Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: projekty domu PERŁA
Temat: PERŁY I ŁOTRY SZANGHAJU
Do opracowania:
PERŁY I ŁOTRY SHANGHAJU - zespół założony przez Grzegorza Majewskiego i Marka Razowskiego, jako naturalna konsekwencja udanego, spontanicznego jam session na dwa wokale, które odbyło się dnia 01.10.1992 na klatce schodowej domu przy ul. Bronisławy 6 w Katowicach. Repertuar owego jam session, wprawdzie, znacznie wykraczał poza obszar szantowy (począwszy od symfonii Beethovena poprzez Taniec z szablami i Lot trzmiela), jednak to właśnie pieśni w stylu o Sally Brown co żuła tytoń rozpaliły w chłopakach długoletnią pasję śpiewania i pozwoliły objawić się światu w nieodległej przyszłości.
W ciągu niespełna trzech następnych tygodni zespół uformował się w pełnym składzie, powiększając się o kolejnych entuzjastów Sally Brown : Konrada Irzyka, Sławka Olko i Piotra Wierzbika, by zadebiutować w listopadzie 1992 na festiwalu Tratwa w Katowicach i zdobyć od razu drugie, punktowane miejsce, promujące ich na festiwal Shanties do Krakowa. Niestety tuż po debiucie Piotr Wierzbik odszedł z grupy i chłopaki zmuszeni byli ogłosić się samozwańczo na długie lata pierwszym czteroosobowym boysbandem szantowym .
Następne lata to, czego chłopcy się nie spodziewali, przede wszystkim ciężka praca i mozolne zdobywanie kolejnych laurów ale i batów na wielu ogólnopolskich festiwalach szantowych. To pasmo mniej lub bardziej spektakularnych debiutanckich wpadek i sukcesów na konkursach, by wymienić największe: Złota Szekla `93; Kubryk `93; Bezan `93; Kopyść `94; Prosiak `94 (rewelacyjna i niezapomniana impreza w Jaskini Wierzchowskiej pod Krakowem ), nagroda Stana Hugilla za wkład w rozwój i kultywowanie szanty klasycznej na festiwalu "Shanties '95" w Krakowie.
W sierpniu 2000 zespół wydaje ostatnią jak dotąd swoją płytę studyjną Kanał Lewy, Kanał Prawy, po czym kilka miesięcy później zawiesza działalność. Grzegorz Majewski oraz Marek Razowski angażują się wraz z kanadyjskim szantymenem Tomem Lewisem i ze szczecińską QFTRY w międzynarodowy projekt szantowy Poles Apart. Efektem jest płyta On, My, Ocean, która ukazuje się w grudniu 2001. Prawdopodobnie jest to pierwszy album szantowy zrealizowany i skoordynowany w całości przez internet. Tom Lewis nagrywa swoje partie w Calgary w Kanadzie, QFTRY nagrywają swoje chóry do Toma w studiu w Szczecinie, a wspomniana część Pereł dogrywa się w studiu w Katowicach i tu powstaje ostateczny produkt. Tom Lewis i QFTRY poznają się osobiście po raz pierwszy dopiero rok później na wspólnych występach w USA w Chicago i w Nowym Jorku.
Dotychczasowy dorobek fonograficzny Pereł to obecność na składankach koncertowych z festiwali "Kubryk" i "Shanties" oraz albumy:
- Sail Ho (lipiec 1995);
- Pieśni Po Pracy (listopad 1997);
- Kanał Lewy Kanał Prawy (czerwiec 2000);
- On, My, Ocean projektu Poles Apart (listopad 2001);
- Szantypody (grudzień 2007).
Temat: Kamieniczki przy Malarskiej we Wrocławiu
Odrestaurowane kamieniczki przy Malarskiej mienią się wszystkimi barwami tęczy. - Przypominają jarmarczne pierniki. To kicz za nasze pieniądze - krytykują wrocławianie. - Tak wyglądały pięćset lat temu - odpiera ataki autor projektu renowacji Józef Cempa.
Uliczka Jatki/Malarska jest eksperymentem rewitalizacyjnym miasta. Właściciele kamienic dostali stuprocentową dotację na wszystkie prace konserwatorskie przy elewacjach i dachach. Tak rok temu postanowiła rada miejska i była to decyzja bezprecedensowa. Wprawdzie miasto przyznaje dotacje na remont elewacji cudzych zabytkowych kamienic, ale pokrywa do 70 proc. kosztów.
Tym razem musiało być hojniejsze, bo wspólnoty orzekły, że nie stać ich na taką inwestycję, a władzom miejskim bardzo zależało, żeby pocztówkowa uliczka przy Rynku przestała straszyć. Całość kosztowała prawie cztery miliony złotych - połowa na kamienice miejskie, połowa na wspólnotowe.
- Nigdy wcześniej nie udało nam się zrobić od razu całej ulicy. Ale Jatki/Malarska to perła Wrocławia, wymieniana we wszystkich przewodnikach, chętnie odwiedzana przez turystów. Jedyny taki średniowieczny obiekt handlowy. Miała szanse, żeby stać się najbardziej malowniczą ulicą Wrocławia. I ją wykorzystała, co można zobaczyć na własne oczy - mówi wiceprezydent Adam Grehl odpowiedzialny za ten eksperyment.
Nikt temu nie może zaprzeczyć - na wąskich fasadach niebieski sąsiaduje z zielenią i indyjskim różem, ceglastą czerwienią i żółcią, brązem i ugrem. Szok kolorystyczny potęguje otoczenie, bo druga strona ulicy Malarskiej jest brudnoszara.
Autor projektu rewitalizacji Malarskiej arch. Józef Cempa, były konserwator wojewódzki, przyznaje, że może ona zaskakiwać swoją barwnością, ale właśnie tak kiedyś wyglądała. - Zrobiliśmy odkrywki - resztki kolorów zachowały się nawet na najstarszych, XVI-wiecznych tynkach. Ustaliliśmy także, że fasada jednej z kamienic została tak pomalowana, żeby imitowała kamienne bloki. To dekoracja charakterystyczna dla renesansu na Śląsku - tłumaczy Cempa.
Zmiany w wyglądzie kamienic dotyczą nie tylko kolorów. Przywrócono renesansowy kształt okien (są teraz mniejsze), odsłonięto miedziane tarcze herbowe ze złoconymi inicjałami dawnych właścicieli, zmieniono kształt lukarn (na renesansowe i barokowe), odtworzono na kominach ażurowe kopuły z betonu i blachy miedzianej i zamontowano kosze kwiatowe w kolorze spatynowanej miedzi.
Nie wszystkim się to podoba. - Dostaję telefony od architektów, że to kicz. I jak konserwator mógł na to pozwolić. W środowisku o Malarskiej się dyskutuje, bo to bardzo cenny fragment miasta - mówi dr Łukasz Krzywka, historyk sztuki z UWr. - Sam byłem zaskoczony wyglądem kamieniczek, ale po dwóch tygodniach przyzwyczaiłem się. Skoro badania wykazały, że tak kiedyś wyglądały, to trudno protestować. Ale cenne jest to, że ludzie interesują się zmianami w wyglądzie miasta i kontrolują takie inwestycje - uważa dr Krzywka.
Wcześniej podobne protesty wywoływały kolorowe fasady kamienic w Rynku i decyzja o zrobieniu biało-czerwonej elewacji Ossolineum, bo w takich barwach nie pomalowano żadnego barokowego budynku Wrocławia. Żelazowa czerwień, która dwa lata temu pokryła ściany ratusza, też wzburzyła mieszkańców.
Konserwator miejska Katarzyna Hawrylak-Brzezowska przyznaje, że rozumie te protesty i że malowniczość Malarskiej może szokować. - Ta uliczka to landrynka, ale takie były kiedyś zasady kolorowania. Za kilka miesięcy wszyscy się do tych barw przyzwyczaimy, a potem czas je spatynuje. Trzeba też pamiętać o skali tych domków. W otoczeniu wielkich XIX-wiecznych kamienic wyglądają jak chatki z piernika i ten nadmiar zdobiącego je detalu może być męczący dla oka - tłumaczy pani konserwator.
Jej zdaniem kontrowersje wokół Malarskiej znikną, gdy zmieni się szarobure otoczenie kamieniczek. A stanie się to jeszcze w tym roku, jest już gotowy m.in. projekt renowacji barokowego domu, w którym mieści się Cafe Artzat (ul. Malarska 30).
Miasto chce też zrobić chodnik, dziś wyłożony zapadniętymi betonowymi płytkami, i postawić stylizowane latarnie. - Chodnik będzie z granitu, ale pas przy samej ścianie kamienic zostanie wybrukowany kocimi łbami - mówi Cempa. - Ta uliczka ma nas przenieść w klimat epoki sprzed prawie 500 lat.
Najpierw mięso, potem sztuka
Stare Jatki przy Malarskiej to miejsce, gdzie od średniowiecza znajdowały się kramy mięsne, które z czasem zostały nadbudowane i stały się także domami mieszkalnymi. Jeszcze w 1939 roku pracowało tu dwóch mistrzów masarskich: Ernst Heide pod numerem 21. i Gustav Moese pod numerem 24.
Od 30 lat Jatkami rządzą artyści. Ale z szacunkiem odnoszą się do spuścizny po pierwszych gospodarzach, o czym świadczą choćby figurki zwierząt rzeźnych. Na budynku należącym do wrocławskiego oddziału ZPAP (pierwszy od Kiełbaśniczej) odrestaurowano płaskorzeźbę świnki.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
Temat: newsy 2007
Wrocław, 2007-11-21
Ewa Mastalska
Wrocławskie ruiny do liftingu
W ubiegłym roku gmina Wrocław rozpoczęła realizację programu odnowy starych kamienic. Ma on poprawić stan techniczny i walory estetyczne domów z przełomu XIX i XX wieku, który często pozostawia wiele do życzenia.
Mimo wojennych zniszczeń we Wrocławiu zachowały się duże skupiska takiej zabudowy. Najwięcej można ich znaleźć w północnych częściach Śródmieścia, w okolicy dworca oraz na Brochowie. Dzisiaj mieszka tam kilkadziesiąt tysięcy osób.
Nie takie straszne?
W dobie ucieczki z wielkich blokowisk coraz więcej ludzi docenia uroki wrocławskiej Pragi (czyli tzw. Trójkąta Bermudzkiego lub okolic ulicy Jedności Narodowej). Kuszą ich ściany zdobione secesyjnymi ornamentami i wysokie, przestronne pokoje, w których znajdzie się miejsce dla dużej rodziny. Takie budynki wydają się stworzone na siedzibę osób obdarzonych twórczą fantazją, artystów czy kolekcjonerów.
Długoletni mieszkańcy mogą jednak wiele opowiedzieć o drugiej stronie życia w starych kamienicach. Ich codzienność to często ciemne i brudne klatki schodowe, przeciekające dachy, balkony, na które strach wejść, brak centralnego ogrzewania, własnej łazienki i toalety. Panuje ponadto przekonanie, że te okolice są szczególnie niebezpieczne. Paradoksalnie, takie opinie często wygłaszają mieszkańcy osiedli z wielkiej płyty, gdzie według policyjnych statystyk jest największa przestępczość.
- Nigdy nie bałam się wracać późno do domu czy wychodzić z dzieckiem na spacer – zapewnia Katarzyna Domagalska z ulicy Wyszyńskiego. – Mieszkam tu od dzieciństwa i czuję się bezpiecznie. Wiem, że pijaczkowie przesiadujący na skwerkach są w gruncie rzeczy niegroźni. Zapewniają po prostu lokalny koloryt okolicy.
Złota setka
Większość secesyjnych kamienic należy do zasobu komunalnego. Od początku lat dziewięćdziesiątych władze miasta zastanawiały się nad opracowaniem planu ich renowacji. W 2006 roku powstał „Program Remontu 100 Kamienic”. Docelowo miał on obejmować modernizację ponad 400 budynków. Główne zadania to remont dachów i elewacji wraz z wymianą stolarki okiennej, remont piwnic, klatki schodowej i elewacji elektrycznej, zmianę systemu ogrzewania z gazowego na centralne oraz budowę węzłów sanitarnych w mieszkaniach. Prace rozłożone na cztery etapy są zaplanowane na lata 2007-2010. Na ten cel przewidziano 24 mln zł z obecnego budżetu miasta.
- W ubiegłym roku przeprowadziliśmy pilotażowy remont budynku przy ulicy Norwida 15 – opowiada Julia Wach, rzecznik prasowy Zarządu Zasobu Komunalnego. – Obecnie prace trwają w 23 kamienicach, 55 budynków jest objętych procedurą przetargową. Wykonywane są także projekty remontów dla następnych 33 domów. Staramy się remontować całe skupiska domów, by odnowiony budynek nie kontrastował z zaniedbanym sąsiedztwem. Zaplanowane prace zostały nieco zahamowane z powodu trudności ze znalezieniem wykonawców.
Szansa dla wspólnot
Przy wyborze budynków do pierwszej tury prac (lata 2007-2008) kierowano się zarówno stanem technicznym, jak i opinią Miejskiego Konserwatora Zabytków. Starano się także zorganizować remonty w taki sposób, by nie było konieczne wykwaterowanie mieszkańców.
- Program zakłada również możliwość dofinansowania remontu budynków zarządzanych przez wspólnoty mieszkaniowe - mówi pani rzecznik. – Może ono sięgać nawet do 70 % wartości. Obiektu muszą być jednak wpisane do rejestru zabytków. Wtedy dofinansowanie modernizacji obejmie nawet 70 % wartości. Tak było w przypadku kamienicy przy ulicy Prusa 5, zapomnianej perle secesyjnej architektury, która świeci dziś dawnym blaskiem.
Rewitalizacja kamienic może przynieść korzyści nie tylko ich mieszkańcom, ale i całemu miastu. Doświadczenia wielu europejskich metropolii pokazują, że odnowione dzielnice stają się atrakcyjnymi miejscami chętnie odwiedzanymi przez turystów.
http://www.wfp.pl/wroclaw-miasto/news.p ... 9&rodzaj=1
Temat: Rewitalizacja Zamku Książąt Mazowieckich
Panie Zalewski !
Pańska opinia odnośnie Trok, Wilna czy Bytowa jest tylko Pańską opinią, do której oczywiście ma Pan pełne prawo. Przy okazji trochę Pan miesza pojęcia. W Wilnie w kapitalny sposób połączono historyczną rekonstrukcję z nowoczesną kreacją (dziedziniec), a nie zastosowano z rozmysłem architekturę ,,neutralną". To zrobiono w Trokach, według jeszcze przedwojennych wskazówek polskich konserwatorów z roku 1938 i po wojnie w Bytowie. I dziś Troki są wielkim turystycznym hitem Litwy, każdego roku zwiedzanym przez miliony turystów.
Radzę obejrzeć Bytów i potem dopiero to ocenić. Nie ma to nic wspólnego z Zamkiem Gargamela. Jest rodzajem architektury nowoczesnej, tylko z użyciem tradycyjnych materiałów. Czymś, co ja nazywam ,,nowoczesnym gotykiem". W tym samym stylu zbudowano na Pomorzu Gdańskim kilka kościołów, które mają wygląd i charakter autentycznego Domu Bożego, a nie dworca czy hali fabrycznej, jak wiele niestety innych kościołów, będących szczytem brzydoty. Dwa skrajnie przeciwne przykłady, to z jednej strony śliczny ceglany kościółek na drodze z Gdańska do Elbląga, a z drugiej - szklano - betonowe szkaradztwo, które postawiono na gdańskiej Morenie. Dwa śliczne kościoły z kamienia i cegły właśnie w stylu nowoczesnego gotyku zbudowano w Żukowie i w Borkowie - prawdziwe perły. Inny znakomity przykład to przepiękny kościół ojców Franciszkanów na gdyńskim Wzgórzu św. Alberta. Aż dziw, że dr. Kleczkowski, mieszkaniec Gdyni, nie inspirował się tym wybitnym dziełem w swoim projekcie.
Pałac książęcy był obiektem rezydencjonalnym i jeżeli ma być odbudowany, taki charakter powinien zachować. Każde inne rozwiązanie całkowicie zniekształca ciechanowski zamek jako zamek.
Projekt dr Kleczkowskiego nie jest zły, ale nie do realizacji w tym miejscu, bo jest to typowy obiekt wystawienniczy, nic wspólnego nie mający z funkcjami rezydencjonalnymi. W takiej ,,rezydencji" zapewne i Pan by nie chciał mieszkać.
Artykuł odnośnie Krakowa jest bardzo dobry i ja podpisuje się pod postulatem odbudowy szyi łączącej Barbakan z Wieżą Floriańską. W Warszawie przez tego cholernego Cyrankiewicza (co ujawniono na konferencji w Działdowie), mamy dziwactwo: Barbakan bez Bramy Nowomiejskiej, której odbudowę nakazał wstrzymać właśnie Cyrankiewicz vel Cymernann. Bóg raczy wiedzieć z jakich powodów, bo sensownie nie da się tego wytłumaczyć.
Odnośnie Poznania to autor artykułu - jak sądzę - nie ma na ten temat dostatecznej wiedzy i dał się zwieść temu, co w ,,Gazecie Wyborczej" wcześniej na ten temat wypisywano.
Projekt inż. Milewskiego cały czas jest korygowany przez miejskiego konserwatora i zostanie dopracowany ostatecznie w trakcie realizacji, gdy wykopaliska wzbogacą wiedzę o tym zamku i dostarczą być może nowych informacji i detali architektonicznych.
Ale autor wspomnianego artykułu bynajmniej nie sugeruje, aby w sąsiedztwie ocalałej części Zamku Przemysława postawić jakieś ,,ogórkarium", jak Poznaniacy nazwali projekt pana Kozakiewicza.
Serdecznie Pana pozdrawiam
Temat: [Wilczyce k/Wrocławia] Duże osiedle
Podwrocławski zakątek
Data: 2008-01-28
Autor: Marek Łuszczki
Wiosną tego roku pod Wrocławiem ruszy inwestycja o nazwie Małe Wilczyce. Prace prowadzi spółka deweloperska BNM, która już od świąt Bożego Narodzenia przyjmuje rezerwacje na zakup domów i mieszkań. Osada zlokalizowana została we wsi Wilczyce w gminie Długołęka, tuż przy granicy Wrocławia
Małe Wilczyce to jedno z tych podmiejskich osiedli, które zostały pomyślane jako zielone ekologiczne enklawy. Nie tylko z powodu dużych przydomowych ogrodów. Aż dwa z 18 hektarów powierzchni w centralnej części przeznaczono na specjalnie zaprojektowany park, dzięki któremu powstanie zielona strefa aktywnego odpoczynku. Przewidziano alejki spacerowe, place zabaw dla dzieci, miniboiska dla młodzieży, a także miejsca do grillowania dla całych rodzin. W parku będzie funkcjonował również domek klubowy, w którym dorośli mieszkańcy osady będą mogli się spotkać z sąsiadami i zagrać w bilard. Wschodnia granica osady to ściana naturalnego sosnowego lasu. Zachodnią granicę będzie wyznaczał dziki zagajnik. Ponadto przed domami obsadzone zostaną klomby, rabaty i żywopłoty. Wokół "zielonego serca" osady powstanie 338 jednostek mieszkalnych o powierzchni użytkowej od 74 do 187 metrów kwadratowych. Autorzy projektów przewidzieli domy jednorodzinne, bliźniaki oraz obiekty w zabudowie szeregowej. Ich architektura ma stanowić połączenie tradycji z nowoczesnością. Wszystkie zostaną wybudowane w ulubionych przez większość klientów proporcjach: piętrowe, pokryte dwuspadowymi dachami, szeroko otwarte na ogrody. Wnętrza będą miały funkcjonalny rozkład, przestronne kuchnie i łazienki. Do ich wykończenia zostaną użyte wysokiej klasy materiały, takie jak drewno, ceramika i kamień.
Najpiękniejsza wioska w Polsce
Intencją inwestora jest stworzenie pod Wrocławiem "najpiękniejszej wioski w Polsce", której mieszkańcy będą się cieszyli zielenią i ciszą przedmieścia, pozostając blisko miasta dzięki sprawnej komunikacji. Z Małych Wilczyc będzie bardzo blisko do trasy wylotowej na Warszawę, a także do położonego niedaleko centrum handlowego i rozrywkowego Korona. Autorami podwrocławskiej osady są członkowie zespołu spółki BNM oraz współpracujący z firmą sprawdzeni partnerzy-architekci, wykonawcy robót budowlanych, inspektorzy nadzoru budowlanego. BNM Development wszystkim swoim klientom proponuje doradztwo w zakresie finansowania zakupu nieruchomości. Firma uruchomiła też osobną stronę internetową poświęconą osadzie - http://www.malewilczyce.pl. Witryna została tak zaprojektowana, aby każdy zainteresowany mógł dokładnie poznać plany realizowanej inwestycji, rozkład poszczególnych obiektów, ofertę sprzedaży i skorzystać z fachowej porady specjalisty.
Inne inwestycje
BNM Development funkcjonuje na dolnośląskim rynku nieruchomości od 2006 roku. Wyróżnia się wśród konkurencji ciekawym doborem lokalizacji oraz dbałością o klimat miejsca, w którym realizuje swoje inwestycje. Oprócz osady Małe Wilczyce spółka realizuje też inne inwestycje, takie jak kameralny zespół budynków na Zaciszu, przy ulicy Cieszkowskiego i rewitalizację XIX-wiecznej kamienicy przy ulicy Krasińskiego. Kolejne inwestycje BNM można określić jako prawdziwe perły na wrocławskim rynku nieruchomości. Są to ekskluzywne domy naprzeciw parku Południowego, przy ulicy Sudeckiej oraz na Zalesiu przy ulicy Dicksteina. W obu lokalizacjach powstaną komfortowe kameralne wille przeznaczone dla klientów ceniących luksus. BNM Development przygotowuje wraz z Grupą Impel realizację atrakcyjnego osiedla Centauris pomiędzy ulicami Brossa a parkiem Skowronim, nieopodal krzyckiego Borku. Oferta skierowana będzie do ludzi młodych duchem, kochających miasto i komfort. Inwestorzy spodziewają się, że ze względu na "parkową" lokalizację, nowoczesną architekturę i wysoką jakość wykończenia spotka się ona z wielkim zainteresowaniem wśród kupujących.
"BIZNES WROCŁAWSKI"
Temat: Pięciogwiazdkowe monstrum Gołębiewskiego w Karpaczu
Tadeusz Gołębiewski chce postawić w Karpaczu za 350 mln zł jedno z największych w Europie Środkowo-Wschodniej centrum konferencyjno-wypoczynkowe
Fot. Pracownia Architektoniczna Antoni Markiewicz
Czy w Karpaczu powstanie hotel za 350 mln zł? (30-08-06, 20:55)
Hotel ma powstać na 15-hektarowej działce w Karpaczu Górnym, którą Gołębiewski w ubiegłym roku kupił od miasta za 13 mln zł. Jeśli powstanie (zgodę musi dać jeszcze konserwator zabytków) będzie jednym z największych w Europie Środkowo-Wschodniej. Na powierzchni 100 tysięcy metrów kwadratowych znajdzie się miejsce dla 1500 miejsc noclegowych i 29 sal konferencyjnych. Największa pomieści aż 2500 osób, inna będzie typową halą wystawową.
- Najbliższa tak ogromna sala konferencyjna znajduje się w Dreźnie. Polska zasługuje na równie reprezentatywną - przekonuje Tadeusz Gołębiewski, inwestor. - Popyt na tego typu usługi jest ogromny, a na Dolnym Śląsku próżno szukać tak dużych i nowoczesnych sal. A któż nie chciałby pracować niedaleko perły Karkonoszy, Śnieżki.
Do dyspozycji gości zostanie oddany ogromny aquapark. A w nim zjeżdżalnie, siedem basenów (hektar lustra wody), sauny, solaria, komory śnieżne i lodowe. Goście mogą liczyć na pełną odnowę biologiczną. Blisko aquaparku architekci zaprojektowali sztuczne lodowisko, kręgielnię, halę fitness i siłownię. Na zewnątrz zostanie zbudowane pole do minigolfa i strzelnica. Specjalnie dla dzieci powstanie ogromny plac zabaw i kilka sal z grami zręcznościowymi.
- Tylko 22 proc. powierzchni hotelu będzie stanowić część mieszkalna. Reszta to sale konferencyjne, aquapark i inne atrakcje - mówi Gołębiewski.
Hotel od strony zachodniej będzie miał pięć kondygnacji, od wschodniej cztery. Wewnątrz planowane są trzy przeszklone patia. Okna części mieszkalnej będą wychodzić jedynie na zewnątrz hotelu. Taki projekt hotelu w Karpaczu stworzyło specjalnie powołane konsorcjum polsko-francuskie pod przewodnictwem Antoniego Makarewicza, architekta z Białegostoku. Tadeusz Gołębiewski przekonuje, że udało się im, pomimo tak dużych rozmiarów i ogromnej kubatury, zaprojektować typowo górski hotel, z ogromną ilością typowych dla Karkonoszy drewnianych i skalnych elementów: - Architekci przed stworzeniem projektu mnóstwo czasu spędzili nad książkami o Karpaczu i w samym kurorcie. Chcieli poczuć klimat miasta, żeby idealnie wpisać hotel w jego architekturę. To ma być flagowy hotel marki Gołębiewski.
Dlaczego inwestor wybrał Karpacz?
- Z dwóch powodów - Gołębiewski: - Raz, że to cudowny kurort, który za kilka lat będzie konkurował o miano zimowej stolicy Polski z Zakopanem. Dwa to lokalizacja. Blisko Pragi, Berlina, Wrocławia, nawet Poznania. Za trzy, cztery lata, większość konferencji, kongresów organizowanych przez firmy, czy stowarzyszenia z tych miast będzie się odbywało właśnie w Karpaczu.
Właściciel, jeśli jeszcze w tym miesiącu dostanie pozwolenie na budowę, prace chce zacząć już w październiku. - Wówczas za dwa i pół roku przyjmiemy pierwszych gości i zorganizujemy pierwszą konferencję - przekonuje Tadeusz Gołębiewski.
Pytany o cenę noclegu odpowiada: - Pamiętajmy, że będzie to pięciogwiazdkowy hotel, jeden z najnowocześniejszych, jeśli nie najnowocześniejszy w Polsce. Ceny jednak będą dużo niższe niż w hotelach o podobnym standardzie.
Maciej Nowaczyk
2006-08-30,
ostatnia aktualizacja 2006-08-30 14:58
Źródło => http://dom.gazeta.pl/nieruchomosci/1,74237,3583684.html
Co o tym sądzicie!?
Temat: [Dolny Śląsk] Inwestycyjny BOOM 2007...
Perła wśród blokowisk
22.06.2007
Odnowiona pierzeja południowa oławskiego Rynku od kilku tygodni cieszy oczy przechodniów.
Kolorowa, z wyraźnie zaznaczonymi podziałami pionowymi, nawiązuje do historycznej zabudowy...
Najpiękniejszym reliktem dawnej zabudowy jest bogato zdobiona kamieniczka nr 4
Wciśnięta między blokowe budynki z lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia reprezentuje architekturę dziewiętnastowieczną. Jej elewacja, bogato zdobiona sztukateriami w waniliowym kolorze, wyraźnie kontrastuje z ubogimi fasadami domów stawianych w czasach PRL. Piękno dziewiętnastowiecznej kamienicy podkreślają gzymsy kordonowe między piętrami i gzyms cokołowy, oparty na dekoracyjnych wspornikach oraz bogate naczółki trójkątne nad oknami. Historia głosi, że starsze są piwnice pod kamienicą. Pochodzą prawdopodobnie z XVIII wieku, o czym mają świadczyć ich łukowate sklepienia.
Kamienica nr 4 w nowych szatach wygląda imponująco
Taka tylko jedna
Gzymsy dzielą kamienicę na trzy osie, co może świadczyć, że należała do średnio zamożnego kupca. Na przełomie XIX i XX wieku dobudowano prostopadle do kamienicy dwupiętrową oficynę. Parter budynku zawsze pełnił funkcję handlowo-usługową i stanowił źródło utrzymania właściciela posesji. Ciąg komunikacyjny w budynku stanowił wyłożony ceramicznymi płytkami korytarz z drewnianą klatką schodową, co zachowało się do dziś. Zniszczeniu uległy jedynie dekoracyjne tralki, stanowiące pionowy element balustrady. Wymieniono je na proste drewniane kołki. Zabytkowy pozostał słup podtrzymujący poręcz. Niegdyś w kamienicy były tylko dwa lokale mieszkalne - na I i II piętrze. W oficynie zaś mieszkały trzy rodziny, a części parteru zajmowała do 1945 roku pralnia, z której korzystali mieszkańcy.
W XX wieku do oficyny dobudowano przybudówkę. Piętro przeznaczono na łazienki. Ubikacje mieściły się na podwórzu. Dopiero na początku lat sześćdziesiątych powstał w budynku pion sanitarny. Przeznaczono na ten cel część korytarza, łączącego dom z oficyną. Obecnie parter kamienicy zajmuje księgarnia. W latach pięćdziesiątych mieściła się tam spółdzielnia “Zgoda”, świadcząca usługi szewskie. Na parterze oficyny znajdowały się biura spółdzielni. Później przez wiele lat był tam zakład naprawy sprzętu elektrycznego i radiowo-telewizyjnego, a potem sklep tej branży.
Co za ile?
Pozostałe budynki odnowionej pierzei południowej, czyli Rynek nr 2, 5, 6, 7 i 8 pochodzą z czasów socjalizmu. Detalami architektonicznym i pionowym podziałem elewacji oraz układem dachów nawiązują do historycznej zabudowy miasta.
Rewaloryzacja pierzei była drugim zadaniem realizowanym przez miasto w ramach projektu rewitalizacji starówki. Pierwszym były odnowienie ratusza. Ogółem na rewaloryzację pierzei południowej wydano ponad 2 mln 546 tys. zł. Ale to dopiero początek. Miasto planuje kontynuację prac remontowych. Już podjęto działania żeby opracować projekty techniczne na realizację II etapu, który ma obejmować rewaloryzację pozostałych trzech pierzei Rynku.
Tekst i fot.: Wioletta Kamińska
http://www.gazeta.olawa.pl/aktualnosci,wiecej,915.htm
Temat: PWI - treść wykładu
Wykład z PWI
1. Wykład w wymiarze 2 godzin tygodniowe
2. Zajęcia odbywają się we wtorki 11-13 w Aud. 2.
3. Prowadzący: Tomasz Dziubich, Krystyna Dziubich, Rafał Mikołajczak, studenci
4. Proponuję tematykę wykładu zgodną z szablonem w excelu.
5. Na koniec każdych zajęć (za wyjątkiem pierwszych dwóch i ostatniego) proponuje wystąpienie studenta dotyczące zagadnień praktycznych związanych z tematyką Internetu.
6. Chętni do prowadzenia tych tematów mogą się zgłaszać do TD (dziubich@eti.pg.gda.pl lub osobiście p.528)
7. Tematy są propozycjami. Możemy je zmodyfikować.
8. Propozycja zaliczenia. Wg informacji z dziekanatu, projekt i wykład zalicza się oddzielnie (?).
9. Na ostatnich zajęciach proponuję jedno kolokwium 5 zestawów po 5 pytań. Student wybiera 4 dowolne zestawy. Każdy zestaw punktowany po 25 pkt.
10. Tabelka ze skalą ocen
Suma pkt Ocena
51-60 3
61-70 3,5
71-80 4
81-90 4,5
91-100 5
>100 5,5
11. Za wystąpienie na wykładzie dostaje się 10% zdobytej liczby punktów z kolkwium.
Inna tematyka wykładów
JAXB - odwzorowanie dokumentu na klasę
Java Server Faces
Architektury klastrowe
Gridy
SOA (service oriented architecutre) i Enterprise SOA
Interoperability, EWS
CMS Systemy Zarządzania trescią
Tematy studenckie
Jak działa google (crawlery) ?
Pozycjonowanie stron - jak być najlepszym.
Nr wykładu Tematyka
1 Sprawy organizacyjne
Co to jest programowanie w Internecie ?
Projekt
2 Historia Internetu, przegląd technologii po stronie klienta i serwera
Klient - gruby czy cienki ?
Aplikacje n-warstwowe
3 Co to jest XSL-FO ?
Transformacje XML do PDF
Rtf, doc a XML
4 Proces powstawania standardów
Xpointer
Xlink
5 Xpath
Xquery
Xquery
6 RDF
RDF i ontologie
Przegląd edytorów XML
7 Java jako środowisko programistyczne i wykonawcze
Podstawowe typy, składania
Klasy abstrakcyjne interfejsy
8 Strumienie
Serializacja
Prezentacja eclipse/netbeans
9 Kolekcje
Kolekcje (2)
Wyrażenia regularne
10 Protokoły sieciowe HTTP
FTP, SMTP
Własny serwer (sprzęt oprogramowanie), dostęp
11 Programowanie sieciowe - socket
URL, HttpRequest
Mechanizm sesji, cookies
12 Wielowątkowośc
SAX, JAXP
Parsery wydajnośc
13 DOM. JDOM
Swing - komponenty
Swing - rozkłady
14 Swing - zdarzenia
Aplety
Rejestrowanie domeny, konfiguracja DNS
15 Serwlety - cykl życia
Serwlety - filtry
Tomcat jako kontneter serwletów, osadzanie aplikacji
16 JSP - cykl życia
JSP - zawartośc statyczna
Konfiguracja serwera www + kontenter serwletów
17 JSP - zawartosc dynamiczna
JSP - wyrazenia i konstrukcje
JSP STL
18 Java a C#
Platforma .NET
Konfiguracja poczty
19 Połączenia z bazą danych
Interfejs JDBC
Interfejs ODBC
20 Java Beans
Enterprise Java Beans
Oracle, DB2, MySQL, Postgresql - wydajnośc
21 JavaMail
Bezpieczeństwo połączeń
Bezpieczeństwo aplikacji
22 Usługi sieciowe
SOAP, WSDL
AXIS - co to takiego ?
23 UDDI
PHP Historia
Typy (?) konstrukcje
24 SAX DOM w PHP
Obiektowośc w PHP 5
Konfiguracja PHP
25 Szablony w PHP
Inne technologie po stronie serwera - skrypty CGI
Perl
26 Wersje wielojęzykowe aplikacji internetowych
Kodowanie znaków i dokumentów
Zwiększanie wiarygodności
27 Technologie po stronie klienta - CSS, DHTML, XHTML
JavaScirpt - zdarzenia
AJAX
28 Case study - projektowanie portalu
Case study - projektowanie portalu
Case study - projektowanie portalu
29 Kolokwium - niestety
Temat: "Zamach na Konstancin"
"Zamach na Konstancin"
Czy jedyne na Mazowszu uzdrowisko zamieni się wkrótce w wielki plac budowy? Ministerstwo Zdrowia domaga się okrojenia aż o 40 hektarów ścisłej strefy ochronnej. A Ministerstwo Skarbu chce cały zdrój wystawić na sprzedaż.
Urzędnikom Ministerstwa Zdrowia nie podoba się przedstawiony przez władze gminy Konstancin projekt tzw. operatu uzdrowiskowego. Dokument określa, w jaki sposób należy chronić uzdrowisko i jak duży ma być jego obszar. Gmina chce, by strefa ścisłej ochrony „A“, w której nie można budować domów mieszkalnych, zwiększyła się do 390 ha. Resort domaga się, by była o 40 ha mniejsza.
Nadgryzanie perły
„Po wnikliwej analizie nasuwa się wniosek zmierzający do zmniejszenia strefy „A“, polegającego na wyznaczeniu zachodniej granicy wzdłuż ulicy Granicznej na odcinku między ulicami Wrzosową i Prusa“ – twierdzi w piśmie skierowanym 19 czerwca do władz Konstancina zastępca dyrektora departamentu organizacji ochrony zdrowia w Ministerstwie Zdrowia Dagmara Korbasińska.
Urzędnikom z ministerstwa nie podoba się też, że gmina chce chronić tereny nadwiślańskie – w sumie kilka tysięcy hektarów atrakcyjnie położonych gruntów.
– Projekt operatu przygotowali dla nas specjaliści. Nie mamy wątpliwości, że to, co proponują, jest dobre – twierdzi rzecznik burmistrza Konstancina-Jeziorny Tomasz Marszał. – Bronimy charakteru miasta jako jedynego na Mazowszu uzdrowiska. Im lepsza będzie ochrona tego terenu, tym mniejsze będą szanse deweloperów na „nadgryzanie“ go kolejnymi inwestycjami – tłumaczy Marszał.
Stanowisko władz gminy popierają działające tam organizacje mieszkańców i miłośników Konstancina.
– Zebraliśmy niemal 4 tysiące podpisów mieszkańców gminy oraz parę tysięcy podpisów kuracjuszy. Wszyscy są za zachowaniem uzdrowiska w granicach całej gminy – informuje Tomasz Zymer ze stowarzyszenia Uzdrowisko Dzieciom.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że ministerstwo zmieniło swoje stanowisko o 180 stopni.
– Wcześniej dawali gminie wolną rękę, a teraz nakłaniają do okrawania uzdrowiska – mówi Wojciech Miętusiewicz z Towarzystwa Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina.
Po mieście krążą pogłoski, że to efekt lobbingu kilku wpływowych posłów.
Spór trwa, a czasu coraz mniej. Do 30 września gmina musi uchwalić nowy statut uzdrowiska. Ten musi jednak wcześniej zatwierdzić Ministerstwo Zdrowia. Jeśli nie uda się uzgodnić stanowisk, Konstancin straci status uzdrowiska.
– Boimy się, że działanie ministerialnych urzędników doprowadzi do tego, że nie uda się w terminie uzgodnić nowego statutu uzdrowiska i w efekcie od października Konstancin będzie zwykłym miastem – mówi Tomasz Marszał.
Lepsza prywatyzacja?
Równocześnie Ministerstwo Skarbu Państwa nieoczekiwanie wpisało Konstancin na listę uzdrowisk przeznaczonych do prywatyzacji. – Już kiedyś przymierzano się do jego prywatyzacji, ale po protestach społeczności lokalnej resort z pomysłu zrezygnował – opowiada Marszał. Grunty uzdrowiska rozsiane są po całej gminie. To między innymi położona w ścisłym centrum tężnia solankowa, park zdrojowy, kilka lecznic i sanatoriów. – Boimy się, że po ich sprzedaży i zmianach granic stref miasto straci kontrolę nad tym, co się tam będzie działo – mówi Wojciech Miętusiewicz.
– Prywatyzacja konstancińskiego uzdrowiska to nie kwestia tygodni czy miesięcy. Może zająć nawet dwa lata. Wcześniej będą konsultacje w tej sprawie – zapewnia rzecznik ministra skarbu państwa Maciej Wewiór. I dodaje, że wie, iż pomysł ministerstwa niepokoi nie tylko mieszkańców i władze gminy, ale też pracowników uzdrowiska. – Boją się, że na gruntach firmy zacznie się deweloperka. Ale bez obaw. W umowie prywatyzacyjnej znajdą się zapisy gwarantujące, że nowy właściciel będzie nadal prowadził uzdrowisko – zapewnia Maciej Wewiór.
Dziś cały Konstancin to uzdrowisko. Jeśli rada gminy zatwierdzi pomysł ministerstwa, ułatwi deweloperom zabudowę chronionych teraz obszarów. Na decyzję radni mają czas do końca września.
Źródło: Życie Warszawy
(Podziękowania dla Siebeliussa)
Temat: newsy 2007
Architektura z czasów PRL jak cenny zabytek
Beata Maciejewska 2007-12-28, ostatnia aktualizacja 2007-12-28 10:11
Wrocławscy specjaliści od architektury współczesnej stworzyli listę najcenniejszych powojennych budowli, które powinny być chronione jak zabytki. Urzędnicy miejscy mówią "tak", ale uważają, że lista jest za długa
W tej chwili figuruje na niej ponad 60 pojedynczych obiektów i zespołów mieszkaniowych, takich jak galerowiec przy Kołłątaja, wieżowce na placu Grunwaldzkim, bloki z Nowego Targu czy kino Warszawa.
- Wielu osobom wydaje się, że zabytkiem jest tylko gotycki kościół czy barokowa kamienica - mówi dyrektor departamentu architektury UM Grzegorz Roman. - Tymczasem w każdej epoce są dzieła wybitne i te chcemy chronić poprzez zapisy w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego. Najpierw jednak musimy się porozumieć, co uważamy za najcenniejsze.
Listę sporządziła prof. Agnieszka Zabłocka-Kos wraz ze swoimi uczniami: Agatą Gabiś, Michałem Dudą i Moniką Rutkowską. Wszyscy zajmują się naukowo architekturą współczesną. Mówią, że wrocławianie nie doceniają tego, co sami wybudowali. I że oni nie bronią PRL, tylko architektów ich dzieł.
- Inicjatywa wyszła z Warszawy - mówi prof. Zabłocka-Kos. - Rok temu w tamtejszej siedzibie SARP spotkali się architekci z największych miast Polski. Uznali, że to ostatni moment na ratowanie pereł powojennej architektury. Trzeba im nadać status dóbr kultury i chronić. W stolicy już w latach 90. zaczęły się wyburzenia. Poszły pod młot m.in. kino Praha i Moskwa. Działki w centrach miast są coraz droższe, chętnych do rozwalania będzie przybywać.
Tym bardziej że peerelowskie budynki są zbudowane z kiepskich materiałów i zapuszczone, często niedokończone lub dowolnie przerabiane. Gabiś: - Wieżowce na placu Grunwaldzkim to znak rozpoznawczy Wrocławia, zawsze wymieniane w publikacjach zagranicznych o architekturze naszej części Europy. Ale są okropnie zaniedbane. Jakby je odrestaurować, wrócić do pierwotnych koncepcji, mielibyśmy się czym chwalić. Proszę popatrzeć na przedziwne pawilony handlowe przy Grabiszyńskiej 22-34. Mają strukturę kryształu, w Polsce to unikat. Tylko kto o tym we Wrocławiu wie? W Krakowie czy w Warszawie od 10 lat prowadzi się badania nad tą architekturą, my na razie jesteśmy w tyle.
Peerelowskie budynki we Wrocławiu remontowane, owszem, bywają, ale zwykle bez poszanowania koncepcji architekta. Jak Dom Naukowca na placu Grunwaldzkim, autorstwa Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak i Edmunda Frąckiewicza. - Elewacja od podwórza była abstrakcyjną kompozycją barwnych prostokątów, okna czarno-białe o różnych podziałach, tynk miał różne faktury. Supermodernizm! A teraz? Jednakowe plastikowe okna, zielona fasada... Cała finezja znikła - żałuje Gabiś.
Chociaż bywają wyjątki od reguły - do komisji konkursowej projektu renowacji Szkoły Podstawowej nr 84 przy Górnickiego ("też jest na naszej liście, świetny projekt, bardzo pomysłowy" - chwali prof. Zabłocka-Kos) zaproszono jej projektanta, Zenona Prętczyńskiego.
Częściej jednak mówi się o burzeniu niż o remontowaniu. Gabiś nie może odżałować budynku poczty wzniesionego na dawnym pl. PKWN (dziś Legionów), zaprojektowanego przez Bognę Klimczewską. Kilka miesięcy temu zrównano go z ziemią. - To była prawdopodobnie pierwsza we Wrocławiu wisząca konstrukcja linowa - tłumaczy.
Konserwator miejski Katarzyna Hawrylak-Brzezowska, która razem z architektem miejskim Piotrem Fokczyńskim bierze udział w dyskusjach nad składem listy podkreśla, że ci, którzy zabierają się za remont, często nie zdają sobie sprawy, że mają do czynienia z architekturą wysokiej klasy. Widzą mizerię wykonania i beztroskę w użytkowaniu. - Dlatego inicjatywa prof. Zabłockiej-Kos jest bardzo cenna. Niech naukowcy zbadają, które obiekty są unikatowe, i przekonają nas, dlaczego warto je chronić. Przez lata nikt u nas takich badań nie prowadził. Traktuję tę listę jak materiał inwentaryzacyjny. Trzeba najpierw zobaczyć, z jakimi obiektami mamy do czynienia.
Konserwator miejski uważa jednak, że lista jest za długa i trzeba będzie z ochrony części obiektów zrezygnować. Prof. Zabłocka-Kos gotowa jest na kompromis: - Mamy świadomość, że miasto ma też priorytety. Są budynki, które się nie obronią.
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,4794086.html
Temat: Pirackie oprogramowanie w szkole
niech jeszcze na polibudach zmiania nauke autocada na jakis programik
freeware z cd dolaczanej do gazet ::)
np. we wroclawiu na polibudzie jest kilkanascie stanowisk z autocadem
dostepnym dla studentow a na samym wydziale budownictwa jest kilkaset osob
ktore musza korzystac z autocada - niestety nie wystarczas stanowisk i
wowczas odbywa sie to tak : telefon dzien dobry chcialem zamowiec autocad 14
pl lub 2000 pllub 2002 pl - 15 zl dzienkuje dowidzenia i czeka kolo na
paczke lub idzie na gielde komputerowa i kupuje pirata bo malo ktorego
studenta stac dac 10 000 zl sa soft !
wowczas taki student na spokojnie w domu robi projekty i nikogo z
wykladowcow nie interesuje ze gdybys nie kupil pirata to bys nie zrobil
danego projektu gdyz kompy sa caly czas zajete !!!!
pisal ze na zachodzie czesto jest tak ze dana uczelnia wykupuje licencje (za
groszowe sprawy) na dany soft np. autocad i student na czas nauki dostaje od
uczelni cd na ktorej sa programy ktore bedzie potrzebowal uzytwac podczas
studiowania jednak po jego skonczeniu zanim odbierzesz dyplom cd musisz
oddac do szkoly - czemu tego u nas nie mozna wprowadzic ?:??
| | | a jak znasz pascala to nie znasz od razu java script ?
| Akurat java script nie wymaga posiadania licencji. Można w szkole uczyć
| nawet zaawansowanych technik internetowych (abstrahując oczywiście od
| tego, po co) nie wydając ani złotówki na oprogramowanie.
| Poza tym nauczanie jakiegokolwiek języka programowania w szkole nie ma
| chyba na celu wykształcenia programisty, ale oswojenia ucznia z
| algorytmami i strukturami danych.
| Podobnie z MSOffice: zanim uczeń trafi ze szkoly do pracy, to kilka
wersji
| ms office (niekoniecznie zgodnych wstecz) przeminie. Nauczanie więc
| konkretnie Worda wiele uczniowi nie da, a przynajmniej nie więcej niż
| nauczanie StarWritera.
| Ważne jest aby uczeń nauczył się najważniejszych zasad składu tekstu,
| kompozycji strony itp. Podobnie jest z arkuszem kalkulacyjnym: trzeba
znać
| zasady adresowania komórek, odwołań, definiowania i wykorzystywania
| funkcji itp.
| Do tego wcale nie są potrzebne kosztowne programy.
| Mój zestaw dla ucznia:
| -edytor - OpenOffice
| -arkusz kalkulacyjny - OpenOffice
| -program do prezentacji - OpenOffice
| -baza danych - MySQL
| -przeglądarka internetowa - IE lub Mozilla
| -poczta elektroniczna - OE lub dowolny inny
| -języki: perl, html, javascript, php, java
| Wszystko free jeśli mamy Linuxa lub legalny Windows. I jeszcze
nauczyciel
| sumienie ma czyste i przykładem świeci.
A do tego bezplatne programy cad-owskie, jezeli jest to technikum,
programy graficzne, do obrobki zdjec, do komponowania muzyki
(jezeli szkola artystyczna)
i dziesiatki doskonalych narzedzi architektonicznych,
publikowanych co miesiac na plytkach czasopism komputerowych,
muzycznych, artystycznych.
Szkola, jezeli tylko chce, to moze za przyszlowiowa zlotowke kupic tyle
licencjonowanego oprogramowania, ze uczniowie nie zdaza go nawet
przetestowac.
Poza tymmajac dostep do internetu, szkoly moga sie laczyc w grupy
i wspolnie zamawiac wersje edukacyjne, organizowac prezentacje nowego
softu i byc na topie.
Szkoly moga tez podjac wspolprace ze szkolami amerykanskimi za
posrednictwem internetu w programach k6 i innych i pytac sie,
jak sobie radza inni, w innych krajach, gdzie tez komputery, ani
programy nie rosna na drzewach.
Jacek
Temat: Slackware, KDE3 i OpenOffice
| Ostatnio mam niestety zbyt mało czasu, żeby zaglądac na pcoa tak
| często, jak bym chciał :((. Ale nie oznacza to poniechania
| linuksiarstwa, bo życie bez partycji linuksowej na dysku jest
| smutne, złe i do bani ;)).
| No linuxiarstwo jest jak narkotyk :-)
Pewnie tak ;.
Nie znacie się. Przecież już dawno WO orzekł, że Linux nadaje się tylko do
zajmowania Linuxem. Z przyjemnością nie ma to nic wspólnego.
| W sumie to jestem fanem Debiana,
Debian odpada ze względów organizacyjnych. Nie mam stałego łącza, w pracy
też tylko SDI, a debian jest koszmarnie wielki i często się zmienia ;(co
ma też swój wpływ na trudno ć zgrania tego na płytki). W tych warunkach
instalacja i aktualizacja to droga przez mękę. A szkoda.
A ja właśnie używam debiana ze względu na brak stałego łącza w domu :) Apta
daje się w bardzo prosty sposób przekonać do robienia "offline'owych
update'ów". Przenoszę sobie na uczelnię plik /var/lib/dpkg/status, tam
robię apt-get update && apt-get dist-upgrade. Dzięki odpowiednio
spreparowanej konfiguracji apt wrzuca mi pakiety do ~/apt/archives (nie
potrzeba roota), a mnie pozostaje tylko wypalić ten katalog na cdrw i w domu
dpkg -iGE *.deb. Robię tak raz, dwa razy w tygodniu już prawie od roku.
| ale pierwszym linuxem jakiego wogóle
| miałem był Slackware 3.5. A najlepsze z tego wszystkiego są skrypty
| startowe BSD. Najbardziej jednak przeszkadzało mi w slacku to, że nie
| ma zależności między pakietami i brak narzędzia typu *apt*. Ale teraz
| pokazał się projekt Debian/NetBSD i mam cichą nadzieję, że będzie on
| rozwijany, bo Debian ze skryptami BSD to moje największe marzenie :-)
Już się niestety rozwiało ;. TSD - ZTCP były swego czasu alternatywne
skrypty startowe do Debiana. Nie były wprawdzie BSD, ale zawsze ;))
(IIRC Dexter kiedy o tym pisał).
Kiedyś na freshmeat.net widziałem skrypty startowe w perlu. Autor chwlił
się, że powodują znaczne przyspieszenie startu systemu.
| KDE jest obskurne, brzydkie i przeładowane.
KDE jest liczne, jak się umie go skonfigurować. Moje KDE to dla mnie wzór
porządnego wyglądu systemu ;.
Napisz jakieś HOWTO bo i mnie wygląd KDE odrzuca :)
W sumie to konkurencją dla KDE jest dobrze skonfigurowane GNOME. Np. bardzo
miłą i dosyć długo ćwiczoną przeze mnie konfiguracją był panel z GNOME,
Sawfish i ROX filer. Zresztą trudno o bardziej konfigurowalny windowmanager
Dokładnie cczegoś takiego używam (plus jeszcze gkrellm). Po dodaniu do Roxa
ikonek z gnome2 desktop jest jeszcze ładniejszy. BTW kolega ostatnio bawił
się NAutilusem z ostatniej bety gnome2 i mówi, że przyrost szybkości jest
naprawdę duży. Może niedługo da się tego używać :)
Z kolejnej strony - w KDE miły jest Kmail. Natomiast Evolution, choć
generalnie podobało mi się bardziej, miało kilka uciążliwych błędów - np.
1.0.2 przy dużej (~4000) ilo ci listów w Inbox lubił nie odpalać modułu
pocztowego raz na kilka startów. Muszę potestować 1.0.3 - podobno większo ć
błędów poprawili.
U mnie czasami Evolution nie potrafi się poprawnie zamknąć. Tzn. zostaje
okienko 'Evolution is now exiting' (or something) i nic poza tym się nie
dzieje. Za to parę dni temu przestawiłem się tymczasowo na Sylpheed. Mniam.
Momentami toto jest szybsze do mutta (na oko, oczywiście). Jak jeszcze
poprawią obsługę przy użyciu tylko klawiatury to chyba Sylpheed stanie się
moim defaultowym mailerem a może i newsreaderem.
PS Coś chyba masz z pliterkami nie teges.
Temat: Kilka słów o PHP
Do czego służy?
PHP – obiektowy, skryptowy język programowania zaprojektowany do generowania dynamicznych stron internetowych. PHP najczęściej stosuje się do przetwarzania skryptów po stronie serwera WWW, ale może być on również używany z poziomu wiersza poleceń oraz w aplikacjach pracujących w trybie graficznym np. przy pomocy biblioteki GTK+.
Historia
Pierwsza wersja PHP, rozpowszechniana pod nazwą PHP/FI (Personal Home Page/Forms Interpreter), została stworzona przez duńskiego programistę Rasmusa Lerdorfa. W roku 1994 napisał on zestaw skryptów Perla służących do monitorowania internautów, którzy odwiedzali jego witrynę. Gdy ruch na stronach stał się duży, przepisał je w języku C, rozszerzając przy tym funkcjonalność samej aplikacji. Niedługo później użytkownicy zaczęli prosić go o możliwość użycia tych narzędzi na swoich stronach, zatem 8 czerwca 1995 roku autor udostępnił ich kod źródłowy pod nazwą PHP Tools 1.0. W 1997 roku pojawiło się PHP/FI 2.0. Jedyne oficjalne wydanie nastąpiło w listopadzie 1997 roku[5].
PHP 3
W 1997 roku projektem zainteresowali się dwaj izraelscy programiści, Zeev Suraski i Andi Gutmans[6]. Zdecydowali oni, że przepiszą kod PHP od nowa, korzystając z pomocy istniejącej już wówczas społeczności PHP. W czerwcu 1998 roku ogłosili PHP 3.0 jako następcę PHP/FI, którego zaprzestano rozwijać.
PHP 3.0 posiadało całkowicie nową architekturę, która znacznie zwiększała jego wydajność[potrzebne źródło]. Pojawiły się w nim zalążki programowania obiektowego, ale najważniejszą cechą aplikacji była jej modułowość. Programiści mogli w tej wersji rozszerzać funkcjonalność języka poprzez dodawanie własnych modułów.
PHP 4
Zimą 1998 roku, krótko po wydaniu PHP 3, Zeev Suraski oraz Andi Gutmans ponownie zaczęli przepisywać kod źródłowy PHP. Za główne cele obrano poprawę modułowości języka oraz zwiększenie wydajności działania złożonych aplikacji. Dotychczasowa wersja nie była stworzona do tych celów, i tym samym nie była konkurencyjna w stosunku do innych rozwiązań[potrzebne źródło]. W połowie 1999 roku został stworzony nowy silnik języka - Zend Engine, na bazie którego rozpoczęto pracę nad PHP 4[7]. Ostatecznie PHP 4 zostało wydane w maju 2000 roku.
Od tego czasu programiści mieli do dyspozycji wiele nowych narzędzi, konstrukcji językowych oraz bezpieczniejszy system wejścia/wyjścia, natomiast od strony administracyjnej dodano obsługę wielu nowych serwerów WWW. W każdym kolejnym wydaniu z linii PHP 4 zwiększano bezpieczeństwo, szybkość działania oraz dodawano nowe funkcje[potrzebne źródło].
PHP 5
W 2002 roku Zeev Suraski oraz Andi Gutmans ponownie rozpoczęli znaczącą modernizację silnika Zend, mającą na celu dodanie do PHP modelu obiektowego, podobnego do tych, który istnieje w innych językach obiektowych. W lutym 2003 ukazała się wersja alpha PHP oznaczona numerem 5.0.0. Stabilna wersja została wydana w lipcu 2004 roku.
Pojawił się w niej całkowicie nowy model programowania obiektowego, co spowodowało utratę pełnej kompatybilności z poprzednimi wersjami PHP. W ramach tego modelu zmieniony został sposób reprezentacji obiektów. W wersjach wcześniejszych obiekt był jednocześnie zmienną, co sprawiało duże trudności, dlatego też w wersji 5 na wzór Javy zmienna obiektowa stała się jedynie referencją do właściwego obiektu. Obecnie operacja przypisania powoduje powstanie drugiej referencji wskazującej na ten sam obiekt.
Oprócz tego udostępniono zbiór interfejsów znacznie rozszerzających możliwości klas użytkownika[8]. Nastąpiły także zmiany oraz nowości w systemie modułów PHP. Funkcje obsługi języka XML zostały przepisane i wbudowane bezpośrednio w jądro aplikacji. Oprócz narzędzi obsługujących model DOM udostępniono SimpleXML – prosty interfejs do modyfikacji dokumentów XML. Wprowadzono SQLite, nowy, domyślnie wkompilowany silnik baz danych[9]. 24 listopada 2005 roku ukazała się wersja 5.1, w której pojawił się PDO - ujednolicony sterownik oraz preprocesor zapytań umożliwiający komunikację z różnymi systemami baz danych.
PHP 6
W połowie roku 2005 zaczęły pojawiać się sygnały, że rozpoczęto wstępne prace nad PHP 6. Obecnie ta wersja znajduje się w fazie projektowania, dostępne są jednak publiczne obrazy PHP w wersji źródłowej, jak również w wersji binarnej dla systemów Windows.
Zmiany koncentrują się wokół dalszych usprawnień modelu obiektowego oraz wycofania obsługi wybranych, przestarzałych rozwiązań.
Temat: Wczasy z Rofałem Maserakiem i Stefao Terrazzino!!!
Studio Tańca SHOWDANCE ZAPRASZA NA TANECZNY TYDZIEŃ - RYTRO 2009
Warsztaty poprowadzą GWIAZDY:
-Robert KOCHANEK
-Rafał MASERAK
-Stefano TERRAZZINO
Taneczny tydzień - Rytro 2009 to projekt stanowiący idealne połączenie pasji z aktywnym wypoczynkiem. Na wyjazd zapraszamy wszystkich zainteresowanych tańcem, ruchem oraz muzyką. Zajęcia na różnym poziomie zaawansowania poprowadzą tancerze i instruktorzy naszej szkoły: Robert Kochanek, Rafał Maserak, Stefano Terrazzino.
Warsztaty odbędą się w dwóch turnusach: solo dla Pań oraz dla Par.
Zajęcia taneczne (po 4 godz. zegarowe każdego dnia) odbywać się będą w salach bankietowych hotelu, wyposażonych specjalnie dla nas w lustra. Pozostały czas zostanie zagospodarowany na zajęcia fakultatywne. Ponadto każdego wieczoru organizowane będą wieczorki taneczne (practice), w trakcie których można będzie szlifować nabyte umiejętności lub projekcje filmowe i inne atrakcje w przypadku wyjazdów dla Pań.
Miejsce warsztatów – Rytro, hotel Perła Południa
www.perlapoludnia.pl
Rytro to malownicza osada usytuowana w woj. Małopolskim, w Beskidzie Sądeckim nad Popradem. Miejscowość ta rozciąga się wzdłuż Doliny Małej i Wielkiej Roztoki zapewniając doskonałe warunki dla sympatyków górskich wycieczek i krajobrazów: www.rytro.pl .
Program warsztatów solo obejmuje głównie tematykę tańców latynoamerykańskich, tj: cha cha cha, rumba, jive, salsa, samba, passo doble
W ramach wyjazdu dla par dodatkowo dochodzi także zakres tańców standardowych: walc angielski, walc wiedeński, tango, foxtrot, quickstep
Termin warsztatów solo: 02 – 09 sierpnia 2009 r.
Termin wyjazdu dla par: 22 – 29 sierpnia 2009 r.
Pakiet usług w ramach wyjazdu obejmuje:
24 godziny zajęć warsztatowych
(po 4 godziny dziennie)
7 noclegów w pokojach 2-osobowych
ze śniadaniem w formie bufetu
6 obiadokolacji serwowanych
1 kolację regionalną w karczmie Nad Potokiem z kapelą
dyskoteki/praktice z DJ-em lub projekcje filmów tanecznych
bezpłatne korzystanie z basenu, sauny, siłowni
1 seans w grocie solnej – w dowolnym momencie pobytu
1 godz. bilarda – w dowolnym momencie pobytu
1 godz. kortów tenisowych – w dowolnym momencie pobytu
1 seans na fotelu masującym – w dowolnym momencie pobytu
spływ łodziami Popradem na trasie: Rytro – Piwniczna – Rytro
15 % rabatu na usługi z zakresu hydroterapii w Centrum SPA & Wellness
dozorowany parking dla zmotoryzowanych
Korzystanie z hotelowych sal /zajęcia taneczne/
dodatkowe zajęcia sportowe: koszykówka, siatkówka, tenis stołowy
Na życzenie uczestników i za dodatkową opłatą na miejscu można także zorganizować:
wycieczkę do Parku Etnograficznego w Nowym Sączu (w tym dom gotycki i dawna synagoga)
Zielony kulig Doliną Roztoki
wycieczkę do Starego Sącza (Kościół Klarysek, Ołtarz Papieski)
wycieczka w ruiny Zamku Ryterskiego i do elektrowni wiatrowej
Cena wyjazdu: 1620 zł od osoby – liczba miejsc ograniczona
Pobyt i świadczenia rozpoczynają się obiadokolacją pierwszego dnia wyjazdu, a kończą śniadaniem ostatniego dnia. DOJAZD WŁASNY
Rezerwacja miejsca następuje w momencie wpłaty bezzwrotnej zaliczki w wysokości 700 zł. Ostateczny termin wpłat pełnej kwoty upływa dnia 10 lipca 2009 r.
Zapraszamy!
Informacje i zapisy:
Studio Tańca SHOWDANCE
ul. Przeskok 2 (wejście od ul. Zgody)
00-032 Warszawa - Śródmieście
tel. +48 22 828 58 76, +48 508 00 40 80
e-mail: info@showdance.pl
www.showdance.pl
Temat: Mono 0.17 has been released
Witam...
A co ma do tego obiektowosć ?
Co ma do czego obiektowosc? Nie bardzo rozumiem pytanie. Klasyczne ASP
jest jej pozbawione, PHP ma marna namiastke, a nie kazdy lubi pisac
proceduralnie.
I tak konkretny kawałek realizuje się wąskim podzbiorem tego co jest mozliwe
do uzycia.
No i o to chodzi. W PHP wyboru nie masz. W .NET bierzesz to, co jest
wygodniejsze dla CIebie i dla realizacji zadania. Chcesz J#, to wnim
piszesz, chcesz C#, VB, C++, Perla i jeszcze kilkanascie innych, to
masz. Nic tylko sie cieszyc. Jesli jeszcze do tego dodac mozliwosc
mieszana tych wszystkich jezykow w jednym projekcie, to juz zupelny
bajer. Konkretny kawalek realizujesz tym, co uznasz za
najwygodniejsze.
Łot .. czego ? Mówisz o łatwości robieniu stron specjalnie pod IE ? bo jakoś
innym pzregladarkom wystarczy raczje to, że poprostu są zgodne z kilkoma
standardami.
Nieststy, rzeczywistosc skrzeczy. Mozna recznie klepac kod HTML zgodny
z wszystkim co sie rusza, mozna tez pobawic sie z webforms i zostawic
kwestie zgodnosci automatom. Tak czy inaczej, kazda przegladarka
dostanie to, co bedzie potrafila prawidlowo wyswietlic. Kwestia gustu,
ktore rozwiazanie wybierzesz.
Jakich ? Tak na przyjkład choć jedno ..
Np. fakt, ze ASP.NET nie posluguje sie jezykami skryptowymi.
| to porownanie z PHP jest malo szczesliwe.
W dobie C++ moznaby też rzec ze pisanie (nadal) programów w Fortranie czy
Colbolu to conajmniej anachronizm .. co jest tylko pozorem.
Zle mnie zrozumiales. PHP to jezyk skryptowy. ASP.NET to technologia,
ktorej najblizszym odpowiednikiem jest chyba Java. Nie da sie latwo
porownac tak odmiennych rzeczy.
| Mozna bylo je porownac z ASP, ale nie z ASP.NET.
| Platforma .NET plus C# jako jezyk programowania to potezna maszyneria.
| PHP przy niej wypada raczej blado.
Tak prosiłbym o pokazanie choć rąbka tej bladości.
Taj baj egzample ..
Prosze tylko, wszczynajmy swietej wojny.
Ot co _mi_ w PHP najbardziej przeszkadza:
- balaganiarskosc jezyka, niestety, w wielu miejscach jest niespojny
- szczatkowa obiektowosc
- brak wsparcia ze strony jezyka technik oddzielajacych logike
biznesowa od logiki prezentacji.
Z gory zaznacze, ze nie lubie ASP (klasycznego), zas PHP lubie i
przeszkadza mi to jednak w zauwazaniu zalet ASP.NET i wad PHP.
| Co do dzialania tylko pod IE, to nie bardzo Cie rozumiem. To jest
| technologia server-side.
Czy gdzieś jest jasno opisane co i jak należy tworzyć zeby być w zgodzie z
IE ? Wiesz na czym polegają główne założenia technologii klient-serwer ?
Tak sie sklada, ze zajmuje sie tym zawodowo. Gdybym nie wiedzial, juz
dawno stracil bym prace.
| Oczywiscie po stronie Twoich racji jest aspekt
| ekonomiczny. Zdecydowanie nie jest to rozwiazanie adresowane dla
| uzytkownikow domowych.
Czyli doi kogo ?
Przepraszam PHP to się tylko w domu stosuje że stawiaasz to w opozycji ?
zakupowac technologie rodem z MS, skoro zupelnie wystarczajaca
wydajnosc mozna osiagnac stosujac rozwiazania darmowe, chocby PHP.
| Nie ma co strzelac z armaty do komara ani placic za
| fjuczery ktorych nie wykorzystamy. Jednak w przypadku powaznych rozwiazan
| komeryjnych, .NET wydaje mi sie o wiele lepszym rozwiazaniem i konkurowac
| bedzie bardziej z Java niz z PHP.
Chyba za dużoi czytałeś ostanio materaiałw produkowanych przez tzw.
dnie wyglada ale spróbuj tylko przejść do konkretów (do czego bardzo
zachecam)
temat, pragne jednak uniknac nerwowej atmosfery jaka wprowadzasz. To
co pisze opieram o swoje doswiadczenie, a nie o materialy reklamowe.
Ja tych tchnologii uzywam na co dzien, zarowno PHP jak i .NET, wiem do
czego sie nadaja, wiem ze obydwie maja podobne mozliwosci, ale obok
mozliwosci istnieje jeszcze cos takiego jak wygoda i efektywnosc
pracy. Dla mnie w tych dwoch konkurencjach .NET wygrywa. Zaznaczam:
_dla_mnie_.
Pozdro...:)
TeNciN
Temat: porownanie jezykow programowania
Chciałam sie dowiedzieć czy jest gdzies w internecie strona która
porównywałaby różne języki programowania stron internetowych.
Ale jakiego programowania? Zasadniczo HTML/CSS ale to nie jest język
programowania, do tego JavaScript/DOM i wszystko co można załadować jako
plugin (aplety Javy, Flash/ActionScript) etc.
No chyba, że chodzi o server-side.
Czy polecicie mi ponadto jakies lektury?
Zacząłbym od Wikipedii (angielskiej) pewnie są one tam jakoś
skatalogowane, no i z odnośników w niej zawartych. Różnice... no chyba
na początek musisz sobie usystematyzować jakich różnic szukasz, ja bym
to określił tak następująco...
Ogólnie:
- popularność - jak popularny (ile stron) obsługuje dany język/platforma
- zastosowanie - np. duże rozproszone aplikacje, czy proste blogi czy
fora czy może średnie, popularność w zastosowaniach
profesjonalnych/amatorskich
- model rozwoju - zamknięty, otwarty, może jeszcze inaczej
- możesz też pokusić się o kryterium np. ile na danym portalu jest
ofert pracy związanych z daną platformą (IMHO wartościowe kryterium)
Technicznie:
- obsługiwane systemy operacyjne, obsługiwane serwery HTTP
- model działania - np. moduł serwera WWW, serwer aplikacyjny itp.
Bardzo technicznie:
- rodzaj języka: proceduralny, obiektowy (i w jakim stopniu), funkcyjny
(raczej rzadkość)
- sposób wykonywania: interpretowany, kompilowany, kompilowany w locie,
bytecode etc.
Z punktu widzenia programisty:
- dostępność aplikacji typu IDE, RAD etc.
- jakość dokumentacji
- jakość wsparcia technicznego
- dostępność modułów, rozszerzeń, bibliotek, otwartego kodu z którego
można się uczyć etc.
Popularne języki/platformy: z pewnością PHP (i frameworki jak Zend,
biblioteki PEAR), ASP.Net/C# (i wcześniejsze ASP oraz otwarta
implementacja w sensie Mono), Java/JSP (i frameworki typu Struts oraz
serwery aplikacji np. Tomcat, JBoss, bękarty typu WebObjects), Python (i
frameworki typu Zope, Django), Perl (biblioteki CPAN), Ruby (Ruby on
Rails), ColdFusion i pewnie kilka innych.
Dodatkowo praktycznie każdy język programowania da się zaprząc do
generowania stron WWW poprzez CGI i podobne sprawy. Widziałem projekty
WWW np. w Haskellu czy Delphi czy nawet czystym C lub sh.
No i teraz musisz sobie zdefiniować klucz w/g jakiego będziesz zbierał
informacje na temat tych języków no i pozbierać te informacje,
skompilować w jakąś przystępną formę, opatrzyć wstępem, dać jakieś
podsumowanie - wnioski, bibliografia i jedziesz. ;)
Tak naprawdę temat jest bardzo szeroki i właściwie ciekawy. :)
Temat: [RS] Air (2005)
Air
Rodzaj produkcji: seria TV
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 13×23 min
Tytuły powiązane:
* Air in Summer
* Air: The Movie
Gatunki: Dramat, Romans;
Postaci: Kapłani/kapłanki religii wschodnich;
Pierwowzór: Gra (eroge);
Miejsce: Japonia;
Czas: Współczesność;
Inne: Harem, Magia;
"Yukito Kunisaki to samotny podróżnik, który pewnego gorącego, letniego dnia wysiadł z autobusu w niewielkim nadbrzeżnym miasteczku, jakich w Japonii wiele. W zasadzie wszystkim, co zostawiła mu matka, jest mała pacynka, którą potrafi poruszać siłą woli oraz opowieść o smutnej skrzydlatej dziewczynie gdzieś ponad niebem… Yukito wędruje, szukając dziewczyny z tej opowieści. Tak właśnie zaczyna się niezwykła historia. Historia podróży trwającej tysiąc lat… Ale po kolei, po kolei.
Jak każdy taki podróżnik, Yukito nie ma grosza przy duszy. I nawet dzieci prędzej wyśmiewają jego kukiełkę aniżeli nagradzają pokaz drobniakami. Na chroniącym miasteczko przed tsunami wale Yukito ucina sobie drzemkę, by obudzić się w towarzystwie słodkiej dziewczynki, która koniecznie chce się z nim pobawić (wstydźcie się swoich myśli, wy hentaje jedne!) Tak właśnie poznajemy Misuzu Kamio. Skuszony zaproponowanym przez Misuzu-chan posiłkiem, będzie jej pomagał odrabiać lekcje, aż do domu wróci – w dość niekonwencjonalny sposób – jej „mama”, Haruko Kamio, by zaproponować mu dach nad głową w zamian za opiekę nad Misuzu i towarzystwo w piciu sake. Wkrótce Yukito poznaje też kilka innych osób: Kano Kirishima nosi na nadgarstku kokardę, a jej starsza siostra, Hijiri, prowadzi lokalną apteko-klinikę i zatrudni Yukito do prac dorywczych; w okolicy opuszczonej stacji kolejowej lubi przesiadywać spokojna Minagi Tohno ze swoją żywiołową przyjaciółką Michiru.
Przez dwanaście odcinków będziemy przyglądać się, jak upływa gorące, słoneczne lato, a Yukito poznaje skomplikowane historie, w które uwikłane są jego nowe przyjaciółki. Z czasem przedstawiona nam zostanie też o wiele starsza opowieść, legenda o skrzydlatej Kannie i jej towarzyszach, mówiąca o początkach podróży, którą po tysiącu lat wciąż kontynuuje Yukito. Przede wszystkim jednak trzeba powiedzieć wprost: miłośnicy fanserwisu czy też akcji nie mają czego tutaj szukać. Gros fabuły dotyczy uczuć i rozwoju wzajemnych relacji między bohaterami, oraz stopniowego odsłaniania powiązań z wydarzeniami sprzed tysiąca lat. O ile wrażliwi widzowie przy szóstym i dwunastym odcinku zapewne zużyją sporo chusteczek (przyznaję się do tego bez bicia), o tyle ktoś, kto chciałby, żeby na ekranie coś się działo, będzie zapewne ziewał.
Nad Air pracował ten sam zespół, który wcześniej tworzył Kanon i podobieństwa – zwłaszcza w projektach postaci – są wyraźne. Uważni widzowie wypatrzą nawet okazjonalną „wizytę” bohaterek tamtej serii. Punktem wyjścia dla Air była gra popularnego w Japonii typu „symulator randek”, co jednak bynajmniej nie zaszkodziło serialowi, który odniósł zauważalny sukces. W trzynastym, podsumowującym odcinku ogłoszono produkcję „niespodzianki” (zapewne kilku nowych odcinków, „wpasowanych” pomiędzy te już istniejące), przewidzianej do wyświetlenia latem 2005.
Air stanowi klasę samą w sobie, grafika i oprawa muzyczna są po prostu niesamowite. Właściwie nie widziałem jeszcze nigdy scenerii tak oszałamiająco kolorowych, a jednocześnie harmonijnie stonowanych, malowanych bez jakichkolwiek uproszczeń, z niewiarygodną uwagą dla najmniejszych detali. Tu naprawdę widać kamyki na dnie strumyka, polne kwiatki wśród źdźbeł trawy na łące, delikatne szczegóły rysunku ptasich piór. Muzyka jest spokojna i nastrojowa (głównie fortepian i gitara klasyczna), a dwupłytowy album jest bardzo trudny do znalezienia, ale wart tego, bo słucha się go wielce przyjemnie. Najważniejsze jest jednak to, że całość jest wyjątkowo harmonijna i zdaje się wręcz pachnieć latem. A gdy powietrze perli się, przesycone miękkim, ciepłym światłem o zachodzie słońca, a w trawach grają cykady… Panie i panowie – czapki z głów. Pozycja obowiązkowa."
Źródło: Tanuki - Anime
Temat: WCZASY TANECZNE Z RAFAŁEM MASERAKIEM
TANECZNY TYDZIEŃ z Tancerzami SHOWDANCE
Warsztaty poprowadzą:
Robert KOCHANEK
Rafał MASERAK
Stefano TERRAZZINO
Taneczny tydzień - Rytro 2009 to projekt stanowiący idealne połączenie pasji
z aktywnym wypoczynkiem. Na wyjazd zapraszamy wszystkich zainteresowanych tańcem,
ruchem oraz muzyką. Zajęcia na różnym poziomie poprowadzą tancerze i instruktorzy
naszej szkoły: Robert Kochanek, Rafał Maserak lub Stefano Terrazzino.
Warsztaty odbędą się w dwóch turnusach: solo dla Pań oraz dla Par.
Zajęcia taneczne (po 4 godz. zegarowe każdego dnia) odbywać się będą w salach
bankietowych hotelu, wyposażonych specjalnie dla nas w lustra. Pozostały czas zostanie
zagospodarowany na zajęcia fakultatywne. Ponadto każdego wieczoru organizowane będą
wieczorki taneczne (practice), w trakcie których można będzie szlifować nabyte umiejętności
lub projekcje filmowe i inne atrakcje w przypadku wyjazdów dla Pań.
Miejsce warsztat – Rytro, hotel Perła Południa
www.perlapoludnia.pl
Rytro to malownicza osada usytuowana w woj. Małopolskim, w Beskidzie Sądeckim nad
Popradem. Miejscowość ta rozciąga się wzdłuż Doliny Małej i Wielkiej Roztoki zapewniając
doskonałe warunki dla sympatyków górskich wycieczek i krajobrazów: www.rytro.pl .
Program warsztaty solo obejmuje głównie tematykę tańców latynoamerykańskich, tj:
cha cha cha, rumba, jive, salsa, samba, passo doble
W ramach wyjazdu dla par dodatkowo dochodzi także zakres tańca standardowych:
walc angielski, walc wiedeński, tango, foxtrot, quickstep
Termin warsztatów solo: 02 – 09 sierpnia 2009 r. (S.T. i R.M.)
Termin wyjazdu dla par: 22 – 29 sierpnia 2009 r. (R.K.)
Pakiet usług w ramach wyjazdu obejmuje:
• 24 godziny zajęć warsztatowych
(po 4 godziny dziennie)
• 7 noclegów w pokojach 2-osobowych ze śniadaniem w formie bufetu
• 6 obiadokolacji serwowanych
• 1 kolację regionalną w karczmie Nad Potokiem z kapelą dyskoteki/praktice z DJ-em lub projekcje filmów tanecznych bezpłatne korzystanie z basenu, sauny, siłowni
• 1 seans w grocie solnej – w dowolnym momencie pobytu
• 1 godz. bilarda – w dowolnym momencie pobytu
• 1 godz. kort tenisowych – w dowolnym momencie pobytu
• 1 seans na fotelu masującym – w dowolnym momencie
pobytu
• spływ łodziami Popradem na trasie: Rytro – Piwniczna – Rytro
• 15 % rabatu na usługi z zakresu hydroterapii w Centrum SPA & Wellness
• dozorowany parking dla zmotoryzowanych
• Korzystanie z hotelowych sal /zajęcia taneczne/
• dodatkowe zajęcia sportowe: koszykówka, siatkówka, tenis stołowy
Na życzenie uczestnik i za dodatkową opłatą na miejscu można także zorganizować:
• wycieczkę do Parku Etnograficznego w Nowym Sączu (w tym dom gotycki i dawna synagoga)
• Zielony kulig Doliną Roztoki
• wycieczkę do Starego Sącza (Kościł Klarysek, Ołtarz Papieski)
• wycieczka w ruiny Zamku Ryterskiego i do elektrowni wiatrowej
Cena wyjazdu: 1620 zł od osoby – liczba miejsc ograniczona
Pobyt i świadczenia rozpoczynają się obiadokolacją pierwszego dnia wyjazdu, a kończą śniadaniem
ostatniego dnia. DOJAZD WŁASNY
Rezerwacja miejsca następuje w momencie wpłaty bezzwrotnej zaliczki w wysokości 700 zł.
Zapraszamy!
Informacje i zapisy:
Studio Tańca SHOWDANCE
ul. Przeskok 2 (wejście od ul. Zgody)
00-032 Warszawa - Śrmieście
tel. +48 22 828 58 76, +48 508 00 40 80
e-mail: info@showdance.pl
www.showdance.pl
Temat: Air
Yukito Kunisaki to samotny podróżnik, który pewnego gorącego, letniego dnia wysiadł z autobusu w niewielkim nadbrzeżnym miasteczku, jakich w Japonii wiele. W zasadzie wszystkim, co zostawiła mu matka, jest mała pacynka, którą potrafi poruszać siłą woli, oraz opowieść o smutnej, skrzydlatej dziewczynie gdzieś ponad niebem... Yukito wędruje, szukając dziewczyny z tej opowieści. Tak właśnie zaczyna się niezwykła historia. Historia podróży trwającej tysiąc lat... Ale po kolei, po kolei.
Jak każdy taki podróżnik, Yukito nie ma grosza przy duszy. I nawet dzieci prędzej wyśmiewają jego kukiełkę aniżeli nagradzają pokaz drobniakami. Na chroniącym miasteczko przed tsunami wale Yukito ucina sobie drzemkę, by obudzić się w towarzystwie słodkiej dziewczynki, która koniecznie chce się z nim pobawić (wstydźcie się swoich myśli, wy hentaje jedne!) Tak właśnie poznajemy Misuzu Kamio. Skuszony zaproponowanym przez Misuzu-chan posiłkiem, będzie jej pomagał odrabiać lekcje, aż do domu wróci - w dość niekonwencjonalny sposób - jej "mama", Haruko Kamio, by zaproponować mu dach nad głową w zamian za opiekę nad Misuzu i towarzystwo w piciu sake. Wkrótce Yukito poznaje też kilka innych osób: Kano Kirishima nosi na nadgarstku kokardę, a jej starsza siostra, Hijiri, prowadzi lokalną apteko-klinikę i zatrudni Yukito do prac dorywczych; w okolicy opuszczonej stacji kolejowej lubi przesiadywać spokojna Minagi Tohno ze swoją żywiołową przyjaciółką Michiru.
Przez dwanaście odcinków będziemy przyglądać się, jak upływa gorące, słoneczne lato, a Yukito poznaje skomplikowane historie, w które uwikłane są jego nowe przyjaciółki. Z czasem przedstawiona nam zostanie też o wiele starsza opowieść, legenda o skrzydlatej Kannie i jej towarzyszach, mówiąca o początkach podróży, którą po tysiącu lat wciąż kontynuuje Yukito. Przede wszystkim jednak trzeba powiedzieć wprost: miłośnicy fanserwisu czy też akcji nie mają czego tutaj szukać. Gros fabuły dotyczy uczuć i rozwoju wzajemnych relacji między bohaterami, oraz stopniowego odsłaniania powiązań z wydarzeniami sprzed tysiąca lat. O ile wrażliwi widzowie przy szóstym i dwunastym odcinku zapewne zużyją sporo chusteczek (przyznaję się do tego bez bicia), o tyle ktoś, kto chciałby, żeby na ekranie coś się działo, będzie zapewne ziewał.
Nad Air pracował ten sam zespół, który wcześniej tworzył Kanon, i podobieństwa - zwłaszcza w projektach postaci - są wyraźne. Uważni widzowie wypatrzą nawet okazjonalną "wizytę" bohaterek Kanon. Punktem wyjścia dla Air była gra popularnego w Japonii typu "symulator randek", co jednak bynajmniej nie zaszkodziło serialowi, który odniósł zauważalny sukces. W trzynastym, podsumowującym odcinku ogłoszono produkcję "niespodzianki" (zapewne kilku nowych odcinków, "wpasowanych" pomiędzy te już istniejące), przewidzianej do wyświetlenia latem 2005.
Air stanowi klasę samą w sobie, grafika i oprawa muzyczna są po prostu niesamowite. Właściwie nie widziałem jeszcze nigdy scenerii tak oszałamiająco kolorowych, a jednocześnie harmonijnie stonowanych, malowanych bez jakichkolwiek uproszczeń, z niewiarygodną uwagą dla najmniejszych detali. Tu naprawdę widać kamyki na dnie strumyka, polne kwiatki wśród źdźbeł trawy na łące, delikatne szczegóły rysunku ptasich piór. Muzyka jest spokojna i nastrojowa (głównie fortepian i gitara klasyczna), a dwupłytowy album (OST) jest bardzo trudny do znalezienia, ale wart tego, bo słucha się go wielce przyjemnie. Najważniejsze jest jednak to, że całość jest wyjątkowo harmonijna i zdaje się wręcz pachnieć latem. A gdy powietrze perli się, przesycone miękkim, ciepłym światłem o zachodzie słońca, a w trawach grają cykady... Panie i panowie - czapki z głów. Pozycja obowiązkowa.
Temat: krzyż harcerski
KRZYŻ HARCERSKI
Został zaprojektowany w 1912 roku przez ks. Kazimierza Lutosławskiego. Konkurs na zaprojektowanie harcerskiej odznaki został zgłoszony w pierwszym numerze "Skauta";. Projekt ks. Lutosławskiego zajął w nim dopiero trzecie miejsce. Krzyż Harcerski jest oparty na Krzyżu Virtuti Militari, najwyższym polskim odznaczeniu wojskowym.
Według "Regulaminu Odznak i Oznaczeń" Krzyż jest odznaką organizacyjną harcerzy i instruktorów. Krzyż Harcerski nosi się 2 cm nad lewą kieszenią munduru (choć lepiej twierdzić, że nosi się go na sercu). Prawo noszenia Krzyża Harcerskiego zyskuje się przy złożeniu Przyrzeczenia Harcerskiego. Na ubraniu cywilnym można nosić jego miniaturki
Krzyż Harcerski ma bogatą symbolikę. Różnie tłumaczy się jego kształt i poszczególne elementy. Dla wszystkich jednak pozostaje czymś niezwykle wartościowym, cennym. Czymś co przechowuje się z pietyzmem przez całe życie i nierzadko przekazuje dzieciom i wnukom jako rodzinną świętość. Wydaje się to dla Was dziwne ? Może, ale spróbujcie poprosić któregoś z harcerzy, aby oddał go Wam na pamiątkę ...
Zawołanie Czuwaj
Harcerskie pozdrowienie "Czuwaj"; używane było dawniej przez rycerzy polskich stojących na warcie. Wtedy miało zapobiec zaśnięciu na posterunku. Teraz przypomina o stałej gotowości każdego harcerza do służby ojczyźnie, pracy dla innych, niesienia pomocy i ustawicznej pracy nad sobą.
Krąg
Lilijkę otacza krąg - symbol doskonałości do jakiej dąży harcerska rodzina. Niektórzy twierdzą, że jest to też symbol harcerskiego kręgu, w którym wszyscy są równi i panują braterskie relacje. Inni dodają, że to oznaka ogromnej woli tworzenia kręgu, z którego
promieniować będzie prawość myśli, słów i czynów.
Lilijka
Lilijka od początków chrześcijaństwa symbolizuje czystość i cnotę. Nosili ją na swych szatach królowie, na sztandarach książęta, na herbach rycerze. Harcerska lilijka podobno ma swym kształtem przypominać zakończenie igły magnetycznej kompasu. Tak jak igła wskazywała żeglarzom bezpieczną drogę do domu, tak lilijka symbolizuje jedną z najważniejszych powinności harcerza: postępowanie zgodnie z prawem harcerskim. Inni twierdzą, że tak jak kompas północ, tak lilijka ma harcerzom wskazywać drogę do osiągania ideałów. Trzy literki ONC na ramionach lilijki są skrótem hasła filaretów: "Ojczyzna, Nauka, Cnota". Na węźle widnieje skrót nazwy naszej organizacji ZHP. Na lilijce z krzyża nie ma żadnych liter, są za to dwie gwiazdki. Symbolizują one oczy harcerza, zawsze szeroko otwarte, uważnie
obserwujące świat, gotowe dostrzec dobro i zło. Są symbolem oczu patrzących i widzących kiedy i gdzie harcerz może być pomocny.
Promienie
Promienie biegnące od lilijki oznaczają dążenie harcerstwa do promieniowania na cały świat wartościami, radością, dobrem. Promienie to również harcerska pogoda ducha.
Węzeł
Węzeł na wieńcu, jak węzeł na chuście ma przypominać o obowiązku wypełnienia przynajmniej jednego dobrego uczynku dziennie. Są jeszcze takie środowiska, w których wolno rozwiązać chustę (a więc rozebrać się i pójść na spoczynek) dopiero po spełnieniu dobrego uczynku.
Wieniec Dębowy
W ramiona Krzyża wpleciony jest wieniec z liści dębowych, oznaczający siłę i męstwo. Wieniec z liści dębowych mieli prawo nosić tylko ludzie władający ogromną siłą - ducha, mięśni, czy magii. Cechy te - męstwo i dzielność - powinny być również udziałem każdego harcerza. Według znanych nam utorytetów trzy żołędzie na wieńcu dębowym oznaczają trzy rozbiory Polski.
Wieniec Laurowy
Liście laurowe są symbolem zwycięstwa. Wieniec z liści laurowych nosili autorzy największych Wiktorii,
rzymscy cesarze. Dla harcerza liście laurowe oznaczają tryumf nad własnymi słabościami. W dziedzinie symboliki, dwie oliwki znajdujące się na wieńcu laurowym symbolizują dwie wojny światowe (ciekawe jak można było je przewidzieć przy projektowaniu Krzyża)
Ziarenka Piasku
Ramiona Krzyża Harcerskiego wypełnione są ziarenkami piasku, które symbolizują liczną rodzinę harcerską. Inna interpretacja mówi, że są to nierówności symbolizujące kamienie na drodze życia, perły dobrych uczynków, trudy i znoje, radości i smutki jakie harcerz spotyka na swojej drodze życia. Są to dobre uczynki każdego harcerza, których jest tak dużo, jak ziaren piasku. Według innej wersji oznaczają one, że harcerzy na świecie jest tak dużo, jak ziaren piasku.
Żałoba ZHP
W przypadku żałoby narodowej lub żałoby wewnętrznej Związku Harcerstwa Polskiego – ogłoszonej rozkazem Naczelnika ZHP, komendanta chorągwi, hufca, szczepowego, drużynowego – harcerze i instruktorzy z terenu, na którym obowiązuje rozkaz, mają obowiązek nałożyć na krzyż harcerski lub jego miniaturkę przepaskę z czarnej aksamitki lub wstążki i nosić ją do chwili zakończenia żałoby
Tutaj rysunek krzyza harcerskiego
http://23tdh.za.pl/krzyz.jpg
Strona 2 z 3 • Znaleziono 57 wyników • 1, 2, 3