Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projektowanie sklepu odzieżowego
Temat: Sokół feat. Pono - "Ty Przecież Wiesz Co"
Najpierw był Franek Kimono, potem Republika, a potem brat przywiózł ze Stanów kasety hiphopowe. Chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście - mówi DZIENNIKOWI raper WWO i ZIP Skład, Sokół. 15 marca w warszawskiej Proximie wystąpi na koncercie promującym nagraną z Pono płytę ''Ty przecież wiesz co''.
czytaj dalej...
REKLAMA
Sokół (Wojciech Sosnowski, 11 marca 1977) – raper związany z grupami ZIP Skład, WWO; założyciel wytwórni Prosto i firmy odzieżowej Prosto Wear. Razem z Pono jest współautorem megahitu „W aucie”. Najnowszy wspólny album „Ty przecież wiesz co” będą promowali koncertem 15 marca w klubie Proxima.
WARSZAWA
Mówię o sobie, że pochodzę ze Śródmieścia Południowego. Między placem Unii Lubelskiej a MDM znam każdy zakątek i każdą płytę chodnikową. Kiedyś dużo czasu spędzałem u babci na ulicy Polnej... Ale potem właściwie poznałem już całą Warszawę bardzo dobrze. Mój sposób obserwowania i pisania tekstów mógłby posłużyć jako sprawozdanie z tego, co dzieje się na ulicach. W dzieciństwie fascynował mnie Grzesiuk, potrafiłem opowiadać z pamięci większość historii z jego książek. Spędzałem dużo czasu na podwórku, uciekałem na wagary i zadawałem się z dzieciakami z różnych warstw społecznych, więc jego świat był częścią tego, co widziałem dookoła.
KSIĄŻKI
Zawsze dużo czytałem – w wieku 10 lat sięgnąłem nawet po „Czyż nie dobija się koni”, co nie jest literaturą dla dzieci. Miałem taką potrzebę pochłaniania literek, że nie mogłem nawet usiedzieć w toalecie bez czytania napisów na proszkach i szamponach. Najważniejsze książki, to opowiadania Hłaski m.in. „Baza Sokołowska” i powieść „Palcie ryż każdego dnia” oraz „Monidło” Himilsbacha. Duże wrażenie zrobiła na mnie też autobiografia Romana Polańskiego. W domu byłem faszerowany od dziecka Wyspiańskim z racji związków rodzinnych, ale dopiero niedawno doceniłem jego geniusz. Z literatury zagranicznej najbardziej cenię Gogola, Dostojewskiego i Bułhakowa. Zdawałem rosyjską maturę, więc „Annę Kareninę” i „Mistrza i Małgorzatę” przeczytałem nawet w oryginale.
KOMIKS
Jestem wychowany na komiksach. Urodziłem się w 1977 roku, więc czytałem „Tytusa, Romka i A’Tomka”, „Kajko i Kokosza”, „Jonka, Jonek i Kleks”, „Antresolka Profesorka Nerwosolka”, „Podróż Smokiem Diplodokiem”. Najbardziej lubiłem te historie totalnie dziecięce, z miłymi rysunkami i ciekawymi scenariuszami. Kupowałem komiksy w sklepie Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, na giełdzie na Skrze, a od rodziny ze Szwajcarii dostawałem „Asteriksa”, „Smurfy”, „Lucky Luke’a”. Narobiłem sobie nawet sporych problemów, kiedy otworzyłem wypożyczalnie komiksów w podstawówce. To była fajna robota – miałem komiksy po niemiecku czy po angielsku, korektorem zamazywałem dymki i wpisywałem wymyślone teksy. Kiedy dowiedziała się o tym dyrekcja szkoły, musiałem zwrócić zarobione pieniądze.
MUZYKA
Pierwszą moją fascynacją był Franek Kimono. Miałem pięć lat i kazałem spisać sobie wszystkie teksty na kartce, a potem uczyłem się ich na pamięć. Potem tata puszczał Perfect, Dire Straits, Bee Gees, no i Papa Dance, kiedy zaczął dla nich pisać teksty. Słuchałem też Obywatela GC, Republiki i T.Love, aż wreszcie brat przywiózł ze Stanów pierwsze kasety hiphopowe. To były takie czasy, że Public Enemy, Run DMC i Beastie Boys wrzucało się do jednego worka z Technotronic, MC Hammerem i Salt’n’Pepą. A ja chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście, po którym chodzili tylko depesze, punkowcy i skini. Zacząłem chodzić do klubów Alfa, Filtry i Hybrydy, w których grało się też Red Hot Chili Peppers czy Pearl Jam. Sam też puszczałem muzykę na imprezach, ale raczej chillout i ambient. To wszystko jakoś się ze sobą mieszało, ale hip-hop zawsze był podstawą.
HAWANA
Na Kubę wyjechałem przy współpracy nad składanką „Cuba Libre”. Spędziłem w Hawanie w sumie półtora miesiąca. Kiedyś to miasto było przepięknym siedliskiem hazardu, rozpusty i wszelkich uciech, dziś jest zrujnowane, rozpieprzone przez czas i komunizm. Przez kilka dni byłem zakwaterowany u rodziny Afroamerykanów, 7 dolarów za dobę. Jakość życia tych ludzi była tragiczna – brak bieżącej wody, dziury w dachu, karaluchy wielkości paczki papierosów. Kiedy wyszedłem na ulice w moich butach, rzuciła się na mnie grupa dziewcząt, która zaczęła krzyczeć „Nike, Nike, Nike”. Dowiedziałem się, że takie trzewiki to prawdziwy rarytas. Nie miałem żadnych problemów na mieście, bo trzymałem się z ekipą hiphopową Los Sicarios. Znali wszystkich – od policji przez prostytutki po handlarzy koralikami. Wyglądaliśmy podobnie, tylko odróżniałem się lepszymi butami.
UBRANIA
Przy wyborze ubrania kieruję się estetycznym wyczuciem, lubię dobre marki. Podstawą jest dla mnie sportowy styl, lubię Nike, Dsquared, Volcom, ale z drugiej strony firmy Joop!, Armani i Hugo Boss. Nadzoruję wizerunek marki Prosto, więc jestem na bieżąco. Kiedy projektujemy kolekcję, ważna jest kolorystyka, która zmienia się co sezon – zeszłego lata to były fiolety i błękity, a zimą szary i czarny. Podoba mi się australijska firma Coogi, która łączy wzory aborygeńskie ze sztuką ulicy, czy Mishka NYC, którą założyli w Stanach Rosjanie. Ciekawe projekty ma Ed Hardy, a z hiphopowych marek LRG, Bull Rot, Sean John. Nie kopiujemy żadnego brandu, ale patrząc na ręce wszystkim, tworzymy własny styl.
Temat: Sokół: Wywiad dla dziennika + wideo z wywiadu z tvn Warszawa
- Najpierw był Franek Kimono, potem Republika, a potem brat przywiózł ze Stanów kasety hiphopowe. Chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście - mówi DZIENNIKOWI raper WWO i ZIP Skład, Sokół. 15 marca w warszawskiej Proximie wystąpi na koncercie promującym nagraną z Pono płytę ''Ty przecież wiesz co''.
czytaj dalej...
REKLAMA
Sokół (Wojciech Sosnowski, 11 marca 1977) – raper związany z grupami ZIP Skład, WWO; założyciel wytwórni Prosto i firmy odzieżowej Prosto Wear. Razem z Pono jest współautorem megahitu „W aucie”. Najnowszy wspólny album „Ty przecież wiesz co” będą promowali koncertem 15 marca w klubie Proxima.
WARSZAWA
Mówię o sobie, że pochodzę ze Śródmieścia Południowego. Między placem Unii Lubelskiej a MDM znam każdy zakątek i każdą płytę chodnikową. Kiedyś dużo czasu spędzałem u babci na ulicy Polnej... Ale potem właściwie poznałem już całą Warszawę bardzo dobrze. Mój sposób obserwowania i pisania tekstów mógłby posłużyć jako sprawozdanie z tego, co dzieje się na ulicach. W dzieciństwie fascynował mnie Grzesiuk, potrafiłem opowiadać z pamięci większość historii z jego książek. Spędzałem dużo czasu na podwórku, uciekałem na wagary i zadawałem się z dzieciakami z różnych warstw społecznych, więc jego świat był częścią tego, co widziałem dookoła.
KSIĄŻKI
Zawsze dużo czytałem – w wieku 10 lat sięgnąłem nawet po „Czyż nie dobija się koni”, co nie jest literaturą dla dzieci. Miałem taką potrzebę pochłaniania literek, że nie mogłem nawet usiedzieć w toalecie bez czytania napisów na proszkach i szamponach. Najważniejsze książki, to opowiadania Hłaski m.in. „Baza Sokołowska” i powieść „Palcie ryż każdego dnia” oraz „Monidło” Himilsbacha. Duże wrażenie zrobiła na mnie też autobiografia Romana Polańskiego. W domu byłem faszerowany od dziecka Wyspiańskim z racji związków rodzinnych, ale dopiero niedawno doceniłem jego geniusz. Z literatury zagranicznej najbardziej cenię Gogola, Dostojewskiego i Bułhakowa. Zdawałem rosyjską maturę, więc „Annę Kareninę” i „Mistrza i Małgorzatę” przeczytałem nawet w oryginale.
KOMIKS
Jestem wychowany na komiksach. Urodziłem się w 1977 roku, więc czytałem „Tytusa, Romka i A’Tomka”, „Kajko i Kokosza”, „Jonka, Jonek i Kleks”, „Antresolka Profesorka Nerwosolka”, „Podróż Smokiem Diplodokiem”. Najbardziej lubiłem te historie totalnie dziecięce, z miłymi rysunkami i ciekawymi scenariuszami. Kupowałem komiksy w sklepie Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, na giełdzie na Skrze, a od rodziny ze Szwajcarii dostawałem „Asteriksa”, „Smurfy”, „Lucky Luke’a”. Narobiłem sobie nawet sporych problemów, kiedy otworzyłem wypożyczalnie komiksów w podstawówce. To była fajna robota – miałem komiksy po niemiecku czy po angielsku, korektorem zamazywałem dymki i wpisywałem wymyślone teksy. Kiedy dowiedziała się o tym dyrekcja szkoły, musiałem zwrócić zarobione pieniądze.
MUZYKA
Pierwszą moją fascynacją był Franek Kimono. Miałem pięć lat i kazałem spisać sobie wszystkie teksty na kartce, a potem uczyłem się ich na pamięć. Potem tata puszczał Perfect, Dire Straits, Bee Gees, no i Papa Dance, kiedy zaczął dla nich pisać teksty. Słuchałem też Obywatela GC, Republiki i T.Love, aż wreszcie brat przywiózł ze Stanów pierwsze kasety hiphopowe. To były takie czasy, że Public Enemy, Run DMC i Beastie Boys wrzucało się do jednego worka z Technotronic, MC Hammerem i Salt’n’Pepą. A ja chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście, po którym chodzili tylko depesze, punkowcy i skini. Zacząłem chodzić do klubów Alfa, Filtry i Hybrydy, w których grało się też Red Hot Chili Peppers czy Pearl Jam. Sam też puszczałem muzykę na imprezach, ale raczej chillout i ambient. To wszystko jakoś się ze sobą mieszało, ale hip-hop zawsze był podstawą.
HAWANA
Na Kubę wyjechałem przy współpracy nad składanką „Cuba Libre”. Spędziłem w Hawanie w sumie półtora miesiąca. Kiedyś to miasto było przepięknym siedliskiem hazardu, rozpusty i wszelkich uciech, dziś jest zrujnowane, rozpieprzone przez czas i komunizm. Przez kilka dni byłem zakwaterowany u rodziny Afroamerykanów, 7 dolarów za dobę. Jakość życia tych ludzi była tragiczna – brak bieżącej wody, dziury w dachu, karaluchy wielkości paczki papierosów. Kiedy wyszedłem na ulice w moich butach, rzuciła się na mnie grupa dziewcząt, która zaczęła krzyczeć „Nike, Nike, Nike”. Dowiedziałem się, że takie trzewiki to prawdziwy rarytas. Nie miałem żadnych problemów na mieście, bo trzymałem się z ekipą hiphopową Los Sicarios. Znali wszystkich – od policji przez prostytutki po handlarzy koralikami. Wyglądaliśmy podobnie, tylko odróżniałem się lepszymi butami.
UBRANIA
Przy wyborze ubrania kieruję się estetycznym wyczuciem, lubię dobre marki. Podstawą jest dla mnie sportowy styl, lubię Nike, Dsquared, Volcom, ale z drugiej strony firmy Joop!, Armani i Hugo Boss. Nadzoruję wizerunek marki Prosto, więc jestem na bieżąco. Kiedy projektujemy kolekcję, ważna jest kolorystyka, która zmienia się co sezon – zeszłego lata to były fiolety i błękity, a zimą szary i czarny. Podoba mi się australijska firma Coogi, która łączy wzory aborygeńskie ze sztuką ulicy, czy Mishka NYC, którą założyli w Stanach Rosjanie. Ciekawe projekty ma Ed Hardy, a z hiphopowych marek LRG, Bull Rot, Sean John. Nie kopiujemy żadnego brandu, ale patrząc na ręce wszystkim, tworzymy własny styl.
Temat: Bambus w szynce
Niska półka
Z pewnością niejednokrotnie przechadzając się po alejkach zakupowego parku mijając setki produktów bardzo często zastanawiał Cię ten olbrzymi kontrast – dlaczego koncentrat pomidorowy Łowicza lub Pudliszek jest dwukrotnie droższy niż firmowy marketowy z serii „Wyprodukowano dla..”. Niejednokrotnie zapewnie pokusiłeś się na zakup takiego produktu nie koniecznie analizując jakim kosztem ta cena jest taka, a nie inna. Uwierz – wyprodukowanie puszki czy słoika tyle samo kosztuje Kotlin, co Carrefoura. Podobnie etykietka – czy biała TESCO czy piękna ozdobna Kamisa – w produkcji kosztuje tyle samo. Świta w głowie? Reporter GW Wojciech Staszewski postanowił to sprawdzić, a rezultaty przeszły wszelkie wyobrażenia…
Poniżej lista „marketowych” przebojów cenowych i małe obnażenie ich sukcesów:
1. Chleb – Chleb Polskie Zboża za jedyne 1,29 zł („Biedronka”)
Sekret tego produktu polega na tym, że produkuje się go taśmowo na w pełni zautomatyzowanej linii, która wypuszcza takich chlebów tysiące na godzinę. Nie ma tu takich zabiegów jak naturalne zakwaszanie, fermentacja, etc. Tutaj mamy 85% mąki przennej, a nie żytniej. Tak poinformowała dyr. Maria Wieteska z warszawskiej Spółdzielni Piekarsko-Ciastkarskiej SPC.
2. Szynka – Szynka Ogonówka jedyne 13,99 zł/kg („Carrefour”)
Pani Ewa Mrówka z PIH wyjaśniła, że sekretem tej szynki są preparaty Vitasol i Vitacel, które zapewniają wiązanie wody i tłuszczu. Przed naszym wejściem do UE wędlina, gdzie z kilograma surowca uzyskiwano ponad 1,3 kg produktu nazywana była produktem szynkopodobnym. Teraz normy są bardziej pobłażliwe. Tak naprawdę połowa szynki to mięso, a druga połowa to woda, białka roślinne, preparaty wiążące, sól, kolagen, soję i syntetyczny błonnik.
Dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska z Instytutu Żywności i Żywienia twierdzi, że soja dodawana do żywności nie daje naszemu organizmowi niezbędnego żelaza i dodatkowo zawiera fitoestrogeny, które hamują wytwarzanie hormonów (m.in testosteronu).
Widziałeś kiedyś swojską wiejską szynkę? Jest matowa i szara, włóknista i twarda. Taka szynka to wynik całkowicie naturalnych zabiegów. W sklepie dostajesz sztuczne pożywienie, które ma wyglądać, smakować i nie kosztować. I kupujemy je zapominając, ze pożywienie ma przede wszystkim odżywiać.
3. Ketchup – Keczup TESCO za jedyne 1,99 zł
Tajemnice wyjaśnia jego skład, a dokładniej proporcje. Woda, przecier pomidorowy (19%) i cukier. Soki mają większą zawartość owoców!
4. Dżem – Dżem truskawkowy Sympathica 0.5l za jedyne 2,39 zł („Lidl”)
Skład – mało owoców, dużo żelatyny roślinnej (pektyny), wody i cukru. Gdy nie ma świeżych owoców dżem robi się z pulpy. Pulpa utrwalona jest dodatkowo dwutlenkiem siarki(proces jest technologicznie tańszy niż zamrożenie) – tak wytłumaczyła dr Monika Hoffmann z SGGW. Po jego odparowaniu zostają ilości śladowe, które mogą działać jak alergeny.
W Simpathica cukier stanowi prawie 50% składu.
5. Najtańszy napój – Gapcio z sokiem za jedyne 1,39
1% zawartości soku chyba mówi sam za siebie. Dla kontrastu – Fanta posiada 6% soku.
6. Syrop malinowy – Syrop TESCO za jedyne 1,05 zł
Skład: woda, syrop glukozofo-fruktozowy, kwasek cytrynowy, stabilizator, aromat, subst. słodząca, barwnik, subst. konserwująca. A gdzie maliny? Chyba producent w nie nas wpuścił.
Mało pocieszające jest, ze soki markowe niewiele różnią się od Tescowego. Jacek Sim z Herbapolu twierdzi, ze sok malinowy nie może być zbyt długo przechowywany, bo traci kolor, dlatego dodatki w postaci soku aroniowego i soku z czarnej marchwii zapewniają mu lepszy kolor i aromat.
7. Nektar – Garden 2l za jedyne 3,69 zł
Skład to powyżej 20% soku. Przyjrzyj się opakowaniom tanich „soków” – jak wymyślne zabiegi stosują producenci, by ukryć słowo „napój” nie pisząc jednocześnie słowa „sok”. W składzie nie znajdzie się soku owocowego, ale koncentrat. Kolejną błędną informacją jest napis „Bez dodatku cukru”. Owszem – przy produkcji napoju cukru nie dodano, co nie oznacza, ze nie dodano go podczas produkcji zagęszczonego koncentratu.
8. Sos pieczeniowy – Sos do pieczeni TESCO za jedyne 0,99 zł
Różnica, jaka jest miedzy Tescowym sosem a sosem Knorr to mąka zamiast skrobii chemicznie modyfikowanej używanej do poprawienia kleistości sosu.
Najlepiej sosów z torebek w ogóle nie jeść.
9. Najtańsza mielonka wieprzowa – Mielonka w puszce TESCO za jedyne 2,49 zł
Skład – 33% mięsa oddzielanego mechanicznie, woda, skóry wieprzowe, tłuszcz wieprzowy i 6,6% mięsa wieprzowego (!)
10. Orzeszki w puszce – Orzeszki Carrefoura i TESCO za jedyne 1,50 zł
Tajemnicą ceny są np. orzeszki sprowadzane z Hamburga, które tam z kolei przybyły z Chin, ale nie spełniały kryteriów jakościowych (np. lekko zjełczałe). Chiński producent woli zaniżyć ogromnie cenę, niż kryć koszty transportu do Chin. Taki przekręt transportowy omija surowe polskie normy dotyczące badań pleśni, bo towar importowany z UE nie musi przechodzić badań. W Niemczech te normy są łagodniejsze.
Warto się zastanowić sięgając po tani produkt, czy cena to najważniejsze kryterium. Zatrważajace jest to, jak wyrafinowane wybiegi i przekręty robią producenci i sprzedawcy, by nabić nas w butelkę. Żyjemy w kapitalistycznym świecie gdzie rządzi zysk. A zysk jest tym większy, im mniejszy koszt produkcji. Przemysł żywieniowy to nie przemysł odzieżowy, gdzie cena to sprawa reklamy marki, trendu czy pomysłu na projekt. W produkcji żywności cena jest odzwierciedleniem jakości, a nasz organizm i to co jemy to priorytet. To nasze zdrowie i samopoczucie, więc zachęcam do refleksji i do przykładania wagi do tego, co kupujemy. Nie biegajmy z wózkiem chcąc mieć zakupy jak najszybciej z głowy, ale poświęćmy kiedyś dzień, by przeanalizować etykiety produktów.
Źródło: otworz-oczy.org
Strona 3 z 3 • Znaleziono 67 wyników • 1, 2, 3