Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Prokuratura Rejonowa w Przemyślu





Temat: W prokuraturze zagienły akta
W prokuraturze zagienły akta
Skandal z aktami Zycie Warszawy ( sobota )

Skandal ze znikającymi aktami - w prokuraturach podległych Prokuraturze
Apelacyjnej w Lublinie zaginęły akta 19 śledztw. - To niechlubny rekord -
mówi "Życiu Warszawy" wiceminister Karol Napierski, szef Prokuratury
Krajowej. Do tej pory akta spraw zapodziewały się głównie w sądach. Teraz
okazało się, że dzieje się tak również w prokuraturach i to na poziomie
postępowań przygotowawczych.

- Nie może tak być, że w wymiarze sprawiedliwości panuje bałagan. Sędzia i
prokurator powinni być wzorem ładu, składu i uporządkowania - mówił minister
jesienią ubiegłego roku, gdy okazało się, że w warszawskim sądzie zaginęło
287 spraw. Tymczasem "Życie Warszawy" dowiedziało się, że akta 19 spraw
zaginęły w Prokuraturze Apelacyjnej w Lublinie.

Zapach skandalu

Sprawa wyszła na jaw pod koniec ubiegłego roku. Wtedy też nastąpiły zmiany w
kierownictwie lubelskiej prokuratury, odwołano prokuratora apelacyjnego
Ireneusza Łyszcza, zmieniono też szefa prokuratury okręgowej. Ministerstwo
Sprawiedliwości nie chce podać powodów zmian. - Były konieczne - tylko tyle
usłyszeliśmy od ministra Grzegorza Kurczuka. W lubelskiej prokuraturze i
policji wrze. I chociaż oficjalnie nikt o niczym nie wie, to na korytarzach
aż huczy od plotek. Padają nazwiska prokuratorów, którym zaginęły akta,
podawany jest swoisty cennik "załatwienia na zawsze" prokuratorskich
postępowań. Pokłosiem skandalu są postępowania wszczęte na polecenie
prokuratora apelacyjnego w Lublinie. - Zaginięcie akt spraw nastąpiło
najprawdopodobniej w ostatnich dwóch latach. Przedmiotem postępowań były
między innymi kradzieże z włamaniem, przywłaszczenia mienia, oszustwa,
fałszywe zeznania - wylicza prokurator Grzegorz Janicki, szef Prokuratury
Apelacyjnej w Lublinie, który do niedawna był doradcą ministra
sprawiedliwości.

Jego zdaniem, przyczyną zaginięcia akt był podział Prokuratury Rejonowej w
Lublinie na dwie jednostki, który nastąpił 1 stycznia 2000 roku. Jednak o
tym, że w Lublinie giną różne sprawy, mówiono od dawna. Lubelscy policjanci
nie mają wątpliwości - część spraw zaginęła nieprzypadkowo. - Wystarczy
spojrzeć na nazwiska osób, które przewijają się w tych postępowaniach.
Zaginięcie akt było dla nich wybawieniem. Robiliśmy żmudne dochodzenia, a
potem śledztwa zostały "skręcone". Nie ma akt, a więc nie ma sprawy i jest
czyste konto - mówią rozgoryczeni funkcjonariusze.

P> Śledztwo od nowa

Jedno z najpoważniejszych śledztw, których akta zaginęły, dotyczyło
krakowskiej spółki Vixen. Chodziło o wyłudzenia wyrobów alkoholowych na
szkodę kilku zakładów przemysłu spirytusowego przez udziałowców spółki -Jacka
L. i Pawła W. Poszkodowane były m.in. Polmosy w Lublinie, Żyrardowie i
Siedlcach. Udziałowcy spółki Vixen działalność rozwinęli na początku lat 90.
Według "łownika biznesmenów polskich"opublikowanego w "azecie Wyborczej"w
1995 r. firma należała do największych w Krakowie.

Dziś nie sposób znaleźć nawet śladu po firmie. Nie wiadomo też, co porabiają
jej właściciele. Wiadomo natomiast, że akta zaginęły. -Tę sprawę trzeba w
całości odtworzyć -powiedział nam prokurator Marian Siejczuk, szef
Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. Oznacza to przeprowadzenie
prokuratorskiego postępowania od początku. Jest to o tyle skomplikowane, że
prokurator, który wtedy prowadził śledztwo, już nie pracuje. Obecnie toczy
się przeciw niemu postępowanie dyscyplinarne mające, jak ustaliliśmy, związek
ze sprawą Vixenu, a także innymi śledztwami, w których prokurator podejmował
niezrozumiałe decyzje.

Zadanie dla archeologa

W Lublinie poszukiwane są także akta spraw o mniejszym kalibrze - m.in. o
składanie fałszywych zeznań, prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwym czy
też kradzieże. - Niektóre odtwarzamy. Najgorzej jest z tymi, których akta
zaginęły w całości. Jeżeli mamy chociaż część protokołów, ich odtworzenie nie
powinno sprawić kłopotu - mówi Cezary Maj z Prokuratury Apelacyjnej w
Lublinie. Skala zjawiska jest na tyle duża, że minister sprawiedliwości
Grzegorz Kurczuk polecił wszystkim prokuraturom apelacyjnym w kraju
przeprowadzić inwentaryzację. Czy zaginione sprawy są wynikiem bałaganu
wynikającego np. z przeprowadzek, czy też ktoś celowo wynosi akta? Na to
pytanie nie ma na razie odpowiedzi ? trwają postępowania wyjaśniające, które
mają znaleźć winnych zamieszania.

Dorota Kania

ciekawe info w tej sprawie mozna przesłać na zbigniew.nowak@sejm.pl




Temat: doktor R
doktor R
Znany przemyski lekarz skazany za wielokrotne łapówkarstwo od trzech
lat unika odsiadki. Pomagają mu w tym opinie wydawane przez kolegów
po fachu

Krzysztof R. był ordynatorem ortopedii w Szpitalu Wojewódzkim w
Przemyślu. Od łapówki uzależniał przyjęcie na oddział czy wykonanie
operacji wszczepienia endoprotezy biodra. Niezamożnym chorym radził,
by wzięli kredyt.

Prokuratura udowodniła mu wymuszenie prawie 250 tys. zł od 113
pacjentów.

W maju 2007 r. sąd prawomocnie skazał go na cztery lata więzienia,
przepadek przyjętych korzyści majątkowych, 60 tys. zł grzywny i
pięcioletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w służbie zdrowia.
Surowość kary uzasadniał „niskimi pobudkami oskarżonego,
bezwzględnością w działaniu i brakiem skrupułów oraz długotrwałością
uprawianego procederu”.

Choć od wyroku minęły prawie trzy lata, Krzysztof R. nawet nie
zaczął odbywać kary. Jak to możliwe? Sąd Rejonowy w Przemyślu
dwukrotnie ją odraczał z powodu złego stanu zdrowia R., a dokładnie
urazu kolana i migotania przedsionków serca. W czerwcu 2009 r., na
podstawie opinii biegłych z Lublina – m.in. kardiologa i
neurochirurga – w ogóle zawiesił wykonanie kary do czasu poprawy
stanu zdrowia skazanego.

Mimo chorób Krzysztof R. do dziś prowadzi prywatny gabinet lekarski
w Przemyślu
Jednocześnie R. wystąpił z wnioskiem o ułaskawienie przez prezydenta
RP i zniesienie zakazu opuszczania kraju. Twierdził, że chce za
granicą zoperować sobie kolano.

Choroby nie przeszkadzały mu jednak pracować. R. do dziś prowadzi
prywatny gabinet w Przemyślu. Do niedawna przyjmował też w poradni
urazowo-ortopedycznej szpitala w Lubaczowie. – Od 1 stycznia tego
roku dr Krzysztof R. już u nas nie pracuje. Sam zrezygnował, nie
podał powodów – mówi „Rz” Stanisław Bury, dyrektor lubaczowskiego
szpitala.

Jak ustaliła „Rz”, grunt zaczął się palić R. pod nogami pół roku
temu, gdy sprawą po doniesieniu mieszkańców Podkarpacia
zainteresowała się Julia Pitera, minister ds. walki z korupcją. Na
jej wniosek minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zlecił
lustrację akt. Sąd uznał wówczas, że skazanego powinni zbadać biegli
z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ.

– Stwierdzili, że stan zdrowia R. nie wymaga zabiegu chirurgicznego,
a zabieg ortopedyczny, jakiemu miał się poddać skazany, nie jest
zabiegiem ratującym życie. Problemy kardiologiczne są przesłanką do
wskazania, aby odbywał on karę więzienia w zakładzie z oddziałem
szpitalnym – mówi „Rz” Andrzej Kowalczyk, prezes Sądu Rejonowego w
Przemyślu.

Konkluzja biegłych jest jednoznaczna: skazany nie cierpi na choroby
uniemożliwiające odbywanie kary.

– Nie komentuję opinii biegłych, bo jej nie czytałem – ucina mec.
Krzysztof Wiśniewski, pełnomocnik R. – Ale jak można wsadzać
człowieka chorego, przed siedemdziesiątką, do więzienia!

O wyroku z 2007 r. mówi „problematyczny”: – W identycznej sprawie
media traktują dr. Mirosława G. jak bohatera, a na mojego klienta
jest nagonka.

27 stycznia przemyski sąd odbędzie posiedzenie w sprawie
zawieszonego postępowania wobec Krzysztofa R. – Nie wiem, czy
zostanie wydany nakaz doprowadzenia skazanego. Decyzję można
zaskarżyć – zaznacza prezes Kowalczyk.

– Według mnie należałoby wyjaśnić jeszcze jedną kwestię: dlaczego
biegli z Lublina wydawali opinie na temat stanu zdrowia skazanego,
które tyle lat skutecznie pomagały mu uniknąć kary – mówi minister
Pitera.

Rzeczpospolita






Temat: Nielegalni imigranci
SG aaapali funkcjonariusza wiec dostal nagane
Likwidacja przez ZSW SG kanału przerzutowego ob. Ukrainy
posiadających przeterminowaną datę ważności wizy
W dniu 19 kwietnia 2008 r. funkcjonariusze Wydziału VII
Zamiejscowego Zarządu Spraw Wewnętrznych Straży Granicznej w
Przemyślu, w wyniku powtórnej kontroli granicznej zatrzymali na
kierunku wyjazdowym z RP sześciu ob. Ukrainy podróżujących
samochodem typu BUS, którzy usiłowali przekroczyć wbrew
obowiązującym przepisom granicę RP i posiadali przeterminowane daty
ważności wiz (zgodnie z Ustawą o cudzoziemcach, cudzoziemiec z
określonych w ustawie ważnych przyczyn może na podstawie złożonego
wniosku ubiegać się u właściwego Wojewody o przedłużenie wizy).
Zatrzymano również kierowcę pojazdu obywatela Ukrainy podejrzanego o
udział w zorganizowanej grupie przestępczej, specjalizującej się w
umożliwianiu przekroczenia granicy RP obywatelom Ukrainy
posiadającym przeterminowane daty ważności wiz.

Oprócz wymienionych osób funkcjonariusze ZSW SG zatrzymali
funkcjonariusza Straży Granicznej, kontrolera placówki SG w
Korczowej, który odstąpił od wykonywania czynności służbowych w
zamian za przyjęcie korzyści materialnej i zezwolił na opuszczenie
terytorium RP przez wymienione osoby.

Jak wynika z ustaleń, grupa przestępcza działała na terenie PSG w
Korczowej od 2006 r. i w wyniku jej działalności granicę RP
przekroczyło wbrew obowiązującym przepisom przynajmniej
kilkadziesiąt osób.

W dniu 21.04.2008 r. Prokurator Prokuratury Okręgowej w Przemyślu w
stosunku do zatrzymanych ob. Ukrainy - pasażerów busa postanowił po
uprzednim wyrażeniu zgody, na dobrowolne poddanie się przez nich
karze od 10 miesięcy do 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na
2 lata oraz karze grzywny od 500 do 1000 PLN. Dodatkowo Wojewoda
Podkarpacki wydał wymienionym cudzoziemcom decyzje o wydaleniu z
terytorium RP.

W dniu 22.04.2008 r. Sąd Rejonowy w Przemyślu wobec zatrzymanego
funkcjonariusza SG, podejrzanego o odstąpienie od wykonania
obowiązków służbowych oraz przyjęcie korzyści majątkowej w związku z
umożliwieniem innym osobom przekroczenia wbrew przepisom granicy RP,
zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania
na okres 1 miesiąca a wobec ob. UA, kierowcy busa podejrzanego o
organizowanie przekroczenia wbrew przepisom granicy RP na okres 3
miesięcy. Komendant BiOSG zawiesił zatrzymanego funkcjonariusz w
czynnościach służbowych na okres 3 miesięcy.

***W stosunku do zatrzymanego funkcjonariusza zostanie wszczęte
postępowanie dyscyplinarne.***

www.strazgraniczna.pl/aktualnosci/wydarzenia/news_item.2008-04-25.3542928788




Temat: www.raportnowaka.pl - Zapraszam!
wystapienie w dniu 24 czerwca w Sejmie

Dosłownie dwie karteczki grubo zapisane.

Panie premierze, minister finansów musi w końcu zbadać, w jakiej skali
podmioty produkujące skażony spirytus sprzedają go fikcyjnym podmiotom. Brak
takiej kontroli rodzi podejrzenie, że nie jest on faktycznie skażony, że jest
on wprowadzony do obrotu przez zorganizowaną przestępczość. Minister finansów
odmawia wydania takiej informacji.

W tej sprawie, panie premierze, wydaje się prawdopodobne, że pewne grupy
trzymające władzę w ministerstwach rolnictwa i finansów chronią jakieś układy.
Niedawno jeden z wysokich urzędników w odpowiedzi na moje pytanie, kiedy zrobi
się z tym porządek, powiedział: ˝Pan to chyba chce zamknąć połowę gorzelni˝.
Wczoraj byli tu przedstawiciele jednego z ugrupowań i chcą liberalizacji
przepisów w tym zakresie. Nie powiem, jakiego, można się domyślić.

I teraz najważniejsze. Panie premierze, wnoszę do pana o to, żeby pan
zainteresował się sprawą nie do końca wyjaśnionej śmierci prezesa Sądu
Okręgowego w Rzeszowie Andrzeja K. i spowodował podjęcie umorzonego w tej
sprawie śledztwa prowadzonego do niedawna przez Prokuraturę Apelacyjną w
Katowicach, a także żeby pan przekonał ministra sprawiedliwości do wszczęcia
kolejnego śledztwa w sprawie mataczenia przez prokuratorów: Wrzosa, Wojnara i
Michalczyszyna, na początkowym etapie tego dochodzenia. Osoby te dopuściły się
tego typu uchybień, że na wstępnym etapie nie wyjaśniono w sposób wiarygodny
faktycznych przyczyn śmierci. Odwołany przez minister Piwnik prokurator Wrzos z
PO w Przemyślu niedawno ponownie został powołany na stanowisko przez ministra
Kurczuka.

Panie premierze, to jest skandal.

W aktach wznowionego i ponownie umorzonego postępowania znajdują się
ewidentne dowody na okoliczność tego, że sędzia nie zginął - jak chce
prokuratura - na skutek nieszczęśliwego wypadku, lecz przyczyniły się do jego
śmierci osoby trzecie.

Ostatnia sprawa, panie prokuratorze, dotyczy AWS. Wnoszę do pana, aby
spowodował pan, by Prokuratura Okręgowa w Tarnowie wyraziła zgodę na wgląd do
umorzonego w roku 2002 postępowania przygotowawczego prowadzonego w sprawie
kampanii wyborczej Mariana Krzaklewskiego na prezydenta RP. Prokuratura w
sposób ewidentny narusza prawo do informacji publicznej. Badamy afery SLD,
sprawdźmy więc, od kogo i za co tak naprawdę Marian Krzaklewski otrzymał na
kampanię wyborczą, po terminie, 2 mln dolarów. Może to też były gry losowe.
(Poruszenie na sali)

Panie Premierze! Należy też zrobić porządek z nieprawidłowym opiniowaniem
sądowo-psychiatrycznym, o co wnosi Polskie Towarzystwo Psychiatryczne.

Jeszcze dosłownie minuta, panie marszałku.

Ministerstwo Sprawiedliwości zachowuje się tak, jakby chciało, a nie mogło.
Należy przyjąć postulaty Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Przypadki
takie, jakie zdarzyły się w Rybniku, Ciborzu, Lublinie, Łodzi lub Krakowie,
pokazują, że tysiące opinii jest sfałszowanych. Każda z tych spraw, panie
premierze - a wiem, co mówię - w ciągu następnego roku, podobnie jak afera
starachowicka, afera dotycząca gier losowych, może być przyczyną kolejnej
sensacji, co zapewne będzie też powodem spadku i tak marnych notowań SLD.

Panie Premierze! Premier Miller nie wsłuchał się dokładnie w mój głos
podczas identycznego głosowania rok temu, skończyło się to Starachowicami i
kłopotami posła Jaskierni.

Panie Marszałku! Na zakończenie mojego wystąpienia pragnę podziękować w
imieniu moich wyborców panu Bogusławowi Słupikowi, prokuratorowi apelacyjnemu w
Krakowie, za to, że w ostatnich dniach w związku z podnoszonymi przeze mnie od
początku kadencji zarzutami zostało odwołane całe kierownictwo Prokuratury
Rejonowej w Kielcach. Panie prokuratorze, dziękuję panu bardzo za te trafne
decyzje. To dobry początek naprawy państwa, naprawy woj. świętokrzyskiego.
Dziękuję bardzo. (Oklaski)




Temat: Film " Lust, Caution" Anga Lee wygrał festiwal ...
Zwyrodnialcy w policyjnych mundurach .
[[] Zwyrodnialcy w policyjnych mundurach .

Funkcjonariusz ABW groził kierowcy pistoletem Agnieszka Czajkowska
2007-09-07, ostatnia aktualizacja 2007-09-07 22:19:56.0 Wściekły
funkcjonariusz ABW wymierzył z pistoletu w głowę kierowcy innego
auta tylko dlatego, że ten śmiał wymusić na nim pierwszeństwoAdam
B. w ubiegły piątek około godz. 18 wjeżdżał swoim busem trasą
warszawską do Wrocławia. Nagle drogę zaczął mu zajeżdżać osobowy
ford. Usiłował zepchnąć go na pobocze. Żeby uciec przed piratem
drogowym, Adam B. postanowił zjechać na parking przy Centrum
Handlowym Korona. Tam zawsze jest dużo ludzi. Myślał, że na
parkingu będzie bezpieczny. Ford cały czas trzymał się blisko
niego.Adam B.: - Ten furiat raz mnie gonił, raz wyprzedzał. Na
rondzie stanął w poprzek drogi. Musiałem ostro dać po hamulcach.
Byłem spanikowany. Myślałem, że to jacyś bandyci.Auta stanęły na
parkingu. Z forda wyskoczył mężczyzna i ruszył w stronę kierowcy
busa. Pokazał jakąś legitymację.Adam B.: - To był taki niewysoki,
łysawy facet w koszulce polo. Strasznie nabuzowany. Krzyczał, że
nie pozwoli sobie na to, by wymuszać na nim pierwszeństwo.Wtedy
Adam W. zażądał od niego powtórnego pokazania legitymacji. I stało
się coś, czego kompletnie się nie spodziewał. Aż nogi się pod nim
ugięły: - Ten facet wyjął pistolet, przeładował magazynek i
wycelował prosto w moją twarz.Część świadków kłótni między
mężczyznami padła wtedy na ziemię. Ktoś zaczął wzywać policję.
Kierowca forda po chwili ochłonął i schował pistolet za pasek.
Gapiom wyjaśnił, że jest z ABW, a kierowca busa fatalnie zachował
się na drodze.- Ludzie byli oburzeni. Mam świadków. Jedno
małżeństwo, które jechało za nami, widząc te dziwne manewry, także
zjechało na parking. Obiecało zeznać o wszystkim na policji. Ja się
cały trząsłem. Też mu nieźle nawtykałem. "Jestem przestępcą z
waszej listy, że do mnie celujesz?" - darłem się. A on mi na
to: "Za mały na to jesteś".Przyjechali policjanci. Spisali
uczestników awantury. Według relacji Adama W. funkcjonariusza ABW
pouczyli, żeby tak pochopnie nie wyjmował pistoletu.W czwartek Adam
W. zeznawał w prokuraturze. Była wizja lokalna. Prokuratura
przesłuchała już niektórych świadków i policjantów. Funkcjonariusza
ABW jeszcze nie.Iwona Chmielewska, zastępca szefowej prokuratury
rejonowej na Psim Polu: - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie,
ale nikomu jeszcze nie postawiono zarzutów. Zabezpieczyliśmy
nagrania z kamer przemysłowych hipermarketu. Nic więcej nie mogę
powiedzieć.Magdalena Stańczyk, rzeczniczka ABW w Warszawie,
potwierdza, że w zajściu pod wrocławskim hipermarketem brał udział
funkcjonariusz ABW: - To człowiek od nas. We Wrocławiu był na
urlopie, jechał prywatnym samochodem i miał przy sobie swój
prywatny pistolet.Sprawę oprócz prokuratury bada wewnętrzna komisja
dyscyplinarna ABW w Warszawie.Adam W.: - Nie czuję się bezpieczny.
Wczoraj do moich krewnych dzwonił jakiś mężczyzna i podawał się za
policjanta, który koniecznie musi się ze mną spotkać. W
prokuraturze z kolei sugerowano mi, żebym tego nie nagłaśniał.**
(dane bohatera tekstu zmieniliśmy na jego prośbę)Agnieszka
Czajkowska

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Z pijanego gangu :

www.policyjnyserwisinformacyjny.fora.pl/viewforum.php?f=3



Temat: A PiS chce Prawa Obywatelskie obcinac!
Tymu tysz nic nie zrobiom:
Wściekły funkcjonariusz ABW wymierzył z pistoletu w głowę kierowcy innego auta
tylko dlatego, że ten śmiał wymusić na nim pierwszeństwo
Adam B. w ubiegły piątek około godz. 18 wjeżdżał swoim busem trasą warszawską do
Wrocławia. Nagle drogę zaczął mu zajeżdżać osobowy ford. Usiłował zepchnąć go na
pobocze. Żeby uciec przed piratem drogowym, Adam B. postanowił zjechać na
parking przy Centrum Handlowym Korona. Tam zawsze jest dużo ludzi. Myślał, że na
parkingu będzie bezpieczny. Ford cały czas trzymał się blisko niego.

Adam B.: - Ten furiat raz mnie gonił, raz wyprzedzał. Na rondzie stanął w
poprzek drogi. Musiałem ostro dać po hamulcach. Byłem spanikowany. Myślałem, że
to jacyś bandyci.

Auta stanęły na parkingu. Z forda wyskoczył mężczyzna i ruszył w stronę kierowcy
busa. Pokazał jakąś legitymację.

Adam B.: - To był taki niewysoki, łysawy facet w koszulce polo. Strasznie
nabuzowany. Krzyczał, że nie pozwoli sobie na to, by wymuszać na nim pierwszeństwo.

Wtedy Adam W. zażądał od niego powtórnego pokazania legitymacji. I stało się
coś, czego kompletnie się nie spodziewał. Aż nogi się pod nim ugięły: - Ten
facet wyjął pistolet, przeładował magazynek i wycelował prosto w moją twarz.

Część świadków kłótni między mężczyznami padła wtedy na ziemię. Ktoś zaczął
wzywać policję. Kierowca forda po chwili ochłonął i schował pistolet za pasek.
Gapiom wyjaśnił, że jest z ABW, a kierowca busa fatalnie zachował się na drodze.

- Ludzie byli oburzeni. Mam świadków. Jedno małżeństwo, które jechało za nami,
widząc te dziwne manewry, także zjechało na parking. Obiecało zeznać o wszystkim
na policji. Ja się cały trząsłem. Też mu nieźle nawtykałem. "Jestem przestępcą z
waszej listy, że do mnie celujesz?" - darłem się. A on mi na to: "Za mały na to
jesteś".

Przyjechali policjanci. Spisali uczestników awantury. Według relacji Adama W.
funkcjonariusza ABW pouczyli, żeby tak pochopnie nie wyjmował pistoletu.

W czwartek Adam W. zeznawał w prokuraturze. Była wizja lokalna. Prokuratura
przesłuchała już niektórych świadków i policjantów. Funkcjonariusza ABW jeszcze nie.

Iwona Chmielewska, zastępca szefowej prokuratury rejonowej na Psim Polu: -
Prowadzimy postępowanie w tej sprawie, ale nikomu jeszcze nie postawiono
zarzutów. Zabezpieczyliśmy nagrania z kamer przemysłowych hipermarketu. Nic
więcej nie mogę powiedzieć.

Magdalena Stańczyk, rzeczniczka ABW w Warszawie, potwierdza, że w zajściu pod
wrocławskim hipermarketem brał udział funkcjonariusz ABW: - To człowiek od nas.
We Wrocławiu był na urlopie, jechał prywatnym samochodem i miał przy sobie swój
prywatny pistolet.

Sprawę oprócz prokuratury bada wewnętrzna komisja dyscyplinarna ABW w Warszawie.

Adam W.: - Nie czuję się bezpieczny. Wczoraj do moich krewnych dzwonił jakiś
mężczyzna i podawał się za policjanta, który koniecznie musi się ze mną spotkać.
W prokuraturze z kolei sugerowano mi, żebym tego nie nagłaśniał.

**(dane bohatera tekstu zmieniliśmy na jego prośbę)




Temat: Fachowe kadry, najlepsi radni tylko z PO ;-))
Jacek Ciechanowski, członek Rady Politycznej PiS,
pełnomocnik PiS w okręgu pilskim – skazany za wyłudzenie
kilkuset mln starych złotych. Na początku lat 90. Ciechanowski był
właścicielem Przedsiębiorstwa Budowlano-Usługowo-Handlowego Birkut w
Pile. Między listopadem 1991 a końcem stycznia 1992 r. z Banku
Spółdzielczego wyłudził kredyt na 280 mln starych zł i 700 mln
starych zł od oddziału Banku Rozwoju Rolnictwa SA Rolbank. We
wnioskach o kredyty podał nieprawdziwe, zawyżone dochody spółki.
Ponadto jesienią 1992 r. wyciągnął z Banku Spółdzielczego kolejne
520 mln. Podstawił za siebie innego, niezadłużonego kredytobiorcę.
Sprawa trafiła do sądu w 1994 r. Pięć lat później Sąd Okręgowy w
Poznaniu skazał go na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na
pięć lat. Wiosną 2000 r. Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok.

Krzysztof Gerbszt, członek Rady Politycznej PiS
– jako były dyrektor w warszawskim śródmiejskim Zakładzie
Gospodarowania Nieruchomościami jest podejrzany o defraudację ok. 38
mln zł, które miały trafić do budżetu dzielnicy.

Paweł Brzezicki, doradca premiera Kaczyńskiego
ds. gospodarki morskiej Na początku 2005 r. został zwolniony ze
stanowiska szefa Polskiej Żeglugi Morskiej w Szczecinie przez
ministra skarbu Jacka Sochę, w związku z aferą zakupu bez zgody
ministra akcji PŻM przez grupę 11 menedżerów (za 340 zł!) i
faktyczne przejęcie władzy nad przedsiębiorstwem i jego majątkiem.
Wynikało to ze specyficznych zapisów umowy i statutu spółki, które
stanowią, że do podejmowania decyzji niezbędna jest obecność
wszystkich właścicieli i ich pełna jednomyślność. Minister złożył
też doniesienie do prokuratury o przestępstwie działania na szkodę
skarbu państwa. Postępowanie zostało jednak umorzone.
20.05.2006 – Brzezicki został powołany przez resort skarbu na
stanowisko prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu

Marek Płusa, działacz PiS, na początku lutego
2006 mianowany na szefa oddziału Agencji Restrukturyzacji i
Modernizacji Rolnictwa w Kielcach.
w sierpniu 2000 r. Płusa wyleciał z fotela prezesa spółdzielni
mieszkaniowej w Busku. Przyznał tam sobie 2 tys. zł nagrody,
fałszując protokół z posiedzenia zarządu. Ale lista zarzutów wobec
prezesa Płusy była znacznie dłuższa: wynajem atrakcyjnych lokali
spółdzielczych bez przetargów, umarzanie po uważaniu odsetek od
niepłaconych czynszów. Płusa nie płacił też wykonawcom za
zrealizowane roboty.
w lutym 2001 roku Płusa został skazany na osiem miesięcy więzienia w
zawieszeniu na trzy lata za podrobienie dokumentu. Pół roku później
sąd uchylił wyrok i nakazał mu zapłacić 200 złotych grzywny za
poświadczenie nieprawdy. Prokurator rejonowy w Busku Zdroju
wyjaśnia, że nie oznacza to, iż sąd uznał Marka Płusę za niewinnego.
w 2004 r. Płusa dostał z programu unijnego SAPARD 40 tys. zł na
samochód, przedkładając papiery, że jako rolnik założy małą firmę
rozwożącą paczki. Pracował wtedy w biurze SAPARD w Kielcach, które
decydowało o podziale tych pieniędzy. Żona Marka Płusy dostała zaś –
za pośrednictwem Agencji – 50 tys. zł bezzwrotnej pożyczki
na "ułatwienie startu młodym rolnikom".
09.02.2006 – zdecydował się podać do dymisji.
Bogusław Marzec, 25.04.2006 powołany z rekomendacji ministra
Naimskiego na prezesa PGNiG
już w 2005 r. rząd miał z ABW sygnały o toczących się wokół niego
postępowaniach – zawiadomienie o przestępstwie złożył wiosną 2005
NIK, po przeprowadzonej w drugiej połowie 2004 r. kontroli. Ponadto
Marzec już wcześniej pracował w PGNiG (był wiceprezesem
odpowiedzialnym za finanse) i rozstał się ze stanowiskiem w
tajemniczych okolicznościach, w kontekście niejasnego sposobu wyboru
firmy, która miała wyemitować euroobligacje na rzecz spółki.
14.06.2006 – ABW wszczęła postępowanie wobec Marca, a rada nadzorcza
wyłączyła go z dostępu do informacji niejawnych. Póki co nie podano,
jakie są powody wszczęcia postępowania.
16.06.2006 – okazało się, że szczecińska prokuratura okręgowa
postawiła Marcowi trzy zarzuty działania na niekorzyść szczecińskiej
stoczni Gryfia, którą kierował w latach 2003-2004. Zarzuty dotyczą
m.in. sprzedaży po zaniżonej cenie dwóch statków (zaniżanie
wystawianych faktur w zamian za prowizje, które trafiały do
prywatnych kieszeni) oraz sprzedaży spółce Wulkan za ok. 1/3 ceny
ośrodka wypoczynkowego stoczni w Karpaczu. Prokuratura Okręgowa w
Szczecinie chciała aresztować Marca, ale w końcu odstąpiono od tego
wyznaczając poręczenie majątkowe w wysokości 40 tys. zł.

www.spieprzajdziadu.com/muzeum/index.php?title=Odnowiciele#Przest.C4.99pstwa_i_afery_gospodarcze



Temat: Smierc w Zlociencu
Smierc w Zlociencu
Dyspozytorka pogotowia w Drawsku Pomorskim dwa razy odmówiła wysłania karetki do pijanego leżącego na ulicy. Pacjent zmarł w drodze do szpitala. Sprawą zajmie się prokurator.

W niedzielę około godz. 10.40 ktoś powiadomił pogotowie w Drawsku Pomorskim, że w Złocieńcu na ul. Mickiewicza leży pijany mężczyzna, który ma uraz nogi. Na miejsce pojechała karetka, jednak mężczyzny nie zabrano. Według tego, co przekazał dyspozytorce lekarz, człowiek ten nie zgodził się na przewiezienie do szpitala, więc go zostawiono, bo jego stan nie zagrażał życiu. Około 13.20 ktoś znowu powiadomił pogotowie o leżącym na ul. Mickiewicza człowieku. Dyspozytorka, pamiętając wcześniejszą interwencję, odmówiła wysłania karetki. Około 17.20 na mężczyznę zwrócili uwagę patrolujący miasto policjanci. Leżący miał płytki oddech i siną twarz. Zadzwonili na pogotowie, dyspozytor znów odmówił wysłania karetki. - Dopiero po kategorycznym żądaniu policjantów karetka wyjechała - mówi st. sierżant Anna Młynarczyk, rzecznik prasowy drawskiej policji. - Zbiegniew Z., 51-letni mieszkaniec Złocieńca, zmarł w drodze do szpitala.

Sprawą zajmie się prokuratura. - Sprawdzimy, czy pracownicy pogotowia, zarówno dyspozytorka jak i lekarz, dopełnili obowiązków i czy nie przyczynili się do śmierci Zbigniewa Z. - mówi prokurator Iwona Zacharzewska z Prokuratury Rejonowej w Drawsku.

Wewnętrzne postępowanie wyjaśniające prowadzi również pogotowie. - Nie mam jeszcze pełnej dokumentacji, ale wstępnie nie widzę tu żadnego niedopatrzenia ze strony dyspozytora - mówi Roman Pałka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego. - Ten mężczyzna nie chciał być hospitalizowany, dlatego dyspozytor tak zareagował na kolejne wezwania.

Bezpośrednią przyczyną śmierci Ziegniewa Z. była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa

www.wyborcza.pl

[ Dodano: Wto Sie 30, 2005 8:06 am ]
Dziś w Głosie Koszalińskim Dziś w Głosie Słupskim
Śmierć na własne życzenie
57-letni Bogusław Z. zmarł w niedzielę po południu. Zresztą na własne życzenie. Wcześniej przeleżał na chodniku prawie siedem godzin!
W niedzielę o godz. 10.40 nieznana osoba powiadomiła dyspozytora pogotowia w Drawsku Pomorskim, że na chodniku w pobliżu nieczynnych od lat Zakładów Przemysłu Wełnianego w Złocieńcu leży pijany mężczyzna, który ma uraz nogi. Lekarz, który przyjechał na miejsce, nie zabrał Bogusława Z. do szpitala, gdyż ten - jego zdaniem - nie godził się na hospitalizację.
- My nikogo na siłę nie leczymy. Nie było też żadnych przesłanek, żeby powiadamiać policję czy rodzinę. Nie ma takich procedur - komentuje Bogusław Pałka, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie, któremu podlega filia w Drawsku.
Z ustaleń policji wynika, że o godz. 13.20 pogotowie ponownie zostało powiadomione o mężczyźnie leżącym na chodniku, ale dyspozytor nie wysłał do Złocieńca karetki, biorąc pod uwagę poprzednią interwencję. Zaprzecza temu dyrektor Pałka: -Nie było takiej odmowy. Nie mamy takiego zapisu w naszym rejestrze.
O godz. 17.20 policjant patrolujący miasto zauważył mężczyznę; leżący miał siną twarz i płytki oddech. Zadzwonił po pogotowie. - Dyspozytor nadal nie chciał wysłać załogi. Dopiero stanowcza postawa naszego policjanta sprawiła, że karetka przyjechała - mówi Marek Przekadziński, komendant komisariatu w Złocieńcu.
W drodze do szpitala Bogusław Z. zmarł. Na dzisiaj zaplanowano sekcję zwłok, która wyjaśni przyczyny zgonu. Policja prowadzi postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyspozytora pogotowia

źródło www.gloskoszalinski.com.pl



Temat: Seria wpadek PiS na POrażce roku
maaac napisał:

> 2. To że linia wobec Wałęsy się zmienia to tylko Twoje SUBIEKTYWNE
> zdanie. Moje SUBIEKTYWNE zdanie twierdzi zupełnie coś innego.

Tak jest, maaałpki tego nie widzą, nie słyszą, ani o tym nie mówią.

> Np nie podobała mi się jego zażyłość z Kwaśniewskim.

A jego zażyłość z Urbanem już ci się podobała? Widocznie Michnik nie
powiedział ci jednoznacznie co masz mysleć o Kwaśniewskim.

> Twoje SUBIKTYWNE poznanie świata wyklucza możliwość czegoś takiego
> że ktoś może być zarówno antysemitą jak i człowiekiem honoru?

Moje subiektywne poznanie świata wyklucza możliwość czegoś takiego,
że można być zdrajcą, mordercą, czynnie dyskryminować Żydów i byc
jednocześnie człowiekiem honoru.

> Nie twierdzę że tak jest w przypadku Jaruzelskiego ponieważ NIE
> zgłębiałem jego roli w trakcie antysemickich czystek (...).
> Możliwe, że tak jest ale i możliwe że i tak nie jest.

Widzisz maaałpko? - zacznij czytać też coś poza Wyborczą, to
rozszerzą ci się horyzonty i otworzą oczka.

> Honorowość to dla mnie zupełnie inna cecha niż np
> złodziejestwo,wlgarność czy pijactwo. Honorowość to umiejętność
> dotrzymywania słowa nawet w sytuacji gdzy jest to dla nas
> niekorzystne.

To baaardzo zawężone pojecie 'honorowości', maaac - tak bardzo, że
nie ma już nic wspólnego z honorem.
Poza tym to dotrzymywanie słowa, o którym piszesz, odbywało się na
jego warunkach - to jemu Michnik, Wałęsa i inni magdalenkowcy
dotrzymywali słowa.

> Jeżeli Ty masz Twoją SUBIEKTYWNĄ definicję honoru ...

Mam też źródła obiektywne dot. honoru: Władysław Boziewicz - Polski kodeks honorowy

Art. 8. Wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby,
które dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego
czynu; a więc indywidua następujące:

1. osoby karane przez sąd państwowy za przestępstwo pochodzące z
chciwości zysku lub inne, mogące danego osobnika poniżyć w opinii
ogółu;

2. denuncjant i zdrajca;

Punkt 2. już Jaruzelski dawno spełnił, punkt 1. w toku.

> O tym czy ktoś jest czy nie jest antysemitą świadczy jego
podejścia do Żydów jako zbiorowości.

Michalkiewicz nigdy odpowiedzialności zbiorowej nie stosował.

> Felieton Michalkiewicza wyraźnie ukazał jaki jest jego stosunek.

Poważnie? Zacytuj, bo propkuratura była inego zdania:

"Uzasadniając postanowienie o umorzeniu śledztwa Prokuratura
Rejonowa w Toruniu stwierdziła, że w treści felietonu nie można
dopatrzyć się znamion żadnego z tych przestępstw, ponieważ stanowi
on komentarz do rzeczywistości, zaś żadne z użytych tam sformułowań
nie ma ani charakteru przestępczego, ani obraźliwego. Odnosiło się
to do dwóch określeń: „Judejczykowie” i „przemysł holokaustu”
oraz „holokaustowa industria”.

Prokuratura stwierdziła, że określenie „Judejczykowie” oznacza
mieszkańców określonej krainy geograficznej, więc nie ma charakteru
obraźliwego, zaś określenie „przemysł holokaustu”, czy „holokaustowa
industria” jest powszechnie używane na określenie pewnego sposobu
postępowania, opisanego w książce prof. Normana Finkelsteina, która
pod tytułem „Przedsiębiorstwo holokaust” ukazała się również w
Polsce."
Źródło: www.michalkiewicz.pl/web_29-08-2006.php

> Może nie - to jest za daleko powiedziane - tak naprawdę człowiek,
> który w głębi serca nie jest antysemitą może się posługiwać
> antysemicką retoryką. Wystarczy że jest odpowiednią świnią by dla
> swoich celów imać się również spraw niegodnych. Teraz pytanie czy
to
> prawda że Michalkiewicz pracował dla TPPR?

Pierwsze słyszę, ale Widzę, że jesteś odpowiednią świnią by dla
swoich celów imać się również insynuacji. Może zamiast tego
napisałbys wprost co mu zarzucasz?




Temat: Zmiany w prawie budowlanym i ustawie o zagospod...
Zmiany w prawie budowlanym i ustawie o zagospod...
Wg mieszkańców gminy Nowogard, znowelizowana zmiana w prawie budowlanym
ułatwi wejście i zaśmiecenie czystą naszą Polską, niczym nie skażoną
przyrodę, kapitałem zachodnim, lokującym niebezpieczne dla ludzi zakłady
przemysłowe. Do przykładu: burmistrz Nowogardu Kazimierz Ziemba, wprowadza
jako potencjalnego inwestora, firmę "Ekoutil" dla której Niemieckie
firmy "Rethmann"- "Saria Polska", "Neweko" i Amerykańska "Wabio" zamierzają
od 1 stycznia 2003 r. zdobyć w Starostwie powiatowym pozwolenie na budowę a
następnie rozpocząć budowę w miejscowości Glicko koło Nowogardu
potężnej "spalarni" i "Zakładu Utylizacji Padliny" głównie pod potrzeby Unii
Europejskiej na terenach której jest zgromadzone ok. miliona ton mączki
mięsno kostnej i z BSE przeznaczonej do spalenia. Inwestycja ma kosztować ok.
500 milionów złotych i przerabiać ponad 160 tysięcy ton rocznie a może i
więcej padliny i materiałów niebezpiecznych. A w wyniku spalania będą się
wytwarzały rakotwórcze "furany" i "dioksyny", a z zakładu utylizacji
toksyczny nie normowany w prawodawstwie polskim: siarkowodór, amoniak,
cyjanowodór, merkaptany itd. dlatego Niemcy nie spalają mączki mięsno -
kostnej u siebie tylko dadzą kapitał, by wybudować taką spalarnię i spalać
mączkę na terenie gminy Nowogard w Glicku. Przewidywany rejon zagrożenia
wynosi ok. 50 km z wiatrem.
Dodatkowo, by uzyskać poparcie władz wojewódzkich, szczególnie Marszałka
Województwa Zachodniopomorskiego - promotora budowy "spalarni" i
tzw. "padliniarni" w woj. Zachodniopomorskim, burmistrz Nowogardu
stworzył "Celowy Związek Gmin - RXXI" zrzeszający na dzień 28 grudnia 2003 r.
22 gminy z terenu których będzie się zwozić do Nowogardu odpady komunalne, a
resztki nie nadające się do recyklingu spalało w spalarni w Glicku. Spalane
tam będą też materiały niebezpieczne, zwożone z całej Polski i UE a
szczególnie z mogilników popegerowskich z byłego DDR. Do spalenia będzie
zwożona również padlina z BSE, odpady komunalne i osady z oczyszczalni
ścieków miasta Szczecina. Odpady komunalne segregowane i niesegregowane (wg
opracowania - raportu oddziaływania inwestycji na środowisko J. Zieńki).
Planowana inwestycja oparta jest na zmianie przestrzennego zagospodarowania
dla terenów po byłej J.W. w Glicku i zmianie tam, gruntów rolnych - RP na
przemysłowe wg uchwały Rady Miejskiej w Nowogardzie nr XVL/350/02 z 11 lipca
2002 r. i uchwały Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego nr VII/75/03 z 30
czerwca 2003r. dot. „Planu Gospodarki Odpadami w Województwie
Zachodniopomorskim z 30 czerwca 2003r.gdzie zaplanowano budowę 1- "Zakładu
utylizacji Odpadów Poubojowych i Padliny", 2- "Spalarni". W/w uchwała R.M. w
Now. nr XVL/350/02 jest obecnie zaskarżona do NSA. Przeciw tej budowie
wpłynęło 4.5 tysiąca protestów i zarzutów i zostały zignorowane przez
burmistrza i Radę Miejską z poprzedniej kadencji. Sprawą zajmuje się już
Prokuratura Rejonowa w Goleniowie gdyż istnieją dowody na fałszowanie
wcześniej składnych dokumentów dot. "Wniosku o warunki zabudowy" - dla "ZUOP
i Padliny" w Glicku i istnieje uzasadnione podejrzenie o szerokie działania
korupcyjne w tej kwestii. Kto kolwiek przeczyta ten komunikat, i droga jest
jemu nasza czysta nie skażona jeszcze ojczyzna, czuje się prawdziwym polakiem
i w jakikolwiek sposób mógłby nam pomóc, bardzo prosimy o kontakt lub chociaż
napisanie listu popierającego nasze działania w walce o świeże powietrze. Na
pewno upublikujemy go w naszej lokalnej Nowogardzkiej prasie, w "Dzienniku
Nowogardzkim", z góry dziękuję za uwagę i życzę wszystkim Polakom w nowym
nadchodzącym 2004 r. pod dostatkiem zdowego i jeszcze nie
skażonego: "unijnymi śmieciami" i "smrodem z unijnej padliny" unoszącym się w
Polskim powietrzu. I jak ktoś powiedział: nie Unia jest nam potrzebna lecz my
dla niej, by mogła wwozić do nas wszystkie swoje śmieci i odpady! A lokalna
nowogardzka władza samorządowa postępuje wg schematu jaki określił jeden z
nowogardzkich satyryków: "Liczy się władza, liczą się pieniądze, a resztę
można olać!"
Do tej pory, od roku 2000 - skutecznie powstrzymywał od powstania tej
inwestycju "Społeczny Komitet Protestacyjny przeciw budowie Zakładu
Utylizacji Odpadów poubojowych i Padliny w Glicku" - przedstawiciel E.
Ułanowski tel. kontaktowy: 091 39 17 305 i "Stowarzyszenie na Rzecz Ochrony
Środowiska" Koło w Nowogardzie przedstawiciel: E. Korneluk Glicko 12 72-200
Nowogard, tel. kom. 600 653 124. email: eugeniook@interia.pl



Temat: radzymiński inkubator przedsiebiorczości
radzymiński inkubator przedsiebiorczości
"Burmistrz słów na wiatr nie rzuca" ... mówi tekst artykułu w Wieściach
Podwarszawskich. Burmistrzowska wizja "lepszego" jutra wkracza w
rzeczywistość. "Nadchodzi czas na Radzymin" .... CZAS APOKALIPSY

I wcale nie chodzi tutaj o sukcesy w kreacji wizerunku nowoczesnego i dobrego
gospodarza Radzymina w prasie lokalnej. Wyniki tworzenia sprzyjających
warunków dla biznesu i inwestycji są nadzwyczaj wymierne.

Jednak jak mówi przysłowie "sukces ma wielu ojców", zatem gdyby nie
jednomyślne poparcie radzymińskich radnych, burmistrzowi Piotrowskiemu ciężko
byłoby się wywiązać z przewyborczych obietnic.

Co obiecał burmistrz ? ... tego dokładnie nie wiadomo, natomiast wiemy co
zdołał zrobić w ramach zamierzonych lub niezamierzonych działań:

1. doprowadzić do powstania 60 miejsc pracy, które obsadzono 25 osobową
załogą w nowoczesnym zakładzie chemicznym, zlokalizowanym w starej hali
magazynowej, zajmującym się przetwarzaniem odpadów innych niż niebezpieczne
metodą przetwarzania odpadów niebezpiecznych (R11), na które zakład nie
posiada zezwolenia WRiŚ.

2. Wydać decyzję zezwalająceą na działalność zakładu chemicznego w
sąsiedztwie osiedli mieszkaniowych, z naruszeniam przepisów ustawy o ochronie
środowiska - Pominięto przeprowadzenie wywiadu środowiskowego oraz
opublikowanie wyników postępowania oddziaływania na środowisko, przed
wydaniem decyzji administracyjnej do czego zobowiązują przepisy wspomnianej
ustawy.

4. Pozbawić zainteresowanych mieszkańców prawa występowania jako strona w
konflikcie dot. funkcjonowania zakładu, co uniemożliwia wgląd do wszystkich
dokumentów związanych z powstaniem i działanością zakładu chemicznego.
Ponadto, wielokrotne wprowadzanie w błąd mieszkańców i nie wywiązywanie się z
obietnic złożonych w związku z protestami mieszkańców. (co mu tam 145
podpisów, w skali gminy to tylko garstka zawistnych awanturników)

Faktem jest że burmistrz gdyby chciał, to postarałby się o to aby Wojewoda
cofnął zezwolenie z nadaniem rygoru natychmiastowej wykonalności (co
umożliwia ustawa o odpadach art. 30 ustęp. 4), ale najwidoczniej jest
człowiekiem honoru, więc zasady nie pozwalają mu na to aby jego znajomym
działa się krzywda. Pewnie z tego samego powodu nie skieruje wniosku do
prokuratury rejonowej o wszczęcie postępowania w sprawie naruszenia warunków
pozwolenia, przez zakład chemiczny (podstawa prawna - ustawa o odpadach Art.
70 i 71).

Jeżeli nie chodzi o zasady to możliwy jest jeszcze jeden powód dla, którego
bumistrz nie zdecyduje się na tak radykalne kroki ... chodzi o przyszłość
Radzymina ...
Otwarty konflikt z zarządem spółki, może spowodować problem z organizacją
corocznego Balu Charytatywnego - to taka impreza pod niewinną nazwą dla elit
(letnia wersja imprezy odbywa się latem 15 sierpnia w ogrodach ZSTZ, w tym
samym czasie dla plebsu przewidziane są atrakcje na pl. T. Kościuszki). No
tak ale gdzie tu związek pomiędzy balem a firmą chemiczną ? ... odpowiedź:
owa firma pozyskała ostatnio bardzo medialną osobę jako zarządcę, która to
osoba organizowała bal charytatywny. Osoba co prawda związana z branżą
chemiczną, jednak brakuje jej kwalifikacji w zakresie gospodarowania
odpadami, które powinien posiadać kierownik takiego zakładu ... no chyba,że
to jest zakład na terenie burmistrza Piotrowskiego, bo tu prawo nie
obowiązuje.

5. a na deser - dzięki bezprawnym decyzjom umożliwiono byż może wypranie
kilku
milionów złotych pochodzących z nielegalnego
obrotu paliwami - chodzi o 1,5 miliona złotych dotacji MGPiPS, które
właściciel pewnej spółki z Radzymina otrzymał w ramach prowadzonej
działalności na terenie Radzymina . CBŚ co prawda usadził owego właściciela
na 3 miesiące, ale pewnie z tego 1-wszego miliona jakoś się wytłumaczy.

Jak wspomniałem zasługi za powyższe należą się nie tylko i wyłącznie
burmistrzowi, tak więc wyrazy uznania za solidarność w poglądach wędrują
także do:

Burmistrza Siarny - wystąpił propozycją zablokowania zmiany przeznaczenia
terenów przy ul. Komunalnej pod budownictwo mieszkaniowe, co przypadło do
gustu wszystkim radnym.

Radnego P.Dąbrowskiego - za obojętną postawę wobec protestów awanturników
(pepeekowców) z jego rejonu

Przewodniczącego Rady Gminy C.Wnuka - za wytrwałość w sytuacji kryzysowej
(pozostał nieugięty, od 150 dni unika wprowadzenia do tematów obrad problemu
PP-EKO i zaproszenia protestujących mieszkańców do dyskusji)

Dziękujemy także pozostałym radnym za wsparcie rozwoju przemysłu chemicznego
w Radzyminie




Temat: wiceprezydent Ryszard L zatrzymany :)
No to chyba watek o pilkarzach Czuwaju i szlachetnej postawie Ryszarda L. upadł.

Z poniższego wynika, że Ryszard L. jest podejrzewany o branie łapówek, gdyby
był szlachetny i załatwiał piłkarzom robotę, to raczej chyba sam by dawał.

No a drugie, łapówke miała dac kobieta, a w Czuwaju chyba nie ma ligi kobiecej

PRZEMYŚL. Ryszard L. nie przyznaje się do zarzucanych mu przestępstw
Wiceprezydent aresztowany pod zarzutem korupcji
Ryszard L., wiceprezydent Przemyśla, nie wróci dziś do pracy po urlopie. W
sobotę, na wniosek miejscowej Prokuratury Okręgowej, Sąd Rejonowy zdecydował o
jego tymczasowym aresztowaniu. W trybie natychmiastowym został on również
wykreślony z rejestru członków PiS przez partyjnych przełożonych.

Ryszard L. został zatrzymany w piątek przez policjantów z Wydziału do Walki z
Korupcją KWP w Rzeszowie i funkcjonariuszy Zarządu Spraw Wewnętrznych Komendy
Głównej Straży Granicznej. Taki sam los spotkał również Tadeusza S. W
prokuraturze wiceprezydent usłyszał zarzuty o charakterze korupcyjnym i został
przesłuchany w charakterze podejrzanego. Nie przyznał się do popełnienia
przypisywanych mu przestępstw.

W piątek policjanci przewieźli Ryszarda L. do Sądu Rejonowego. Odmówił
składania wyjaśnień, do czego miał prawo. Posiedzenie sądu trwało zaledwie
kilka minut i zakończyło się wydaniem decyzji o tymczasowym aresztowaniu
wiceprezydenta Przemyśla na trzy miesiące, o co wnioskowała Prokuratura
Okręgowa.

- Postawione podejrzanym zarzuty o charakterze korupcyjnym zagrożone są karą
pozbawienia wolności do ośmiu lat. Zgromadzony materiał dowodowy,
potwierdzający prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, jak też wysokość
ewentualnej kary, uzasadniały zastosowanie aresztu tymczasowego - argumentuje
areszt sędzia Lucyna Oleszek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu.

Obiecywał pomoc

Z informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że aresztowany
wiceprezydent miał pośredniczyć w załatwianiu pracy w Bieszczadzkim Oddziale
Straży Granicznej.

- Dwukrotnie przyjął pieniądze od Tadeusza S. w zamian za obietnicę pomocy w
otrzymaniu posady w Straży Granicznej wskazanym przez niego osobom. Wobec
kobiety i mężczyzny dających łapówki, mających również status podejrzanych w
tej sprawie, został zastosowany środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji -
mówi prokurator Damian Mirecki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w
Przemyślu.

Wyrzucony z partii

Od piątku Ryszard L. nie jest już członkiem PiS-u. Kilka godzin po zatrzymaniu
decyzją zarządu okręgu przemysko-krośnieńskiego został wyrzucony z partii.

- Dlaczego tak szybko? O to proszę spytać przewodniczącego Kuchcińskiego. To
jego decyzja. Oczywiście, wiadomość o aresztowaniu partyjnego kolegi była dla
mnie wielkim zaskoczeniem - nie kryje zdziwienia Bogusław Zaleszczyk, szef
miejskich struktur PiS w Przemyślu.

WiesŁaw Wojcieszonek

Super Nowości z dnia 23_07_2007




Temat: Warto bylo wybrac kaczorow!!!!!!!
Zarzuty w sprawie "Fasty"
Sto pięć przestępstw!!!!!!!!!!!!!!!!
Do Sądu Rejonowego w Białymstoku wpłynął akt oskarżenia skierowany przeciwko
trzynastu osobom, które pełniły ważne funkcje w spółkach grupy "Fasty",
działającej w branży tekstylnej. Wśród nich są dwaj byli prezesi "Fasty" -
Wojciech T. i Grzegorz Ł., oskarżeni m.in. o kierowanie grupą przestępczą i
pranie brudnych pieniędzy.

- Oskarżeni to głównie byli prezesi spółek fastowskich, prokurenci tych spółek,
a także osoby, które prowadziły indywidualną działalność gospodarczą w zakresie
produkcji tekstylnej. Aktem oskarżenia objęto działalność oskarżonych osób w
okresie od 2001 do 2005 roku. Łącznie zarzucono im popełnienie 105 przestępstw,
które dzielą się na kilkaset czynów jednostkowych - powiedział nam prokurator
Janusz Kordulski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.
W śledztwie ujawniono 622 pokrzywdzonych w wyniku przestępstw popełnionych przez
oskarżonych. Ponad 600 z nich to osoby fizyczne, natomiast 5 to spółki wchodzące
w skład grupy "Fasty". Wśród nich są m.in. Przędzalnia Uniontex w Łodzi oraz
Zakłady Tekstylne Fasty w Białymstoku. Stratę poniósł ponadto Skarb Państwa,
reprezentowany przez dwa białostockie urzędy skarbowe.
Zarzuty postawione w akcie oskarżenia dotyczą kilku grup przestępstw. Pierwsza
to niegospodarność, czyli wyrządzanie szkód majątkowych spółkom, którymi
oskarżeni zarządzali. Największą szkodę, wartości około 10 mln zł, poniosła
Przędzalnia Uniontex w Łodzi. Białostockie spółki fastowskie straciły - według
wyliczeń prokuratury - około 6 mln zł. Druga grupa zarzutów odnosi się do
nieodprowadzania przez oskarżonych zaliczek na podatek dochodowy od osób
fizycznych. Skarb Państwa stracił w ten sposób około 2,6 mln zł. Inne zarzuty to
naruszenie praw pracowniczych poprzez nieodprowadzenie do ZUS-u składek z tytułu
ubezpieczenia społecznego. Mowa o kwocie 2,1 mln zł. W wielu wypadkach składki
te były wprawdzie pracownikom potrącane, ale nie trafiały do ZUS-u, lecz na
prywatne konta prezesów.

Po 23 zarzuty
Najwięcej zarzutów, po 23, mają dwaj główni akcjonariusze grupy spółek "Fasty" -
Wojciech T. i Grzegorz Ł. Wśród najpoważniejszych, zagrożonych karą do 15 lat
więzienia, znajdują się zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i
pranie brudnych pieniędzy.
Śledztwo w sprawie "Fasty" trwało kilka lat. Impuls do jego rozpoczęcia wyszedł
z Urzędu Kontroli Skarbowej, który mechanizm podwyższania kapitału w grupie
"Fasty" ocenił jako podejrzany i zawiadomił o tym prokuraturę.
Zakłady Przemysłu Bawełnianego "Fasty" w Białymstoku powstały w latach 40.
ubiegłego wieku. Był to największy państwowy zakład włókienniczy w
północno-wschodniej części Polski. W okresie największego rozkwitu zatrudnionych
tam było około 7 tys. osób. Kryzys do zakładu przyszedł na początku lat 90.,
kiedy to załamał się rynek ZSRS, największego odbiorcy polskich tekstyliów.
"Fasty", wchodzące w skład zakładów należących do XII Narodowego Funduszu
Inwestycyjnego Fortuna, sprywatyzowano w roku 1996. Zakład sprzedany został
Wojciechowi T. i Grzegorzowi Ł. za niewielką sumę 60 tys. zł. Wkrótce znacznie
powiększył swoje długi. Jednak w roku 2001 stojące na krawędzi upadku "Fasty"
kupiły za 350 tys. zł łódzki Zakład Przemysłu Bawełnianego Uniontex, który
niedługo potem ogłosił upadłość.
Adam Białous, Białystok
www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20061020&id=po55.txt



Temat: o złych ukraińskich celnikach ...
czy to już historia ??
Kolejne aresztowania celników i pograniczników

środa, 27. czerwca 2007 , 06:30

W Przemyślu – celnicy...
Policjanci z przemyskiego wydziału Centralnego Biura Śledczego wspólnie z
funkcjonariuszami wydziału wywiadu skarbowego UKS oraz Izby Celnej w
Przemyślu.zatrzymali kolejne trzy osoby pod zarzutem korupcji. Zatrzymani to
celnicy. To kolejny efekt działań zespołów realizacyjnych policji i straży
granicznej w związku ze śledztwem w sprawie korupcji na przejściu granicznym w
Medyce. Do tej pory zatrzymano osiemnaście osób.
Zatrzymanie było możliwe, bo funkcjonariusze zdobyli dowody, które
uprawdopodobniły podejrzenia, że troje celników brało łapówki. Dziś rano
zatrzymali tych podejrzewanych w ich mieszkaniach. Wśród nich jest kobieta i
dwóch mężczyzn.

...w Sławatyczach funkcjonariusz Straży Granicznej
Funkcjonariusze Zarządu Spraw Wewnętrznych Straży Granicznej wczoraj zatrzymali
funkcjonariusza z placówki straży granicznej w Sławatyczach (Nadbużański OSG).
Zatrzymanemu prokurator zarzucił to, iż pełniąc funkcję publiczną jako
funkcjonariusz SG, w krótkich odstępach czasu przyjął od obywatela Białorusi
korzyść majątkową w łącznej kwocie 15500 USD w zamian za umożliwienie
przeprowadzenia przez granicę kilkudziesięciu samochodów uzyskanych w drodze
przestępstwa. Sąd na wniosek prokuratury zastosował wobec podejrzanego
funkcjonariusza trzymiesięczny areszt tymczasowy.

Materiał wydrukowany z serwisu www.spedycje.pl

Aresztowano celników podejrzanych o korupcję
| dodane 2008-03-06 (17:45)

Sąd Rejonowy w Lublinie zdecydował o aresztowaniu pięciu celników podejrzanych o
branie łapówek, głównie za przyspieszanie odpraw - poinformowała policja.
Zatrzymani są mieszkańcami Chełma i okolic.

Policja zatrzymała w środę dziewięciu celników z oddziałów celnych w Dorohusku
oraz referatów podległych Urzędowi Celnemu w Zamościu. Są oni podejrzani o
przyjęcie łapówek na łączną kwotę blisko 240 tysięcy dolarów.

Wobec czterech celników zastosowano dozory policji, poręczenia majątkowe oraz
zakazy opuszczania kraju. Pięciu zostało tymczasowo aresztowanych - powiedział
rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz.

Według ustaleń policji, w latach 1998-2007, brali łapówki od osób prywatnych
oraz od firm. W większości przypadków chodziło o przyśpieszenie procedur celnych.

Na poczet przyszłych kar i grzywien policjanci zabezpieczyli siedem samochodów
osobowych oraz pieniądze. Łączna wartość zabezpieczonego mienia szacowana jest
na blisko 80 tys. zł.

To kolejne zatrzymania w sprawie prowadzonej przez lubelski wydział biura
przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. W sumie dotychczas zarzuty
korupcyjne postawiono już 29 osobom, w tym 25 celnikom oraz czterem
przedsiębiorcom. Policjanci określają sprawę jako rozwojową i nie wykluczają
kolejnych zatrzymań. (mg)




Temat: Jarosz brał pieniądze z uczelni na swoją kampan...
Ty, posze...-coś-tam
Słuchaj, nie pisz w kółko tego samego, tylko odpowiedz na proste pytanie:
dlaczego ten anioł światłości kibluje w pudle i czekają go kolejne procesy? To
chyba nie przekracza twoich zdolności intelektualnych, co? Jako wsparcie w
temacie "O co jest oskarżony Kryształowy Antoni?" podrzucam fragment z PAP-u:

"Sąd Rejonowy w Jarosławiu miał rozpatrywać w piątek łącznie dwie sprawy byłego
rektora, przekazane do ponownego rozpatrzenia przez sąd wyższej instancji.
Antoni J. jest oskarżony o wyłudzenie z kasy kierowanej przez niego uczelni
ponad 230 tys. zł oraz o kierowanie gróźb karalnych wobec dziennikarki
lokalnego tygodnika.
Za czyny te został w poprzednim procesie skazany - w pierwszej sprawie - na dwa
lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat oraz grzywnę w kwocie 10
tys. zł, zaś w drugiej sprawie - na osiem tysięcy złotych grzywny. Jednak Sąd
Okręgowy w Przemyślu uchylił oba wyroki, dopatrując się uchybień formalnych i
przekazał obie sprawy do ponownego rozpatrzenia.
Częste omdlenia zdarzały się Antoniemu J. już podczas trwania poprzedniego
procesu. Z tego powodu wielokrotnie przerywano rozprawy, które z reguły
wznawiano po interwencji lekarza. Sąd nagminnie upominał wówczas oskarżonego,
dopatrując się w jego zachowaniu symulacji i utrudniania postępowania.
Wobec prof. Antoniego J. toczy się jednocześnie inny proces, przed Sądem
Rejonowym w Rzeszowie. Prokuratura postawiła mu 21 zarzutów, dotyczących m. in.
przyjmowania łapówek i nakłaniania do fałszywych zeznań. Grozi mu za to do 10
lat więzienia. W związku z tą sprawą oskarżony przebywa w areszcie, z którego
nie został zwolniony mimo kilkakrotnego składania wniosków o uchylenie tego
środka zapobiegawczego.
Przeprowadzona niedawno przez NIK kontrola w Państwowej Wyższej Szkole
Zawodowej w Jarosławiu wykazała kolejne nieprawidłowości, jakich dopuścił się
Antoni J. w czasie, gdy kierował tą uczelnią. Z tego powodu będą mu
przedstawione kolejne zarzuty, m. in. finansowania własnej kampanii wyborczej
do Senatu z pieniędzy uczelni".

fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/Po_raz_trzeci_zas%B3ab%B3_w_drodze_na_rozpraw%EA,775228,2943

Złośliwi mówią, że zeżarł w ulu kilo soli i dlatego ma wysokie ciśnienie, ale
powiedzmy, że to ordynarne plotki, bo Anielski Antoni jest pod celą gwiazdą,
która przyćmiła nawet Jerzego Nasierowskiego - dawno już tam nie widzieli
takiego księcia z bajki... Ja wiem, że PAP też jest w układzie, ale postaraj
sie przynajmniej przedstawić dowody, że Antoni nie popełnił zarzucanych mu
czynów. Da sie to zrobić? Tylko nie pisz po raz trzeci tego samego, że to złe
języki, bo to już wiem, a teraz pora na konkrety.
Alleluja i do przodu (nogami)!




Temat: KANDYDACI NA BURMISTRZA LEŻAJSKA
witam wszystkich,
Jedne wybory już za nami , za tydzień dogrywka w Leżajsku i Nowej
Sarzynie,
co do wyników w wyborach do rady miasta w Leżajsku, opcja Trębacza 7 radnych,
Stefański i spółka 7 radnych, PO – jeden radny, średnia wieku radnych
emerytalna nic dodać nic ująć, nawet młody Karakuła się nie dostał.
Kadencja tej naszej miejskiej nowej/starej rady szykuje się niezwykle
ciekawie, jeżeli Trębacz wygra a Stefański i radny pan Dziura, będzie starał
się realizować w radzie szczytne hasła: 3xP czyli Praca, Prawość,
Przejrzystość - to doprawdy będzie ciekawie i Trębacz i jego radni emeryci
mogą nie dociągnąć do końca kadencji bo czeka ich albo prokurator, albo ciężkie
powikłania zdrowotne, bo to co pisał Stefański w swoich materiałach wyborczych
to podchodzi pod prokuratora i albo przedstawi dowody na te wszystkie tezy
które wypisał do spółki z Janasem, albo totalnie się skompromituje, jeden
przykład - jeżeli bowiem prawdą jest że Leżajsk ma 8 milionów złotych długu
komercyjnego to z funduszami unijnymi na większą skale możemy się pożegnać, bo
skąd tak zadłużone miasto weźmie te 15% na wkład własny przy dużych
inwestycjach????
I jeszcze Lidl –Lidl na swojej oficjalnej stronie internetowej pisze
że szuka terenów pod inwestycje w miejscowościach powyżej 18-tyś mieszkańców, a
naszemu Leżajskowi brakuje jeszcze pary tyś. do 18-stki, a do tego te wszystkie
niejasności i nie domówienia z terenem na którym się buduje w Leżajsku – panie
Stefański proszę o wyjaśnianie tych wszystkich zarzutów dla dobra naszego
miasta.
Jeszcze Powiat tu dopiero robi się galimatias – Kozikowski i Kryla –
ludzie którym społeczeństwo podziękowało za dotychczasową pracę w samorządzie
wszelkimi sposobami chcą się utrzymać na stołkach, knują, mieszają, oczerniają
innych radnych, próbują namówić swoich radnych Kozikowski pana Suma żeby
zrezygnował ze swojego mandatu radnego na rzecz Kozikowskiego, Kryla który też
nie wszedł do rady powiatu idzie w zaparte i chce być starostą – naprawdę ich
działania sięgnęły dna, powiatowi grozi kompromitacja taka jak dokładnie rok
temu i znowu w roli głównej szara eminencja powiatu jego świątobliwość Kryla,
ludzie ci traktują powiat jak urząd rejonowy, żadnych działań prorozwojowych
dla powiatu, tylko stołki dla siebie, w myśl PRL-lowskiego powiedzenia „czy się
stoi czy się leży 5, 7 tyś na rączkę za miesiąc się należy”( tyle miej więcej
zarabiają Kozikowski i Kryla) Tak jak powiedział mi znajomy z Poznania jak u
was się takie rzeczy (chodziło mu to ten żenujący spektakl w starostwie z przed
roku) dzieją to wy nie jesteście Polską B tylko D, smutne lecz prawdziwe, mali
zakompleksieni ludzie, nieudacznicy, zawistni, patrzący tylko na własny interes
niszczą nam POWIAT – którego za cztery lata możemy nie mieć jak nas połączą z
Łańcutem albo Rzeszowem. Do Kozikowskiego i Kryli nie dochodzi to że ludzie ich
nie chcą w samorządzie powiatowym, a oni idą w zaparte i nie chcą odejść.
Dla Kryli już wójt Tołpa w gminie trzyma stanowisko wice wójta,
niebawem wyjdzie na światło dzienne kolejny przekręt jakiego dopuścili się
Tołpa, Wylaż i Kryla a chodzi o park przemysłowy Stare Miasto –
proszę sobie wyobrazić że panowie ci złamali przepisy dotyczące ochrony
środowiska, na terenie parku miał być lokowany tylko przemył
lekki i rolno spożywczy a oni pokrętnie wprowadzili zapis że
również przemysł ciężki może tam inwestować, i tu jest jedno duże ale -
znajdują się tam ujęcia wody dla miasta Leżajska i browaru, jest
tam strefa ochronna wód. Odbyło się spotkanie wójta Tołpy z dyr. Browaru – na
którym Tołpa stwierdził że Heinken jest tak bogatą firmą że może zabezpieczyć
sobie źródła wody, na co zdenerwowany dyr. Browaru odpowiedział, że Heinken
jest tak bogatą firmą że może dać odprawy 300 pracownikom w leżajskim browarze,
zamknąć browar i przenieść produkcje gdzie indziej, na co Tołpa
się już nie odezwał słowem, a chodzi jeszcze o wodę pitną dla 15-sto tyś.
Miasta!!!!!! – uczulam na tą sprawę bo ona niebawem wyjdzie z
wielkim hukiem, podałem ją jako kolejny przykład układu kolesiów teraz pod
szyldem PIS bo PIS jest na razie na topie, przypomnijcie sobie gdzie to już nie
byli ci kolesie.
Mamy niezłe bagno w Powiecie, trzeba o tym mówić i uświadamiać ludzi żeby
paczyli uważnie władzy na ręce,.
pozdrawiam




Temat: Będzie nowe śledztwo w sprawie tajemniczej śmie...
Gość portalu: anatomopatologia napisał(a):

> czytam artykuł i komentarze i puściły mi szwy po opercji.
> Dlaczego jakiś "zniesmaczony" podważa zdanie POSŁA
> najjaśnieszej. Ot co to za problem że on ma tylko Szkołe
> Zawodowo Zasadniczo- a kto z jego Klubu ma coś więcej. Taż jego
> wybrał NAROD, i jak on mowi,ze je czarne to przywrocony do
> lask Olejnik niech sprobuje powiedzie ze szare. Jestem stara
> kobita dam sobie uciac, wydrapac, co kto chce ale kto mi odpowie
> na proste pytanie : dlaczego niedouczony poseL z kieleckiego
> bardzo chce wyjasnic sprawe karna z przemysla? KTO I ZA ILE O TO
> PROSI?

...tak się składa, że mam inne wyższe z zagranicy, ale podaje zasadnicze
z powodu braku nostryfikacji, czyli powowdów formalnych - to po pierwsze.
Po drugie - ja znam płynnie dwa obce jezyki i nie za bardzo jest się czym
chwalić, kiedy się ma maturę za indyki i nie zna się nic poza ojczystym.

Z klubu Sammoobrony wyszedłem jako pierwszy, jeszcze przed Rutkowskim, w dniu
12 grudnia 2001 roku. Nigdy nie byłem w Samoobronie a jedynie startowałem
z tej listy. Nikt mnie z oczywistych problemów nie chciał wpuscić na listę
wyborczą.
Sprawami takimi się zajmuje, bo jestem w Komisji Sprawiedliwosci oraz w Komisji
ds KOntroli Panstwa.
Propounuje poczytać taż interpelacje, to wtedy bedzie wiadomo jakie mam "hobby"

Tak naprawdę, to dlatego się interesuje tą sprawą, bo mi zalezy na tym jako
posłowi na Sejm RP, aby sprawa wyłudzenia 70 milionów VAT trafiła w koncu do
sądu. Znam całe postępowanie KOLMERHOLDING. Drugi wątek jest w Kielcach. Trudno
aby oczekiwano ode mnie, ze niewyjaniona smierć sedziego, ktora moze rodzić
obawy dla prokuratorów i innych osób, a przed którymi jest ten proces, była
mi obojętna.
Drugim powodem jest niejaka pani Sobczynska, z Prokuratury Krajowej. Nadzoruje
ona Apelacje Rzeszowską oraz naszą Krakowską, a tym samym moje kochane Kielce.
Poniewaz Pani nie widzi nic w Kielcach, tj ..... wybrałem się do niej na
rozmowę. Na koniec była rozmowa na temat Hamerni. Wpadła w popłoch, kiedy
powiedziałem, ze tą sparwą się interesuje. Poniewaz dała poznać po sobie, że
coś jest nie tak, to wsiadłem w samolot i trzy dni pozniej byłem w Lubaczowie.
Z pomoca przyszedł mi wyrok NSA, w którym stwierdzono, ze kazdy ma wglad
w umorzone postępowanie. Jakeż było niezadowolenie prokuratora Rejonowego,
kiedy uzbrojony w sobotnie wydnie GW byłem juz w poniedziałek w Lubaczowie.
Na moj wniosek udostępnił mi akta, gdzie widziałem zdjęcia i zeznania. Nic
wiecej nie robiłem.
Sam ten fakt, gdzieś podniósł tak cisnienie, że sprawę nadano prasie. Czy za to
trzeba płacić. Nie bo sprawa wyszła sama, tylko z tego powodu, że byłem w
Lubaczowie. Nawet nie zdązyłem złożyć interpelacji.

Widzę, ze jeszcze się taki poseł nie urodził, co by takim dogodził. Bierze -
zle, nie bierze, pracuje- też zle
O co niektórym chodzi - o to wyksztalcenie, czy moze o to, ze sami by chcieli,
ale nie mogą, albo się b o j ą !

Mozna powiedzieć, ze dowodłem Pani Sobczynskiej, że nie zrobiono w tej sprawie
wszystkiego. Podobnie jest w Kielcach. To mnie łaczy z Apelacją Rzeszowską

... i jeszcze jedno: Starachowice to też moją działalność! Ile mi tu zapłacono?




Temat: Mieszkańcy idą na wojnę z merem Moskwy
Propagandzista zapomnial
Propagandzista z GW, mimo ze konflikt trwa juz kilka lat, a burzyc zaczli dwa miesiace temu, tylko teraz podal glos. Ciekalem na niego. Ale jak zwykle wladza w Rosji to zlo :)
Propagandzista tylko zapomnial napisac, jak sie tam pojawila zabudowa. I co wtedy sie dzieje, jak bez pozwolen i ekspercyz buduje sie cos w miescie. Wszystko jedno gdzie. Na przyklad w Warszawie, jak ktos sobie cos zdarzy wybudowac, bez pozwolenia, bez wlasnosci na ziemie, bez zadnych paperow???
A tu w tekscie jak to ludzi skrzywdzili... A kto im wydawal pozwolenia na budowy domy, ktore ocenia sie w ceny za kilka mln dolarow??? Biedni ludzie to sobie wybudowali?
Recznik, to dzialki, ktore w 1957 roku rozdano mieszkajacym niedaleko pracownikom z obslugi kanalu Moskwa - Wolga. Wlasnie obok sa szluzy (nie wiemn jak to po-polsku, wiec przepraszam), od ktorych faktycznie zaczyna sie kanal. Dzialki ktore dostali, to byla ziemia BEZ PRAWA BUDOWY zadnych kapitalnych budowli. Co i trwalo do chaosu lat 90-ch. Kiedy to BEZ ZADNYCH dokumentow pozwalajacych na budowe, powstali tam nowe domy. Niektore z nich budowali i do grudnia.
Meria Moskwy od poczatku lat 2000 walczy z nimi. Rok temu nawet zamknela droge dojazdu. Zadne wyroki sadow nie pomogali. Bo... kilka domow juz kupili i w nich mieszkali rozne wielkie szuflady z MSW czy dosc bogaci ludzie, co miali wplywy, zeby sluzby sadowe, dbajace o wykonanie wyrokow nie zabardzo se przejmowali.
Wiec w tym sens. A nie w zlej wladzy. W tym wypadku, bo sa inne, za ktore Luzkowa wiekszosc moskwczow, a nie osedliwaszych sie tu od niedawno ludzi, nie lubi, Luzkow zachowuje sie jak mer i dziala na 100% prawnie. Tylko rozdaja sie glosy, nieby niektorym ludziam, co sie osedlili, nie ma gdzie mieszkac. W koncu, albo okazuje sie ze swoje meszkanie maja, tylko tam dzieci sa juz dorosli, albo ze go sprzedali. Ale kto w tym winen? Wiedziali ze postepuja wbrew prawu. Ale jak zwykle miali nadzieje ze wladza ich osczedzi i w koncu, jak dadza im papery na budowl, spzredadza to wszystko. A sama ziemia tam kosztuje majatek. Nie wyszlo.
Z osiedlem obok jest juz historia kryminalna. I mysle ze jednak i go zburza. Choc tam mieszka dwa generala z MO i MSW, rodzina Christenko (minister przemyslu i handlu), go zona Tatjana Golikowa, minister od zdrowia i socialu. Ta sprawe juz naglosniono. Okazalo sie ze to osedle firma budowlana zdubowala wedlug paperow, ktore pozwolali tam budowe... szkoly sportowej. Zamiast jest osedle :) Wniosek do prokuratury juz skerowano. W razie zaostrzenia konfliktu, wladza co tam mieszka znalazla sposub na wyjscie z twarza. Ida do sadu na firme co im sprzedala tam domy czy mieszkania. Bo czesc paperow jak sie okazalo bylo falszywe, i ktos w rejonowej uprawie (urzad rejonu) dzialal jako wspolnik tej firmy. Za pieniadz oczywiscie :) Zreszta mysle ze bedzie niedlugo wiadomo kto :)

Takie to wydarzenia. Choc Luzkow juz niedlugo odejdzie, jak to zrobil Szajmijew, prezydent Tatarii od jeszcze konca zsrr. Tak i Luzkow, w tej chwili naibardziej dlugo zajmujacy swoj urzad w Rosji czlowiek, mam nadzieje, porzgna si z Moskwa nazawsze :) Ale w tym wypadku, o ktorym tu tak pieknie napisal propagandzista, ma racje. I tych ludzi nie zal.



Temat: Pan Poseł Nowak zaskakuje raz kolejny
A tu zawiadomienie na prokuratorow
Zbigniew NOWAK Pińczów, 2004-10-29

ul. 1 Maja 15
28-400 Pińczów

Prokuratura Apelacyjna
w Warszawie

Dotyczy: Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niegospodarności
przez Zarządy Petrochemii Płock SA oraz PKN ORLEN; niedopełnienia obowiązków
służbowych przez prokuratorów miesiącach lutym i marcu 2001, jak również
utrudnienia postępowania karnego poprzez ukrycie lub nie przekazanie
załączników, będących kopią dokumentów mogących potwierdzić zarzuty stawiane
w przekazanym zawiadomieniu (anonimowym piśmie) przez jego autora.

Szanowni Państwo!

Autor anonimu podniósł w swoim piśmie, że Zarządy Petrochemii Płock SA oraz PKN
Orlen, obok podpisywania właściwych kontraktów wydawały za każdym razem firmie
JS Service & Investment Ltd. z siedzibą na Cyprze poufne pełnomocnictwa, które,
biorąc pod uwagę procedury eksportu ropy naftowej z Federacji Rosyjskiej, było
kluczem do monopolizacji dostaw ropy naftowej do Federacji Rosyjskiej przy
pomocy rurociągu "PRZYJAŹŃ", bowiem w takim przypadku nikt inny nie mógł
dostarczać ropy naftowej do Polski.
Bardzo dokładny opis tej działalności zawarty jest z załączonej do
tego zawiadomienia wiernej kopii pisma skierowanego do Ministerstwa w lutym
2001 roku.
Autor podnosi również, ze beneficjanci takiego pełnomocnictwa generowali z tego
powodu znaczne zyski, PKN Orlen S.A., a wcześniej Petrochemia Płock SA, traciły
około 50 mln USD rocznie.
Na potwierdzenie tych zarzutów zawiadamiający załączył do przekazywanego pisma
stosowne dokumenty.
Dowodem istnienia tych załączników i otrzymania ich przez ówczesnego Ministra
Sprawiedliwości - Lecha Kaczyńskiego jest pismo, będące poleceniem służbowym
skierowanym do Prokuratury Krajowej, nakazujące po pierwsze - przekazanie
zawiadomienia wraz załącznikami do właściwej jednostki, po wtóre -
poinformowania Ministra w tym przedmiocie, we wskazanym przez niego okresie.
Zawiadomienie to trafiło do Prokuratury Rejonowej w Płocku, gdzie stało się
podstawą w wszczęcia postępowania sprawdzającego.
Pomimo, ze Kodeks Postępowania Karnego oraz Regulamin wewnętrzny urzędowania
jednostek prokuratury nakazują wnikliwe i wielokierunkowe prowadzenie
postępowania, zarówno sprawdzającego jak i przygotowawczego, prokurator
referent ograniczył się j e d y n i e do zwrócenia się z wnioskiem do
Najwyższej Izby Kontroli o przekazanie kopii protokołu pokontrolnego z
przeprowadzonej kontroli w zakresie importu ropy naftowej przez płocki koncern,
po czym przepisując całe sekwencje uzasadnienia autorstwa NIK, odmówił stosowną
decyzją wszczęcia śledztwa.

Takie zachowanie wyczerpuje znamiona niedopełnienia obowiązków służbowych przez
prokuratora, ponieważ jest oczywistym, że prokurator nie zbadał istoty
przekazanego zawiadomienia, tj. tego, czy faktycznie przy imporcie ropy
naftowej z Federacji Rosyjskiej doszło z powodu wydania poufnego pełnomocnictwa
do tzw. koordynacji odbioru ropy sprowadzanej rurociągiem "PRZYJAŹŃ" na
potrzeby polskiego przemysłu naftowego (zarząd PETROCHEMII PŁOCK S.A. w roku
1998 nr DH/69, z dnia 12.08.98r., załączniki nr 1 i 2 ), do monopolizacji
dostaw ropy naftowej do Polski oraz zawyżenia z tego powodu cen zakupu o ca. 50
mln USD w skali roku.

Nadto zawiadamiam, ze w aktach postępowania przygotowawczego w Prokuraturze
Rejonowej w Płocku, do których uzyskałem wgląd w ubiegłym tygodniu wynika, że
do przekazywanego droga służbową zawiadomienia - via PA w Warszawie - nie
przekazano najbardziej istotnych dokumentów, jakim były załączniki do
anonimowego pisma.
Takie działanie wyczerpuje znamiona utrudniania postępowania karnego jak
również niedopełnienia obowiązków służbowych przez prokuratorów zarówno z
Prokuratury Krajowej, Apelacyjnej jak i Rejonowej w Płocku. Prokurator
Sadowski, widząc zawiadomienie wskazujące na załączniki, winien podjąć próbę
ustalenia w czyim posiadaniu one są, zażądać ich, a następnie dołączyć do akt
postępowania.
Tej czynności nie wykonał nigdy, a tym samym nie mógł zbadać istoty
zawiadomienia. Osoby nadzorujące to postępowanie, w szczególności relacjonujące
Ministrowi jego efekt winny zauważyć, że nie przeprowadzono żadnej analizy
anonimowego pisma, że uzasadnienie do odmowy wszczęcia postępowania w tej
sprawie nie odnosi w żaden sposób do przekazanych w anonimie informacji, jak
również tego, że w uzasadnieniu nie znalazły się informacje mówiące o tym, ze
do PR w Płocku nie przekazano załączników.
Takie działanie jest niezgodne z doświadczeniem życiowym i zasadami logicznego
myślenia, przez co wskazuję na to, że niedopełnienie obowiązków przez
prokuratora Zbigniewa Wassermanna w zakresie nadzoru było działaniem
zamierzonym oraz nakierowanym na ukrycie istotnych dowodów jakim były
załączone dokumenty.
W związku z powyższym wnoszę o podjecie postępowania przygotowawczego
w zakresie niegospodarności w Petrochemii Płock S.A., PKN ORLEN S.A. oraz
wszczęcie śledztwa z 231 kk oraz 239 kk., jak również w przedmiocie ukrywania
dowodów ewentualnego przestępstwa.
Nadto wskazuję na zeznania posła Siemiątkowskiego, który twierdzi, że ceny
zakupu ropy naftowej importowanej z Federacji Rosyjskiej są zawyżone oraz, że
istnieją możliwości importu ropy bez pośredników typu JS Service & Invesment
Ltd.

Zbigniew NOWAK
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 56 wyników • 1, 2