
> cztery spusty sarkofag Henryka IV?

No wlasnie! Dla mnie zespol poaugustianski, biblioteka i koscielne muzeum powinno byc glowna atrakcja miasta a nie palac, w ktorym tak naprawde nie ma wiele do obejrzenia.

> Kolejna rzecz to baza hotelowa. Hotel Bobrzański (niezła nazwa, tylko czy do
> wymówienia np. przez Niemca?) to jednak nie jest Holiday Inn! Ciekaw jestem,
> co zaoferuje hotel p. Okapców na Piłsudskiego.

Lubtur wystawil Nadbobrzanski na sprzedaz, IMHO najlepiej byloby zburzyc tego koszmarka a w tej okolicy stworzyc nowa zabudowe. A hotel Okapcow przedstawia sie zdecydowanie lepiej. Ul. Pilsudskiego jest o wiele mniej ruchliwa niz osemkowe rondo na pl. Kilinskiego (Cancro, widziales juz to cudo inzynierii ruchu?) a w dodatku jest ladny parczek i sliczny budynek dawnego szpitala. Maja tez atrakcyjne ceny, moja znajoma z Zar na ten przyklad wyprawia u nich wesele, bo zaoferowali najnizsza cene.

> 1. Zabudowa Placu Słowiańskiego (eh.. przydałaby się nowa nazwa!) to ważna i
> mądra inicjatywa. Zastanowienia jednak wymaga problem, czy z punktu widzenia
> interesów miasta nie byłoby ważniejsze odtworzenie zabudowy Rynku? Czy
> centralnym punktem najważniejszego placu w mieście powinien być śmietnik? czy
> nie możnaby wystylizować "kwadraciaków" z epoki wczesnego Gomułki? Czy nie
> warto przywrócić funkcji Ratuszowi, a Pałac Wdowi przeznaczyć na choćby ****
> Hotel?

racja! Podpisuje sie po tym obiema rekoma! Ale chyba cos "w temacie" zabudowy rynku ruszylo, bo wybrano projekt nowej zabudowy i maja rozpoczac sie w tym roku przygodtowania do inwestycji (pisza o tym w ostatniej Regionalnej), co mnie niezmiernie cieszy :-)

> Inna spraw to kompleks poprzemysłowy po dawnym Polarze. Chyba już każdy rajca
> miejski wyzbył się złudzeń na wprowadzenie tam inwestora.

mysle, ze wlasciciele terenu tylko czekaja, by sprzedac teren pod market (dlatego zburzyli czesc zabudowan) a ze na razie RM sie nie zgadza to czekaja az zmieni sie sytuacja.




Temat: Archiszopa Specjalna za "Krakow: Miasto
Archiszopa Specjalna za "Krakow: Miasto
straconej szansy"

"KRAKOW NIE JEST JUZ DZISIAJ "ZAPOMNIANA PEDRŁĄ EUROPY ŚRODKOWEJ" WARTĄ
ODKRYCIA I ZAINWESTOWANIA" pisze Agnieszka Sabor w Tygodniku Powszechnym
(Marzec 14 2003: Forum czy Hipermarket,
tygodnik.onet.pl/1547,1153722,dzial.html.)
i dalej:

"Tishman - który w 1998 r. wygrał ogłoszony przez miasto, wojewodę i kolej
przetarg na zagospodarowanie obszaru Krakowskiego Centrum Komunikacyjnego -
wszędzie działa w ten sam sposób: zanim rozpocznie budowę, prowadzi w świecie
szeroką akcję marketingową nieistniejącej jeszcze powierzchni biurowej,
starając się sprowadzić w nowe miejsce duże, bogate firmy - z korzyścią nie
tylko dla siebie.

Kiedy zawiązana została spółka Tishman Speyer Properties Polska (do której
gmina wniosła 2 hektary gruntu), zapowiadano wybudowanie na 6 hektarach 250
tys. m2˛ biur, hoteli, kin i sklepów. Pierwsze budynki miały stanąć w 2000 r.
Powstawała idea Nowego Miasta: z 60 tys. m2˛ sklepów, 20 tys. m˛2 biur,
multikinem, czterogwiazdkowym hotelem i parkingiem na 2400 samochodów. Nie
zapomniano też o przestrzeni publicznej: tzw. Forum Nowego Miasta.

Metoda, która sprawdziła się w Nowym Jorku, Londynie, Frankfurcie czy Saő
Paulo, w Krakowie okazała się absolutnie nieprzydatna. W interesach nie
obowiązuje krakowskie hasło reklamowe “mamy czas”. Jedna z pięciu
największych firm consultingowych świata, zainteresowana stworzeniem nad
Wisłą środkowoeuropejskiej centrali, wycofała się po pięciu latach czekania.
Za nią poszli inni. Potencjalni inwestorzy instalowali się w Pradze,
Budapeszcie, Bratysławie czy Kijowie, wszędzie rozpowszechniając negatywną
opinię o Krakowie jako mieście nieprzyjaznym biznesowi. Krakowski przykład
Tishmana jest zresztą czymś w rodzaju pars pro toto: południowokoreański
koncern Hyundai zrezygnował właśnie z inwestowania na Dolnym Śląsku,
wybierając Słowację...

...Dwa lata zajęło przekonywanie radnych o wiarygodności powszechnie znanej
firmy, posiadającej nieruchomości warte ok. 10 mld dolarów, w tym Rockefeller
Center oraz Chrysler Building (trzeba było nawet zorganizować wycieczkę do
Berlina!). Kolejne wybory samorządowe przynosiły konieczność renegocjacji
podjętych już decyzji.

Rozmowy z PKP dotyczące własności gruntów trwały aż do kwietnia 2002
(wicepremier Marek Pol uznał za swój osobisty sukces wstrzymanie podpisania
umowy z Tishmanem w grudniu 2001). Z PKS - do listopada 2002 r. Z Pocztą
Polską - do grudnia 2002 r.

...zamiast wielkiego centrum MIEDZYNARODOWEGO BIZNESU powstanie coś w rodzaju
dzielnicy-hipermarketu. I za tę zmianę nikt - ani we władzach samorządowych,
ani centralnych (byłych i obecnych) - nie poniesie najpewniej żadnej
odpowiedzialności. A to źle wróży także na przyszłość. Bo nonszalancja wobec
Nowego Miasta oraz ignorowanie opinii publicznej w tej sprawie dotyczy nie
tylko tego, co już zostało zaprzepaszczone.

Jak ocenić np. fakt, że projekt architektoniczny, który zastąpił znaną
wszystkim krakowianom (choćby z planszy witającej ich dotąd na placu
przydworcowym) propozycję Tishmana, został przez miasto zaakceptowany bez
jakiejkolwiek debaty społecznej? Oficjalnie nie poproszono o konsultację
nawet środowiska architektów. A wielu mieszkańców nadal żyje w przekonaniu,
że przestronny plac przed XIX-wiecznym budynkiem dworca stanie się kiedyś
ulubionym miejscem spotkań krakowian i turystów. Ile osób ma świadomość, że
nowy projekt zagospodarowania tego terenu praktycznie nie przewiduje
przestrzeni publicznej?

Zamiast rozmawiać o tym, jak najlepiej wykorzystać w Nowym Mieście środki i
możliwości, którymi dysponują teraz Kraków, ECE i Tishman (amerykańska firma
zastanawia się właśnie, jaki procent udziału zachować w nieudanym
przedsięwzięciu), podstawowym tematem debaty staje się przyszłość neonu
pozostałego po zburzonym (na szczęście) barze “Smok”, który jeszcze niedawno
straszył podróżnych wychodzących z dworca.




Temat: Jak dostac obywatelstwo Izraela?
do Goscia
Mme D pewnie teraz coś pryządza i nie ma czasu na odpowiedzź. Wobec tego
pytanie do ciebie: a co wg ciebie
mogliby zrobic w tej chwili Palestyńczycy,
zeby móc zacząć wspólnie żyć na tej ziemi z trudnym sąsiadem, może
i nie chcianym, ale takim, który nie da się
usunąć?

Palestynczycy zyja w obozach od 36 lat !!!!!!
Zadne rozmowy ani walki z wysadzaniem sie w powietrze wlacznie nie przyniosly
rezultatu. Co oni jeszcze maja zrobic????

Czy Izrael nie da sie usunac - tego nie wiem. Wiem jedno ze nie zycze
najgorszemu wrogowi sasiadowania z tym panstwem. Przez caly okres swego
istnienia Izrael jest dowodem na jedno, mianowicie ze nigdy nie powinien byc
utworzony, a teraz jest tylko powodem i ogniskiem zapalnym dla calego swiata.
Niestety istnieje juz 50 lat i przez prawo zasiedzenia zdobyl sobie legitymacje
prawna. Tragedia jest jego obecna polityka ekspansji kosztem palestynczykow z
absolutna obojetnoscia na los tych ludzi. Ci nieliczni Izraelczycy w ktorych
pozostaly jeszcze jakies ludzkie uczucia sa zakrzykiwani przez tepa rasistowska
tluszcze.
Pociesza mnie historia. Rzesza niemiecka miala trwac 1000 lat (nawet Hitler byl
tu realista i nie mowil "wiecznie") zagarnela niemal cala Europe, wdarla sie do
Azji i Afryki a wszystko to trwalo 20 lat i zniknelo jak kanfora.
Komunizm jescze 15 lat temu wydawal sie zagarniac panstwo po panstwie, zachod
byl w defensywie i co po nim zostalo - niesmak i miliony trupow. Wszystko
trwalo 80 lat.
Takich oszalalych rezymow byly w historii setki, zostaly notatki w ksiazkach
historycznych. I z takiej perspektywy 50 lat istnienia Izraela to jedno nic nie
znaczacy epizod.
Dziwie sie tylko zydom, znaja historie i wydaja sie nie rozumiec ze nie mozna
przeciagac struny i miec wokolo samych wrogow. Jak przyjdzie zaplacic rachunek
za trzymanie milionow w ponizeniu przez dziesiatki lat to ja wolalbym tego nie
ogladac.

Bo chyba lepiej zarysować jakiś modus vivendi
niż csię bezustannie żreć?

Izraelczycy od poczatku poszli na inna koncepcje. Nawet dla Ben Guriona podzial
Palestyny mial byc tylko pierwszym krokiem do podbicia calosci, jest to kwestia
bezsporna i takie plany mial niemalze kazdy z ich premierow.

Da się taki modus zdefiniować a potem
urzeczywistnić, czy nie?

Niestety nie, bo oni wcale nie chca "przyzwoitego" zalatwienia konfliktu.
Izrael "na zimno" dazy do opanowania jak najwiekszej ilosci terenu i nie ma tu
zadnych skrupulow.

Liczysz na ostatnia inicjatywe pokojowa? - zapomnij' to tylko gra na zwloke (im
wiecej "oryginalnych" uchodzcow wymrze tym latwiej bedzie ukrasc im ziemie).

Gdy tylko Solana usilowal przeforsowac aby ten nowy projekt przepchnac w ONZ
jako rezolucje co nadaloby mu forme obowiazujaca reakcja "pokojowego" Izraela
byla natychmiastowa:

DEBKAfile Exclusive: EU executive Solana instigates fresh anti-US anti-Israel
initiative: To table Middle East road map as UN Security Council draft
resolution. France, Russia, Germany, Saudi Arabia and Syria expected to vote
for draft. Quandary for Washington who can hardly veto road map it partnered

Izraelczycy spodziewali sie ze slynna "Droga do pokoju" bedzie jeszcze jedna
nic nie znaczaca inicjatywa ktora niczego nie zmien. Tymczasem
(niespodzianka!!!!) UN chce nadac temu projektowi forme obowiazujaca co zdaje
sie zupelnie zaskoczylo chlopcow w Tel Avivie. Stad panika i absolutnie
idiotyczne oskarzenie UN o "antyamerykanizm" ???!!!! i "antyizraelskosc".
Jest to tak idiotyczne stwierdzenie iz komentarze sa zbedne wziawszy pod uwage
fakt iz "droga do pokoju" byla glownie inicjatywa amerykanska!!!
Sadzilem iz "droga do pokoju" to bedzie jedna wielka bzdura, a tu prosze -
Szaron & Co beda musieli mocno sie drapac po glowach co z tym fantem zrobic.

Zacytowalem ci caly moj pomentarz, oczywiscie inicjatywe zablokowala
amerykanska "Kabala" obawiajac sie ze a nuz nastapilby pokoj i trzebaby cos
oddac Palestynczykom.

Bo ja bym naprawdę chętnie pojechał zobaczyć
pierwszy mecz piłkarski Paletyna - Izrael.

Kibicem nie jestem, ale ty troche na mecz taki bedziesz musial poczekac




Temat: 8 Ogólnopolskie Warsztaty Studentów Architektury O
Brzmi niby ciekawie ale w centrum jest
> centrum a nie przedmieściem.

Otóz to.Jest to problem naszym zdaniem przedmiscia a raczej terenu o takim
charaktezre zbyt mocno podchodzącym "pod gardło"sródmiescia tak
charakterystycznego jakim jest sródmiescie Krakowa.Ta swoista prowincjonalnosc
jest problemem nad ktorym uczestnicy warsztaow beda sie zastanawiac.Problemów
na tym obszarze od Borku Fałeckiego pod sam Wawel jest multum i jak piszemy na
stronie:
"Na terenach „klinu” jakim przedmieście dochodzi aż pod Wawel zauważamy pewne
najważniejsze problemy. Liczymy że zweryfikujecie nasze widzenie – dopiszecie
lub usuniecie terminy z tej listy.
Wyniki tej gry zestawione pomiędzy grupami będą podstawą do rozwiązań zadań
projektowych, komentarzy, sugestii.
Dopuszczamy różne możliwości przedstawienia pomysłów. Ich nośnikiem może być
zarówno projekt detalu dla konkretnego miejsca jak i zarejestrowana akcja,
ingerencja w przestrzeń miasta."
Problem został naswietlony .Przeswietlony zostanie na warsztatch .Nie podajemy
go co prawda na Tacy ale przeciez nie o to chodzi.Jest w czterech punktach
opisany .Polecam strony:www.ronet.pl , www.architekci.pl , oraz nasza szybko
rozkrecajaca sie strone: www.ossa.org.pl/krakow2004/.
Doswiadczenie jakie mamy na przestrzeni tych siedmiu spotkan mowi nam ze
wszytko zmierza w dobrym kierunku.Zapraszamy serdecznie Kasiu na
warsztaty .Tu .Udzial nie jest przymusowya nwet odwrotnie:)
Po za tym OSSA nie jest nigdy zamknieta na zadna inicjatywe ,wiec jesli
posiadzasz checi i chesz ,to wszystkie okna ,drzwi otworem stoja przed
kazdym .A jak mniemam biorac udzial w tej tu dyskusji masz takze swiadomosc
jaki jest deficyt tego typu spotkań.

Dziekujemy za slowa krtyki na pewno bierzemy kazda krytyke pod rozwage.

CO do tworzenia spolecznosci i pradów urbanistycznych to chyba zdajesz sobie
sprawe ze sa to procesy długofalowe.Np spojrz jak diametralnie spolecznosc
Slaska rozni sie od spolecznosci ktora zamieszkuje rejony wokól ,jak i samego
Krakowa .Oczywscie z skorzyscia dla tych pierwszych.Obecnie na Slasku dzieją
sie bardzo ciekawe rzeczy cały czas nowe powstaja inicjtywy i wydaje mi sie ze
tam diolog pomiedzy spoleczenstwem i architektami juz trawa.Tutaj jest z tym o
wiele gorzej i mysle ze to jeszcze potrwa.Nawarstwianie sie roznych procesów w
przestrzeni i strukturze misata ma to do siebie ,ze cofnac sie ich nie da ale
mozna wyciagnac wnioski ,tylko nalezy robic to na bierzaco i tak rozumiem
przynjamniej ja ,przewidywanie pewnych procesow w tej skomplikowanej nauce jaka
jest urbanistyka.i caly czas sie jej ucze.Dla mnie to fundament pod dobra cała
przyszła historie jak jest architektura.

Pozdrawiam
krzysztofaber




Temat: Centrum życia do godz. 22.00 :-)
pawel.zary napisał:

> Ja mam na myśli potencjalnych inwestorów. Inwestor kalkuluje - coś ma
> przyszłość albo nie. Tworzenie silników i technologii całego samochodu, to
> przecież proces długotrwały.

Otoz samochodu nie stworzyli "inwestorzy", malo tego zaden "inwestor" nic nie
stworzyl ani wymyslil od nowa, to nie ich rola. Oni oceniaja jedynie ryzyko
inwestycji w cos co istnieje, chocby jedynie w teoretycznym zarysie. Moga starac
sie kreowac popyt i wprowadzac nowe towary, ale one sa rozwinieciem juz
istniejacych.

> Lepiej inwestować w kolej żelazną lub dyliżanse,
> bo to przynosi zysk, a nowe maszyny nie rokują na rozwój, bo już pojawiają sie
> przepisy, które to blokują.Po co wkładać więc pieniądze w BADANIA nad nowymi
> technologiami?

Od dawien dawna przepisy sa po to by je obchodzic ;-) Jesli inwestor uzna
projekt, pomysl czy prototyp za udany to zrobi wszystko, by blokujacy przepis
albo ominac, albo zmienic - tak stalo sie wlasnie w Angii w 1896 r. lobby
producentow i milosnikow motoryzacji doprowadzilo do zmiany przepisow! Malo tego
podam Ci inny znamienny przyklad, ze blokujacy przepis niekoniecznie musi
hamowac rozwoj - czy zauwazyles, jak mamy krete drogi budowane miedzy 1815 (na
Slasku od 1742) do konca XIXw. (chocby droga Zary - Zielona Gora)? Albo pelne
zakretow linie kolejowe, choc terenu nie mamy zbytnio gorzystego? Dlaczego tak?
Ano w Prusach bardzo dlugo nie bylo ustawy wywlaszczeniowej (wprowadzono ja
dopiero pod koniec XIX w. dlatego tez w l. 30 XX w. mogly tu powstawac
Autobahny)!!! Jesli wlasciciel nie chcial sprzedac gruntu to trzeba bylo
zmieniac przebieg trasy. Ktos powie, ze brak mozliwoasci wywlaszczenia ogrniczal
rozwoj budowy drog, czy kolei ale popatrz na mape lini kolejowych czy drog -
wcale Prusy nie roznia sie od innych czesci Niemiec!

> No tak, my mamy "rację moralną" :-), ale to oni maja fabryki ;-) Czkawka
> inwestorom przejdzie - fabryki z dnia na dzień nie zlikwidują.

Mimo wszystko to my mamy wiekszy potencial, co z tego, ze Czesi wywalczyli w
Kolinie fabryke joint-venture Toyota - PSA skoro i tak wiele komponentow (chocby
silniki i skrzynie biegow) pochodzi z Polski (Walbrzych)? Widac, ze inwestorom
bardziej oplaca sie budowac montownie w Czechach czy na Slowacji a produkcje
wysokoprzetworzona lokowac glownie w znacznie wiekszej Polsce (zobacz jak wiele
dystrubuuowanych w Europie Srodkowo - Wschodniej produktow chemii gospdarczej
czy spozywczych jest produkowanych w Polsce)

> Ta sytuacja będzie sie zmieniać jeżeli standard lokali i jakość życia w
> centrum bedzie sie podwyższać.Przebudowa rynku, jamnika i okolicznych ulic (w
> tym budowa nowych kamienic) spowoduje migracje mieszkańców.

Wlasnie, wlasnie! Miasto powinno zchecac do budowy w srodmiesciu budynkow
mieszkalnych, no ale podobno nie ma juz wolnych gruntow, to moze zachecic tych
co kupili grunty w srodmiesciu do budowy mieszkan?

> Lokale w rynku czynne np. całą noc przyciągną bogatszych mieszkańców z obrzeży
> miasta.

No wlasnie, gestosc zaludnienia w srodmiesciu przez powojenne lata znacznie sie
zmniejszyla to nie dziwota, ze ta czesc miasta wymiera wieczorem...



Temat: Czy płatne parkowanie w miastach jest w porządku?
Gość portalu: doku napisał(a):

> ... świństwem. Ceny powinny być takie, aby tylko najbogatsi mogli wjechać
> samochodem co City. Sam wjazd powinien być płatny oddzielnie, a parkowanie
> oddzielnie. Pieniądze z tego powinny być rozdzielane tylko pomiędzy tych
> mieszkańców City, którzy nie wprowadzają swoich samochodów do City, ale
parkują
>
> poza City (albo w ogóle nie mają samochodu).

Rozumiem, że kolega doku:

1. albo nie ma w ogóle samochodu i problem ten mu zwisa,

2. ma samochód, ale jako osoba popierająca zachowania proekologiczne poświęca
się i z samozaparciem jedzie codziennie do pracy w Ministerstwie Finansów
półtorej do dwóch godzin stojąc w koszmarnym ścisku w śmierdzącym autobusie
(tramwaje w Warszawie nie docierają do wielu miejsc i dzielnic, metro również),
z pokorą wąchając czyjś wódczany lub czosnkowy oddech,i dodatkowo traci cenny
czas, który mógłby spożytkować na inne cele,

3. mieszka w centrum i chodzi do pracy 5 minut na piechotę,

4. korzysta z bezpłatnego służbowego parkingu Ministerstwa Finansów,
utrzymywanego z budżetu, czyli podatków płaconych przez jeleni,

5. jeździ samochodem służbowym i ja pokrywam wszystkie wydatki związane z
utrzymaniem tego wozu i jego eksploatacją,

W każdym z tych przypadków stać go na nonszalancję, na którą nie stać mnie,
ponieważ muszę codziennie dojeżdżać do pracy do centrum Warszawy i płacić za tę
wątpliwą przyjemność ciężkie pieniądze. Muszę się poruszać wozem, bo praca
wymaga ode mnie mobilności.

To od strony praktycznej. A teraz powróćmy do zasad, ponieważ mój post dotyczył
zasad, których naruszenie uważam za oburzające.

Po pierwsze, napisałem, że płatne parkowanie jest bezprawne, ale rozumiem, że
pracowników MF takie rzeczy, jak legalność przyjmowanych rozwiązań, kompletnie
nie interesują. Opłata za parkowanie ma wszelkie cechy podatku i jako taka
powinna zostać uregulowana ustawowo.

Po drugie, twierdzę, że złodziejstwem jest opłata za korzystanie przeze mnie z
publicznego i ogólnodostępnego terenu. Niby dlaczego ma być to świństwo? Że
jeżdzę? To płacę z tego tytułu podatki! A może chodzi o to, że zatruwam
powietrze? No to w takim razie proponuję, aby kolega doku przygotował projekt
ustawy zabraniającej w ogóle poruszania się samochodem, a w rodziale "Przepisy
karne" (no bo musi taki być, inaczej ustawa będzie nieważna) przewidzieć karę
pozbawienia wolności do lat 3 za wejście do samochodu, do lat 5 za odpalenie
silnika i do lat 10 za ruszenie się wozem z miejsca.

Nawiasem mówiąc, jeżeli koledze doku przeszkadzają samochody w centrum i uważa,
że to świństwo, to może w ogóle powinniśmy w tym centrum zlikwidować jezdnie?
Po co marnować pieniądze podatników na coś, z czego nikt nie powinien
korzystać? Czyżby Grzegorz Kołodko swoją filozofią marnotrawstwa publicznych
pieniędzy (oddłużanie nierentownych firm, abolicja podatkowa) zaraził
pracowników MF?

Po trzecie, pytam, co się dzieje z tymi pieniędzmi? Na co idzie te nędzne 30% z
każdej złotówki, którą kradnie mi samorząd z tytułu parkowania, bo jeżeli
chodzi o pozostałe 70%, to wiem, co się z nimi dzieje: firma WaPark inwestuje
je w wille członków swojego zarządu.

Zastanawiam się, nada jakimi nowymi podatkami i innymi daninami publicznymi
pracuje obecnie w Ministerstwie Finansów szanowny kolega doku?

Mam kilka pomysłów, mogę podpowiedzieć. Przygotuję od razu swój paszport i
kupię bilet lotniczy w jedną stronę. Myślę, że z chęcią zrobiłoby to wielu
Polaków.

pzdr

P.S. Przy okazji, jak się miewa nasz wielki i wspaniały cudotwórca budżetowy
G.K.? Może w ramach ekwilibrystyki, którą proponuję nazwać "kreatywnym
budżetowaniem" (wiemy, o co chodzi?) uzna opłaty z parkowania za dochody
budżetu i jeszcze bardziej zmniejszy deficyt budżetowy?

Życzę samych sukcesów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 4 z 4 • Znaleziono 181 wyników • 1, 2, 3, 4