Wyświetlono wiadomości wyszukane dla słów: Prokuratura Rzeszów





Temat: [Jasionka] Rozbudowa Portu Lotniczego [Foto,news]

Światełko dla lotniska w Jasionce

Prawie 24 mln zł ma kosztować budowa Ośrodka Kontroli Ruchu Lotniczego, który stanie w bezpośrednim sąsiedztwie nowego terminalu w Jasionce. A kiedy będzie terminal? - Na Euro 2012 zdążymy - słyszymy w porcie

- Ze względu na przewidzianą rozbudowę terminalu pasażerskiego w Jasionce, niezbędne jest wybudowanie nowego obiektu, Ośrodka Kontroli Ruchu Lotniczego, spełniającego wymogi prawidłowej obsługi ruchu lotniczego w obrębie lotniska - informuje Grzegorz Hlebowicz z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.

To właśnie ta Agencja będzie realizowała nową inwestycję w Jasionce. - Wraz z budową Ośrodka powstanie niezbędna infrastruktura, czyli parkingi, drogi, oświetlenie i przyłącza - dodaje Hlebowicz.

Ośrodek będzie się składał z dwóch połączonych ze sobą budynków - 26-metrowej wieży lotów i dwukondygnacyjnych pomieszczeń biurowych. Inwestycja ma kosztować prawie 24 mln zł. Polska Agencja Żeglugi Powietrznej stara się o unijne dofinansowanie z programu Infrastruktura i Środowiska. - Możemy dostać nawet 85 proc. całej kwoty - precyzuje Grzegorz Hlebowicz.

W tej chwili na dokumentację projektową nanoszone są ostatnie poprawki. W lutym PAŻP chce wystąpić o pozwolenie na budowę. Przetarg na roboty budowlane ma być ogłoszony w maju, a inwestycję Agencja chce oddać do użytku w marcu 2012 r.

Pozostaje więc pytanie, czy do tego czasu w Jasionce powstanie nowy terminal. Terminów rozpoczęcia inwestycji podawano już wiele. Terminal miał być najpierw gotowy w 2007 r., potem na koniec września 2009 r., a teraz mówi się o 2012 r. Przetarg, który został ogłoszony w czerwcu 2007 r., jest w tej chwili unieważniany przez Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, które zarządza Jasionką. - Załatwiamy jeszcze w tej sprawie ostatnie formalności - mówi Jakub Mielniczuk, rzecznik PPL.

Nowy przetarg ma ogłosić spółka lotniskowa powołana przez samorząd podkarpacki. To on ma być jej większościowym udziałowcem, a drugim PPL. Spółka docelowo ma przejąć od portów zarządzanie lotniskiem. Ale o tych planach słyszymy już od kilkunastu miesięcy. Do spółki muszą być wniesione aportem majątki i samorządu i PPL-u. - Czekamy na decyzję Komisji Europejskiej, która ma się wypowiedzieć, czy wnoszony przez nas majątek nie jest niedozwoloną pomocą publiczną - tłumaczy Stanisław Nowak, prezes spółki lotniskowej Rzeszów-Jasionka.

Decyzja KE będzie znana w ciągu paru miesięcy. Od niej zależy, czy minister skarbu zgodzi się później na przeniesienie majątku PPL (to firma państwowa) do spółki lotniskowej.

W międzyczasie zmieniana jest dokumentacja projektowa nowego terminalu. - Musimy uzyskać decyzję środowiskową. Konieczne jest także wskazanie innego wariantu, gdzie terminal na lotnisku mógłby powstać. Ale to w ciągu kilku dni będziemy mieli za sobą. Myślę, że pierwsze roboty z budową terminalu ruszą pod koniec roku. W 2012 r. będzie już stał - zapowiada Nowak.

- Nasza inwestycja nie jest jaskółką, która wiosny nie czyni. Jesteśmy przekonani, że obie inwestycje będą wykonane w tym samym czasie - powiedział Grzegorz Hlebowicz.

Szacuje się, że budowa terminalu pochłonie około 200 mln zł. W latach 2007-2013 Jasionka z unijnego programu Infrastruktura i Środowisko ma dostać 56 mln euro.

Nad portem zbierają się jednak czarne chmury. Prokuratura Rejonowa dla Miasta Rzeszów sprawdza, że zarząd województwa podkarpackiego nie przekroczył swoich uprawnień kupując sprzęt dla lotniska za 27,5 mln zł. Na polecenie prokuratury czynności wykonuje Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów


http://miasta.gazeta.pl/r...w_Jasionce.html

i jeszcze obrazek





Temat: PO:dworcem we Włoszczowie powinna się zająć prokuratura


Skoro dzięki przystankowi w Dębie dziatwa z ogólniaków w Końskich i Opocznie
z powodzeniem lądowała na Uniwerkach w Łodzi i Krakowie, to nie widzę
powodu, aby dziatwa z Włoszczowy miała by nie dojeżdżać do Warszawy i
Krakowa. Znów wychodzi z Ciebie pogarda dla mieszkańców mniejszych
miejscowości, niestety:-(


Znowu mamy nadinterpretacje... Ja jestem realista i wiem, ze na PW i UW
dostanie sie caly rocznik z ogolniaka. Dostana sie jedynie najlepsi.


Stryków też ma stację. I Krosno też. I Szklarska Poręba Podobnie. Opoczno
też ma z resztą stację. Chodzi jednak o to, aby można było sensownie
dokądkolwiek z tej stacji dojechać.


No dokladnie - Włoszczowa powinna miec polaczenie z Warszawa przez
Kielce.


Czyli jak PiS zacznie budować kolej Y (wiem, że nie zacznie, przykład
abstrakcyjny) to stwierdzisz, że kolej ta jest zdyskwalifikowana, bo to PiS
ją zbudował? Ochłoń.


Jezeli zrobi sie walki na kasie to oczywiscie, ze bede taka inwestycje
kwestionowac...


Nie sprowadzam tego do banału, tylko uważam to za kpinę i popisówkę -
podobną do samej budowy peronu. Czyli na mierny poziom działania odpowiadamy
działaniami na podobnie miernym poziomie. Ośmieszamy się robiąc halo z
drobiazgu, podobnie, jak opozycja ośmieszała się robiąc z drobiazgu wielki
sukces. PiS kreuje Edgara na obrońcę uciśnionych, zaś PO próbuje z niego
zrobić diabła wcielonego. Mieszkańców Włoszczowy reszta kraju dzięki
takim "politykom" i takim "mediom" najchętniej by zlinczowała dla zasady,
utrwala się stereotypy, pogłębia podziały, a merytorycznej dyskusji w tym
jak na lekarstwo.

lokalna gazeta, a może i nie.
Pytanie zaczyna się - czym wobec tego różni się ta opozycja od tej koalicji?
I mam nadzieję, że obie partie na tym stracą, bo coraz bardziej widać czego
obie są warte.


No i niech straca. Mnie tez PO nie zachwyca. I w poprzednim poscie

najlepsza...


No i poza tym potrafię dostrzec skalę. Budowa peronu w skali funkcjonowania
kolei w całym kraju, to jest pryszcz. Zaś w skali lokalnej - daje dużo. Taki
model jest raczej prawidłowy.


Ale tu nie mowimy o jakiejs smiesznej kwocie, tylko polowie tego co
przewidziano w przyszloocznym budzecie na Rzeszów - Ocice...


Niech sobie prokuratura sprawdza jak musi. Ja natomiast uważam, że jak już
prokuratura miałaby coś sprawdzać - niech lepiej sprawdzi działania PKP w
zakresie wygaszania popytu. Bo stacja we Włoszczowie pozostaje drobiazgiem i
ma komuś służyć, zaś spora część działań PKP szkodzi nie tylko samej spółce
ale i mieszkańcom tego kraju, jak i krajowi samemu jako takiemu, a straty z
tym związane idą w grube miliony.


No w tej chwili PKP ma czyste rece - realizuje to, co samorzad zamowi.


Jeśli "akcją nazywasz powstanie peronu, to jedyne co mogę poradzić -
przeprowadź się do Włoszczowy, to zrozumiesz. BTW Można spytać gdzie
mieszkasz? Bo podejrzewam, że w jednym z większych miast i to o relatywnie
dobrej obsłudze koleją - dopóki się coś posiada to nie dostrzega się jak to
jest potrzebne.


Warszawa - ale korzystam z polaczen do mniejszych miast bardzo czesto.
Zaraz wyjezdzam do Gołańczy.

Zdravim!







Temat: >>> Napiszmy sobie opowiadanie<<<
No i mamy kolejny rozdział. Tym razem podesłany przez Kubę.

Rozdział II.
- Dlaczego zawsze ja? No dlaczego! – marudził pod nosem prokurator Brodnicki gramoląc się do samochodu. Tym razem nawet nie musiał jechać swoim. Prokuratura postarała się i podesłała samochód z kierowcą.
- W końcu gdzie są te Gnypkowice? – myślał - Cholera wie! No i żeby kogoś naszło mordować się w miejscowości o tak idiotycznej nazwie! Ja rozumiem, morderstwo w Warszawie, zabójstwo w Gdańsku, ale śmierć w Gnypkowicach Wielkich! No i tłucz się teraz człowieku przez pól Polski!
Brodnicki trochę przesadził. Od Szczecina było to jakieś 60 kilometrów, na dodatek droga (jak na polskie warunki) mieściła się w standardzie „średniego podziurawienia”. Niestety kierowca włączył radio i prokurator usłyszał przemawiającego ministra sprawiedliwości. Zdusił w ustach przekleństwo.
- Może pan to uciszyć? – zwrócił się do kierowcy – Już mi powoli nerwy puszczają, a lekarz zabronił mi się stresować. Wiek już nie ten to i o nerwy trzeba dbać.

Rzeszów na początku wiosny wygląda tak, jak większość miast w Polsce: brzydko i szaro. Na dodatek lało. Niestety senna atmosfera ulicy nie przekładała się nijak na dynamikę pracy posterunku przy Magdaleńskiej.
Komendant Czyżolski zastanawiał się, kiedy to ostatnio nie zdarzył nawet wyjąć drugiego śniadania. Wyszło mu, że wczoraj, westchnął więc ciężko i wyciągnął rękę po wibrującą na biurku komórkę.
- Czyżowski, słucham?
- Tata? To ja, Krystian – zabrzmiał głos najmłodszej latorośli państwa Czyżowskich. – Tata, problem jest…
Jakby kiedykolwiek nie było - pomyślał komendant.
- Z tobą człowieku są same problemy. Czasem zastanawiam się, do kogo ty się wrodziłeś!
- Tata, daj spokój! Agnieszka znowu prysnęła. Zrobiłem jej kipisz w rzeczach, brakuje też trochę kasy. Ta jej kumpelka, Karolina, mówi, że nawiała do tego typka ze Szczecina.
Agnieszka, dwa lata starsza od Krystiana, była drugim wielkim utrapieniem komendanta. Niezbyt skora do nauki, miała za to wielki talent do romansów. W wieku 20 lat dorobiła się już dwójki nieślubnych dzieci (chowanych przez dziadków), jednego rozwodu i jednej sprawy o pobicie.
W przeciwieństwie do Krystiana, którego ojciec uważał po prostu za idiotę, Aga w swoim mniemaniu „umiała sobie radzić”. Jej sposobem na życie było podłapanie kolejnego „sponsora”, najlepiej oczywiście „nadzianego”. Niestety czasem okazywało się, iż zdobycz pochodzi z drugiego końca Polski. W takich wypadkach po prostu znikała na jakiś czas, aż znudzony mężczyzna nie wykopywał jej z domu.
- Tata, jest jeszcze jeden problem.
- No….
- No bo …. No bo…tam jeszcze ktoś jest, w jej pokoju. Tylko, tato przyjedź jak najszybciej… bo on chyba trochę nie żyje….



Temat: Przekręt stulecia w Mielcu (Skrzydlata Polska)



Z PZL Mielec do Europy

Amerykański gigant Sikorsky Aircraft, który wiosną tego roku kupił PZL Mielec, zapowiada europejską ekspansję z udziałem polskich partnerów

Mielecka fabryka ma się zająć nie tylko produkcją zupełnie nowego śmigłowca International Black Hawk i być poddostawcą części do innych typów śmigłowców budowanych przez koncern ze Stratford w stanie Connecticut, ale także obsługą posprzedażną i serwisem maszyn oferowanych przez lotniczego potentata z USA w Europie. Swój udział w produkcji i odbiorze technicznym helikopterów będą miały także warszawskie instytuty lotnicze i WSK Rzeszów, producent elementów silników.

Bruce McKinney, wiceprezes Sikorsky Europe, podkreśla, że plany przyspieszenia produkcji śmigłowca IBH w Mielcu nie mają nic wspólnego z ogłoszonym przez polski rząd zamiarem zakupu ponad 100 helikopterów dla armii i MSWiA. Wartość przetargu już jest porównywana z kwotą ponad 3,5 mld dolarów, którą mamy zapłacić Amerykanom za 48 samolotów F-16. Na pytanie "Rz", czy Sikorsky weźmie udział w rywalizacji o rządowe zamówienia, prezes Mc Kinney potwierdza. - Jesteśmy w stanie zaoferować nie tylko wojskowe helikoptery, ale i maszyny specjalnego przeznaczenia - dodaje. Chodzi oczywiście o latające salonki dla VIP.

Na razie amerykański producent robi porządki w mieleckich zakładach. Systematycznie remontowane są hale, wymieniane maszyny, szkolona załoga. Nowy właściciel wydał już 11 milionów na nowe obrabiarki i działania związane z podniesieniem bezpieczeństwa pracy. Z dbałości o to słyną zresztą wszystkie fabryki należące do konglomeratu United Technologies Co na świecie. Sikorsky wywiązuje się też z zobowiązań wynikających z pakietu socjalnego (podwyżki, premie prywatyzacyjne) wynegocjowanego z przedstawicielami liczącej 1500 osób załogi PZL.

Mimo iż prokuratura wciąż sprawdza, czy przy prywatyzacji PZL Mielec poprzedni właściciel zakładów, czyli Agencja Rozwoju Przemysłu, nie popełnił nadużyć (jeden z zarzutów mówi o zaniżeniu ceny fabryki), Mielec szykuje się do produkcji. - Pierwszy kadłub UH 60 M Black Hawk w wersji przeznaczonej dla US Army zejdzie z taśm montażowych w przyszłym roku - zapewnia prezes PZL Mielec Janusz Zakręcki. Potwierdza, że fabryka ma umowę na dostawy 48 kadłubów helikopterów rocznie. - To wieloletnie zamówienie warte co najmniej kilkaset milionów złotych - nie chce ujawnić dokładnej kwoty. Prezes PZL Mielec twierdzi, że liczba zamówień armii amerykańskiej na nowe black hawki jest tak duża, że zakłady chcą przyspieszyć produkcję kompletnych helikopterów. Pierwotnie planowano, że pierwszy BH sygnowany przez Mielec wystartuje w 2010 roku.

Bruce McKinney potwierdza, że właściciel, zgodnie z umową z ARP, utrzyma w Mielcu produkcję transportowców Skytruck i rolniczych dromaderów. Trwają analizy, jak unowocześnić te samoloty. Sikorsky twierdzi, że we własnej sieci sprzedaży zapewni mieleckim produktom marketing, na przykład w krajach Ameryki Południowej.

ZBIGNIEW LENTOWICZ




Temat: NFZ kaze placic

Kierowcy, strzeżcie się! NFZ zaczyna domagać się pieniędzy od sprawców
wypadków za leczenie ofiar. Wezwanie do zapłaty dostają nawet kierowcy
karetek

Wezwania do zapłaty zaczął wysyłać kierowcom NFZ w Poznaniu, a wkrótce zrobi
to także Rzeszów. Ostatnio trafiło ono nawet do kierowcy jednej z
poznańskich karetek, który spowodował kolizję, pędząc z chorym do szpitala.

- Samochód przede mną trochę niezdecydowanie się zachował i doszło do
stłuczki - opowiada Marek K. - Wiem, że mogłem jechać ostrożniej, ale w
końcu ratowałem ludzkie życie - dodaje.

W czasie wypadku lekarz jadący w karetce złamał sobie rękę. Sąd uznał, że
winę za wypadek ponosi Marek K. Teraz ma zapłacić 5680 zł za leczenie
pasażera. - Zarabiam 1500 zł brutto, mam dziecko i żonę. Nie jestem w stanie
tego zapłacić - tłumaczy. Jego koledzy z pracy są wystraszeni. - Wioząc
chorego do szpitala, trzeba się spieszyć. Teraz strach dodać gazu - mówi
Adam Krawulski z poznańskiego pogotowia.

Marek K. jest jedną z 50 osób, od których wielkopolski oddział NFZ zażądał
zapłaty za leczenie poszkodowanych w wypadkach lub bójkach. - Procedura jest
następująca: sąd orzeka o czyjejś winie, a prokuratura przesyła do NFZ
pismo, w którym wymienia koszty leczenia poszkodowanego i prosi o ich
wyegzekwowanie od sprawcy. Wtedy wysyłamy wezwanie do zapłaty - tłumaczy
Bernadeta Ignasiak, rzecznik NFZ w Poznaniu.

Część kierowców po otrzymaniu wezwania zapłaciła, ale większość odpisała
NFZ, że ma wykupione ubezpieczenie OC, z którego powinny zostać pokryte
koszty leczenia rannych. - Oczywiście każdy kierowca prywatnego auta
posiadający obowiązkową polisę OC ma taką możliwość - przyznaje Ignasiak. -
Ale my możemy się domagać zapłaty zarówno od sprawcy wypadku, jak i
ubezpieczyciela - dodaje.

Dlatego w przypadku tych kierowców, którzy odmówili zapłaty, powołując się
na ważną polisę OC, NFZ wysłał wezwania do ich firm ubezpieczeniowych. Na
razie jednak żadna z nich nie ma zamiaru płacić.

Pracownicy zakładów ubezpieczeń tłumaczą, że ani OC, ani nawet ubezpieczenie
od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) nie pokrywa kosztów leczenia
poszkodowanych. Odszkodowanie z tytułu OC wypłaca się wprawdzie osobom
trzecim, poszkodowanym w wypadku, ale jest to rekompensata za szkodę, a nie
za proces jej usunięcia, czyli w tym przypadku za leczenie. NNW chroni zaś
tylko ubezpieczonego.

Co w tej sytuacji zrobi NFZ? - Na razie poczekamy na oficjalne odpowiedzi
firm ubezpieczeniowych. A potem nie wykluczamy skierowania tych spraw do
sądu - mówi Ignasiak.

Dla Gazety Paweł Mucha, z kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners w
Poznaniu:

- Z OC sprawcy wypadku samochodowego powinny zostać wyrównane wszelkie
szkody, w tym koszty leczenia poszkodowanych. Zakład ubezpieczeń może jednak
później, w określonych prawem sytuacjach, np. jeśli ubezpieczony (sprawca)
umyślnie doprowadził do wypadku lub był pod wpływem alkoholu, dochodzić
zwrotu wypłaconego odszkodowania.

W tej sprawie wątpliwości budzić może jednak to, że to Narodowy Fundusz
Zdrowia zabiega o zwrot kosztów leczenia. Na podstawie przepisu 444 par. 1
kc dochodzić odszkodowania może bowiem poszkodowany, a NFZ nie jest
bezpośrednio poszkodowanym na skutek zdarzenia.





Temat: Trwa obława na kolejnych członków "Gangu zabójców"
Z racji tego że bodajże większości napadów dokonano na Podkarpaciu myślałem, że to SPAP Rzeszów, ale że zatrzymano ich pod Kielcami myślałem że to SAT Kielce a tu się okazuje że to SPAP Kraków.

wg DZIENNIK.PL:


"Policja sprawdzi, skąd bandyci mają skorpiony"

Michał Gruszczyński, bandyta zastrzelony przez policję we wtorek w Warszawie, używał czeskiego pistoletu maszynowego - skorpion. To niejedyne przypadki użycia tej broni - "zalew" skorpionów w przestępczym półświatku zauważyli policjanci i już tropią jego źródło - pisze DZIENNIK.

Także prokuratura bada wszystkie śledztwa dotyczące przestępstw z użyciem tej broni.

Z informacji DZIENNIKA wynika, że pojawienie się większej ilości czeskich pistoletów maszynowych już od kilku miesięcy przykuwa uwagę Komendy Głównej Policji. Jednym z sygnałów było wstrząsające zabójstwo na warszawskim Targówku z listopada ubiegłego roku. Mężczyzna zabił byłą żonę, dwuletnią córkę, a potem siebie. Policjantów zastanowiło, skąd desperat wziął skorpiona.

Od listopada do lutego południową i środkową Polskę terroryzowała banda napadająca na właścicieli kantorów. Bandyci bez skrupułów strzelali do swoich ofiar, a potem rabowali pieniądze. Strzelali właśnie ze skorpionów, zabili za ich pomocą przynajmniej 8 osób, m.in. w Myślenicach w Małopolsce. We wtorek "gang kantorowców" rozbiła policja.

"Nie może być dziełem przypadku, że teraz w Polsce więcej osób ginie z takiego rodzaju broni niż od kija bejsbolowego" - mówi nasz rozmówca z policji. "Ostatnie wypadki dają rzeczywiście do myślenia. Dlatego jeszcze we wtorek wydałem polecenie kwerendy wszystkich spraw w Polsce dotyczących użycia broni, a zwłaszcza broni automatycznej" - mówi DZIENNIKOWI prokurator Tomasz Szałek, wicedyrektor Biura do Spraw Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej.

"Musimy zwrócić uwagę na to, skąd ta broń się bierze, bo musi być dostępna, skoro tyle jej jest. Będziemy też rozmawiać z policją, Strażą Graniczną, Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, aby wzmogli działania operacyjne" - mówi Szałek.

Skorpiony to broń opracowana w Czechosłowacji pod koniec lat 50. Zakłady Ceská Zbrojovka skonstruowały wtedy mały, mierzący zaledwie 27 cm długości w stanie złożonym pistolet maszynowy. Broń zbudowano tak, aby była niewielka i łatwa do przenoszenia - także w ukryciu - ale równocześnie miała dużą siłę ognia dzięki możliwości strzelania seriami. Tak użyteczna broń szybko trafiła w ręce lewackich grup terrorystycznych zasilanych w sprzęt przez kraje socjalistyczne. To właśnie skorpiona użyły Czerwone Brygady w porwaniu i zabiciu włoskiego premiera Aldo Moro w 1978 r.

"Po roku 1990 nielegalne skorpiony trafiały do Polski tzw. południowym szlakiem. Z zakładów kradziono części broni, a nawet kompletne egzemplarze i przemycano je do nas" - mówi funkcjonariusz służb specjalnych.

Ale czeskie zakłady to niejedyne źródło skorpionów. W 1980 r. produkcję pistoletu uruchomiono w Jugosławii w fabryce Crvena Zastava. Nie wiadomo jednak, ile sztuk broni tam powstało, bo w czasie wojen w byłej Jugosławii zakłady zrównano z ziemią. Ale jugosłowiańskie skorpiony w latach 90. także zaczęły trafiać na polski czarny rynek. W czasie głośnego procesu warszawskiego gangu kradnącego w latach 90. samochody (zdaniem prokuratury w latach 1994 - 2000 złodzieje mogli ukraść nawet kilka tysięcy aut) jeden z oskarżonych, Adam M., opowiedział, jak jeden z Serbów zapłacił mu za kradzionego jeepa nowiutkimi skorpionami.

"Być może teraz także pojawiła się większa ilość skorpionów na nielegalnym rynku. Jeśli tyle wypłynłęło przy okazji różnych przestępstw, to ile jeszcze jest ukrytych?" - pyta nasz rozmówca z komendy głównej.






Temat: Proboszcz upubliczniał nazwiska darczyńców
Proboszcz upubliczniał nazwiska darczyńców
Marcin Kobiałka
2008-08-28, ostatnia aktualizacja 2008-08-28 18:19

68-letni Stanisław Pasierb nie podarował ks. Jerzemu K., proboszczowi parafii pw. Świętych Piotra i Pawła w Łukawcu Dolnym (gm. Trzebownisko), że jego nazwisko z adresem zamieszkania duchowny umieścił na liście parafian, którzy składają się na budowę we wsi cmentarza i plebanii.
- Poczułem się urażony. Na liście były również osoby, które nie dają w ogóle pieniędzy. Było też moje nazwisko, a nigdy na to nie wyrażałem zgody. Ksiądz skłócił wieś. Chciał od ludzi wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy - oburza się Stanisław Pasierb.

Proboszcz winny

Na liście ofiarodawców, która wisiała w w kościelnej gablocie przed głównym wejściem do świątyni, jest tabelka z kilkuset nazwiskami, obok kwoty wpłacane co miesiąc. Kwoty są różne - od 20 do 240 zł. Wśród ofiarodawców jest nazwisko m.in. Stanisław Pasierba. Jego kratki wpłat są puste.

W kwietniu ubiegłego roku pan Stanisław złożył zawiadomienie do rzeszowskiej Prokuratury Rejonowej przeciwko proboszczowi za ujawnienie jego danych osobowych. Listę ofiarodawców z gabloty wyciągnęła potem policja. Była dowodem w śledztwie. Po kilku tygodniach prokuratura postawiła zarzuty proboszczowi - ujawnienia danych osobowych. Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko duchownemu.

W lutym br. Sąd Rejonowy w Rzeszowie uznał ks. K. winnym zarzucanych mu czynów, ale postępowanie warunkowo umorzył na dwa lata, bo uznał, że przestępstwo ma niską szkodliwość społeczną. Sąd nakazał proboszczowi zapłacić 1,5 tys. zł na warszawskie Centrum Zdrowia Dziecka.

To "akt zemsty"

Przy okazji sąd ustalił, że proboszcz listy z nazwiskami płacących i niepłacących parafian umieszczał od początku 2004 r. Pan Stanisław dowiedział się o niej przypadkowo, bo do kościoła nie chodzi. - Mszy słucham w radiu, albo oglądam w telewizji. Na tego księdza to patrzeć nie mogę. On się tylko chce nachapać - mówi szczerze. - A z wyroku byłem zadowolony - dodaje.

Proboszcz podczas procesu nie przyznał się do winy, odmówił też składania wyjaśnień. Jeszcze pod koniec czerwca 2007 r. po Łukawcu krążył list podpisany przez proboszcza, w którym ksiądz bronił się przed zarzutami. "Aby uniknąć posądzeń o złe wykorzystywanie zgromadzonych środków, informacja o datkach miała być uwidoczniona w tablicy parafialnej z podaniem tych danych, które ofiarodawca umieścił na kopercie" - pisał ksiądz K. Mieszkańców Łukawca przekonywał, że nigdy nie dostawał skarg od ludzi. A o panu Stanisławie proboszcz napisał, że sam "od czasu do czasu składał ofiary i to niemałe sumy w podpisanych kopertach".

- Niech ksiądz pokaże te koperty. Ani złotówki nie dałem - twierdzi Pasierb. A dla księdza konflikt z panem Stanisławem ma "jeszcze drugie dno". Bo Pasierb jest przeciwnikiem budowy cmentarza w Łukawcu, który miałby powstać obok jego działki. "[Stanisławowi Pasierbowi] zapewne to się nie spodobało i traktuje to jako akt zemsty, że sprawy nie idą po jego myśli" - spuentował w piśmie do mieszkańców proboszcz.

Ks. K. z "Gazetą" rozmawia niechętnie i krótko. - To są urażone ambicje ludzi - mówi. Od wyroku sądu się odwołał. - Skoro złożyłem odwołanie, to winny się nie czuję. To chyba oczywiste - dodaje.

Proboszcz przed sądem ponownie stanie 5 września.

Wieś podzielona

- Banalna sprawa, a wieś podzielona na przeciwników i zwolenników proboszcza - kręci głową Andrzej Grata, sołtys ponad 2-tysięcznego Łukawca. - Moim zdaniem ksiądz powinien był zapytać ludzi, czy chcą być umieszczani na tych listach. A tak to ludzie są skłóceni, ale nie chcę wchodzić w sprawy kościelne. Ja pilnuję wioski - stwierdza sołtys.

O konflikcie mieszkańców Łukawca z proboszczem wiedzą już urzędnicy z Trzebowniska, ale też nie palą się, by go rozwiązać. - Bo to nie nasza rola - mówi Marek Poręba, wicewójt Trzebowniska. Uważa, że ksiądz nie powinien był publicznie pokazywać list, kto daje, a kto nie na kościelne inwestycje. - Sam też daję na budowę kościoła, ale nie po to, żeby być na liście - dodaje Poręba.

A po protestach mieszkańców cmentarza w Łukawcu i tak nie będzie. Miał być zbudowany niedaleko kościoła, w pobliżu domów. - Smród, co chwilę śpiewanie "Wieczne odpoczywanie Panie..."... Kto by to wytrzymał? - mówi 75-letni Mieczysław Oryszczak, którego dom miał sąsiadować z cmentarzem. Jego nazwiska nie liście ofiarodawców budowy cmentarza nie było. - Bo ja proboszcza do domu na kolędę nie wpuszczam! Moich danych nie ma - mówi.

A gmina, chcąc załagodzić konflikt o cmentarz, proponowała proboszczowi działkę w innym miejscu, ale ksiądz się nie zgodził. - Bo do tej, na której chciał zbudować cmentarz, prowadzi piękny asfalcik. Wygodniś jeden... - ocenia pan Mieczysław.

- Sam kiedyś mieszkałem niedaleko cmentarza. Duchy mnie nie straszyły - śmieje się Poręba.

- To nie chodzi o żadne duchy. Proboszcz nawet nie zapytał o zgodę, czy może obok nas wybudować cmentarz - mówią mieszkańcy wsi.

Teraz ludzie się głowią, na co więc proboszcz wydał pieniądze, które miały iść na budowę cmentarza. I mają już swoje teorie.

- A pewnie wydał na plebanię. Wygląda jak hotel. Ekipa budowlana śmigała ekspresikiem na dwie zmiany - słyszę w Łukawcu.

Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów



Temat: Gradobicie
Firma Franciszka Grybosia (czytaj: dawniej posła i ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada) na swojej stronie internetowej donosi:

W dniu 26 sierpnia 2008r. MGGP S.A. jako lider Konsorcjum firm: MGGP S.A. i hiszpańskiej Agua y Estructuras, podpisała umowę z PKP PLK na nadzór nad modernizacją linii E65 od Stacji Szymankowo do Stacji Pruszcz Gdański. Umowa stanowi część realizacji projektu FS 2005/PL/16/C/PT/001 Modernizacja linii kolejowej E 65, odcinek Warszawa�Gdynia, etap II. Wartość podpisanego kontraktu usługowego to 1,852 mln euro netto. Usługa obejmować będzie nadzór, administrowanie i koordynację realizacji umów, jakie będą podpisane z wykonawcami robót. Czas realizacji umowy to 36 miesięcy, w podziale na 2 części:

* okres realizacji robót budowlanych - 24 miesiące od podpisania umowy,
* okres gwarancji dla robót budowlanych wraz z przygotowaniem sprawozdania końcowego - 12 miesięcy od zakończenia robót budowlanych.

Projekt FS 2005/PL/16/C/PT/001 modernizacji linii kolejowej E65 stanowi największą w Polsce inwestycję finansowaną z funduszy UE. Modernizacja ma przygotować infrastrukturę techniczną linii do parametrów eksploatacyjnych określonych w umowach AGC i AGTC tj. prędkości pociągów w ruchu pasażerskim do 200 km/h dla pociągów z wychylonym nadwoziem i 160 km/h dla taboru klasycznego, a w ruchu towarowym do 120 km/h i nacisku na oś 225 kN.

Umowa podpisana 26 sierpnia to już drugi kontrakt MGGP na prace dla PKP PLK S.A. 14 lipca MGGP podpisało umowę na �wykonanie mapy do celów projektowych metodą fotogrametryczną przy wykorzystaniu zdjęć lotniczych dla przygotowania projektu Modernizacja linii kolejowej E 30 (III korytarz) na odcinku Kraków - Medyka - granica państwa dla odcinka Tarnów - Rzeszów. Wartość kontraktu to 225 200 Euro i jest dofinansowywana ze środków Programu Operacyjnego Infrastruktura i środowisko 2007-2013. Czas realizacji kontraktu - 7 miesięcy. Kontrakt składa się z zadań, w ramach których zostaną wykonane:

* założenie osnowy geodezyjnej,
* wykonanie zdjęć lotniczych i numerycznego modelu terenu (DTM) oraz ortofotomap,
* wykonanie mapy numerycznej i materiałów geodezyjnych dla projektu.

Poseł Aleksander Grad na swojej stronie internetowej tłumaczy się, że on i jego żona mają czyste ręce:

W 2003 r. “Super Express” i “Nie” napisały, że MGGP wygrywa przetargi organizowane przez państwową Agencję Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, którą nadzorował wówczas Grad jako szef sejmowej podkomisji monitorującej wdrażanie Zintegrowanego Systemu Zarządzania i Kontroli (IACS). Teraz wniosek o zbadanie działalności firm związanych z nowym ministrem złożył poseł PiS Marek Kuchciński. – Wśród podmiotów, które uzyskiwały zlecenia, przewijają się nazwy 20 – 30 firm, polskich i międzynarodowych – mówi Franciszek Gryboś. – Rozstrzyganie przetargów odbywało się zgodnie z procedurą. Były kontrole, także ze strony obserwatorów Urzędu Zamówień Publicznych. Nic nam nie zarzucono. – Łącząc firmy, zdecydowaliśmy się na szybki rozwój, stąd udział w rynku zamówień publicznych. Dzięki temu firma już w 2003 r. miała 15 mln zł obrotu, zatrudniała 120 osób i stała się partnerem dla większych graczy. Nie chcemy hamować jej dalszego rozwoju, rezygnując z tej ścieżki, stąd moja decyzja o odłączeniu się od biznesu – dodaje Małgorzata Grad. http://www.aleksandergrad.pl/wiecej.php?news=469

Tygodnik "NIE" w numerze 06/2008, w artykule "Gradobicie" tak oto relacje między posłem i ministrem skarbu Aleksandrem Gradem a jego kolegą ze studiów Franciszkiem Grybosiem, współwłaścicielem MGGP SA opisuje:
- na początku artykułu
Aleksander Grad, były wojewoda tarnowski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, poseł, działacz Ruchu Stu, SKL i w końcu minister w rządzie PO, od podstaw tworzył spółkę Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa (MGGP). W 2002 r. Grad z powodu działalności politycznej oficjalnie przestał przewodniczyć radzie nadzorczej MGGP SA i pobierać z tego tytułu dochody. Wiceprezesem zarządu została żona – Małgorzata Grad.
- i na końcu
Wygląda na to, że MGGP SA otrzymała prezent w postaci czasu na uporządkowanie swoich spraw w libijskim oddziale. Widać rodzina Gradów ma szczęście do prokuratury. W 2003 r. „Super Express” zasugerował, że żona Grada, wówczas posła, wykorzystując pozycję polityczną męża zarabia na zleceniach od Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Podniosły się głosy, żeby interesy zasiadającej w zarządzie MGGP SA pani Grad prześwietliły NIK i prokuratura. O sprawie szybko zapomniano. W 2006 r. zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w sprawie wygrywania przez MGGP SA przetargów ogłoszonych przez ARiMR złożył w imieniu klubu PiS poseł Kuchciński. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

Całość możecie przeczytać na stronie "NIE"

Ps.
Dla sprawiedliwości dodam, że minister Grad w roku 1997, gdy został wojewodą, przepisał swoje udziały w firmie na żonę i dokonał z nią rozdziału wspólnoty majątkowej. Rozwodu nie brał. Formalnie jest ok!?

Przypomina mi się, jak kilkanaście lat temu Sobiesław Zasada zakładał spółkę akcyjną i startował z nią na giełdzie. W prospekcie emisyjnym podano akcjonariuszy:
- Sobiesław Zasada
- Ewa Zasada
- Sobiesław i Ewa Zasada we wspólnocie majątkowej.
Warunkiem utworzenia spółki akcyjnej było minimum trzech akcjonariuszy. Zatem, na każde prawo znajdzie się sposób. Na PO też.



Temat: jak sprawdzic czy ktos prowadzi legalna dzialalnosc?
Jeśli to były zakupy przez allegro, to napisz do allegro i niech oni się nim
zajmą:

Program Ochrony Kupujących zapewnia Kupującemu zwrot wylicytowanej kwoty (do
300 zł) w przypadku, gdy:

  a.. zapłacił za towar, ale go nigdy nie otrzymał;
  b.. otrzymał towar, który znacznie różni się od tego, który był opisany na
stronie z przedmiotem.
Program Ochrony Kupujących obejmuje transakcje przeprowadzone na Allegro
(transakcje realizowane poza Allegro nie są objęte Programem), w których
wylicytowana kwota lub suma ofert w aukcji wieloprzedmiotowej była równa lub
wyższa niż 50 zł. Maksymalna kwota zwrotu wynosi 300 zł. Oznacza to, że
jeśli np.:

  a.. wylicytowana kwota wyniosła 40 zł: nie możesz skorzystać z Programu,
  b.. wylicytowana kwota wyniosła 90 zł: możesz otrzymać 90 zł,
  c.. wylicytowana kwota wyniosła 300 zł: możesz otrzymać 300 zł,
  d.. wylicytowana kwota wyniosła 650 zł: możesz otrzymać 300 zł.
Jednym z najważniejszych warunków skorzystania z Programu jest zgłoszenie
sprawy na Policję i otrzymanie pisemnego postanowienia o wszczęciu
dochodzenia/śledztwa.

Programem są objęte wszystkie transakcje, w których dokonano płatności
przelewem bankowym, przekazem pocztowym, poprzez Płatności Allegro lub PayU
(zobacz jak zdobyć potwierdzenie płatności elektronicznej), a przedmiot
został przesłany pocztą lub kurierem.

Program Ochrony Kupujących nie obejmuje następujących sytuacji (wyjątki):
  a.. w momencie składania oferty Sprzedający miał przewagę komentarzy
negatywnych i/lub neutralnych nad pozytywnymi,
  b.. Kupujący naruszał zasady serwisu i/lub nie uregulował wszystkich
należności wobec serwisu,
  c.. Kupujący nie podał poprawnych danych kontaktowych,
  d.. Kupujący już dwukrotnie otrzymał środki z Programu,
  e.. Kupujący otrzymał inne środki rekompensujące stratę związaną z
przedmiotem objętym Programem (np. w związku z ubezpieczeniem karty
kredytowej),
  f.. aukcja nie była zgodna z Regulaminem Allegro i/lub przedmiot znajdował
się na liście towarów zakazanych,
  g.. w licytacji nie osiągnięto ceny minimalnej,
  h.. dokonano płatności gotówką lub przy odbiorze przesyłki (za pobraniem),
  i.. transakcję przeprowadzono w oparciu o usługę Escrow,
  j.. transakcji nie dokonano na terenie Polski,
  k.. towar uległ zniszczeniu lub został zagubiony podczas transportu z winy
przewoźnika.

Procedura Programu Ochrony Kupujących przebiega następująco:

            1. Kupujący składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, po
otrzymaniu pisemnego postanowienia o wszczęciu dochodzenia/śledztwa,
wypełnia Formularz na stronie Allegro.
            Jednym z podstawowych warunków otrzymania środków z Programu
Ochrony Kupujących jest złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa i
otrzymanie pisemnego postanowienia o wszczęciu dochodzenia/śledztwa. W
terminie do 30 dni od złożenia zawiadomienia, Policja/Prokuratura zakończy
czynności sprawdzające i prześle listownie postanowienie o wszczęciu lub
odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego. W piśmie o wszczęciu znajdą
się numery sprawy. Jednostki Policji nadają numery RSD (rejestr śledztw i
dochodzeń), Prokuratury numery Ds. Nie wcześniej niż 30 dni, ale nie później
niż 90 dni od zakończenia aukcji, Kupujący wypełnia Formularz, podając m.in.
swoje dokładne dane osobowe oraz opisując szczegółowo przebieg transakcji.
Zanim to uczynisz, upewnij się, że całkowicie wyczerpałeś możliwości
polubownego zakończenia sporu.

            Kliknij tutaj, by wypełnić Formularz

            2. Allegro rozpatruje Formularz i podejmuje decyzję o jego
przyjęciu lub odrzuceniu.
            Pracownik Allegro, w trakcie rozpatrywania Formularza, może
skontaktować się z Kupującym i Sprzedającym w celu weryfikacji
autentyczności informacji oraz danych. Kupujący zostanie poinformowany o
podjętej decyzji w ciągu 30 dni, a w e-mailu znajdzie się link do
formularza, w którym należy podać numer zgłoszenia sprawy na Policję. W
przypadku, gdy Allegro podejmie decyzję o wypłacie pieniędzy, wobec
Sprzedającego zostaną wyciągnięte odpowiednie konsekwencje (więcej na ten
temat).

            3. Kupujący wysyła pocztą wydrukowany Formularz i zestaw
dokumentów.
            Jeżeli Kupujący otrzyma od Allegro potwierdzenie przyjęcia
Formularza, powinien wydrukować wniosek i podpisać oświadczenie zgodności
podanych informacji ze stanem faktycznym. Kupujący będzie musiał również
dołączyć wymagane załączniki (m.in. oryginał bądź notarialnie potwierdzoną
kopię dowodu wpłaty wylicytowanej kwoty na konto Sprzedającego, kserokopię
stron dowodu osobistego z numerem i serią, numerem PESEL oraz adresem
zameldowania), kserokopię postanowienia o wszczęciu dochodzenia/śledztwa.
Tak przygotowany wniosek Kupujący powinien wysłać listem poleconym na adres
korespondencyjny Allegro (QXL Poland Sp. z o.o., ul. Marcelińska 90, 60-324
Poznań) z dopiskiem Program Ochrony Kupujących.

            4. Allegro przyjmuje przesłane dokumenty.

            Kupujący otrzyma potwierdzenie przyjęcia dokumentów lub prośbę o
ich uzupełnienie. Pieniądze zostaną wypłacone w ciągu 14 dni od
potwierdzenia numeru konta bankowego.

      Jeśli masz pytania, skontaktuj się z nami.

      pozdrawiam

      --
      Krzysztof
      tel.: 601 320 752

      www.rzeszow.wirtualnie.pl

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alternate.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 43 wyników • 1, 2