Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Projekt domu Dominik





Temat: Pełnomocnik ?
Ty straszysz Gregorrr? A może konceptu brakło? Czy zwierciadełko
> odpowiedziało Wodzusiowi nie tak jak trzeba, hę, jest ktoś
> piekniejszy? uahahahahaha, ha ha...ha.....haa.
No wlaswnie ale komu?!
Jwzeli chodzi np. o chodzilo o odpowiedzialnosc za szkody gornicze
ktorymi to z prawa i lewa osadzaliscie prezydenta to nawet durny
Jozek glosu nie zabral .O tych przepisach kto za co jest
odpowiedzialny musial by wiedziec z racji swojej funkcji
spolecznej/bezradny radny/ pelnienia obowiazku w spoldzielni
mieszkaniowej/moze napelniania tylko swojego portfela/ "ukonczonych"
studiow w zarzadzaniu nieruchomosciami?!/byle jego dochod byl jak
najwyzszy/.
Ani nikt z was nie usilowal merytorycznie przekonac ze racji nie
mam.I wy chcecie mi zarzucic brak konceptu?
Wasz koncept opiera sie tylko ile razy mozna opluc kogos u
gory/obojetnie kogo/ i to sa pomowienia.
Nie wiem czemu to robicie !Moze ktos liczy pozniej na
przychylnosc "nowego wodza" no jest to dziecinne bo bylo takie
przyslowie"Laska panska na pstrym koniu jezdzi"
A teraz co ja mam z tego pisania na tym forum? Poprostu Wirek to
moje rodzinne miasto i cieszy mnie kazda nowosc,ale naturalnie
martwi mnie kazda strata.Niedawno ktos tu pisal o zwalonym domie
przy sadzie.Ja bardzo dlugo mieszkalem za tym domem i musze
powiedziec ze nie pamietam go zeby nie byl od tylu podparty.
Tak samo bezkolizyjne skrzyzowanie z torami na Mrowczej Gorce,byl to
juz projekt za Hitlera/wiem to od rodziny/ i jakos go nie
zrealizowano do teraz .Moze ktos w tej konkretnej sprawie ot tak
okazyjnie sprawdzi dlaczego?!A moze czekacie znow zeby Grzegorz
poszperal a wy tu bedziecie mogli siedziec przed komputerem i
farmazony pociskac kto z kim i nw jakim lesie?!
A ty kapioh jestes jeszcze mlody i glupi i dlatego bys chcial
wszystkich krytykowac ale nic nie budowac.Takie cos to sie nazywa
KRYTYKA BEZKONSTRUKTYWNA-po naszemu klachy.



Temat: Warszawa według Hitlera
Nie tylko Warszawa...
Praktycznie wszystkie miasta na terytorium okupowanej Polski miały zostać
poddane przebudowie tak aby-pozbawione wszelkich cech "podludzkich"
(słowiańskich,żydowskich itp.)-godnie wpisały się w krajobraz
imperium "Tysiącletniej III Rzeszy".Do roku 1941 zatwierdzono do realizacjii
projekt radykalnej przebudowy dla
Poznania,Bydgoszczy,Łodzi,Inowrocławia,Płocka,Pabianic i Ciechanowa.Wszędzie
planowano podobny układ urbanistyczny,geometryczny układ ulic przelotowych z
domami mieszkalnymi o standaryzowanych gabarytach w centrum rynek z
nazistowską "agorą" czyli hala ludowa (styl klasyczny lub
narodowosocrealstyczny) oraz dom partyjny NDSAP wzorowany na architekturze
romańskiej.Dookoła dużo obszarów zielonych przeznaczonych do wypoczynku i
rekreacjii.Obok osobne miasto-obóz dla "polskich podludzi" pełniących rolę siły
roboczej (coś jak SOWETO w RPA).Miasta miały otrzymać nowe,niemieckie nazwy
np.Bydgoszcz miała się nazywać Bromberg a Inowrocław-Hohenchalz.W odróżnieniu
od Warszawy nie planowano ich administracyjnej degradacjii,ludności niemieckiej
miało być tyle ile dawnej polskiej.
Z tych planów częściowo zrealizowano tylko przebudowę Ciechanowa,na terenie
zburzonej dzielnicy żydowskiej powstało organiczno-geometryczne osiedle złożone
z ok.100 budynków-o ile wiem istnieje do dnia dzisiejszego.
Co do Warszawy,to w/g planu zatwierdzonego w 1940 miała ona po przebudowie
liczyć sobie ok.130 000 mieszkańców (a nie 40 000).Widoczny na
rekonstrukcjii "komin" to właśnie wieża partyjnej siedziby NSDAP wzorowanej na
stylu romańskim-takim jak np.ten:
www.albumromanski.prv.pl/
Sam Pabst nie zobaczyłby już swego dzieła nawet gdyby ono powstało.W grudniu
1943 dosięgły go kule bojowników AK,zginął razem z Emilem Braunem nazistwską
szychą odpowiedzialną za wysiedlanie z Wa-wy ludności polskiej.





Temat: Drewniana elewacja
koszty. taka elewacja jest niewątpliwie droższa niż tynk tradycyjny, ale, jak
sama napisałas, nadaje domowi charakteru. powierzchnia scian zewnętrzna wynosi u
mnie 250m, koszt uzalezniony jest od rodzaju i wymiarów desek.ceny moich desek
nie pamiętam, ale łatwo sobie sprawdzić w składzie drewna. wpływ elewacji na
parametry budynku. nie wiem o jakie parametry dokładnie ci chodzi, ale jesli
chodzi o izolację, to my mamy rozwiązane to tak: sciana z bloczków
gazobetonowych, na scianie ruszt drewniany, na którym rozpięta jest folia
paroprzepuszczalna, pomiedzy budynek a folię wsypany jest granulat pianki
poliuretanowej (najlepsze parametry izolacyjnosci, moze być w płytach lub
własnie w granulacie) na folii jest kolejny ruszt drewniany i na nim kręcone sa
deski elewacyjne. dzieki temu drugiemu rusztowi powstała pustka powietrzna
ułatwiająca wentylowanie desek. deski, jak wspomniałam wczesniej pomalowalismy
tylko bezbarwnym impregnatem (Altaxin) i, zastanwiam sie nad izolacją ogniową,
na to dobrą farbę elewacyjną do drewna (Beckers albo Benjamin Moore), która też
ma jakies własciwosci zabezpieczające. można oczywiscie kupic deski impregnowane
cisnieniowo, my doszlismy do wniosku, że szkoda kasy na to, w koncu drewniane
domy budowano juz zanim wynaleziono impregancję ciśnieniową. okna mamy
plastikowe, białe, ponieważ obrobki wokół nich i dodatkowe wykonczenie bedzie
również białe, to uznalismy, że plastikowe też bede w miare dobrze wyglądały.
szczegolnie, że wybralismy model bardzo ciepłych profili. elewację robila nam
nasza ekipa (mam firmę wykończeniową), wystarczy do tego dobry projekt i myslący
majster i sądzę, że bez problemu mogą sobie z tym poradzić.
jesli chodzi o niebezpieczenstwa, to bede mogła ci o nich opowiedziec dopiero za
pare lat. ale mam nadzieję, że nie bedzie żadnych problemów.
dobrze jesli drewno jest porządnie wysuszone, my kupilismy takie średnio suche i
po jakimś czasie trzeba było czesc desek poprawić, bo sie rozeschły i porobiły
sie szpary. chociaz podejrzewam, ze takich niespodzianek nie da sie w 100%
uniknąć, bo drewno zawsze bedzie pracować, szczególnie na zewnątrz gdzie róznice
temperatur i wilgotnosci są ogromne.
jesli jestes z Warszawy lub okolic to zapraszam na wizję lokalną na moją budowę.
mieszkam w Konstancinie.




Temat: ANTCZAK - DEWELOPER KALISZ - Solidna firma?
Zgadzam się ale nie do końca.
Ja chciałem tylko podkreślić ze pomoc architekta dla ludzi czekających na
własne M jest wskazana i nie kosztuje dużo.
Jeżeli mam wskazać powód to proszę bardzo. W czasopismach, które czytasz
wszystkiego zapewniam Cię - droga Iwono - nie doczytasz. Osoby takie jak
architekt i inżynier kończą studia, aby służyć ludziom. Wiedzą najlepiej, jaką
formę można dać własnemu domowi i nie robią tego sami, lecz po długiej
konsultacji z klientem i jego aprobata, bo to on w końcu za to płaci. Wiadomo,
że jest ich wielu i mają różne gusta, wiec nie będziemy polemizować na ten
temat w forum. Jednakże tego architekta, którego ja znam cenie bardzo za
mistrzowski talent i tanią usługę. Widziałem wykonane powierzone jej zadania i
oceniłem je bardzo wysoko. Sam werbowałem wiele pism pt.: Dom i Wnętrze i
miałem swoją wizję jak to moje M ma wyglądać. Potem z każdym dniem coś mi nie
pasowało wiec poprosiłem o radę kompetentnych ludzi. Po długich rozmowach i
ustaleniach jestem w końcu zadowolony.
Na budowie jestem dosyć często i widzę wykonanie pewnych elementów, które
powinny wyglądać inaczej, nawet z uwagi na zasady budowlane.
Jeżeli zależy Ci na dyskusji to jestem w poniedziałek na budowie, więc możemy
sobie podyskutować.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z projektu osiedla i materiałów jakie firma
stosuje. Wiem, że wybór tego osiedla to moja jedna z lepszych życiowych
decyzji.
Mam nadzieję, że nie obraziłem Twoich poglądów na ten temat i przyznasz mi
częściowo rację. Wierzę też, że Twoje własne M będzie równie fajne jak moje
(życzę Ci nawet fajniejszego).

Pozdrawiam jako przyszły sąsiad

Ps., W jakim budynku będziesz mieszkać to zaproszę Cię na kawę abyśmy mogli
wymienić opinie o naszych M.




Temat: Przygotowania do odbudowy Pałacu Saskiego koszt...
Obstrukcja architektoniczna
> To co zdumiewa to brak wyobrazni: przeswiadczenie, ze w srodku
> kilkusetletniego miasta, ktore przeszlo kilka wojen mozna budowac
> tylko dlatego, ze w archiwach nie ma zadnych dokumentow, ktore by
> wskazywaly naistnienie zabytkowych podziemi ............?????

Wyobraźnia była: miasto wydało pieniądze na archeologów i prace
zabezpieczające. Wyobraźnię mieli też inwestorzy: parking dla
takiego obiektu w samym centrum po prostu być MUSI.

Ale Ci co wpadli na genialny pomysł wpisania czegoś co potem zostało
zasypane piachem do rejestru zabytków powinni dostać Nobla.
Cenię pasję, ekologów i paleontologów rozumiem, ale nie chcę tutaj
Parku Jurajskiego.

To samo dotyczy dłubiących w ziemi archeologów: podłubali sobie za
publiczne pieniądze i stwierdzili, że ludzi tam być nie powinno. To
jest chore. Skoro nie potrafili zaadoptować projektu do potrzeb
inwestorów, nie potrafili opracować planu podkopania się pod te
fundamenty, to nie powinien tam zostać kamień na kamieniu. Zaorać te
skamieliny! Za ignorancję i brak umiejętności godzenia potrzeb ludzi
z potrzebami pasjonatów, trzeba płacić, a nie uprawiać obstrukcję
architektoniczną.

>Dzisiaj jest po prostu brzydka.

Warszawa ma sporo brzydkich koszmarków w samym centrum: stara
zareklamiona Cepelia przy Rondzie Dmowskiego, blaszaki na Defilad,
Dworzec Centralny, mrówkowce na rogu Świętokrzyskiej i
Marszałkowskiej, za Domami Centrum, mrówkowce za Żelazną Bramą,
wzdłuż Świętokrzyskiej i placu Grzybowskiego, w okolicach Pańskiej,
Złotej, Srebrnej, Żelaznej, Śliskiej. I tego trzeba się pozbyć jak
najprędzej, bo straszy. Ale jak to zrobić? Tam są tysiące mieszkań z
wielkiej płyty.

Pozostaje liczyć, że za jakieś 50-100 lat naprawdę to się zacznie
sypać i nie będzie innego wyjścia jak stawiać nowe szklane domy.
Warszawę zniszczyli hitlerowcy, a komuniści musieli zapewnić ludziom
mieszkania, więc trzy pokolenia stracone, czwarte na dorobku, między
szóstym a ósmym powinno być lepiej ;)




Temat: na wspolnej streszczenia
1107-1110
1107
Basia i Andrzej rozmawiają z synem o jego nieobecnościach w szkole i słabych
wynikach w nauce. Daniel stara się zbagatelizować problem. Zdybicka wychodzi z
założenia, że budownictwo mieszkaniowe będzie przynosić coraz mniejsze dochody.
Uważa, że Bud-Maks powinien nastawić się na przerabianie hal pofabrycznych.
Perspektywa współpracy z Iloną coraz bardziej podoba się Michałowi. Kinga nie
podziela jednak entuzjazmu męża. Ziębiowie szykują się do wyjazdu do leśniczówki
Stefana. Róża jest zawiedziona, gdy odkrywa, że ona i siostra kupiły na tę
okazję takie same sukienki.
1108
Marta dowiaduje się, że jej program będzie prowadziła Dominika. Konarska ma
jedynie sprawować nadzór nad projektem. Prosi Marcina o wyjaśnienie powodów tej
decyzji. Borys wyznaje Ewie, że ma syna z Oksaną. Zapewnia narzeczoną, że
wcześniej nic o tym nie wiedział. Ludwika oznajmia synowi, że postanowiła
zamieszkać w domu opieki. Rafał nie chce się na to zgodzić. Agnieszka składa mu
pewną propozycję.
1109
Borys zwierza się Ewie, że nie może przestać myśleć o swoim synu. Jednocześnie
nie chce złamać obietnicy złożonej Oksanie. Narzeczona nie umie mu pomóc.
Ludwika razem z synem i jego partnerką wprowadzają się do mieszkania na
Wspólnej. Agnieszka jest mile zaskoczona pozytywnym nastawieniem starszej pani
do nowych sąsiadów. Andrzej obawia się, że Zdybicka będzie miała za duży wpływ
na zarządzanie Bud-Maksem. Kinga podziela wątpliwości szwagra, czując, że nowej
wspólniczce nie należy ufać.
1110
Szef Igora oświadcza, że z koperty zginęło 10 tysięcy euro. Chłopak sugeruje, że
pieniądze mógł ukraść Jozi. Brzozowscy zastanawiają się, jak postępować z
Danielem. Basia uważa, że powinni przeczekać trudny okres. Jej mąż chce reagować
na wybryki syna, zanim będzie za późno. Stefan przeprasza Ziębów i Różę za swoje
zachowanie. Tłumaczy się sprawami najwyższej wagi. Nie zdradza jednak
szczegółów, sugerując, że obowiazuje go tajemnica wojskowa.



Temat: Co budują obok Geanta??
Tak sie sklada, ze ja wiem co pisze, a Ty piszesz to co Tobie kazalia w mysl
biblijnej przypowiesci:ze roznica miedzy madrym a tym "innym" jest taka, ze
madry wie co mowi (pisze), a ten "inny" mowi (pisze) to co wie. Wiec najpierw
pomysl a pozniej powiedz (napisz).
A teraz do tematu: jesli pomnik jest na terenie prywatnym, to w interesie
miasta i mieszkancow nalezy to prawnie rozwiazac (wykupic od
wlascicieli/spadkobiercow) teren i juz ten monument poswiecony bohaterstwu
polskiej mlodziezy zostawic tak jak jest a nie zamieniac terenu na "geszeft"
(wrecz zabezpieczyc ten teren przed "psim siusianiem") nie wspomne o renowacji
terenu i samego pomnika)??? Tu Szczurek powinien sie wykazac "patriotyzmem" o
korym tak ochoczo, publicznie sie wyraza
Co sie zas tyczy drugiego terenu (przy muszli koncertowej, to jak to jest
mozliwe aby dzialki objete restrykcjami konserwatora zabytkow przekwalifikowac
na tereny pod zabudowe komercjalna???
I dla przykladu: ksiedzu Wierzbowskiemu sie odmawia budowania szkoly katolickiej
wlasnie ze wzgledu na ochrone Woj. Kons. Zabytkow tegoz terenu (rosna tam
rowniez 60-letnie drzewa-lipy, podlegajace ochronie)oraz ze wzgledu na protesty
okolicznych mieszkancow, a dla krauzego, czy tez jego pelnomocnikow, UM w Gdyni
(urbanistyka) przygotowuje specjalnie plany zagospodarowania tegoz terenu.
I tu jest paranoja:Woj Urzad Kons.Zabytkow pozytywnie opiniuje ten projekt
ale zastrzega, ze "drzewa na tej dzialce podlegaja ochronie" (co jedno przeczy
drugiemu). I co nie ma tu przekretu????
Ja osobiscie przychylam sie do protestow okolicznych mieszkancow aby nie
niszczyc istniejacego juz tam "parku", nie lac w to miejsce betonu a wiec ani
szkoly, ani business-u krauzego, tym bardziej, ze zarowno na jednym i drugim
terenie nie zrobiono zadnych ekspertyz budowlanych i z tego co wiadomo istnieje
niebezpieczenstwo pekania fundamentow i murow w okolicznych domach/kamienicach
(byc moze, ze o to chodzi)??? Jest to dzialanie sabotazowe, destrukcyne i na
pewno kryminalne!!!!!!
Nie wiem czy dla x2468 te informacje sa wystarczajace????
Pozdrawiam,
Dominik




Temat: fajny dom - skąd projekt? proszę o pomoc
mif chyba się nie rozumiemy
1. ja nie chcę projektu gotowego, ja chcę projekt indywidualny i nie trzeba
mnie do tego przekonywać;
2. ja nie mam problemów z zapłatą 20 000 zł netto, choć wszędzie w gazetach mi
piszą, że przy moich wymaganiach ten projekt indywidualny powinien mnie
kosztować ok 15 000zł brutto;

Ja mam problem ze znalezieniem dobrego architekta, bo
1.oglądanie obrazków z jego poprzednimi projektami, dla mnie jako laika, nic
nie wnosi. Czytając forum można stwierdzić, że większość architektów robi co
robi projekty gotowe to architekci bez większych umiejętności, bo jeszcze nie
pisaliście nic o żadnym projekcie, który byłby fajny - wszystkie krytykujecie i
nie z powodu spraw estetycznych a z powodu spraw merytorycznych.
2. Rozmowy z klientami, co u tych architektów kupowali projekty nie są za
bardzo możliwe;
3. żaden architekt nie chce mi narysować żadnych kresek, by udowodnić, że zrobi
mi dom w stylu x a nie dom w stylu y. A zdjęcia z domami, które wymyślili
totalnie różnią się od wyobrażeń estetycznych o moim domu, no i takich domów,
jakie oni wcześniej popełnili to ja po prostu nie chcę mieć (mówię tu tylko o
aspekcie estetycznym). Przy takim stanie rzeczy, proszę więc by mi udowodnili,
tymi kilkoma kreskami, że potrafią też zrobić dom w stylu x a nie tylko w stylu
y;
4. zdążyłam zauważyć, że proces inwestycyjny polega na tym, że muszę
bezgranicznie zawierzyć umiejętnościom mego architekta, bo nie mam żadnej
możliwości zweryfikowania tego co dla mnie wymyśli. Cholernie nad tym ubolewam,
bo ciężko zawierzyć jakiemukolwiek architektowi, po tylu krytycznych uwagach
wyczytanych chociażby tu na forum, na temat architektów z renomowanych,
popularnych pracowni w Polsce. Skoro ci architekci robią takie dupiaste domy,
to jak mam zaufać, że architekci z malutkich firm są lepsi? Tak z zasady mam
uwierzyć? Mam uwierzyć, tobie na słowo?
Do jasnej ciasnej, jak ja mam zweryfikować fachowość architektów z którymi
rozmawiam? Oczywiście weryfikuję to na swój sposób... ten, który traktuje moje
zlecenie jako dupiaste zlecenie, bo ma wiele innych fajnieszych zleceń odpada
oczywiście; ten co traktuje mnie jako zbyt wymagającego klienta odpada
oczywiście; ten co nie chce mi narysować kilku kresek, bo szkoda mu na to
czasu, a każe mi zaufać bezgranicznie i kupić estetycznego kota w worku -
odpada oczywiście.....
No i tak już czterech odpadło:((((
I pomyśleć, że ja chcę dom, chcę projekt indywidualny, chcę za niego godziwie
zapłacić, a chętnych na moje zlecenie nie ma;)))) Pragnę jeszcze się
usprawiedliwić, że w rozmowach z architektami to ja bardzo grzeczna jestem i
miła, by do siebie broń Boże nie zniechęcić.
Żeby być sprawiedliwą, muszę przyznać, że była jedna bardzo miła pani
architekt, która zabrała się za rzecz jak należy i drogą mailową miałyśmy
strasznie miły kontakt i zgodziła się nam nawet "estetyczną koncepcję"
przedstawić.... tylko w międzyczasie okazało się, że złapała mniej wymagającego
klienta i już na mnie nie miała za bardzo czasu (co zrozumiałe zresztą jest, ja
byłam mniej pewnym klientem) i estetczna koncepcja, którą nam przesłała ani w
jednym procencie nawet nie uwzględniała naszych wyłuszczonych wcześniej potrzeb
i oczekiwań. Podejrzewam, że podesłała nam jakiś już wcześniej popełniony
projekt, który nawet nie miała czasu do naszych wymagań dostosować. No a biorąc
pod uwagę totalne niedostosowanie do naszych wymagań z jej usług też nie
skorzystamy;(




Temat: Miasto zapłaci, bo zabroniło budować wysoko?
Miasto zapłaci, bo zabroniło budować wysoko?
Błąd w planie zagospodarowania fragmentu Białołęki może kosztować miasto
kilkadziesiąt milionów złotych. Inwestor, który chce budować wysoko, straszy
odszkodowaniem, bo nie dostał zgody ratusza. Tyle że plan nie wspomina, jak
wysokie mają tu być domy

Winnica Południowa to dzisiaj zielone przedmieście stolicy. Na skarpie
wiślanej z drzewami i polami, między lasem a ul. Modlińską, ciągnie się wielki
teren ogrodzony przez spółkę Barc, do której należy 7,7 hektara. Złożyła w
ratuszu projekty na pierwsze etapy Osiedla Poetów i czeka na pozwolenia na
budowę. Na początek planuje 24 budynki, głównie dziewięciopiętrowe. Nad
całością dominuje wysokościowiec - 18 pięter. W sumie 1151 mieszkań.

Definicja harmonii

Obok placu spółki Barc jest kameralna Winnica - osiedle z domami najwyżej
3,5-piętrowymi i niskimi szeregowcami. Całość dobrze wkomponowana w zieleń, za
co osiedle obsypano nagrodami. Mieszkańcy z dumą opowiadają, że makieta
Winnicy stała w urzędzie dzielnicy. - Miała być wzorem dla deweloperów.
Myśleliśmy, że obok nas będą podobne osiedla - mówi jeden z mieszkańców.

O tym, że mogą tu wyrosnąć wysokie bloki, "Gazeta" pisała jesienią. Wszystko
dlatego, że plan miejscowy uchwalony w 2002 r. nie precyzuje, jak duże domy
wolno budować na zielonych łąkach w sąsiedztwie Winnicy. Wiadomo tylko, że
musi być wyżej niż 2,5 piętra, a budynki bezpośrednio sąsiadujące z lasem mają
mieć maksymalnie 4,5 kondygnacji. Reszta może iść w górę właściwie bez
ograniczeń. Czego ma się więc trzymać inwestor? Polecenia, aby budynki były
"zharmonizowane z otoczeniem".

Ratusz odmawia

Ratusz odrzucił pierwszy projekt dla fragmentu osiedla. Tomasz Zemła,
wicedyrektor biura planowania przestrzennego i architektury, wytknął, że
projekt z "wieżą" jest niezgodny z planem, bo budynki o wysokości prawie 60 m
"w żaden sposób nie harmonizują" z trzypiętrowymi i jednorodzinnymi. Wojewoda
nakazał sprawę rozpatrzyć raz jeszcze. Trafiła też do sądu za sprawą
mieszkańców osiedla Winnica, którzy nie chcą pod bokiem molocha.

Barc nie traci czasu. Czekając na decyzję w sprawie zespołu bloków z "wieżą",
zaprojektował budynki, które mają wyrosnąć obok. - Jesteśmy firmą deweloperską
nastawioną na zysk - nie kryje prezes firmy, który nie godzi się na publikację
nazwiska. - Gdybyśmy chcieli, to zgodnie z planem moglibyśmy postawić na
działce kilkanaście budynków po 18 pięter. Taką koncepcję zaproponował nam
jeden z architektów. Wybraliśmy inną. Nasz projekt jest kompromisem
architektoniczno-urbanistyczno-ekonomicznym, zgodny z obowiązującym planem, a
także z oczekiwaniami naszych przyszłych klientów - przekonuje.

Plan na bis

Dziurawy plan miejscowy dla tej części Białołęki będzie poprawiony. Radni już
uchwalili, aby budynki ograniczyć do sześciu pięter. Co na to Barc? - Jeśli
miasto uchwali nowy plan ograniczający wysokość zabudowy, to być może będzie
nam się to bardziej opłacało, niż budowanie osiedla - uważa prezes spółki. -
Wystąpimy o odszkodowanie. Idzie o dziesiątki milionów złotych. Deweloper
kupił działkę ze świadomością, że domy mogą się piąć w górę. Planował zbudować
60 tys. m kw. mieszkań. Po zmianie planu z połowy trzeba będzie zrezygnować. A
w Warszawie za działkę z projektem deweloperzy płacą dziś 2-3 tys. zł za m kw.
planowanego mieszkania. Wystarczy przemnożyć.

Marek Mikos, szef miejskiego biura planowania przestrzennego i architektury,
przyznaje: - Brak ograniczenia wysokości zabudowy to był błąd. Pojęcie
harmonizacji jest stosunkowo pojemne.

Co zrobi ratusz? Rzecznik miasta Tomasz Andryszczyk zapewnia, że urzędnicy
spotkają się z inwestorem, aby szukać kompromisu.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna




Temat: Powiastka o fatalnych gustach wielu z was.
no ceny minimalne to będzie przebój
Taki pomysł to szybko stanie się gwoździem do trumny izby. Bo będzie traktowany
jak haracz który ktoś chce nałożyć na społeczeństwo i ono się w końcu zbuntuje.
Pomyśl ile osób zagłosowało na PO tylko dlatego że obiecało że zniesie obowiązek
płacenia abonamentu.

Problem nie leży w gotowcach bo one są w wielu miejscach świata np gotowce są
bardzo popularne w Austri ale takich osiedli jak u nas które wyglądają jak
reklamówka katalogów z gotowcami to nie ma.

Nie ma jednego winnego za stan naszej przestrzeni publicznej, niestety sprawa
nie jest taka prosta. Ale też nasze bardzo ostre przepisy, obecność aroganckiej
izby, nadzory budowlane, rzesze urzedników w WA i ZUDach okazały się zupełnie
bezradne wobec tego problemu zastanawiam się w jakim stopniu dzisiejszy stan
jest powodowany właśnie przez te instytucje.

Pierwszym winnym chaosu jest sposób budowania: jednak przeważa u nas budownictwo
indywidualne a nie kupowanie gotowego budynku na osiedlu urządzonym przez
developera. Tego typu chaos można trochę zmniejszyć nie pozwalając na dzielenie
ziemi na zbyt małe działki. Gdyby działka od frontu nie mogła być węższa niż 50m
to nawet bardzo różniące się budynki były by jakoś do przyjęcia.

Drugim jest rozejście się zamożności społeczeństwa i jego aspiracji. Chcemy
mieszkać w domach jak w Niemczech (gdzie dom poniżej 150m jest uważany za mały)
mając 4 razy mniejsze przeciętne dochody. No i jeszcze z racji tego że u nas nie
ma sieci komunikacyjnej musimy mieć w domu podwójny garaż Wiec budować trzeba
tanio, najtaniej. Dawniej, na początku ubiegłego wieku biedni poza miastami
budowali bez architekta, często bez projektu, w okolicy było kilku majstrów,
budowali według jednej opanowanej technologi, rozpiętość dachu i kąt nachylenia
był w okolicy prawie niezmienny od lat dom mógł być trochę dłuższy albo krótszy
a stodoła z lewej lub z prawej albo pod kątem 90st. I dało to całkiem przyjemny
efekt architektury regionalnej. Dziś każe się ludziom robić mapki za pół
średniej pensji, zdobywać mnóstwo papierów do pozwolenia, jakby nie mieli nic
innego do roboty, robić projekt lub także drogą adaptację i mamy co mamy.

A to ze społeczeństwo mamy kiepsko wykształcone, z nieuformowanymi gustami, to
też jakby nie jest wina ludzi tylko systemu nauczania i sposobu wyłonienia w tym
kraju elity. Gdyby w szkole podstawowej ktoś nauczył dzieci słuchania a także
rozumienia słyszanego tekstu to niejaki Wiśniewski i inne Dody nie miały by
czego szukać. Ten problem edukacji w architekturze daje efekt jaki mamy.

A co do elit: ludzie lubią wzorować się na kimś kogo uważają za autorytet. W
Polsce nie ma popularnego autorytetu designerskiego. Znani architekci raczej nie
chwalą się domami a ci którzy robią pieniądze szybko i są medialni raczej
mieszkają mniej lub bardziej wypasionych katalogówkach. Mamy w Polsce niby
telewizję publiczną - czy jest w niej program o tym jak się projektuje dobrą
architekturę i na czym to polega? I czy droga izba ruszyła szanowny tyłek i
zrobiła kiedyś jakiś program o tym jak powinien wyglądać dom w Polsce? A jak nie
przez telewizję to może CD dołączone do gazet jako projekty z rekomendacją? Albo
filmik na stronie izby? No bo jak ja nie wiem to skąd pani która się dorobiła na
handlu warzywami albo pan z firmy oponiarskiej ma to wiedzieć? Dla niego
dostępne technologie i formy to katalog za 10plz z empiku wiec co się dziwić



Temat: Pijana wychowawczyni z domu dziecka włamała się..
Kłopoty rodzinnego domu dziecka
Gazeta.pl > Kraj > Informacje Czwartek, 3 lutego 2005
Kłopoty rodzinnego domu dziecka

Beata Łabutin,

- Rodzice chyba chcą was sprzedać - tak przybranym dzieciom Bożeny i Wojciecha
Łyszkowskich powiedział w szkole kolega, gdy po podopolskim Ozimku rozniosło
się, że na opiekę nad jednym z nich odbędzie się... przetarg

Łyszkowscy wychowują dziewięcioro dzieci w jedynym na Opolszczyźnie rodzinnym
domu dziecka, który stworzyli w 1994 r. W 1997 r. wzięli m.in. siedmioletnią
Sylwię z powiatu głubczyckiego.

Właśnie na opiekę nad nią starostwo w Głubczycach chce ogłosić przetarg. W myśl
obowiązujących od 1 stycznia br. przepisów powiat, z którego pochodzi dziecko,
musi za wychowywanie płacić rodzinnemu domowi dziecka. Przedtem budżet państwa
płacił władzom powiatu, na terenie którego znajdował się rodzinny dom dziecka
za wszystkie wychowywane w nim dzieci.

Jesienią ub.r. Łyszkowscy, wiedząc o zmianie ustawy, zaproponowali macierzystym
powiatom dzieci, aby umowy o opiekę nad nimi podpisać na zasadzie kontynuacji.
Przystały na to od razu powiaty opolski ziemski i grodzki i po pewnym ociąganiu
prudnicki. - Urzędnicy uznali, że mamy tu do czynienia z klasyczną kontynuacją
dzieła i umowy podpisali, nie organizując żadnego przetargu - mówi Łyszkowski. -
Trafiło im do przekonania, że dzieci były, są i będą u nas, a tylko łożący na
ich utrzymanie płatnik się zmienił.

Przy przetargu upiera się starostwo w Głubczycach. Kilka dni temu Wojciech
Łyszkowski zapowiedział: - Nie wezmę udziału w tym barbarzyństwie. Jeśli
urzędnicy będą mnie do tego przymuszać, złożę w prokuraturze wniosek o
popełnieniu przestępstwa. Żona na własnych kolanach wyleczyła Sylwię z choroby
sierocej. Przez dwa lata dziewczynka zasypiała na jej rękach, a dopiero potem
kładliśmy ją do łóżeczka. I co teraz? Załóżmy, że ktoś zaproponuje, że będzie
ją wychowywać za mniejsze pieniądze. To co, ma iść do obcych ludzi, kiedy to
nasz dom jest jedynym, jaki zna i w jakim chce być?

Dwa dni temu Łyszkowscy otrzymali projekt umowy na pół roku, podczas którego
urząd w Głubczycach "wypracuje procedury przetargowe". - Powiedziano nam -
opowiada Łyszkowski - że przetarg tak będzie ustawiony, że go wygram. No to po
co go organizować? I co będzie, jeśli do przetargu jednak ktoś stanie i
przedstawi tańszy kosztorys? Urzędnicy będą musieli przyjąć tańszą ofertę, bo
po to w końcu ogłasza się przetargi.

Stanisław Wodyński z zarządu powiatu głubczyckiego: - Nasz radca prawny uważa,
że powinniśmy przeprowadzić przetarg. W ciągu tych sześciu miesięcy wypracujemy
jakąś zgodną z prawem procedurę przekazywania pieniędzy - mówi.




Temat: Lubelska strefa ekonomiczna to porażka
Kołodziej - Wnuk to P O R A Ż K A !!!!!!
Jak miasto planuje nam przeszłość
Dominik Smaga Dziennik Wschodni

Budowa boisk przy Sierocej zacznie się w 2006 r., renowacja kościoła św. Wojciecha może ruszyć w 2007 r., a akcja ocieplania domów przy Kwiatowej "może rozpoczęła się w 2007 r.”. Tego dowiadujemy się z "Programu Rewitalizacji dla Lublina” datowanego na... czerwiec 2009 r.

(Fot. Rys. Tomasz Wilczkiewicz)
Program ma być uchwalony na najbliższej sesji Rady Miasta. Projekt uchwały przygotował prezydent. -To strategiczny dokument o tym, gdzie są potrzeby ożywienia - mówi Eugeniusz Wojtaś, zastępca dyrektora miejskiego Wydziału Rozwoju i Funduszy Europejskich.

Pierwsza lista powstała w 2005 r., później doszły do niej kolejne pozycje, więc Ratusz postanowił ułożyć spis od nowa. "Obecna lista uwzględnia wszystkie dotychczas zgłoszone projekty, skorygowane o stan zaawansowania ich realizacji” - czytamy na wstępie dokumentu. Dalsze strony temu przeczą.

• O monitoringu Starego Miasta czytamy, że "w roku 2008 przewiduje się montaż dalszych kamer”, a nieco dalej, że "realizacja projektu jest przewidywana od 2005 r.”. • O modernizacji Archiwum Państwowego: "projekt może być gotowy do realizacji od 2008 roku”. • O projekcie renowacji kościoła św. Wojciecha: "będzie gotowy do realizacji pod koniec 2007 r.”. • Renowacja cmentarza przy Lipowej "powinna nastąpić w latach 2007-08”, a • budowa boisk przy Sierocej "powinna rozpocząć się w latach 2006-08”.

• Hitem jest plan ocieplenia budynków przy Kwiatowej, Czeskiej i Spacerowej, którego "realizacja może rozpoczęła się w 2007 r.”. • Zaś budowa Teatru Andersena przy Wieniawskiej będzie możliwa "przy założeniu, że w latach 2006-2008 nastąpi przygotowanie tej inwestycji”. Takich wpadek jest więcej.

Na pierwszej stronie dokumentu jest data: Czerwiec 2009. A na ostatniej, 181 str. podpis dyr. Wojtasia. - Poprzedni plan znałem dość dobrze. A ten? Szczerze mówiąc nie mogę wszystkiego sprawdzić - mówi Wojtaś. Dyrektor pytany czy mu nie jest trochę wstyd odpowiada - I co z tego, jeśli powiem, że tak?

Plan podpisała też Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta Lublina. Czy czytała, co podpisuje? -
Zwykle czytam, ale w poniedziałek dostałam taką stertę dokumentów, że panu takiej nie życzę - mówi Kołodziej-Wnuk i prosi o przesłanie faksem fragmentów z zakreślonymi błędami. - To się nie powinno zdarzyć. Wniesiemy autopoprawkę.

Program opracował powołany przez prezydenta zespół ekspertów pod kierownictwem Ewy Kipty, podwładnej Wojtasia.

- Może tu niewłaściwy czas został użyty. Dokument powstawał w pośpiechu - mówi Kipta. - Może trzeba było przeczytać, co się pisze? - Może trzeba było, ale nie było kiedy.

Urzędnicy zapewniają, że do 18 czerwca poprawią dokument.



Temat: Minister Żuk wraca do ratusza. Za Kołodziej-Wnuk
Kołodziej-Wnuk to K A T A S T R O F A !!!!
Jak miasto planuje nam przeszłość
Dominik Smaga Dziennik Wschodni

Budowa boisk przy Sierocej zacznie się w 2006 r., renowacja kościoła św. Wojciecha może ruszyć w 2007 r., a akcja ocieplania domów przy Kwiatowej "może rozpoczęła się w 2007 r.”. Tego dowiadujemy się z "Programu Rewitalizacji dla Lublina” datowanego na... czerwiec 2009 r.

(Fot. Rys. Tomasz Wilczkiewicz)
Program ma być uchwalony na najbliższej sesji Rady Miasta. Projekt uchwały przygotował prezydent. -To strategiczny dokument o tym, gdzie są potrzeby ożywienia - mówi Eugeniusz Wojtaś, zastępca dyrektora miejskiego Wydziału Rozwoju i Funduszy Europejskich.

Pierwsza lista powstała w 2005 r., później doszły do niej kolejne pozycje, więc Ratusz postanowił ułożyć spis od nowa. "Obecna lista uwzględnia wszystkie dotychczas zgłoszone projekty, skorygowane o stan zaawansowania ich realizacji” - czytamy na wstępie dokumentu. Dalsze strony temu przeczą.

• O monitoringu Starego Miasta czytamy, że "w roku 2008 przewiduje się montaż dalszych kamer”, a nieco dalej, że "realizacja projektu jest przewidywana od 2005 r.”. • O modernizacji Archiwum Państwowego: "projekt może być gotowy do realizacji od 2008 roku”. • O projekcie renowacji kościoła św. Wojciecha: "będzie gotowy do realizacji pod koniec 2007 r.”. • Renowacja cmentarza przy Lipowej "powinna nastąpić w latach 2007-08”, a • budowa boisk przy Sierocej "powinna rozpocząć się w latach 2006-08”.

• Hitem jest plan ocieplenia budynków przy Kwiatowej, Czeskiej i Spacerowej, którego "realizacja może rozpoczęła się w 2007 r.”. • Zaś budowa Teatru Andersena przy Wieniawskiej będzie możliwa "przy założeniu, że w latach 2006-2008 nastąpi przygotowanie tej inwestycji”. Takich wpadek jest więcej.

Na pierwszej stronie dokumentu jest data: Czerwiec 2009. A na ostatniej, 181 str. podpis dyr. Wojtasia. - Poprzedni plan znałem dość dobrze. A ten? Szczerze mówiąc nie mogę wszystkiego sprawdzić - mówi Wojtaś. Dyrektor pytany czy mu nie jest trochę wstyd odpowiada - I co z tego, jeśli powiem, że tak?

Plan podpisała też Elżbieta Kołodziej-Wnuk, zastępca prezydenta Lublina. Czy czytała, co podpisuje? -
Zwykle czytam, ale w poniedziałek dostałam taką stertę dokumentów, że panu takiej nie życzę - mówi Kołodziej-Wnuk i prosi o przesłanie faksem fragmentów z zakreślonymi błędami. - To się nie powinno zdarzyć. Wniesiemy autopoprawkę.

Program opracował powołany przez prezydenta zespół ekspertów pod kierownictwem Ewy Kipty, podwładnej Wojtasia.

- Może tu niewłaściwy czas został użyty. Dokument powstawał w pośpiechu - mówi Kipta. - Może trzeba było przeczytać, co się pisze? - Może trzeba było, ale nie było kiedy.

Urzędnicy zapewniają, że do 18 czerwca poprawią dokument.




Temat: Jak przepisać część domu.
Witaj Damianie,

leadman napisał:

> Witam.
> Chciałem się dowiedzieć jak najlepiej i najtaniej przepisać część domu
> należącego do moich rodziców na mnie.
> Ogólnie mamy już dom i plac podzielony tak, że każdy ma swoje wejście i swoją
> część podwórka. I teraz pytanie jak zrobić podział od strony formalnej? I
> jakie by były koszty takiego zabiegu?

Nie bardzo oczywiście wiem jak wygląda ta Wasza nieruchomość stąd postaram się
opisać jak w sensie prawnym można tego dokonać, co poprzez dany wariant
osiągniecie, a Waszą rzeczą już będzie wybór wariantu (oczywiście przy
założeniu, że od strony różnistych urzędów przeszkód żadnych nie będzie).

PIERWSZA MOŻLIWOŚĆ
Podział nieruchomości w pionie.
Żeby tego dokonać trzeba wystąpić do geodezji o podział nieruchomości w taki
sposób jak to widzicie. Powstaną wówczas dwie działki, a każda z nich
zabudowana budynkiem mieszkalnym.
To ma miejsce bardzo często np. w przypadku zabudowy bliźniaczej: dzieli się
nieruchomość po tej wspólnej ścianie budynku.
Po uzyskaniu mapy sytuacyjnej z projektem podziału + prawomocnej Decyzji
zatwierdzającej podział rodzice mogą dokonać darowizny jednej z nieruchomości
na Twoją rzecz.
Nie znamy póki co wartości takiej działki z domem, która byłaby przedmiotem
darowizny, stąd o kosztach nie napiszę, ale mogę wspomnieć, że jesli pow.
użytk,. tego domu na darowanej działce nie przekraczałaby 110 m.kw a Ty nie
masz swojego lokalu/budynku i w tym byś zamieszkał (i mieszkał przez najbliższe
5 lat - zameldowanie - i nie zbywał w tym czasie) to mógłbyś skorzystać ze
zwolnienia od podatku w części dotyczącej budynku a podatek byłby tylko od
wartości gruntu Ci darowanego.
W umowie darowizny notariusz zawarłby wniosek do właściwego sądu o wydzielenie
z tej nieruchomości darowanej Ci działki i założenie dla niej nowej księgi
wieczystej.
Stan prawny byłby taki, że byłbyś właścicielem konkretnej nieruchomości
stanowiącej określoną działkę zabudowaną konkretnym budynkiem.
Żeby Ci tutaj obliczyć koszty od umowy darowizny musisz mi podać:
- wartość gruntu, który będzie Ci darowiany oraz wartość posadowionego na nim
budynku;
- powierzchnię użytkową tego budynku, który będzie Ci darowany;
- informację, czy w ciągu ostatnich 5 lat rodzice Ci coś podarowali (jeśli tak
to co kiedy i o jakiej wartości).

DRUGA MOŻLIWOŚĆ
to podział budynku z poziomie (o niej wspominała Majatusia).
Taki podział jest możliwy poprzez ustanowienie odrębnej własności
poszczególnych lokali. Jeśli na to byście się zdecydowali to trzeba wystąpić do
Dzielnicy/Gminy o wydanie zaświadczeń stwierdzających, że każdy z tych lokali
jest lokalem samodzielnym w rozumieniu ustawy o własności lokali.
Nadto niezbędny będzie do umowy: wypis z rejestru gruntów oraz wypis z
kartoteki lokali (uwaga: to stosunkowo nowe urządzenie i nie każda dzielnica
już taki rejestr stworzyła).
W akcie, który zamówicie u notariusza (przy zdecydowaniu się na ten wariant)
będą zawarte:
- oświadczenie rodziców w trybie art. 10 ustawy o własności lokali o
ustanowienie dla siebie odrębnej własności lokalu nr X;
- umowa darowizny lokalu nr Y na Twoją rzecz wraz z ustanowieniem odrębnej jego
własności.
Stan prawny przy tym wariancie będzie taki, że dla każdego z lokali zostanie
założona nowa księga wieczysta, a w tej obecnej księdze będzie to co wspólne:
grunt, budynek w rozumieniu murów, klatki schodowej, nie wiem czego tam
jeszcze.
W tej umowie (ponieważ tu grunt jest wspólny i inaczej być nie może)
współwłaściciele tego gruntu czyli Ty i rodzice możecie ustalić sposób
korzystania z tego gruntu (np. ustalić, ze każdoczesny właściciel lokalu nr X
będzie korzystał z gruntu położonego od strony północnej, a właściciel lokalu
nr Y - od strony południowej; taki szkic najlepiej zrobić). Pamiętaj, że to
tylko sposób korzystania.
Dla obliczenia Ci kosztów od takiej umowy darowizny i od oświadczenia o
ustanowieniu przez rodziców dla siebie odrębnej własności lokalu - musisz mi
podać wartość każdego z tych lokali (wraz z udziałami w nieruchomości wspólnej
czyli przede wszystkim w gruncie), oraz pow. użytk. tego lokalu który będzie Ci
darowany.

Reasumując: najpierw musisz z rodzicami porozmawiać, czego macie być
właścicielami.
- jeśli działek z domami to wariant nr 1 i tą drogą trzeba pójść;
- jeśli mieszkań to wariant nr 2.
I miejmy nadzieję, że przeszkód w zakresie geodezyjnym żadnych tutaj nie
będzie.

Wierząc, że w miarę to dla Ciebie jasne - pozdrawiam Cię serdecznie. B.



Temat: BRAWO! Dawno nie było tak dobrej wiadomości
BRAWO! Dawno nie było tak dobrej wiadomości
TARGOWA - Muzeum w oficynie

Wszystkie unikatowe malowidła z żydowskiego domu modlitwy ujrzą wreszcie
światło dzienne. To dopiero początek realizacji imponujących planów. Na
Pradze Północ może powstać pierwsze muzeum prawobrzeżnej Warszawy!

Na ślad polichromii w budynku przy ul. Targowej 50/52 natrafili w 1996 roku
dwaj varsavianiści Janusz Sujecki i Jarosław Zieliński, którzy prowadzili
badania nad zabudową Pragi Północ. Okazało się, że w niepozornej oficynie
zachowały się bezcenne polichromie. W jednej z sal malowidła były dobrze
widoczne, w drugiej zasłonięte warstwami farby. Dopiero teraz, po dziewięciu
latach, konserwatorzy zabytków zaczęli odsłaniać całość.

Spod ostrożnie zeskrobywanej farby wyłaniają się coraz to nowe fragmenty
polichromii - a to malowana imitacja marmuru, a to głowa byka, a to
hebrajskie napisy, oznaczające znaki zodiaku i symbolizowane przez nie
miesiące. Niektóre odkryte już polichromie trzeba tylko oczyścić z wapna.
Większość jest jednak częściowo uszkodzona i wymaga zabiegów
rekonstrukcyjnych.

Podjęcie prac konserwatorskich było możliwe dopiero po przejęciu pieczy nad
budynkiem przez miasto, bowiem do niedawna najemcą jego części była Fundacja
Cmentarza Żydowskiego Gęsia. Organizacja zamierzała przywrócić dawnemu domowi
modlitwy pierwotną funkcję. Chciała też otworzyć tam niewielkie muzeum.
Dzięki jej staraniom udało się powstrzymać postępującą degradację budynku,
jednak koszty przedsięwzięcia przerosły możliwości fundacji.

Po rozwiązaniu umowy najmu z "Gęsią" cały budynek wrócił pod zarząd
dzielnicy. Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków przejęło część kompetencji
Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków i teraz bezcenne polichromie znalazły
się pod jego opieką.

Miejscy konserwatorzy postanowili podejść do tematu bardziej kompleksowo.

- Rozszerzyliśmy opiekę nad malowidłami również na sam budynek - potwierdza
Agnieszka Kasprzak-Miler z Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków. -
Pogarszający się stan oficyny wpływałby fatalnie na polichromie i dlatego
zdecydowaliśmy zająć się całością, oczywiście w ścisłej współpracy z
Wojewódzkim Urzędem Konserwatorskim.

Teraz urząd zamierza przygotować program renowacji i adaptacji budynku oraz
projekt konserwacji malowideł. - Musimy też sporządzić kosztorys prac -
zapowiada Agnieszka Kasprzak-Miler. Jeśli ratusz wyasygnuje pieniądze, można
by rozpocząć prace już wiosną przyszłego roku.

Stołeczny konserwator chce też wyremontować trzy sąsiednie kamienice, wpisane
do rejestru zabytków. Z pomysłów na zagospodarowanie zrewitalizowanego
zespołu zabytkowej zabudowy najpoważniej traktowana jest koncepcja utworzenia
w nim praskiego oddziału Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. Obszerna część
ekspozycji byłaby poświęcona judaikom i umieszczona w dawnym domu modlitwy.
Byłaby to pierwsza placówka muzealna po tamtej stronie Wisły i prawdziwy
magnes na turystów. Jeśli realizacja planów się powiedzie, będzie to jedno z
ważniejszych kulturalno-zabytkowych wydarzeń w skali miasta.

ANNA WYSOCKA

(c) MARCIN ŁOBACZEWSKI
Janusz Trociński, zastępca burmistrza Pragi Północ

Pomysły na zagospodarowanie domu modlitwy przy Targowej pojawiały się od
dawna, ale idea kompleksowej rewaloryzacji i wykorzystania na cele
użyteczności publicznej całego zespołu zabytkowej zabudowy to bez wątpienia
krok w najwłaściwszym kierunku. Świetnie korespondowałoby to z konsekwentnie
przez nas prowadzoną akcją odrestaurowywania starych kamienic. Równocześnie
wypełniłoby dosyć dotkliwą lukę w ofercie kulturalnej dzielnicy. W
prawobrzeżnej Warszawie nie ma bowiem dotąd żadnej muzealnej placówki! Muzeum
Pragi to nasze wielkie marzenie.

Najstarsze praskie kamienice
Przy ul. Targowej 50/52 znajdziemy trzy stykające się ze sobą kamienice i
oficynę stojącą w głębi podwórza. Posesja zdobyła rozgłos w połowie lat 90.
Varsavianiści Janusz Sujecki i Jarosław Zieliński dokonali wówczas
sensacyjnego odkrycia. Dwie boczne kamieniczki okazały się najstarszymi
zachowanymi na Pradze murowanymi budynkami mieszkalnymi, ta bardziej wiekowa
powstała w 1819 roku. W oficynie natrafili na cenne malowidła. To pozostałość
po mieszczącym się tu przed wojną sztibł żydowskim domu modlitwy. Polichromie
przedstawiają grób Racheli w Betlejem, Żydów modlących się przed Ścianą
Płaczu w Jerozolimie i znaki zodiaku. W napisanej po hebrajsku inskrypcji
umieszczono datę ich powstania 5694, czyli zgodnie z naszym kalendarzem 1934
rok. Dekoracje są unikatem w skali Warszawy i całego Mazowsza. Po długich
bojach zostały wpisane do rejestru zabytków. Wkrótce potem znalazła się tam
również sama oficyna i trzy sąsiednie kamienice.




Temat: Działka Radojewo
Gość portalu: Ewa napisał(a):

> Ale czy czasami w tamtym rejonie nie jest w projekcie utworzenie obszaru
> Natura2000- cos takiego obilo mi sie o uszy.
> Lucyferciu- widze, ze ty naprawde masz wiedze w tych zagadnieniach,

1) W gąszczu szumu informacyjnego czasami miewam przebłyski świadomości;) I
chyba na ten moment trafiłaś:):)

2) Problem nie polega na tym, aby się obijało coś o uszy, tylko najlepiej jest
znać źródło informacji. Najlepiej wiarygodne.
Z dostępnych mi informacji: projekty rządowe (dotyczące wyznaczania obszarów
Natura 2000 na podstawie dyrektywy habitatowej), shadow list (propozycja
organizacji pozarządowych), korekta shadow list z 8 marca 2006 roku, nic mi nie
wiadomo, aby poza już wyznaczonymi w Poznaniu (ciąglę jeszcze jako projekt)
fortami miały być wyznaczane inne obszary w granicach administracyjnych
Poznania. To nie miałoby sensu. Formalnie, w formie rozporządzenia, wyznaczone
są tylko obszary na podstawie dyrektywy ptasiej. Nie ma wśród nich takich,
które dotyczą Poznania.

> moze Ty wiesz co z tymi domami, ktore tam stoja. 3 domy pod
> lasem- stoja niezgodnie z planem. Ciekawi mnie co w takim wypadku jezeli
> ktos zuduje dom mimo innych planów zagospodarowania?!

Jest to śmiałe wnioskowanie. Nie wiem czy niezgodnie z planem, gdyż miejscowego
planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu nie ma. Ale to że nie ma,
to nie oznacza, że nie jest to niezgodne. Prawo obecnie dopuszcza możliwość
zabudowy również tam, gdzie nie ma planu - decyzja o warunkach zabudowy. Poza
tym do końca grudnia 2003 roku funkcjonowały w Polsce miejscowe OGÓLNE i
miejscowe SZCZEGÓŁOWE plany zagospodarowania przestrzennego wykonane na
podstawie już dawno nieobowiązującej ustawy o planowaniu przestrzennym z 1984
roku. Tak wygląda prawo stosowane przez urzędników Urzędu Miasta. Dla nich nie
ma problemu;)
Natomiast w mojej ocenie wszystko co powstało na tym terenie (na północ od
torów na Piątkowie do granic administracyjnych Poznania i od Warty aż do granic
z Suchym Lasem) od 1996 roku, to powstało z rażącym naruszeniem prawa. Chodzi o
tzw. zespół przyrodniczo-krajobrazowy "Morasko" powołany uchwałą Rady Miasta w
maju 1994 roku. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi;) No ale cóż? Światłość prawna
typowego urzędnika Urzędu Miasta odpowiedzialnego za procedury administracyjne
związane z procesem inwestycyjno-budowlanym jest na niskim poziomie. Ich
orientacja w przepisach prawa sprowadza się do 2 (słownie: dwóch) ustaw i kilku
rozporządzeń. A to jest niestety za mało:(( I z tego powodu jakże łatwo uwalane
są przez wojewodę plany zagospodarowania przestrzennego czy pozwolenia na
budowę.

Pozdrawiam
Lucyferciu:)




Temat: ważne pytanie :) odpowie ktoś ? :)
ważne pytanie :) odpowie ktoś ? :)
mam 24 lata. mam 1000 pomysłów na minute lecz nie jestem lekkomyślny. nudzić
się ze mną raczej nie da :) uwielbiam podróże praktycznie w kazdym wydaniu.
moim glownym hobby są rajdy samochodowe(pilot rajdowy) oraz terenowe. Lubię
majsterkować na wsi, kosic trawnik pod domem(dobre oderwanie się od pracy
przed komputerem).
Uwielbiam rownież robienie fotek(brak przewodniego tematu). Umiem dobrze
gotowac(opinia przyjaciol) i lubię to robic, szczegolnie preferuje kuchnie
włoską oraz wschodnio-azjatyckie. Wyksztalcenie srednie. Swego czasu wybrałem
drogę "lekko" rozniaca sie od tej, którą wybrała wiekszośc moich rowiesnikow.
Otoz pod koniec liceum wymyslilem sobie, że założe firmę oraz zrealizuje swoj
pomysł na biznes. przez ostatnie cztery lata robiłem naprawde wiele rzeczy aby
osiagnac swoj wymarzony cel. Delikatnie rzecz ujmujac - Nie zawsze była to
droga prosta :) czasem trzeba było zboczyć z zaplanowanej scieżki i robic
tylko to z czego można było przetrwac ciezkie okresy(ostatnie pol roku
spedzilem w UK pracujac w fabryce). Jednak wiem, że wszystko co przezylem dało
mi wiecej doswiadczenia niż mogłaby mi dać jakakolwiek uczelnia wyższa(w
przypadku gdybym został studentem 4 lata temu) wedlug jakich zasad postepuje w
zyciu? ciezko to strescic w paru slowach ale w skrocie wyglada to tak:
Przyjaciele są dla mnie jak rodzina (takie mam podejscie), mysle ze potrafie
dac od siebie naprawde duzo. Jestem pewien ze w naglych sytuacjach nigdy nie
zawodzę/zawiodę bliskich...a tymbardziej rodziny. nie toleruję kłamstwa i
podwójnego "ja". jesli z czasem w kims widzę te wady, koncze znajomość. Jeśli
chodzi o interesy wyznaje zasade oko za oko ząb za ząb. w interesach nie ma
przyjaciol :) jesli ktos jest dobry i ma dobre zamiary odwzajemniam sie w 200%
jesli jest inaczej, i ktoś czyni zło w moim kierunku - oddaję mu to co
otrzymałem(chyba ze sytuacja tego wymaga..poprostu zapominam o sprawie i ide
swoją ścieżką) Generalnie wyznaję zasadę, że ofiarowane dobro i zło wracają
do nas...czesto ze zdwojoną siłą.
Wierzę w Boga. ..Nie uczeszczam co tydzien do kosciola. Wierze poprostu ze Bog
jest miłością, dobrem danym drugiemu człowiekowi,pomocną dłonią. tylko tyle i
aż tyle w temacie wiary :)

Obecnie jestem na etapie wdrazania mojego wymarzonego projektu informatycznego
na rynek polski z planem rozwoju na inne kraje unii europejskiej oraz ukraine.
Planuję przez najblizsze lata zarobic pieniadze na remont domu na wsi, aby w
nim zamieszkac (posiadam na dolnym slasku dzialke ok 1 hektara z 2 duzymi
domami do remontu/przebudowy) Marzy mi się tam prowadzic agroturystykę/dom
weselny/ mały prywatny browar. to plan na przyszłe lata, który chciałbym
wdrozyc po zakonczeniu przygody z biznesem który rozpoczynam obecnie.

Zmierzając do sedna sprawy..chyba jestem stosunkowo wrażliwym facetem jeśli
chodzi o sfere uczuc. od zawsze marzylem o tej jednej jedynej na całe życie,
aby wraz z Nią pokonywać wszelkie przeszkody ale za to wraz z Nią cieszyc się
kazdym zwyciestwem. i maly i duzym. niestety...mowiac w skrocie...od czasu
szkoły średniej włącznie..przeżyłem 3 duże rozczarowania. za każdym razem
związek kończył się na etapie mojego dołka finansowego - w efekcie czego
"nagle" jej/ich uczucia ulatywaly gdzies daleko. nagle przestawala sie liczyc
moja dusza, moje wnetrze, moje chęci, moje bezgraniczne zaangazowanie. Nie
toleruję zdrady, tak fizycznej jak i emocjonalnej. pomimo, że mogłbym narzekać
ile to razy zostałem oszukany przez drugą osobę której bezgranicznie zaufałem
- nie patrzę wstecz. patrzę przed siebie, z przeszlosci wyciagam jedynie
sluszne wnioski. całą resztę uwazam za zamknietą. Jesli chodzi o pieniadze,
moje podejscie jest proste: nie zna prawdziwej wartosci pieniadza ten który
całe życie był/jest biedny, jak i ten który nie zaznał biedy. wyznaję zasadę
która przyswiecała tworcy sporej ;) firmy. Pan ten zwał sie Henry Ford..i
mawiał tak: "zabierzcie mi dzisiaj wszystko co posiadam, w parę lat odbuduje
co utraciłem". nie jest to moze dokladny cytat Jego słow ale mysle ze to co
napisalem oddaje ogolny sens.

moje pytanie brzmi:
czy istnieje na tym świecie Pani, która po przeczytaniu mojego krótkiego
wywodu o mnie, miałaby ochotę poznać mnie bliżej ?

Marzę o zbudowaniu prawdziwego domu ...i nie mam tu na myśli murów, dachu...



Temat: szukam odpowiedzi na bardzo wazne pytanie :)
szukam odpowiedzi na bardzo wazne pytanie :)
mam 24 lata. mam 1000 pomysłów na minute lecz nie jestem lekkomyślny. nudzić
się ze mną raczej nie da uwielbiam podróże praktycznie w kazdym wydaniu.
moim glownym hobby są rajdy samochodowe(pilot rajdowy) oraz terenowe. Lubię
majsterkować na wsi, kosic trawnik pod domem(dobre oderwanie się od pracy
przed komputerem).
Uwielbiam rownież robienie fotek(brak przewodniego tematu). Umiem dobrze
gotowac(opinia przyjaciol) i lubię to robic, szczegolnie preferuje kuchnie
włoską oraz wschodnio-azjatyckie. Wyksztalcenie srednie. Swego czasu wybrałem
drogę "lekko" rozniaca sie od tej, którą wybrała wiekszośc moich rowiesnikow.
Otoz pod koniec liceum wymyslilem sobie, że założe firmę oraz zrealizuje swoj
pomysł na biznes. przez ostatnie cztery lata robiłem naprawde wiele rzeczy aby
osiagnac swoj wymarzony cel. Delikatnie rzecz ujmujac - Nie zawsze była to
droga prosta czasem trzeba było zboczyć z zaplanowanej scieżki i robic
tylko to z czego można było przetrwac ciezkie okresy(ostatnie pol roku
spedzilem w UK pracujac w fabryce). Jednak wiem, że wszystko co przezylem dało
mi wiecej doswiadczenia niż mogłaby mi dać jakakolwiek uczelnia wyższa(w
przypadku gdybym został studentem 4 lata temu) wedlug jakich zasad postepuje w
zyciu? ciezko to strescic w paru slowach ale w skrocie wyglada to tak:
Przyjaciele są dla mnie jak rodzina (takie mam podejscie), mysle ze potrafie
dac od siebie naprawde duzo. Jestem pewien ze w naglych sytuacjach nigdy nie
zawodzę/zawiodę bliskich...a tymbardziej rodziny. nie toleruję kłamstwa i
podwójnego "ja". jesli z czasem w kims widzę te wady, koncze znajomość. Jeśli
chodzi o interesy wyznaje zasade oko za oko ząb za ząb. w interesach nie ma
przyjaciol jesli ktos jest dobry i ma dobre zamiary odwzajemniam sie w 200%
jesli jest inaczej, i ktoś czyni zło w moim kierunku - oddaję mu to co
otrzymałem(chyba ze sytuacja tego wymaga..poprostu zapominam o sprawie i ide
swoją ścieżką) Generalnie wyznaję zasadę, że ofiarowane dobro i zło wracają
do nas...czesto ze zdwojoną siłą.
Wierzę w Boga. ..Nie uczeszczam co tydzien do kosciola. Wierze poprostu ze Bog
jest miłością, dobrem danym drugiemu człowiekowi,pomocną dłonią. tylko tyle i
aż tyle w temacie wiary

Obecnie jestem na etapie wdrazania mojego wymarzonego projektu informatycznego
na rynek polski z planem rozwoju na inne kraje unii europejskiej oraz ukraine.
Planuję przez najblizsze lata zarobic pieniadze na remont domu na wsi, aby w
nim zamieszkac (posiadam na dolnym slasku dzialke ok 1 hektara z 2 duzymi
domami do remontu/przebudowy) Marzy mi się tam prowadzic agroturystykę/dom
weselny/ mały prywatny browar. to plan na przyszłe lata, który chciałbym
wdrozyc po zakonczeniu przygody z biznesem który rozpoczynam obecnie.

Zmierzając do sedna sprawy..chyba jestem stosunkowo wrażliwym facetem jeśli
chodzi o sfere uczuc. od zawsze marzylem o tej jednej jedynej na całe życie,
aby wraz z Nią pokonywać wszelkie przeszkody ale za to wraz z Nią cieszyc się
kazdym zwyciestwem. i maly i duzym. niestety...mowiac w skrocie...od czasu
szkoły średniej włącznie..przeżyłem 3 duże rozczarowania. za każdym razem
związek kończył się na etapie mojego dołka finansowego - w efekcie czego
"nagle" jej/ich uczucia ulatywaly gdzies daleko. nagle przestawala sie liczyc
moja dusza, moje wnetrze, moje chęci, moje bezgraniczne zaangazowanie. Nie
toleruję zdrady, tak fizycznej jak i emocjonalnej. pomimo, że mogłbym narzekać
ile to razy zostałem oszukany przez drugą osobę której bezgranicznie zaufałem
- nie patrzę wstecz. patrzę przed siebie, z przeszlosci wyciagam jedynie
sluszne wnioski. całą resztę uwazam za zamknietą. Jesli chodzi o pieniadze,
moje podejscie jest proste: nie zna prawdziwej wartosci pieniadza ten który
całe życie był/jest biedny, jak i ten który nie zaznał biedy. wyznaję zasadę
która przyswiecała tworcy sporej firmy. Pan ten zwał sie Henry Ford..i
mawiał tak: "zabierzcie mi dzisiaj wszystko co posiadam, w parę lat odbuduje
co utraciłem". nie jest to moze dokladny cytat Jego słow ale mysle ze to co
napisalem oddaje ogolny sens.

moje pytanie brzmi:
czy istnieje na tym świecie Pani, która po przeczytaniu mojego krótkiego
wywodu o mnie, miałaby ochotę poznać mnie bliżej ?

Marzę o zbudowaniu prawdziwego domu ...i nie mam tu na myśli murów, dachu...




Temat: Pierwsze lofty w Warszawie
Pierwsze lofty w Warszawie
Na mieszkania będą przerobione budynki Polskich Zakładów Optycznych przy
Grochowskiej, elektrociepłowni na Powiślu i Polleny przy Szwedzkiej
Na świecie od dawna adaptuje się opuszczone fabryki na galerie i mieszkania
(tzw. lofty). Polska w tej dziedzinie dopiero raczkuje. - Na lofty jest moda.
To my ją zaczęliśmy - twierdzi Dorota Urawska z firmy Opal Property
Developments, która w Łodzi urządza mieszkania w XIX-wiecznej fabryce Karola
Scheiblera. - Pierwsze dwieście mieszkań rozeszło się w trzy dni!

W Warszawie chętnych też nie brakuje. - Już 60 osób zgłosiło chęć zamieszkania
w naszej fabryce. To głównie aktorzy, architekci, fotograficy - mówi Jan
Graboń, prezes spółki PZO Investment, do której należą budynki PZO. Nazwisk
nie chce zdradzić.

Otwarte przestrzenie i wielkie okna

Projekt przebudowy zakładów przy Grochowskiej szykuje spółka Projekt Praga i
znakomity architekt Stanisław Fiszer. Budynki PZO to też nie byle jaka
architektura. Cenny jest zwłaszcza pięciopiętrowy gmach od frontu. Powstał
niedługo przed wojną. Jego żelbetowy szkielet i przeszklone ściany
przypominają dzieła architektów niemieckiego Bauhausu. - Po raz pierwszy
przyszliśmy tu dwa lata temu. Byliśmy zafascynowani. Wpadliśmy na pomysł
adaptacji tej przestrzeni na lofty - mówi zaangażowany w projekt architekt
Marcin Garbacki z warszawskiej pracowni Stanisława Fiszera - Fiszer Atelier 41.

Rewitalizacja obejmie zabudowania między Grochowską a Mińską. Stoi tu pięć
połączonych ze sobą budynków. Z zewnątrz niewiele się zmienią. Na ich szczycie
wyrosną tylko pawilony, zwane przez architektów "domami na dachu". Pojawi się
też mnóstwo zieleni na dachach, ścianach i dziedzińcach. Zmienią się za to
wnętrza. Parter przeznaczono na sklepy, kawiarnie i kluby. Pierwsze i drugie
piętro na pracownie artystyczne, galerie i biura. Górne piętra zmienią się w
mieszkania o otwartych przestrzeniach i wielkich fabrycznych oknach. Do
podziału jest w sumie blisko 20 tys. m kw. - Mieszkania są najważniejsze.
Największe mogą mieć powierzchnię całego piętra - tłumaczy Marcin Garbacki.

Stanisław Fiszer zamierza otworzyć zamknięty od lat fragment Kamionkowskiej,
który przebiega między zabudowaniami PZO. Wzdłuż Głuchej ma jeszcze powstać
rząd małych domków-pracowni z ogródkami. - Lofty w PZO z pewnością przyczynią
się do rozwoju i rewitalizacji całej okolicy - mówi Marcin Garbacki.

Lokum dla wybrednych

Prezes Graboń zapowiada rozpoczęcie inwestycji na wiosnę. Pierwsze mieszkania
w halach PZO powinny być gotowe późną jesienią 2007 r. Kogo będzie na nie
stać? - Ceny będą zbliżone do cen mieszkań w nowych domach. Nie oferujemy
tradycyjnych loftów dla młodych ludzi na dorobku, gdzie jest tanio, pusta hala
i nic poza tym. Tworzymy wyjątkowe mieszkania o dobrym standardzie - zaznacza
Jan Graboń.

- Lofty to towar dla wybrednych - dodaje Kazimierz Kirejczyk z firmy REAS
Konsulting, która doradza deweloperom.

Są też plany adaptacji następnych starych fabryk. Najwięcej jest ich na
Pradze. Lofty powstaną w dawnych zakładach Polleny przy Szwedzkiej. Na
zlecenie firmy kosmetycznej PZ Cussons biuro architektoniczne Aukett
opracowało projekt uzupełnienia XIX-wiecznych budynków o nowe bloki oraz
adaptację zabytkowych gmachów na cele mieszkaniowe. Zrealizuje to już nowy
właściciel fabryki. Lofty mają też powstać na Powiślu, w miejscu dawnej
elektrociepłowni. Irlandzki deweloper chce zaadaptować na cele mieszkaniowe
pofabryczny gmach od strony Zajęczej. Ma już warunki zabudowy. Rozpoczęcie
inwestycji planuje na początek 2007 r.
/GW/




Temat: Rewolucyjne zmiany w planie zagospodarowania wo...
Gość portalu: Wojtekus napisał(a):

> Gratulacje Panie prezydencie. Naobiecales nam bezpieczne
miasto
> i guzik. Obiecales drogi a je budowac zabraniasz. Obiecales
> rozwoj miasta i je cofasz.
>
> Warszawa ze wszystkich duzych miast swiata ma "wolnej
> ziemi/zieleni chyba najwiecej. W koncu w jakies stolicy
> europejskiej nadal sa gospodarstwa rolne z trzoda oraz polami?
> Zamiast sie bawic w planowanie coraz to kolejnych parkow w
> miescie moze sie tak zastanowic z kad wziasc pieniadze aby
> utrzymywac juz obecnie istniejace "parki" (a raczaj syfy bo
> tylko z nazwy znane jako parki). Utrzymanie ich na poziomie
> Europejskim bedzie kosztowac znacznie wiecej.
>
> Wiec skoro nie ma Kaczor forsy na posprzatanie, opieke,
> modernizacje oraz bezpieczenstwo w parkach to po co nam te
> wszystkie parki? Proponowalbym pozbyc sie tych wszystkich
dziur
> zwanych trawnikami skwerami i placykami zarojonych elementem
> spolecznym i je zabudowac. Finanse miasta poprawia sie
> blyskawicznie bo zamiast to utrzymywac teraz ma sie budynki i
> mozna opodatkowac.
>
> Dla panow idiotow autorow tych "Nowych rewolucyjnych zmian w
> zagospodarowaniu Placu Defilad" nalezy sie nie dwojka ale
minus
> piatka za koslawie wymyslona glupote oraz brak znajomosci
> prawdziwych potrzeb miasta.
>
> Nie lubie pomyslu "obwodnicy" palacu ale to jest mniejsze zlo
> niz to z czym wyszla ekipa Kaczynskiego. On idzie za reke z
> zielonymi-Nie dla drog szybkiego ruchu, tak dla parku-Nie dla
> rozwoju miasta. Myslalem ze Kaczor zna sie troche na ekonomi i
> bedzie w stanie poprawic to miasto a on wrecz przeciwnie.

Oglądałem wiele stolic europejskich Paryż Londyn, Berlin,
Wiedeń, Budapeszt, Pragę, Moskwę, Bukareszt, Bratysławę-
wszystkie te miasta zachowały swą architekturę tworzoną przez
wieki. Warszawa została zniszczona w okresie kilkunastu tygodni
i zamieniona w jedną ruinę. Gdyby nie decyzje odbudowy
zabytkowego Starego Miasta, Zamku Królewskiego, Nowego Światu i
wielu różnych zabytków, pokolenia powojenne, mogłyby oglądać
starą Warszawę wyłącznie ze starych, ocalałych kopii filmowych.
Waraszawa odbudowana i rozbudowana, zyskała szerokie ulice,
domy, które zapewniły mieszkanie dla tych, którym Niemcy
mieszkania ograbili i spalili oraz dla nowych pokoleń. Można
dziś krytykować architekturę tych domów, ale one w tych
odradzających ludzką egzystencję, biednych czasach, były
bezcennym skarbem. Wielkim skarbem są również zielone tereny
pomiędzy domami w osiedlach oraz parki, także teren wokół Pałacu
Kultury. Warszawa nie jest betonową pustynią, ale głupie pomysły
architektów, zarabiających na projektach a przewidujących duże
korzyści z realizacji tych projektów, mogą nasze ukochane miasto
doprowadzić do przedwojennego stanu gęstej zabudowy,
studziennych podwórek, zamieszkałych suteren i placu zabaw obok
śmietnika i trzepaka do tywanów. Jeśli zjawił się Kaczyński,
który nie myśli kategoriami prywaty a myśli o mieszkańcach, to
życzę mu wytrwałości i końskiego zdrowia. 80 latek Stanisław.



Temat: Jak to jest z tą Trasą Książąt Mazowieckich??
01_hubo napisał:

> Wyjaśnij w takim razie dlaczego A2 (wirtualna) biegnie niemal równolegle i w
> bliskiej odległości od dw 719, od Skierniewic do Pruszkowa a nie bliżej
> korytarza dk 2. Czy nie chodzi o to żeby A2 zbierała też ruch z aglomeracji. To
> byłby świetny pomysł, gdyby tak jeszcze mieszkańcom miast w tej aglomeracji
> umożliwiono wjazd na taką autostradę poprzez węzeł komunikacyjny. Konkretnie ma
> m
> na myśli Brwinów, Milanówek. Grodzisk będzie miał wprawdzie węzeł, ale kto
> będzie płacił codziennie kilkanaście złotych za przejazd 20 km.
> Tak więc osobówki z od zachodu dalej będą przebijać się przez Pruszków, dw 719,
> a także gminnymi drogami przez Moszna, Gąsin itd.

Tłumaczyłem, że próbowano zrobić A2 bezpłatną od węzła Tłuste. Kto działał w tej
sprawie to wie. SISKOM był za. Czy Ty działałeś?

Korytarz A2 wynika ze względów ruchowych i rozwojowych kraju. Jest on w linii
najprostszej łączącej Poznań, Łódź i Warszawę. A2 na pewno czesć ruchu zbierze z
aglomeracji, głównie regionalny, a nie aglomeracyjny i lokalny, jaki jest na DW
719 i na niej pozostanie.

> TKM jako droga główna, która ma uwolnić Pruszków od potoku tych samochodów to
> beznadziejny pomysł, przerzucanie ruchu ponadlokalnego z jednej ulicy miejskiej
> na drugą. Mieszkańcom Pruszkowa TKM nie jest niezbędna. Już teraz południowy
> Pruszków, Komorów, Ostoja wyjeżdża do Warszawy przez Pęcice gdzie jest pięknie
> wyremontowania droga powiatowa.
> 3 pasmowa 719 z Warszawy dotrze do Pruszkowa za jakieś 10 -15 lat, licząc że ta
> k
> jak do tej pory 1 skrzyżowanie 2 poziomowe buduje się 2 lata.

na jakiej podstawie twierdzisz, że TKM jest zbędna? Napiszę jak Ty: Już teraz by
przejechać z Komorowa do Tworek trzeba jechać przez centrum Pruszkowa - ma to
sens? Gdyby było tak pięknie, to Pruszków rano nie stałby w korkach, a BPRW w
studium ruchu kołowego z 2007 nie wskazywało by potrzeby budowy TKM.
Modernizacja Al. Jerozolimskich Warszawie jest wykonywana przez ZDM i jest
podzielona na osobne zadania. Zaś modernizacja DW719 odc. granica
Warszawy-skrzyżowanie z ul. Partyzantów to jedno całe zadanie. Do 2013 ten
projekt musi się rozpocząć. Jest on zapisany w RPO dla Mazowsza na lata 2007-2013.

> Paszkowianka może uratować Pruszków + S7/S8 Salomea - Wolica, na niej powinny
> się skupić władze miasta, powiatu, województwa...

Ale te drogi idą przez las i koło domów w Magdalence. Tu TKM chcecie usunąć bo
idzie przy domkach (odległość 30-40 m) ale innym chcecie wpakować tak? Ludzie
tam podają takie same argumenty jak Wy...
Poza tym co ma TSW do Pruszkowa? to zupełnie inny rejon. zaś Paszkowianka jako
fragment MOW ma łączyć miasta aglomeracji z wyłączeniem Warszawy.

> I jeszcze sprawa ekspertów z lat 70 co wytyczyli tę trase. czy znali prognozy
> ruchu na rok 2008 i dalej? nie sądze.. w latach 70 dzienny ruch drogą przez
> pruszków wynosił pewnie z 500 pojazdów na dobę. Czy gdyby wiedzieli, że w 2008
> bedzie to kilkadziesiąt tysięcy aut na dobę (gdyby mogli sobie to wyobrazić)
> wytyczyli by obwodnicę pomiędzy domami, blokami, przez park??? nie sądze.. Myśl
> ę

Ci sami eksperci wytyczyli TSW, A2, wymyślili MOW i Paszkowiankę (w nieco innym
przebiegu). To raz popierasz pomysły tych ekspertów, raz nie? zdecyduj sie w końcu.
Czy Ci eksperci znali obciążenie jakie będzie w 2008 roku na TSW? Popierasz TSW
choć została wytyczona w tym samym okresie co TKM i opierano się na tych samych
prognozach w oby przypadkach.
I jeszcze jedno TSW wchodzi w zabudowania w Opaczy i Michałowicach. Jak to
mozliwe, że trasa z lat 70 idzie przez zabudowania. co Ty za ekspertów popierasz?
Czy gdyby wiedzieli, że w 2008 bedzie to kilkadziesiąt tysięcy aut na dobę
(gdyby mogli sobie to wyobrazić) wytyczyli by TSW pomiędzy domami, blokami,
przez park (obok jest rezerwat Stawy Raszyńskie)??? nie sądze.. Myślę że,
zastanowili by się nad wariantami alternatywnymi... bo jak można mówić, że
jakieś rozwiązanie jest dobre, jeżeli nie sprawdzi się innych rozwiązań.

Widzisz, piszę to samo co Ty do TSW, jak Ty do TKM - idealnie pasuje - i co?
Jedno popierasz a drugie nie?

Aby nie było jestem za TSW i TKM. W ich obecnych korytarzach. to wyżej było
wytknięciem Wam iż jesteście sprzeczni.

PS Park Potulickiego nie jest rezerwatem lecz należy do Warszawskiego Obszaru
Krajobrazu Chronionego gdzie dopuszcza się lokalizowanie układów komuknacyjnych.




Temat: W Opolu ceny mieszkań nie spadną
Zrobiłem sobie bilans wszystkich inwestycji deweloperskich w Opolu.
I to o czym pisze redaktorka Gazety jest częściową prawdą. Poniżej
postaram się opisać dlaczego tak uważam.
Stwierdziłem kilka niezbitych faktów:
1. W przypadku Atrium na Malince - inwestor z czystej chciwości tak
zagęścił zabudowę, że powstała nieatrakcyjna bryła budynku,przez
wszystkich nazwana studnią. Budynek stoi za blisko sąsiednich domów
i do tego garaże w piwnicach. Poza tym okolica jest strasznie
zagęszczona, nasycona domami i parkingami. Ostatnio włamano się do
12 aut (NTO). W bezpośredniej bliskości konkurencja buduje osiedle
słoneczne. Tak więc szacuję, że cena metra kwadratowego nie jest
warta więcej niż 3.700 do 3.900 zł brutto.
2. Wiktoria House - moim zdaniem przepiękny budynek, śliczna bryła i
koncepcja zagospodarowania ale - nie w Opolu... Nikogo nie będzie
stać na zapłatę 6 - 7 tys za 1 metr kwadratowy. Będą zmuszeni
sprzedawać po cenach obowiązujących w Opolu, to znaczy po ok. 4.500
zł brutto. Pamiętajcie, że inwestor zdecydował się powierzyć budowę
potężnej firmie budowlanej, która z regóły potraja koszty budowy.
Wcale się nie ździwię, jak będą musieli sprzedawać poniżej kosztów.
A wtedy oczywiście pojawią się duże problemy ze spłątą potężnego
kredytu bankowego. Napewno wszyscy będziemy obserwować postępy ich
pracy.
3. Festival Park - moim zdaniem ten inwestor sprzeda swoje
mieszkania bo Opole rozwija się w tym kierunku. Minusem jest zbyt
mała odległość od Liroy Merlin (całodobowy ruch aut i ludzi),
zewnętrzne windy które w konsekwencji przyniosą przyszłym
mieszkańcom olbrzymie koszty eksploatacji (w zimie muszą być
ogrzewane a w lecie schładzane), brak infrastruktury typowej dla
osiedla mieszkaniowego (bazują wyłącznie na "Karolince").
Plusem jest położenie w rozwijającej się dzielnicy Opola oraz to, że
będą gotowi ze sprzedażą mieszkań zaraz po osiedlu na Partyzanckiej,
przez co zachowają ciągłość w zasilaniu rynku nieruchomości w zasoby
mieszkaniowe na Zaodrzu. szacuję, że ceny będą oscylować ok. 4.500
zł brutto za 1 metr kwadratowy.
4.Arkadia Park - tu sytuacja jest zgoła inna, bo ten inwestor jako
jedyny wydaje się, że nie dołączył do "wyścigu szczurów" czyli walki
o ceny. To najbardziej przemyślany projekt, bo spełnia większość
kryteriów nowoczesnego osiedla mieszkaniowego. Jako jedyni pomyśleli
o infrastrukturze osiedlowej (przedszkole, sklepy, gabinety
lekarskie, zabudowę rekreacyjno sportową itd). Jako jedyni pomyśleli
też o obniżeniu kosztów eksploatacji przyszłych mieszkańców (Ściany
przystosowane do powieszenia banerów reklamowych). MOim zdaniem to
najbardziej przemyślany projekt. Są tu mieszkania dla ludzi
z "różnym portfelem" - od mieszkań dla osób niepełnosprawnych (bez
barier architektonicznych), poprzez mieszkania ekonomiczne aż do
dwukondygnacyjnych apartamentów z tarasami widokowymi na dachu.
Minusem jest na pewno stadion żużlowy, ale ten funkcjonuje tylko
przez 4 miesiące w roku. Z tego co zdołałem ustalić nie spieszą się
z budową, bo na większość mieszkań mają zamówienie (albo już zostały
kupione) przez Fundusz Inwestycyjny, który inwestuje w nieruchomości
pod wynajem. Jest to dla mnie też wyznacznik atrakcyjności, bo
Fundusze wybierają tylko sprawdzone i pewne inwestycje. Ustaliłem
też, że współwłaściciele Arcadii posiadają miejską telewizję w Opolu
i noszą się z zamiarem kupna lokalnej gazety. Szacuję, że ceny na
tym osiedlu ukształtują się ostatecznie nawet trochę wyżej od
konkurencji ze względu na przepiękną lokalizację oraz atrakcyjną
infrastrukturę osiedla.
cdn.




Temat: mieszkania komunalne
robol40 napisał:

> Nie wiem kim pan jest,ale wnioskuje ze pracownikiem urzędu albo > radnym.

Radnym nie jestem, i nigdy nie byłem. Nigdy się nie starałem o te stanowisko. O
pracy obecnej Rady mam jasny pogląd - dużo paplaniny, minimum działania. I
dotyczy to wszystkich radnych.
Czy weźmiemy pod uwagę "występy" Pana sąsiada, który przez 3 sesje robił
awanturę o wyliczenie ile kosztuje metr kwadratowy chodnika, czy też pochylimy
się nad oratoryjnymi potokami słów radnego Skłodowskiego któremu teraz się
wszystko nie podoba, a jakoś zapomniał kim był w Urzędzie w czasach słusznie
minionych.
Ale zobaczmy na drugą stronę - radny Kędzierski i Trzemecki już 2 kadencję
gadają to samo, a są też i tacy co się od początku kadencji prawie wcale nie
odezwali. A i jest jeden z radnych co próbuje populistycznymi hasłami o
przedłużeniu linii 732 zrobić sobie za pieniądze publiczne kampanie wyborczą.
Oni są wszyscy siebie warci.

Tak samo urzędnikiem w Markach nie jestem i nigdy nie byłem. Za to bardzo
chciałbym poznać tych "mądrali z urzędu" którzy zlecili wykonanie projektu
przebudowy ulicy Okólnej, gdzie już w założeniach zalecono projektantowi takie
parametry ulicy, że o puszczeniu nawet w przyszłości komunikacji autobusowej (co
patrząc na zabudowę wzdłuż ul. Okólnej byłoby bardzo wskazane) możemy zapomnieć,
bo tam się nawet po modernizacji ledwo dwa samochody dostawcze miną. Ja bym
takich urzędników co wymyślają takie głupoty zwolnił dyscyplinarnie następnego
dnia.

Ale wróćmy do kwestii mieszkań komunalnych:
Zgadza się że powinny one spełniać pewnie standard. Każdy lokal powinien miec
dostęp do wody bieżącej (zimnej) z odpływem do kanalizacji. Łazienka może być
wspólna dla kilku lokali, i to tez bez zbędnych luksusów, tylko tak aby było godnie.

Jeżeli komuś nie pasują takie warunki za dużo obniżony czynsz, to zawsze może
sobie znaleźć mieszkanie na wolnym rynku.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego Ja mam mieszkanie własnościowe (i to nie kupione
ostatnio od spółdzielni za przysłowiową "złotówkę") w bloku i mam płacić za 64m2
czynszu (bez światła i wodą do rozliczenia) po prawie 900zł miesięcznie - i nie
ma tu jeszcze rachunku za prąd, internet, telefony, kablówkę etc.), a inny
będzie miał podobnie w lokalu komunalnym i zapłaci 300zł. Jeżeli tak ma być to
ja też się domagam mieszkania komunalnego o takim standardzie, a te swoje
wynajmę i jeszcze zarobie.

Tak samo należny ograniczyć "pączkowanie" w lokalach komunalnych.
A chodzi konkretnie o to, że dorastają co raz to nowe pokolenia mieszkańców
domów komunalnych, zakładają rodziny, i mimo że w wielu przypadkach byłoby ich
stać na wynajęcie mieszkania czy wzięcie go na kredyt oni ustawiają się w
kolejne po mieszkanie komunalne dla siebie, tym samym sztucznie zwiększając
zapotrzebowanie.

A że mieszkańcom domów komunalnych w Markach źle się nie powodzi świadczą
samochody jakie stoją przed tymi domami - myślę że wielu ludzi którzy mieszkają
"na swoim" może tylko pomarzyć. A telefon komórkowy u każdego członka rodziny,
internet, czy antena satelitarna np. Cyfry+ na dachu to nie taki rarytas, a
raczej coraz częstszy widok. A na wczasy tez bynajmniej nad nasze morze nie
jeżdżą. Tak biedni ludzie wymagający pomocy gminy nie żyją.



Temat: Koniec mediów samorządowych? (Zabrze w Rzepie)
Koniec mediów samorządowych? (Zabrze w Rzepie)
Artykuł z Rzeczpospolitej z 25 XI 2008

Koniec gazetek burmistrzów?
Zakaz wydawania czasopism przez samorządy: za takim pomysłem
opowiadają się Izba Wydawców Prasy oraz niektórzy parlamentarzyści.
Własne gazety wydaje dziś prawie każda gmina w kraju

W Zabrzu na samorządowy miesięcznik oraz telewizję gmina wydaje 600
tys. zł rocznie. Darmowe „Nasze Zabrze” ma kredowy papier,
publicystykę i reportaże. – Gazeta rozchodzi się jak świeże
bułeczki, to chyba dowód, że taka prasa jest potrzebna – ocenia
Wiesław Śmietana, dyrektor zabrzańskiego Domu Muzyki i Tańca.

W „Naszym Zabrzu”, jak w znacznej większości samorządowych gazet,
próżno szukać tekstów krytycznych wobec władz. A kontrowersji nie
brakuje, o czym świadczą publikacje miejscowego tygodnika „Głos
Zabrza i Rudy Śląskiej”. – I mamy z tego powodu same kłopoty – mówi
Przemysław Jarasz, dziennikarz śledczy. Ostatnio radny SLD i były
wiceprezydent Zabrza Jerzy Wereta wzywał na sesji, by zablokować
publikowanie ogłoszeń w „Głosie”.

– Samorządowe gazety to patologia – twierdzi Jarosław Sellin, poseł
Polski XXI. – Dziennikarze mają patrzeć władzy na ręce, w gazetach
wydawanych przez samorządy za publiczne pieniądze jest na odwrót –
mówi.

Podkreśla, że gazety lokalne przegrywają bój o reklamodawców. –
Pewien burmistrz uzależnił wydanie pozwolenia dla przedsiębiorcy od
rocznej reklamy w gazecie wydawanej przez samorząd – opowiada Jerzy
Jurecki, dziennikarz z „Tygodnika Podhalańskiego”.

Jarosław Sellin – i kilku innych posłów z Sejmowej Komisji Kultury i
Środków Przekazu – chce zakazu wydawania samorządowej prasy.
Posłowie planują wpisanie go do projektu ustawy w tej sprawie
autorstwa Izby Wydawców Prasy, który leży już w Ministerstwie
Kultury.

Dziennikarze mają patrzeć władzy na ręce. A w takich gazetach jest
na odwrót - Jarosław Sellin, poseł Polski XXI
– Gminy powinny np. mieć co najwyżej niewielkie udziały w lokalnych
mediach. Wtedy ta przejrzystość jest, bo nimi nie kierują – dodaje
poseł Arkadiusz Rybicki (PO), były radny z Gdańska – prezydent tego
miasta wydaje gazetkę „Herold”.

Wydawcy prasy lokalnej są jeszcze bardziej radykalni w poglądach.
Dominik Księski, szef Stowarzyszenia Gazet Lokalnych, twierdzi, że
wydawanie gazet samorządowych jest niezgodne z prawem. Dowodem ma
być opinia prof. Michała Kuleszy, współautora reformy samorządowej w
Polsce i doradcy rządu w pracach nad dokończeniem reformy
administracyjnej.

„Jest bowiem absolutnie niedopuszczalne, by budżet bezpośrednio miał
dochody z działalności komercyjnej urzędu, a taka działalność jest
jawnie sprzeczna z prawem. Żadna jednostka samorządu terytorialnego
nie ma prawa prowadzenia działalności gospodarczej (niebędącej
gospodarką komunalną) bezpośrednio” – pisze prof. Kulesza w opinii
sporządzonej cztery lata temu.

Tymczasem własną gazetkę wydaje prawie każda gmina w Polsce. Często
prowadzi także telewizję oraz radio. Gminy tworzą nawet specjalne
spółki medialne ze 100-proc. udziałem gminy albo oddają wydawnictwo
w zarządzenie domom kultury, jak w Mysłowicach czy Zabrzu. Ale i tak
korzystają z pieniędzy publicznych.

Patrycja Szostok, doktorantka Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu
Śląskiego badająca takie gazety na Śląsku, broni jednak tych pism: –
50 proc. materiałów w nich ma charakter polityczny i sprzyja władzy.
Jednak te gazety są przez czytelników odbierane bardziej jako źródło
wiedzy o gminie niż tuba władzy. Ich likwidacja byłaby krzywdząca
dla najmniejszych gmin, które nie mają prasy lokalnej.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 3 z 4 • Znaleziono 129 wyników • 1, 2, 3, 4