Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekty domów wille
Temat: Nie jest różowo w alei Róż
Nie jest różowo w alei Róż
No - test na trolla SPACEMARINE zdał w 100%. Racja. Powinienem się cieszyć, że
rozbierają stare kamienice i zastępują wieżowcami albo kamienicami ze szklaną
elewacją... U mnie na Mokotowie wiele się buduje (oczywiście same "apartamenty"
i ville - specjalnie pisane przez "v" bo to "nobilituje" napływ i pozwala się
zasymilować z Warszawką. Zniknęła przedwojenna kamienica ul. Puławska/Narbutta i
powstało paskudztwo o nazwie Corner Plaza. Kompletnie nie pasuje do okolicznej
zabudowy ale co tam, przecież na tym polega kapitalizm (w rozumieniu SPACEMARINE
oczywiście). Są już zakusy na willę przedwojennego futrzarskiego potentata,
Arpada Chowańczaka. Ale w tym przypadku mam nadzieję, że uda się ją szybko
wpisać do rejestru i będą nici z burzenia... Chyba jedyny udany nowy projekt
apartamentowca na Moko to dom przy ul. Fałata - nawiązuje do okolicznych Szarych
Domów (SPACEMARINE pewnie nie wie, dlaczego napisałem to z dużej litery,
che,che, che).
A co do moich poglądów... Nic nie piszę, skoro SPACEMARINE wie lepiej. Nie
popieram kwaterowania władz PRL w nobilitującej okolicy ale głupotą jest
ocenianie kogoś tylko przez pryzmat tego, gdzie pracował. Ciekawe czy
SPACEMARINE też by był taki prawy, i zrezygnował z pracy w rządzie... Wiadomo -
ludzie podejmowali taką pracę ale nie można uogólniać, że wszyscy byli
zagorzałymi zwolennikami socjalizmu...
A ustawa reprywatyzacyjna jest bublem legislacyjnym... Załatwia sprawę po linii
najmniejszego oporu: oddaje kamienice "właścicielom"... Tyle że z lokatorami.
Owszem, kamienice trzeba zwrócić - to jest bezsporne. Ale raczej nie w naturze,
tylko równowartości. Oczywiście pomniejszonej o koszty powojennej odbudowy,
jeśli była konieczna. Przecież dokumentacja wydatków na rekonstrukcję chyba
gdzieś jest...
_________________
PS - ciekawe jaki będzie następny atak SPACEMARINE. LUDZIE - TEN "CZłOWIEK" MA
OBSESJĘ :-)))
Sądząc po jego wpis
Temat: Wisłozdrada
Gość portalu: mk napisał(a):
> Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć, że Warszawa nigdy nie była, nie jest i
> nie będzie miastem takim jak Praga, Wiedeń, Amsterdam czy Kraków.
Starówka ma swój klimat i bardziej mi się podoba np. od tej w Poznaniu.
Podobny klimat ma stara Praga (niestety wciąż okupują ją menele). Miasto można
rozwijać w różne strony, to zależy od decydentów. To, że wiele dzielnic
przypomina białoruski Mińsk, to chyba nie jest powód żeby dalej iść w tym
kierunku, co?
> Mogły być wysokościowce przy PKiN, ale nie wolno bo się niekomponują. Z
czym???
> Z Domami Towarowymi Centrum??? - no rzeczywiście, perły architektury...
> "Koszmarne budynki z metalu i szkła" - zgodzę sie, że nie wszystkie nowe
> inwestycje są piękne, ale ręczę że nawet ze szkła i stali na świecie
>powstają piękne obiekty (nawet wysokie - i też piękne). W Polsce też pewnie
> mogą
Centrum jest zapchane i zakorkowane, po co dostawiać tam szpetne
wysokościowce? Ja nie widziałem porywających wieżowców poza kilkoma budynkami-
symbolami i to nie w Polsce. Po co kolejny wieżowiec w stylu Daewoo Tower? Co
w tym jest porywającego? Gdybym miał na coś wpływ rozpisałbym międzynarodowy
konkurs na projekt artystyczny wokół Placu Defilad. Może ktoś by wymyślił coś
naprawdę odlotowego, co stałoby się nowym symbolem miasta.
> Uważam, że awersja do wysokościowców ma u większości bardzo płytkie podłoże.
> Nie lubię wieżowców bo "artyści" uważają je za tandetę, a ja się do nich
> chcę zaliczać.
Powiedz mi ile wysokościowców stoi w Beverly Hills lub np. w Zurychu (bo zdaje
się, że przez ostatnie 30 lat wybudowali tam JEDEN). Nikt bogaty nie chce
mieszkać ani pracować w mrówkowcu. Jeśli tylko ma taką możliwość zaszyje się w
luksusowej willi. Wieżowce powstały z braku miejsca na Manhattanie jako
konieczność miejsca i chwili. Ja w Warszawie takiej konieczności nie widzę,
zwłaszcza że jest nadmiar wolnej powierzchni biurowej. Po co szpecić miasto?
Nawiedzonych architektów wychwalających bloki i wieżowce zawsze warto spytać,
gdzie sami mieszkają? Czy aby nie w zacisznej willi na przedmieściu?!
Temat: Otwock skansenem ???
No błagam, porównywanie starówki do naszych drewniaków?
Nie zgadzam się z Wami, że każdy drewniak powinien być zabytkiem. Nie ma mowy.
Większa ich część to właśnie spleśniałe, zarobaczone, rozwalające się i
śmierdzące budynki. Nie widzę powodu, aby ich właściciele mieli je na siłę
utrzymywać. Jeśli mają ochotę, czas i fundusze proszę bardzo, ale jeśli mają
inne plany życiowe i chcą na ich miejscu postawić coś nowego to ich sprawa.
Oczywiście znalazłoby się parę, które faktycznie na takie miano zasługują, w
sumie wystarczyłoby w takim józku pięknie odrestaurować 3-4 takie budynki,
najlepiej gdyby była to własność miasta i miała charakter użytkowo-społeczny,
ale nie uszczęśliwiajmy nikogo na siłę.
A tym co trzymają kciuki za pomysł pani konserwator radzę dokładnie przeczytać
cały artykuł. Ta kobieta chce wpisać do rejestru zabytków kilka dzielnic.
"To aż 1500 hektarów, 1/3 powierzchni miasta, którą zamieszkuje 60 procent
mieszkańców. W praktyce taki wpis oznacza konieczność konsultacji z
konserwatorem każdej inwestycji na tym terenie: od wycięcia drzewa, poprzez
wymianę okien, a na budowie domu skończywszy."
Chciałabyś mieszkać w takiej dzielnicy? uzgadniać to o czym mowa powyżej? Już
teraz przebrnąć przez biurokrację przy załatwianiu różniastych pozwoleń nie jest
lekko, nie wyobrażam sobie aby pomysł tej kobiety wcielono w życie.
Projekt ten miałby jakiekolwiek szanse, gdyby był wypadkową oczekiwań władz
miasta, mieszkańców i wreszcie samej konserwator. Tu z tego co czytam władze są
przeciwko (a więc pewnie nie będzie mowy o pomocy finansowej o jakiej piszecie),
mieszkańcy jednej z zainteresowanych dzielnic też pukają się w czoło (mam tam
znajomych), jedynie pani konserwator chce się wykazać.
Zobaczcie jedno: niszczeją w Otwocku naprawdę niesamowite budynki - willa
Julija, uzdrowisko Górewicza, budynek dawnego sądu przy warszawskiej, czy
budynki posanatoryjne. Pierwsze trzy o ile pamiętam wpisane do rejestru
zabytków. I co? ano nico. Niszczeją i chylą się ku upadkowi. Czy wpisanie 1/3
miasta do rejestru zabytków cokolwiek zmieni? hm, entuzjastom polecam
szczególnie wyprawę na ruiny Juliji...
Temat: Plomba na Narutowicza
złote podziały w architekturze Lublina
gość napisał: "Choć to akurat tak średnio moja bajka ale zawsze
cieszy moje oko jak widzę dobrze zaprojektowany i zrealizowany budynek w duchu
dobrze pojętej tradycji. Problem w tym, że to są wyjątki. Częściowo winę
ponoszą w tym projektanci, bo faktycznie wielu nie zna chociażby prawidłowych
proporcji elementów budynku, nie mówiąc o nich samych. Jednak winę daleko
większą widzę po stronie inwestorów, którzy przeważnie chcą miec domy niby
tradycyjne ale nie godzą się na skromność jaką prawie zawsze tradycyjna
architektura niesie. Więc żądają aby ją "ubogacić", dodać to, tamto, więcej,
poprostu wykoślawić. Powstają potwory, które nie mają nic wspólnego z pięknymi
historycznymi pierwowzorami. Jednego tylko żądam, konsekwencji. Bo jak się ma
do tradycyjnej architektury wstawianie w okna tego złotawego syfu, co ma UDAWAĆ
podziały okna? Albo stać mnie na okno, drewniane z podziałami robionymi tak jak
kiedyś, a jak nie, to nie będę stosował jakichś tandetnych naklejanek. To jest
dla mnie właśnie typowym przejawem architektonicznego buractwa."
Jestem ciekaw jak w twojej bajce określić to co ci sami projektanci zrobili z
hotelem Victoria? Moim zdaniem obłożenie elewacji
płytami "neoeternitu","blokowe" okna plus plastikowe daszki nad wejściami to
największe "buractwo" jakie wydarzyło sie w ostatniej dekadzie w architekturze
śródmieścia Lublina. I to na skalę dużo, dużo większą niż wszystkie pozostałe
nietrafione realizacje lubelskich architektów razem wzięte! To megaburactwo!
Jak można dostać takie zamówienie na taki projekt i zrobić coś takiego? Twoje
żale nad złotymi wstawkami w oknach willi na Sławinku czy gdziekolwiek indziej
przy skali tej tragedii nie mają moim zdaniem żadnego znaczenia i sensu!
Temat: historyczne wnetrza
Szczęliwie zachowało się kilka takich wnętrz, choć nie wszystkie są łatwo dostępne.
Polecam m.in.:
1.Bank Landaua na Senatorskiej (tuż obok amabasady belgijskiej). Dzieło Gustawa Landaua i Stanisława
Grochowicza
Zachowały się secesyjne wnętrza sali operacji
bankowych, pomieszczeń pierwszego piętra, westybulu. Brakuje jedynie kopuły nad salą operacyjną
2.Bank Rolny - (oczywiscie dawny) przy Nowogrockiej (vis, a vis Operetki), dzieło Mariana lalewicza. Budynek
powstał w początku lat dwudziestych. Olśniewający jest dorycki wesybul, jakby przeniesiony wprost z Petersburga,
dalej klatka schodowa,pomieszczenia 1 piętra z wielką, niedawno odrestaurowaną salą posiedzeń nad wejściem
głównym. Autentyczne, wzorowo utrzymane są też sale operacji bankowych.
3. Bank Gospodarstwa Krajowego, Al, jerozolimskie róg Nowoego Światu. Dzieło Rudolfa Świerczyńskiego.
Autenyczny jest westybu z detalami z chromowanej stali. Warto zobaczyć wzorowo zrekonstruowaną salę
mieszczącego się tu banku - ponownie BGK (To duże pomieszczenie od Nowego Światu). Warto wspomnieć, że
projekt rekonstrukcji wnętrza powstał w pracowni Stefana Kuryłowicza
4. Jak już mówimy o niezwykłych, a dostępnych wnętrzach z lat dwudziestych to polecam wnętrza Muzeum Ziemi w
Alei na Skarpie. Chodzi mi oczywiście o budynek willi Pniewskiego. Na parterze od strony wawozu zachowany się
wnetrza zdobione m.in ceramiką huculską.
5. Jeszcze o Lalewiczu. Marian Lalewicz był projektantem gmachu Centralnej Dyrekcji PKP na Targowej przy
Wileńskiej. Wnętrza, choć zapuszczone to 100% autentyk. Wywierają wielkie wrażenie.
6. Dom Towarowy Br. Jabłkowskich, pojektu Karola Jankowskiego. Oczywiście bez mebli. Rzecz w tym, że teraz jest
przebudowywany. Co z pozostanie z dawnwgo wystroju? Nie wiem. Już kilka lat termu zniknłęy autentyczne drzwi,
wymieniowe na standardowe automatyczne. Na pewno przetrwa najwiekszy w Warszawie witraż.
7.Wnętrze apteki w oficynie Pałacu Branickich. Nowy Świat, róg Smolnej
ps. Jak coś wyjątkowo atrakcyjnego sobie przypomnę to jeszcze dopiszę.
Temat: Postęp czy podstęp? - Michał Olszewski o inwest...
Postęp czy podstęp? - Michał Olszewski o inwest...
Po pierwsze wszystkie stiuki, secesja i domy "rodem z Zapolskiej" (Lwowianki...) powstaly wlasnie droga "postepu" - przeksztalcania sredniowiecznych jurydyk opasujacych Stare Miasto z polwiejskich, ogrodowo-dworkowych terenow w gesto zabudowane kamienicami srodmiescie. Przy wielu ulicach "Wielkiego Krakowa" pozostaly relikty jurydyk -dworki, wille, palacyki. A miedzy eklektycznymi kamienicami stoi tez niejedna modernistyczna. To jest normalne w kazdym duzym miescie i nie widze powodu zeby zatrzymywac ten proces, szczegolnie ze w wielu miejscach starego Krakowa strasza slepe sciany i chaszcze. Nie kazda tez nadbudowa jest zla - niewiele jest w Krakowie kamienic starszych niz XIX w, ktore nie mialyby nadbudowanego co najmniej jednego pietra (chocby palace pod Baranami czy Krzysztofory). Ponadto nie ma sensu zbytnie idealizowanie XIX wiecznej krakowskiej zabudowy, ktora w wielu miejscach powstala byle jak i jest zupelnie nieadekwatna do miejsca. Tak jest chocby na Debnikach, gdzie kamienice nie dosc ze czesto zwyczajnie brzydkie to stoja tylem do rzeki i nie trzymaja zadnej linii zabudowy.
Po drugie- jakos najlepiej wkomponowaly sie w Krakowski krajobraz te nowe budynki, ktore nie udaja ze stoja tam od lat i nawiazuja do otoczenia tylko gabarytem i starannoscia wykonczenia, a nie forma - Manggha, Radio Krakow, Bank Handlowy, a najgorzej te "nawiazujace do otoczenia" -chocby Sheraton, ktorym nawiazan do Wawelu jest az nadto - a wyszlo co wyszlo..A ze w Krakowie buduje sie ostatnio malo, tanio i "uzytkowo" -bo nie ma powaznych inwestorow, gotowych placic za architekture na wysokim poziomie to inna sprawa.
Po trzecie moze wzorem Warszawy warto zorganizowac wystawe PRZYSZLYCH projektow (w stolicy odbywa sie taka od kilku lat), zamiast organizowac placze nad rozlanym mlekiem w postaci Archiszopy - ktora koniec koncow niewiele przynosi (nawet nieszczesny Skarga stoi jak stal na MIEJSKIM gruncie...)
Temat: EVIL MASQUERADE "Welcome To The Show"
EVIL MASQUERADE "Welcome To The Show"
Duński projekt, grający rozpędzony, teatralny power metal... [w tym momencie
osoby niezainteresowane gatunkiem mogą już sobie darować resztę] Po krótkim
intro z wagnerowskim cytatem atakuje słuchacza nawałnica przebojowych
melodii, karkołomnych solówek, niezliczonych ozdobników klawiszowych,
perkusyjnego łomotu i wielogłosowych partii wokalnych. Powala dynamika
kompozycji – dwie pierwsze, „Welcome to The Show” i „The Wind Will Rise”,
zagrane są z prędkością światła, a nie gubią nic ze wspaniałej melodyki.
Zespół czerpie z najlepszych wzorców powermetalowych: Helloween, Yngwie
Malmsteena czy Rhapsody. Wszystkie utwory są zaraźliwie wręcz przebojowe.
Muzycy Evil Masquerade udzielali się już wcześniej w mniej lub bardziej
znanych formacjach, więc są fachowcami w swojej dziedzinie i zabrali się do
pracy naprawdę profesjonalnie. Kompozycje takie jak „Oh Harlequin”, „Children
Of The Night” czy nieco ‘połamane’ „Evil Masquerade” to melodyjny metal w
najczystszej postaci i w najlepszym wykonaniu.
Nie zabrakło też ballad, które są – w moim rozumieniu – największą katastrofą
power metalu. O ile śmiesznie brzmią utwory dynamiczne i fajnie się ich
słucha np. podczas jazdy jakimś środkiem transportu, to cukierkowe
pościelówy, ciągnące się jak guma do żucia, naprawdę można by z
powermetalowych płyt wyciąć. Płyta kwalifikuje się do odchudzenia o „The Evil
Lucy” (co prawda z solówką, której nie powstydziłby się trzeźwy Ritchie
Blackmore) i „Deliver Us” z okropnym beczeniem w refrenach. Również
idiotyczny przerywnik w postaci „Badinerie” (inspiracji bachowską klasyką
nigdy za wiele), wykonanego jak na obchodach 80-lecia Domu Kultury
Radzieckiej nie robi najlepszego wrażenia. Ale reszta jest jak najbardziej
przyzwoita, a więc nie o to chodzi, „by plusy nie przesłoniły nam minusów”,
tylko na odwrót.
Oby do przodu.
Temat: Rozpoczal sie remont Willi Jakubowki w Jozefowie
Rozpoczal sie remont Willi Jakubowki w Jozefowie
Informacja:
3 marca 2008 rozpoczął się remont zabytkowego budynku położonego
przy ulicy Leśnej 19 w Józefowie. Budynek, jako jeden z dwóch
położonych w Józefowie, jest wpisany do Rejestru Zabytków
prowadzonego przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
‘Willa Jakubówka’ została zbudowana około 1906 roku przez rodzinę
bogatych warszawskich Żydów – Surę i Jakuba Jakubowiczów. Choć o
autorze projektu budynku nie zachowały się żadne dokumenty, to na
podstawie analizy porównawczej należy przypuszczać, że budynek
został zaprojektowany przez znanego polskiego architekta Józefa
Piusa-Dziekońskiego, autora między innymi takich warszawskich
budynków jak kościół Najświętszego Zbawiciela przy placu o tej samej
nazwie, kościół św. Floriana na Pradze czy cokół pomnika Adama
Mickiewicza. Dom wybudowano z cegły pierwszej klasy wypalonej w
Cegielni Małachowskiego w Pustelniku i była to w tym okresie jedyna
murowana willa letniskowa w okolicy zdominowanej przez
charakterystyczne dla linii otwockiej drewniane ‘świdermajry’. Jej
unikalność podkreślały bardzo bogate sztukaterie z motywami
kwiatowymi, zarówno wewnątrz domu jaki i na jego ceglanych
elewacjach oraz bardzo nietypowy układ architektoniczny budynku.
Dach domu zdobiły tajemnicze pinakle oraz wielkie wazony z blachy
cynkowej.
W okresie międzywojennym willa była miejscem gdzie rodzina
Jakubowiczów przyjeżdżała na charakterystyczne dla tego
okresu „letniska”. Jako najbardziej reprezentacyjny budynek w
okolicy była też miejscem częstych spotkań Żydów odpoczywających w
okolicznych pensjonatach, w związku z czym wielu polskich
mieszkańców Józefowa uważało Jakubówkę za żydowski dom modlitwy.
Opinii tej nie potwierdziła jednak przeprowadzona ekspertyza
historyczna. Ciekawostką jest również fakt, że już we wczesnych
latach 20-tych, w willi, zgodnie z obowiązującym wtedy prawem,
zarejestrowany był odbiornik radiowy.
W czasie drugiej wojny światowej swoją siedzibę w willi miał lokalny
oddział Gestapo, natomiast po zajęciu tego terenu przez Rosjan
kwaterowali w niej czerwonoarmiści, dzięki czemu willa wojnę
przetrwała w bardzo dobrym stanie. Po zakończeniu wojny nieruchomość
odziedziczył wnuk państwa Jakubowiczów, Mieczysław Jakubowicz, który
jako jedyny spadkobierca cały majątek podzielił i sprzedał.
Niestety, we wczesnym okresie powojennym, pod nieobecność
właścicieli, władze komunistyczne podzieliły dom na części i
zakwaterowały w nim 8 rodzin. Brak gospodarza, niedbałość
administracji domów komunalnych oraz samych lokatorów doprowadziły
przez 60 lat do dewastacji willi i niekiedy wręcz do nieodwracalnych
szkód. Przykładem może być zniszczenie, na szczęście nie wszystkich,
oryginalnych otworów okiennych z profilowanej cegły i z bogatymi
gipsowymi elementami dekoracyjnymi. W 1978 roku upadające drzewo
uszkodziło północny narożnik budynku oraz część dachu. Dokonano
wówczas jedynie prowizorycznej, doraźnej naprawy. Aż skóra cierpnie
na myśl, że ten niezwykły, prawie stuletni budynek , został w 1996r.
przeznaczony do rozbiórki i tylko interwencja lokatorów u
Mazowieckiego Konserwatora Zabytków, w wyniku której dom został
wpisany do rejestru zabytków, uratowała go przed całkowitym
zniszczeniem.
W 2007r. nieruchomość została zakupiona przez obecnych właścicieli,
którzy niezwłocznie przystąpili do ratowania tego niezwykłego
budynku. Celem remontu wykonywanego przez wyspecjalizowaną w
rewaloryzacji obiektów zabytkowych warszawską firmę Renova, jest nie
tylko przywrócenie funkcjonalności obiektu, ale także jego
świetności. Szczęśliwie, pod zainstalowanymi przez byłych lokatorów
gipsowo-kartonowymi ściankami i podwieszanymi sufitami zachowały się
wzory faset bogato zdobionych dekoracją sztukatorską o motywach
roślinnych. Jest szansa na zachowanie oryginalnych rozet w
niektórych pokojach oraz pięknych kartuszy, obramień i girland na
elewacji budynku.
Nowi właściciele mają nadzieję, że po wielu latach opuszczenia i
zapomnienia do Willi Jakubówki powróci życie i radość. Planują
stworzyć na parterze domu miejsce, w którym wszyscy chętni,
niezależnie od wieku, będą mogli przyjść i „wyżyć się artystycznie”
w dziedzinach takich jak malarstwo, kaligrafia, ceramika, balet i
teatr. Na drugą połowę roku 2009 planowane jest także uruchomienie w
willi kameralnego przedszkola artystycznego.
Więcej o Jakubówce można dowiedzieć się pisząc na
willa.jakubowka@gmail.com
Temat: Park Morskie Oko
Załączam tekst o tej inwestycji, który ukazał się w „Gazecie Stołecznej” pod
koniec października.
Sześć pięter przy pałacyku
Na skraju parku Morskie Oko, tuż przy zabytkowym pałacyku Szustra, wyrosnąć ma
potężny apartamentowiec. Zanim na plac budowy wjadą koparki, inwestorzy planują
zburzyć trzy stojące tu wille
Zielone światło dla inwestycji zapalił wojewódzki konserwator zabytków. Już na
początku zeszłego roku zgodził się, by na chronionym przez siebie terenie -
działkach po południowej stronie ulicy Morskie Oko - stanął
sześciokondygnacyjny apartamentowiec o powierzchni użytkowej prawie 17 tys. m
kw. Na tej podstawie inwestorzy - spółki Muza Center i Candela - dostali od
miasta decyzję o warunkach zabudowy. Nowy budynek będzie górował nad sąsiednim
pałacykiem Szustra i położonym pod skarpą parkiem Morskie Oko.
Skarpa pod zabudowę
W urzędzie konserwatorskim sprawę pilotował Jacek Laskowski, wówczas zastępca
wojewódzkiego konserwatora zabytków, dziś - powiatowy inspektor nadzoru
budowlanego.
- Miasto musi się rozwijać, wielkomiejska zabudowa dochodzi do skarpy. To
normalna rzecz. Nie jest ważne, co tu powstanie, tylko jakiej jakości będzie to
architektura. Jeśli dobra, nie widzę przeszkód - mówi Jacek Laskowski.
Godząc się na apartamentowiec, konserwator zezwolił na rozbiórkę trzech
stojących na tym terenie willi. W pierwszej kolejności - pochodzącego z lat
międzywojennych domu nr 1 i wzniesionej w latach 60. dawnej willi ambasadora
Japonii pod numerem 3.
- Nie są na tyle wartościowe, by ich bronić - twierdzi Laskowski.
Nad losem trzeciej, najcenniejszej w tym zespole willi nr 5 konserwator
zastanawiał się kilka miesięcy. W końcu zgodził się na dziwaczne rozwiązanie:
zburzenie domu i odtworzenie go, ale w innym miejscu.
Naruszenie wartości
Willa nr 5 powstała na przełomie lat 20. i 30. XX w. Zbudował ją właściciel
znanej warszawskiej firmy futrzarskiej Arpad Chowańczak. Po jej wschodniej
stronie rozciągał się ogród, po zachodniej działał zakład szyjący futra. Willa
w modnym wówczas stylu dworkowym zachowała resztki dawnej świetności. Na
zewnątrz widać skromne detale, kolumnowy ganek i narożną werandę, wewnątrz są
schody z kutą balustradą i sztukaterie.
Jak się dowiedzieliśmy, rozbiórka domu Chowańczaka nie jest jeszcze
przesądzona. Zgodę wojewódzkiego konserwatora uchylił generalny konserwator
zabytków. W międzyczasie zmieniły się przepisy i sprawa trafiła do konserwatora
stołecznego. - Wydałam właśnie negatywną opinię w sprawie zburzenia tej willi -
mówi Ewa Nekanda-Trepka, dyrektor Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków. W
podpisanym przez nią dokumencie czytamy: „(...) rozbiórka omawianego obiektu
zubożyłaby i tym samym naruszyłaby w sposób drastyczny wartości
architektoniczne i przestrzenne tej części Mokotowa.”
Szkielety z szafy
Sęk w tym, że stanowisko konserwatora jest tylko opinią, którą można wziąć pod
uwagę lub nie. Zgoda na rozbiórkę willi, tak jak i na budowę apartamentowca,
leży w gestii mokotowskiej delegatury Biura Naczelnego Architekta Miasta.
- W sprawie apartamentowca na skarpie niewiele możemy zrobić, bo wydana kiedyś
decyzja o warunkach zabudowy jest prawomocna i trudno ją zmienić. Niestety,
wciąż wypadają nam z szafy takie szkielety jak ta inwestycja - mówi naczelny
architekt Michał Borowski.
Obiecuje jednak zbadać przynajmniej szanse zachowania willi nr 5.
- Jeśli są prawne możliwości, zostaną wykorzystane - zapowiada naczelny
architekt.
O planowanym apartamentowcu przy ul. Morskie Oko chcieliśmy porozmawiać z
inwestorami. Pragnęliśmy poznać projekt nowego domu.
- Nasze plany to nasza sprawa - uciął rozmowę Kazimierz Krzeski z firmy Candela.
Temat: Budowa malego domku - ile potrzeba ????
Budowa domku - niedrogo...praanija budowy !!!!
Cześć wwszystkim
zajrzałem na str: www.kbprojekt.pl/ Projekt: DM-5502
Wybrałem sobie jeden z projektów mnie się podoba ale znowu
mam nieodparte wrażenie z dom powstzć może głownie z góry
piasku wapna i cementu i o oto wykaz materii podawany przez
projektanta domu
......Element....Ilość....masa ( ciężar )
beton B15 [m³]: 40.6 ... 88 ton
beton B20 [m³]: 39.7 ...88 ton
beton B7.5[m³]. 13.3 ...25,6ton
piasek [m³]: 16.9....20 ton
zaprawa [m³]: 12.4....21 ton
wyl. cem. [m³]: 12......21 ton
styropian [m³]: 84.9
stal [kg]: 2175.4...2 tony
pustak [szt.]: 2621....14 ton
folia [m²]: 741
papa [m²]: 590
cegła [szt.]: 9837....20 ton
drewno [m³]: 17.9....25 ton
dachówka [szt.] 8998....13.5tony
razem do kupy będzie około 3334 tony
No i słuchajcie rewelacja materiały nie będą drogie
przynajmniej dla konstrukcji domu ale jakie kooooo szszszs tyyyyyy
r o b o c i z n y . ( to takie coś nizbędne do łączenia materii ),
gór materii budowlanej : ( mogą się mylić o kilka , kilkanście ton dane
w drodze na postojach etc. liczenie )
około 337 tom materii głównie betonu pisku zapraw ręcznie .
Statystycznie budowa domu w Polsce to 3 lata Załóżmy że 1000 dni
nie licząc świąt ważnych . Jak to ma się do rozsądku ni jak nie
łapię
To co 33 000 kilogramów materii podzielić przez 1000 dni wynosi
to 330 kilogramów materii dziennie dla 4-rech ludzi
szacunkowo statystycznie
Robotnicy wezmą za to
Zakładamy 4-rech dziennie roboli po 25zł dniówka
dla samych roboli 100 zł dziennie tyle i tylko tyle kosztuje
gotowość do pracy tzw . fachmanów 100 000 zł od domku jak na zdjęciu
z fotografii na str internetu i taka sumę podają także tzw. katalogi
norm sekocenbud itp. paranoje .
Zakładamy że w ogóle dom zostanie ukończony a z tym to różnie bywa ale
to już być może dopowie sz. P. mif...
Reprymendę dostałem ponoć nie mierzył Pan budowy domu na kilogramy na
wysiłek jaki trzeba włożyć w budowę No to co na wyczucie pewnie
na czuja na nos na osądy gazet reklam itp norm No no .... już kończę
Szukam frajerów do harówki chcę mieć willę halo halo najemni
pracownicy charytatywni ,
ja dom jeść i nocleg w budzie na budowie tylko nie pić nie palić
dobrze się prowadzić robotnicy bo jak nie to fora ze dwora .
Ciszszaaaaaaa brak 000000000
Nie muszę być fałszywie wdzięczny opalać zęby na mrozie deszczu itd .
Buduję za pieniądze ograniczone nie jestem krezusem , ale będę wolny o
wszelkich bajerów ile to ja im , a ile to niby Oni mogą mi zawdzięczać
Pozdrawiam pozostaję przy swoim projekcie potrzebna skromna
działka a może na wymianę barterową budowa domu
Za skromną działeczkę z dobrym sąsiedztwem idę na to .
chyba ze znajdzie się ciekawszy pomysł projekt etc.
Pozdrawiam dobrydo1@wp.pl
Temat: Osiedle Marina Mokotów
Nowe miasteczko dla 5 tys. ludzi na Wyględowie
ZOBACZ TAKŻE
• Komentarz Dariusza Bartoszewicza (09-09-03, 23:09)
• Wielki projekt deweloperski w Warszawie (09-09-03, 18:03)
Dariusz Bartoszewicz 09-09-2003, ostatnia aktualizacja 09-09-2003 23:16
Ogromny projekt mieszkaniowy szacowany na 800 mln zł ogłosiły wczoraj wspólnie
PKO Inwestycje i Dom Development. W Marinie Mokotów zabraknie tylko jachtów
czytaj dalej »
r e k l a m a
Mieszkania, apartamenty i wille z własnym parkiem nad sztucznym zbiornikiem
wodnym powstaną na działce o powierzchni 22 ha u zbiegu al. Żwirki i Wigury z
ul. Racławicką. "Nowe miasto na starym Mokotowie" będzie drugą największą tego
typu inwestycją w stolicy (po Miasteczku Wilanów budowanym już przy ul.
Klimczaka).
Najlepszy adres w mieście
Władze Warszawy sprzedały w przetargu działkę przy ul. Racławickiej 107 pięć
lat temu. Dawne tereny Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Ogrodniczych kupił
bank PKO BP.
- Dwa lata prowadziliśmy prace studialne. Szukaliśmy doświadczonej firmy
developerskiej, by razem realizować ten projekt - mówi Krzysztof Najgrodzki,
szef spółki PKO Inwestycje.
- Zbudujemy miasto marzeń. Ogrodzone i strzeżone. Najlepszy adres w mieście -
zapowiada Jarosław Szanajca, prezes Dom Development.
Wszystko ma być wyjątkowe. Klasa architektury i jeziorko (stąd pretensjonalna,
lecz chwytliwa "marina" w nazwie). Autor koncepcji architekt Stefan Kuryłowicz
zaprosił do współpracy inne znane pracownie (m.in. Szaroszyk & Rycerski,
Szymborski & Zielonka), by uniknąć monotonni i uzyskać domy różniące się formą
i detalami. Kuryłowicz postąpił podobnie, projektując ekskluzywne osiedle Eko
Park przy ul. Rostafińskich obok Pola Mokotowskiego. Taka metoda pracy -
najpierw urbanistyka, układ ulic i placów, wyraziste regulacje dotyczące
wielkości i wysokości domów, a potem zindywidualizowana architektura wielu
autorów - tworzy nowoczesną przestrzeń miejską o niespotykanej dotąd jakości w
Warszawie.
Zieleń dla każdego
- Ludziom podoba się Stary Mokotów, Żoliborz, Saska Kępa. Charakter ulic na
nowym osiedlu i gęstość zabudowy będzie podobna - zapewnia Stefan Kuryłowicz. -
Aż 60 proc. powierzchni działki zajmie zieleń. Czyli mieszkańcy osiedla będą
mieć swój park o powierzchni 12 ha - dodaje.
Do zieleni każdy będzie mieć łatwy dostęp. Jej szeroki pas porasta wał dawnego
Fortu Mokotów (przy ul. Racławickiej), który stanowi część przyszłego osiedla.
Tędy poprowadzi główny wjazd do miasteczka, a na lewo i prawo od niego stanie
budynek wielorodzinny o kształcie fali z otwarciem i widokiem na długie
jezioro. Wraz z terenami parkowymi utworzy ono monumentalną oś prostopadłą do
ul. Racławickiej. Na pozostałym obszarze zostaną rozplanowane tzw. wille
miejskie, apartamentowce, domy jednorodzinne. Największe i najwyższe budynki
(osiem pięter) staną w sąsiedztwie ul. Etiudy Rewolucyjnej.
Marina Mokotów z lokalami w cenie od ok. 4,5 do 6 tys. zł za metr kwadratowy
będzie realizowana w dwóch etapach - do roku 2005 i 2006.
- Za miesiąc zaczynamy budowę - zapowiedział Jarosław Szanajca.
Wąskim gardłem przyszłego miasteczka są korkujące się ulice w okolicy. Dlatego
developer zdecydował się na sfinansowanie projektu poszerzenia Racławickiej. Ma
też powstać nowe skrzyżowanie z al. Żwirki i Wigury (i w tym rejonie - na 10 ha
biurowce) oraz przedłużenie ul. Woronicza.
Temat: co wam sie kojarzy z Praga?
Kierunek Południe
Praga Północ: „trójkąt bermudzki” w widłach ul. 11 Listopada, Wileńskiej i
Szwedzkiej. Zwarta zabudowa z przełomu XIX/XX w. i międzywojnia z kapliczkami
na podwórkach zrujnowanych kamienic, reklamami z czasów carskich i szyldami
dwudziestolecia - to Mała i Stalowa. Ta ostatia to najbardziej malownicza ulica
W-wy z tego okresu, wysadzana akacjami, z torowiskiem tramwajowym na środku
jezdni.
Brzeska - szemrana, martwa ulica. Zobacz wieczorem/nocą. Nie parkuje tam żaden
samochód, nie ma przechodniów.
Socrealistyczne a z ducha WSM-owskie osiedle tuż za cerkwią dogęszczone
nieszęśliwie w latach 60. Mniej efektowne okolice placu Hallera - praski MDM.
Imponująca, klasycystyczna bazylika przy Kawęczyńskiej z „konstruktywistycznym”
wystrojem wnętrza
Ale jeśli naprawdę szukasz kontrastów i mniej znanych plenerów, to polecam
dziksze Południe. Chyba najbardziej w-wskie miejsce w W-wie. Tu można się
przekonać czy było kiedyś to miasto. Inaczej niż Praga Północ, nie mówiąc o
lewym brzegu miasta, Grochów z przyległościami nie był wysiedlony w czasie
powstania. Tu znajdziesz mieszkania pełne mebli art deco, ludzi, którzy
mieszkają po 80 lat w tych samych domach, a w niedzielę zakładają świąteczne
kaszkiety albo babcine broszki z kamieniami i idą na ciastka do cukierni.
Zestaw dedekowany udzielającemu się wcześniej KOnradowi Boryczce. I tak:
* klasycystyczne pawilony Rogatek Grochowskich
* modernistyczne zabudowania Wedla i PZO
* wyłożona kocimi łbami ul. Rybna z resztówką rynsztoka i kamieniczką z
wykuszami nad chodnikiem (zajrzyj na podwórko z kapliczką)
* opodal dawna Fabryka Aparatów Elektrycznych Szpotańskiego. Niewyremontowana,
modernistyczna część gmachu od strony Gocławskiej może służyć za scenerię do
filmów s-f
* stare fabryki i kamienice przy ul. Mińskiej, sceneria jak z czasów rewolucji
październikowej
* przypominające śląskie familoki domy robotnicze przy Lubelskiej 30/32, tam
gdzie mieści się Studium Teatralne
* eklektyczny, świetnie zachowany gmach dawnego Instytutu Weterynaryjnego przy
Grochowskiej
* dawne socrealistyczne kino 1 Maj przy Podskarbińskiej, dziś supermarket
Marcpol (najładniejszy supermarket Marcpolu na świecie), z gruntownie odnowiną
elewacją. Obok funkcjonalistyczne osiedle robotnicze TOR z lat 30.
* okolice ronda Wiatraczna: ul. Modrzewiowa, Dobrowoja, Grenadierów, Siennicka
z zakonserwowanymi, skromnymi kamieniczkami z międzywojnia, momentami
wielkomiejska Al. Waszyngtona, akacjowa, utwardzona otoczakami ul. Krypska
* neorenesansowy gmach d. Zakładu Albertynów projektu Stefana Szyllera przy R.
Wiatraczna
* całe kwartały ulic wokół Placu Szembeka m.in. Chłopickiego, Osowska, Dubieńska
plac 1831 r. kamieniczki z lat 30. z ogrodami zamiast oficyn, medalionami na
fasadach zamiast kamienicze, numerami domów z czasów m-dzywojnia, dobrze
zachowana architektura w-wskiego przedmieścia z tamtych lat
* kolonia dworkowych willi urzędniczych z powyższego okresu w okolicach
Boremlowskiej, ślad po dzielnicy-ogrodzie, którą był Grochów przed 1939
* zapuszczone, przedwojennen wille z reliktami ogrodów wśród nowej zabudowy np.
Majdańska róg Krypskiej albo koło bloku przy Lizbońskiej, w którym mieszkał i
który opiewał Miron Białoszewski
* gierkowskie szeregowce jednorodzinne z okładzinami z tłuczonych talerzy przy
Majdańskiej
* jednopiętrowa modernistyczna willa z medalionem Matki Boskiej koło Blue
Pointa - latem niebieskie szyby wieżowca odbijają światło, które pada na szarą
kamieniczkę, a ta wygląda jakby stała nad morzem
* najbardziej niesamowity blok w Polsce, inspirowany dziełami Le Corbussiera
galeriowiec z wielkim podwórkiem-ogrodem na os. Przyczółek Grochowski. Obok
ciekawe, nowe budownictwo - punktowiec w kształcie rotundy i blok jak wygięty
prostokąt z oknami bulajami
* W ogóle dużo dobrej, nowej architektury np. zielony dom-żagiel za TP SA
między Grenadierów a Majdańską, konstruktywistyczna willa przy ul. Osada Ojców,
dużo stylizowanych plomb z detalami podpatrywanymi w przedwojennych
kamieniczkach np. przy Osowskiej i Czapelskiej, gmach s-ni Rondo przy R.
Wiatraczna
* gigantyczne tereny kolejowe koło stacji Olszynka Grochowska, kilometry
dziwacznych hangarów, ramp, bocznic, pustych pociągów
* komunalne bloki przy Dudziarskiej, trzy niewielkie
budynki w szczerym polu, klimat jak z filmów włoskich neorealistów
* panorama Saskiej Kępy i Gocławia widziana z Mostu Łazienkowskiego - jak na
ostatnią wielką dziką rzekę Europy przystało brzeg gęsto porośnięty drzewami,
na środku Wisły iluminowana Gruba Kaśka, dalej malowniczy zakręt a w tle pylony
Mostu Siekowskiego. Warto oglądać rankiem, słońce, nadciągające z tamtej strony
na „lepszą” mista stołecznego, połyskuje w nurcie królowej
* i może najbardziej oczywiste: Saska Kępa z jej kapitalnymi willami z m-
dzywojnia i ciekawą architekturą lat 60.
Mógłby jeszcze trochę ale chyba i tak przesadziłem z objętością.
Temat: czyzby odszkodowania mialy ruszyć
co robić????
Co teraz robić?
ECHR nie mając naszego doświadczenia z rządami w Polsce, wydał w swej naiwności
orzeczenie wierząc rządowi Polskiemu. A ten jak zwykle nakłamał tym razem, że
złożony 29 lutego projekt załatwia sprawę. Nie jest to pierwsze kłamstwo naszego
rządu w Strasburgu w tej sprawie przypomnę, że polski rząd już raz podawał
nieprawdziwe dane o datach wejścia w życie reglamentowanych czynszów. Obecnie
podali, że 29 lutego złożyli w Sejmie projekt, ale zapomnieli powiedzie, że w
projekcie nie ma ani jednego słowa o odszkodowawczym charakterze jest owszem i
premia, ale dla wszystkich a nie jakąś extra dla nas nic. W ECHR tego nie
rozumieją jak można, co innego mówić a co innego robić sądzą, że jak władza cos
powie to tak będzie. Nie wiedzą, że tu nie ma, z kim rozmawiać. Dziś jest jedna
ekipa jutro druga. Rok temu było wszystko ustalone, był już projekt w
uzgodnieniach aż tu nagle krypto-komunista wyskoczył się, że potomkowie
biedaków mają płacić potomkom bogaczy – i ten towarzysz myśląc jak go nauczyła
propaganda PRLu wykreślił z projektu „premię specjalna”. Na szczęście jego rząd
upadł.
Aktualne obietnice, że za miesiąc cos przygotują jest to kolejne przepychanie
na nigdy liczą na to, że sprawa przyschnie, zmienią się ministrowie będzie
nowy premier i zabawa zaczyna się od nowa. Na szczęście przewidziano kontrole
tego z groźba rozpatrywania kolejnych spraw.
Reasumując załatwiono by nie przeciągać MHCz a reszta jest w grze. Z tym, że
jest jednak już punkt odniesienia odszkodowanie zasadzone MHcz
Przyznaję się kiedyś kompletnie nie wierzyłem w jakikolwiek odszkodowania. Ok.
2003 roku zacząłem się łamać a nuż coś z tego będzie, ale już wówczas wdziałem
szanse tylko w ustawowym załatwieniu sprawy i na 100% nie w gotówce. Sprawa
MHCz była bronią by wyjść z szamba czynszowego. I była. Później rosły szanse na
odszykowanie. No i MHCz wygrała - naprawdę pięknie wygrała. Patrząc
realistycznie my nie mamy żadnej szansy na odszkodowanie porównywalne z MHCz
jej dom to raptem willa przedwojenna, w której komuniści upchnęli 3 rodziny ( w
moim domu upchnęli 6 !!) Zatem to ok. 200 m 2 odszkodowanie wyszło coś ponad
ok. 1200 zł za metr. I to jest ten punkt odniesienia. Rzekłbym górną granica
teraz będą się targować rzecz jasna w dół i to ostro.
Gdyby chcieli ( musieli) nam dać takie to zakładając nawet, że owe 100.000 osób
ma tylko takie powierzchnie ( ja np. mam prawie 20 razy tyle) to daje nam kwotę
odszkodowania 24 miliardy !!! Na taka kasę na 10000% budżetu nie stać. Piszą
coś o 5-6 mld to było by na poziomie ¼ MHCz czyli tak na oko 300 zł i o tym
pisze Wielgo (300-600) w ubiegłym roku podawali 19% wartości odtworzeniowej by
było ograniczenie przez cały czas obecnie 300-600 to przy nowych cenach ok. 8%-
16% Niestety w Rzepie Styczeń podął ze chodzi o 1% max 1.5% a to byłoby 30-45
zł ktoś powie ze może to pomyłka ale ja uważam że nie złe wieści z zasady nie są
pomyłka. Wynika z tego, że będą startować do negocjacji z pułapu 30 zł a
dopuszczają 300 i to od razu, ale rozciągnięte w czasie. Coś nam skapnie, tak
jak przed laty pisałem, jakieś symboliczne kwoty i to nie w gotowiźnie a w
jakichś ulgach, które nie dadzą wprost a pośrednio. Ale przyznam, że pomysł
dania poprzez umarzanie kredytu jest w istocie genialnie prosty no, bo jak
zrobimy remont to zapłacimy extra 7% VAT a w rachunku kolejnych 10% -13% które
zapłaci wykonawca, czyli jak dadzą nam 1.5% to można ich obśmiać a jak dadzą
nawet 20% -czyli to, co w ubiegłym roku, ale teraz wiadomo że to nierealne to
będą po prostu nasze pieniądze które im damy extra robiąc remont w
podatkach.Dobre nie!!!!! Ale faktycznie jak złączy się premię remontowa – 20 %
to cos może być. Problem w tym, że przez te audyty kredyty zapłacimy sporo
więcej niż byśmy to robili własnym pomysłem. Czyli jeden pies.
Zatem co robić?
Jak będziemy siedzieć cicho to niczego nie zrobią nawet tego, co teraz obiecują,
zatem trzeba wszcząć wrzawę czytaj zacząć kierować pozwy do sady popierając się
właśnie i MHCz i wyliczenie jej odszkodowania. Aha i tu jeden drobiazg w
omawianym czasie ona wcale nie miała zajętego mieszania !!! ok. 2000 roku jedno
mieszkanie było wolne a drugie od 2004 roku a tylko jedno jest zajęte w 2005
roku, czyli ECHR nie wdawał się w kwestie, że miała wolne czy nie. Zatem gdybym
ja wyskoczył z pozwem na ok. 5 mln i 1000 innych ( wcale nie 100,000) to może
ruch by się zaczął.
Nie wiem. Może ktoś inny ma jakiś pomysł - warto pogadać, ale z drugiej strony
jak maja mi dać za 10 lat 30 zł za 1 m 2 ale za to mam przepłacić za audyt itp.
To lepiej by mnie nie rozśmieszali. Jednakże jednego jestem pewien trzeba
walczyć tak jak kiedyś uważałem, że szkoda czasu to teraz uważam, że sprawy
zaszły za daleko i po prostu już trzeba walczyć.
Pozdrawiam
Temat: Dziennik
Miasteczko Mokotów_1
Oto pierwszy odcinek w wersji oryginalnej (w Dzienniku były nieznaczne skróty).
Przesyłam go podzielony na części, bo wiadomość jest za długa.
W piątek ciąg dalszy. Dzisiaj opublikowali pierwszy mini-tekścik z cyklu
Wczoraj-Dziś (Ujazdowskie, róg Matejki) ze starą i współczesną fotką. Pzdr.
(1) Miasteczko Mokotów
Proponujemy naszym Czytelnikom cotygodniowe spacery z historią, wspólne
odkrywanie zapomnianych reliktów dawnej Warszawy. Trasy będą dobierane tak, aby
można je było składać w szlaki dłuższych wędrówek. Na początek: Mokotów.
W końcu XIX w. tereny obecnego Górnego Mokotowa znajdowały się jeszcze
poza granicami miasta i stanowiły dobra ziemskie, których ośrodkiem był pałacyk
Szustrów przy ul. Puławskiej. Już w tamtych czasach poszczególne folwarki
wypuszczano w tzw. arendę, czyli dzierżawę. Grunty, przez środek których
przebiega dziś ul. Narbutta, zostały w 1897 r. nabyte przez Georga von Narbuta –
postać do tej pory nieznaną historykom, myloną z Ludwikiem Narbuttem,
powstańcem styczniowym, obecnym patronem wspomnianej ulicy. Ten Rosjanin
niemieckiego pochodzenia, świadom iż Mokotów stanie się z czasem dzielnicą
Warszawy, postanowił rozparcelować posiadane grunty, zwane „Kolonie we wsi
Mokotów, nr 1, 2 i 3” i lokować tu miasteczko. W ciągu roku mierniczy M.
Filleborn wytyczył rynek i sieć ulic oraz 262 działki budowlane na ogromnym
obszarze zawierającym się pomiędzy ulicami: Rakowiecką, A. Boboli, Ligocką i
Puławską. Rynek miasteczka przetrwał do dziś jako skwer im. A. Słonimskiego.
Wzdłużnie przecięła go ul. Narbuta, główna arteria miasteczka, ochrzczona od
nazwiska właściciela gruntów. Drugie „t” w nazwisku pojawiło się dopiero w
okresie międzywojennym i w ten sposób patron został „po cichu” zmieniony. W
ciągu kilku lat von Narbut sprzedał ponad sto placów, ale nabywcy traktowali je
jako lokatę kapitału i nie spieszyli się z zabudową, licząc na wzrost cen
gruntu po włączeniu Mokotowa do Warszawy. Nastąpiło to dopiero w 1916 r. i
odtąd można mówić o bujnym rozwoju dzielnicy, zabudowywanej początkowo willami
i fabryczkami, później zaś luksusowymi kamienicami. Mimo zniszczeń wojennych i
powojennych, możemy dziś jeszcze obejrzeć wiele z tamtych wspaniałości.
Stacja Metra „Pole Mokotowskie” stanowi dogodny początek spaceru. Po
wyjściu od strony gmachu SGH i przejściu ul. Rakowieckiej wkraczamy na teren
dawnego miasteczka Mokotów. Obecna al. Niepodległości była na jego obszarze
zaledwie skromną, wąską przecznicą, nazwaną ul. Spokojną, a w 1916 r. –
Włodarzewską.
Kamienice po obu stronach powstały pomiędzy 1928 a 1939 r., gdy ulica
była już poszerzona i włączona w ciąg prestiżowej trasy N-S. Od 1938 r. nosiła
obecne miano. Najstarszy dom po stronie wschodniej ma nr 158. Wzniesiono go w
l. 1928-29 dla małżeństwa Winklerów wg projektu W. Winklera, a po wojnie
podwyższono o piętro.
Sąsiedni dom nr 156 (proj. J. i J. Ostrowscy) uwieczniono przed wojną
na łamach fachowego periodyku. Dziś jest wewnątrz mocno zapuszczony, ale
zachował wspaniałą marmoryzację sieni wejściowej. Okładziny ścian, wykonane z
barwnego marmuru, lastryka lub płytek ceramicznych oraz wzorzyste posadzki, są
niemal normą w całej okolicy, a najpiękniejsze z nich możemy zobaczyć w
pobliżu, w domach nr 150 i 148,
...a po drugiej stronie ulicy: nr 165, 163 i 161, o ile oczywiście uda
nam się sforsować drzwi wejściowe. W domu spółdzielni Pracowników Umysłowych
(nr 159) mieszkał i w 1943 r. został aresztowany Janek Bytnar, ps. „Rudy”,
harcmistrz Szarych Szeregów, odbity z rąk Niemców w słynnej akcji pod
Arsenałem. Kamienica Wierzbickich (nr 157) wyróżnia się elewacją wyłożoną szarą
cegłą cementową, bardzo popularną w okresie międzywojennym.
Nieciekawa zabudowa fabryczna pod numerem 146 jest niedostępna dla
zwiedzających. W 1928 r. dla Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych
zaprojektował je St. Szcześniak. Warto wiedzieć, że wcześniej papier banknotowy
produkowano nieopodal, w więzieniu przy ul. Rakowieckiej, a przeniesienie
produkcji zostało wymuszone kilkakrotnymi przypadkami... kradzieży!
(cd w następnej wiadomości)
Temat: Budowa malego domku - ile potrzeba ????
Gość portalu: Dziewczyna napisał(a):
> George,pewnie nie uwierzysz, ale ja nawet nie zauwazylam,ze tam sa
> okiennice :P:P:P mimo wszystko, podoba mi sie ten domek, bo ma cos w sobie :)
>
> PS.
> Spojrzcie na stronke, ktora podala Kasia jest extra :)
> tylko co dokladnie wchodzi w orientacyjne koszty budowy,podane przy kazdym
> projekcie ? Wszystko poza dzialka ? :/
Dziewczyno do znudzenia będę powtarzał W koszty budowy wchodzi
nie zapomnij o tym poważny koszty połączenia materii w bryłę budynku
Im dłużej to trwa tym drożej recepty na to nie ma wolontariuszy chcących
ciężko fizycznie harować jak na lekarstwo. A może się mylę znacie takowych
Gdzie jest współczesny Judym gotowy harować za strawę i mieszkanie w tzw.
Pakamerze.
Proszę o adres to bardzo deficytowy dziś towar taki Judym
ale jak drogi oj.....oj.....o jej o jej nawet Ci tzw , z importu
fachowcy wschodniej kultury pracy , lub Górale etc. trudno to
w ogóle oszacować
Zwracam się
do eksperta na topiku tylko bez urazy trochę niech będzie na luzie
może weselej a może jakichś dowcip z czasów budowy ale
w miarę szczerze proszę odpowiedzieć jeśli łaska , ale :
To nie przesłuchanie w komisji śledczej proszę się nie bać .
Wszystko zostanie miedzy nami na forum publicznym i dla
Pożytku społecznego
Panie mif ile lat Pan budował bez szczegółów oczywiście
tak w przybliżeniu ile miesięcy trwały przestoje z różnych to powodów
jak choćby technologicznych . Nie chodzi mi o to że musiał Pan powiedzmy
dociułać pieniędzy w trakcie budowy domu , wiadomo czasy były ekonomicznie
bardzo niespokojne chodzi mi o te przerwy spowodowane ew .
niesolidnością robotników lub zła pogoda i czekanie na to aby ta góra piasku
wapna z domieszką cement i cegieł wysychała aby wznośić kolejne
warstwy no wie Pan nich się mury pną do góry, Ile lat przerw na traka zabawę
Oczywiście nie znam Pańskiego domu ni projektu ale zdaje się że zasada
budowy jest prawie taka sama stąd taki mój prowokacyjny skrót góra piasku
wapna i cementu
Uf.... ciężki musiał mieć pań los z tą tzw kierowniczą siłą
sprawczą jaką pełnił był pan w swoim czasie .
Pozdrawiam nie musi się pań spieszyć z odpowiedzią byle jeszcze tej wiosny
starczyło czasu Panu na skrutową wersję drogi przez mękę jak wielu jeszcze
osób śmie niesłusznie nazywać szczytne i pożyteczne w ogóle zajęcie
Budowa domu , mieszkania , willi , pałacyku , rezydencji
Zauważcie jak lawinowo rośnie cena z każdym słowem , a tu taki bezczelny jak
ja i podobni Smie nazywać to górą piasku wapna z domieszką cementu i cegieł
Ufff...... powinienem się wstydzić lub jakoś sam siebie przestać lubić , ale
Ni..eeeeeee potrafię
a nawet jak to mawiał
naczelny elektryk kraju
Nie chcem .i nie muszem .
Temat: Nowy Holiday Inn w Józefowie
Nowy Holiday Inn w Józefowie
Centrum hotelowo-konferencyjne powstanie w malowniczym zakolu Świdra. To
pierwsza tak duża i luksusowa inwestycja komercyjna na linii otwockiej.
- Obiekt będzie funkcjonować pod szyldem Holiday Inn, ale inwestorem jest
spółka z polskim kapitałem - zapowiedział wczoraj Marcin Górzyński, prezes
spółki deweloperskiej Aquila Park. Jego firma finansuje cały projekt szacowany
na blisko 20 mln euro.
Hotel ze 150 pokojami, 11 salami konferencyjnymi, basenem, centrum SPA i polem
golfowym w Józefowie zostanie otwarty na początku 2007 r.
- Ekskluzywna miejscowość, ekskluzywny hotel. W mieście brakowało porządnych
restauracji. Teraz będą - cieszy się Stanisław Kruszewski, burmistrz Józefowa.
Nad Świdrem jak nad Bałtykiem
Czy hotel o wysokim standardzie tak daleko od centrum Warszawy ma sens?
Wystarczy spojrzeć na mapę. Przez dobre 50 km wzdłuż Wisły, od Falenicy po
Pilawę, ciągnie się nieprzerwany pas lasów. Oprócz niego między Józefowem a
Otwockiem wije się Świder - ostatnia czysta rzeka na Mazowszu. - Kąpać się w
niej nie można, bo jest za płytka, ale brodzić - jak najbardziej - zapewnia
burmistrz.
I mówi z dumą, że bez wcześniejszych inwestycji w infrastrukturę powstanie
takiego hotelu byłoby niemożliwe. Dzięki funduszom unijnym w tym roku zaczęła
się budowa sieci wodno-kanalizacyjnej za mniej więcej 40 mln zł. Będzie gotowa
w przyszłym roku.
Świder miał już swoje wielkie dni. Przed stu laty z okładem odkrył go
Michał Elwiro Andriolli. Wzniósł tu pierwsze drewniane wille. Przez kolejne
kilkadziesiąt lat w czasie wakacji przyjeżdżały tu tłumy letników - głównie
warszawskich Żydów. Były setki pensjonatów, pokoików do wynajęcia, willi.
Gdy zaczęła się niemiecka okupacja, plaże w Świdrze musiały zastąpić
warszawiakom plaże bałtyckie. Już w piątek wieczorem pensjonaty i hoteliki
zapełniały się warszawiakami, a w ogródkach i na werandach restauracji dawano
koncerty oraz wystawiano sztuki.
W PRL kurort podupadł. Pensjonaty zajął kwaterunek. Restauracje zamknięto.
Hotele przestały istnieć.
Z kamieniem na elewacji
Zapowiadana inwestycja spółki Aquila Park na terenie 11-hektarowej działki to
prawdziwa rewolucja w dziejach Józefowa. Znów pojawią się tu przyjezdni, nawet
ze świata.
- 70 proc. naszych gości stanowić będą klienci korporacyjni z warszawskich
firm, ale nie tylko - uważa Marcin Górzyński z Aquila Parku.
Hotel będzie miał prostą modernistyczną architekturę. Na pierwszy rzut oka
kojarzy się z powrotem architektury przełomu lat 50. i 60. minionego wieku.
- Dwa niskie trzypiętrowe skrzydła na rzucie wycinka elipsy zwiąże wspólny
rdzeń. Do tego dołączymy aneksy z salami konferencyjnymi i basenem - tłumaczy
współautor projektu Igor Galas z pracowni PRC Architekci.
Inwestycja w Józefowie będzie miała wysoki standard wykończenia. Na elewacjach
pojawi się kamień, ale zabraknie drewna tak charakterystycznego dla starych
domów linii otwockiej.
- Drewno było w pierwszych projektach, ale przepadło. Jest zbyt drogie. -
przyznaje Igor Galas.
Szkoda, bo mimo przyzwoitej architektury i dobrego wpisania budynku w las
mógłby on stanąć w dowolnym miejscu Polski.
miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,3040255.html
Temat: Warsztaty Gob Squad 4-11.07 Lodz
Warsztaty Gob Squad 4-11.07 Lodz
Warsztaty Gob Squad, 4-11.07.2005 Lodz, Polska
Gob Squad to wyjatkowy, niezwykle popularny w Niemczech i Europie zespol
artystow brytyjskich i niemieckich tworzacy performance, instalacje, filmy,
spektakle wykorzystujacy nowe media i technologie. Gob Squad posluguje sie
roznymi formami wyrazu, wystepuje glownie poza instytucjami artystycznymi
prezentujac swe projekty w przestrzeni miejskiej, biurach, prywatnych domach,
sklepach, hotelach i na stacjach kolejowych.
W ostatnich latach grupa koncentrowala sie na pracy na bazie "Live Interactive
Film", widowiskami, w ktorych publicznosc wchodzi w interakcje z aktorami
dzieki projekcjom na zywo.
Uczestnicy warsztatu wraz z aktorami z Gob Squad beda razem pracowac metoda
"Live Interactive Film", eksperymentowac, poznawac slownik i narzedzia
wypracowane przez grupe.
Wiecej informacji o Gob Squad i warsztacie ponizej.
Warsztat jest bezplatny, prowadzony w jez. angielskim. Uczestnicy pokrywaja
koszty podrozy i zakwaterowania w Lodzi.
Zapraszamy serdecznie rowniez osoby nie majace doswiadczenia teatralnego!
Przeslij dalej!
Więcej informacji:
0049-30-24721359
e-mail: info@gobsquad.com
Gob Squad is a group of English and German artists who have been working
collectively with performance, media and new technology since 1994. Gob Squad
produces performances, installations, films, and live events. In our work
pleasure and entertainment stand side by side with conceptual rigour and an
uncompromising approach to artistic innovation. Gob Squad instinctively work
in a variety of forms, making the framing of each project central to its
artistic concerns. The company has always sought to produce and present its
work outside of arts institutions, often siting its projects in urban
environments such as offices, houses, shops, hotels and railway stations, as
well as producing work for radio and internet broadcast and pieces for
galleries and theatres.
The work is fuelled by the collage and collision of a dizzying range of
cultural sources. In the Gob Squad world “real life” is seen in
the widescreen format of the latest Hollywood blockbuster, and the shiny,
artificial surfaces of the digital world come to convey powerful emotions of
longing and desire. Gob Squad’s work playfully looks at the construction
of contemporary identity and the need for fantasy and spectacle in making
sense of everyday life.
Over the last few years the company has concentrated on developing “Live
Interactive Film” in works such as “Room Service”,
“Super Night Shot” and their most recent project “King Kong
Club”. This has often involved a type of performance that is processed
through the frame of video and involves direct contact to audience and members
of the public.
The 7 day workshop will share Gob Squads experience of making Live Film with
the participants, allowing them to play with the tools and vocabulary that the
company employs. The participants will be encouraged to think instinctively
about images initially favouring visual and sensuous aesthetics before
interpretation and analysis. The final phase of the workshop will take the
theme of “wishes and desires” to encourage participants to produce
their own set of short “Live Film” performances.
The group is based in Berlin, Hamburg and Nottingham.
Funded by Kulturstiftung des Bundes.
Projekt w ramach festiwalu Czterech Kultur w Lodzi.
www.gobsquad.com
Temat: Do dziś nie powstał szlak kultury Żydów ...
Do dziś nie powstał szlak kultury Żydów ...
Jeśli zechcesz poszukać śladów po Żydach Śląska i Zagłębia, to czeka Cię
spore rozczarowanie. Po żydowskich zabytkach nie oprowadza żaden przewodnik,
ani szlak turystyczny. - Najlepiej by było, gdyby ktoś złożył u nas projekt w
tej sprawie - tłumaczą w Urzędzie Marszałkowskim.
Ślady po Żydach można odnaleźć w prawie każdym mieście regionu. To ponad 40
nekropolii, kilka budynków, w których niegdyś mieściły się synagogi, lub domy
zaprojektowane przez słynnych żydowskich architektów. Według statystyk Żydzi
z Izraela to druga po Niemcach grupa turystów odwiedzająca województwo
śląskie. Tyle że my niewiele mamy im do zaoferowania. W efekcie Żydzi
spędzają swój czas w muzeum w Oświęcimiu i na krakowskim Kazimierzu. Na
Śląsku nie potrafimy zatrzymać ich na dłużej.
- Jest turystyczny szlak architektury drewnianej, powstaje szlak architektury
przemysłowej. O śląskich Żydach nikt nie pamięta. Szkoda, bo omijają nas
turyści, a koło nosa przechodzą spore pieniądze - mówi Dariusz Walerjański,
historyk opiekujący się żydowskimi zabytkami. - Stworzenie takiego szlaku
wcale nie byłoby trudne, ani czasochłonne, bo o Żydach ze Śląska i Zagłębia
wiemy całkiem sporo, a zabytki są zinwentaryzowane. Trzeba przygotować
foldery w kilku językach, mapę zabytków i porządną stronę internetową -
dodaje Walerjański.
W Urzędzie Marszałkowskim rozkładają jednak ręce. - Na razie pracujemy nad
szlakiem przemysłowym. To dla nas priorytetowa sprawa. Gdy skończymy, być
może zajmiemy się i szlakiem judaików - mówi Janusz Raczek, dyrektor wydziału
promocji regionu, turystyki i sportu.
Tworzenie szlaku chce wspomóc ambasada Izraela w Polsce. - W publikacjach o
polskich Żydach Śląsk i Zagłębie są wyraźnie zaniedbywane. Czas to zmienić.
Możemy wam pomóc, np. wspólnie wydać publikacje - deklaruje Michał Sobelman,
attaché kulturalny ambasady. - Służymy wszelką możliwą pomocą merytoryczną -
dodaje Jan Jagielski z Żydowskiego Instytutu Historycznego z Warszawy.
Wojciech Zamorski, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego: - Najlepiej by było,
gdyby zainteresowani złożyli u nas odpowiedni projekt. Pieniądze się znajdą,
bo mamy do dyspozycji kilka różnych funduszy. Szlak wcale nie musi powstawać
w urzędzie. Równie dobrze mogą go stworzyć np. instytucje pozarządowe.
Jak mógłby wyglądać szlak kultury żydowskiej w województwie śląskim, czyli co
i gdzie można zwiedzić:
Będzin: cmentarz żydowski, teren dawnego getta, nowo odkryta synagoga
Mizrachi
Bielsko-Biała: cmentarz z jednym z najpiękniejszych domów przedpogrzebowych w
regionie
Cieszyn: cmentarz z najstarszymi w regionie macewami
Czeladź: cmentarz. Na nagrobkach rekonstruowane są polichromie
Gliwice: dwa cmentarze żydowskie - stary i nowy. Podobno na jednym z nich
pochowana jest matka Karola Marksa. Poza tym na nowym cmentarzu spoczywają
dziadkowie Oscara Troplowitza, wynalazcy kremu Nivea, oraz rodzeństwo Edyty
Stein. Można też zobaczyć monument poświęcony gliwickim Żydom poległym na
frontach I wojny światowej. Są też plac po synagodze oraz ślady po zamożnych
żydowskich przemysłowcach: Oscarze Caro (willa Caro) oraz Friedlanderach
(jedna z kamienic na starówce). Wreszcie można też podziwiać Dom Tekstylny
Weichmanna, perełkę architektury autorstwa żydowskiego architekta Ericha
Mendelsohna
Katowice: cmentarz żydowski, plac po synagodze
Kromołów pod Zawierciem: cmentarz
Krzepice: ruiny synagogi, unikatowy cmentarz z XVIII w., a na nim ok. 100
żeliwnych macew
Mikołów: cmentarz
Pszczyna: cmentarz, stara synagoga (dziś kino)
Wielowieś: cmentarz z barokowymi nagrobkami, stara synagoga - dziś magazyn
zbożowy
gazeta wyborcza
Temat: a propo "kosztownych urlopów" macieżyńskich ...
Fajnie, że odpowiedziałaś.
Tak jak pisałam, niczego nie można być pewnym... Trzy dni temu dowiedziałam
się, że mój dział w firmie będzie likwidowany. Był to niezły pretekst dla mnie,
aby poinformować kerownika (to nie literówka) o szczęśliwym zbiegu
okoliczności. Cóż z tego. Teraz już wiem na 100%, że nie będzie dla mnie
miejsca po macierzyńskim (jak się to pisze?!).
Nie wiem ile jezcze mój dział pociągnie. Nie wiem co zrobią ze mną po jego
likwidacji... Mam wąską specjalizację.
No i co mi po tej cholernej umowie? ZUS do końca macierzyńskiego, potem zielona
trawka.
Mam jeszcze zlecenia przez internet, ale raz są, raz ich nie ma. Dowiadywałam
się ostatnio, jakie mam szanse na zatrudnienie: spore, jeśli założę własną
działalność. To już wolę szukać zleceń przez net.
Ogólnie marazm.
Wkurza mnie ta sytuacja. Moja firma ma więcej prezesów niż pracowników.
Ostatnio nawiedzają nasz dział i karzą mi robić projekty swoich pieprzonych
wypasionych wnętrz. Za friko oczywiście. Wyobrażasz sobie?! Jeżdzi taki jeden z
drugim BMW, mieszka w willi za miastem (+ ranczo w Zakopanem) i nawet ci nie da
stówy za obmiar mieszkania. Przecież jestem pracownikiem jego firmy! Mam
obowiązek zrobić mu projekt! Najgorsze jest to, że przyprowadzają swoich
znajomych, rodzinę i cholera wie kogo jeszcze. Po prostu dno. Wykorzystują
ostatnie miesiące mojej pracy. Coś jeszcze... Nie kupią mi legalnego programu
do pracowniczego kompa (9 klocków brutto, toż to rozbój w biały dzień), więc
projekty robię w domu. W robocie oczywiście siedzę przepisowo. Dno. Nie będę
pisać ile mi dają na miesiąc. Zasadniczo powinien mi wystarczyć uścisk ręki
prezesa.
Może to i lepiej, że ta farsa się skończy. Będę miała więcej czasu na robotę za
kasę.
Nie masz czasami wrażenia, że działalność projektowa jest traktowana w tym
kraju jak działalność charytatywna, tudzież kosztowne hobby? Mój facet grafik
pracuje na zmianę: 6 miesięcy roboty za 800 stów, 6 miesięcy bezrobocia. .
Oprócz tego non stop jest rżnięty przez internet, bo mu nie płacą za zlecenia
(ostatnio w ogóle z tego zrezygnował).
Zdenerwowałam się. Polityka firmy nie jest mi obca i gówno mi to dało. Czułki
mi opadły. Cholerny krakówek. Po co ja się tu przeprowadzałam?! Ta centusiowska
mentalność przyprawia mnie o wrzody żołądka. Hasło "krakowski targ" wychodzi mi
już bokiem. W moim przypadku nawet nie ma mowy o targowaniu się. Wyciskają mnie
jak cytrynę. A nuż pójdę na L4 i kto im zrobi projekt za friko...
A ja muszę robić, bo wciąż mam nadzieję, że mnie jeszcze gdzieś wcisną razem z
moim kompem bez legalnego oprogramowania. Żeby chociaż ten ZUS był.
Sorry za totalnie chaotyczny charakter mojego postu, ale musiałam się wygadać.
W moim stanie nie powinnam ściskać wszystkiego w sobie. W moim stanie w tym
stanie w ogóle chyba nie powinnam istnieć.
Mam nadzieję, że następna moja wypowiedź będzie bardziej konstruktywna.
Pozdrawiem Cię i dzięki Ci za cierpliwość (jeśli dotrwałaś do tego momentu).
Wszystkich innych uciśnionych przez politykę prezesów też pozdrawiam.
Temat: International day....
International day....
Pamietacie jak pytalam, w jaki sposob ugotowac zarcie dla stu osob? Teraz juz
wiem – dzieje sie to w pocie czola i ogolnym wkurwieniu i zmywajac tysiace
przypalonych garow dokladnie 2 dni.
Krotkie sprawozdanie:
Caly piatek rano z psiapsiola Nr. 1 obieralysmy fasole i kroily mieso i
przyprawialy mieso wg. instrukcjci przy duzej pomocy Piranhii. W nagrode
uslyszalysmy, ze niedosolone, niedopieprzone itd.
Caly piatek po poludniu psiapsiola Nr. 1 pilnowala Piranhii usilujacej
wprowadzic nowy lad na terenie Interational School a ja przypiekalam mieso na
patelni wielkiej jak stol i ciezkiej jak slon i wrzucalam do duzego gara,
gdzie gotowalo sie dalej.
Caly piatek wieczor szorowalam gary mnw takie duze i ciezkie jak ja, a
pisapsiola Nr. 2 (psiapiola Nr. 1 padla i poszla do domu mowiac na odchodnym,
ze plany posiadania dzieciecia odsuwa na nasepne dziesieciolecie) z Piranha
marudzaca w samochodzie wozila w te i we wte grupe kucharzy.
Caly piatek wieczor pozny po polozeniu Piranhii spac doprowadzalam do ladu
nasze mieszkanie.
W sobote rano razem z Piranha dokonywalam reszty zakupow, drukowalam jakies
przez gl. organizatora, czyli mojego meza zapomniane kartki z cenami i inne
pierdoly. Potem oddalam Piranhe wciaz jeszcze na pol nieprzytomnej psiapsiole
Nr. 2 i zabralam sie za obieranie i krojenie na plasterki stosu plantains,
robiac krotkie przerwy na coraz bardziej wkurwione przypominanie kucharzom i
organizatorowi gl. ze czas nie jest z gumy i jedenasta nie bedzie pozniej niz
bedzie tylko dlatego, iz im wszelkiego talentu organizacyjnego brak.
Potem sie okazalo, ze frytownice to i owszem, oni zorganizowali, ale nie na
zewnatrz, gdzie beda sprzedawac, tylko w tej przemyslowej garkuchni, wiec
spedze impreze nie wsrod ludzi, tylko wrod garow, piecow i bananow.
Od jedenastej do czwartej pieklam banany, podgrzewalam czego zabraklo,
szorowalam gary i usmiechalam sie glupio do gosci, ktorzy koniecznie chcieli
poznac zone ogranizatora gl., przylazili do kuchni i zawsze zadawali to samo
kurewskie sakramenckie pytanie „ooooo, you are not wearnig african dress?
Why? They are soooo beautiful!“. Mialam tez trzy przerwy: dwie na papierosa i
lampke wina, ktore przyniosl mi jedyny litujacy sie nad moim losem Behemot
plus jedna dluzsza na zorganizowanie akcji szukania Piranhii, ktora zgubila
sie psiapsiole Nr. 2 jak ta poszla siusiu (na imprezie bylo ok. 2’000 osob i
bez szukania przez megafon sie nie obeszlo – akcent zreszta niezwykle
egzotyczny, po ktorym przylazacy do kuchni pytali nie tylko o african dress
ale rowniez “what for a funny language are you speaking with your son?”). O
17-tej psiapsiola Nr. 2 oddala mi nieoczekiwanie dziecie mowiac, ze idzie do
domu, bo juz nie moze a projekt posiadania dzieci odklada do nastepnego
wcielenia. Wtedy to przezylam atak wscieklosci i rozpaczy widzac ile jeszcze
mam garow, podlog, zarcia itd itp plus Piranhe do pilowania. Behemot widzac,
iz za chwile sie rozloze przejal Pirahne (choc mial byc tylko gosciem i Bog
niech mu wynagrodzi) a ja skoncentrowalam sie na szorowaniu. O 18-tej zjawila
sie ekipa reprezentacyjna, sciagnela “beautiful African dresses” i
powiedziala, ze moge sobie isc, oni sprzatna reszte. Tak wiec przez godzine
siedzialam gapiac sie bezmylsnie na Piranhe oblewajaca mnie woda z
nowonabytego wielkiego pistoletu az mnie maz wyrwal z tego letargu przynoszac
suchy sweterek i mowiac, ze juz posprzatane i jedziemy na drinka z wszystkimi
pomagierami.
W samochodzie do drinka udalo mi sie zasnac i trudno bylo mi sie obudzic. A
potem sluchalam jak bylo swietnie, jak sie ludziskom podobalo, ilu nowych
ludzi ekipa poznala, co i gdzie wygrala Piranha, itd. Sluchalam i sluchalam
popadajac w coraz wiekszy stupor az nagle wyrwaly mnie z niego czyjes
slowa “and next year, additionally to our food we will sell african
artwork…”. Podskoczylam jak oparzona i powiedzialam glosem najbardziej
jadowitym na jaki mnie stac “WITHOUT ME!!!!!!”.
Poznym wieczorem mezowi zebralo sie na nowego drinka, gadanie bez konca i
romantyczny wieczor. Niewiele z tego pamietam….
Niedziele mozna opisac bardzo krotko – spalam caly dzien z przerwami na
skonsumowanie i wypicie czegos tudziez zrobienie siusiu. Przy tym tak mnie
bolal kazdy miesien rak i nog, ze nawet urwanie papieru toaletowego bylo
katorga.
Teraz powoli dochodze do siebie – jak juz dojde, to moze opisze “przygody w
kuchni restauracyjnej”, bo taka kuchnia plus zachowanie w niej sie
nieznajacego jest bardzo zabawna.
Teraz sobie troche poplanuje. Jeszcze w czwartek planowanie wnerwialo mnie
totalnie i bylam zdania, iz jestem przepracowana i nie lubie tej roboty.
Dzisiaj uwazam ze planowaje do jedno z najprzyjemniejszych zajec na tej
planecie.
Xurek padniety zupelnie.
Temat: O Zakopanym
"Zakopane ma zespó³ skoczni narciarskich na stokach Krokwi, kilka wyci¹gów
narciarskich, m.in. na Nosala i Butorowy Wierch, kolej linowo-terenow¹ na
Guba³ówkê (od 1938 r.), kolej linow¹ z KuŸnic na Kasprowy Wierch (od 1936 r.),
pokonuj¹c¹ odleg³oœæ 4292 m i ró¿nicê wysokoœci 936 m oraz wiele znakowanych
szlaków turystycznych. Funkcjê uzdrowiskow¹ sprawuj¹ przede wszystkim
sanatoria i baseny cieplic w Jaszczurówce oraz na stoku Anta³ówki. Wiêkszoœæ
mieszkañców utrzymuje siê z obs³ugi ruchu turystycznego i wypoczynkowego oraz
imprez sportowych. Przemys³ jest s³abo rozwiniêty, ograniczony g³ównie do
zak³adów przemys³u spo¿ywczego. Miasto jest oœrodkiem tradycji folkloru
podhalañskiego i wytwórczoœci sztuki ludowej (rzeŸba i zdobnictwo w drewnie
oraz w metalu i skórze, kowalstwo artystyczne, malarstwo na szkle, haf-
ciarstwo). Zaplecze dla rozwoju rzemios³a artystycznego i obs³ugi mchu
turystycznego tworzy rozwiniête szkolnictwo, m.in. Pañstwowe Liceum Technik
Plastycznych im. A. Kenara, Zespó³ Szkó³ Tkacko-Koronkarskich im. H.
Modrzejewskiej, Zespó³ Szkó³ Hotelarsko-Turystycznych.
Tradycje lokalne i regionalne kultywuj¹ zespo³y ludo-we; liczne s¹ te¿ imprezy
kulturalne i folklorystyczne, jak doroczne ogólnopolskie salony sztuki (lutowy
i marcowy), Dni Muzyki Karola Szymanowskiego, Miêdzynarodowe Festiwale
Folkloru Ziem Górskich i inne. Dzia³a tu Teatr im. Stanis³awa Ignacego
Witkiewicza, liczne galerie sztuki, m.in. W³adys³awa Hasiora oraz im. W.J.
Kulczyckich, Muzeum Kornela Makuszyñskiego, Izba Pamiêci Bronis³awa Cecha,
Zagroda Jana Krzeptowskiego Saba³y, Muzeum Karola Szymanowskiego w
willi "Atma", Muzeum Jana Kasprowicza (wraz z mauzoleum) w jego willi oraz
kilka pomników, m.in. T. Cha³ubiñskiego i J. Saba³y (wspólny). Muzeum
Tatrzañskie im. dra Tytusa Cha³ubiñskiego, utworzone w 1888 r., gromadzi
zbiory z dziedziny historii oraz przyrody i geologii Tatr. Jego filia,
mieszcz¹ca siê w chacie "Tea", mieœci zbiory etnograficzne. Miejscowe
stowarzyszenia reprezentuj¹ m.in.: Zwi¹zek Podhalan, Tatrzañskie Towarzystwo
Kulturalne, Towarzystwo Ochrony Tatr, Towarzystwo Mi³oœników Tatr, Towarzystwo
Muzyczne im. K. Szymanowskiego, Stowarzyszenie Przyjació³ Twórczoœci Jana
Kasprowicza. W mieœcie wychodz¹ periodyki o tematyce zwi¹zanej z Tatrami i
Podhalem: ,,Tygodnik Podhalañski", "Hale i Dziedziny" (miesiêcznik),, Tatry"
(kwartalnik), "Rocznik Podhalañski".
Z ciekawszych budowli Zakopanego mo¿na wymieniæ chaty góralskie w
Koœcieliskach oraz projektowane przez S. Witkiewicza domy w stylu
zakopiañskim: "Pod Jedlami", "Zofiówka", "Oksza",,Witkicwiczówka", "Koleba" i
inne, a tak¿e sanatorium ,,Warszawianka" i kaplicê w Jaszczurówce, tak¿e jego
projektu. W KuŸnicach znajduj¹ siê resztki zabudowañ po hucie i walcowni."
Ale to ze tom hutom i walcowniom, to mie blank zaskoczouo.
Temat: zachpom - golfowa potęga
zachpom - golfowa potęga
to będzie już chyba czwarte (za głosem):
We wrześniu w okolicach Radunia koło Choszczna rozpoczną się pierwsze prace
na terenie nazwanym Modrym Lasem. Według zamysłu twórców będzie to wyjątkowo
piękny kompleks z polem golfowym.
Czekamy jeszcze na pozwolenie na budowę. Najtrudniejsze są początki, ale mamy
je już za sobą - mówi właściciel terenu, Artur Gromadzki, który pochodzi z
Choszczna, a na stałe mieszka w Szwajcarii. Modry Las jest oddalony od
Choszczna tylko pięć kilometrów i stanowi doskonałe miejsce do wypoczynku i
rehabilitacji. Posiadłość obejmuje 130 ha ziemi, otoczona jest lasem i dwoma
jeziorami. Na tym obszarze planowane jest zlokalizowanie osiemnastodołkowego
pola golfowego o standardzie światowym. Na terenie kompleksu zbudowanych
zostanie około dwustu luksusowych, prywatnych domów i obiekt klubowy wraz z
odpowiednim zapleczem. Wille usytuowane będą przy prywatnych uliczkach na
działkach o wielkości od 800 do 1500 metrów kwadratowych. Cały teren zostanie
ogrodzony i non stop będzie monitorowany. Projekt przewiduje możliwość
wykorzystywania niektórych budynków jako centrum konferencyjno-szkoleniowego.
Plan pola golfowego został stworzony przez firmę Gary Player Design Company
na Florydzie. Jej właściciel jest legendą światowego golfa, czterokrotnie
zdobył Wielkiego Szlema. Projektanci z tej firmy wykorzystali naturalne
ukształtowanie terenu koło Radunia i scenerię otaczających go lasów. Już
teraz wiadomo, że honorowe członkostwo klubu z numerem pierwszym posiada G.
Player, który w maju przyszłego roku przyjedzie do Choszczna.
ROZMOWA Z ARTUREM GROMADZKIM, WŁAŚCICIELEM MODREGO LASU
Głos: - Skąd pomysł, aby w okolicach Choszczna powstało pole golfowe?
Artur Gromadzki: - Bardzo spodobał mi się teren koło Radunia przeznaczony do
sprzedaży. Kiedy wspomniałem o nim koledze, Russelowi Tully'emu, który jest
architektem pól golfowych bardzo wysoko ocenił jego walory.
Modry Las to piękna i trochę dziwna nazwa.
Szukałem takiej nazwy, która jest krótka, ładna i łatwa do wymówienia w
różnych językach.
Pańskie plany są bardzo odważne i rozległe...
Jestem analitykiem inwestycyjnym, pracowałem w USA, a teraz w Szwajcarii,
wiem więc, co to jest zwrot kapitału. Za dwa lata powstanie tu pierwsze
dziewięć dołków, dopiero za pięć lat będzie można mówić o dojrzałym golfie.
Czy jest to pański powrót do korzeni?
Połączyłem wiedzę z lokalnym sentymentem i dlatego zainwestowałem. Mam duży
sentyment do tych ziem, choć mieszkam w Genewie, to właśnie w Choszcznie przy
ulicy Mickiewicza jest mój rodzinny dom. Mój ojciec, Jan Gromadzki, był
pierwszym burmistrzem Choszczna.
Temat: KORUPCJA w SPÓŁDZIELNIACH MIESZKANIOWYCH
SMB Jary; Statut nie przyjęty przez Przedstawicieli , opozycja zaskarżyła
zasadność prawną zebrańPRZEDSTAWICIELE 80 bloków 15 tysięcznej społeczności
Ursynowa nie przyjęli STATUTU proponowanego przez zarząd oraz firmy budowlane
wykonujące od lat zlecenia na naszym terytorium. Przyszło tylko około 35 osób
na 80 których oczekiwano. W każdej chwili widząc porażkę zarządu i jego
popleczników gotowe było wyjść ze sali obrad około 5 osób. Naruszono też
wyraźnie konieczne procedury przez kolejne komisje wnioskowe. Stało się sprawa
powszechnie znaną , że wszelkie uwagi zgłaszane przez spółdzielców do statutu
odnośnie wybierania władz spółdzielni prezesów i rad nadzorczych, oraz kontroli
nad 200 milionowym majątkiem SMB Jary wyrzucano sukcesywnie na śmietnik.
Niektórzy mówią, ze uwagi wyrzucano do rynsztoka.Przedstawiciele reprezentujący
80 bloków w sobotę; 13 i 20 grudnia z naruszeniem procedur –nie przyjęli
projekt statutu, głównie dlatego, m.in. że zabrakło ForumW odpowiedzi
opozycja planuje rozpocząć blokadę spółdzielni do czasu aż odwołane zostaną
niektóre osoby z tzw stuktur. Niektóre osoby ze strachu przed kompromitacją, i
odpowiedzialnością karną same zaczęły składać rezygnację lub planują ją
złożyć.Głosowania, odbyły się w sali obrad przez podniesienie ręki bez udziału
członków komisji skrutacyjnej, która licząc głosy w swojej ręce mandatu nie
trzymała i nie liczyła.Zasadnicza zmianę , jaką chce wprowadzić nowelizacji
statutu, dotyczy rozszerzenie kompetencji zarządu, i brak materialnej
odpowiedzialności dla członków zarządu i rady nadzorczej. Zarząd może dowolnie
już brać kredyty, może sprzedawać domy, bloki wille, nieruchomości nie tylko
bez brak materialnej odpowiedzialności , ale nie musi nawet o tym informować
swoich członków.Zgodnie z nim, prezes SMB Jary R.Sołtysiak może stać się
dożywotnim reprezentanto – hrabią Ursynowa.Bardzo jest też niejasny też jest
sposób jego odwołaniaWedług naszych sondaży, 99 proc. spółdzielców chce
zmiany, ale nie potrafi na razie jej dokonać.Pewne jest natomiast, że
spółdzielcy chętnie by za zmianę swojego sposobu zarządzania zapłacili.
Najważniejsze jest to, ze mają czym zapłacić, i jest tu sporo kasy o którą
warto zabiegać.To była pełna farsa, brudne plądrowanie statutu, przestępstwo
przeciwko sąsiadom Ursynowowi i Warszawie – ocenili przebieg „akcja statut”
spółdzielcy. Szkoda, ze nie mamy nagrania wideo nie mamy fotografii, jak
głosują przedstawiciele. To zwykłe oszustwo, wszyscy to widzieli. W pseudo
protokołach pisanych przez wynajętych skrobaczy pseudo dokumentów tego nie
będzie.Uważa ponadto, że w trakcie głosowania naruszono wszelkie normy
procedury, dlatego nikt, jak się wyraził, przy zdrowych zmysłach, nie może tego
uznać. Weszliśmy w aktywny etap przewrotu spółdzielnią, Nasze zadanie polega na
tym, aby przekreślić plany zarządu. Nie obyło się też bez spektakularnych
wydarzeń i incydentów. Natychmiast w trakcie głosowań, na znak protestu,
rzucił mandatem Wojciech Sztolcman., zaapelował przy tym do kolegów, aby poszli
jego śladem.Z kolei jeden z przedstawicieli został uderzony plastikową butelką
z wodą mineralną, gdy po głosowaniu wyszedł do toalety przy szatni. Bardzo
wątpliwą pod względem bezpieczeństwa dla zebranych przedstawicieli była
równoczesna impreza pt „ Zbieramy pluszowe zabawki dla biednych dzieci. Na
Święta” A jakby ktoś z misiem wrzucił petardę do pudła ? Jeden wybuch
terorystyczny dobrze pamięta poprzedni Zarząd Spółdzielni Jary właśnie w” Domu
Sztuki” Czy w tej sytuacji zarząd będzie dalej pchał się ze statutem? Zarząd
czeka tajna narada z przedstawicielami firm budowlanych pilnujących tu na
Jarach swoich zleceń o wysokości od 10 do 1000 milionów ero. Przyjęte
minimalna 10 % od zleceń to na Jarach jest 4 miliony do podziału. Panuje tutaj
jak wszędzie zasada; im mniej osób do podziału to lepiej. . Według
obserwatorów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że posłowie na Sejm RP w końcu
dopną tego, ze niezależna prokuratura np. z Gdyni, czy z Białegostoku zbada
dokumenty finansowe i prawne Spółdzielni Jary. Ostateczny kształt statutu
powinien zostać zatwierdzony osobno przez 80 bloki na wspólnych z odpowiednią
procedurą wypracowanych zasadach. A może spółdzielcy nie chcą już spółdzielni ?
Może chcą się przekszałcić, albo w e wspólnoty , albo w spółki akcji, gdzie
każda akcja to mieszkanie.Jedno jest pewne. Tak dalej być nie może.
Błąd! Nie podano nazwy pliku.
Strona 3 z 4 • Znaleziono 145 wyników • 1, 2, 3, 4