Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Projekt domu Grot





Temat: Uziomy szpilkowe - zastosowanie rur 3/4" i inne...
Kolego Xaveri[b]zamiast wytaczać groty do rur włóż szpryce myjki ciśnieniowej ,przy ciśnieniu ponad 180 atmosfer wciskam rury nawet kilku metrowe bez żadnych problemów i uszkodzeń,trafisz na kamień to wyciągasz bez problemu.Po kilku dniach woda wsiąknie i robisz pomiary. [/b]
Pozdrawiam.

Polecam wbijanie uziomu pionowego(projekt) - dom na górce - glina o grubości pokładu kilku metrów



Temat: ..::Pamięć::..
Grota czy Huta to obszerne projekty. Natomiast Dom Pamięci (przynajmniej tak mi się wydaje) nie jest trudny w wykonaniu(dla Miłościwie Nam Panującego na pewno)
Powinniśmy nad tym pomyśleć i jak najszybciej przedstawić projekt Radzie





Temat: socrealizm i postmodernizm w architekturze
Mimo iż okres modernizmu był najważniejszym w dziejach ludzkości to dopiero powojenny postmodernizm docierał do całego społeczeństwa, oferując mu przestrzeń, możliwości, a co najważniejsze dostępność do własnego eM. W konsekwencji także edukację, sport, konsumpcjonizm i wiele innych. Niestety, w Polsce rozwój modernizmu został zahamowany wojną, a jego następca - postmodernizm został poprzedzony ideologicznym socrealizmem, który był rekordowo krótkim okresem w architekturze (te parę lat było krótsze nawet niż secesja). W Pruszczu socrealizmu prawie nie ma, choć nie łatwo jest rozróżnić co nim jest a co nie jest. Dlatego zastanawiam się nad latami powojennych budów.
Prawdopodobnie socrealizm przedstawiony został w postaci budynku (w cale nie złego - wręcz pięknego) dzisiejszego Starostwa oraz Urzędu Miasta. Na lewo od Rotundy (Wojska Polskiego) zobaczymy nad kanałem dwa bloczki, które sklasyfikowałbym jako okres przejściowy do postmodernizmu (aktualnie blok na prawo został ocieplony i odnowiony).
Dalej, w tej części Pruszcza kojarzę już postmodernizm, ale chciałbym potwierdzić te informacje i inne, o których jeszcze się nie rozpisałem.

Potrzebuję:
-planów powojennej zabudowy Pruszcza
-dat powstawania różnych obiektów w Mieście (wiem np. że bloki przy ulicy 1-go Maja zostały oddane do użytku w '61)
-budynki, które mnie interesują to szkoła i przedszkole przy ul. Tysiąclecia, żłobek i dom opieki społecznej na końcu ul. Niepodległości, Starostwo i UM, "jedynka" za torami, dom garnizonowy itp.
-ile istnieje projektów domków jednorodzinnych, zwanych przeze mnie kubikami, bądź klockami. ponoć hurtowo plany szły z Warszawy, więc prawdopodobnie w znacznej ilości powtarzają się identyczne domy. Zbudowano z nich osiedle Nad Radunią i niegdyś ponoć największe w Polsce/Europie osiedle domków jednorodzinnych - O. Wschód
-chciałbym wiedzieć czy zaprzestano realizacji jakiś planów dla Miasta. Wiem, że moja ulica, Grota Roweckiego była w planach z lat '60, a jeszcze nie istnieje w rzeczywistości, choć krótki odcinek właśnie jest budowany...

To na razie tyle. Liczę na pomoc kogoś, kto choćby wie gdzie szukać informacji - wtedy przynajmniej sam się o nie postaram. Z góry dziękuję :)



Temat: Proszę o informacje na temat "Lotnej" p. Patalasa



Do kompletu- "Lotna" p. Patalasa - b. ładnie wyglądająca, wygodna i obszerna łódka. Zwraca uwagę kokpit długości 3.20 m- jest tak przestronny, że widok dwóch osób w nim siedzących daje wrażenie jakby łódka była niemal pusta No i rozkładana "szprycbuda" przydaje się przy żeglowaniu w deszczyku, czy przy większej falce.
Pewno łódka znakomicie nadałaby się do żeglugi plażowej- ma b. mocną konstrukcję. Do tego dość łatwa w budowie, pomimo konstrukcji opartej na wzdłużnikach.
Dł. 5.00 m, szer. 1.8 m, slup, pow. żagli zależna od wersji od 11.5 do 16.8 m2. Trzy wersje ozaglowania: turystyczna (na pierwszym obrazku), sportowa i "Sprint" (drugi obrazek).
http://image2.frappr.com/...63ba0_large.jpg
http://image2.frappr.com/...f6f60_large.jpg

Jest opcja, że latem popływam na własnej "Lotnej Sprint", choć czas jest jednak moim głównym wrogiem

Dzień Dobry
To mój pierwszy post na tym forum, a trafiłem tu szukając w Goglach wszystkiego co jest na temat żaglówki Lotna.
Ja kupiłem jej plany budowlane jakieś 10 lat temu , niestety dzieci, budowa domu etc nie pozwalały zająć sie jej budową. Teraz po opróżnieniu garażu i zakupie pierwszych arkuszy sklejki jest szansa na położenie "stępki".
Kupując plany wahałem się pomiedzy Sabinką Workerta i Lotną Patalasa- wybrałem druga z może błachych powodów:
- siedzi się na ławach obniżonych w stosunku do burty co dobrze wpływa psychologicznie "w cięższej pogodzie" na załogę, która toleruje pływanie ale nie jest jego fanami,
- ten sam kadłub dla wszystkich trzech wersji- zmana dotyczy jedynie takielunku i ożaglowania,
- bardzo duży kokpit,
- mocna konstrukcja umożliwiająca wielokrotne sztrandowanie
- rajzbelka, która jest jednoczesnie siedziskiem gdy wykorzystuje się wiosła
- przewidziany w projekcie trym wszystkich rogów grota,
- bardzo dobra i efektywna żegluga na samym grocie o czym zapewniał mnie pan Patalas istotne gdy towarzyszka życia i żeglugi woli się opalać niż trzymać szoty,
- brak helingu podczas budowy- ale ze względu na brak dośiwadczenia nie wiem czy to jest zaleta,
- że o namiociku nie wspomnę, ale to akurat pominąłem decydując się na kupno dokumentacji Lotnej.
Jeśłi ktoś z szanownych kolegów budował tę żaglówkę lub ja eksplatował lub wie o niej z drugiej ręki bardzo prosze o wszelkie informacje.
Teich



Temat: New Dawn
http://www.newdawn-game.com/

W roku 2029 ludzkość wzniosła się na wyżyny nauki. Najszybsze tempo rozwoju notowały: genetyka i robotyka. Cały świat prześcigał się w coraz to nowszych wynalazkach i odkryciach. Każda dziedzina życia została zautomatyzowana i zaprogramowana genetycznie. Roboty wyręczały ludzi w pracach fizycznych i coraz rzadszych konfliktach zbrojnych. Prawdziwe wojny toczyły się w umysłach naukowców i biznesmenów. Walczono o nowe honory w dziedzinie nauki, bądź o rynki zbytów. Tworzono parki z gatunkami zwierząt i roślin, które wymarły tysiące i miliony lat wcześniej. Większość zużywanej energii pochodziła bezpośrednio ze Słońca, a wielkie agregaty rozproszone po całym globie odtwarzały w atmosferze tlen z dwutlenku węgla. Przyszłość rysowała się w jasnych barwach.

18 czerwca 2029 roku odkryto nową, nieznaną wcześniej kometę o średnicy 3km. Po dokonaniu dokładnych obliczeń okazało się, że kometa znajduje się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Czasu było już zbyt mało aby wybudować nowe schrony, więc wiele obiektów odpowiednio przystosowano i nadano im status drugiej kategorii. Wszyscy, którzy się w nich nie zmieścili, szukali miejsc dających im choćby niewielką szansę na przeżycie. Najczęściej były to groty i jaskinie, jednak często czekali na zagładę w swoich domach.

Uderzenie komety nastąpiło 27 grudnia 2029 roku. Fala uderzeniowa zmiotła wszystko co spotkała na swojej drodze. Świat zmienił się nie do poznania. Cywilizacja ludzka legła w gruzach. Szalejące na wszystkich kontynentach pożary tłumione były od czasu do czasu przez tsunami. Pyły wzbite w powietrze zasłoniły Słońce i nastała długowieczna ciemność. Rośliny, które przetrwały zderzenie zaczęły umierać odcięte od energii słonecznej. Pociągnęło to wymieranie roślinożerców, a następnie drapieżników.

Tylko niektóre schrony zapewniły przetrwanie. Większość została zasypana grubą warstwą, powoli opadającego na Ziemię pyłu, lub powstałego w wyniku trzęsień Ziemi gruzu, przez co stały się szczelnie zamkniętymi trumnami. Po pewnym czasie zaczęło brakować pożywienia i wody. Schrony, które spełniły swoje zadanie, pootwierały się a ludność ponownie wyruszyła zagospodarować ziemię. Zaczęły powstawać nowe osady dając schronienie ludziom o podobnej rasie, przekonaniach religijnych i społecznych. Osady, które przypominają te sprzed wielu wieków. Historia zdaje się powrócić w czasie. Jednak jest to już zupełnie inny świat, kryjący w pyle skarby dawnej cywilizacji.

Polski projekt, postapokaliptyczny cRPG, niezwykle interesujący, polecam lekturę na stronie.




Temat: [Wrocław] Inwestycje drogowe
Remont ul. Borowskiej przeciągnie się o miesiąc

Magda Nogaj 2007-12-17, ostatnia aktualizacja 2007-12-17 17:20

Miesiąc dłużej kierowcy będą się męczyć z korkami przed wiaduktem kolejowym koło nowej Akademii Medycznej. Remont kilkumetrowego odcinka jezdni zakończy się dopiero pod koniec stycznia

Pod wiaduktem obowiązuje ruch wahadłowy. Czynna jest tylko połowa jezdni. Na drugim pasie wciąż trwają wykopy. - Mieli zakończyć ten remont w połowie grudnia. Termin minął, a oni są nadal w lesie z robotą - narzeka Bożena Kołodziejczyk, mieszkanka ul. Grota-Roweckiego. Od listopada, kiedy zaczęła się przebudowa, by dostać się do domu, wrocławianka musi codziennie spędzić prawie pół godziny w korku. - To koszmar, jak można tak długo remontować tak krótki odcinek drogi?- dziwi się pani Bożena.

- Strasznie się grzebią z tym remontem - uważa Andrzej Charęza, który codziennie jeździ Borowską do pracy. - Ten wiadukt to newralgiczny punkt. Zwężenie w tym miejscu jest sporą uciążliwością dla kierowców. Prace powinny się zakończyć jak najszybciej, ale wśród drogowców nie widać mobilizacji.

Według Zarządu Dróg i Komunikacji nowa nawierzchnia pod wiaduktem powinna być gotowa pod koniec stycznia. Do tego czasu drogowcy mają też zakończyć budowę tunelu w nasypie kolejowym, którym będą się przemieszczać piesi i rowerzyści. Pod wiaduktem jest tak wąsko, że nie zmieściłby się już chodnik. Tunel też będzie oddany z miesięcznym opóźnieniem. - Prace pod wiaduktem przeciągną się, bo podczas wykopów wykonawca natrafił na kanał deszczowy, którego nie było na planach. Był w tak złym stanie, że trzeba było go remontować, a to wymagało zmiany projektu - mówi Ewa Mazur, rzeczniczka ZDiK-u. - Natomiast przy budowie tunelu niespodzianką okazały się tkwiące w nasypie płyty ze zbrojonego betonu, które trzeba było kłuć, by przebić się na drugą stronę.

Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław



Temat: Beast Wars: The lost life - Maximale
Gamabunta, Sabretooth:
Z głębi jaskini nagle wyłonił się nietoperz wielkości niedużego psa. Przyczepił się ściany na lewo od was. Na jego plecach ktoś przyczepił plecak z nadajnikiem. Od niego szedł drut do obroży na szyj zwierzęcia. Wyglądało na to że do kogoś należy.
- Nieorganiczne inteligentne – odezwało się nagle trzeszczącym, elektronicznym głosem. – Dym na południu, statek w skałach, siostra czeka i nieorganiczne inteligentce, liczba trzy. Za Kasen!
Nietoperz odleciał kila metrów i obejrzał się na was.
- Nieorganiczne nie czekają, iść, iść! Kasen w tunelach, dobra droga!
Czegoś tak dziwnego w życiu się nie spodziewaliście.

Statek:
- Ursus i Snow Paw, miło mi – powiedziała Irkis znów kłaniając się z ręką na sercu. – Tylko nie strzelaj Snow, dobrze? Organicznej cywilizacji powiadasz? Dobra mniejsza z tym. A więc jesteśmy na planecie Fenku ożywianej przez mój lud to jest Erolowie ,od dziesięciu tysięcy lat w rachubie Ziemi. Ta planeta dawała na szansę na nowy dom. Zebraliśmy gatunki z Ziemi wytrzymałe na ostry, zimny klimat. Wyszło nam to co dziś możecie oglądać na oknem. To był najbardziej udany projekt w historii. Warto wspomnieć że średnia życia u nas to mniej więcej pięć tysięcy lat. Więc jak na „organicznych” nie tak najgorzej. To jeszcze…?
Ta wypowiedz nieco was zaskoczyła. Tymczasem Erolka znów zabrała się za grzebanie w komputerze.
- Może uda mi się zabrać trochę części od siebie i jakoś uruchomię ten złom. A tak nawiasem to co was tu sprowadziło? Jesteście pierwszym statkiem od czasu wirusa który wybił moich braci.
Nagle w powietrzu rozległa się cicha melodia. Irkis kiwnęła na was byście podeszli bliżej. Podłączyła do jednego stanowiska komunikator odczepiony z pasa. Na ekranie pojawił się niewyraźny obraz podziemnej groty. W polu widzenia pojawiły się dwie robocie sylwetki.
- Nieorganiczne nie czekają, iść, iść! Kasen w tunelach, dobra droga! – z pomiędzy zakłóceń wyłonił się trzeszczący głos…

Vea:
Dalej podarzsz za jednorożcami.



Temat: [Boguszyce] Osiedle Casablanca
Casablanca w Polsce

Projekt jest realizowany na peryferiach aglomeracji miejskiej Wrocławia we wsi Boguszyce. Wieś położona jest około 28 km od centrum Wrocławia, łączy ją z Wrocławiem czteropasmowa trasa szybkiego ruchu (S8) przebiegająca około 2 km od osiedla. Boguszyce leżą około 3 km od 50 tysięcznego miasta Oleśnica.

Osiedle "Casablanca" to zespół 24 domów i 12 apartamentów budowanych w stylu śródziemnomorskim. Ogrodzone będzie wysokim murem ze zróżnicowaną architekturą każdego domu. Odznaczać się będzie charakterystyczną dla tego stylu nieregularną i niepowtarzalną zabudową, z krytymi czerwoną dachówką, wieloma przenikającymi się dachami i daszkami, wykuszami i tarasami, a także charakterystyczną dla tego stylu wybijającą się bielą ścian. Wszystkie domy posiadać będą liczne patia, baszty oraz podcienia skryte pod łukami i kolumnami, a także malownicze balkoniki z koronkowymi elementami metaloplastyki balustrad. Mnogość gazonów pełnych kwiatów, fontann, kaskad wodnych, rzeźb ogrodowych dopełniać będą wrażenia klimatu śródziemnomorskiego południa Europy. Wygląd zewnętrzny poszczególnych domów uzależniony będzie od wielkości każdego z nich, gdyż nie będzie domów o takiej samej architekturze, choć wszystkie bazować będą na trzech podstawowych planach zabudowy. Poszczególne domy zróżnicowane jednak będą architektonicznie posiadając odmienne elementy elewacji.

Powierzchnie użytkowe domów stosownie od wybranej opcji wynosić będą od około 250 m² do blisko 450 m².

Luksusowe wykończenie i pełne wyposażenie domów połączone z dużymi powierzchniami mieszkalnymi zapewni wyjątkowy komfort życia. Strefy domu podzielone na część sypialną z patiem rekreacyjnym posiadającym basen lub jacuzzi umożliwią wspaniały wypoczynek z zachowaniem pełnej prywatności. Z obszernego holu wyjście poprowadzi poprzez malownicze podcienie na patio grillowe z kominkiem ogrodowym, gdzie spędzać można będzie niezapomniane chwile przy blasku ognia i szumie wody w gronie rodziny lub przyjaciół.



Projektanci i inwestorzy osiedla Casablanca zadbali także o wypoczynek i rozrywki mieszkańców osiedla. W domu klubowym, którego budowa rozpocznie się już w pierwszym etapie realizacji projektu, zlokalizowana będzie całodobowa recepcja służąca pomocą mieszkańcom i monitorując całe osiedle - czuwająca nad bezpieczeństwem jego mieszkańców. Dodatkową ochronę zapewni całodobowa ochrona.

We wnętrzach domu klubowego znajdować się będzie kryty basen, sauna, łaźnia turecka oraz bicze szkockie i grota solna. Dom klubowy posiadać będzie salę konferencyjną, sale bankietowe i zaplecze cateringowe oraz pokoje gościnne dla gości mieszkańców. Przy domu klubowym znajdować się będzie strzeżony parking dla mieszkańców osiedla i dla ich gości.

Sala bilardowa zapewnia doskonałą rozrywkę nie tylko dla dorosłych mieszkańców i ich gości, ale także dzieci, dla których to przewidziano na terenie osiedla plac do zabaw. Dla bardziej wysportowanych mieszkańców oddany zostanie do użytku klub fitness oraz kort tenisowy.

Zarząd osiedla zapewni mieszkańcom osiedla usługi: pralnicze, porządkowania terenów, sprzątania domów, opiekę nad domami podczas urlopów, opiekę nad dziećmi, opiekę medyczną, dowóz dzieci do szkól, organizację imprez rodzinnych i okolicznościowych, podstawową obsługę samochodów, usługi ogrodnicze oraz usługi konserwatorskie, a także dowóz do domów pieczywa i podstawowych artykułów spożywczych.

Wyposażenie domów na osiedlu Casablanca w systemie "pod klucz":

· Kompletnie wyposażone łazienki – ceramika, meble, armatura, wanny z hydromasażem (możliwy wybór opcji i koloru).

· Pralnie – ceramika, pralki automatyczne i suszarki do bielizny.

· Klimatyzacja w części pomieszczeń.

· Ogrzewanie gazowe, wspomagane bateriami słonecznymi (od czterech do sześciu stref grzewczych z indywidualną regulacją temperatury w programie tygodniowym oddzielnie dla każdej strefy), wymienniki podłogowe i ścienne. Wntylacje - grawitacyjna i wymuszona.

· Kuchnie - ceramika, meble, piekarniki i piecyki, lodówki z zamrażarką (kostkarka do lodu), wyciągi i filtry wody pitnej (możliwy wybór opcji i koloru).

· Posadzki ceramiczne i drewniane (w opcji wykładzina dywanowa), a na zewnątrz terakota i klinkier, kostka bitumiczna, oraz utwardzane kamyczki.

· W części okien zewnętrzne automatyczne żaluzje roletowe, markizy.

· Oświetlenie zewnętrzne i ogrodowe (zmierzchowe).

· Wideofony, alarmy, internet, telefony (wewnętrzna osiedlowa centrala telefoniczna), TV kablowa (+ TV osiedlowa oraz monitorowanie osiedla na TV - opcja).

· Kominki w holu i sypialni głównej.

http://www.nieruchomosciplus.pl/artykul.php?id=33



Temat: [Boguszyce] Osiedle Casablanca
Casablanca pod Wrocławiem

2007 / 10 / 22

Niewysokie budynki z bielonymi ścianami, pokryte czerwoną dachówką, pełne wykuszy i krużganków, otoczone ogrodami, w których tryskać będą fontanny i kaskady wodne. Do tego dostawa prasy i ciepłych bułek do domu – istny raj


Pierwsi lokatorzy będą mogli wprowadzić się już za rok (fot. archiwum inwestora)

Kompleks rezydencji dla VIP-ów powstaje w Boguszycach pod Oleśnicą, 28 kilometrów od Wrocławia. Zamieszkujący go prominenci mają opływać tam w same luksusy.

Jak nad Morzem Śródziemnym

Ekskluzywne osiedle nazwano Casablancą. Wyróżniać ma je przede wszystkim architektura. Kompleks będzie się składać z 24 domów i 12 apartamentów. Projekt przedstawia niewysokie budynki, które niemal z każdej strony mają taras, balkon lub krużganek. W ogrodach gazony z kwiatami, rzeźby fontanny.
– To architektura w klimacie śródziemnomorskim, chętnie zapożyczanym przez mieszkańców z południowej Kalifornii. Ma sprawić, by mieszkańcy kompleksu czuli się tu jak na wakacjach – wyjaśnia Filip Łopata, asystent prezesa firmy American Dream Real Estate, inwestora Casablanki.
Każda z rezydencji ma mieć ogród, a w nim odkryty basen lub ogrodowe jacuzzi do wyboru. Częścią kompleksu będzie też dom klubowy z zapleczem cateringowym i całodobową recepcją z obsługą gotową na każde skinienie. Będzie tu też kryty basen, grota solna, klub fitness, sala bilardowa, kręgielnia, sale konferencyjne, pokoje gościnne dla przyjezdnych. Obok – kort tenisowy i plac zabaw dla dzieci.
Tym, co wyróżnia Casablancę będą także usługi. Zamówić będzie można pranie, porządkowanie ogrodu, umycie samochodu czy opiekę nad domem podczas urlopu, a także ciepłe bułeczki czy inne zakupy wprost pod drzwi. Obsługa osiedla zajmie się też dziećmi mieszkańców. Odwiezie i przywiezie je do szkoły, przypilnuje podczas nieobecności rodziców, a w razie potrzeby zamówi lekarza. Jeśli trzeba będzie zorganizuje też urodziny, bankiet czy konferencję.

Prominenci się boją

– Casablanca to luksus dla wybranych – przyznaje Łopata. – To odpowiedź na potrzeby rynku. Majętni ludzie często nie mają czasu, by zajmować się budową domów, ich wyposażaniem. A my podsuwamy im gotowe rozwiązanie pod klucz, czyli z kafelkami w łazienkach, i sprzętem AGD w kuchni. Poza tym wielu z nich mieszka w sąsiedztwie mniej zamożnych osób i to wywiera na nich presję. Ludzie często krzywo na nich patrzą, a niektórzy czują się nawet zagrożeni – tłumaczy.
Łopata twierdzi, że zainteresowanie Casablancą jest spore, ale jeszcze nie wszystkie rezydencje znalazły kupców. Pierwsze budynki mają być oddane pod koniec przyszłego roku. Cena metra kwadratowego rezydencji to 9900 zł. Czyli za 400 mkw. zapłacić trzeba będzie blisko 4 mln. zł. Tańsze są apartamenty. Tu za metr zapłacimy 8900 zł. Najmniejsze mieszkania mają około 250 mkw. Czynsz na razie jest tajemnicą.

Agnieszka Korzeniowska

http://echomiasta.pl/index.php?option=c ... &Itemid=42



Temat: Nowa Tkalnia Scheiblera
Papieskie centrum w dawnej tkalni Unionteksu

17.02.2007

W dawnej tkalni Unionteksu przy Kilińskiego 187, gdzie w 1987 r. papież Jan Paweł II spotkał się z włókniarkami, powstanie Centrum Jana Pawła II. Wybuduje je Opal Property Developments, australijska firma, która buduje już w Łodzi luksusowe lofty. Wczoraj rozstrzygnięto konkurs na zaadaptowanie obiektu.

Wśród czterech zgłoszonych propozycji, najlepsza, zdaniem ekspertów, przygotowali wspólnie: Katarzyna Boroń, Kamila Konarzewska, Przemysław Grot i Maciej Kozala z łódzkiej pracowni BG Architekci. W nagrodę dostali dyplom i czek na 30 tys. zł.

Roman Wieszczek z Łódzkiej Okręgowej Izby Architektów i sędzia konkursu był niemile zaskoczony, że konkurs wzbudził znikome zainteresowanie w branży. Nie umiał wskazać przyczyn, stwierdził tylko lakonicznie, że architekci mogli być zajęci przy innych projektach. W ocenie Wieszczka, nagrodzony projekt jako jedyny czytelnie odtworzył zabytkowy charakter budynku i uwypuklił detale, związane z wizytą papieża. To droga od bramy u zbiegu ul. Tymienieckiego i Kilińskiego do hali produkcyjnej, którą pokonał papieski papamobil. Samo centrum to przestronne pomieszczenie (1200 mkw. powierzchni), którego centralnym punktem jest żeliwny podest, na którym ustawiony był fotel dla dostojnego gościa. Ale i ten projekt, zdaniem Wieszczka, miał minus, którym jest niefortunne wkomponowanie funkcji mieszkalnej inwestycji. Dwie kolejne prace miały wiele innych wad, jedna z nich była kopią Manufaktury, a to zdaniem sędziów jest nie do przyjęcia.

Konkurs na zaadaptowanie Nowej Tkalni ogłosił w sierpniu ub. roku australijski Opal Property Developments, inwestor, który chce zaadaptować budynek na mieszkania, biura i punkty handlowo-usługowe. Integralną częścią obiektu ma być Centrum Jana Pawła II, czyli muzeum, gdzie zostaną zgromadzone wszystkie pamiątki po wizycie Jana Pawła II w Łodzi. 13 czerwca 1987 r. papież podczas pielgrzymki do Łodzi przyjechał do pracujących tam włókniarek. Była to historyczna wizyta, bo nigdy wcześniej Jan Paweł II nie spotykał się z pracującymi kobietami.

Przez wiele lat jedynym śladem tego wydarzenia była tablica na murze fabryki, ale i ta zniknęła. Po upadku Unionteksu fabrykę kupił Varitex, następnie odsprzedał ją francuskiemu E.Leclerc, który chciał tam zbudować hipermarket. Sklep nigdy nie powstał, a pozbawiona dozoru fabryka była sukcesywnie rozkradana przez złomiarzy. Dopiero po śmierci papieża władze Łodzi pomyślały o utworzeniu Centrum Jana Pawła II. Szybko znaleziono inwestora, który odkupił od Francuzów Nową Tkalnię, a w akcie notarialnym zobowiązał się wybudować tam papieskie muzeum.

Tod Benett z Opal Property Developments zapewniał, że jest urzeczony urodą tego miejsca, podkreślał również, że prace budowlane muszą się zacząć jak najszybciej, bo obiekt jest w tak złym stanie, że w każdej chwili może runąć. Konkurs był formą publicznej dyskusji na temat Nowej Tkalni i jej nowego oblicza. Wyniki konkursu nie są jednak wiążące dla inwestora, który zapewnia, że na terenie Nowej Tkalni i obiektów do niej przylegających (m.in. zabytkowej elektrowni) prace rozpoczną się jeszcze w tym roku. Nie potrafi jednak powiedzieć, kiedy. Ani jaki kształt będzie ostatecznie miało Centrum Jana Pawła II, choć nie jest wykluczone, że propozycje nagrodzonych architektów zostaną wykorzystane. O ile zaakceptuje je abp Władysław Ziółek, metropolita łódzki. Bez zgody księdza arcybiskupa żaden, nawet najdoskonalszy, projekt papieskiego centrum nie zostanie zrealizowany.

* * * * *

13 czerwca 1987 r. z włókniarkami pracującymi w tkalni spotkał się papież Jan Paweł II. Wizyta nie była "zapisana" w programie papieskiej pielgrzymki do Łodzi. Anegdota głosi, że nawet nie było na czym posadzić dostojnego gościa. Ostatecznie Jan Paweł II zasiadł w fotelu należącym niegdyś do Karola Scheiblera. Mebel wystawiono z tej okazji z magazynu.

Australijska firma Opal Property Developments realizuje w Łodzi kilka inwestycji na terenie Księżego Młyna. Przy ul. Tymienieckiego 25, w dawnej przędzalni Scheiblera-Grohmana, buduje 417 loftów, czyli luksusowych, przestronnych mieszkań. Kolejne osiedle loftów (ponad 100), wraz z zapleczem usługowym: restauracjami, kawiarniami, sklepami i salonem spa, powstanie przy ul. Tymienieckiego 28. Opal Property Developments jest też zainteresowany rewitalizacją dawnych domów robotniczych na Księżym Młynie, przy ul. Ogrodowej i Wodnym Rynku.

Nowa Tkalnia przy ul. Kilińskiego 187 (dawniej ul. Widzewska) powstała w 1889 r. jako część bawełnianego imperium Karola Scheiblera. Budynek zaprojektował Paweł Rubensham, który był zatrudniony jako kierownik działu budowlanego w przedsiębiorstwie Scheiblera. Tkalnia miała 3 ha powierzchni, wewnątrz stało prawie 2 tys. krosien i maszyna parowa o mocy 1200 KM. Po II wojnie fabrykę znacjonalizowano i przekształcono w Zjednoczone Zakłady Przemysłu Bawełnianego "Uniontex".



Monika Pawlak - Dziennik Łódzki



Temat: Nowe plany Jarla Einara
Krzysztof Jóżwiak
POLSKA The Times
str. 22
11.06.2008

Drugi Biskupin na Żoliborzu

> Nad Wisłą powstanie park historyczny
> Spotkamy tam wikingów oraz dawnych Słowian

Park historyczny, którego największą atrakcją będzie gród wikingów i Słowian, planują stworzyć nad Wisłą władze Żoliborza. Dzięki temu ponad 9-hektarowa działka w rejonie Kępy Potockiej pomiędzy Centrum Olimpijskim, Wybrzeżem Gdyńskim i mostem Grota Roweckiego ma zatętnić życiem.
Park to wspólna inicjatywa władz Żoliborza i pasjonatów z grupy historycznej Jomsborg odtwarzającej życie i obyczaje dawnych wikingów. Drużyną, która zagrała m.in. w filmie "Stara Baśń", dowodzi Stanisław Wdowczyk, który od dłuższego czasu szukał w Warszawie miejsca, gdzie mógłby przenieść gród wikingów, który wybudował kilka lat temu w Ryni nad Zalewem Zegrzyńskim.
Żoliborski park historyczny ma być wehikułem czasu, który przeniesie gości tysiąc lat wstecz, do czasów, kiedy rodziła się nasza państwowość, a chrześcijaństwo powoli wypierało wierzenia pogańskie. Główną atrakcją będzie warownia wikingów z Jomsborga, którzy jako najemni wojownicy służyli między innymi Mieszkowi I i Bolesławowi Chrobremu.
- Gród, który stanie nad Wisłą, będzie cztery razy większy od tego, który można zobaczyć w Ryni. Dodatkowo będzie miał podgrodzie, na terenie którego będą organizowane duże imprezy plenerowe - mówi Stanisław Wdowczyk.
Zarówno gród, jak i podgrodzie otoczy wysoka palisada. W dolnej części parku, w pobliżu warowni, organizatorzy planują powiększyć istniejące oczko wodne o wyschniętą odnogę oraz połączyć ten zbiornik z Wisłą. Powstanie tu przystań, w której zacumuje ponad 12-metrowa replika łodzi wikingów lub Słowian. Sąsiedni plac posłuży jako arena turniejów rycerskich.
- Wybudujemy także drewniany wczesnopiastowski kościołek, w którym mogłyby odbywać się nabożeństwa, m.in. dla mieszkańców osiedla, które powstanie tuż obok - mówi Andrzej Kawka, rzecznik Żoliborza.
Gród nie będzie skansenem do oglądania. Życie będzie w nim tętniło przez cały tydzień - organizowane będą lekcje historii, pokazy walk, rzemiosła i dawnych obyczajów. Goście karczmy, która stanie na terenie parku, spróbują potraw i napojów sporządzonych według starosłowiańskich recept.
Skąd wziął się pomysł przedsięwzięcia? Stanisław Wdowczyk mijał teren przyszłego parku w drodze do domu w Łomiankach. - Pomyślałem, że to doskonałe miejsce na postawienie nowego grodu wikingów. Poszedłem do urzędu dzielnicy, a tam ku mojemu zaskoczeniu spotkałem się z niezwykle pozytywnym przyjęciem - wspomina Wdowczyk. Okazało się, że zarząd dzielnicy zastanawia się właśnie, jak ciekawie wykorzystać teren nad Wisłą. Uchwalony w 2004 r. plan zagospodarowania zakłada, że na działce obok Centrum Olimpijskiego powstanie osiedle mieszkaniowe. 1,5 hektara gruntu w pobliżu mostu Grota-Roweckiego dzielnica chce przeznaczyć pod budowę hotelu. Pomiędzy nimi pozostawiono obszar przeznaczony na rekreację.
- Zależało nam, aby nie był to zwykły park, ale miejsce, które będzie przyciągało zarówno warszawiaków, jak i turystów. Dlatego pomysł parku historycznego od razu nam się spodobał - opowiada Witold Sielewicz, zastępca burmistrza dzielnicy.
Pomysłodawcy żoliborskiego parku historycznego mają już m.in. wsparcie Muzeum Archeologicznego i wiceprezydenta stolicy Jarosława Kochaniaka. Ratusz wstrzymał nawet prace nad projektem zagospodarowania Pasa Nadwiślańskiego do czasu, aż Żoliborz przedstawi ostateczną koncepcję parku. Zgodził się także sfinansować przygotowanie projektu kompleksu. Resztę, czyli około 5,5 mln zł, zapłaci dzielnica. Budowa powinna ruszyć latem przyszłego roku i potrwa około 8 miesięcy. Z Ryni zostaną przeniesione niektóre budynki, m.in. Długi Dom w kształcie łodzi wikingów odwróconej do góry dnem. We wrześniu na terenie przyszłego parku historycznego władze Żoliborza chcą wspólnie z wikingami z Norwegii zorganizować festyn historyczny.

Wypatrzone na na http://rbi.webd.pl/




Temat: Buddyjskie pielgrzymki, odosobnienia medytacyjne, wyprawy
Nazywam się Aleksandra Kurnicka.

Praktykowałam przy buddyjskich klasztorach przez ostatnich 7-8 lat. Wcześniej pod okiem Khandro Rinpocze (Mindrolling) oraz opatów Klasztoru Benchen. Obecnie wyszłam z ponad rocznego retritu, który prowadziłam na Sri Lance (dżungla w południowo-wschodniej części kraju), Bhutanie (naprzeciw Tiger Nest, grota medytacyjna poprzedniej inkarnacji Namkhai Nipo Rinpocze) i Nepalu - miejsca związane z Millarepą i Padmasambhavą.

Od ponad roku na stałe mieszkam w Nepalu.
Posiadam do wynajęcia stylowo urządzone domy w Pharpingu, Kathmandu oraz w Mustangu, z przeznaczeniem dla turystów oraz na odosobnienia medytacyjne.

Obsługuję indywidualnych turystów oraz grupy na terenie Nepalu, Tybetu i Bhutanu.
Znam unikatowe miejsca (w tym pielgrzymkowe). Mogę przygotować ofertę turystyczną pod indywidualne zlecenia.

Podróżuj mądrze…

Dlaczego ze mną ? Zatrudnij osobistego Przewodnika - unikniesz kosztów pośrednictwa biura turystycznego. Otrzymasz serwis bogatszy, ponieważ oparty na głębokiej znajomości krajów, które chcesz odwiedzić, ich obyczajów oraz ludności. Zobaczysz miejsca, do których wstęp jest możliwy jedynie za poleceniem. Doświadczysz folkloru oraz spotkasz się z innym obliczem rzeczy, dla których masz osobiste zainteresowanie – przed przylotem zostaniesz poproszony o podanie informacji o swoim hobby – Twój Przewodnik zorganizuje dla Ciebie całodzienny trening tematyczny. Najbardziej popularne treningi to: himalajskie tajniki urody (trening dla obu płci – wyjątkowe doświadczenie!), himalajska kuchnia (nauka robienia momo, dal-bath-u oraz tsampy), dzień pracy z artystą-rzemieślnikiem.

ZAPRASZAM NA MOJĄ STRONĘ WWW FUNKCJONUJĄCĄ W RAMACH PORTALU BUDDYJSKIEGO TSERINGA:
http://www.tsering.wroclaw.pl/nepal/

NA STRONIE AKTUALNA OFERTA PIELGRZYMEK, MEDYTACJI I WYPRAW 2009-2010

Zajmuję się także produkcją na zlecenie oraz sprzedażą produktów rzemiosła nepalskiego oraz wyrobów (w tym antyków) związanych z buddyzmem tybetańskim. Pośredniczę w zakupch produktów rzemiosła nepalskiego, czy też przedmiotów związanych z buddyzmem tybetańskim tj. posążków, thanek, kadzideł, wyrobów ze srebra, flag modlitewnych, mal (specjalizacja: kamienie półszlachetne), amuletów itd., z przyjemnością odpowiem na dodatkowe pytania oraz przedstawię odpowiednie dokumenty uwierzytelniające.

W MOJEJ OFERCIE:

Thangki
Źródło: Klasztor Shechen - Instytut Shechen Tradycyjnej Sztuki Buddyjskiej: Instytut został założony przez Shechen Rabjam Rinpocze, wnuka Dilgo Khentse Rinpoche (Kyentse Yangsi Rinpocze).

Posążki
Źródło: Patan „Miasto Piękna” – najstarsza część miasta i centrum artystyczne Nepalu. Tradycyjnie, przez pokolenia na Patanie wykonywane są posążki związane z buddyzmem tybetańskim. Prezentowana oferta zawiera najpiękniejsze wyroby z różnego materiału (miedź, brąz, metal, inne), które odnalazłam bezpośrednio w warsztatach na Patanie. Jeden posążek, w zależności od rozmiarów i materiału, z jakiego jest wykonany, wykuwa się ręcznie minimum kilka miesięcy do roku. Jeżeli w ofercie nie znajdują Państwo właściwego posążka, proszę o kontakt. Zostanie on wykonany na zlecenie.

Male
Źródło: Produkcja własna. Mala, jest jednym z najbardziej osobistych przedmiotów, wspierających praktykę. Jest bezpośrednim i prostym połączeniem praktykującego z praktyką. Jakość i materiał, z jakiej jest wykonana, jej zwieńczenie, ora źródła błogosławieństw, m. in. stanowią o pożytkach, jakie płyną z jej użytkowania. Warto doświadczyć tych charakterystyk. Oprócz prezentowanych w ofercie, Male wykonywane są na indywidualne zlecenie.

Srebro
(biżuteria oraz związane z buddyzmem tybetańskim)
Źródło: Produkcja własna. Nepal słynie od wieków z produkcji wyrobów rzemiosła artystycznego, a w tym, z produkcji wyrobów związanych z buddyzmem tybetańskim. Grupa artystów-rzemieślników, wywodząca się z klanu Nawarów (najsłynniejsi na świecie rękodzielnicy), wykonuje prezentowane wyroby. Przyjmowane są zlecenia na wyroby wg indywidualnego projektu, oraz na produkcję masową (w tym z innych metali półszlachetnych i nieszlachetnych).

Produkty te, jak i pozostałe w ofercie sklepu, sprzedawane są w cenach hurtowych. Polecamy się szczególnie uwadze sklepów oraz agencji reklamowych!

Inne
(kadzidła, flagi, namioty tybetańskie, itp)
Źródło: Indywidualni rzemieślnicy i artyści skupieni wokół Boudhanath

ZA MOIM POŚREDNICTWEM MOŻESZ TEŻ ZAMÓWIĆ PUDŻĘ W KATHMANDU
Zamów pudżę ( w dowolnej intencji ) lub rytuał (święcenie ziemi pod domy, odpędzenie śmierci, przywrócenie zdrowia, o zgodę pomiędzy członkami rodziny, czy też sąsiadami) w wykonaniu lamów i wesprzyj klasztor Bencien w Nepalu.

W sprawie szczegółów skontaktuj się ze mną przez formularz na stronie:
http://www.tsering.wroclaw.pl/nepal/

ALEKSANDRA KURNICKA



Temat: WCZASY TANECZNE Z RAFAŁEM MASERAKIEM
TANECZNY TYDZIEŃ z Tancerzami SHOWDANCE

Warsztaty poprowadzą:
Robert KOCHANEK
Rafał MASERAK
Stefano TERRAZZINO

Taneczny tydzień - Rytro 2009 to projekt stanowiący idealne połączenie pasji
z aktywnym wypoczynkiem. Na wyjazd zapraszamy wszystkich zainteresowanych tańcem,
ruchem oraz muzyką. Zajęcia na różnym poziomie poprowadzą tancerze i instruktorzy
naszej szkoły: Robert Kochanek, Rafał Maserak lub Stefano Terrazzino.

Warsztaty odbędą się w dwóch turnusach: solo dla Pań oraz dla Par.
Zajęcia taneczne (po 4 godz. zegarowe każdego dnia) odbywać się będą w salach
bankietowych hotelu, wyposażonych specjalnie dla nas w lustra. Pozostały czas zostanie
zagospodarowany na zajęcia fakultatywne. Ponadto każdego wieczoru organizowane będą
wieczorki taneczne (practice), w trakcie których można będzie szlifować nabyte umiejętności
lub projekcje filmowe i inne atrakcje w przypadku wyjazdów dla Pań.
Miejsce warsztat – Rytro, hotel Perła Południa
www.perlapoludnia.pl
Rytro to malownicza osada usytuowana w woj. Małopolskim, w Beskidzie Sądeckim nad
Popradem. Miejscowość ta rozciąga się wzdłuż Doliny Małej i Wielkiej Roztoki zapewniając
doskonałe warunki dla sympatyków górskich wycieczek i krajobrazów: www.rytro.pl .
Program warsztaty solo obejmuje głównie tematykę tańców latynoamerykańskich, tj:
cha cha cha, rumba, jive, salsa, samba, passo doble

W ramach wyjazdu dla par dodatkowo dochodzi także zakres tańca standardowych:
walc angielski, walc wiedeński, tango, foxtrot, quickstep

Termin warsztatów solo: 02 – 09 sierpnia 2009 r. (S.T. i R.M.)
Termin wyjazdu dla par: 22 – 29 sierpnia 2009 r. (R.K.)

Pakiet usług w ramach wyjazdu obejmuje:
• 24 godziny zajęć warsztatowych
(po 4 godziny dziennie)
• 7 noclegów w pokojach 2-osobowych ze śniadaniem w formie bufetu
• 6 obiadokolacji serwowanych
• 1 kolację regionalną w karczmie Nad Potokiem z kapelą dyskoteki/praktice z DJ-em lub projekcje filmów tanecznych bezpłatne korzystanie z basenu, sauny, siłowni
• 1 seans w grocie solnej – w dowolnym momencie pobytu
• 1 godz. bilarda – w dowolnym momencie pobytu
• 1 godz. kort tenisowych – w dowolnym momencie pobytu
• 1 seans na fotelu masującym – w dowolnym momencie
pobytu
• spływ łodziami Popradem na trasie: Rytro – Piwniczna – Rytro
• 15 % rabatu na usługi z zakresu hydroterapii w Centrum SPA & Wellness
• dozorowany parking dla zmotoryzowanych
• Korzystanie z hotelowych sal /zajęcia taneczne/
• dodatkowe zajęcia sportowe: koszykówka, siatkówka, tenis stołowy

Na życzenie uczestnik i za dodatkową opłatą na miejscu można także zorganizować:
• wycieczkę do Parku Etnograficznego w Nowym Sączu (w tym dom gotycki i dawna synagoga)
• Zielony kulig Doliną Roztoki
• wycieczkę do Starego Sącza (Kościł Klarysek, Ołtarz Papieski)
• wycieczka w ruiny Zamku Ryterskiego i do elektrowni wiatrowej

Cena wyjazdu: 1620 zł od osoby – liczba miejsc ograniczona
Pobyt i świadczenia rozpoczynają się obiadokolacją pierwszego dnia wyjazdu, a kończą śniadaniem
ostatniego dnia. DOJAZD WŁASNY

Rezerwacja miejsca następuje w momencie wpłaty bezzwrotnej zaliczki w wysokości 700 zł.

Zapraszamy!
Informacje i zapisy:
Studio Tańca SHOWDANCE
ul. Przeskok 2 (wejście od ul. Zgody)
00-032 Warszawa - Śrmieście
tel. +48 22 828 58 76, +48 508 00 40 80
e-mail: info@showdance.pl
www.showdance.pl



Temat: Wczasy z Rofałem Maserakiem i Stefao Terrazzino!!!
Studio Tańca SHOWDANCE ZAPRASZA NA TANECZNY TYDZIEŃ - RYTRO 2009

Warsztaty poprowadzą GWIAZDY:
-Robert KOCHANEK
-Rafał MASERAK
-Stefano TERRAZZINO

Taneczny tydzień - Rytro 2009 to projekt stanowiący idealne połączenie pasji z aktywnym wypoczynkiem. Na wyjazd zapraszamy wszystkich zainteresowanych tańcem, ruchem oraz muzyką. Zajęcia na różnym poziomie zaawansowania poprowadzą tancerze i instruktorzy naszej szkoły: Robert Kochanek, Rafał Maserak, Stefano Terrazzino.

Warsztaty odbędą się w dwóch turnusach: solo dla Pań oraz dla Par.

Zajęcia taneczne (po 4 godz. zegarowe każdego dnia) odbywać się będą w salach bankietowych hotelu, wyposażonych specjalnie dla nas w lustra. Pozostały czas zostanie zagospodarowany na zajęcia fakultatywne. Ponadto każdego wieczoru organizowane będą wieczorki taneczne (practice), w trakcie których można będzie szlifować nabyte umiejętności lub projekcje filmowe i inne atrakcje w przypadku wyjazdów dla Pań.

Miejsce warsztatów – Rytro, hotel Perła Południa
www.perlapoludnia.pl
Rytro to malownicza osada usytuowana w woj. Małopolskim, w Beskidzie Sądeckim nad Popradem. Miejscowość ta rozciąga się wzdłuż Doliny Małej i Wielkiej Roztoki zapewniając doskonałe warunki dla sympatyków górskich wycieczek i krajobrazów: www.rytro.pl .

Program warsztatów solo obejmuje głównie tematykę tańców latynoamerykańskich, tj: cha cha cha, rumba, jive, salsa, samba, passo doble

W ramach wyjazdu dla par dodatkowo dochodzi także zakres tańców standardowych: walc angielski, walc wiedeński, tango, foxtrot, quickstep

Termin warsztatów solo: 02 – 09 sierpnia 2009 r.

Termin wyjazdu dla par: 22 – 29 sierpnia 2009 r.

Pakiet usług w ramach wyjazdu obejmuje:
24 godziny zajęć warsztatowych
(po 4 godziny dziennie)
7 noclegów w pokojach 2-osobowych
ze śniadaniem w formie bufetu
6 obiadokolacji serwowanych
1 kolację regionalną w karczmie Nad Potokiem z kapelą
dyskoteki/praktice z DJ-em lub projekcje filmów tanecznych
bezpłatne korzystanie z basenu, sauny, siłowni
1 seans w grocie solnej – w dowolnym momencie pobytu
1 godz. bilarda – w dowolnym momencie pobytu
1 godz. kortów tenisowych – w dowolnym momencie pobytu
1 seans na fotelu masującym – w dowolnym momencie pobytu
spływ łodziami Popradem na trasie: Rytro – Piwniczna – Rytro
15 % rabatu na usługi z zakresu hydroterapii w Centrum SPA & Wellness
dozorowany parking dla zmotoryzowanych
Korzystanie z hotelowych sal /zajęcia taneczne/
dodatkowe zajęcia sportowe: koszykówka, siatkówka, tenis stołowy

Na życzenie uczestników i za dodatkową opłatą na miejscu można także zorganizować:
wycieczkę do Parku Etnograficznego w Nowym Sączu (w tym dom gotycki i dawna synagoga)
Zielony kulig Doliną Roztoki
wycieczkę do Starego Sącza (Kościół Klarysek, Ołtarz Papieski)
wycieczka w ruiny Zamku Ryterskiego i do elektrowni wiatrowej

Cena wyjazdu: 1620 zł od osoby – liczba miejsc ograniczona

Pobyt i świadczenia rozpoczynają się obiadokolacją pierwszego dnia wyjazdu, a kończą śniadaniem ostatniego dnia. DOJAZD WŁASNY

Rezerwacja miejsca następuje w momencie wpłaty bezzwrotnej zaliczki w wysokości 700 zł. Ostateczny termin wpłat pełnej kwoty upływa dnia 10 lipca 2009 r.

Zapraszamy!

Informacje i zapisy:
  Studio Tańca SHOWDANCE
ul. Przeskok 2 (wejście od ul. Zgody)
00-032 Warszawa - Śródmieście
 
tel. +48 22 828 58 76, +48 508 00 40 80
e-mail: info@showdance.pl
www.showdance.pl 




Temat: Kod Peszerowy i wiedza wspolczesna.
Heli pochodzil od Natana, mlodszego syna krola Dawida. Prawdziwa genealogie Jezusa zawiera Ewangelia Lukasza. W Ewangelii Mateusza linnia Helego zostaje zaszczepiona na pniu krolewskim , do ktorego nalezal Salomon, a Heli nazywa sie w niej Jakub - to bylo jego imie jako patriarchy. To wyjasnia dlaczego Jozef ojciec Jezusa , ma ojca imieniem Heli na jednej liscie i imieniem Jakub na drugiej.

***************
Ja osobiscie inaczej bym interpretowala ten fakt. Moim zdaniem, Jakub to imie a zarazem odnosnik godnosci ktora ta osoba piastuje, ksiaze ( pretedet do tronu, mlodszy brat, ) osoba pochodzaca z danego rodu. Jozef jest odnosnikiem krola wladajacego, najwyzsza forma rodowej wladzy.
Natomiast Jakub to imie pretedeta na nastepce tronu , w czasie gdy zyje jeszcze krol, lub osoba pelniaca jego role.
Mozna byc poczatkowo Jakubem, pozniej zas Jozefem, to kwestia czasu. Znaczy to tylko iz opis tej samej osoby z uzyciem imienia Jakub jest wczesniejszy niz z imieniem Jozef. Bo nie mozna byc najpierw Jozefem a pozniej Jakubem
*****************
Jakub- Heli zgodzil sie spelniac role trzeciego triumwira. W ten sposob zostal utworzony rzad przyszlego krolewstwa. Triumwirowie spotykali sie przy stole konferecyjnym , na wzor wtajemniczonych , zbierajacych sie na swiety posilek, essenczykow. Tym samym slowa Jezusa ; "Wielu nadejdzie ze wschodu i zachodu i zasiadzie do stolu Abrahama , Izaaka i Jakuba w krolestwie niebieskim " nie odnosily sie do przyszlosci nadprzyrodzonej, lecz do przyszlosci politycznej, do czasow gdy nadejdzie Krolestwo Zydow, zastepujace rzymskie rzady.
Czlonkowie wspolnoty powtarzali w codziennych modlitwach; "Przyjdz Krolewstwo Twoje" Wowczas wladca byl by Herod, jego tron znajdowal by sie w Jerozolimie, a Rzym znalazl by sie pod jego kontrola jako terytorium zalezne.
Ze wzgledu na skutecznosc zarzadzania i sciaganie podatkow triumwirowie podzielili caly znany owczesnie swiat na dziesiec prowincji. Dwie z nich znajdowaly sie w ojczyznie, osiem poza granicami. Sposrod tych osmiu piec znajdowalo sie na obszarze Azji Mniejszej, gdzie istnialy najliczniejsze skupiska Zydow. Pozostalymi trzema prowincjami byly Babilon, Aleksandria i Rzym.
Kazda prowincje od poczatku mialo zamieszkiwac 6000 czlonkow. W sumie byloby ich zatem 60000 , gdyby ich liczba wzrosla dziesieciokrotnie, jak przewidywali triumwirowie. Wspolnota liczyla by wowczas 600000 osob. Zgodnie z trescia Starego Testametu tylu mieszkancow mial Izrael u swojego zarania. Nowy Izrael spelnial by zatem wymogi dawnego, lecz odnowil by judaizm, dostosowujac go do wspolczesnego swiata.

"Okup za wlasna dusze"

Herodowy plan wtajemniczenia w nowy judaizm zostal uwienczony ogromnym powodzeniem. Zydzi w kazdej czesci swiata pragneli wstepowac w szeregi zakonu urzandzajacego wieczorami zebrania w prywatnych domach. Mogli w nich uczestniczyc tylko czlonkowie; musieli okazac przy wejsciu "bilet wstepu" w postaci bialego kamienia z Jordanu , ktory otrzymywali przy chrzcie od misjonarzy. Na kamieniu wypisane bylo ich nowe zydowskie imie.
" Zwyciezcy dam ..... bialy kamyk a na kamyku wpisane imie nowe , ktorego nikt nie zna oprocz tego , kto [ je] otrzymuje" mowi Apokalipsa sw. Jana ( do niej powroce pozniej ,Kiara)
Bogaci Zydzi z diaspory nie mieli nic przeciwko temu ,by placic za czlonkowstwo w wielkim zakonie. Oplata w wysokosci pol szekla rownowartosc dziennego zarobku byla niewielka cena. W dodatku traktowali ja w charakterystyczny dla helianistycznych kultow sposob- jako zaplate za zbawienie.
Zawierajac Nowe Przymierze stawali sie mili bogu i godni zbawienia w dniu Sadu Ostatecznego. Oplata byla wiec uwazana za "okup za wlasna dusze" . Uiszczalo sie ja raz w zyciu podczas uroczystej ceremoni pelnego wtajemniczenia.
Czlonkowie zakonu mogli jednak placic nastepne pol szekla z innego powodu - jako ofiare dziekczynna - w miejscu ofiarowania zwierzat zgodnie z wymogami Prawa Mojzeszowego. Zydzi z diaspory nie mieli gdzie skladac zwierzat w ofierze i zaczeli odrzucac idee tego rodzaju ofiar. W zamian za to placili pieniadze, a ofierze pienieznej towarzyszyla deklaracja uwolnienia z grzechow. Ofiary dziekczynne (nazywano pozniej "odpustami"), skladano je raz w roku w czasie dorocznej promocji do kolejnych grup zakonnej hierarchii.
Misjonarze wyruszajacy poza granice Judei ze skorzanymi sakiewkami pelnymi bialych kamykow , wracali z tymi sakiewkami wypelnionymi monetami obcych krajow. Zamienione na szekle i miny w kantorach wymiany trafialy do krolewskich skarbcow. Skad Herod mogl w kazdej chwili czerpac srodki na realizacje swoich wielkich projektow budowlanych lub na dowolne inne cele.
Pozniej sporzadzono inwentarz zdeponowanych pieniedzy. zrobiono to na arkuszu miedzi , mozolnie wybijajac slowa, aby zyskac pewnosc ze rejestr nie ulegnie zniszczeniu.
Kazde zdanie okresla polozenie skarbca i sume srebrnych i zlotych monet w nim przechowywanych. Z biegiem czasu rejestr urosl do dwoch miedzianych pasow przybitych do sciany. W znacznie pozniejszym czasie rejestr ten i jego kopia zostaly zwiniete w rulon i ukryte - orginal w grocie Qmran , gdzie znaleziono go razem ze zwojami z nad Morza Martwego.....

Wedlog zwojow z nad M. Martwego Barbara Thiering.




Temat: 29.11 | the syntetic -chico- patagonia | Cogitatur - Katowic


Od jakiegoś czasu ojczystą scenę undergroundową zalewają pseudoartyści realizujący się w projektach wykraczających poza ich umiejętności muzyczne, jak i intelektualne. Brakuje prawdziwych talentów, których twórczość posiada prosty, czytelny przekaz. Antidotum na plastikowych buntowników może być niejaki Syntetic.

Jak określić jego muzykę? Tego nie jest chyba pewien sam Syntetic. Posługując się typowo śląskim akcentem, w którym nawet przekleństwa brzmią swojsko, tworzy on niepowtarzalne słuchowisko. Na fristajlu opowiada przeróżne historie, kawały, zagadki oraz wykonuje piosenki (wykorzystując kiczowate podkłady muzyczne, które pochodzą z jego bogatej płytoteki). Jego teksty nie skłaniają nas do refleksji. Zostały stworzone tylko po to, by rozśmieszać. Są proste i szczere, ale na swój sposób oryginalne. Ich analiza jest bezcelowa, choć czasami z tej burzy słów przypadkowo powstają ciekawe hasła (np.: Urząd pracy śpi, a ludzie mają na noc).

Mogłoby się wydawać, że ktoś taki, poza znajomymi, dla których tak naprawdę powstały te albumy, nie znajdzie jakichkolwiek odbiorców. Tymczasem kontakt z jego muzyką pozostawia na słuchaczu niedefiniowalne piętno, a nawet potrafi inspirować. Co ciekawe, Syntetic nie posiada odbiorców pośrednich. Po pięciu minutach albo wyłączają magnetofon ze zniesmaczoną miną, albo pomiędzy jedną a drugą salwą śmiechu zastanawiają się skąd zdobyć kolejny album muzyka.

Dla wielu nadal pozostaje zagadką i mało kto wie, kim jest naprawdę. Syntetik ma około 27-30 lat i jest bezrobotny. Kiedyś pracował na budowach, w warsztatach, a nawet przyklejał na chleb małe karteczki z adresem piekarni (pracę tą stracił, ponieważ wciskał karteczki zbyt głęboko w pieczywo). Trzeźwo patrzy na życie i nadal poszukuje normalnej pracy, z której mógłby się utrzymać. Pasjonuje się żużlem i uwielbia oglądać filmy. Jego nagrania rozprowadzane są na kasetach magnetofonowych wśród znajomych. Samemu artyście do dziś wydaje się, że koledzy przekonujący go o rzeszach jego fanów, drwią sobie z niego.

Miszcz Pavarotti, jak sam zwykł siebie nazywać, nagrał dwa albumy. Pierwszym z nich jest „Czorny krziż”, na którym opowiada o swej wyimaginowanej przeszłości. Drugi składa się z dwóch części. Pierwsza to „Kabaret”, na której prezentowana jest m.in. lista przebojów Dżona Kisa oraz kabaret „Ryszawy Jabukasiga wśród małp”. Drugą częścią, zawierającą same piosenki, a zarazem jedyną, która pojawiła się w Internecie jest „Człowiek widmo – to The Syntetic” (z tytułu tej płyty wziął się pseudonim artysty). Nagrania realizował w domu używając zwykłych magnetofonów oraz prostego mikrofonu (aktualnie zawiesił działalność, ponieważ ów sprzęt się zepsuł, a nie stać go na nowy). Na swoim koncie ma jeden, godzinny występ na żywo, na którym wręcz przekrzykiwał samego siebie. Na koncercie w D.K. Grota w Świętochłowicach-Lipinach była grupka około dwudziestu znajomych. Dzielnica ta jest częstym tematem tekstów Syntetika, który zwykł nazywać ją Lipiny bulewar.

Dlaczego warto pisać o kimś takim, jak Syntetic? W dzisiejszych czasach, gdy „Jackass” i „Dirty Sanchez” są trendy, gdy flash mob’y stają się coraz bardziej popularne, gdy ludzie jak zawsze szukają w życiu oraz sztuce pewnej alternatywy, twórczość Syntetika jest czymś nowym i niemożliwym do skopiowania. Przy okazji jest to zjawisko regionalne, dzięki któremu mocy nabiera przysłowie „cudze chwalicie, swojego nie znacie”.
Niektóre informacje i fakty z życia artysty zostały celowo pominięte.

tekst: Marek Kiwer | zdjęcie: Aga Psiuk

Wstęp: 10zł

Wywiad

Myspace

www.ultramaryna.pl



Temat: Kościół późnobarokowy MB z Lourdes (1806)
Najstarszy kościół w Rudzie Śląskiej liczy już dwa wieki

Tomasz Malkowski

Źródło http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,73757,3732813.html

Dokładnie 200 lat temu konsekrowano kościół Matki Boskiej z Lourdes. Jego krzywa wieża góruje nad maleńkim rynkiem, w środku ołtarz to prawdziwa skalna grota.

Zabytkowe kościoły śląskich miast mają przeważnie 100 lat, powstawały w momencie rozkwitu przemysłu na tych ziemiach i reprezentują style neohistoryczne. W Kochłowicach, dzielnicy Rudy Śląskiej, znajduje się jednak szczególna świątynia, zbudowana dwa wieki temu, uważana za najstarszy późnobarokowy kościół w aglomeracji górnośląskiej.

Początki parafii w Kochłowicach sięgają 1590 roku, kiedy powstał tu drewniany zbór protestancki, w połowie XVII wieku przekształcony w kościół katolicki. 3 maja 1670 roku sufragan krakowski Mikołaj Oborski konsekrował drewniany kościół pw. Trójcy Przenajświętszej. Świątynia stała pośrodku bogatej wsi, jaką kiedyś była ta dzielnica Rudy Śląskiej.

Na początku XIX wieku ówczesny proboszcz, ks. Jerzy Przybyła, postanowił wybudować nową, murowaną świątynię. Przedsięwzięcie zostało sfinansowane przez właścicieli państwa bytomskiego, hrabiego Łazarza Henckel von Donnersmarck i jego małżonkę Antonię, z domu hrabiankę von Praschma. Hrabia nie doczekał ukończenia kościoła, zmarł 8 sierpnia 1805 roku na zamku w Siemianowicach.

- Murowany kościół powstał na miejscu drewnianego. Ściana frontowa wychodzi na ryneczek, podobnie jak przed 200 laty. W Kochłowicach zachował się pierwotny wiejski układ ulic, z owalnicą otaczającą centralną zabudowę z rynkiem i dominującą nad nim bryłą kościoła - mówi Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków w Rudzie Śląskiej.

Barokowy kościół konsekrowano 26 października 1806 roku. Ks. Przybyła tak opisuje ten dzień: "Piękna ciepła pogoda zgromadziła niezliczoną ilość ludzi, którzy przybyli z daleka z wszystkich stron na tę uroczystość. Kościół nie mógł wszystkich pomieścić".

W tym czasie parafia liczyła 1100 osób, a już 100 lat później liczba wiernych wzrosła dziesięciokrotnie. Kościół okazał się za mały, dlatego w 1902 roku wybudowano nową świątynię o okazałej, neoromańskiej bryle. Może pomieścić 4 tys. osób. Stary kościół stracił rolę świątyni parafialnej.

- Ówczesny proboszcz przywiózł z Lourdes cały wagon charakterystycznej porowatej skały. Wymurowano z niej grotę w miejscu pierwotnego barokowego ołtarza i umieszczono tam rzeźbę Matki Boskiej. Od tego czasu kościół otrzymał wezwanie swojej nowej patronki - mówi ks. Jerzy Lisczyk, proboszcz parafii Trójcy Przenajświętszej. Powstał charakterystyczny, jedyny w swoim rodzaju ołtarz, wzorowany na francuskiej grocie Massabielle, gdzie Bernadecie objawiła się Matka Boska. Obejście za ołtarzem przybrało formę tunelu wśród skał. Materiał, który został, wykorzystano do budowy groty maryjnej w Panewnikach.

Kochłowicki kościół Matki Boskiej z Lourdes kryje wiele tajemnic. Nieznany jest budowniczy świątyni, przypuszcza się, że autorem projektu mógł być Hoffmann z Rybnika. Jerzy Gorzelik, historyk sztuki z Uniwersytetu Śląskiego i specjalista od śląskiej sztuki barokowej, uważa, że świątynię mógł zaprojektować Christoph Worbs ze Strzelec Wielkich, który często pracował dla hrabiego von Donnersmarcka.

W kościele znajdują się bezcenne zabytki, pochodzące z pierwotnej drewnianej świątyni. Wśród nich są: drewniana ambona, balustrada zamykająca emporę (chór), 300-letnie organy ośmiogłosowe, kamienna chrzcielnica oraz obraz Trójcy Przenajświętszej.

Już w 1902 roku konserwator prowincjonalny uznał barokowy kościół za zabytek. Mimo że większość mszy odprawiana jest w nowym kościele, to stary nie przestał pełnić swoich funkcji. Codziennie przychodzą tu wierni. Świątynię upodobali sobie szczególnie nowożeńcy - ze względy na kameralność i pogodną atmosferę wnętrza, jakże inną od surowości neoromańskiego kościoła parafialnego. Sobotnim popołudniem często można tu zobaczyć stojącą na progu świątyni młodą parę obsypywaną ryżem i drobnym bilonem.

- Kościół w Kochłowicach utrzymany jest w zdecydowanie późnobarokowej stylistyce. Charakteryzują ją miękkość i płynność form, przejawiająca się w krzywolinijnym prowadzeniu płaszczyzn i przenikaniu brył. Świątynia Matki Boskiej z Lourdes znacząco różni się pod tym względem od większości późnych obiektów tego typu, w których, jak w kościele Matki Boskiej Bolesnej w Rybniku, zaznacza się wyraźnie tendencja do monumentalizmu i operowania linią prostą - wyjaśnia Gorzelik.

Zabytkowa budowla była często odnawiana, a w ostatnich dwudziestu latach wiele razy ją zamykano z powodu poważnych szkód górniczych. Ostatni remont wnętrz przeprowadzono w 2005 roku. Kościół w ostatnich latach mocno się przechylił. Jego wieża, mierząc przy szczycie, odstaje od pionu aż o 60 cm. We wnętrzu nawy wyraźnie wyczuwalny jest spadek podłogi.

Dwa tygodnie temu uroczyście obchodzono jubileusz 200-lecia kościoła Matki Boskiej z Lourdes. Mszę świętą odprawił arcybiskup Damian Zimoń, metropolita katowicki, a na zakończenie obchodów odbył się koncert organowy wirtuoza prof. Juliana Gembalskiego, pod którego palcami ożyły 300-letnie piszczałki.



Temat: "Potężne Raichu - ECO-FORCE"
Pora na rozdział 10 zatytułowany "Nowy przyjaciel, cz. 4: Droga przez las".

<TEKST>

W poprzednim rozdziale wrzucony przez Inuyashę do studni Shippo przeniósł się do czasu, w którym toczy się ta opowieść. Zobaczywszy Rainmana, pomyślał, że to Inuyasha. A na dyskotece, po ciężkiej(?) walce z twardzielem Hotelem Rainman został poproszony przez Chwatka o utrzymanie formy transformacyjnej do czasu, kiedy Shippo domyśli się, że Rainman to nie Inuyasha.
Następnego dnia Rainman wstał i zaczął uśmiechać się do wszystkich. Dźwięk jego telefonu był bardzo głośny i Shippo obudził się, a wtedy zobaczył Rainmana, który wyglądał tak, jak to opisałem w rozdziale 5.
-Pobudka. – rzekł Rainman delikatnym głosem. – Wstać, przyjacielu. To łatwe.
Shippo otworzył oczy, ale zaczął podejrzewać, że coś nie tak, jak w jego czasie.
-Dziwne. – pomyślał. – Inuyasha nigdy nie mówił do mnie tak delikatnym głosem. A już na pewno nie nazwał mnie ani razu przyjacielem. Albo się zmienił, albo to nie jest Inuyasha.
Po chwili wszyscy jedli śniadanie.
-Czego się dowiedziałeś, Rainman? – spytał Chwatek.
-Nic dobrego. – odpowiedział Rainman. – Wredniak często ogląda Japonię z góry Fudżi, gdzie ma swój dom. Musimy więc wspiąć się na szczyt, jeśli chcemy zapewnić bezpieczeństwo bazie i projektowi.
-„Baza”? „Projekt”? – zamyślił się Shippo. – Inuyasha nigdy nie używał tych słów. A już na pewno nie reagował, jak mówili do niego „Rainman”. Albo pracował nad jakimś projektem i nie wtajemniczył mnie i dla ukrycia prawdziwej tożsamości przedstawił się jako Rainman, albo to nie jest Inuyasha.
-Rainman. – szepnął Chwatek. – Zdaje się, że Shippo zauważa, że twoje zachowanie nie wskazuje na to, żebyś miał na imię Inuyasha.
-Mam nadzieję, że nie powie „Mach…” wiesz. – rzekł Rainman.
-Pilnuj, żebyś i ty tego nie powiedział. – ostrzegł Harold.
-Bez obaw. – rzekła Tycia. – Rainman uważa.
-Ale na jak długo? – spytał Killer.
-Nieważne. – uśmiechnął się Ash. – Ważne, żeby Rainman nie wrócił do normalnej postaci, dopóki Shippo się nie domyśli, kogo wziął za Inuyashę.
Po śniadaniu ruszyli prosto na górę Fudżi. Lecz Shippo bał się o nich i w drodze na szczyt próbował ich ostrzec.
-Nie idźcie tam. – prosił. – To niebezpieczne.
Lecz natychmiast zaczął spodziewać się guzów, gdy Rainman na niego spojrzał. Rainman jednak nie uderzył go, tylko pogłaskał po głowie.
-Nie bój się. – rzekł Rainman. – Nie skrzywdzę cię. Wiem, ile Inuyasha zadał ci bólu, bijąc cię w głowę, ale u mnie nie musisz się chować. Wiem, że się martwisz, ale tam nie ma złych duchów. Zresztą sam zobaczysz.
I poszedł dalej, a Shippo nabrał nowych podejrzeń.
-Nie rozumiem tego. – zamyślił się. – Nie uderzył mnie. Zwykle bił bez cienia litości. I nie był tak wyrozumiały. Może się zmienił? A może to nie jest Inuyasha?
Po chwili zamysłów pobiegł za znikającym w oddali Rainmanem. Po godzinie marszu przez las znaleźli grotę.
-Nim ktoś opuścić miejsce to zdoła,/Niebezpieczeństwu ma stawić czoła. – z groty dobiegł głos i wyskoczył stamtąd dyrektor wesołego miasteczka- Dyrektor.
-O nie! – wrzasnął Shippo. – Demon z białą twarzą!
-To nie demon, tylko klaun. – odpowiedział Rainman. – Jest dyrektorem wesołego miasteczka. Wyjaśnię ci, jak będziemy w bazie.
-W mieście pokonaliście mnie. – rzekł Dyrektor. – Ale to mój teren i ja tu mam przewagę. Czekałem tu na was i teraz was wykończę.
-To się okaże. – rzekł Rainman i dobył miecza. Zaraz Dyrektor wyjął na niego pochodnię.
-Żałosne. – rzekł Rainman. – Nie masz broni, więc lepiej od razu zejdź mi z drogi.
-Żałuj słabym! – wrzasnął Dyrektor. – Bo zaraz będzie po tobie.
I wyciągnął miecze. Zaczął nimi rzucać w Rainmana, ale w dłoni Rainmana zatrzymały się wszystkie miecze Dyrektora. A Rainman nawet nie krwawił.
-Jak to możliwe? – zdziwił się Dyrektor.
-Transformacja, której się poddałem. – odpowiedział Rainman. – Ona chroni mnie przed każdym pociskiem, którym we mnie rzucisz, jeśli tylko złapię go. Ale ciebie nic nie uratuje od koszmaru. Tryb Alptraum!!!!
-Tryb Alptraum? – zdziwił się Shippo. – Nigdy o tym nie słyszałem.
-Nawet jeśli w jego wyglądzie zobaczysz coś niepokojącego, nie bój się. – rzekła Tycia. – Rainman panuje nad sytuacją.
Gdy Rainman tylko wykrzyknął słowo „Alptraum”, na jego twarzy pojawiły się fioletowe plamy przypominające pioruny.
Tak odmieniony Rainman zadał cios mieczem i rozgromił przeciwnika. Ale Shippo zastanawiał się, co dalej.
-Tryb Normal. – rzekł Rainman i zaraz z jego twarzy znikły pioruny. – Ten klaun nie będzie nam już tutaj zawracał gitary.
-Rozumiem, co masz ma myśli. – rzekła Tycia. – Już ja wiem co chcesz powiedzieć, kiedy używasz swoich metafor w rozmowie z nami.
Po trzech godzinach marszu Rainman i jego towarzysze, Killer, Terminator, Harold, Sajanka i Ash, oraz ich przyjaciele, Chwatek, Tycia i Shippo, doszli do podnóża góry Fudżi. Nie wiadomo, co ich tam czeka, ale miejmy nadzieję, że jeśli coś złego, to Rainman wyciągnie wszystkich obronną ręką z niebezpieczeństwa. Oczywiście jedno pytanie może nasuwać się na myśl jako pozostające bez odpowiedzi. Kiedy Shippo domyśli się, że ten kogo wziął za Inuyashę, to nie jest Inuyasha?
►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

TERAZ
1: 10/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 10/56, w toku

Akcja powoli nabiera tempa. Nieprawdaż?



Temat: "Potężne Raichu - ECO-FORCE"
Jeszcze dzisiaj umieszczę tu rozdział 14 zatytułowany "Crimson, cz. 1"

<TEKST>

W poprzednim rozdziale Rainman i Shippo uratowali Dawida i Lenę przed okrutną Gryzeldą, podczas gdy Chytrzak mimo ostrzeżeń Rainmana nie zwinął swojego „interesu”, za co Rainman kazał mu spróbować wszystkich leków, które Chytrzak dał wszystkim zwierzętom w lesie. Ale to tylko jedna z przygód, które Shippo miał przeżyć obok Rainmana.
W grocie latających misiów wszyscy dowiedzieli się o tym jak Gryzelda zakończyła żywot.
-To było dobre, Rainman. – rzekł Chwatek. – Szkoda, że tego nie widziałem.
-Nie opowiem ci tego szczegółami, ponieważ Shippo dosyć wycierpiał w towarzystwie Inuyashy. – orzekł Rainman.
-Słuszna uwaga. – zgodził się Shippo. – Inuyasha tyle razy mnie uderzył, że zastanawiam się, czy jest ktoś, kogo by nie bił.
-Długo będziemy musieli czekać na odpowiedź na to pytanie. – uśmiechnęła się Tycia. Lecz gdy jeszcze mówiła, zjawił się… Platon. Zauważył Rainmana i potraktował go z góry.
-Kto cię tu wpuścił, człowieku? – spytał. – I co za dziwadło tu przyprowadziłeś?
-Kogo nazywasz dziwadłem? – spytał Shippo. – Mnie, zły demonie?
-Jak śmiesz mnie obrażać? – zdenerwował się Platon.
-Przepraszam za niego, Platonie. – przemówił Chwatek. – Ale Shippo nie jest z tego czasu.
-Shippo? – zdziwił się Platon. – Kto to jest Shippo?
-On. – odparł Rainman i wskazał na Shippo.
-Ten z lisią kitą? – uśmiechnął się Platon. – To największe dziwadło, jakie tu widzę.
-Nic nie poradzę na to, że mam ogon. – poinformował Shippo. – Taki się urodziłem.
-Nieważne. – odpowiedział Platon. – Bo mocno mnie niepokoicie.
-Dobra. – rzekł Rainman. – Już idziemy stąd. I tak Shippo i ja mieliśmy pilnować, czy Chytrzak nic złego nie knuje, więc mmm… może wpadniemy tu w niedzielę na imprezę, czy coś w tym rodzaju.
I skierował się do wyjścia. A Shippo poszedł za nim.
-Nic im nie będzie. – uśmiechnął się Chwatek. – Możemy się uczyć.
Platon zaraz zaczął wykładać lekcję. Ale w środku lekcji zobaczył, że… Shippo i Rainman są w grocie.
-Hej! – krzyknął.
-Tak, wiemy. – rzekł Shippo. – Nie wolno nam tu wejść. Ale jak Rainman ma wyjaśnić to kolegom z drużyny?
-Jakim kolegom? – spytał Platon.
Shippo wyprowadził go z groty i widać było, że są goście. Zaraz zatrąbiły trąby i na czele stanął człowiek o pseudonimie Maverick. Podszedł on do groty i rozłożył list.
-Rainman. – zaczął czytać. – Nasze strony internetowe posiadały hasło, które chroniło nas przed spamami, wirusami, i innymi zagrożeniami związanymi z posiadaniem Internetu. Ale lubelski wojewoda wynajął specjalnych hakerów, którzy włamali się do naszej bazy danych i dowiedział się o latających misiach. W związku z tym, z rozkazu twego zwierzchnika, Balboy, musisz udać się do urzędu województwa lubelskiego w celu poinformowania wojewody, że złamał prawo, wchodząc na naszą stronę internetową i pokazać, że na stronach była prawda.
-Rainman? – odezwał się Chwatek. – Wszystko w porządku?
-Musimy lecieć do Lublina. – odparł Rainman.
-Nic z tego! – zaprotestował Platon. – Wystarczy to, że Chwatek i Tycia polecieli z tobą do tej tzw. Japonii. Więcej nigdzie nie polecą.
-Muszą. – odparł Rainman. – Chodzi o reputację naszej strony internetowej. Jeśli nie pokażę, że wzmianka o latających misiach to prawda, drużyna Raichu straci prawo do prowadzenia własnej strony internetowej. Bez Internetu nie opracujemy broni silnej jak broń nuklearna i na 100% przyjaznej dla środowiska, a takie pociski przydadzą nam się do odstraszania naszych wrogów od naszej bazy. Jeśli stracimy Internet, stracimy satelity, a wtedy żadna amunicja broni, o której wspomniałem, nie doleci do celu.
-O czym ty mówisz, Rainman? – spytała Tycia.
-Mówię o rakietach balistycznych z głowicą elektryczną, czyli o EGB. – odparł Rainman. – Używane przez nas prochowe rakiety balistyczne, czyli PBR, są zbyt drogie, żebyśmy mogli ciągle wykorzystywać je do obrony bazy. Rakiety EGB mają być tańsze i korzystać z satelitarnego systemu namierzania celów, co pozwala na ogólnoglobalny zasięg. I nie ma znaczenia, jak duża jest nasza planeta. Po wybuchu pojawiać się może grzyb, jak po wybuchu bomby atomowej, ale to nie jest radioaktywne, jeśli cel nie jest radioaktywny. Projekt przechodzi właśnie symulacje komputerowe. Oczywiście nasze silosy nie mogą jeszcze strzelać tą amunicją, ale o tym pomyślimy, kiedy pociski będą gotowe.
-Nie pozwolę, żeby wasza praca nad tą bronią była zbędna. – rzekł Chwatek. – lecę z wami. Bez względu na to, co Platon mówi. Jeśli od tego, czy mnie zobaczą zależy przyszłość waszej amunicji, to zrobię to, co trzeba.
W takim składzie nasi bohaterowie wyruszyli do kwatery głównej. Oczywiście Platon nie wierzył Rainmanowi i też poleciał. A kiedy byli już w Lublinie, Wojewoda powitał Rainmana jak przyjaciela. Ale był tam jeden dyrektor cyrku, który chciał porwać Chwatka i Tycię, eliminując przy tym świadka. Poszedł więc do starego magazynu, gdzie ukrywał się naiwny cień, Crimson. Jego imię miało różne znaczenie. Jedni nazywali go „Szkarłatny”, Inni „Purpurowy”, a jeszcze inni-„Karmazynowy”. Tylko nieliczni nazywali go „Crimson”.
-Słyszałem, że tu znajdę Crimsona, eliminatora wariatów. – rzekł Dyrektor.
-Dobrze słyszałeś. – odparł Crimson nie wstając z fotela. – Ale obawiam się, że to będzie kosztować.
Dyrektor rzucił na stół 5.000 rubli.
-Czy tyle wystarczy? – spytał.
Crimson obejrzał ruble i uśmiechnął się.
-Właśnie dobiłeś ze mną targu, proszę pana. – rzekł. – A teraz gdzie znajdę obiekt zlecenia?
Czy to oznacza koniec Rainmana? Czy Chwatek i Tycia wrócą do domu? Czy Nie będzie nikogo, kto by został w kawałkach rozrzucony po całej galaktyce?
Nie przegapcie następnego rozdziału.
►Ciąg dalszy nastąpi

</TEKST>

1: 14/25, w toku
2: 0/16, czeka
3: 0/15, czeka
T: 14/56, w toku

A już jutro rozdział 15.




Temat: Anstadtowie
Fabryki Łodzi: Browar nad rzeką Łódką

Joanna Podolska
2008-08-21, ostatnia aktualizacja 2008-08-21 18:41

Dziś przed nami spacer szlakiem rodziny, która w fabrycznej Łodzi zbudowała interes nie na wełnie czy bawełnie, ale na złotym trunku, czyli na piwie. Chodzi o Anstadtów

Karol Gottlob Anstadt, przybywając do Łodzi w 1838 roku, miał zamiar żyć z przemysłu. Założył drukarnię, potem farbiarnię. Ale prawdziwy sukces odniósł, gdy wybudował nad rzeką Łódką browar. W błyskawicznie rozwijającym się mieście była to inwestycja nie tylko potrzebna, ale rokująca spory sukces. Był rok 1867. Na działce przy ul. Średniej 34 (dzisiejsza ul. Pomorska) stanął najpierw podłużny budynek według projektu miejskiego architekta Jana Bojankowskiego. Początkowo była to warzelnia piwa i budynki do wstępnej obróbki surowców, potem magazyn zbożowy i słodownia w kształcie litery L. I kolejne: suszarnia słodu, chłodnia, kuźnia, skład beczek, magazyny.

Przy samej ulicy stanął dom mieszkalny Anstadtów, przebudowany w latach 80. XIX wieku. Wzdłuż zachodniej działki postawiono dom dla robotników (potem stanęły kolejne). Stopniowo powstawały też nowe budynki produkcyjne, portiernia etc.

Twórca browaru niedługo cieszył się swoją inwestycją, zmarł w 1874 roku. Po śmierci Karola browar prowadzili jego spadkobiercy: wdowa - Teresa, i trzej synowie - Fryderyk, Ludwik i Zenon. W 1888 roku - wkrótce po śmierci Teresy Anstadt - firma została przekształcona w Towarzystwo Akcyjne Browaru Parowego Sukcesorów Karola Anstadta.

Na zabytkowym budynku magazynu zbożowego i słodowni umieszczono datę rozpoczęcia produkcji - 1867, choć ten fragment z reprezentacyjną fasadą powstał dopiero w 1880 roku. Na osi bramy wjazdowej, w parterze magazynu, jest sień przejazdowa prowadząca na wewnętrzny dziedziniec. Budynek ma ciekawe detale architektoniczne i do dziś jest znakiem firmowym browaru.

Było to swego czasu potężne przedsiębiorstwo. W okresie międzywojennym nosiło nazwę Browar i Fabryka Kwasu Węglowego Sukcesorów Karola Anstadta. Po wojnie zakład upaństwowiono, ale w budynkach należących do Anstadtów nadal warzone było piwo, początkowo jako Łódzki Zdrój. I wciąż jest tam siedziba browaru. Można tylko żałować, że obecni właściciele - Browary Łódzkie SA (pod tą marką firma funkcjonuje od 1994 roku) - nie wykorzystują tego miejsca tak, jak na to zasługuje. Mało tego, nie chcą nawet pozwolić, by obiekt, który tak wspaniale zapisał się w historii Łodzi, można było od czasu do czasu pokazać miłośnikom Łodzi. Nasze wielokrotne próby uzyskania zgody wejścia, choćby tylko za zabytkową bramę i domek wartownika, skończyły się fiaskiem. A wystarczyłoby tak niewiele Inni właściciele browarów potrafią to zrobić!

Park Panów A.

Ludwik Anstadt kierował rodzinnym przedsiębiorstwem przez ćwierć wieku. W 1900 roku wybudował własny browar przy ul. Sędziowskiej, jego brat Zenon prowadził zakład w Zduńskiej Woli, Fryderyk usunął się z publicznego życia. W 1881 roku bracia założyli park w dolinie rzeki Łódki, nazwany od imienia żony Leona - Helenowem. Był to najpiękniejszy z parków Łodzi. Jedną z jego największych atrakcji były stawy w dolinie rzeki Łódki, na których latem tryskały fontanny i pływały łodzie, a zimą można było jeździć na łyżwach. W Helenowie organizowane były koncerty muzyczne i zawody sportowe, wybudowano ogród zoologiczny, korty tenisowe i tor kolarski. W 1904 roku Stefan Górski pisał: "W Helenowie spotkać się można z grotami i wodospadami, z tarasami, łódkami, placem do gier, zwierzyńcem, cukiernią, teatrem i orkiestrą. Jak na park spacerowy może za dużo wygód i filisterstwa, ale za drogo płacone wejście łodzianin ma w zamian wszystko, na co stać <> w stolicy królów bawełny". Jego zdaniem był to "typowy park burżuazji". I faktycznie - bywali tam przede wszystkim bogatsi łodzianie, biedoty nie było stać na bilet.

Do regularnych imprez, które organizowano w Helenowie, należały zabawy taneczne i wyścigi cyklistów. W zwierzyńcu oprócz saren i zajęcy były niedźwiedzie, jelenie, a także... tresowany szympans. Dziś niewiele zostało z tego przybytku rozrywki, zachował się tylko na starych fotografiach. Jedną z nielicznych pozostałości jest sztuczna grota, wybudowana ze skał i popiołu wulkanicznego, który przywieziono ponoć aż spod Wezuwiusza.

Na terenie parku była restauracja, gdzie serwowano m.in. firmowy trunek. Anstadtowie mieli też parę innych restauracji, w tym Ogród Zimowy (ul. Piotrkowska 151) i Bar Amerykański (Nowy Rynek 2).

Po II wojnie światowej park Helenów stał się własnością miasta. Przez wiele lat nosił nazwę 19 Stycznia (data wkroczenia do Łodzi wojsk radzieckich w 1945 roku). Dziś znowu nazywa się Helenowem, ale nic nie wskazuje na to, że kiedyś odzyska dawną świetność. Warto zaznaczyć, że prowadzi do niego ulica nosząca imię Karola Anstadta. To jedyna ulica w Łodzi dedykowana jednemu z ojców miasta. Swego czasu została zresztą wytyczona przez właścicieli parku.

U Anstadtów też mieszkania

Po rodzinie Anstadtów przetrwała też w Łodzi willa przy ul. Sędziowskiej 18. Została wybudowana w 1900 roku przez Ludwika wraz z browarem stojącym w sąsiedztwie. Była usytuowana w parku, który nosi dziś imię Andrzeja Struga. Kiedyś były tu stawy rybne, gdzie przechowywano lód przeznaczony do schładzania piwa. Miasto odkupiło park w 1937 roku. W latach 40. stawy zostały zasypane. W willi mieszkał syn Ludwika Karol W. Anstadt, kierujący browarem. W czasie okupacji Niemcy prowadzili w niej pseudomedyczne doświadczenia. Po wojnie ulokowano w niej - jak w większości pofabrykanckich pałaców - przedszkole. Dziś w bardzo zniszczonym budynku działa świetlica środowiskowa i Komisja Międzyzakładowa NSZZ "Solidarność" Pracowników Oświaty Łódź-Bałuty. Stan budynku budzi niepokój i domaga się szybkiej interwencji, zanim ktoś nie wpadnie na pomysł, by zabytkowy budynek wyburzyć, jak to się stało z browarem.

Browar Ludwika Anstadta przy ul. Sędziowskiej 15 bardzo szybko przeszedł w ręce jego spadkobierców. Po wojnie nadal prowadzono w nim produkcję piwa, przez kilka lat były tam magazyny. Ostatnio powstał projekt zagospodarowania tego terenu na mieszkania. Inwestor rozpoczął jednak wiosną wyburzanie zabytkowego obiektu. Prace rozbiórkowe zatrzymał interwencyjnie wojewódzki konserwator zabytków, wpisując kompleks do rejestru zabytków. Niestety, dużą część dawnego browaru straciliśmy bezpowrotnie. Ponoć są plany, by w części terenu powstało muzeum browarnictwa.

W sobotę napiszemy więcej o rodzinie Anstadtów i ich losach. I spotykamy się o godz. 10 przy ul. Pomorskiej 34/36, by powędrować ich łódzkim szlakiem. Na naszej trasie nie tylko browar Anstadtów.

Przygotowując ten artykuł, korzystałam z materiałów Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w Łodzi oraz tekstu Mirosława Jaskulskiego pt. Browar Karola Anstadta w Łodzi (1867-1914), w: Varia nr 1, Muzeum Historii Miasta Łodzi, Łódź, 1983.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 1 z 2 • Znaleziono 25 wyników • 1, 2