Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Projekt domu LIBRA II





Temat: Projekty
Gomisia my w zeszłym roku szukaliśmy mieszkania i uwierz ceny są masakryczne za jakąs taką ładną 60-70 m2 trzeba dać do 300tys.!!!!!
w/g mnie jeszcze opłaca sie budować się dom tym bardziej ze znomu spadły ceny materiałow budowlanych tyle ze teraz to jest problem ze znalezieniem działki w jakimś cywilizowanym miejscu a jak sa to ceny ooooo !!!!

Libra fajny domek bardzo podoba mi sie rozwiązanie kuchni ,jadalni,i salonu ze nie jest wszystko na otwartej przestrzeni tylko tak delikatnie oddzielone .W moim projekcie niestety tak nie ma i kombinuje zeby jakąs sciankę ozdobnę postawić
http://www.domdlaciebie.com.pl/?akcja=szczegoly&id_domku=170&unset=2

to nasz projekt ale z garażem -niema go na rysunku .My chcemy dom 2 pokoleniowy bo bedą z nami mieszkać rodzice takich projektów jest mało i nie ma z czego wybierać .

Libra a co to dokłdnie domy szkieletowe napisz coś więcej bo nam budowlaniec to odradził bo mówi ze u nas za wilgotny klimat i drewno sie wypacza po 5 latach więc dalej tematu nie drążyłam -napisz coś na ten temat i jakie to są koszty ?????



Temat: Pomoc dla Fundacji
ciesze sie ze pomysl sie sprawdzil..ja niestety nie mam w domku drukarki;/ ale projekty naklejek mozna porobic jak najbardziej jakby co...chyba ze bedziemy samo Logo to wtedy zadna filozofia

a mam jeszcze taki pomysl...zblizaja sie swieta...mozna by porobic jakies kartki...stroiki..cokolwiek i sprzedawac jako cegielki?? ja pracuje w Domu Dziecka gdyby polaczyc te dwie sprawy?? prace Dzieci na rzecz Fundacji?? dajcie znac co Wy na to... a potem ja pogadam z dyrekcja... bo jakby musze miec zgode

czekam!!!!

Justi&Gabi&Libra dnia Śro 12:34, 19 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz





Temat: libra II
Witam
Interesuje mnie projekt domy "Libra II"
Czy ktoś z was wybudował dom z tego projektu. Jeśli tak to proszę o kontakt.



Temat: Dosc tej beznadziejnej nijakosci!


    i tego mi tu brakowalo. NAZWISKA! Czy normalne jest, ze ktos powaznie
myslacy o przyszlosci swojego kraju, przedstawial sie nie z imienia i
nazwiska, a przy pomocy pseudonimu? Czy normalne jest, ze taki dobry i
dobrze chcacy komitet wyborczy nie podaje nazwisk zalozycieli, czlonkow, a
nawet nie podaje swojego adresu?


Brak nazwisk, czlonkow, adresow jest celowy, choc moze zalozenie bylo
bledne...
Chcielismy podkreslic, ze "Razem dla Przyszlosci" nie jest tworem
skonczonym,
o ustalonej strukturze, wladzach i wizji przyszlosci - to dosc wyraznie jest
przedstawione na stronie www, w dziale "plan dzialan", gdzie piszemy, ze
" [ w listopadzie nastapi ] pierwsze ogólnopolskie spotkanie
zainteresowanych, w celu zatwierdzenia udziału, strategii wyborczej,
programu, podpisanie ramowego porozumienia wszystkich zainteresowanych"
Prezentacja miala za zadanie raczej zachecic organizacje spelniajace
kryteria
do przemyslenia mozliwosci swojego udzialu i rzeczywistego wspoltworzenia
inicjatywy i na tym bym sie skupil - kryteria! Jedyna szansa unikniecia
wiekszych rozczarowan to oparcie sie na ludziach sprawdzonych, a pozyskac
tych ludzi mozna (to juz moje zdanie) wylacznie dajac im prawo decydowania o
ksztalcie tego co maja tworzyc.


Wybacz, ale sadze ze nie warto poswiecac uwagi czemus, co nie jest
podpisane. Ja sie nie wstydze swojego nazwiska, jak chesz to podam ci tez
adres zamieszkania.


To nie do konca tak :-)
Zakladalem, ze zainteresowani potrafia dotrzec do potrzebnych im informacji
nie pomylilem sie o czym moga swiadczyc chocby liczne telefony, a numeru nie
podawalem.


Z "Libra" to moge porozmiawiac na temat "co sadzisz o ostatnim reportazu
Milewicza czy Szczygla".


Aby nie przeciagac powiem tylko, ze wpisujac w dowolna  wyszukiwarke
(sprawdzilem najpopularniejsze) uzyskujemy na pierwszym miejscu taki wynik:

 - Google:
1. Stowarzyszenie Libra
ul. Ks. Bochenka 33, 55-100 Trzebnica tel. +48 504786765
/ st. 3872510  www.irbis.home.pl/libra/

- Onet
1. Stowarzyszenie Libra
- stowarzyszenie, które pozwoli Ci poznać nowych ludzi, zwiedzić kraje
Europy i nie tylko, doskonalić znajomość języków obcych i zdobyć nowe cenne
doświadczenia. Otwieramy przed Tobą nieograniczone możliwości! Wykorzystaj
tę ...
http://www.irbis.home.pl/libra/

- Wirtualna Polska
1. Stowarzyszenie Libra razem możemy więcej
Stowarzyszenie Libra ul. Ks Bochenka 33 55 100 Trzebnica tel. 48 5043786765
st 71 3872510... http://irbis.home.pl/libra

Wchodzac na strone mozna uzuskac informacje o statucie, wladzach,
zrealizowanych i planowanych projektach itd...


Ale jak "Libra" mowi, ze chce zrobic dobrze Polsce w parlamencie


europejskim

Moze jednak Polsce, a czas wyborow do parlamentu europejskiego zbiegl sie z
kompletna kompromitacja elit politycznych


posta na liste pl.listserv.dziennikarz),
[...]
pozdrawiam
Jacek


To tez nie do konca wlasciwy domysl :-)
W 1999 wlasnie od tej listy zaczela sie historia moich kontaktow z domem
dziecka
w Obornikach. Wspolnie z kilkoma innymi subskrybentami zdemaskowalismy
przepieknie naciagnieta bajeczke sluzaca czyims prywatnym interesom. Dobrze
wspominam tamte czasy i zagladam tu okazjonalnie (jakos mniej wtedy bylo tu
polityki).
Pomyslalem, ze warto zebrac na goraco wydawane opinie o naszym
przedsiewzieciu,
pomocne przy jego tworzeniu i tak informacja trafila na kilka list na
ktorych bywam.

pozdrowienia
Irbis - Ireneusz Sikorski





Temat: www.python.org.pl


Przyjrze sie.
Lepszy bylby jednak orginal autorow.


jeden z nich zgłasza się, skruszony

na początku: nie zakładajcie proszę, że community == newsgrupy. gdy
umarła lista e-mailowa Pythona (która była praktycznie martwa miesiące
przed stwierdzeniem zgonu) i nieformalnie przeniosła się tu, nie
sądziłem, że w ogóle będzie ruch. Myliłem się, ku niekrytemu
zadowoleniu, że Python w Polsce żyje i wygląda nie najgorzej, biorąc
niektóre posty i problemy. Wygląda na to, że musze przeprosić się z nntp.

być może warto trochę się rozpisać, bo w końcu to ja jestem tutaj jednym
z winnych

tłumaczenia dokumentacji (bo tylko o to chodziło w python.org.pl)
umierały stopniowo, z mojej strony wszystkiemu winna była wspomniana w
tym wątku komercha. Ale z faktu, że żyję z Pythona (mam taką
przyjemność) oraz z tłumaczeń (jw.) wynika, że od czasu do czasu
odzywają się wyrzuty sumienia. Właśnie tłumaczę dla Heliona "Python
Cookbook" (http://www.oreilly.com/catalog/pythoncook2/), więc wyrzuty
jeszcze się nasiliły.

Pomimo nabytego obrzydzenia do newsgrup zapisałem się, między innymi
dzięki temu, że w końcu mam stałe łącze w domu, bo w pracy nie śmiem
marnować czasu ;-). Znalazłem dokładnie to, czego szukałem. I nawet nie
spóźniłem się dużo (od początku wątku minął zaledwie miesiąc, czyli
temat jest żywy).

priv) w celu przekazania tego, co mam z cvs-ów (to niekoniecznie jest
ostatnia wersja, mogłem przegapić coś, co w międzyczasie zrobili Zbyszek
Chyla i Kamila Folta -- nie wiem co się z nimi dzieje obecnie).

Pozwolę sobie nawiązać na marginesie do (kretyńskiej) gałęzi wątku
dotyczącej analiz hipisowsko-faszystowskich poglądów tubylców (za to
właśnie nie lubię newsgrup):

Dzięki temu, iż dawałem coś "za darmo", czyli robiłem tłumaczenia
(między innymi) dokumentacji Pythona, dostałem robotę w Helionie (bo
mogłem im "coś pokazać"), a dzięki temu, że dostałem tę robotę,
przestałem mieć czas na tłumaczenia "free" (libre). To była forma
promowania siebie a teraz, po prawie pięciu latach przerwy uznałem, że
nigdy nie jest za późno na samopromocję. Dlatego chcę wrócić do tej
formy, co z pewnością odbije się na obniżeniu wydajności zarabiania
pieniędzy. I nie ma to nic wspólnego z moim hipisowstwem, nazwałbym to
chłodną kalkulacją.

Wracając do tematu: zamierzam skończyć to, co robiłem, czyli bibliotekę
standardową i rozszerzanie z osadzaniem. Reszta jak czas pozwoli, ale te
dwa są chyba najważniejsze (oprócz wprowadzenia, które jest mniej więcej
zrobione).

Mam jedynie nadzieję, że znajdzie się też ktoś, kto mógłby pociągnąć
projekt, choćby koordynacyjnie, bo na tłumaczenia znajdę czas (chyba),
ale na infrastrukturę i całą resztę, to na pewno nie. Bez tego nie warto
zaczynać.

BTW: stronę tłumaczeń planowałem odtworzyć na własną rękę i pod własnym
nazwiskiem, w minimalistycznej formie. Byłoby to jednak lamerskie i nie
w porządku wobec pozostałych tłumaczy i komuny(ty) w całości. Mam więc
nadzieję, że uda się to zrobić porządnie.

pozdrawiam

Marek Pętlicki





Temat: Sokół feat. Pono - "Ty Przecież Wiesz Co"
Najpierw był Franek Kimono, potem Republika, a potem brat przywiózł ze Stanów kasety hiphopowe. Chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście - mówi DZIENNIKOWI raper WWO i ZIP Skład, Sokół. 15 marca w warszawskiej Proximie wystąpi na koncercie promującym nagraną z Pono płytę ''Ty przecież wiesz co''.
czytaj dalej...
REKLAMA

Sokół (Wojciech Sosnowski, 11 marca 1977) – raper związany z grupami ZIP Skład, WWO; założyciel wytwórni Prosto i firmy odzieżowej Prosto Wear. Razem z Pono jest współautorem megahitu „W aucie”. Najnowszy wspólny album „Ty przecież wiesz co” będą promowali koncertem 15 marca w klubie Proxima.

WARSZAWA

Mówię o sobie, że pochodzę ze Śródmieścia Południowego. Między placem Unii Lubelskiej a MDM znam każdy zakątek i każdą płytę chodnikową. Kiedyś dużo czasu spędzałem u babci na ulicy Polnej... Ale potem właściwie poznałem już całą Warszawę bardzo dobrze. Mój sposób obserwowania i pisania tekstów mógłby posłużyć jako sprawozdanie z tego, co dzieje się na ulicach. W dzieciństwie fascynował mnie Grzesiuk, potrafiłem opowiadać z pamięci większość historii z jego książek. Spędzałem dużo czasu na podwórku, uciekałem na wagary i zadawałem się z dzieciakami z różnych warstw społecznych, więc jego świat był częścią tego, co widziałem dookoła.

KSIĄŻKI

Zawsze dużo czytałem – w wieku 10 lat sięgnąłem nawet po „Czyż nie dobija się koni”, co nie jest literaturą dla dzieci. Miałem taką potrzebę pochłaniania literek, że nie mogłem nawet usiedzieć w toalecie bez czytania napisów na proszkach i szamponach. Najważniejsze książki, to opowiadania Hłaski m.in. „Baza Sokołowska” i powieść „Palcie ryż każdego dnia” oraz „Monidło” Himilsbacha. Duże wrażenie zrobiła na mnie też autobiografia Romana Polańskiego. W domu byłem faszerowany od dziecka Wyspiańskim z racji związków rodzinnych, ale dopiero niedawno doceniłem jego geniusz. Z literatury zagranicznej najbardziej cenię Gogola, Dostojewskiego i Bułhakowa. Zdawałem rosyjską maturę, więc „Annę Kareninę” i „Mistrza i Małgorzatę” przeczytałem nawet w oryginale.

KOMIKS

Jestem wychowany na komiksach. Urodziłem się w 1977 roku, więc czytałem „Tytusa, Romka i A’Tomka”, „Kajko i Kokosza”, „Jonka, Jonek i Kleks”, „Antresolka Profesorka Nerwosolka”, „Podróż Smokiem Diplodokiem”. Najbardziej lubiłem te historie totalnie dziecięce, z miłymi rysunkami i ciekawymi scenariuszami. Kupowałem komiksy w sklepie Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, na giełdzie na Skrze, a od rodziny ze Szwajcarii dostawałem „Asteriksa”, „Smurfy”, „Lucky Luke’a”. Narobiłem sobie nawet sporych problemów, kiedy otworzyłem wypożyczalnie komiksów w podstawówce. To była fajna robota – miałem komiksy po niemiecku czy po angielsku, korektorem zamazywałem dymki i wpisywałem wymyślone teksy. Kiedy dowiedziała się o tym dyrekcja szkoły, musiałem zwrócić zarobione pieniądze.

MUZYKA

Pierwszą moją fascynacją był Franek Kimono. Miałem pięć lat i kazałem spisać sobie wszystkie teksty na kartce, a potem uczyłem się ich na pamięć. Potem tata puszczał Perfect, Dire Straits, Bee Gees, no i Papa Dance, kiedy zaczął dla nich pisać teksty. Słuchałem też Obywatela GC, Republiki i T.Love, aż wreszcie brat przywiózł ze Stanów pierwsze kasety hiphopowe. To były takie czasy, że Public Enemy, Run DMC i Beastie Boys wrzucało się do jednego worka z Technotronic, MC Hammerem i Salt’n’Pepą. A ja chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście, po którym chodzili tylko depesze, punkowcy i skini. Zacząłem chodzić do klubów Alfa, Filtry i Hybrydy, w których grało się też Red Hot Chili Peppers czy Pearl Jam. Sam też puszczałem muzykę na imprezach, ale raczej chillout i ambient. To wszystko jakoś się ze sobą mieszało, ale hip-hop zawsze był podstawą.

HAWANA

Na Kubę wyjechałem przy współpracy nad składanką „Cuba Libre”. Spędziłem w Hawanie w sumie półtora miesiąca. Kiedyś to miasto było przepięknym siedliskiem hazardu, rozpusty i wszelkich uciech, dziś jest zrujnowane, rozpieprzone przez czas i komunizm. Przez kilka dni byłem zakwaterowany u rodziny Afroamerykanów, 7 dolarów za dobę. Jakość życia tych ludzi była tragiczna – brak bieżącej wody, dziury w dachu, karaluchy wielkości paczki papierosów. Kiedy wyszedłem na ulice w moich butach, rzuciła się na mnie grupa dziewcząt, która zaczęła krzyczeć „Nike, Nike, Nike”. Dowiedziałem się, że takie trzewiki to prawdziwy rarytas. Nie miałem żadnych problemów na mieście, bo trzymałem się z ekipą hiphopową Los Sicarios. Znali wszystkich – od policji przez prostytutki po handlarzy koralikami. Wyglądaliśmy podobnie, tylko odróżniałem się lepszymi butami.

UBRANIA

Przy wyborze ubrania kieruję się estetycznym wyczuciem, lubię dobre marki. Podstawą jest dla mnie sportowy styl, lubię Nike, Dsquared, Volcom, ale z drugiej strony firmy Joop!, Armani i Hugo Boss. Nadzoruję wizerunek marki Prosto, więc jestem na bieżąco. Kiedy projektujemy kolekcję, ważna jest kolorystyka, która zmienia się co sezon – zeszłego lata to były fiolety i błękity, a zimą szary i czarny. Podoba mi się australijska firma Coogi, która łączy wzory aborygeńskie ze sztuką ulicy, czy Mishka NYC, którą założyli w Stanach Rosjanie. Ciekawe projekty ma Ed Hardy, a z hiphopowych marek LRG, Bull Rot, Sean John. Nie kopiujemy żadnego brandu, ale patrząc na ręce wszystkim, tworzymy własny styl.



Temat: Sokół: Wywiad dla dziennika + wideo z wywiadu z tvn Warszawa
- Najpierw był Franek Kimono, potem Republika, a potem brat przywiózł ze Stanów kasety hiphopowe. Chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście - mówi DZIENNIKOWI raper WWO i ZIP Skład, Sokół. 15 marca w warszawskiej Proximie wystąpi na koncercie promującym nagraną z Pono płytę ''Ty przecież wiesz co''.
czytaj dalej...
REKLAMA

Sokół (Wojciech Sosnowski, 11 marca 1977) – raper związany z grupami ZIP Skład, WWO; założyciel wytwórni Prosto i firmy odzieżowej Prosto Wear. Razem z Pono jest współautorem megahitu „W aucie”. Najnowszy wspólny album „Ty przecież wiesz co” będą promowali koncertem 15 marca w klubie Proxima.

WARSZAWA

Mówię o sobie, że pochodzę ze Śródmieścia Południowego. Między placem Unii Lubelskiej a MDM znam każdy zakątek i każdą płytę chodnikową. Kiedyś dużo czasu spędzałem u babci na ulicy Polnej... Ale potem właściwie poznałem już całą Warszawę bardzo dobrze. Mój sposób obserwowania i pisania tekstów mógłby posłużyć jako sprawozdanie z tego, co dzieje się na ulicach. W dzieciństwie fascynował mnie Grzesiuk, potrafiłem opowiadać z pamięci większość historii z jego książek. Spędzałem dużo czasu na podwórku, uciekałem na wagary i zadawałem się z dzieciakami z różnych warstw społecznych, więc jego świat był częścią tego, co widziałem dookoła.

KSIĄŻKI

Zawsze dużo czytałem – w wieku 10 lat sięgnąłem nawet po „Czyż nie dobija się koni”, co nie jest literaturą dla dzieci. Miałem taką potrzebę pochłaniania literek, że nie mogłem nawet usiedzieć w toalecie bez czytania napisów na proszkach i szamponach. Najważniejsze książki, to opowiadania Hłaski m.in. „Baza Sokołowska” i powieść „Palcie ryż każdego dnia” oraz „Monidło” Himilsbacha. Duże wrażenie zrobiła na mnie też autobiografia Romana Polańskiego. W domu byłem faszerowany od dziecka Wyspiańskim z racji związków rodzinnych, ale dopiero niedawno doceniłem jego geniusz. Z literatury zagranicznej najbardziej cenię Gogola, Dostojewskiego i Bułhakowa. Zdawałem rosyjską maturę, więc „Annę Kareninę” i „Mistrza i Małgorzatę” przeczytałem nawet w oryginale.

KOMIKS

Jestem wychowany na komiksach. Urodziłem się w 1977 roku, więc czytałem „Tytusa, Romka i A’Tomka”, „Kajko i Kokosza”, „Jonka, Jonek i Kleks”, „Antresolka Profesorka Nerwosolka”, „Podróż Smokiem Diplodokiem”. Najbardziej lubiłem te historie totalnie dziecięce, z miłymi rysunkami i ciekawymi scenariuszami. Kupowałem komiksy w sklepie Młodzieżowej Agencji Wydawniczej, na giełdzie na Skrze, a od rodziny ze Szwajcarii dostawałem „Asteriksa”, „Smurfy”, „Lucky Luke’a”. Narobiłem sobie nawet sporych problemów, kiedy otworzyłem wypożyczalnie komiksów w podstawówce. To była fajna robota – miałem komiksy po niemiecku czy po angielsku, korektorem zamazywałem dymki i wpisywałem wymyślone teksy. Kiedy dowiedziała się o tym dyrekcja szkoły, musiałem zwrócić zarobione pieniądze.

MUZYKA

Pierwszą moją fascynacją był Franek Kimono. Miałem pięć lat i kazałem spisać sobie wszystkie teksty na kartce, a potem uczyłem się ich na pamięć. Potem tata puszczał Perfect, Dire Straits, Bee Gees, no i Papa Dance, kiedy zaczął dla nich pisać teksty. Słuchałem też Obywatela GC, Republiki i T.Love, aż wreszcie brat przywiózł ze Stanów pierwsze kasety hiphopowe. To były takie czasy, że Public Enemy, Run DMC i Beastie Boys wrzucało się do jednego worka z Technotronic, MC Hammerem i Salt’n’Pepą. A ja chodziłem po ulicy ze znaczkiem Volkswagena na szyi i w spodniach z krokiem przy kolanach. Wyglądałem jak kosmita w szarym mieście, po którym chodzili tylko depesze, punkowcy i skini. Zacząłem chodzić do klubów Alfa, Filtry i Hybrydy, w których grało się też Red Hot Chili Peppers czy Pearl Jam. Sam też puszczałem muzykę na imprezach, ale raczej chillout i ambient. To wszystko jakoś się ze sobą mieszało, ale hip-hop zawsze był podstawą.

HAWANA

Na Kubę wyjechałem przy współpracy nad składanką „Cuba Libre”. Spędziłem w Hawanie w sumie półtora miesiąca. Kiedyś to miasto było przepięknym siedliskiem hazardu, rozpusty i wszelkich uciech, dziś jest zrujnowane, rozpieprzone przez czas i komunizm. Przez kilka dni byłem zakwaterowany u rodziny Afroamerykanów, 7 dolarów za dobę. Jakość życia tych ludzi była tragiczna – brak bieżącej wody, dziury w dachu, karaluchy wielkości paczki papierosów. Kiedy wyszedłem na ulice w moich butach, rzuciła się na mnie grupa dziewcząt, która zaczęła krzyczeć „Nike, Nike, Nike”. Dowiedziałem się, że takie trzewiki to prawdziwy rarytas. Nie miałem żadnych problemów na mieście, bo trzymałem się z ekipą hiphopową Los Sicarios. Znali wszystkich – od policji przez prostytutki po handlarzy koralikami. Wyglądaliśmy podobnie, tylko odróżniałem się lepszymi butami.

UBRANIA

Przy wyborze ubrania kieruję się estetycznym wyczuciem, lubię dobre marki. Podstawą jest dla mnie sportowy styl, lubię Nike, Dsquared, Volcom, ale z drugiej strony firmy Joop!, Armani i Hugo Boss. Nadzoruję wizerunek marki Prosto, więc jestem na bieżąco. Kiedy projektujemy kolekcję, ważna jest kolorystyka, która zmienia się co sezon – zeszłego lata to były fiolety i błękity, a zimą szary i czarny. Podoba mi się australijska firma Coogi, która łączy wzory aborygeńskie ze sztuką ulicy, czy Mishka NYC, którą założyli w Stanach Rosjanie. Ciekawe projekty ma Ed Hardy, a z hiphopowych marek LRG, Bull Rot, Sean John. Nie kopiujemy żadnego brandu, ale patrząc na ręce wszystkim, tworzymy własny styl.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl